doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Nie - zaśmiała się - to taka brytyjska seria o czarodziejach, bardzo popularna pod koniec lat 90-tych i na początku kolejnej dekady. Nakręcili na podstawie książek filmy. - Wytłumaczyła, ale nie chciała jej zdradzać fabuły i po prostu zanotowała sobie w pamięci żeby zamówić jej wszystkie tomy. - A słyszałaś o Władcy Pierścieni? - Pewnie też nie, więc zakupy w internetowej księgarni Henderson zrobi trochę większe. Miała nadzieję, że uda jej się wprowadzić Sam w świat najbardziej popularnych rzeczy z popkultury, kto wie, może niektóre jej się nawet spodobają.
Zoya zmarszczyła czoło patrząc na przyjaciółkę. Nigdy nie myślała o niej jako o kimś nienormalnym. Zawsze starała się ja traktować tak jakby była po prostu jej przyjaciółką, bez względu na to jaką miała przeszłość i czym się zajmowała. - Jesteś normalna - powiedziała stanowczo, a później sobie westchnęła. - Słuchaj, wiem, ze dużo potworności stało się w Twoim życiu, zdaje sobie sprawę, że o wszystkim mi nawet nie powiedziałaś i jest mi to sobie ciężko wyobrazić, ale mimo wszystko jesteś tutaj, silniejsza niż kiedykolwiek byś była. - Nie chciała znowu brzmieć tandetnie i tanio, ale trudno. - Każdy z nas ma swoje demony, z którymi musimy się mierzyć każdego dnia. Twoja przeszłość Cię ukształtowała, tak samo jak moja mnie. Dzięki temu obie mamy taki charakter jaki mamy, a ja lubię Cię za to jaka jesteś, nie za to jaką masz pracę, ile możesz podnieść na ławce czy ile celnych strzałów jesteś w stanie oddać w ciągu minuty. To jak będzie wyglądała Twoja przyszłość zależy tylko od Ciebie, jesteś w tej komfortowej sytuacji, że nic Cię nie ogranicza, możesz robić to co tylko chcesz. Jeżeli prowadzenie normalnego życia jest tym co chcesz mieć, to po prostu zacznij to robić. - Praca jak praca, każdy jakąś miał, a przynajmniej powinien mieć. Sam musiała się przekonać, że to czym się zajmuje nie definiuje jej jako osoby, że jest kimś więcej niż tylko chodzącą maszyną do zabijania i Zoya chciała jej to pokazać, bo zależało jej na tym, by Galanis poczuła chociaż trochę szczęścia.
- Nie rozmawiam z bratem na zbyt wiele rzeczy takich... uczuciowych. Jak rozmawiałam z nim o Corvo to ja płakałam i obydwoje czuliśmy się niezręcznie. Zresztą teraz ma inne rzeczy na głowie. - W końcu prawie zabiła mu się żona. Zoya nie miałaby serca jeszcze więcej problemów mu dowalać. - Musiałabym być z nimi szczera i powiedzieć im o wujku, a tego nie mogę zrobić, nie chcę psuć im wizji idealnej rodziny, w której dorastaliśmy - prawie idealnej, bo jednak dorastali bez rodziców.
- Co? Jesteś głupia - zaśmiała się i pokręciła głową. - Mam o wiele więcej sekretów niż te związane z Tobą - chociażby ten z wujkiem i jego dzieckiem, które teraz chorowało w szpitalu o czym nawet Sam nie wiedziała. - Oczywiście, że ma. Myślę, że Raine docenia Twoją przyjaźń bardziej niż możesz sobie wyobrazić i po prostu bądź dla niej kimś bliskim, nawet jeżeli nie możesz jej wyjawić całej prawdy o sobie. - Niestety, niektórych rzeczy się nie przeskoczy, na niektóre nie miały wpływu i trzeba było z tym handlować.
