doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
-Dlaczego nie? – zapytała z ciekawością patrząc na przyjaciółkę. – Coś jest nie tak z tym pokojem? – Zoya pewnie tam była raz czy dwa i na bank się dziwiła, że Sam nie chce wynająć sobie normalnego apartamentu, jak dorosły człowiek, tylko mieszkać z jakimiś babami. Może była trochę zazdrosna, że ktoś może czyhać na jej miejsce i wygryźć ją z pozycji najlepszej przyjaciółki. – Nie, nie chce czegoś takiego – wywróciła oczami. – Chce normalny, legalny motor z salonu – miała chyba za dużo już nielegalnych spraw na głowie, żeby jeszcze kupować kradzione motory. Stać ją było na normalny model. Oczywiście musiał być porządny, bo wbrew pozorom Zoya dużo korzystała z tego środka transportu, jeździła nim często do szkoły nurkowania, bo tam przynajmniej nie nosiła szpilek do pracy. Wybierała się też na wycieczki, sama ze sobą, gdy musiała trochę rozwiać myśli i poukładać sobie w głowie niektóre sprawy. – Nie wiem, po prostu to się czuje. Chcesz spędzać z tą osobą jak najwięcej czasu, poznać ją i nawet wspólne siedzenie i gapienie się w sufit nie jest wtedy stratą czasu. – Ciężko jej to było ubrać w słowa, szczególnie, że sama nie wiedziała jeszcze jak radzić sobie z własnymi uczuciami względem Logana. Kolejne pytanie przyjaciółki trochę ją jednak zbiło z pantałyku. – Hmm… wiesz, to trochę bardziej skomplikowane, jest moim szefem jakby na to nie patrzeć i nie chcę słuchać, że robię karierę przez łóżko – chociaż pewnie już i tak takie ploty chodziły po firmie. – Poza tym żadne z nas się raczej nie kwapi do poważnej rozmowy na ten temat, ale jest dobrze tak jak jest – powiedziała zapewniając nie tylko ją, ale trochę też i siebie. – Nie chcę o tym słyszeć okej? – Może widziała jego brata bliźniaka? Zoya wiedziała, że taki jest, więc to całkiem prawdopodobne. Jej umysł po prostu teraz będzie wymyślać jakieś bardziej lub mniej logiczne wymówki byle tylko nie przyswoić do wiadomości tego co przyjaciółka miała jej do przekazania. Jeszcze nie. – No tak… posłuchał na co mam ochotę i stara się to spełnić, to romantyczne – no albo Zoya była dziwna, ale wydawało jej się, że tak. Chociaż miała nadzieję, że gdyby powiedziała, że ma ochotę zjeść rybę, to by jej nie zabrał na wspólne wędkowanie, bo to już takie romantyczne jej się nie wydawało. No, ale kto wie, może sprawiłby, żeby takim się stało i jeszcze Henderson, by się zdziwiła.
- Naprawdę? Dlaczego tak myślisz? Wydawało mi się, że jestem wystarczająco pewna siebie – była ciekawa na jakich obserwacjach przyjaciółka wyciągnęła takie wnioski. Może powinna jeszcze popracować nad swoim charakterem? Pewnie tak, całe życie warto było nad sobą pracować. – Jeszcze? – zapytała unosząc brew wyłapując akurat to. – Co? Nie, po prostu niektórym się nie podobają ich blizny, a Ty mówisz, że ich jeszcze nie lubisz więc cóż, podrzucam tylko pomysł – Zoya żadnej nie miała, udało jej się obyć bez blizn na swoim ciele.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
- Po prostu mi nie pasuje, Zoya. – Odpowiedziała nieco oschle, ale też Sam miała problemy nad intonacją i nie zawsze panowała nad tonem swojego głosu. Wiedziała, że Zoya niekoniecznie wypytuje o coś konkretnego, ale w tym momencie nieświadomie wchodziła na tereny z przeszłości Sam, które nadal pozostawały jej mrocznym sekretem. Nie czuła się komfortowo w pomieszczeniach, które dla normalnych ludzi były namiastką domu. Nawet jak spała u Zoyi to czekała aż przyjaciółka zaśnie i kładła się na podłogę i tam spędzała resztę nocy. Nie potrafiła spać w komfortowych warunkach. – Nuda. Ale okej. – Przecież nie będzie jej namawiać na siłę. Poza tym może nawet i lepiej, żeby Zoya nie miała motoru z nielegalnego źródła. Po co rzucać na siebie podejrzenia.
