1.You’ll never know the psychopath sitting next to you, you’ll never know the murderer sitting next to you
: 10 wrz 2022, 16:14
Obiecywał jej, że między nimi po seksie nic się nie zmieni. Z tego co wiedział, to jej wiarołomny narzeczony nadal nie wrócił do miasta, więc tak naprawdę ich grzech miał zostać pogrzebany na zawsze. Poza tym oboje nie mieli się czego wstydzić. Byli dorosłymi ludźmi, którym zdarzyło się upaść w swoich ramionach. Musiałby skłamać, gdyby stwierdził, że mu się to nie podobało. Wręcz przeciwnie, było tak ożywiające, że często pamięcią powracał do tych chwil. Nigdy jednak nie łaknął powtórki, bo nie znosił tego typu akcji. Zawsze groziły one możliwością zobowiązań, a do nich nigdy nie przywykł. Tahnee stała się więc w jego życiu czystym wspomnieniem i naiwnie sądził, że tak zostanie. Ba, ten status quo mu szalenie odpowiadał.
Tyle, że zdarzył się wypadek. Tak nazywał zderzenie w remizie, choć zdecydowanie wypadkiem ono nie było. Chodziło raczej o pobicie przez Autumn, które uświadomiło mu ponurą prawdę o wydarzeniach sprzed kilku tygodni. Ból był przez to tak dotkliwy, że nie umiał go zagłuszyć żadną ilością alkoholu. Kokainę zostawiał sobie na ponure rano, choć gdy wtoczył się pod mieszkanie swojej byłej kochanki, stwierdził, że to był błąd. Powinien zrobić wręcz wszystko, by odciąć się od wspomnień, które nawiedzały jego głowę. Czuł, że po tym wszystkim będą potrzebne mu egzorcyzmy, a najgorszym był fakt, że on, Dick Remington we własnej osobie tego dokonał.
Nie był pewien czy nie zacznie znowu wymiotować jej na klatce, więc wahał się z naciśnięciem dzwonka, ale wreszcie całym ciałem się na nim położył budząc nie tylko Tahnee, ale pewnie wszystkich mieszkańców tego durnego bloku.
Gdy zaś dziewczyna otworzyła drzwi, zwalił się w jej ramiona całym ciężarem czując, że jeszcze chwila, a zwariuje. Jeśli kiedykolwiek Richard miał osiągnąć w swoim życiu punkt krytyczny to właśnie był ten moment i pewnie mógłby wybrać lepszego świadka tego wydarzenia, ale tak naprawdę nie zostało zbyt wielu ludzi, którzy dostrzegali w nim jakieś pozytywne cechy.
Walker zaś pomimo otoczki policjantki kojarzyła mu się z ciepłem i choć zdawał sobie sprawę, że to roztkliwienie pewnie wynika głównie z ostatniego orgazmu w jej obecności, nie mógł sobie tego wybić z głowy. Dlatego teraz to w niej szukał ratunku i zatapiał się w jej ciele, zupełnie jakby nie minęły tygodnie podczas których nie odzywali się do siebie. Najwyraźniej czas dla ludzi pijanych i zdesperowanych tracił zupełnie na znaczeniu i był tego najlepszym przykładem.
- Ratuj - pachniał jakby nie brał prysznica od dawna, a zapach wódki roztaczał woń intensywniejszą niż jego woda kolońska.
Pieprzony Armani, te perfumy wcale nie były takie trwałe jak obiecywali.
Tahnee Walker
Tyle, że zdarzył się wypadek. Tak nazywał zderzenie w remizie, choć zdecydowanie wypadkiem ono nie było. Chodziło raczej o pobicie przez Autumn, które uświadomiło mu ponurą prawdę o wydarzeniach sprzed kilku tygodni. Ból był przez to tak dotkliwy, że nie umiał go zagłuszyć żadną ilością alkoholu. Kokainę zostawiał sobie na ponure rano, choć gdy wtoczył się pod mieszkanie swojej byłej kochanki, stwierdził, że to był błąd. Powinien zrobić wręcz wszystko, by odciąć się od wspomnień, które nawiedzały jego głowę. Czuł, że po tym wszystkim będą potrzebne mu egzorcyzmy, a najgorszym był fakt, że on, Dick Remington we własnej osobie tego dokonał.
Nie był pewien czy nie zacznie znowu wymiotować jej na klatce, więc wahał się z naciśnięciem dzwonka, ale wreszcie całym ciałem się na nim położył budząc nie tylko Tahnee, ale pewnie wszystkich mieszkańców tego durnego bloku.
Gdy zaś dziewczyna otworzyła drzwi, zwalił się w jej ramiona całym ciężarem czując, że jeszcze chwila, a zwariuje. Jeśli kiedykolwiek Richard miał osiągnąć w swoim życiu punkt krytyczny to właśnie był ten moment i pewnie mógłby wybrać lepszego świadka tego wydarzenia, ale tak naprawdę nie zostało zbyt wielu ludzi, którzy dostrzegali w nim jakieś pozytywne cechy.
Walker zaś pomimo otoczki policjantki kojarzyła mu się z ciepłem i choć zdawał sobie sprawę, że to roztkliwienie pewnie wynika głównie z ostatniego orgazmu w jej obecności, nie mógł sobie tego wybić z głowy. Dlatego teraz to w niej szukał ratunku i zatapiał się w jej ciele, zupełnie jakby nie minęły tygodnie podczas których nie odzywali się do siebie. Najwyraźniej czas dla ludzi pijanych i zdesperowanych tracił zupełnie na znaczeniu i był tego najlepszym przykładem.
- Ratuj - pachniał jakby nie brał prysznica od dawna, a zapach wódki roztaczał woń intensywniejszą niż jego woda kolońska.
Pieprzony Armani, te perfumy wcale nie były takie trwałe jak obiecywali.
Tahnee Walker