- Logan i nie, nie chcę żeby padł. Mam go już z głowy, jeszcze kilka wizyt w pracy i nigdy więcej się nie zobaczymy - było to smutne, bo wciąż jej jednak trochę na nim zależało, ale powoli przyzwyczajała się do tej myśli, skutecznie przerzucając też swoje zainteresowanie w inne strony. - Co? - Zapytała zdezorientowana, bo nie miała pojęcia, że Sameen nie załapała i aż się w końcu zaśmiała. - Nie, mówię o Tobie - nawet wskazała na nią palcem, gdyby miała jeszcze jakieś wątpliwości.
- Tak, będzie fajnie... dawno nigdzie nie wyjeżdżałam - uśmiechnęła się - będą mogła ponurkować, tereny dookoła Lorne zrobiły się już nudnawe, a w sumie i tak nie robiłam tego ostatnio zbyt często - głównie dlatego, że cały czas siedziała w pracy i nie było nigdy na to czasu. - Serio? - Zapytała zaskoczona. - Chociaż w sumie nie wiem czemu mnie to dziwi, nie ma chyba stroju z golfem - zażartowała sobie i pokręciła lekko głowa. - Będziemy musiały Ci jakiś kupić, może być jednoczęściowy żebyś czuła się bardziej komfortowo - chociaż Zoyi nie przeszkadzałby widok jej blizn. Kolejny raz zaciągnęła się papierosem i wypuściła dym, na zewnątrz. - Spoko - może poprosi Logana żeby jej zrobił zdjęcie. - Znalazłaś coś fajnego? - Zapytała i podeszła do niej wciąż paląc tego papierosa, bo jebac to, jest u siebie. - Są jakieś z prywatną plażą? - kto wie, może Henderson się poczuje nagle na tyle komfortowo z własnym ciałem, że będzie chciała sie topless opalać.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Brzmi głupio. – Westchnęła. –Ale zajrzę jutro do biblioteki i przeczytam książkę. – Nie wyłapała liczby mnogiej, więc założyła, że ta seria jest po prostu jedną książką. O ile seria może być pojedyncza, eh. –Zoya. – Trochę się zirytowała. –Oczywiście, że nie słyszałam o Władcy Pierścieni. Dobrze wiesz, że nie przepadam za czytaniem romansów pisanych dla samotnych czterdziestek. – Najwyżej po czterdziestce zacznie czytać takie romanse. Teraz wolała klasyki chociaż ostatnimi czasy zabrała się za różnego rodzaju książki popularno-naukowe. Chociaż też nie miała za bardzo czasu żeby sobie czytać. Miała dużo pracy i różnych spraw na głowie.
-Oj wiesz o co mi chodzi. – Machnęła ręką, bo obawiała się tej całej pogadanki o tym, że jest normalna tylko sobie wmawia swoją nienormalność. Niestety nie udało jej się tego uniknąć, więc teraz, kiwała głową co jakiś czas i słuchała Zoyi. Nie chciała przy tym wyjść na jakąś niewdzięcznicę czy coś. Nie miała jednak też siły tłumaczyć Zoyi tego, że akurat ona niespecjalnie jest odpowiedzialna za swój los i nie może sobie ot tak po prostu wieść normalnego życia. Nie mogła głównie dlatego, że Sameen Galanis nie istniała. Jakby poznała kogoś kto chciałby się z nią hajtnąć to musiałaby odgrywać rolę kogoś kto wcale nie chce brać ślubu. W grę nie wchodziłyby żadne legalne wizyty w szpitalu, zero posiadania dziecka, żadna adopcja. Nic. Po prostu takie życie nie było jej dane i nie mogła tego zmienić. Miała tyle hajsu, że każdy chciałby go mieć, a jednak i tak nie była do końca szczęśliwa. Mimo wszystko trochę parsknęła śmiechem jak Zoya powiedziała, że nie przyjaźni się z nią ze względu na to ile wyciska na ławce i ile celnych strzałów oddaje na minutę. Wiedziała, że Zoya ściemnia. To były akurat dosyć istotne rzeczy. Przynajmniej w świecie Sam. –Dziękuję za te słowa, Zoya. – Uśmiechnęła się ładnie i nawet nie zabrzmiała niewdzięcznie. Mogła wymusić łzy w oczach, ale wiedziała, że to byłaby przesada i Zoya przyłapałaby ją na byciu nieczułą pizdą.
