doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya nie lubiła pokazywać swoich słabości, a szczególnie nie w takich momentach. Nie chciała żeby widział jak bardzo ją boli ta cała sytuacja, chociaż było to chyba dość oczywiste. Czuła się ze sobą strasznie od tamtego zajścia, starała się też nie myśleć o tym, ze to co ją teraz spotkało było jakąś zemstą od losu, ale cóż. Zdrada za zdradę. Nie potrafiła pozbyć się wyrzutów sumienia, które nią targały, gdy tylko widziała sie z Arthurem, albo gdy o nim nawet pomyślała. Henderson lubiła chyba zabawić się od czasu do czasu w masochistkę i dlatego zamiast dam mu spokój to wciąż go wciągała do swojego życia. Na tym cierpiała ona, ale też i on, a co najgorsze, nie potrafiła się tak całkowicie od niego odciąć. To było po prostu silniejsze od niej.
- Kochałam mają pracę oczywiście, że tak - odpowiedziała dość smutno. Była pracoholiczką i dobrze zdawała sobie z tego sprawę, lubiła robić karierę, dostawać awanse i mieć poczucie władzy w firmie. - Ale nie aż tak - dodała jeszcze zmuszając się dość mocno, do tego, by się nie popłakać. - Wiem - zdawała sobie sprawę, że to ona większość czasu spędzała w pracy, a nawet gdy już była w domu to zazwyczaj padała na łóżko i odsypiała próbując zregenerować siły. Nie miała nawet co się tłumaczyć.
- Przestań, nie mów tak - rzuciła szybko, bo nie chciała słuchać tego, że ją kocha, czy że dalej kocha. To było zbyt ciężkie i zbyt bolesne. - Było minęło, cokolwiek byśmy teraz sobie nie powiedzieli to już nie ma znaczenia - może nie była to miła odpowiedź, a ton jej głosu był dość suchy i pozbawiony emocji. Zawsze tak starała się robić, żeby powstrzymać się od rozpłakania czy niepotrzebnej awantury. Nie spodziewała się, że ją dotknie, dlatego trochę się zdziwiła, ale odwróciła sie pozwoliła na to, by ją przytulił. Długo nie trzeba było czekać, aż jej tama pękła i powoli łzy zaczęły wydostawać się z jej oczu i spływać po policzkach. Wtuliła się w niego pozwalając sobie na to, by przez chwilę pokazać tą swoją słabość. - Nie wiem co mam Ci jeszcze powiedzieć - powiedziała po pewnej chwili unosząc głowę tak, by móc na niego spojrzeć. - Przepraszam - chociaż to już mówiła nie raz, nie dwa i nie trzy. - Gdybym mogła cofnąć czas to bym to zrobiła - dodała jeszcze spoglądając mu prosto w oczy.

arthur woodlow
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
lorne bay — lorne bay
46 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
policjant z powołania, na stanowisku nadinspektora. Zakochany w Nightingale, z kawałkiem serca w depozycie u Zoyi.
Chciałby bardzo aby wszystko odwrócić, cofnąć czas i raz jeszcze móc to przeżyć tym razem lepiej i wyrażając swoje zdanie. Objął ją gładząc po plecach, w ciszy pozwalając Zoyi płakać. Bolało go serce, bolało go tak samo jak wtedy kiedy się rozstawali i ona płakała. Za każdym razem czuł dokładnie to samo. Gdy spojrzała na niego w górę i ujrzał te jej piękne duże oczy czerwone od łez pogłaskał ją po włosach.
- Ja Ciebie też przepraszam, za to, że nie potrafiłem wyrażać dokładnie tego co czuję.- przymknął swoje oczy wzdychając ciężko. Nie łatwo było słyszeć kolejne przeprosiny z jej ust, bo wiedział doskonale jak bardzo przeżyła ich rozstanie. Pogładził jej policzek kiedy wspomniała o cofnięciu czasu.
- Wiem mała, wiem bo ja też chciałbym go cofnąć.- ale nie mogli tego zrobić, ale mogli przynajmniej postarać się żyć dalej i lepiej. Może uda się wznieść coś nowego? Może oboje odbudują to co stracili. Czuł się winny bo pomyślał o Nightingale, ale kiedy tylko trzymał w ramionach Zoyi miał poczucie, że ktoś zdjął mu z ramion ogromny ciężar, jakby zgubił ją na kilka długich miesięcy i wreszcie udało się mu ją odnaleźć. Nie było to fair wobec nikogo. Arthur czuł, że jeśli jednak zerwał by kontakt z Zoyi to nie czułby się najlepiej, tęskniłby i pewnie popadł w jakiś marazm. Tęsknił za nią, za rozmowami i teraz kiedy dowiedział się, że tak naprawdę minęli się z prawdą bo oboje pragnęli tego samego czuł ogromne zawiedzenie . Popełnili błąd nie zdając sobie sprawy jak bardzo zniszczył im życie, a miał tu na myśli tylko i wyłącznie fakt, że nie powiedzieli sobie jakie mają zamiary.
- Żałuję, że nie powiedziałem Ci tego jak byliśmy razem, nie ponosisz całej winy. Gdybym lepiej Cię traktował i mówił co czuję, może nie musiałabyś nic takiego robić- choć zapewne od dawna ją ciągnęło do Logana, mimo to może potrzebowali w swoim życiu upadku z tak wysoka, by się ocknąć, obudzić i dostać przysłowiowego liścia w twarz od losu.
- Jeśli chcesz zostanę dłużej zrobię nam coś do jedzenia- może mistrzem kuchni nie był, ale gotował całkiem dobrze- może nawet zgodzę się być mi pomogła?- uśmiechnął się kącikami ust, pochylił sie w jej stronę i pocałował jej rozgrzane od płaczu czoło, tuż przy linii jej włosów.

