spiker radiowy — lorne bay radio
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
od kiedy zoya zaszła z nim w ciążę, próbuje zmusić ją do wspólnego mieszkania, ślubu i pewnie wymyśli jeszcze sto innych rzeczy, ale kocha kogoś zupełnie innego
  • 03.
Zachowanie godne tchórza nie leżało w naturze Mills-Cohena. Co nie zmienia faktu, że w praniu wyszło jednak coś zupełnie innego. Może nie tchórzem, ale panikarzem był na pewno i potrafił to przyznać przed samym sobą. Tyle, że nie był szczególnie zdziwiony. Bo facet, który nie ma na co dzień żadnych zobowiązań, nagle dowiaduje się, że zostanie ojcem i powinien na siebie wziąć tę odpowiedzialność, może dostać małpiego rozumu. Gabriel dostał, skoro zaproponował Henderson małżeństwo i masę innych rzeczy, z którymi pewnie powinien się wstrzymać przynajmniej przez jakiś czas. Ale on naprawdę sądził, że właśnie taka jest jego powinność. W pierwszej chwili nie zdawał sobie sprawy, że odpowiedzialność to po prostu wsparcie fizycznie, psychiczne i finansowe. Poczucie dla Zoyi, że nie zostanie z tym wszystkim sama. Właśnie w ten sposób powinien przy niej być, niekoniecznie jako mąż, który nie kocha swojej żony i jest z nią wyłącznie dla dziecka. Tak, wpadł na to, że w tym wszystkim Zoya mogła poczuć się odepchnięta i potraktowana przedmiotowo – jak inkubator. Nie pomyślał o tym od razu. Nie pomyślał o tym przed badaniem, na które go zaprosiła, bo się zwyczajnie na nim nie pojawił. Wystraszył się i potrzebował czasu, żeby sobie to wszystko poukładać. Ale kiedy już to zrobił, zdecydował, że nie chce porzucać Elspeth i nie chce przewracać swojego życia do góry nogami już teraz, postanowił Zoyę przeprosić. Za wszystko. Nie bardzo wiedział, gdzie mieszka, ale Lorne Bay nie było metropolią, w której musiał zatrudnić detektywa. Po prostu popytał paru znajomych osób, kupił kwiaty i z białymi tulipanami (bo to chyba kolor pokoju, prawda?) wyruszył do jej domu. Z tego, co przeczytał w internecie, pierwszy trymestr ciąży był dość uporczywy dla kobiet, dlatego spodziewał się, że właśnie tam zastanie brunetkę. Odetchnął z ulgą, kiedy otworzyła. – Cześć. Nachodzę cię, wiem, ale zanim mnie wywalisz, przyszedłem przeprosić. To dla ciebie – wręczył jej kwiaty, licząc, że nie miała na nie uczulenia albo innych przykrych wrażeń. – Po pierwsze za te nasze pierwsze spotkanie. Potraktowałem cię przedmiotowo. Nie jak kobietę, a właściwie człowieka, tylko podjąłem za ciebie decyzję. Tak nie powinno być. Przepraszam – westchnął. To wcale nie było takie trudne jak mu się wydawało. Kiedy mówiło się z serca i rzeczywiście miało wyrzuty sumienia, było jakoś łatwiej. – I nie pojawiłem się na badaniu. Nie będę kłamać, że przypadkiem. Po prostu spanikowałem. Za to też przepraszam. Czy mogę nadal uczestniczyć w waszym życiu? – zapytał, co prawie zabrzmiało jak oświadczyny. Ale nimi nie było – mógł przysiąc.