-Dlaczego płakałaś przy bracie rozmawiając o Corvo? – To było tak abstrakcyjne, że Sameen aż poczuła tą niezręczność. Zupełnie jakby stała obok Williama i Zoyi gdy ta rzeczywiście płakała za swoim byłym, który był… no cóż, byłym. –Nie uważasz, że to dziwne, że ukrywasz coś takiego przed dorosłym facetem? – Ona pewnie chciałaby wiedzieć. Poza tym nie rozumiała takiego dziwnego chronienia Williama. Tak, zdawała sobie sprawę z tego jak słabi są mężczyźni i jak kruche jest ich ego. Ale nie rozumiała co by się stało gdyby Will poznał prawdę. Płakałby?
-Dobra. Koniec rozmowy na ten temat. – Uśmiechnęła się, bo czuła, że ostatnimi czasy za dużo rozmawiały od serca i robiło się dziwnie, bo Sam nie radziła sobie z natłokiem tych wszystkich rzeczy, które z siebie wyrzucała. Wolała wrócić do mówienia o niczym. A przynajmniej nie o sobie.
-Larry. – Poprawiła ją, bo nie miała zamiaru tego odpuścić. Im więcej Zoya o nim rozmawiała, tym większą Sam miała pewność, że ta dwójka do siebie wróci. A przynajmniej Zoya do niego, bo raczej Sam nie widziała, żeby Larry starał się do niej dzwonić i błagać o powrót. –Oh, przestań Zoyka. – Machnęła ręką jak już Henderson jej wytłumaczyła, że przez cały czas mówiła o niej. Sam nie była nikim ważnym i jak umrze to będzie lepiej dla wszystkich.
-Ekstra. To popatrz sobie jakieś… dziwne aktywności, które będziesz chciała robić na Bora Bora. Ja na jakiś czas tam cię zostawię, bo będę miała pracę. – Nie mogła zapomnieć o tym, że akurat Sam jedzie tam bardziej w biznesie. –No nie potrzebowałam nigdy żadnego. – Wzruszyła ramionami. Przecież to nie tak, że latała sobie do ciepłych krajów, żeby kogoś zabić, a po wszystkim myślała sobie ‘oki, to teraz czas na opalanko’ i kładła się na leżaku i opalała. –Nie będę nosić jednoczęściowego stroju. – Skrzywiła się. Nie żeby miała coś przeciwko takim strojom, ale wydawały się niekomfortowe. Jak niby miała w tym sikać? Ściągać całość i robić siku z gołymi cyckami w toalecie publicznej? Niedoczekanie.
-Tak. – Skrzywiła się trochę jak Zoya podeszła z tym śmierdzącym papierochem. Nie schowała przed nią telefonu, ale pewnie mogła zobaczyć strony wyglądające jak pierwsze strony internetowe, bo jednak Sameen usprawniła swój telefon, zrobiła z niego urządzenie nienamierzalne i nawet przy rezerwowaniu czegoś takiego korzystała z darkwebu i fałszywych danych. –Jutro będę musiała pojechać do Cairns. Żeby zapłacić. – Bo przecież nie korzystała z płatności internetowych. –Nie, ale mamy domek z basenem, osobnym zejściem do wody i jest nawet jacuzzi. – Spojrzała na Zoyę, żeby sprawdzić czy to ją satysfakcjonowało.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Kilka książek - poprawiła ją. - Ale zacznij od jednej, zobaczysz, że sie wciągniesz - może wcale nie zobaczy, bo to jednak książka dla dzieci i pierwsze trzy części nie miały nawet w sobie żadnej tragicznej śmierci, ale warto spróbować. Zoya się zajmie tym, żeby znaleźć im jakiś odpowiedni czas na obejrzenie wszystkich 8 części. - Władca Pierścieni to nie żaden romans - wywróciła oczami - nikt się z nikim tam nie zaręcza - chyba nie, bo już nie pamiętam, ale wydaje mi się, że nie. - To powieść, bardzo mało dialogów, dużo opisów krajobrazu - a to brzmiało jak idealna książka dla Sam, która też zazwyczaj nie była najbardziej rozgadana, chociaż Henderson zaczynała dostrzegać te drobne zmiany w jej charakterze i, że od pewnego czasu jakoś więcej mówiła i to na dodatek o sobie. Pewnie głównie dlatego, że Zoya ją wypytywała, ale dobre i to. - Nie ma za co - odpowiedziała, chociaż zdawała sobie sprawę, że raczej nie na wiele sie zdały, bo Sameen miała swoje utarte zdanie na ten temat, co Zoye martwiło, ale nie chciała za bardzo na nią naciskać. Nie tędy droga.
