koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
010.

Przeżywała istny k o s z m a r, musząc radzić sobie z usterkami, które w ostatnich dniach zamiast znikać, namnażały się. Przyznawała to z niechęcią, ale seksowny sąsiad, twierdząc, że dom wymaga gruntownego remontu po latach zaniedbywania, miał cholerną rację. Panowie, których wynajęła, zajęli się hydrauliką, ale przy okazji (jakby ich o to prosiła?!) znaleźli wiele innych nieprawidłowości, którymi powinni zająć się specjaliści. Ell przede wszystkim powinna zadbać o wymianę instalacji elektrycznej, która zaśniedziała i stwarzała niebezpieczeństwo pożaru. Aby jednak zapłacić za taką usługę oraz pokryć koszty niezbędnych materiałów, musiała mieć p i e n i ą d z e. Uściślając, musiała mieć dużo pieniędzy. Ponoć najłatwiejszym sposobem zarabiania było pójście do pracy, ale miała już jeden etat, a wzięcie drugiego lub choćby nadgodzin, w ogóle nie wchodziło w grę. Przecież nie mogła się przemęczać! Dlatego wymyśliła, że przygarnie współlokatorów. Napisała zabawnie brzmiące ogłoszenie i oprócz zamieszczenia go w odpowiednich miejscach w sieci, wydrukowała je w kilku egzemplarzach i rozwiesiła w mieście. Liczyła na szybki odzew. Niestety minęły dwadzieścia cztery godziny, a żaden chętny się nie odezwał. By pomóc przeznaczeniu, Ell postanowiła rozpuścić wici. Wyszła przed dom i powędrowała do sąsiada, by dać mu ogłoszenie. Wchodząc na posesję, uprzytomniła sobie, że o ogród również powinna lepiej zadbać. Milo wykonał kawał dobrej roboty, bo od kiedy wrócił, podwórko domu jego rodziców bardzo się zmieniło.
Poszła z dom, by sprawdzić, czy nie chował się na tyłach. Kiedy go zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do niego.
— Nie wiem, czy słyszałeś, ale otwieram hotel dla zbłąkanych dusz i szukam chętnych, którzy wynajmą u mnie pokoje. Gdybyś znał kogoś, kto nie ma się gdzie zatrzymać, możesz dać mu… — ucięła nagle, wpół słowa. Zmarszczyła brwi i bez zrozumienia przyglądała się Milo ze wciąż wyciągniętą w jego stronę ręką, w której trzymała zadrukowane kartki. — Kiepsko wyglądasz. Nie kiepsko w ogóle, tylko kiepsko, jak na twoje standardy — wyjaśniła, badając go wzrokiem. Na dłużej zatrzymała się na jego oczach i to, co w nich zobaczyła, odrobinę ją przeraziło. Smutni ludzie wywoływali w niej mieszane odczucia. Z jednej strony chciała poprawić im humor, z drugiej uciec jak najdalej, by nie zarazić się ich parszywym nastrojem. — Pewnie będę tego żałować, ale niech stracę. Co się stało? — spytała, dając sobie spokój z przekazaniem mu ogłoszenia. Zdecydowanie wolała widzieć w nim złość i frustrację, kiedy drażniła go swoim zachowaniem, doprowadzając do niechcianej erekcji, niżeli ten rodzaj zmartwienia i osowiałości.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
- pięć -

Większość domów stojących w aborygeńskich lasach, przeżyła kilka pokoleń i wciąż stanowiła dach nad głową dla tutejszej społeczności. Przez warunki atmosferyczne i czas, który odgryzł się na starszych budynkach, domostwa wymagały gruntownych remontów, a niektóre zwyczajnie nadawały się do wyburzenia. Koszta często przekraczały budżet domowników i był większe niż sama wartość takiego drewnianego domu, dlatego znacznie częściej ludzie decydowali się na przeprowadzki do centrum i traktowali domki jako bazę wypadową w cieplejsze dni, gdy nie trzeba było ogrzewać całej konstrukcji. Wystarczyło wtedy palenisko w kominku, czy nawet kąpiele w tutejszych jeziorach ale zimą nie było mowy o pełnym użytkowaniu domu. Pan Fairweather od zawsze dbał o dom, inwestując w niego z wyprzedzeniem - tak by był bezpieczny dla domowników i sąsiadów. Pod nieobecność syna, zadbał o