lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
30 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Where did you get such a dirty face, my darling dirty-faced child? I got it from crawling along in the dirt and biting two buttons off Jeremy's shirt.
I'm alright
Would you say you depend on the weather?

Nie ma pojęcia, z kim umówiła go Stella. Kiedy trzy dni temu poprosił ją o poradę sercową i zasugerował, że powinna przedstawić go którejś ze swoich koleżanek, nawet nie podejrzewał, że dziewczyna się zgodzi. Ona natomiast — zamiast go wyśmiać lub po prostu odmówić — na tyle podnieciła się tym (durnym, nie ukrywajmy) pomysłem, że przez cały wczorajszy dzień opowiadała mu z ogromną satysfakcją o kobiecie, z którą nazajutrz Kosma powinien mieć randkę.
O Nevie wie niewiele: jedynie tyle, że mają podobny odcień skóry (nic dziwnego, że Belevonis spodziewa się seksownej Latynoski), opowiada kiepskie żarty (ale on jeszcze gorsze, więc wcale się tym nie przejmuje) i jest mamą. Ta ostatnia część trochę go zdziwiła, znacznie bardziej przeraziła, bo nigdy nie był ogromnym fanem dzieci, ale i tak postanowił dać jej szansę. Nawet jeśli nie uda im się dogadać, to przynajmniej przyjrzą się uroczej przyrodzie Lorne, może obejrzą jakieś ptaszki i pobrodzą w czystej wodzie.
Albo… przynajmniej spróbują do tej wody nie wpaść, bo kiedy Kosma pojawia się w umówionym miejscu, szybko dociera do niego, że popełnił ogromny błąd. Poprosił Stellę, żeby znalazła miejsce, w którym jest sporo wody, dużo drzew i dzikie zwierzęta — w jego głowie oczekiwania zarysowywały się w krajobraz jeziorny, gdzie woda jest przejrzysta i błękitna, rybki wesoło wyskakują ponad powierzchnię, a kolorowe ptaki śpiewają na gałęziach. Szybko okazało się, że spodziewał się po koleżance zbyt wiele, bo okolica nijak przypomina bajkową scenerię.
Woda jest zielona i bardziej przypomina błoto niż jeziorko, drzewa wyginają się w dziwnych kierunkach, niebo przysłaniają chmury. O ptakach Kosma może zapomnieć, bo wszystkie odleciały w poszukiwaniu miejsca, gdzie nie śmierdzi zdechłymi rybami, a węże nie pożerają sów w całości.
Opiera się o jedną z drewnianych ławeczek, którą miasto przezornie ulokowało na samym środku mokradła i wyciąga telefon, żeby upewnić się, że Neva nie odwołała spotkania. Nie czekają na niego żadne wiadomości, siada więc trochę wygodniej i podsuwa sobie pod tyłek złożoną kurtkę w obawie, że wilgotne deski zostawią na nowych spodniach nieładne ślady.
— O! — krzyczy nagle, entuzjastycznie podrywając się z miejsca i prawie się wywraca na śliskim podłożu. Gdzieś po drugiej stronie wody majaczy mu postać, którą szybko identyfikuje jako swoją tajemniczą randkę. Problem w tym, że dzieli ich jakieś dwadzieścia metrów głębokiego bagna, a żadne pewnie nie ma ochoty przez nie przepływać.
— Cześć! Miło cię poznać!

Neva Ebenhart
powitalny kokos
Natalia
antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.

