new hobbies, old enemies
: 09 lip 2022, 20:16
[akapit]
Powrót do Lorne Bay obudził w niej chęć poznania tego miasteczka na nowo. W ciągu ostatnich miesięcy nie miała ku temu sposobności, ponieważ większość czasu spędziła na nieskutecznym leczeniu, a później dochodziła do siebie po przeszczepie, który na szczęście się przyjmował. Teraz wszystko miało być w porządku, a Gypsy, wbrew temu, co mogłoby się wydawać, wcale nie myślała o powrocie do Brisbane. Wcześniej wydawało jej się, że będzie chciała od życia czegoś innego; że znów pogna do wielkiego miasta, ponieważ do niedawna to tam rozgrywała się jej codzienność. Teraz jednak, w obliczu możliwości, jakie dawała jej zdalna praca, nie musiała znów uciekać tam, żeby być szczęśliwą. Albo żeby spróbować taką być.
W międzyczasie postanowiła nieco przybliżyć się do zmarłej matki. Kiedy zachorowała, znów sięgnęła po książkę ojca, a później dokopała się także do rodzinnych pamiątek. Choć jego dzieło miało eksponować wszystko, co ważne było dla nich dwojga, stary Farnham nie opisał w swojej książce wszystkiego. Pewne rzeczy nadal były tylko ich, co naprawdę brunetkę cieszyło, ponieważ tej części swojego życia nie chciała odsłaniać przed wszystkimi. Wolała zachować ją dla siebie, aby w gorszych chwilach móc zostać z tym sam na sam. I właśnie to planowała zrobić dzisiaj.
Choć w jej życiu wszystko wracało do normy, po ostatnich miesiącach i tak czuła tę palącą potrzebę, aby zbliżyć się do swojej rodzicielki. Siedząc kilka dni temu w rodzinnym domu, przeglądała stare albumy i dokopała się do zdjęć, które przedstawiały jej matkę z dawną pasją. Oglądała ją w towarzystwie koni, jednocześnie dochodząc do wniosku, że sama nigdy nie miała okazji tego spróbować. Ojciec jakby świadomie odciął się od tego rodzaju rozrywki, co zdaniem Gypsy było sposobem na uniknięcie dawnych ran. Nie winiła go, ale nie zamierzała postępować w ten sam sposób, dlatego na dzisiejszy poranek umówiła się w miejscowej stadninie. Był to pierwszy raz, kiedy miała mieć styczność z koniem, ale towarzysząca jej ekscytacja nie była tylko skutkiem nowości. Nie, w dużej mierze wiązała się z tym, że miała zbliżyć się do swojej matki. Na miejscu pojawiła się więc przed czasem, ale miła pani na recepcji pokierowała ją w odpowiednie miejsce. Kazała jej zaczekać przy niewielkiej ławce, instruując ją, że o wyznaczonej godzinie instruktorka sama ją znajdzie. Przysiadła więc na miejscu, obserwując to, co działo się dookoła. Nie tylko dorośli ludzie, ale też dzieci w najlepsze integrowały się z majestatycznymi zwierzętami. Teraz ciut bardziej rozumiała miłość, którą jej matka darzyła te zwierzęta. Czy i ona miała szansę ją poczuć?
elspeth buckley