Zoya Henderson
ambitny krab
martyna
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#55

Czy Zoya się zdziwiła, gdy Gabriela nie było na badaniu? W sumie to nie. Może nie dlatego, że się tego spodziewała, ale po prostu chyba go rozumiała. Na wstępie mu powiedziała, że nie potrzebuje jego pomocy, bo wiedziała, że jakoś sobie da z tym radę. No i była przekonana, że właśnie tak będzie. Miała swoje pieniądze, miała rodzinę i przyjaciół, którzy gotowi byli ją w tym wszystim wesprzeć. Poza tym, była dorosła, potrafiła się sobą zająć. Całe szczęście, że była naprawdę dobrze zabezpieczona finansowo, bo pewnie to byłoby największym problemem. Dziecko w końcu potrzebowało wielu rzeczy, a i w czasie ciąży musiała przecież chodzić na wizyty do lekarza, pewnie trzeba będzie też brać jakieś leki, kupować balsamy na rozstępy, wymienić garderobę. No trochę tych wydatków było, ale hajsem martwić się nie musiała. Zastanawiała się nawet czy nie powinna zmienić miejsca zamieszkania, bo jednak sądziła, że dla dziecka byłoby lepiej, gdyby miało gdzie się wybiegać na jakimś ogrodzie czy czymś w tym stylu. Dlatego siedząc w domu przeglądała sobie oferty kupna domów. Było ich trochę w Lorne Bay, ale nie chciała podejmować decyzji na szybko, bo w końcu miało to być miejsce, w którym spędzi resztę swojego życia. Apartementu sprzedawać nie miała zamiaru, zrobi tu sobie gabinet.
O dziwo dzisiaj czuła się nie najgorzej. Co prawda poranne mdłości były już u niej na poziomie dziennym, ale po tym jak spędziła pół godziny nad toaletę, to poczuła się o wiele lepiej. Siedziała więc przy laptopie słuchając sobie jeszcze muzyki, gdy zadzwonił dzwonek do dzrzwi. Nie spodziewała się gości, a jeżlei już to sądziła, że będzie to William. No, ale nie. Co trochę ją zszokowało.
Dała się mężczyźnie wygadać i spoglądała na niego z lekko unieisoną brwią, a później wzięła od niego kwiaty i nawet lekko się uśmiechnęła. – Może lepiej nie rozmawiajmy o tym w progu, moi sąsiedzi nie muszą tego słyszeć- powiedziała odsuwając się, żeby wpuścić Gabriela do środka. – Dziękuję za kwiaty – dodała i zaprowadziła go do salonu, gdzie zaczeła też szukać wazonu, do którego później nalała wody i włożyła tulipany. Dopiero, gdy tym się zajęła to wróciła do pomieszczenia przyglądając się mężczyźnie dokładnie. – Nie musisz mnie przepraszać, jesteśmy dorośli i żadne z nas tego nie planowało. – Tu wskazła na swój brzuch żeby było wiadomo o czym mówi. – Posłuchaj... musisz być w stu procentach pewien, że chcesz być ojcem, bo teraz to jeszcze nie robi to żadnej różnicy, ale jak to dziecko się urodzi, a Ty się rozmyślisz to już będzie większy problem. Nie chcę tłumaczyć synowi lub córce dlaczego tatuś się wypiął – a zdawała sobie sprawę, że miał swoje życie, które byłoby dla niego istotniejsze. Westchnęła sobie i usiadła na kanapie, a później poklepała miejsce obok siebie żeby sobie też usiadł. – Po prostu, nie chciałabym Cię do niczego zmuszać, a jeżeli mi zaraz wypalisz z tekstem o ślubie to Cię wykopie za drzwi i się przeprowadzę – zagroziła, ale posłała mu uśmiech. Wiedziała, że sama sobie poradzi, ale jednak miłoby było, gdyby ktoś przez to wszystko przechodził razem z nią.