Zoya Henderson
powitalny kokos
Arthur
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Nie wiedziała jak to robił, ale zawsze potrafił ją uspokoić. Nie pierwszy raz przy nim płakała, chociaż miała nadzieję, że był to już ostatni. Nie chciała dłużej robić z siebie słabeuszki, która nie potrafi sobie radzić z emocjami. Do cholery jasnej, była psychologiem po Oxfordzie! Uczyli ją jak to robić, a jednak sama sobie pomóc nie potrafiła.
- Nie czuj się winny, proszę Cię to wcale mi nie pomaga - powiedziała cicho przypatrując mu się oczami, które wciąż szkliły się od łez. Wolałaby gdyby o wszystko ją obwiniał, a tak tylko pokazywał jakim jest dobrym człowiekiem i Henderson dobrze wiedziała, że na niego nie zasługiwała. Uśmiechnęła się tylko niemrawo na jego kolejne słowa, to było miłe. Z drugiej strony budziło w niej jednak niewyobrażalny żal, że tak późni to wszystko wyszło na jaw. Mogli być ze sobą naprawdę szczęśliwi, gdyby tylko trochę wcześniej popracowali nad komunikacją, albo gdyby Henderson nie poczuła chęci zaliczenia swojego szefa, tylko dlatego, że po prostu spędzała z nim tyle czasu.
- Uczmy się na błędach i po prostu już tego nigdy nie róbmy - uśmiechnęła się, ona nigdy nikogo nie zdradzi, jeżeli jeszcze uda jej się być w jakimś szczęśliwym związku, a on będzie mówił wprost to czego chciałby od życia. - Chciałabym żebyś był szczęśliwy, nie możesz się mną przejmować - powinna nawet powiedzieć, że musi o niej zapomnieć i po prostu zarówno ona jak i on potrzebują zamknięcia tego rozdziału. Te słowa nie chciały jej jednak przejść przez gardło, bo nie wyobrażała sobie go stracić tak na zawsze. Z jednej strony nie chciała go w swoim życiu, bo tak byłoby prościej, a z drugiej nie potrafiła odpuścić. Zoya zawsze była pełna sprzeczności.
Nie spodziewała się też takiej propozycji. W końcu mówił, że ma w domu co jeść i chociaż głowa podpowiadała, że powinna grzecznie odmówić to niestety, nie wyszło. Pokiwała głową posyłając mężczyźnie uśmiech, a wierzchem dłoni wytarła sobie łzy z policzków. - Nie mam za wiele w lodówce - jak zawsze, to się akurat nie zmieniło. Zoya nie miała nigdy czasu na zakupy. - Ale może coś się uda z tego stworzyć - wierzyła w Arthura, bo jego umiejętności kulinarne pewnie nie raz ją ratowały od głodu. - Napijesz sie wina? - Zapytała, bo jej zdecydowanie się teraz przyda lampka, albo i cała butelka.

arthur woodlow
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
ODPOWIEDZ