rozłożenie nieco nowocześniejszej i mniej zawodnej elektryki oraz hydrauliki i dzięki temu, nie musiał się obawiać chłodniejszej zimy. Elewacją zajmował się sam - uszczelniał ściany i remontował dach na bieżąco. Niestety nie każdy miał na to pieniądze i posiadał takie umiejętności jak ojciec Milo, choć starszy mężczyzna chętnie angażował się w sąsiedzką pomoc i jeśli mógł to dokładał wszelkich starań by pomóc potrzebującym. Żaden z Fairweatherów nie znał się jednak na wymianie rur czy elektryce, dlatego nie byli w stanie pomóc Ell, która samodzielnie zmagała się z licznymi, domowymi awariami. Oczywiście ojciec Milo zaoferował dziewczynie swoje skromne usługi, jednak nie wykraczały one poza drobne budowy zewnętrzne i pomoc w ogrodzie.
Mimo mieszkania po sąsiedzku, Milo nie słyszał o nowym pomyśle Donoghue i nie wiedział o współlokatorach, których planowała ściągnąć pod swój walący się dach, dlatego gdy pojawiła się na jego podwórku ze stertą papierów, spojrzał na nią zdezorientowany. Podejrzewał, że miała tam rozpisany cały, nikczemny plan zniszczenia jego związku i tym samym życia, dlatego westchnął ciężko i usiadł na schodach werandy.
Nie jestem w nastroju na gierki, Elodie. Czego chcesz? — zapytał ozięble, nie chcą wdawać się w kolejne kłótnie ze swa sąsiadką. Znacznie częściej kłócił się z Auden, co naprawdę mocno go niepokoiło. Od powrotu do miasteczka, mieli dla siebie niewiele czasu, poświęcając go w dużej mierze nowej pracy - on przejął rodzinny zakład kaletniczy, a ona rodzinną stolarnie. Do tego miał wrażenie, że wcale nie był jej już potrzebny. Znacznie łatwiej było prosić o cokolwiek sąsiada aniżeli własnego faceta.
Pokłóciłem się z Auden, więc proszę, możesz winszować — odparł niechętnie i oparł łokcie na kolanach. — Jeśli będę słyszał, że ktoś szuka walącego się dachu nad głową to na pewno dam mu cynk. Wiesz jednak, że nikt nie spojrzy na to przychylnie, prawda? Nie lubimy obcych w naszych lasach — dodał, nawiązując do tematu z którym pierwotnie zdecydowała się przyjść do jego domu.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Nie przypuszczała, że szwagier – a w zasadzie były szwagier – wcześniej zamieszkujący ten dom, zaniedba go w takim stopniu! Wydawał się znacznie zaradniejszy od niej, więc tym bardziej zaskoczyło ją jego pełne ignorancji podejście; ostatecznie to ona zawsze była tą mniej roztropną. Może więc powinna wymóc na nim pokrycie części kosztów? Ta myśl prędko przerodziła się w jej głowie w całkiem sensowy plan! Bo przejmując po nim opiekę nad chatką, ani przez moment nie brała pod uwagę, że będzie musiała w nią z a i n w e s t o w a ć. Głęboko wierzyła, że do końca życia będzie służyła za niezniszczalne schronienie, miejsce schadzek oraz główną siedzibę Miejscowych Czarownic Zakonu Dobrej Zabawy, który to przed chwilą wymyśliła. Nie przypuszczała, że będzie musiała wziąć odpowiedzialność za dom, tym samym ściągając sobie na głowę obowiązki, których starała się unikać. I to za wszelką cenę. Oczywiście była wdzięczna panu Fairweatherowi za wszelką pomoc, ale również za to, że poprawiając elewację, pracował w ubraniu. Gdyby zastąpił go Milo, wolałaby, żeby słońce przygrzewało na tyle mocno, aby pozbył się ubrania, odsłaniając wszystkie walory swojej sylwetki, na którą mogłaby gapić się długimi godzinami. Niestety przystojny sąsiad unikał spotkania z nią jak ognia, którego to akurat miała w sobie pod dostatkiem. Zgasiła go jednak – co nie zdarzało się często – bo dostrzegłszy strapioną minę Milo, odezwała się w niej odrobinę zapominana i zepchnięta w kąt część usposobienia, nakazująca zachować wstrzemięźliwość oraz umiarkowanie w typowej dla siebie porywczości.
