Baby don't cry
: 04 sie 2022, 23:30
Choć trudno to opisać, udowodnić i wytłumaczyć, to istnieją nienamacalne formy przejawiające się na tyle często, aby wbić się w popularny przekaz. Dla przykładu – kobiecy instynkt. Nie da się go zobaczyć, dotknąć, narysować, ani szczegółowo opisać. Najłatwiej powiedzieć, że jest to coś w rodzaju przeczucia. Najczęściej pojawia się u płci pięknej i to ta grupa zwykle chwali się (lub nie) umiejętnością odczuwania zwiastowania czegoś dobrego albo złego. Susan Murphy od zawsze była święcie przekonana, że ma nosa do ludzi i do ostatecznych rozwiązań danej sytuacji. Przykład? Któregoś razu zaginął jej portfel i chociaż przeszukała absolutnie każdy kąt, to nie zgłosiła zaginięcia dokumentów, pieniędzy i kart, bo czuła, że problem rozwiąże się bez stosowania drastycznych środków. Wewnętrzny spokój nakazywał cierpliwość i tym oto sposobem portfel odnalazł się w drugim aucie, które stało u mechanika z powodu awarii wstecznego. Niby pierdoła, niby to zbędne, ale jakie przydatne. Fakt faktem pomyliła się co do poprzednich partnerów i z tego względu intuicja poszła na długi czas w odstawkę, ale na horyzoncie pojawił się Graham i wszystko uległo zmianie.
Graham… powód wszystkiego.
Tego dnia z rozkładu zajęć jasno wynikało, że powinni spotkać się w domu około godziny 16 ale już po południu mężczyzna otrzymał bardzo krótką wiadomość o treści „wróć wcześniej”. Do tej pory podobne sytuacje nie miały miejsca, więc jeśli poczuł niepokój, to miał do tego prawo.
Na pozór wszystko wyglądało normalnie, to znaczy normalnie na nowo, bo brama była zamknięta, a na podwórku biegały dwa rozbrykane psy, które nie zachęcały do przekraczania granicy ogrodzonej płotem. Niby normalnie, niby ok. ale gdy tylko mężczyzna przekroczył próg własnego domu, usłyszał mocne pociągnięcie nosem. To nikt inny jak siedząca na kanapie Su otoczona małą stertą zasmarkanych chusteczek, które po części były wilgotne również od jej łez. Oczy miała czerwone, szklące i zapuchnięte. W dłoni trzymała kolejną białą porcję tkaniny w białym kolorze, gotową do użytku w każdej chwili.
- Jesteś - stwierdziła niby z ulgą, ale i czymś jeszcze w głosie. Na pozór zadowolona i zmartwiona jednocześnie. To bardzo niecodzienna mieszanka, która zupełnie nie pasowała do charakteru blondynki, do sposobu jej bycia i radzenia sobie z problemami.
Graham Halifax
Graham… powód wszystkiego.
Tego dnia z rozkładu zajęć jasno wynikało, że powinni spotkać się w domu około godziny 16 ale już po południu mężczyzna otrzymał bardzo krótką wiadomość o treści „wróć wcześniej”. Do tej pory podobne sytuacje nie miały miejsca, więc jeśli poczuł niepokój, to miał do tego prawo.
Na pozór wszystko wyglądało normalnie, to znaczy normalnie na nowo, bo brama była zamknięta, a na podwórku biegały dwa rozbrykane psy, które nie zachęcały do przekraczania granicy ogrodzonej płotem. Niby normalnie, niby ok. ale gdy tylko mężczyzna przekroczył próg własnego domu, usłyszał mocne pociągnięcie nosem. To nikt inny jak siedząca na kanapie Su otoczona małą stertą zasmarkanych chusteczek, które po części były wilgotne również od jej łez. Oczy miała czerwone, szklące i zapuchnięte. W dłoni trzymała kolejną białą porcję tkaniny w białym kolorze, gotową do użytku w każdej chwili.
- Jesteś - stwierdziła niby z ulgą, ale i czymś jeszcze w głosie. Na pozór zadowolona i zmartwiona jednocześnie. To bardzo niecodzienna mieszanka, która zupełnie nie pasowała do charakteru blondynki, do sposobu jej bycia i radzenia sobie z problemami.
Graham Halifax