Kiedy ostatni raz była na randce? Prawdopodobnie jakieś sześć, może siedem lat temu, kiedy jeszcze nie nie była mamą, ani też nic nie wskazywało na to, że nią będzie. Wówczas wszystko przychodziło jej z większą łatwością, naturalnością, a jednak nigdy nie przyniosło szczęśliwego zakończenia, na które Neva mogłaby liczyć. Większość jej dotychczasowych relacji była na tyle nieudana, że kiedy mały Lindsay przyszedł na świat, Ebenhart zupełnie wycofała się z poznawania nowych osób, będąc przekonaną o tym, że nie był to dobry czas na randki. Wmawiała to sobie, a także wszystkim dookoła, choć w rzeczywistości mogło kryć się w tym trochę więcej obawy. Bała się bowiem kolejnego zawodu, bała się tego, że jeśli nawet znalazłaby kogoś, kto byłby nią zainteresowany, odstraszyłby go bagaż w postaci dziecka. Bała się również tego, że jeśli to nie okazałoby się przeszkodą, coś i tak zepsułoby się tuż po tym, kiedy jej syn przyzwyczaiłby się do obecności kogoś jeszcze. Jak widać, Neva zdecydowanie zbyt dużo myślała, a żadna z tych myśli nie malowała się w kolorowych barwach, co wyglądało tak właśnie od momentu, w którym zaszła w ciążę.
Co więc zmieniło się tym razem? W zasadzie niewiele, ponieważ w głowie Nevy nadal pobrzmiewają wątpliwości. Jeszcze zanim wyszła z domu, trzy razy zastanowiła się nad wysłaniem mężczyźnie wiadomości, że jednak się nie pojawi. Obawiała się, ponieważ już dawno wyszła z wprawy, a teraz wydawało jej się, że do zaoferowania nie miała zbyt wiele. Mogła też nie odnaleźć się w towarzystwie kogoś nowego i dorosłego, ponieważ w ciągu ostatnich lat większość jej wolnego czasu ograniczała się do towarzystwa dziecka. A jednak nie stchórzyła, nie pozwoliła sobie na to, gdzieś tam podsuwając sobie myśl, że jeśli nie zacznie randkować, przez resztę życia będzie sama, czego wcale nie chciała. Zasługiwała również na odrobinę czasu dla siebie, który spędziłaby w towarzystwie osoby zbliżonej do niej wiekiem. Zasługiwała na to, aby dobrze się bawić, czego oczekiwała od dzisiejszego wieczoru, ponieważ taką właśnie rekomendację otrzymała od Stelli. Szkoda tylko, że kiedy dotarła do miejsca, które wskazywała jej pinezka przesłana przez koleżankę, znalazła się po środku mokradeł, będąc przekonaną o tym, że nikt o zdrowych zmysłach nie mógł zorganizować randki w takim miejscu. A jednak, dochodzący z drugiej strony bagna głos zasugerował, że wcale nie zabłądziła. Zdecydowanie nie tego się spodziewała, a zaskoczenie, które jej towarzyszyło, raczej nie było pozytywne. - Cześć - odpowiedziała, czując się jakoś… dziwnie? Już i bez tego stresowała się na myśl o randce w ciemno, a to otoczenie niczego nie ułatwiało. Potęgowało uczucie zagubienia, z którym Neva rozejrzała się dookoła, aby ostatecznie utkwić spojrzenie w mężczyźnie po drugiej stronie. Był przystojny, przynajmniej tego Stella nie skopała. - Co teraz? - zapytała, nie bardzo widząc tu jakieś przejście. Nie wiedziała zresztą, czy chciałaby tę odległość pokonywać. Skoro wybrał taką lokację, może i w nim było coś dziwnego?

Kosmas Belevonis
Ebenhartowie
Magda
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uwaga
lokacja podwyższonego ryzyka
Mokradła w tutejszym lesie pełniły funkcję cichego i spokojnego domu dla zwierząt szukających schronienia przed rozkrzyczanym światem. Ludzie rzadko zapuszczali się w te tereny świadomie, a wybieranie ich na miejsce randki wydawało się nieprawdopodobne. Stała tu niewielka ławka, owszem, jednak czy fakt, że oprócz dwójki osób nie znajdował tu się zupełnie nikt, nie powinien dać mężczyźnie do myślenia? Może mieszkańcy unikali go jak ognia właśnie dlatego, że pojawianie się choćby niedaleko, niosło ze sobą spore niebezpieczeństwo? Przede wszystkim przez krokodyle, które szczególnie upodobały sobie tutejsze trawy i kępy, wyczekując w nich swojego potencjalnego, przyszłego obiadu. Tym razem Kosmasowi i Nevie udało się uniknąć ich towarzystwa, jednak kiedy kobieta zastanawiała się, jak mogłaby dotrzeć do upatrzonej wysepki, jej noga poczęła się jakby zapadać. To, co wzięła za stabilny grunt, było tylko cienką skorupą, rozdzierającą się pod odpowiednim naciskiem. Spokojnie - szybka reakcja sprawiła, że udało jej się odzyskać swą zagubioną na moment stopę, tylko... szarpiąc się z nieustępliwym błotem, jej palce wyślizgnęły się z powierzchni buta, a kostka na krótki moment upadła na grząski teren. Skręciła się, czy tylko lekko poturbowała?