Słuchała przyjaciółki uważnie i próbowała sobie wyobrazić siebie w takim scenariuszu. Jako, że nigdy nie miała kogoś kim interesowałaby się w sensie romantycznym to chcąc nie chcąc zaczęła sobie wyobrażać siebie u boku takiego Logana. Pierwsze co jej przyszło na myśl to to, że jej cycków na bank nie musiałby powiększać. A nawet jakby spróbował to straciłby rękę. Później dosłownie fantazjowała o tym, że leżą obok siebie w łóżku, nie dotykając się, w bezpiecznej odległości, z dłońmi złożonymi na brzuchach i gapią się w sufit. Wydawało się to być dosyć dziwnym zajęciem na wspólne spędzanie czasu, ale skoro Zoya mówiła, że tak jest jak się kogoś kocha to kim Sam była, żeby to kwestionować. – No, ale mówiłaś, że znacie się już od kilku lat. Na jakiej zasadzie byłoby to robienie kariery przez łóżko? Poza tym on ma dziewczynę. Czy wszyscy w firmie wiedzą, że macie romans? – Wolała zapytać, bo zawiłości ludzkich relacji trochę ją przerastała. – Czyli pasuje ci być w takim nieokreślonym związku? Chcesz z nim być, ale żadne z was nie chce o tym rozmawiać? Nie jesteś już w wieku rozrodczym? – Wiedziała, że Zoya jest młodsza od niej, ale Sam nie patrzyła na siebie jak na kobietę w tej kwestii. Tym bardziej, że ją wysterylizowali jak jakieś bezdomne zwierzę, więc nawet jakby mocno chciała mieć dzieci to może sobie co najwyżej adoptować małpę. – Okej. Nic nie mówię. – Uniosła ręce poddając się. Ewidentnie Zoya nie chciała usłyszeć prawdy. A szkoda, bo Sam wiedziała, że prędzej czy później przyjaciółka będzie cierpieć. Na ten romantyzm pokiwała głową. To akurat miło sens. Słuchanie drugiej osoby i spełnienie jej fantazji. W takim razie rzeczywiście brzmiało to jak miły gest.
- Nie zrozum mnie źle. Jesteś pewna siebie. Ale mogłabyś być bardziej pewna siebie i mogłabyś wtedy osiągać więcej. – Oczywiście Galanis piała do tego, że Zoya mogłaby być swoją własną szefową zamiast pracować dla jakiegoś bęcwała. – Myślałaś może o robieniu czegoś… legalnego? – Zapytała. Chciałaby, żeby Zoya pomyślała o tym, żeby jednak się wycofać z krętactwa póki nie jest za późno. – No w sensie wiesz… może w końcu będę miała jakąś, którą polubię. Na przykład w kształcie Jezusa, albo płaczącej Maryi. – Wyszczerzyła się, bo to już był ósmy żart. – Nie lubię ich. Ale je potrzebuję. – Wzruszyła ramionami nie wiedząc czy to ma sens. – Wiesz… jednak zjem to sushi. Jestem głodna. – Pewnie wpierdalała więcej jedzenia w ciągu dnia niż Zoya w ciągu tygodnia.