Pull me in the rain
: 17 lip 2022, 13:31
04
Amalyn Lockard & Florence Langley
Nowy kraj, nowy świat, nowe miasto, który był małym punktem na wielkiej mapie świata. Australia, tak dzika i nieznana, nieokiełznana jak natura, która potrafiła tworzyć i niszczyć. Las deszczowy był dziełem matki natury, miejscem, w którym łatwo było się zgubić, a zarazem tym, które potrafiło wzbudzić fascynację. Miejsce, które mogło przynieść katharsis, dzięki któremu dziewczyna dostanie się na uczelnię.
Rozmawiając z ludźmi, bądź słysząc urywki ich rozmów w komunikacji miejskiej, dało wyłapać się rzeczy, które mogą okazać się przydatne. Strumień płynący przez las był podobno piękny, a miejsce samo w sobie nazywane magicznym. Gdzie indziej mogła szukać natchnienia, co innego miałoby pomóc w odnalezieniu go, jak nie woda? Żywioł przesiąknięty mistycyzmem — dawał życie, a przyjemna kąpiel oczyszczała nie tylko ciało, ale i umysł. Minus bycia przyjezdnym? Nie wiedziała, w którym miejscu powinna szukać, wciąż poznawała zakątki tego miasta, miejsca w które chciała wracać i takie, których wolałaby unikać. Była nowa, ale... Miała znajomych oraz przyjaciół, którzy w przeciwieństwie do niej, mieszkali tu od dawna.
Zadzwoniła do Florence z prośbą o pomoc w znalezieniu tego strumyczka, który miał pomóc. Rozmawiając przez telefon, Flo mogła usłyszeć rozemocjonowany ton głosu i szybko wypowiadane słowa.
***
— Muszę dostać się na studia, Flo. Potrzebuje miejsca, które mi w tym pomoże i osoby, która zna to miasto — Wyjaśniła, poprawiając torbę przewieszoną przez ramię i przycisnęła drugą dłoń do miejsca, w którym spoczywał organizer na nuty. Szukanie natchnienia w lesie deszczowym? No cóż, robiła dziwniejsze rzeczy, choć miejsce w którym się znalazła, znacznie różniło się od poprzednich. Opuszczone zakłady, las, most położony nad rzeką... W lesie deszczowym jednak nie była, ani razu. Być może dlatego odczuwała dziwny stres, który ustępował miejsca energii, która paliła wściekle od wewnątrz, jakby próbowała się uwolnić. — Nie byłam jeszcze w takim... Miejscu, nie wiem, czego się spodziewać. Jaka jest szansa, że rzucą się na nas tygrysy? Albo ugryzie nas wąż? — Zapytała z niemałym zawahaniem, gdy stawiała kolejne kroki wiodące przez las pachnący mokrą fauną i deszczem. Krople deszczu dodawały blasku dużych rozmiarów liściom, lecz mimo wilgoci, wciąż było... Duszno, ciepło. Klimat tego miejsca przypominał jej ciepłe ptaszarnie, które zwiedzała, będąc w ZOO. Ogród zoologiczny jednak to nie był. Niewiele osób mijały, a w koronach rozłożystych, ogromnych liści roznosił się śpiew ptaków.
Czytała trochę o zwierzętach, które mogła tu spotkać. Zawsze marzyła o dzikiej Australii i dżungli, chciała zwiedzić takie miejsce, ale teraz... Gdy miała okazję, trochę się obawiała. Gatunki zwierząt, które poznawała głównie dzięki polskiemu pisarzowi, który napisał serie przygód o Tomku Wilmowskim. Mogła podziękować rodzicom za obszerny dostęp do książek i czytadeł, który umożliwiły jej wykreowanie własnego poglądu na tematy, które był w nich poruszane.
— Słyszałam w autobusie, jak jakaś dziewczyna mówiła coś o strumieniu w środku lasu. Podobno jest tam bardzo ładnie no i wiesz... Chciałabym zobaczyć to miejsce — Wyjaśniła, zatrzymując się pod jednym z wysokich drzew. Westchnęła zmęczona i oparła się o nie plecami — czy było to bezpieczne? Nie wiedziała, ale pajęczyna, którą dostrzegła odwracając głowę upewniła ją w przekonaniu, że nie chciałaby mieć bliskiego spotkania z pajęczakiem, którego nawet nie znała.