Możecie póki co grać między sobą, zdecydować co dalej, wymienić parę postów, a jeśli uznacie, że w danej chwili potrzebna Wam będzie kolejna ingerencja lub pomoc ze strony Mistrza Gry, oznaczcie w poście konto Bunyip <3
Kosmas Belevonis
Neva Ebenhart
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
EVENT: GRUPA 4 :frog:

- MOKRADŁA?! - powtórzyła, najwyraźniej nie wierząc własnym uszom. - Właściwie to jak wyglądają te całe mokradła? Ciągle pada tam deszcz? Są kałuże? Zroszą mi ubrania, żeby było zimno i nieprzyjemnie? - zapytała, przede wszystkim myśląc o swojej wygodzie. Chyba nie tak wyobrażała sobie zabawę w poszukiwanie skarbów, choć z drugiej strony… wolała być mokra, niż skakać przez płonące obręcze.
- Wiecie gdzie to jest? To prowadźcie - zadecydowała, wciąż z obrzydzeniem powtarzając sobie w myślach słowo - klucz, wskazujące kolejny etap.
Gdy jeszcze nie dotarli na miejsce, Chandra już zaczęła się nakręcać. Było tu zdecydowanie za dużo drzew, krzewów i roślinności, nie wspominając o robactwie, które atakowało ją zarówno z powietrza, jak i łaziło koło butów. Na niewiele się zdało, że psiknęła się płynem, który miał odstraszać owady.
- Skąd wy w ogóle znacie takie miejsca? Po co tu przychodziliście? Przecież to błoto nie nadaje się na maseczki. Fuuuj, ale tu śmierdzi. Nic tu nie zdechło? - W dalszym ciągu bombardowała pytaniami, byle tylko nie myśleć o tym, jak bardzo jest niezadowolona, zmęczona, a nawet głodna.
- Bleeeh, tu się wszystko lepi. Coś mam na bucie. To się zmyje? Nie ma tu jakiejś innej drogi, musimy iść przez te bajora? - zapytała, unosząc wyżej nogę, by ocenić stan ubłoconego buta.

Stella Cowen, River Sheppard
chandra ginsberg
◠‿◠
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
GRUPA 4

Ależ oni byli inteligentni. Sam się sobie dziwił! Chociaż to raczej nie inteligencja, a po prostu wiedza o swoim miasteczku. Dobrze było tyle hasać po okolicy, a nie w domu siedzieć. Widać się bardzo przydało! Szczegół, że taka wiedza na co dzień się przydaje. Najważniejsze, że przeszli pierwszy etap! Co oczywiście dodało Riverowi tylko więcej pewności siebie i energii. Nie bał się pobrudzić - a mokradła zawsze mu się tak kojarzyły - więc i ochoczym krokiem ruszył z festynu wraz z towarzyszkami.
- Tak. Mokradła znaczy, że jest tam dosyć mokro. Błotniście, że tak powiem. Postaramy się trzymać stabilniejszych ścieżek, ale różnie z tym bywa - wzruszył ramionami w odpowiedzi. Nie zdziwił się reakcji Chandry. W sumie to się zdziwił, że nie zażądała aby ją ponosił. Może jego argument o wytrzymałości do niej dotarł i zachowywała go na później? Jak tak się zastanawiał to na mokradłach faktycznie im się mogą siły przydać. Nie było to miejsce, które odwiedzał często. Wolał zdecydowanie ocean i plażę. No, ale jako rozbrykany dzieciak to zwiedzał okolicę aż miło - nie zawsze bez szwanku do domu wracając.
- Pewnie zdechło tu niejedno. A to, że znamy to nie znaczy, że stałymi bywalcami jesteśmy - dodał, wciąż ze swym radosnym uśmiechem. On w przeciwieństwie do Chandry to głęboki oddech wziął. Ach, natura. Nie żeby się cieszył z okolicznych zapaszków, ale doceniał ogólny spokój. Choć też fanem nie był... ale po tym ile na festynie ludzi było to chyba dobrze odetchnąć?
- Zaraz się sami przekonamy - rzucił jeszcze zanim w końcu na miejscu udało im się znaleźć mapę. - Kto chce być naszym mapowym? - mapowy będzie szedł przodem, więc powątpiewał aby Chandra chciała. Dlatego zostawił tą decyzję całkowicie Stelli. Mógł iść pierwszy, a mógł je asekurować. Notabene... jak on dawno mapy w rękach nie miał! Zawsze tylko GPSy... chociaż znał miasteczko bardzo dobrze, więc i bez tego sobie radził. No, ale z taką jedną mapą to dałby sobie radę. Niezależnie od tego kto miał prowadzić, to i tak już się rwał do poszukiwań skarbu! A właśnie... - Chandra, głowa do góry. Jak znajdziemy skarb to sobie kupisz własną wytwórnię filmową - może to jej doda ducha walki? Co prawda pojęcia nie miał co organizatorzy przyszykowali, ale to takie tam szczególiki. Ważne by morale im nie spadły!

