Behold! The great Blue!
: 21 lip 2022, 15:30
Po około dwóch tygodniach w końcu udało mu się znaleźć całe dwa wolne dni żeby w końcu gdzieś wypłynąć. Zamienił się z drugim sędzią kilkoma sprawami, niektóre same się przesunęły, a kilka udało mu się umorzyć z powodu braku dowodów. Kiedy tylko utworzyło mu się to dwudniowe okienko w środku śniadania od razu powiadomił kochaną małżonkę, że go nie będzie. Potrzebował tego typu odpoczynku, od wszystkiego. Nasłuchał się marudzenia dzień wcześniej, że znów go nie będzie, a ona już miała organizować jakiegoś grilla, czy inne przyjęcie, na które on w tym momencie nie miał najmniejszej ochoty. To nie tak, że nie lubił ludzi. Po prostu niespecjalnie przepadał za większością gości, których miała zamiar zaprosić. Nie chciał znów spędzić pół imprezy smażąc burgery i udając, że interesują go przyziemne sprawy sąsiadów. Może to trochę aroganckie, ale był sędzią i miał naprawdę lepsze zmartwienia niż to czy Tom spod 102 postawił sobie nowy płot.
Tego ranka nie zamierzał popełnić tego samego błędu, co ostatnim razem. Służbowy telefon zostawił w domu. Wszystko, co będzie mu potrzebne spakował już poprzedniego wieczora, więc razem ze wschodem słońca pocałował żonę na do widzenia i cicho wymknął się z sypialni. W doku był już około szóstej od razu rozpoczynając przygotowania do wypłynięcia. Na wszelki wypadek musiał jeszcze raz sprawdzić wszystkie mocowania, liny, węzły. Dał sobie wystarczająco dużo zapasu, a przy okazji nie wyszedł na potwora każąc Mirze pojawić się tutaj o podobnie nieludzkiej godzinie. Miała być na siódmą.
Większość poprzedniego dnia debatował sam ze sobą czy na pewno powinien ją zapraszać. Gdyby żona wiedziała mogłaby nie dać mu żyć, bo jak to tak, woli spędzać czas z jej siostrą niż przygotowując z nią jakieś przyjęcie? Otóż tak, ale nie zamierzał się do tego przyznawać. Przecież nic innego się między nimi nie działo, nawet jeśli podczas jego ostatniej wizyty byli trochę zbyt blisko. Mirze ten wyjazd może się równie mocno przydać, co jemu, więc w końcu dał jej cynk, że będzie mile widziana. Nawet wziął pod uwagę to, że ostatnio lubi sobie wypić i dokupił kilka butelek wina na wieczór.
Teraz, kiedy już skończył przygotowania, jedyne, co mu zostało to czekać na kobietę. Stał przy sterze ubrany tyko w krótkie spodenki, rozpiętą, kolorową koszulę i całkiem na czasie okulary przeciwsłoneczne. Miał nadzieję, że się nie spóźni bo naprawdę chciał wypłynąć mając jeszcze słońce przed sobą...
Mira Graysmark
Tego ranka nie zamierzał popełnić tego samego błędu, co ostatnim razem. Służbowy telefon zostawił w domu. Wszystko, co będzie mu potrzebne spakował już poprzedniego wieczora, więc razem ze wschodem słońca pocałował żonę na do widzenia i cicho wymknął się z sypialni. W doku był już około szóstej od razu rozpoczynając przygotowania do wypłynięcia. Na wszelki wypadek musiał jeszcze raz sprawdzić wszystkie mocowania, liny, węzły. Dał sobie wystarczająco dużo zapasu, a przy okazji nie wyszedł na potwora każąc Mirze pojawić się tutaj o podobnie nieludzkiej godzinie. Miała być na siódmą.
Większość poprzedniego dnia debatował sam ze sobą czy na pewno powinien ją zapraszać. Gdyby żona wiedziała mogłaby nie dać mu żyć, bo jak to tak, woli spędzać czas z jej siostrą niż przygotowując z nią jakieś przyjęcie? Otóż tak, ale nie zamierzał się do tego przyznawać. Przecież nic innego się między nimi nie działo, nawet jeśli podczas jego ostatniej wizyty byli trochę zbyt blisko. Mirze ten wyjazd może się równie mocno przydać, co jemu, więc w końcu dał jej cynk, że będzie mile widziana. Nawet wziął pod uwagę to, że ostatnio lubi sobie wypić i dokupił kilka butelek wina na wieczór.
Teraz, kiedy już skończył przygotowania, jedyne, co mu zostało to czekać na kobietę. Stał przy sterze ubrany tyko w krótkie spodenki, rozpiętą, kolorową koszulę i całkiem na czasie okulary przeciwsłoneczne. Miał nadzieję, że się nie spóźni bo naprawdę chciał wypłynąć mając jeszcze słońce przed sobą...
Mira Graysmark