Gdybyś choć raz nie była sobą...
: 30 sie 2022, 16:58
Była uparciuchem. Dumnym, nerwowym i impulsywnym. Pod wpływem emocji reagowała, nie zastanawiając się nad ewentualnymi konsekwencjami i gotowa była trzymać się podjętych decyzji ze wszystkich sił. Nie przepraszała, nie tłumaczyła się, nie przyznałaby się do tego, że nie miała racji. Gdy w głowie szumiało od myśli i zbyt szybko krążącej krwi, była absolutnie najgorsza.
Ale gdyby choć jeden jedyny raz zatrzymała się na tę jedną jedyną chwilę, zanim zaczęła się rozpędzać. Gdyby nie uniosła się wszystkim, co miała najgorsze, wzięła głębszy oddech i stwierdziła, że jej uraza nie powinna być priorytetem - może wszystko byłoby zupełnie inaczej.
Jego stwierdzenie, że chciał po prostu spróbować w jej opinii świadczyło o tym, że ewidentnie nic nie rozumiał. Wojsko to nie był cholerny spontaniczny wyjazd na wakacje ani decyzja, którą podejmowało się, bo tak, z braku innych opcji. To była ciężka praca, do cholery. Niebezpieczna praca! Nie mogła tak po prostu mu przyklasnąć, nie chciała mu na to pozwolić, ale... Czy było tu jeszcze coś do dodania? Czy nie powiedziała już wszystkiego i nie tracili oboje swojego czasu?
Wzięła oddech, gdy oparł się o jej bok, zerknęła na niego nadal z widocznym wyrzutem.
Nie. To jeszcze nie było wszystko.
- Gust, jeśli już koniecznie musisz dokądś wyjechać... - zaczęła gniewnie. - To jedź ze mną do Perth. Albo możesz iść z buta, skoro tak lubisz piechotę, też spoko - przewróciła oczami. Tak, zdawała sobie sprawę, że już raz ten żart wykorzystała, ale nadal uważała, że był całkiem niezły. Zresztą, chyba lepsze takie przypieprzanie się niż gdyby się poddała i wyszła, zostawiając go z jego decyzją w cholerę. A jego przeprowadzka do Perth nie była przecież takim złym pomysłem, prawda? Przynajmniej nie musiałaby wysyłać zdjęć ze wszystkich miejsc, która widziała i wszystkich dań, które jadła, bo mógłby je widzieć osobiście. No i przede wszystkim Perth miało ten zasadniczy plus, że prawdopodobieństwo nadepnięcia w nim na granat jest naprawdę znikome.
Gust Johansen
Ale gdyby choć jeden jedyny raz zatrzymała się na tę jedną jedyną chwilę, zanim zaczęła się rozpędzać. Gdyby nie uniosła się wszystkim, co miała najgorsze, wzięła głębszy oddech i stwierdziła, że jej uraza nie powinna być priorytetem - może wszystko byłoby zupełnie inaczej.
Jego stwierdzenie, że chciał po prostu spróbować w jej opinii świadczyło o tym, że ewidentnie nic nie rozumiał. Wojsko to nie był cholerny spontaniczny wyjazd na wakacje ani decyzja, którą podejmowało się, bo tak, z braku innych opcji. To była ciężka praca, do cholery. Niebezpieczna praca! Nie mogła tak po prostu mu przyklasnąć, nie chciała mu na to pozwolić, ale... Czy było tu jeszcze coś do dodania? Czy nie powiedziała już wszystkiego i nie tracili oboje swojego czasu?
Wzięła oddech, gdy oparł się o jej bok, zerknęła na niego nadal z widocznym wyrzutem.
Nie. To jeszcze nie było wszystko.
- Gust, jeśli już koniecznie musisz dokądś wyjechać... - zaczęła gniewnie. - To jedź ze mną do Perth. Albo możesz iść z buta, skoro tak lubisz piechotę, też spoko - przewróciła oczami. Tak, zdawała sobie sprawę, że już raz ten żart wykorzystała, ale nadal uważała, że był całkiem niezły. Zresztą, chyba lepsze takie przypieprzanie się niż gdyby się poddała i wyszła, zostawiając go z jego decyzją w cholerę. A jego przeprowadzka do Perth nie była przecież takim złym pomysłem, prawda? Przynajmniej nie musiałaby wysyłać zdjęć ze wszystkich miejsc, która widziała i wszystkich dań, które jadła, bo mógłby je widzieć osobiście. No i przede wszystkim Perth miało ten zasadniczy plus, że prawdopodobieństwo nadepnięcia w nim na granat jest naprawdę znikome.
Gust Johansen