gabriel mills - cohen
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
spiker radiowy — lorne bay radio
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
od kiedy zoya zaszła z nim w ciążę, próbuje zmusić ją do wspólnego mieszkania, ślubu i pewnie wymyśli jeszcze sto innych rzeczy, ale kocha kogoś zupełnie innego
Naprawdę nie wątpił w to, że Zoya sobie poradzi, bo dość się o niej dowiedział w barze, a poza tym mieszkali w małym miasteczku i prawdopodobnie mieszkali tu ludzie, którzy o nim również wiedzieli co nieco, czym pewnie nie chciałby się z nikim dzielić. To nie była tylko kwestia finansowa, ale przede wszystkim wychowania tego młodego człowieka. Na początku to się nie liczyło, ale była masa innych trudnych kwestii do przebrnięcia. Jej poród, być może późniejszy baby blues, a co gorsza depresja poporodowa, która wcale nie musiała mieć miejsca, ale przecież mogła. Chroniczne zmęczenie, kolki, budzenie się dziecka milion razy w ciągu nocy. Gabriel czytał o tak wielu sprawach, że w głowie całkowicie mu się mieszało, ale już teraz zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo będzie to wszystko skomplikowane i że wbrew pozorom, będzie potrzebowała czyjejś pomocy. I choć szanował ją i jej rodzinę, to uważał, że to była jego rola. To on musiał jej pomóc i choć wydawało jej się to głupie i pozbawione sensu, chyba nadal chciał, żeby przez jakiś czas mogli razem mieszkać, kiedy wszystko dostatecznie się nie ustabilizuje. Tylko, że teraz nie chciał zarzucać jej swoimi dalekosiężnymi planami, bo szczerze powiedziawszy – wiedział, że zawalił. Co tu gadać. Musieli się najpierw poznać, a Zoya musiała zaufać, że Gabriel już nigdy więcej tego zrobi. Ale teraz nie chciał jej tego obiecywać, bo jak już zostało wspomniane – to w ogóle nie było proste. Gabriel również sobie nie ufał i musiał przekonać właściwie oboje – ją i samego siebie, że więcej niczego nie spieprzy. Skinął głową i wszedł do środka, bo nie chciał robić tu scen, które mogłyby być szeroko omawiane przez sąsiadów. Westchnął cicho, bo wiedział, o czym mówiła. – Nie jestem pewien czy chcę – przyznał całkowicie szczerze, bo teraz właśnie taki zamierzał być. – Ale wiem, że powinienem. Dlatego już nie będę niczego obiecywał, po prostu dam nam szansę w ciągu najbliższych miesięcy przekonania się o tym – tak chyba było najlepiej. Jeśli nie będzie się do tego nadawał, to załatwi to jakoś inaczej. Na pewno nie zostawi Zoyi bez niczego. – Przestań psuć niespodziankę. Jeszcze nie kupiłem pierścionka – on również zażartował. Bo właśnie taka była jego natura, którą wszystko zaburzało, ale przecież musiało być dobrze.

Zoya Henderson
ambitny krab
martyna
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Wiedziała, że cała ta sytuacja jest tak samo cięzka dla niego jak i dla niej. Pewnie nawet dla niego bardziej, bo jednak był mężczyzną, który miał swoje życie i raczej nie chcuałby się wiązać jakimś zobowiązaniem z kobietą, którą ledwo znał. Naprawdę nie miała mu tego za złe. Rozumiała to, bo na jego miejscu pewnie sama zachowałaby się podobnie. – Masz trochę czasu żeby się o tym przekonać – to były dopiero początki ciąży więc mógł sobie wiele rzeczy jeszcze na spokojnie ułożyć zanim dziecko się urodzi i wtedy podjąć decyzję, czy chce być ojcem czy jednak nie. Zoya na pewno nie będzie mu utrudniać spotkań z dzieckiem jeżeli postanowi brać czynny udział w jego zyciu i wychowaniu. Co innego gdyby się na nich wypiął i dopiero po czasie zdecydował, że jednak chce być tatusiem. Wtedy walczyłaby w sądzie bardzo zażarcie, żeby absolutnie nie miał możliwości nawet spojrzeć na jej maleństwo. A co jak co, ale Zoya jak trzeba było to potrafiła wyciągnąć pazury i komuś wydrapać oczy. – Dobrze, niech tak będzie – kiwnęła głową lekko się uśmiechając. Chciała dać mu swobodę w podejmowaniu decyzji, nie miała zamiaru naciskac na żadną z opcji.
- Tak? To słabo, pamiętaj, że ma być porządny, z wielkim diamentem – zażartowała sobie kręcąc przy tym delikatnie głową. Ta sytuacja była iracjonalna i cieszyła się, że pomysł ze ślubem mu już minął. Nie oszukujmy się, ale była to naprawdę głupota, która tylko negatywnie wpłynęłaby na ich życie. Zoya chciała spędzić życie z kimś kogo kochała i kto kochał ją, a nie z kimś kto był z nią przez dziecko. Wiedziała, że wtedy oboje byliby niesamowocie nieszczęśliwi. Dziecko to nie koniec świata. – Napijesz się czegoś? Mam piwo bezalkoholowe – tylko tyle mu mogła zaproponować, niby miała jakiś alkohol, ale wychodziła z założenia, że jak ona pić nie może, to lepiej żeby w jej towarzystwie nikt tego nie robił. Musieli ją wspierać! Już i tak było jej strasznie źle z tym, że musiała rzucić palenie. Były dni kiedy tak mocno ją ciągnęło do papierosa, ale całe szczęście miała silną wolę. – Pokaże Ci coś – na chwilę zniknęła w jednym z pokoi i po chwili wróciła niosąc zdjęcia z USG, żeby mógł sobie zobaczyć jak wygląda płód rozwijający się w jej brzuchu. – Jak na razie nie wróżę tu kariery supermodela – rzuciła rozbawiona podając mu zdjęcia.

