: 26 sie 2022, 10:59
Na razie nie chciała myśleć, że w ogóle ma jakiś problem. Skoro Giselle powiedziała, że nie wszystko jest jeszcze stracone, to nie chciała o tym myśleć w momencie, kiedy świat przyjaciółki wahał się niebezpiecznie w obie strony jak kula wyburzeniowa. Care o wszystkim miała dowiedzieć się w późniejszym czasie, kiedy zrobi wszystkie wyniki badań, a do tego trudno będzie jej się zebrać. Na pewno, póki co, kosztowało ją to dużo stresu, ale ten zszedł na dalszy plan.
Widziała ten strach, ale Giselle nie miała innego wyjścia. Nie mogła udawać, że nic się nie dzieje, czas nie mógł sam tego rozwikłać. Zresztą, wiedziała, że przyjaciółka jest odpowiedzialna, teraz po prostu kierowało nią zdenerwowanie, a w takich sytuacjach zazwyczaj odsuwało się tę stresującą rzecz najbardziej jak się dało. – Oj tam, może okaże się, że to piwo jest całkiem smaczne? – zapytała, próbując się uśmiechnąć. – Mam nadzieję, że nie denerwuję ci moim optymizmem? – rzuciła jeszcze, ale nie wiedziała w jaki sposób miałaby pocieszyć Giselle, nie pokazując jej jakichś jasnych stron tego wszystkiego? Farber miała jeszcze dużo czasu, żeby przywyknąć do myśli, że zostanie matką i w jakiś sposób przygotować się do tego. – Okej, czekam – powiedziała. Podniosła się z miejsca i zrobiła kilka kółek po salonie, by rozładować nagromadzone emocje. Czekała na wyjście Giselle, a kiedy drzwi się otworzyły, odetchnęła z ulgą. Weszła do środka i przysiadła na wannie. W telefonie włączyła minutnik na dwie minuty. Przez cały ten czas nic nie mówiła, bo ta chwila była zbyt ważna. Care tak naprawdę nie wiedziała, co powiedzieć, bo nie chciała już rzucać żadnych frazesów, pt. „będzie dobrze”. Po prostu musiało tak być i już. Minutnik w końcu zadzwonił, Care podeszła do szafki i spojrzała na patyczki. – Okej, są plusiki – powiedziała. Nie trzymała jej w niewiedzy, bo to było głupie i charakteryzowało tylko idiotyczne filmy. – Jesteś w ciąży – to już było oficjalne stwierdzenie. Dotknęła ramienia Giselle, by ją pocieszyć albo pogratulować. Musiała sobie wybrać, co woli.
Giselle Farber
Widziała ten strach, ale Giselle nie miała innego wyjścia. Nie mogła udawać, że nic się nie dzieje, czas nie mógł sam tego rozwikłać. Zresztą, wiedziała, że przyjaciółka jest odpowiedzialna, teraz po prostu kierowało nią zdenerwowanie, a w takich sytuacjach zazwyczaj odsuwało się tę stresującą rzecz najbardziej jak się dało. – Oj tam, może okaże się, że to piwo jest całkiem smaczne? – zapytała, próbując się uśmiechnąć. – Mam nadzieję, że nie denerwuję ci moim optymizmem? – rzuciła jeszcze, ale nie wiedziała w jaki sposób miałaby pocieszyć Giselle, nie pokazując jej jakichś jasnych stron tego wszystkiego? Farber miała jeszcze dużo czasu, żeby przywyknąć do myśli, że zostanie matką i w jakiś sposób przygotować się do tego. – Okej, czekam – powiedziała. Podniosła się z miejsca i zrobiła kilka kółek po salonie, by rozładować nagromadzone emocje. Czekała na wyjście Giselle, a kiedy drzwi się otworzyły, odetchnęła z ulgą. Weszła do środka i przysiadła na wannie. W telefonie włączyła minutnik na dwie minuty. Przez cały ten czas nic nie mówiła, bo ta chwila była zbyt ważna. Care tak naprawdę nie wiedziała, co powiedzieć, bo nie chciała już rzucać żadnych frazesów, pt. „będzie dobrze”. Po prostu musiało tak być i już. Minutnik w końcu zadzwonił, Care podeszła do szafki i spojrzała na patyczki. – Okej, są plusiki – powiedziała. Nie trzymała jej w niewiedzy, bo to było głupie i charakteryzowało tylko idiotyczne filmy. – Jesteś w ciąży – to już było oficjalne stwierdzenie. Dotknęła ramienia Giselle, by ją pocieszyć albo pogratulować. Musiała sobie wybrać, co woli.
Giselle Farber