Please help me, you're my only hope Astrid!
: 24 sie 2022, 18:24
Gra numer 2
Nie pamiętał kiedy dokładnie przyjął zlecenie, ponieważ dziennik w jakim codziennie zapisywał wszystkie terminy, przesiał gdzieś na wyjeździe w Kolumbii. Może źle to o nim świadczyło, ale jest tylko człowiekiem i nie zamierzał się nikomu tłumaczyć z własnego roztargnienia. Niezmiennie podchodził do wszystkiego na luzie, bo gdyby miał się spinać o byle szczegół, chodziłby spięty i rozdrażniony, a nie sprzyja to jego pomysłowej głowie. Jednakże wracając do zlecenia, przypomniał o nim sam klient dzwoniąc do niego na prywatny numer telefonu. Widać, że termin naglił bo Pan Lee w umowie miał zapisane, że zdjęcia pojawia się na jego mailu pojutrze. Z czystej ciekawości zadzwonił do Rafy z pytaniem jak idą postępy, ponieważ niedługo będzie musiał dać materiały do druku. Miała być to spora kampania, na szczęście modelka mogła być wyborem fotografa, więc nie musiał się martwić o ewentualną rozpoznawalność nowej gwiazdy perfum. Były to raczej produkty lokalne, dlatego ewentualna sława raczej nie przyjdzie z dnia na dzień o ile w ogóle się pojawi. Zapewnił mężczyznę, że wszystko idzie w dobrym kierunku – oczywiście lekko mijając się z prawdą, ale przecież tego nie musiał zleceniodawca wiedzieć – a pliki znajdą się do soboty na jego laptopie.
Dorzucił zniżkę, tak aby Lee nie smucił się iż zdjęcia będą jakiejś gorszej jakości, bo zostaną robione na ostatnią chwilę. Wierzył na tyle w swoje umiejętności, że raczej nic nie jest w stanie powstrzymać go przed domknięciem sesji w terminie.
Gdy już skończył rozmowę z klientem, zaczęły się gorączkowe poszukiwania modelki. Obdzwonił wszystkie swoje znajome, które akurat były w mieście wracając z tras światowych, lecz żadna nie była dostępna na te kilka godzin. Powoli w głowie jawiła mu się wizja wybrania pierwszej lepszej osoby z ulicy, która faktycznie będzie spełniać standardy jakie wytyczył mu zleceniodawca. Wielka żaróweczka zapaliła się nad jego głową gdy przeglądał instagram. Pomocne narzędzie, bo chwilę później wybrał numer do Astrid.
- Hejka mam pewną sprawę, masz dzisiaj trochę czasu, tak z trzy cztery godzinki? – podpytał konspiracyjnie jeszcze nie mówiąc o co mu konkretnie chodzi, ale gdy tylko usłyszał, że tak, odetchnął z ulgą. - Spotkajmy się w Port Douglas za jakieś dwie godzinki, pogadamy może napijemy się, prześlę Ci pinezkę z dokładną lokalizacją. – musiał zachować tajemnicę, bo pewno kobieta zaraz zacznie zadawać pytania. Na szczęście po ostatnim spotkaniu na dniach Lorne Bay chyba faktycznie przypadł jej do gustu. Na kolacji bawili się świetnie w czwórkę, dlatego cicho liczył na możliwą kooperację w tym projekcie. Nie zwlekając dłużej rozłączył się i spakował swojego psiaka wraz z innymi potrzebnymi gratami do torby, a tą do pickupa.
Zadowolony ruszył przed siebie. Plan był wręcz idealny, więc dlaczego miałby się nie udać. Gdy był w połowie drogi przesłał pinezkę tak jak wcześniej mówił i na spokojnie dojechał do miejsca. Plaża wydawała się idealnym miejscem na tego typu zdjęcia, dodatkowo miał przygotowanych kilka zwiewnych sukienek (tak miał je w szafie, ale były one kupione pod sesje zdjęciowe, nie dla niego!) oraz kostiumów, chociaż z tych drugich raczej nie będą korzystać. Teraz musiał jedynie poczekać na znajomą dlatego wyjął Brutala ze specjalnej torby w której z nim jeździł i dał mu się wybiegać. Niech sobie lata, tutaj i tak jest tylko miły piaseczek i kilka ludzi, którzy oczywiście zachwycali się maluchem!