gabriel mills - cohen
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
spiker radiowy — lorne bay radio
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
od kiedy zoya zaszła z nim w ciążę, próbuje zmusić ją do wspólnego mieszkania, ślubu i pewnie wymyśli jeszcze sto innych rzeczy, ale kocha kogoś zupełnie innego
Nie chciał licytować się, kto będzie miał cięższą sytuację z ich dwójki. Ale gdyby miał, to on obstawiałby Zoyę. Dlaczego? Bo to ona będzie nosiła to dziecko pod sercem przez dziewięć miesięcy, ona będzie z tym dzieckiem dwadzieścia cztery godziny na dobę, a on będzie tylko na doczepkę, kiedy Zoya będzie go potrzebować. Dopiero później, kiedy dziecko podrośnie jego rola będzie równie ważna, co jej, ale na początku? Co on mógłby zrobić, żeby jakoś jej to ułatwić? Przecież rzeczywiście musieliby razem zamieszkać, żeby mógł wstawać w nocy, przygotowywać dziecku mleko czy nosić je, kiedy będzie miało kolki, bo nie wyobrażał siebie pomagającego jej, bez niej w pobliżu. Przecież on oszalałby z paniki. Zresztą, był ciekaw czy Zoya zgodziłaby się, żeby zabrał dziecko na noc do siebie, ale to były raczej dywagacje na późniejsze terminy. Skinął głową. Rzeczywiście miał czas, a jednocześnie wcale go nie miał, bo wiedział jak to wszystko szybko zleci. Jednego dnia Zoya będzie w trzecim miesiącu, a następnego już w szóstym, a potem będą gnać na porodówkę. On po prostu teraz nie chciał wywierać na sobie żadnej presji, chciał dojrzeć do myśli, że będzie ojcem, zanim ucieknie z krzykiem. Cieszył się, że Zoya to wszystko rozumie. – Jasne, zapiszę to sobie – odpowiedział, śmiejąc się cicho. Kamień spadł mu z serca, że ta rozmowa potoczyła się tak przyzwoicie. Ale dlaczego nie miałaby, skoro jak się okazało, Zoya była świetną dziewczyną? Nie wiedział, dlaczego wcześniej mieli taki słaby kontakt, skoro od tego spotkania w barze naprawdę zdążył ją bardzo polubić. Teraz już nie miał innego wyjścia, ale gdyby miał, nadal uważałby ją za fantastyczną kobietę. – Piwo bezalkoholowe będzie w porządku – odpowiedział. Nie zamierzał się kłócić, mimo że był ogromnym zwolennikiem piwa alkoholowego. Ale mus, to mus. Rozwalił się bardziej na kanapie i poczekał aż Henderson pojawi się z tym, co miała mu pokazać. Zupełnie nie wpadłby na to, że pokaże mu zdjęcie z USG, prędzej jakiś katalog z pierścionkami zaręczynowymi, co jest oczywiście żartem. Sam nie wiedział, co, miał pustkę w głowie, dlatego czekał. – Supermodela? Mam nadzieję, że to będzie supermodelka. Całkowicie oszaleję, jeśli to będzie dziewczynka – odpowiedział, przyglądając się uważnie zdjęciu. Boże, był totalnym kretynem, bo zupełnie nie mógł się połapać, co się na tym obrazku dzieje, ale nie powiedział tego na głos, bo cóż, wiedział jak głupio by to zabrzmiało. Zrozumiał, że tak po prostu musi być i już.

Zoya Henderson
ambitny krab
martyna
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya sądziła inaczej głównie dlatego, że pogodziła się z myślą, że ze wszystkim będzie sama. Gdy test ciążowy wyszedł jej pozytywny to nie wiedziała czy Gabriel będzie chciał mieć cokolwiek z tym dzieckiem wspólnego, natomiast była pewna, że ona je urodzi, wychowa i będzie sie cieszyć z tego, że została matką. Taki miała plan, nawet jeżeli w międzyczasie wdarł się do tego stres, nerwy i zwątpienie. Zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że pierwsze miesiące będą ciężkie i większość rzeczy będzie na jej głowie, ale co miała na to poradzić? Nic nie mogła z tym już zrobić. W najgorszym wypadku będzie prosić o pomoc ciocię, która pewnie chętnie wprowadziłaby się do niej na kilka tygodni żeby odciążyć ją w opiece nad dzidzią.
