Out of everyone I've lost, I miss myself the most
: 23 lip 2022, 20:49
Głuchy stukot dudni echem w wersalskich, skąpanych w jasnych barwach pomieszczeniach. Choć Uriel stara się stawiać każdy kolejny krok z rozwagą, wsparty o niewygodne kule nie jest w stanie przemknąć przez obiekt niezauważony; raz za razem oglądają się za nim znudzone spojrzenia, w których czasem dostrzega błysk fascynacji. Rozpoznają go. Ktoś wyciąga ostrożnie telefon, ale się waha. Młoda kobieta, posiadająca lewą dłoń skrzętnie zabandażowaną, wstaje i rusza ku niemu, ale w ostatniej chwili zalewając się szkarłatem wymija go tak, jakby nie istniał. Później odwraca się dwukrotnie, a Uriel posyła jej raz lekki uśmiech, choć naturalnie wolałby pozostać tak anonimowy, jak cała reszta pacjentów ośrodka. Gdy wreszcie udaje się mu dotrzeć do windy, w której cisza i samotność unoszą się niczym gęsta mgła, oddycha z ulgą. Nieszczególnie lubi te dni, w które wraz z prywatnym kierowcą opuszcza tereny Lorne Bay po to, by kilka godzin spędzić w niewielkim eleganckim ośrodku mieszczącym się w Port Douglas. Nie ma nawet pojęcia ile za to wszystko płaci — pieniądze, które wydobywa z rodzinnego funduszu, są jak bezdenna studnia. Czasem czuje wobec tego lekki niepokój, coś na kształt wyrzutów sumienia, ale ostatecznie odkąd powrócił do względnej sprawności — to jest nauczył się wstawać z łóżka — nie usiłował tego stanu rzeczy zmienić. Najgorsze jest chyba to, że nikt wcale nie oczekuje od niego jakiejkolwiek odpowiedzialności. Mógłby zapewne spędzić w ten sposób resztę życia.
No ale teraz ma wymówkę. Chodzenie nadal sprawia mu trudność, a pieprzone kule komplikują wszystko jeszcze bardziej. Przez chwilę wahał się nad wózkiem, ale Sigrid — pięćdziesięcioletnia Szwedka, która bliższa jest mu niż własna matka — stanowczo domaga się, by walczył o każdy kolejny krok. A więc walczy, choć dziś prawa noga wlecze się za nim leniwie, a zaciskane w oczach łzy bólu świadczą o tym, że jest na skraju; kiedy czeka przed odpowiednią salą, nie jest nawet w stanie prawidłowo ustawić swojej stopy na podłodze. Ale wbrew pozorom to nie ból fizyczny doskwiera mu najmocniej, lecz ta nieprzenikniona pustka w głowie. Wciąż nie pamięta. Nie odzyskał ani jednego cennego wspomnienia, choć powinien móc odtworzyć już choćby namiastkę swojego życia. Nie pomagają sytuacje takie, jak ta, kiedy Sigrid się spóźnia, a on zmuszony jest toczyć zaciekłą bitwę z własnymi myślami. Stara się przy tym unikać spojrzeń innych, jak i padających co chwilę rad, by usiadł, odpoczął, nie nadwyrężał niepotrzebnie swego ciała. Rozpaczliwie poszukuje więc jakiegoś wybawienia, chwilowej dekoncentracji; mija jednak kilka długich minut, nim odnajduje je wreszcie w spokojnej, pogodnej twarzy mężczyzny o nieznanym mu imieniu. Wie jedynie, że tutaj pracuje, ale nigdy nie miał odwagi spytać o niego Sigrid; widuje go tutaj często, przy niemal każdej wizycie. Kiedy ich spojrzenia się krzyżują, posyła mu serdeczny uśmiech, choć przyłapany powinien pewnie udawać, że wcale się mu tak bacznie nie przypatrywał.
alty steffler
No ale teraz ma wymówkę. Chodzenie nadal sprawia mu trudność, a pieprzone kule komplikują wszystko jeszcze bardziej. Przez chwilę wahał się nad wózkiem, ale Sigrid — pięćdziesięcioletnia Szwedka, która bliższa jest mu niż własna matka — stanowczo domaga się, by walczył o każdy kolejny krok. A więc walczy, choć dziś prawa noga wlecze się za nim leniwie, a zaciskane w oczach łzy bólu świadczą o tym, że jest na skraju; kiedy czeka przed odpowiednią salą, nie jest nawet w stanie prawidłowo ustawić swojej stopy na podłodze. Ale wbrew pozorom to nie ból fizyczny doskwiera mu najmocniej, lecz ta nieprzenikniona pustka w głowie. Wciąż nie pamięta. Nie odzyskał ani jednego cennego wspomnienia, choć powinien móc odtworzyć już choćby namiastkę swojego życia. Nie pomagają sytuacje takie, jak ta, kiedy Sigrid się spóźnia, a on zmuszony jest toczyć zaciekłą bitwę z własnymi myślami. Stara się przy tym unikać spojrzeń innych, jak i padających co chwilę rad, by usiadł, odpoczął, nie nadwyrężał niepotrzebnie swego ciała. Rozpaczliwie poszukuje więc jakiegoś wybawienia, chwilowej dekoncentracji; mija jednak kilka długich minut, nim odnajduje je wreszcie w spokojnej, pogodnej twarzy mężczyzny o nieznanym mu imieniu. Wie jedynie, że tutaj pracuje, ale nigdy nie miał odwagi spytać o niego Sigrid; widuje go tutaj często, przy niemal każdej wizycie. Kiedy ich spojrzenia się krzyżują, posyła mu serdeczny uśmiech, choć przyłapany powinien pewnie udawać, że wcale się mu tak bacznie nie przypatrywał.
alty steffler