Przycisnęła kartki do siebie, pozwalając obszernym rękawom, uszytej ze skrawków materiału koszuli, zasłonić większość nadrukowanego tekstu. — Fatalnie — stwierdziła, gdy przyznał, że między nim, a jego p a r t n e r k ą, nie układało się najlepiej. Nie powiedziała tego z przekąsem, nie udziwniła swojego tonu, tym razem mówiła szczerze. Bo nawet jeśli miała chrapkę na przystojnego sąsiada, w takiej wersji tracił na atrakcyjności. Nie życzyła temu związkowi rozpadu. Chciała tylko trochę się zabawić. Nic więcej! — Wydaje mi się, że na kobiety najlepiej działają skrucha oraz przeprosiny. Przyznaj, że zawiniłeś, obiecaj poprawę, a na pewno się dogadacie — poradziła, mimo że nie znała powodu ich sprzeczki. Nie znała się również na udzielaniu rad. Najczęściej mówiła znacznie szybciej, niż myślała, przez co jej usta opuszczały w znacznej mierze b z d u r y. Ale to wydawało się sensowne. Ell miała prawo podejrzewać, że kobietom, które uwielbiały mieć rację, zależało właśnie na zwycięstwie i postawieniu ostatniego słowa.
Nie pytając o pozwolenia, przysiadła obok chłopaka, czując chłód bijący od stopni prowadzących na werandę. — Po pierwsze moja chata jeszcze się nie wali. Po drugie wymyśliłam już, jak stworzyć fundusz remontowy, więc moim gościom będzie żyło się wspaniale. Kto by nie chciał mieszać w takim otoczeniu? Pełno tutaj krzaków, zwierząt i powietrze jest takie miłe. A społecznością się nie przejmuję. Jakoś ich ugadam — stwierdziła bez cienia wątpliwości. Była przekonana, że sąsiedzi stanowić będą najmniejszy problem. — A jeśli będzie trzeba, będę ich ukrywać — dodała konspiracyjnym szeptem, dumna z kolejnego, mistrzowskiego pomysłu.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Cóż, brunetka powinna zwrócić uwagę na fakt, że jej były szwagier zbyt szybko, zrezygnował z domu o który toczył bój przez ostatnie lata. Nagle, w jednej chwili zdecydował się na wyjazd i oddanie całej działki w ręce dziewczyny? Fairweather nie przyjąłby kota w worku i bardziej zainteresowałby się motywem wyjazdu Wesleya. Teraz, Ell musiała wziąć odpowiedzialność za swe lekkomyślne decyzje i zająć się domem, któremu za kilka lat grozić może całkowite zawalenie, a przecież na pierwszy rzut oka wyglądała na kogoś kto za nic nie znał się na majsterkowaniu i remoncie. Do tego warto wspomnieć, że takie modernizacje były cholernie kosztowne, więc skąd u licha wzięłaby na to wszystko pieniądze? Od współlokatorów, których wpuści do swojego domu? Czy naprawdę zamierzała aż tak ryzykować czyimś życiem?