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Yhym No skoro tak mówisz- Nie będzie przecież przeprowadzać dochodzenia w tej sprawie, bo wychodziła z założenia, że gdyby przyjaciółka chciała jej powiedzieć coś więcej to tak, by zrobiła. Najwyraźniej po prostu nie chciała. – Sama jesteś nuda – prychnęła, chociaż prawda była taka, że Zoya się za jakąś wybitnie rozrywkową osobę to nie uważała. Zazwyczaj nie działała spontanicznie i podejmowała przemyślane decyzje. No chyba, że tyczyły się one Logana, wtedy cóż, mogły nie być przemyślane. W tym przypadku nie zawsze była logiczna czy wyważona jak to miała w zwyczaju. – A co komu przeszkadza w głupich plotkach? Szczególnie jeżeli ktoś by był zazdrosny- wzruszyła ramionami- Nie ma dziewczyny- dodała jeszcze, bo głupio wierzyła w słowa Logana, nie miała zresztą żadnych podstaw, by tego nie robić. Jeszcze. – Pewnie widziałaś jego brata bliźniaka z dziewczyną- co prawda nie wiedziała czy Jack ma kogoś, ale najwyraźniej tak, bo to było jedyne słuszne wytłumaczenie. – Nikt w firmie nie wie, przynajmniej mam taką nadzieję - chociaż wątpiła w to, ze nikt się nie domyślił. Cale szczęście nikt ich na niczym nie nakrył. – Tak, nie potrzebuje tego w żaden sposób nazywać, jesteśmy razem na swoich własnych zasadach- Okej totalnie teraz poleciała, bo pewnie, że wolałaby wiedzieć na czym stoi i jakoś wszystko określić, ale do tego trzeba było rozmowy, a bała się, że może to tylko wszystko popsuć. –W wieku rozrodczym? A co ja jestem krowa? – Prychnęła unosząc brew. – Nie chce mieć dzieci , wyobrażasz sobie mnie jako matkę? – Zapytała I az jej sie śmiać zachciało, bo ona siebie w tek roli nie widziała.- Chciałabyś być ciocia Sam? – Teraz to już sobie żartowała, bo co innego jej zostało. Nie chciała już dłużej rozmawiać o sobie, ani o swoim związku nie związku, szczególnie teraz gdy najwyraźniej miała jeszcze trochę do przemyślenia w tej sprawie.
- Na przykład co? – Zapytała ciekawa, bo interesowało ją to co niby według przyjaciółki mogłaby jeszcze robić. – l kto to mówi – akurat Sam była chyba ostatnią osobą, która w tej kwestii mogła ją pouczać. – Robię przecież – westchnęła- mam firmę z bratem – która w sumie też większości była na jej głowie, bo Josh się trochę do zarządzania nie nadawał. – Myślisz, że powinnam zrezygnować z pracy u Logana? – zapytał, bo ciekawiło ją jej zdanie na ten temat. – Lepiej żebyś nie miała, byłoby Cię wtedy za łatwo zidentyfikować – westchnęła i napiła się wina. – Może powinnam z Tobą pracować , to by zwiększyło moją pewność siebie – rzuciła, ale wiadomo, że Zoya się do takiej pracy nie nadawał, nie byłaby w stanie kogoś pozbawić życia. – Dobrze to już zamówię – kiwnęła głową sięgnęła po telefon żeby coś dla nich wybrać. – Myślisz, że powinnam sobie powiększyć cycki? – Zapytała nagle, bo może to jej małe piersi były przyczyną tej jej dziwnej relacji z Loganem, a gdyby miała większe to nie byłoby problemu z innymi babami.


Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Zaśmiała się. – Chciałabyś żebym była nudna. – Sam czasami też chciałaby być nudna i spędzać dnie na oglądaniu seriali, albo siedzeniu przed lapkiem. Niestety jej życie było wszystkim, ale nie było nudne. Nawet obserwowanie przez dwa tygodnie Waldemara Grzeszczaka nie było nudne. – Ale to chcesz mi powiedzieć, że już o was plotkują? – Zapytała, bo nie bardzo ogarniała temat. Poza tym wystarczyło, że Zoya powie słowo, a Sam potraktuje to jak nowy kontrakt i pozbędzie się wszystkich plotkarzy. Nikt nie będzie obgadywał jej przyjaciółki za plecami. – Zresztą… nawet jeśli plotkują to co za różnica? Nie jest istotne to, że ty i Larry znacie prawdę i oboje wiecie, że nie zdobyłaś tej kariery przez łóżko tylko dlatego, że jesteś zdolną bestią? – Tutaj nie mogła o Loganie powiedzieć złego słowa. Jasne, leciał sobie w chuja jeśli chodzi o relację z Zoyą, ale tak poza tym to traktował ją raczej dobrze. A tak przynajmniej Sam się wydawało. No i poza tymi machlojkami i zdradzaniem swojej dziewczyny, nie był złym człowiekiem. Galanis widziała jak kochał swoje rodzeństwo i jakim rodzinnym człowiekiem był. A to było ważne. No i nie zabijał, co też jest jednak fajną cechą. – Chcesz mi powiedzieć, że jestem niekompetentna i śledziłam nie tego bliźniaka? – Uniosła brwi i nawet nie kryła tego, że była oburzona. Może nawet trochę zła. Aż zacisnęła szczęki tak mocno, że dosłownie było widać mięśnie jej żuchwy.
Zmarszczyła brwi, bo teraz to się pogubiła całkowicie. Zoya wydawała się poruszona tym, że Logan może mieć dziewczynę, ale jednocześnie nie chce nazywać w żaden sposób relacji z nim. To chyba po prostu zawiłości tych relacji przekraczały możliwości Sam. Tego jej nie uczyli w szkole dla zabójców. – Jesteście razem na swoich zasadach, ale nie jesteście razem, tak? Dobrze to rozumiem? – Postanowiła dać temu jeszcze jedną szansę chociaż odnosiła wrażenie, że Zoya i tak już jest lekko zirytowana. – A tak się nie mówi? – Zaśmiała się trochę, bo w sumie rzeczywiście zabrzmiało to jak mówienie o krowie. – Ciężko mi sobie wyobrazić kogokolwiek jako matkę. – Nie pamiętała swojej, nie wiedziała jak to jest mieć matkę. – Chyba bym chciała. Takie smutne zastępstwo dla faktu, że sama matką nigdy nie będę. – Pewnie i dobrze, bo zrobiłaby z dziecka mordercę, albo zabiłaby dziecko co byłoby chyba jeszcze gorsze.
- Na przykład zamiast pracować dla kogoś, mogłabyś być swoim własnym szefem. – To taka luźna propozycja i pierwsze co przyszło Sam do głowy. Tak naprawdę to Zoya mogłaby robić wszystko o czym sobie by pomyślała. – Próbowałam, Zoyka. Nie umiem robić nic innego. W tym jestem dobra i mam dobry hajs. – Wzruszyła ramionami i spojrzała na swoje dłonie, które pozbawiły życia setki ludzi. – Twój brat w ogóle jest seksowny, co nie? – Spojrzała na Zoyę. –Ma dziewczynę? – Dopytała z ciekawości, asking for a friend. – Myślę, że powinnaś, ale moja opinia w tej kwestii nie ma znaczenia. Nie jestem obiektywna. Po prostu go nie lubię. – Postawiła na szczerość. – Moja praca nie dałaby ci pewności siebie. Uwierz mi. – Jej nie dawała. – Oczywiście, że nie. Masz idealne cycki. Fajne, mieszczące się w dłoń. Poza tym większe cycki są uciążliwe. – Spojrzała na swoje i ciężko westchnęła. – A z pewnością nie powinnaś ich zmieniać dla tego idioty. – Dodała, bo bała się, że Zoya się zmieni dla takiego Logana.

