#5 Cause I'm only a crack in this castle of glass
: 24 lip 2022, 01:30
23.
Jakiś czas mieszkała już u Remigiusa, chociaż we własnej głowie nazywała to bardziej pomieszkiwaniem i chociaż kiedyś taka perspektywa budziłaby pewnie inne skojarzenia, aktualnie czuła się trochę tak, jakby była tutaj pod nadzorem. Jej racjonalna część, która w zasadzie zwykle należała do najgłośniejszej, wiedziała, że Soriente się o nią martwi i ma ku temu prawo, że Lisa oszukiwała go przez długi czas i nie ma podstaw, by denerwować się na niego za to, że dowiedział się prawdy. Naprawdę była w stanie dostrzec, że wina leży po jej stronie, ale przy tym... była tylko młoda dziewczyną, która tak cholernie chciała siebie usprawiedliwiać, gdy postępowała źle, a przy tym wciąż nie umiała przyznać się - zarówno przed samą sobą, jak i przed innymi - że jest chora. Wydawało jej się to takie niedorzeczne... dbała o siebie, prowadziła zwykle zdrowy tryb życia, rzadko kiedy łapało ją jakieś choróbsko, jej narządy wewnętrzne pracowały doskonale, więc określanie siebie samej jako chorej jej uwłaczało. Po prostu... w sytuacjach stresowych pozwalała sobie na zjedzenie więcej... kiedyś wszyscy jej mówili, że nie powinna tak restrykcyjnie trzymać diety, więc w gruncie rzeczy otoczenie powinno być zadowolone, że od tego odeszła, a że racjonalnie uważa, że dopuszczenie do procesu trawiennego takiej ilości pożywienia negatywnie wpłynęłoby na jej wyniki w sporcie, to chyba nie koniec świata? Przecież panowała nad tym... była drobna, ważyła nie za wiele, ale jeszcze nie słaniała się na nogach. Panowała nad tym. Wierzyła, że panuje. Już na pewno nie podejrzewała, że potrzeba jej jakichkolwiek klinik, których broszury od jakiegoś czasu podrzucał jej Remigius. Kochała go, ale potrzebowała kontaktu z kimś, kto nie patrzyłby na nią tak podejrzliwie, jak ostatnio siłą rzeczy robił to Soriente, dlatego ucieszyła się, gdy udało jej się umówić na spotkanie z bratem.
- Remy jest w Crains, wiec mamy czas tylko dla siebie - poinformowała, kiedy Jude już się zjawił, a oni wspólnie przeszli do kuchni. - Czego się napijesz? - zagadnęła jeszcze, sobie nalewając wody, ale ona rzadko kiedy piła cokolwiek innego. Cieszyło ją to, że jej relacja z bratem znów wróciła na odpowiednie tory, ale przy tym też... martwiła się jego ślubem z Sollie, a raczej tym, co zostało z tych planów. Nie chciała wyskakiwać z pytaniem o jego narzeczoną już na samym początku, ale skłamałaby mówiąc, że ta kwestia nie była dla niej najistotniejsza. - Jak tam w pracy? Coś ciekawego? - zagadnęła więc w ten sposób, pewnie szykując dla niego przy tym to, o co poprosił.
jude westbrook
Jakiś czas mieszkała już u Remigiusa, chociaż we własnej głowie nazywała to bardziej pomieszkiwaniem i chociaż kiedyś taka perspektywa budziłaby pewnie inne skojarzenia, aktualnie czuła się trochę tak, jakby była tutaj pod nadzorem. Jej racjonalna część, która w zasadzie zwykle należała do najgłośniejszej, wiedziała, że Soriente się o nią martwi i ma ku temu prawo, że Lisa oszukiwała go przez długi czas i nie ma podstaw, by denerwować się na niego za to, że dowiedział się prawdy. Naprawdę była w stanie dostrzec, że wina leży po jej stronie, ale przy tym... była tylko młoda dziewczyną, która tak cholernie chciała siebie usprawiedliwiać, gdy postępowała źle, a przy tym wciąż nie umiała przyznać się - zarówno przed samą sobą, jak i przed innymi - że jest chora. Wydawało jej się to takie niedorzeczne... dbała o siebie, prowadziła zwykle zdrowy tryb życia, rzadko kiedy łapało ją jakieś choróbsko, jej narządy wewnętrzne pracowały doskonale, więc określanie siebie samej jako chorej jej uwłaczało. Po prostu... w sytuacjach stresowych pozwalała sobie na zjedzenie więcej... kiedyś wszyscy jej mówili, że nie powinna tak restrykcyjnie trzymać diety, więc w gruncie rzeczy otoczenie powinno być zadowolone, że od tego odeszła, a że racjonalnie uważa, że dopuszczenie do procesu trawiennego takiej ilości pożywienia negatywnie wpłynęłoby na jej wyniki w sporcie, to chyba nie koniec świata? Przecież panowała nad tym... była drobna, ważyła nie za wiele, ale jeszcze nie słaniała się na nogach. Panowała nad tym. Wierzyła, że panuje. Już na pewno nie podejrzewała, że potrzeba jej jakichkolwiek klinik, których broszury od jakiegoś czasu podrzucał jej Remigius. Kochała go, ale potrzebowała kontaktu z kimś, kto nie patrzyłby na nią tak podejrzliwie, jak ostatnio siłą rzeczy robił to Soriente, dlatego ucieszyła się, gdy udało jej się umówić na spotkanie z bratem.
- Remy jest w Crains, wiec mamy czas tylko dla siebie - poinformowała, kiedy Jude już się zjawił, a oni wspólnie przeszli do kuchni. - Czego się napijesz? - zagadnęła jeszcze, sobie nalewając wody, ale ona rzadko kiedy piła cokolwiek innego. Cieszyło ją to, że jej relacja z bratem znów wróciła na odpowiednie tory, ale przy tym też... martwiła się jego ślubem z Sollie, a raczej tym, co zostało z tych planów. Nie chciała wyskakiwać z pytaniem o jego narzeczoną już na samym początku, ale skłamałaby mówiąc, że ta kwestia nie była dla niej najistotniejsza. - Jak tam w pracy? Coś ciekawego? - zagadnęła więc w ten sposób, pewnie szykując dla niego przy tym to, o co poprosił.
jude westbrook