Mam przyznać się do tego, że zamiast pomóc jej z zalanym mieszkaniem siedziałem pół nagi w szafie ze swoją sąsiadką? Kiepsko to widzę — pokręcił głową, posyłając jej karcące spojrzenie. Gdyby nie musiał siłą wypychać brunetki ze swojego domu, skupiłby uwagę na wydzwaniającym telefonie i w porę pojawiłby się w mieszkaniu Auden. Musiał tłumaczyć się kuriozalnymi wymówkami, byleby nie wspominać o kręcącej się po jego domu Donoghue, która w tym samym czasie balsamowała swoje nagie ciało w jego sypialni. Wolał te kwestie przemilczeć i nie narażać się na jeszcze większy gniew swojej dziewczyny. — Ale nieważne, poradzę sobie. To zwykła kłótnia, zdarza się — wzruszył ramionami, nie chcąc by sąsiadka pomyślała, że faktycznie przejmował się jakąś małostkową kłótnią. Nie wiedziała jednak, że w ich związku od dłuższego czasu coś się sypało i tak naprawdę nie miało to związku z jej obecnością w życiu Fairweathera.
Gdy przysiadła się tuż obok, omiótł ją spojrzeniem i powrócił wzrokiem na ścianę lasu, którą miał za płotem.
Ale to nie otoczenie stanowi problem. Twój dom zamienia się w ruinę, a ciebie nie stać na jego odremontowanie. Nie możesz wpuścić ludzi pod dach, który może zawalić im się na głowę przy pierwszej, lepszej wichurze — wyjaśnił, by dziewczyna lekkomyślnie nie naraziła życia tych niczego nieświadomych ludzi. To mogło skończyć się tragedią i żadne pieniądze nie były tego warte. — Beznadziejny plan — odparł bezpardonowo i ułożył usta w prosta linie. Wolał grać z nią w otwarte karty aniżeli pozwolić jej na tak idiotyczny plan. Lepiej by wyszła na sprzedaży działki komuś, kto postawiłby na niej nowy dom i na wynajmie jakiegoś pokoju albo mieszkania.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Po pierwsze Milo zdecydowanie przesadzał. Dom nie pachniał nowością, ale nie był ruderą nadającą się wyłącznie do rozbiórki! Wśród lasów rezerwatu stało wiele chat w zacznie gorszej kondycji. Po drugie Ell nie wątpiła, że poradzi sobie ze znalezieniem pieniędzy na wszystkie niezbędne naprawy. Nie uważała, by podnajmując pokoje, robiła coś złego. Przeciwnie, pomagała osobom szukającym dachu nad głową i wrażeń jedynych w swoim rodzaju, jakie zagwarantować mogła tylko ona. Nikomu żaden dach nie spadnie na głowę! To idiotyczne, że w ogóle o tym pomyślał.
— Oczywiście, że nie! Jesteś może bajecznie przystojny, ale najwidoczniej oleju w głowie nie masz zbyt wiele — westchnęła, załamując ręce. — Masz przyznać, że źle postąpiłeś, powiedzieć, że powinieneś był jej pomóc i obiecać, że nigdy więcej nie zbagatelizujesz jej potrzeb. To proste! Chcesz, żebym ci zapisała? Wtedy niczego nie pomieszasz — zasugerowała, autentycznie przejmując się problemem, który go trapił. Wprawdzie pomoc, jaką oferowała, nie była typowa, ale w przypadku Ell nic takie nie było. Dlatego nie powinien brać udzielnych porad za żart, a za szczery wysiłek, który w jej wykonaniu nie mógł wyglądać inaczej. Oczywiście wciąż nie dostrzegała swojej winy w tym całym bałaganie, bo przecież ona tylko niewinnie wzięła prysznic! Oczywiście za zgodą głowy rodziny, czyli ojca Milo. — Na pewno dasz radę. Auden jest w tobie po uszy zakochana. A przynajmniej taką ją pamiętam — dodała, uśmiechając się łagodnie. Odrobinę żałowała, że przyszło jej rozmawiać z nim na temat jego dziewczyny, ale z drugiej strony przecież wcale nie chciała się jej pozbyć. Chciała skubnąć tylko trochę dla siebie, a później pozwolić im żyć długo i szczęśliwie. Bo chociaż z trudem odrywała wzrok od sąsiada, nie potrafiła wyobrazić sobie z nim wspólnego życia. W zasadzie nie potrafiła wyobrazić sobie życia z kimkolwiek. Utrzymywanie związków monogamicznych powoli traciło na znaczeniu.