Kiwnęła tylko głową i poszła do kuchni po napój, który mu po chwili podała. Nie wiedziała za bardzo jak ma poprowadzić dalszą rozmowę żeby nie powiedzieć czegoś głupiego, albo nie zadać pytania, którego później mogłaby żałować. Zależało jej na tym żeby relacje między nimi były pozytywne, bo w końcu naprawdę wiele miało ich niedługo połączyć. Trochę zachciało jej się śmiać, gdy zobaczyła jego minę w momencie, w którym podała mu zdjęcia usg. Starała sie to jednak powstrzymać, żeby nie wyjść na wariatkę. - Nie widzisz tego? - Zapytała z uśmiechem, bo nie ma się co oszukiwać... ona na początku nie wiedziała nawet gdzie patrzeć. Lekarka kilka razy musiała jej pokazywać odpowiednie miejsce żeby wryła je sobie w pamięć i mogła później reszcie pokazać. Usiadła sobie obok niego na kanapie i wskazała palcem na zdjecie. - Tutaj jest wielka, dziwna głowa... tu brzuch, to chyba rączka - pewna nie była, ale ostrzegała, że nie wróży dziecku kariery modela! - Chcesz mieć córeczkę tatusia? Ale wiesz, że z chłopcami jest mniej roboty? - Nie trzeba zaplatać warkoczyków, tłumaczyć co to okres... z babami to same problemy. Zoya wiedziała to po sobie, ale dla niej płeć dziecka była obojętna, byle tylko było zdrowe. - Mówiłeś komuś o ciąży? Czy na razie chcesz to utrzymać w tajemnicy dopóki nie będziesz pewien? - To było dość istotne, żeby go w razie co komuś nie sprzedała!

gabriel mills - cohen
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
spiker radiowy — lorne bay radio
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
od kiedy zoya zaszła z nim w ciążę, próbuje zmusić ją do wspólnego mieszkania, ślubu i pewnie wymyśli jeszcze sto innych rzeczy, ale kocha kogoś zupełnie innego
Rozumiał jej obawy, bo przecież to nie było konwencjonalne zajście w ciążę. Nie byli w długoletnim związku, nie planowali niczego, właściwie ledwie się znali, wypyli odrobinę alkoholu za dużo i skończyli w sytuacji, w której prawdopodobnie żadne z nich w tamtym momencie nie chciało być. Ale właściwie, to co chcieli oni przestało mieć znaczenie w chwili, w której Zoya wykonała test. Gabriel wiedział, że musi zachować się odpowiedzialnie. Wiedział też, że musi dać sobie czas na panikę, bo inaczej będzie tak panikował do końca, a to na pewno nie wpłynęłoby dobrze na stan Henderson. To on musiał być dla niej wsparciem, nie odwrotnie. Naprawdę doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W końcu uczył się od najporządniejszego faceta na świecie jak być porządnym – od swojego ojca. To on miał zwariowaną żonę, która w pierwszej kolejności była egoistką, a dopiero później matką. Chociaż matką raczej na samym dnie jakiejś swojej piramidy priorytetów. Gabriel nie mógł tak postąpić, mimo że Zoyi mogło się na początku wydawać, że właśnie tak Mills-Cohen zrobi. Nie pojawił się na umówionym USG i bił się za to w pierś, ale to była naprawdę jedna z tych informacji, które mogą zmieść człowieka z nóg. On też już nie chciał się głupio zachowywać. Nie planował robić na Henderson jakiegoś pozytywnego wrażenia na siłę, po prostu chciał być sobą. Bo teraz musieli się poznać naprawdę dobrze, umieć ze sobą komunikować w każdej kwestii, a zwłaszcza w momentach, kiedy coś im wyraźnie nie pasowało. Owszem, na początku musieli być ostrożni, ale ostatecznie czekała ich ciężka praca.