Zoya Henderson
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Nie chciałabym, nudziłabym się wtedy, a to nic fajnego - uśmiechnęła się, bo prawda była taka, że lubiła Sam taką jaką była. Jak Mark Darcy Bridget Jones, chociaż bez romantycznej otoczki dookoła. Jakkolwiek źle to brzmiało to przyjaźń z morderczynią była jedną z lepszych rzeczy jaką Zoye w życiu spotkało. Wiele ich nie było, ale jednak! Miała nadzieję, że nie zjebie ich znajomości tak jak to zrobiła ze swoim byłym, bo to akurat spierdoliła koncertowo, z czym dalej nie mogła się pogodzić. No ale nie minęło też jakoś super dużo czasu, więc jeszcze może się wszystko ułoży. Miała taką nadzieję. - Nie, nie wiem, nie mam pojęcia co mówią za moimi plecami, wprost mi nikt nic nie powiedział - a to by wiele ułatwiało. W ogóle byłoby na świecie wiele, wiele lepiej gdyby ludzie wprost mówili co myślą i czego chcą. Zoya tak robiła, zazwyczaj. - Nie, bo nie zawsze LARRY będzie moim pracodawcą i może lepiej gdyby mój przyszły szef nie dostał informacji, że mam w zwyczaju się pakować przełożonym do łóżka - nie miała takiego zwyczaju, bo wcześniej pracowała dla wujka więc to byłoby mega kripi i obrzydliwe.
- Chcę powiedzieć, że lepiej dla mnie i na pewno lepiej dla Logana jeżeli śledziłabyś nie tego bliźniaka - okej teraz to nie ma aż takiego sensu, ale nieważne. Dla Henderson to była ciężka rozmowa, której nie chciała już kontynuować, bo wiedziała, że zaraz jej się może zrobić smutno, a jak ognia unikała sytuacji, w których może się źle poczuć. No, bo po co!? - Tak, właśnie tak jest, nie drąż tematu - wywróciła oczami i westchnęła. - Nie, tak się nie mówi - zaśmiała się i lekko pokręciła głową. - Myślę, że nie byłabym dobrą matką - przyznała i chyba właśnie i tak zrobiło jej sie trochę smutno, bo zdała sobie sprawę z tego, że nie jest dobrym człowiekiem i, że gdyby miała dziecko, to równie dobrze mogłoby się wychowywać bez matki, bo ona siedziałaby w więzieniu. Odsunęła od siebie jednak tą myśl, bo na razie nie chciała się przecież pakować w macierzyństwo. - Do dziecka trzeba dwojga, albo dawcy spermy, da się to załatwić, ale w razie co będziesz drugą mamą - no gdyby Zoya miała być samotną matką, to zdecydowanie, by chciała, żeby Sam jej pomagała. Czy to dziecko mogłoby być w bezpieczniejszych rękach? No nie.
- Nie wiem czy dałabym radę być swoim własnym szefem - nawet w szkole nurkowania dzieliła odpowiedzialność z bratem. Co jakby nie dała sobie rady? Chyba, by się zapadła pod ziemię. - Możesz zawsze pracować jako prywatna ochrona, podobne, ale jednak legalne - wzruszyła ramionami podrzucając jej pomysł na biznes. - Nie, nie jest - bo skąd ona miała wiedzieć? Był jej bratem, nie myślała o nim w takich kategoriach.
- Nie wiem, może masz rację, może tak byłoby dla nas zdrowiej - przynajmniej nie pracowaliby ze sobą i mogli normalnie się spotykać... naiwna Zoya. - Dzięki - powiedziała z delikatnym uśmiechem i pewnie ją nawet przytuliła, co było dziwne, bo po prostu było dziwne, a jeszcze dodatkowo jednak Sam nie miała chyba koszulki jeżeli dobrze pamiętam.