- To było jak się dowiedziałam, że ma narzeczoną... po prostu jakoś, nie wiem. Poczułam się z tym źle, bo przeszło mi przez myśl, że to mogłabym być ja i chyba tak naprawdę szczęśliwa byłam będąc z nim, później wszystko było tylko marną imitacją tamtego związku. Długo po naszym rozstaniu myślałam o tym, że prawdopodobnie był miłością mojego życia, że już nic lepszego mnie nie czeka i pozbawiłam się tego na własne życzenie. Nagle zaczęłam tęsknic za osobą, którą wtedy byłam i zdałam sobie sprawę, że już nigdy nie będę tamtą Zoyą, a on będzie wybitnie szczęśliwy aż do śmierci, z kimś innym. - A jej zostanie tylko płacz i depresja. - Ale chcę żeby miał wszystko co najlepsze i życzę mu szczęścia, nawet jeżeli nie jest to możliwe ze mną, być może wcale nie byliśmy sobie pisani - ale ostro się wkurwi jak się okaże, że tak naprawdę była pisana Larryemu. - Nie, musiałabym się przyznać, ze okłamywałam ich odkąd byłam nastolatką i pierwszy raz przyłapałam wujka na zdradzie, pewnie, by sie wkurwili wszyscy, a nie chcę mieć jeszcze gorszego kontaktu z rodzeństwem - niektóre tajemnice musiały po prostu zostać nieodkryte. Wszystkim sie wtedy będzie lepiej żyło. - Jestem za - bo gdy już zeszły na tematy związane z nią samą to wcale aż tak dobrze sie nie rozmawiało. Zdecydowanie bardziej wolała mówić o Sam.
- Dziwne aktywności? Pływanie z rekinami... myślisz, że można coś takiego? - Chciałaby! Z delfinami, by nie chciała, bo wiadomo, ze ona są pojebane i nie chciałaby zostać zgwałcona przez rybę. Poza tym szkockie delfiny mordują dzieci morświnów dla zabawy, pewnie by sie dogadały z tą inną przyjaciółką Sam. - Spoko, potrafię się przecież sama sobą zająć - Da radę, coś sobie znajdzie do roboty. - To kupimy dwuczęściowy - jak dla Zoyi to nawet lepiej i już się nie mogła doczekać, aż wprawi Sam w zakłopotanie, gdy ją poprosi o pomoc przy aplikacji kremu przeciwsłonecznego. - To może ja zapłacę i nie będziesz musiała się targać - dla Henderson to nie był przecież żaden problem. Miała kasę. Mogła ją śmiało wydawać. - Brzmi idealnie, wezmę ze szkoły jakiś sprzęt do nurkowania, ale obstawiam, że Ty nie będziesz chciała, tak? - No chyba, że Sameen się przełamie żeby pooglądać podwodny świat. - Już się nie mogę doczekać - ostatni raz zaciągnęła się papierosem i zagasiła go w popielniczce. - W sumie zobacz, znamy się tyle czasu, a nigdy nie byłyśmy razem na wakacjach, zadziwiające ile w tym miesiącu odhaczyłyśmy naszych pierwszych razów - i oczywiście w dużej mierze nie mówiła tu o tych rozmowach o życiu i śmierci, a o bardziej fizycznych aspektach.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
-Okej, okej. Przeczytam jedną. – Pokiwała głową. –Pierwszą część czy mogę wybrać randomową? – Wolała dopytać, bo jednak Zoya wypowiedziała to tak dziwnie, że teraz Sameen nie była pewna czy ta seria miała jakąś ciągłość czy raczej były to randomowe, niepowiązane ze sobą książki. I w sumie to nadal nie wiedziała czy chodziło o tego dużego, czerwonego psa. –To po o taki tytuł. – Zmarszczyła brwi, bo ją ten tytuł bardzo zmylił. –Okej. – Pokiwała głową. To brzmiało sensownie. –Ale to najpierw przeczytam to o tej wróżce. – No, bo w sumie to nie ogarnęła o czym ten Harry Potter jest, zapamiętała tylko, że Zoya chciała iść do wróżki.