Pokręcił głową. Nie chciał się do tego przyznawać, ale musiał. – Okej, teraz widzę. Tu głowa – powtórzył. Rzeczywiście to zdjęcie było dziwne, ale przecież każdego dnia rozwijało się coś nowego, co pewnie stanie się piękną, zgrabną całością. Gabriel naprawdę bardzo w to wierzył. – Właśnie nie. Wyobraź sobie, że w tych czasach musisz naprawdę mocno się postarać, żeby stworzyć z chłopaka faceta, który będzie po prostu w porządku – odpowiedział. Miał wrażenie, że teraz faceci byli inni – nie szanowali kobiet, uciekali przed odpowiedzialnością, kłamali. Gabriel nie chciał taki być i nie chciał, żeby jego syn taki był. – Jeszcze nie, bo po prostu nie miałem okazji, ale zamierzam powiedzieć bratu i dziewczynie, z którą się spotykam, bo jednak musi mieć jasność całej sytuacji. Ale jeśli nie chcesz, żebym rozpowiadał o tym dalej, to nie będę – wzruszył ramionami. Dla niego to było dość proste. Jasne, że Wes się dowie, a Elspeth tym bardziej, ale nie musiał kłapać jęzorem, jeśli Zoya miała takie życzenie.

Zoya Henderson
ambitny krab
martyna
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Spokojnie, mi też trochę zajęło żeby to rozpoznać - nie była idealna w tych tematach, wręcz przeciwnie, wiedziała naprawdę mało na temat dzieci i ciaży. Musiała się mocno podszkolić i zamierzała zrobic wszystko żeby być najlepszą z możliwych matek, chociaż pewnie sie nie uda. Będzie zaliczać wpadki i już była w stanie sobie wyobrazić jak bardzo będzie ją to wkurwiać. Zoya należała do perfekcjonistek, wszystko musiało być idealnie, a niestety nie zawsze była możliwość to zrobić. - Oj tak, jestem to sobie w stanie wyobrazić. To oznacza, że matki moich eks musiały być beznadziejne - ale oczywiście Zoya taka nie będzie! Ona będzie super, wiec jej syn byłby wspaniałym człowiekiem szanującym kobiety i w ogóle będzie ideałem. Laski się będą o niego bić. Natomiast jeżeli byłaby córka? No to Henderson, by ją nauczyła, że nie warto marnować czasu na palantów. Mogłaby jej na spokojnie opowiedzieć o swoich doświadczeniach z idiotami, bo tych miała naprawdę sporo. Z drugiej strony swoją córkę musiałaby chronić przed wariatami, którzy by się dookoła niej kręcili. Bycie rodzicem to skomplikowana sprawa, aż się Zoyi zakręciło w głowie.
- Spokojnie, możesz mówić. Prędzej czy później i tak będzie to po mnie widać, a jeśli będziesz sie kręcił dookoła, to tak czy inaczej ludzie będą wiedzieć - nie robiło to jej zbyt wielkiej różnicy. Trochę jednak poczuła się głupio, gdy okazało się, że on się z jakąś laską spotyka. - Powiedz mi tylko, że gdy się ze sobą przespaliśmy to nie miałeś tej dziewczyny - mruknęła lekko przymykając powieki, bo gdyby znów była osobą, z którą ktoś zdradza swoją kobietę to chyba, by się popłakała. To działo sie za często!
- Chcę kupić dom, przeglądam jakieś oferty ale nie za bardzo wiem na co zwrócić uwagę - postanowiła zmienić temat i wzięła na kolana swojego lapka żeby mu pokazać chaty, nad którymi sie zastanawiała. - Absolutnie sie na tym nie znam - dla niej to po prostu liczyło się to czy są ładne i czy będzie daleko do przedszkola albo szkoły. - Myślałam o pearl lagune, mój brat tam mieszka więc miałabym blisko kogoś do pomocy w razie potrzeby - poza tym, wille były naprawdę ładne, a trochę jej się marzył dom z basenem.