Sameen Galanis
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Parsknęła śmiechem. –Taaa. Ja pewnie też bym się nudziła. – Odparła wzdychając i w sumie na chwilkę miała zawiechę rozmyślając o tym jak to jest się nudzić. Czy to wyglądało jak ta scena, w której trwały sobie teraz? Gadały o pierdach i piły wino? Dobra, Sam zdecydowanie by się nudziła. Nie miała wątpliwości co do tego. Pokiwała głową. –Teraz jestem ciekawa co o tobie mówią ludzie w pracy. Nie przyjaźnisz się tam z nikim, żeby podpytać? – Tak naprawdę to Sam teraz sprawdzała czy Zoya miała jakieś inne przyjaciółki, z którymi ją zdradza. W sumie to nawet by jej nie obwiniała, bo jednak Sam bardzo często jest poza miastem, a nawet granicami kraju. Nie chciałaby żeby Henderson nudziła się podczas jej nieobecności. A przyjaciółki to zawsze kolejny powód, żeby nie marnowała czasu na Logana. –No tak, o tym w sumie nie pomyślałam. – Spojrzała na Zoyę przepraszającym wzrokiem i złapała ją za rękę, bo wiedziała, że czasami tak się robi, żeby dodać komuś otuchy, albo żeby przeprosić. –Wiem, że jest przystojny i ma ładne oczy, ale nie pozwól, żeby to cię odwiodło od tego na co zasługujesz, Zoyka. – Pogładziła kciukiem jej dłoń.
-Tak. To akurat prawda. I jeśli mam być szczera to w tym przypadku naprawdę chciałabym się mylić. – Dobra, nie lubiła tego Logana, ale jeśli Zoya miała czuć się z nim szczęśliwa to kim jest taka Sam, żeby w ogóle to kwestionować? Nie znała się na ludziach, więc mogła sobie tylko psioczyć, ale ostateczna decyzja należała właśnie do Henderson. –Ja też nie byłabym dobrą matką. – Dobrze więc, że tych dzieci nie mogła mieć. Sprowadziłaby na świat istotę, której ostatecznie spierdoliłaby życie tym, że nie potrafi się dziećmi zajmować. –Bycie samotną matką nie wchodzi w grę, ale bycie drugą mamą? Mogłabym spróbować. – Uśmiechnęła się. Może i dziecko byłoby najbezpieczniejszym dzieckiem pod słońcem, ale podejrzewam, że zdrowe psychicznie to by ono nie było. Chociaż kto wie… może jakby Zoya i Sam połączyły siły to wyszłoby z tego coś dobrego.
-Byłoby ciężko, ale wierzę, że dałabyś radę. – Pokiwała głową. –Mi też ciężko było się przestawić. W sensie wiesz… całe życie byłam czyjąś marionetką. Później nie umiałam żyć sama ze sobą, więc zostałam marionetką kogoś innego. Ale wyszło jak wyszło. Nauczyłam się pracować dla siebie i jest czasami kijowo, ale lepiej niż być kontrolowaną przez innych. – Rzadko kiedy otwierała się w związku z tym co przeszła. Dla niej wystarczało to, że Zoya wiedziała czym się Sam zajmowała i że miała przejebane. Nie widziała powodu, żeby obarczać Zoyę szczegółami, które zniszczyłyby jej psychikę i możliwe, że to jak postrzegała Sam. –Niby tak, ale przez rok zarabiałabym to co zarabiam obecnie na jednym zleceniu. – Zaczęła się przyglądać swoim bliznom i myślała o tym czy rzeczywiście ich nie usunąć. –Spoko, Zoya. Nie będę ci zarywać brata. – Dźgnęła ją łokciem i nawet się uśmiechnęła.
-Do usług. – Puściła jej oczko, a jak Zoya ją przytuliła to początkowo Sam zamarła jak te małe koty, które się chwyta za kark. Po chwili jednak się zrelaksowała i też nawet objęła Zoyę. Czasami niespodziewany dotyk drugiej osoby budził w niej przerażenie. Nawet jeśli była to Zoya.
No, ale dobra, leżały tak sobie jakiś czas oglądając pewnie Wredne Dziewczyny i czekając na te sushi. Później zjadły, Sam ululała Zoyę do snu, a później sama się wyprysznicowała i poszła spać na podłodze w sypialni gościnnej. Jak Zoya rano wstała to Sam oczywiście już nie było.

/ztx2

Zoya Henderson
ODPOWIEDZ