-Oh, Zoya. – Westchnęła ciężko słysząc, że ta się rozkleiła, bo jej były się zaręczył. –Naprawdę będziesz płakać za typem, który nosił wąs i wyglądał jak pedofil? – Dobra, wiedziała, że Zoya typa kochała i akurat on był jednym z lepszych z jakimi się spotykała, ale nie zmienia to faktu, że Sam była wkurwiona jak Zoya płakała za swoimi byłymi, którzy zapewne nie poświęcali jej myślami tyle czasu co ona im. –Gdybyście mieli być razem to byście byli razem. Ty nie pojechałabyś na studia do Anglii, albo on wyjąłby głowę z dupy i pojechał z tobą. To nie tak, że wymagałaś od niego przeprowadzki tam na stałe. – Według Sameen to mogła go trochę cisnąć o to, żeby zamieszkał z nią w Anglii na czas studiów. A skoro tak bardzo się kochali to przecież nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby to zrobił. Znalazłby sobie pracę tam, dorabiałby jako model czy coś w ten deseń. Ale nie, wolał tutaj pilnować czy drzewa w lesie prosto rosną. Patologia. –Nie byliście sobie pisani. Kropka. Po co to rozgrzebywać? Weź się w garść i przestań myśleć, że twoje życie kręci się tylko i wyłącznie wokół facetów. Zwłaszcza tych byłych. Jakby chcieli z tobą być to by z tobą byli. To jest dosyć proste. – Trochę się uniosła, ale już nie mogła słuchać tego płakania za Corvo, za Larrym, za tym lekarzem, za Aquamanem, za nimi wszystkimi. Chciała Zoyi doradzić, żeby poszła i wyruchała kogokolwiek, ale jakoś nie mogła tego zasugerować. A nie wiedziała, że ta już sobie kogoś zaruchała i ewidentnie jej nie pomogło.
-Wkurwiliby się, ale przynajmniej znaliby prawdę. – Ale to może tylko Sameen wyznawała zasadę, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od smutnego kłamstwa. Może to dlatego, że sama przez całe życie żyła w kłamstwie, że nie ma rodziny i że nikt jej nigdy nie chciał.