gabriel mills - cohen
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
spiker radiowy — lorne bay radio
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
od kiedy zoya zaszła z nim w ciążę, próbuje zmusić ją do wspólnego mieszkania, ślubu i pewnie wymyśli jeszcze sto innych rzeczy, ale kocha kogoś zupełnie innego
On był totalnym laikiem w tej kwestii. Mógłby przysiąc, że ostatnio z jakimkolwiek dzieckiem miał kontakt z dziesięć lat temu? Albo tak bardzo nie przywiązywał do tego wagi. Ale nikt w najbliższym otoczeniu nie miał noworodka, a on nie szukał kontaktu z osobami, które miałyby dzieciaki. W jakimkolwiek wieku. Dlatego chyba oboje musieli się wiele nauczyć. Gabriel wyobrażał sobie, że będzie to trudne, ale nie chciał nastawiać się negatywnie. Wiedział, że popełnią masę błędów, które będą opowiadać kiedyś w ramach anegdotek. Czasami śmiesznych, innym razem przerażających. – Nauczę się – obiecał, choć tak naprawdę nie wiedział, czemu, bo przecież nie był ginekologiem i nie musiał tego wiedzieć, a już zwłaszcza w tym stadium. Było jeszcze wcześnie, a oni mieli jeszcze trochę czasu. Tylko to go pocieszało. – Może nie do końca. Nie mówmy hop, bo może nam się trafi dziecko mocno oporne na wiedzę – zażartował. Ale wiedział, że będą się starać, by wychować je na dobrego człowieka, bez względu na wszystko. Jakiej będzie płci, jaką rodzinę będą tworzyć. Skinął głową. Nie miał zbyt wielu ludzi w swoim otoczeniu, którym mógłby się pochwalić, ale wiedział, że zrobi to na pewno. Przecież ciąża Zoyi nie była rzeczą, której powinien się wstydzić i nie robił tego. Właściwie, był trochę podekscytowany. Jeszcze nie zdawał sobie sprawy jak bardzo, ale było to w jakimś stopniu ekscytujące. Pewnie w takim samym jak przerażające, ale o tym starał się nie myśleć. – W takim razie powiem bratu i Elle – postanowił. Skoro Zoya twierdziła, że nie przeszkadza jej, by komukolwiek mówił. – A reszta dowie się przypadkiem – dodał, bo nawet nie przyszła mu do głowy ani jedna osoba, którą mógłby poinformować. Matka? Pewnie miała to głęboko w poważaniu. Kumple? Dla nich nie było to już tak ciekawe, od kiedy posmakowali życie ojców. – Nie, to nie jest nawet aż tak poważne. Po prostu bardzo ją lubię i chyba warto zachować się uczciwie, prawda? – ale nie potrzebował w tej kwestii rady, bo i tak wiedział, że poinformuje Elspeth o swojej sytuacji, by miała całkowitą jasność. – Lokalizacja, czy nadaje się do zamieszkania od razu, czy instalacje są sprawne, ilość pokoi – wymienił kilka rzeczy, które przyszły mu do głowy. – Pearl Lagune będzie świetne. Chyba jest tam najbezpieczniej. Chociaż chyba Fluorite View jest bardziej prorodzinna – powiedział po chwili namysłu. – Ten jest świetny – wskazał palcem dom, na który zjechała kursorem. – Ciekawe czy nie ma ukrytych wad – zamyślił się.

Zoya Henderson
ambitny krab
martyna
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- To będzie moje dziecko... będzie się dobrze uczyć, po mamusi - miała nadzieję, że w tym wypadku pójdzie w jej geny. Ona lubiła zdobywać wiedzę, szkoła była dla niej raczej przyjemnością niż smutnym obowiązkiem. Od zawsze była mocno ambitna i wiedziała, że nie chce być w życiu byle kim. Zresztą, nawet gdyby chciała, to wujek i ciocia, by jej na to nie pozwolili. Cała jej rodzina była dobrze wykształcona, prowadzili własne biznesy i mieli sporo hajsu na koncie. Henderson była więc pewna, że jej dziecko będzie chodzić do najlepszych szkół.
- Jasne, nie widzę w tym najmniejszego problemu - uśmiechnęła się, bo to jego sprawa kogo o tym wszystkim poinformuje. Chociaż nie była pewna jak na taką rewelacje zareaguje jego dziewczyna. Teraz czuła się trochę winna, że skomplikuje mu życie dość poważnie. Zresztą nie tylko jemu, bo tej bogu ducha winnej dziewczynie też. Trochę więc przygasł jej dobry humor i musiała na chwilę odwrócić od niego swój wzrok skupiając się na widoku za oknem. Piękne, błękitne niebo wydawało sie jej być naprawdę uspokajające. - Mam nadzieję, że dobrze to przyjmie - odpowiedziała więc po pewnym czasie. Szczęście w nieszczęściu było takie, że Henderson nie musiała się nikomu tłumaczyć z tej ciąży. Co prawda czuła się przez to mocno samotna, ale najwyraźniej coś za coś.