Kosmyk włosów, który łaskotał ją w policzek, założyła za ucho, bojąc się, że jeszcze chwila, a zacznie kichać, jakby dostała nagłego uczulenia na bliskość chłopaka. Szturchnęła go też ramieniem w jego ramię, by poruszyć nim nieco i wprawić go w lepszy nastrój. — O mnie się nie martw. Ten dom zniósł wiele i zniesie drugi tyle. Już moja w tym głowa, żeby o to zadbać — zapewniła z przekonaniem, które ciężko było zignorować. Naprawdę głęboko wierzyła, że uda jej się zebrać pieniądze i zachować dom po dziadkach. — Nic nikomu nie spadnie na głowę. Pomyśl tylko, wprowadzą się nowi ludzie, będzie okazja do urządzenia imprezy powitalnej. Ale wiesz, kameralnej, by starszyzna się nie przyczepiła. A jeśli już mowa o spadaniu to będą to najwyżej ubrania. Jeśli wiesz, co mam na myśli — powiedziała, sugestywnie poruszając brwiami. O dziwo, tym razem wcale nie miała na myśli ubrać spadających z Milo, a z przyszłych współlokatorów kimkolwiek by nie byli.

milo fairweather
właściciel zakładu kaletniczego — west end
32 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Zakończył wieloletni związek, przejął rodzinny dom i próbuje zdobyć serce jednej wariatki.
Bajecznie przystojny? — powtórzył i roześmiał się, spoglądając na nią sugestywnie. Było to oczywiście bardzo miłe ale także cholernie zabawne — Warto też wspomnieć, że zajęty, a ty mi niczego nie ułatwiasz. Nie chce by Auden zaczęła tworzyć jakieś niestworzone teorie odnośnie tego, że moja sąsiadka przechadza się po mojej sypialni w samym ręczniku. Próbuje się z nią dogadać po tym jak zostaliśmy zmuszeni do związku na odległość i nie pomogą mi takie dziwne akcje — odpowiedział spokojnie. Nie miał już siły na kłótnie, poza tym nie był przekonany co do tego czy przynosiły one zamierzony efekt. Każda sprzeczka napędzała jedynie dziewczynie i rzucała jej kolejne wyzwanie, które nie zdołała by sobie odmówić. Może teraz, gdy nie groziły im spadające ręczniki i nagość, mogli załatwić to jak należy? Nie szukał łóżkowych ekscesów na boku, żałował wydarzeń , które miały miejsce przed laty i nie zamierzał ich powtarzać. Ważne by Ell także to zrozumiała.
Ty i ja, mamy dość dziwną przeszłość i ciężko mi wytłumaczyć to co miało miejsce na ślubie i na Dominikanie. Jedno jest pewne, to nigdy nie powinno się wydarzyć. Nie kiedy jestem w związku — spuścił wzrok i palcami sięgnął ziemi, skąd wyrwał pojedyncze pasmo trawy, która wyrastała na linii schodowych stopni. — Jesteś świetną dziewczyną, Ell. Co prawda odrobinę szurniętą i szaloną ale da się ciebie lubić. Nie mogę jednak pozwolić ci na więcej i bardzo by mi pomogło gdybyś to uszanowała — dodał i opuszkami palców rozszarpywał na kawałki pasmo zieleni. Nie chciał sprawiać jej zawody ani przykrości i liczył, że uda mu się pozostać na stopie przyjacielskiej, tak jak lata temu, gdy trzymał się z jej starszą siostrą.
