: 14 sie 2022, 15:12
Ona nigdy nie twierdziła, że idealny mężczyzna jest pozbawiony wad. Rozumiała, że nic nie jest czarno-białe i wcale nie pragnęła, życia w związku, który obfitowałby jedynie w te dobre, radosne i pełne miłości dni. Każda para się sprzeczała o bardziej lub mniej znaczące sprawy i twierdziła, że było to cholernie potrzebne każdemu zdrowemu związkowi. Nie chciała więc partnera, który pragnąłby spędzić resztę życia pod jej pantoflem, bez własnego zdania. Ważne by wady nie przysłaniały ludzkich zalet - dobroci, ciepła i lojalności. Wspominając o romansie wszechczasów, dziewczyna miała raczej na myśli relacje, która porwała by ją bez pamięci - wspólne pasje, szalone przygody, niesamowita chemia i przyjemny dreszcz przechodzący po jej plecach za każdym razem gdy na siebie wpadali. Chciała czuć ukłucia w podbrzuszu na pierwszych spotkaniach i ze stresu poprawiać włosy dłońmi, które zbyt szybko się pociły. Chciała się po prostu zakochać w odpowiednim mężczyźnie, to wszystko.
— Twój francuski kuleje tak samo jak sztuka podrywu, musisz trochę poćwiczyć —zaśmiała się i przewróciła teatralnie oczami. Teraz, kiedy znalazła się w bezpiecznym i ciepłym miejscu, nie starała się go atakować za każdym razem gdy próbował sobie figlarnie zażartować. Był odrobinę zarozumiały i dumny ale przez ostatnią godzinę, zdążyła do tego nawyknąć, skupiając się tym samym na rzeczach ważniejszych jak choćby schron w środku ciemnego lasu.
— Teraz podoba mi się bardziej. Wizja spędzenia wieczora w ciemnym lesie i czyimś domku wcale mnie nie cieszyła. To byłaby najgorsza randka na jakiej byłam, naprawdę — przyznała i uśmiechnęła się, kontynuując — Ale tak, jest przyjemnie — dodała i zwilżyła językiem usta, przyglądając mu się z dołu. Nie mogła zaprzeczyć - zaskoczył ją i cieszyła się, że nie zwiała w popłochu gdy jeszcze miała ku temu okazje na parkingu. Byli daleko od domu, sami na zupełnym odludziu i cieszyli się przyjemnym ciepłem kominka oraz smakiem czerwonego wina. Cała atmosfera sprawiała, że odrobinę się stresowała, a w końcu pojawił się także ten wyżej wspomniany dreszcz, który niekoniecznie był spowodowany wychłodzonym pomieszczeniem. Była z nim tutaj zupełnie sama i wierzyła, że ten wieczór mógł przybrać nieoczekiwany obrót spraw. Podniosła w końcu kieliszek wina z podłogi i zmoczyła w nim usta na posmakę, jednak po chwili szybko go odstawiła, bo mężczyzna próbował ułożyć się na kanapie tuż obok niej.
— Co robisz? — zapytała odrobinę nieśmiale, choć wcale mu tego nie utrudniała. Gdy wtulił się od tyłu i poczuła jego ciepły oddech na karku, przymknęła na krótką chwilę oczy i próbowała spowolnić swój oddech. Nie mogła się powstrzymać by na niego nie spojrzeć, dlatego zignorowała jego prośbę i odwróciła się do niego twarzą. Gdy to zrobiła miała na wysokości wzroku jego usta, którym przyglądała się przez chwile. Bała się, że za moment serce wyskoczy jej z piersi, a ona ulegnie mu i skomplikuje sprawy przed wyjazdem.
Harden E. Caulfield
— Twój francuski kuleje tak samo jak sztuka podrywu, musisz trochę poćwiczyć —zaśmiała się i przewróciła teatralnie oczami. Teraz, kiedy znalazła się w bezpiecznym i ciepłym miejscu, nie starała się go atakować za każdym razem gdy próbował sobie figlarnie zażartować. Był odrobinę zarozumiały i dumny ale przez ostatnią godzinę, zdążyła do tego nawyknąć, skupiając się tym samym na rzeczach ważniejszych jak choćby schron w środku ciemnego lasu.
— Teraz podoba mi się bardziej. Wizja spędzenia wieczora w ciemnym lesie i czyimś domku wcale mnie nie cieszyła. To byłaby najgorsza randka na jakiej byłam, naprawdę — przyznała i uśmiechnęła się, kontynuując — Ale tak, jest przyjemnie — dodała i zwilżyła językiem usta, przyglądając mu się z dołu. Nie mogła zaprzeczyć - zaskoczył ją i cieszyła się, że nie zwiała w popłochu gdy jeszcze miała ku temu okazje na parkingu. Byli daleko od domu, sami na zupełnym odludziu i cieszyli się przyjemnym ciepłem kominka oraz smakiem czerwonego wina. Cała atmosfera sprawiała, że odrobinę się stresowała, a w końcu pojawił się także ten wyżej wspomniany dreszcz, który niekoniecznie był spowodowany wychłodzonym pomieszczeniem. Była z nim tutaj zupełnie sama i wierzyła, że ten wieczór mógł przybrać nieoczekiwany obrót spraw. Podniosła w końcu kieliszek wina z podłogi i zmoczyła w nim usta na posmakę, jednak po chwili szybko go odstawiła, bo mężczyzna próbował ułożyć się na kanapie tuż obok niej.
— Co robisz? — zapytała odrobinę nieśmiale, choć wcale mu tego nie utrudniała. Gdy wtulił się od tyłu i poczuła jego ciepły oddech na karku, przymknęła na krótką chwilę oczy i próbowała spowolnić swój oddech. Nie mogła się powstrzymać by na niego nie spojrzeć, dlatego zignorowała jego prośbę i odwróciła się do niego twarzą. Gdy to zrobiła miała na wysokości wzroku jego usta, którym przyglądała się przez chwile. Bała się, że za moment serce wyskoczy jej z piersi, a ona ulegnie mu i skomplikuje sprawy przed wyjazdem.
Harden E. Caulfield