- Tak, też słyszałam, że FV jest bardziej rodzinna i mieszka tam dużo rodzin z dziećmi, ale pewnie przez to jest tam głośno i wszędzie pełno płaczących dzieci - bo oczywiście to jej to będzie takie w chuj idealne, że nie będzie płakać tylko od razu po urodzeniu pełnymi zdaniami komunikować swoje potrzeby. Marzenia ściętej głowy. - Poza tym, tamte domy sa takie... zwykłe - a ona jednak chciała porządną chatę z basenem. Trochę była ekstrawagancka. - Ooo tak, ten jest ładny - kiwnęła głową i kliknęła w obrazek żeby poznać więcej szczegółów dotyczących budynku. - Zadzwonię i umówię się na oglądanie. Chcesz iść ze mną? - Zapytała zanim zdążyła się ugryźć w język. - W sensie nie musisz jeżeli nie masz czasu, albo ochoty - dodała więc pospiesznie żeby nie wywierać na nim żadnej presji.

gabriel mills - cohen
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
spiker radiowy — lorne bay radio
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
od kiedy zoya zaszła z nim w ciążę, próbuje zmusić ją do wspólnego mieszkania, ślubu i pewnie wymyśli jeszcze sto innych rzeczy, ale kocha kogoś zupełnie innego
Zamyślił się chwilę. – Wiesz, ja chyba też nie byłem najgorszy, po prostu leniwy – odpowiedział. Więc może to dobrze wróżyło ich dziecku? Może geny miały sprawić, że będzie inteligentne? Oby. Gabriel naprawdę na to liczył. Tak w duchu już cieszył się, że będzie miał nową rodzinę. Własną. Dziecko i być może Zoya, jeśli tylko będzie chciała być jej częścią, bo już nie zamierzał jej do niczego zmuszać. Raczej, proponować i słuchać jej argumentów. Skinął głową. Musieli ustalać nawet takie drobnostki, bo chcąc, nie chcąc, współpraca musiała im się jakoś układać. Dlatego Gabriel wolał zapytać o jedną rzecz za dużo, niż zrobić coś wbrew Henderson. – Nie wiem, naprawdę. Ale liczę, że nie ucieknie. A jeśli tak, to cóż, nie mógłbym być kimś, kto nie zaakceptowałby naszego dziecka i ciebie, oczywiście – wzruszył ramionami. Nie chciał już wspominać, że z Zoyą mogłoby być trudniej. Bo przecież wystarczyło, żeby na siebie spojrzała – była cholernie inteligentna, zaradna, piękna. Trudno było nie myśleć o kimś takim jak o konkurencie. Ale miał nadzieję, że nikt się nie wystraszy, a nawet jeśli, to przyzwyczaił się do życia w pojedynkę. Trwało to trzydzieści pięć lat i nie było dla niego przeszkodą nie do przejścia.
- W porządku. W takim razie zwracamy tylko uwagę na Pearl Lagune – odpowiedział, kierując swoje spojrzenie na ekran laptopa. Fajnie było je pooglądać. Ale Gabriel nie wiedział, czy czułby się w takich domach dobrze. Świetnie mieszkało mu się w jego chatce nad wodą. Miał własną łódkę, którą często pływał, rzadko, ale zdarzało się, że widywał krokodyle. Zdecydowanie nie było to miejsce przystosowane do obecności dzieci, dlatego dobrze, że to Zoya myślała o tym również za niego. Chociaż dom z basenem? Gabriel nie wątpił, że basen będzie potrzebował solidnego zabezpieczenia. – Jasne. Trochę ogarniam te wszystkie sprawy jak rury kanalizacyjne i ogrzewanie, więc może się nawet na coś przydam – odpowiedział, uśmiechając się do niej. Chciał jej dodać otuchy. Przekazać, że zawsze może na niego liczyć. W każdej sprawie, nie tylko tych dotyczących ich dziecka. Kiedy Zoya umówiła się z osobą, która miała pokazać im dom, Gabriel dał jej znać, że to dogodny dla niego termin. Nie miało tak naprawdę znaczenia, bo wiedział, że przełoży każdą sprawę, którą na ten dzień zaplanował. A potem dał jej już spokój, bo przecież musiała dużo odpoczywać, zanim urodzi się wysysający z niej energię mały człowiek.

zt.

Zoya Henderson
ambitny krab
martyna
ODPOWIEDZ