No dobra, może z domem nie było aż tak źle jak to obrazował ale sam raczej nie chciałby mieszkać w miejscu w którym pękały rury, padała elektryka istniało pewnego rodzaju zagrożenie życia. Weźmy chociażby prąd - jeśli kable nie są odpowiednio zabezpieczone i wymienione, pożar mógł wybuchnąć w każdej chwili. Nie była to tania inwestycja ale konieczna. — Niech zgadnę. Poszukujesz głównie współlokatorów płci męskiej? — zapytał, choć z nią to nigdy nie wiadomo. Nie wyglądała na kogoś, kogo blokowałyby jakiekolwiek uprzedzenia.

ell c. donoghue
koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Nie widziała niczego „zabawnego” w tym określeniu, ale rozumiała, że obecna d z i e w c z y n a Milo nie serwowała mu równie wyszukanych komplementów, wobec czego nie był do nich przyzwyczajony. Natomiast gdyby bliżej zaprzyjaźnił się z Ell, nauczyłaby go doceniania miłych słów, ale również sprzedawania innym dziewczynom oryginalnych pochlebstw.
Wyraźnie zmarkotniała, oparła brodę na dłoni i zamiast na chłopaka siedzącego tuż obok patrzyła przed siebie. Wspomnienie o zabawnym komplemencie uleciało wraz z jego podniosłymi słowami. — Dobrze — wymamrotała, kręcąc głową, jakby nie była przekonana, czy aby na pewno chce obiecać, że od dzisiaj będzie grzeczną dziewczyną z sąsiedztwa. Wahała się przez chwilę, a gdy w końcu podniosła głowę, uśmiechnęła się szeroko, zacierając wcześniejszy, niezadowolony grymas. Nie pasował do niej. — Musisz wiedzieć, że mi to nie odpowiada. Od kiedy się wprowadziłeś, doskonale się bawiłam i będzie mi tego brakowało. Ale niech będzie. Wygrałeś. Od dzisiaj będę trzymała się od ciebie z daleka — zapowiedziała. Spojrzała na Milo spod na wpół przymkniętych powiek i uśmiechnęła się filuternie. — Ale, założę się, że jeszcze za mną zatęsknisz — dodała, bardziej zgryźliwie niżeli prowokacyjnie. Zaraz też wstała i odeszła kilka kroków w bok. To był pierwszy raz, gdy spotkała ją taka sytuacja, więc nie do końca wiedziała, jak powinna się teraz zachowywać. Czy wyłącznie utrzymywać fizyczny dystans, czy również zrezygnować z figlarnych rozmów? Na wszelki wypadek, wolała się odsunąć.
— Oczywiście, że nie — odparła, lekko wzruszając ramionami. — Dziewczyny również są mile widziane. Najważniejsze, by mieli czym zapłacić za wynajem. Reszta ma niewielkie znaczenie — stwierdziła. Może wolałaby nie zapraszać do swojego domu złodziejów lub gwałcicieli, aczkolwiek jej nie mogliby ukraść ani pieniędzy, ani cnoty. — Najbardziej przydałby mi się współlokator elektryk, wiesz, złota rączka. Pozwoliłabym mu odpracowywać czynsz. To dobra umowa, prawda? — spytała, ale wcale nie oczekiwała konkretniej odpowiedzi, szczególnie jeśli miałby okazać się negatywna.
— Wiesz, to ja już pójdę. Muszę je rozwiesić — stwierdziła, wskazując na ulotki. Pomachała mu i odwróciła się na pięcie, by przemaszerować przez ogród. Jednak zatrzymała się wpół kroku i odwracając się przez ramię, dodała: — Powodzenia z Auden. Na koniec puściła mu oczko i wróciła do siebie, rozplanowując w głowie miejsca, w których podrzuci reklamę.

Koniec.
milo fairweather
ODPOWIEDZ