-Nie. Masz wybrać coś normalnego. – Skrzywiła się i złapała za serce, bo sama myśl o rekinach bolała ją niesamowicie. Zrobiło jej się też słabo, ale nie mogła dać tego po sobie poznać. –Spacer po plaży, bieganie, leżenie. – Zaczęła wymieniać, bo przecież nie wiedziała co normalni ludzie robią na wakacjach. Wiedziała tylko, że debile pływali z rekinami. Nie komentowała tematu strojów kąpielowych, bo nie chciała, żeby do tego doszło. Wolałaby siedzieć w dżinsach i golfie pod parasolem. –Oczywiście, że tego nie zrobimy. – Spojrzała na Zoyę oburzona. –Przelew to ślad w internecie, po którym można nas namierzyć. – Wyjaśniła. –Melduję się fałszywymi danymi, ty jesteś moją osobą towarzyszącą, zapłacę gotówką. I tak muszę jutro jechać, więc kolejna sprawa do załatwienia. – Machnęła ręką. Musi tylko pamiętać, żeby w nocy wykopać trochę hajsu. –A nie możesz wypożyczyć na miejscu? – zdziwiła się, że Zoyi będzie się chciało targać z czymś takim. –Nie. Nurkowanie dla przyjemności jest… dziwne. – Skrzywiła się ponownie na samą myśl dobrowolnego schodzenia do wody.
-Pierwszych razów? – Zapytała rozbawiona tym stwierdzeniem.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
-Pierwszą. bo przy kolejnych to nie będziesz wiedziała o co chodzi - chociaż teraz Zoya się obawiała, że pierwsze części są za mało mroczne dla Sameen i się jej nie spodobają. Wiadomo im dalej w fabułę i rozwój wydarzeń tym to wszystko było bardziej ciekawe. - Bo to nawiązanie do fabuły, ale nie będę Ci spoilerować - uśmiechnęła się. Władca Pierścieni była pewnie jej ulubioną książką fantasy, nawet jeżeli czasem zasypiała przy opisach gościńców czy Mogilnych Kopców. - Dobra, będę czekać na recenzję - miała nadzieję, że mimo wszystko polubi historię Harryego Pottera i zostanie wielką fanką, a wtedy Zoya będzie ją mogła zabrać na wycieczkę do Wizard World. Henderson chciałaby tam pojechać, ale samej było jej glupio.
- Jak byliśmy razem to nie nosił wąsu - wywróciła oczami - poza tym, do twarzy mu w tym - była typem kobiety, która lubiła męskie zarosty w różnej postaci. - Nie chciałam żeby dla mnie rzucał wszystkie swoje marzenia, które miał tu. Czułabym się okropnie zmuszając go do wyjazdu - chociaż zdawała sobie sprawę, że gdyby go wtedy poprosiłą to istniała spora szansa, że rzeczywiście wyjechalby z nią do Anglii. Na resztę jej słów się już nie wypowiedziała, bo trochę zrobiło jej się smutno, nawet jeżeli Sam miała trochę racji. To było jednak dla Henderson bardzo dołujące, że nie była na tyle spoko, żeby ktoś rzeczywiście chciał z nią być. Chyba musiała się z tym pogodzić i w końcu dopuścić do siebie tą myśl.
- Pewnie tak, ale nie będę im dokładać problemu, muszę się z tym zmierzyć sama - ona już miała zniszczone relacje z wujkiem, nie chciała odbierać rodzeństwu wizji względnie normalnej rodziny, którą zapewnił im wujek z ciotką po śmierci ich rodziców. - To jest normalne - wywróciła oczami i postanowiła, że pójdzie sobie popływać z rekinami w dzień, w który Sameen będzie zajęta pracą, a później jej nigdy o tym nie opowie patrząc na jej lęk przed wodą. - Dobrze, bieganie brzmi całkiem nieźle - kiwnęła głową, bo z tym leżeniem to mogło być różnie. Henderson leżała tylko wtedy jak spała. W normalnych warunkach nie miała czasu na leniuchowanie.
- Dużo, różnych pierwszych razów - uśmiechnęła się puszczając do niej oczko, bo oczywiście nie mówiła tu tylko o wspólnym wyjeździe, ale też pocałunku czy przytulaniu. Później sobie jeszcze zjadły do końca i posiedziały, a następnie mogły iść do razem do biblioteki żeby wypożyczyć tego Pottera dla Sam, a Zoya pewnie wzięła sobie jakieś wspaniałe poradniki o tym jak cieszyć się życiem.

2xzt

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
ODPOWIEDZ