astrid johanson
Nie pamiętał kiedy dokładnie przyjął zlecenie, ponieważ dziennik w jakim codziennie zapisywał wszystkie terminy, przesiał gdzieś na wyjeździe w Kolumbii. Może źle to o nim świadczyło, ale jest tylko człowiekiem i nie zamierzał się nikomu tłumaczyć z własnego roztargnienia. Niezmiennie podchodził do wszystkiego na luzie, bo gdyby miał się spinać o byle szczegół, chodziłby spięty i rozdrażniony, a nie sprzyja to jego pomysłowej głowie. Jednakże wracając do zlecenia, przypomniał o nim sam klient dzwoniąc do niego na prywatny numer telefonu. Widać, że termin naglił bo Pan Lee w umowie miał zapisane, że zdjęcia pojawia się na jego mailu pojutrze. Z czystej ciekawości zadzwonił do Rafy z pytaniem jak idą postępy, ponieważ niedługo będzie musiał dać materiały do druku. Miała być to spora kampania, na szczęście modelka mogła być wyborem fotografa, więc nie musiał się martwić o ewentualną rozpoznawalność nowej gwiazdy perfum. Były to raczej produkty lokalne, dlatego ewentualna sława raczej nie przyjdzie z dnia na dzień o ile w ogóle się pojawi. Zapewnił mężczyznę, że wszystko idzie w dobrym kierunku – oczywiście lekko mijając się z prawdą, ale przecież tego nie musiał zleceniodawca wiedzieć – a pliki znajdą się do soboty na jego laptopie.
Dorzucił zniżkę, tak aby Lee nie smucił się iż zdjęcia będą jakiejś gorszej jakości, bo zostaną robione na ostatnią chwilę. Wierzył na tyle w swoje umiejętności, że raczej nic nie jest w stanie powstrzymać go przed domknięciem sesji w terminie.
Gdy już skończył rozmowę z klientem, zaczęły się gorączkowe poszukiwania modelki. Obdzwonił wszystkie swoje znajome, które akurat były w mieście wracając z tras światowych, lecz żadna nie była dostępna na te kilka godzin. Powoli w głowie jawiła mu się wizja wybrania pierwszej lepszej osoby z ulicy, która faktycznie będzie spełniać standardy jakie wytyczył mu zleceniodawca. Wielka żaróweczka zapaliła się nad jego głową gdy przeglądał instagram. Pomocne narzędzie, bo chwilę później wybrał numer do Astrid.
- Hejka mam pewną sprawę, masz dzisiaj trochę czasu, tak z trzy cztery godzinki? – podpytał konspiracyjnie jeszcze nie mówiąc o co mu konkretnie chodzi, ale gdy tylko usłyszał, że tak, odetchnął z ulgą. - Spotkajmy się w Port Douglas za jakieś dwie godzinki, pogadamy może napijemy się, prześlę Ci pinezkę z dokładną lokalizacją. – musiał zachować tajemnicę, bo pewno kobieta zaraz zacznie zadawać pytania. Na szczęście po ostatnim spotkaniu na dniach Lorne Bay chyba faktycznie przypadł jej do gustu. Na kolacji bawili się świetnie w czwórkę, dlatego cicho liczył na możliwą kooperację w tym projekcie. Nie zwlekając dłużej rozłączył się i spakował swojego psiaka wraz z innymi potrzebnymi gratami do torby, a tą do pickupa.
Zadowolony ruszył przed siebie. Plan był wręcz idealny, więc dlaczego miałby się nie udać. Gdy był w połowie drogi przesłał pinezkę tak jak wcześniej mówił i na spokojnie dojechał do miejsca. Plaża wydawała się idealnym miejscem na tego typu zdjęcia, dodatkowo miał przygotowanych kilka zwiewnych sukienek (tak miał je w szafie, ale były one kupione pod sesje zdjęciowe, nie dla niego!) oraz kostiumów, chociaż z tych drugich raczej nie będą korzystać. Teraz musiał jedynie poczekać na znajomą dlatego wyjął Brutala ze specjalnej torby w której z nim jeździł i dał mu się wybiegać. Niech sobie lata, tutaj i tak jest tylko miły piaseczek i kilka ludzi, którzy oczywiście zachwycali się maluchem!
astrid johanson