Help me if you can, I'm feeling down
: 01 wrz 2022, 23:00
1.
Dzisiejszy dzień w malowniczym Lorne Bay był ciepły, ale nie upalny. Powietrze było rześkie, a mieszkańcy chętnie spędzali czas na świeżym powietrzu. Czwartkowe niebo było nieco pochmurne, ale nie zanosiło się na deszcz. Malia większą część swojego dnia spędziła w pracy. Jako właścicielka kawiarni zawsze miała ręce pełne roboty. Prawdę powiedziawszy raczej nie narzekała na nudę. Ciągle miała jakieś zajęcie. Jeżeli akurat nie była w pracy, zazwyczaj spotykała się ze swoim chłopakiem albo wychodziła z koleżankami. W tym momencie życia Malia czuła się szczęśliwa i spełniona. Prowadziła swój wymarzony biznes i wiodła spokojne, małomiasteczkowe życie. Kiedy była młodsza, uwielbiała dobrą zabawę i sporo imprezowała. W liceum i na studiach była duszą towarzystwa. Dalej lubiła towarzystwo innych, ale nie miała już w zwyczaju balować do białego rana. A przynajmniej zdarzało się to zdecydowanie rzadziej, niż w przeszłości. Czwartek mijał jej dość spokojnie. W kawiarni za wiele się nie działo. Znalazła nawet chwilę, aby poczytać książkę. Wczesnym popołudniem zaliczyła szybkie spotkanie z jednym z dostawców, a potem wróciła do swojego mieszkania. Odgrzała sobie obiad i usiadła na kanapie, aby odetchnąć po męczącym dniu, a chwilę później ktoś zaczął dobijać się do jej drzwi. Te dźwięki bardzo ją zdziwiły, ponieważ nie spodziewała się dziś gości. Podniosła się z kanapy i szybkim krokiem ruszyła w kierunku drzwi, a gdy je otworzyła, ujrzała sąsiada z dołu. Mężczyzna w średnim wieku oznajmił jej, że cieknie mu z sufitu. Malia była zdziwiona. Wspólnie z sąsiadem zadzwoniła po zarządcę budynku, a ten ocenił sytuację i wezwał robotników. Nie była to dla niej dobra wiadomość, ponieważ na kilka dni musiała wynieść się ze swojego mieszkania. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy do niewielkiej walizki i postanowiła, że uda się do mieszkania swojego chłopaka. Miles miał dzisiaj wolne, później i tak mieli się spotkać. Kiedy znalazła się pod drzwiami jego mieszkania, nacisnęła dzwonek, czekając aż ktoś jej otworzy. Miała nadzieję, że ktoś był w mieszkaniu. Powinna najpierw zadzwonić, ale działała impulsywnie, pod wpływem chwili i w gruncie rzeczy nawet tego nie przemyślała. Po krótkiej chwili mężczyzna otworzył jej drzwi. — Cześć, jestem trochę szybciej — oznajmiła i od razu dostrzegła, że mężczyzna zwrócił uwagę na jej walizkę. — Potrzebny mi nocleg na kilka dni, w moim mieszkaniu pękła rura i musiałam się wynieść — odparła, marszcząc przy tym brwi. Następnie przestąpiła przez próg mieszkania i znalazła się w niewielkim przedsionku.
Miles Vanderberg