Stella Cowen
Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
River
przewodniczka — park wodny
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje, pracuje jako przewodniczka. Zbyt dużo czasu, przeznacza na plażę niż na coś zupełnie innego.
GRUPA 4


Nie mogliśmy dostać gorszego miejsca, niż mokradła. Przecież tutaj pływają aligatory i różne inne stworzonka, które pewnie też są pod jakąś ochroną. Niepewnie tak szłam w te miejsce, co ja mówię nadal idę jakbym szła na ścięcie. A narzekałam na przebranie się w pirata, teraz widzę że to jest o wiele lepsze niż chodzenie po terenie, gdzie dosłownie wszystko jest możliwe, przez te zwierzęta które mogą nas tutaj zaatakować. Żadna mucha nie chce nawet latać wokół nas, pewnie obawiała się żaby, która na nią po prostu tutaj czeka, aż ją zje i będzie mieć szczęśliwe życie.
- Ja mogę wziąć tą mapę i nas prowadzić - Wydusiłam z siebie. Naprawdę nie chcę piszczeć z powodu owego miejsca, narzekać też nie, chociaż naprawdę ciśnie mi się to na usta. Tak bardzo chcę powiedzieć, co myślę ale wolę trzymać to w sumie, raczej River nie wytrzyma dwóch narzekających dziewczyn z powodu miejsca wybranego przez organizatora zabawy. Skoczyłam w inne miejsce, przez co jeszcze bardziej ubrudziłam się błotem, a wydawało się tak prostu i przyjemnie. - Jeśli będziemy trzymać się tej ścieżki, nic się nam nie stanie. Na tej mapce jest na zielono, ale jeśli przypadkowo zmienimy kierunek, będziemy uciekać i babrać się w bagnie..- Spokojnie powiedziałam te słowa na głos, tak aby jednak siebie uspokoić i resztę osób. Skręciłam w prawo, starając się ominąć większe bajorka, które nas otaczały. Patrzenie na mapę, drogę sprawia że to wszystko jest skomplikowane, ale moje czujne oko patrzy się na dosłownie wszystko. Zmarszczyłam czoło czując ten okropny zapach, niech się to już skończy i owa nagroda, aby nie była głęboko w bagnie, ponieważ nie mam zamiaru brać kąpieli w bagienku lub wodzie, gdzie pływają aligatory, czekające na świeże mięsko.
- Nie chcę nic mówić, ale całe nasze ubrania po tym wszystkim są do wyrzucenia. I czy my w takim stanie, będziemy wracać do miasta? - Oby jednak nie, będziemy wyglądać jak pięć nieszczęść, które liczą na zbawienie ludzie. Do tego nie widzę siebie, takiej brudnej i śmierdzącej idącej do straganu gdzie są nasze ubrania na zmianę, masakra.

River Sheppard Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
Martyna
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
GRUPA 4


Popukała się w czoło, kierując ten gest w stronę organizatorów.
- Kto ukrywa skarb na mokradłach? Przecież to bez sensu! Zgnije, zamoknie, będzie bezużyteczny - wymieniała zagrożenia towarzyszące ukryciu drogocennej szkatułki na tak niewdzięcznym terenie. Co prawda nie miała pojęcia w co ówczesny Thomas Meyer zapakowałby swoje łupy, ale jakoś trudno było jej uwierzyć, by zadbał o wodoodporne, szczelne opakowania.
Widząc z jaką lekkością River poinformował ją zalegających na tym terenie trupach, Ginsberg wzdrygnęła się i trochę zbladła, obiecując sobie, że będzie o wiele uważniej patrzeć pod nogi, żeby nie wleźć w ubłocone truchło.
- To normalne, że zdechło tu niejedno? Nie wyglądasz na zdziwionego. A jak tu są jakieś trujące opary i następna będę ja? - zapytała, nie wyobrażając sobie, żeby miała zginąć w taki sposób, do tego rozczochrana i śmierdząca. - Dlaczego tu nie ma ludzi? Jest dziwnie… cicho - stwierdziła, bo pomijając ich rozmowy, wydawało się dość spokojnie, choć może Chandra po prostu nie miała okazji wsłuchać się w odgłosy natury (na jej szczęście!).
Okazało się, że towarzysze znaleźli mapę, co tylko potwierdziło, że nie ma odwrotu, jeśli nadal chcą zawalczyć o główną nagrodę. Amerykanka póki co postanowiła zdać się na Stellę i Rivera, człapiąc po ich śladach. Nie oddalała się za bardzo, bo dla niej wszystkie ścieżki wyglądały tak samo i gdyby to ona miała decydować, wybrałaby na ślepo kierunek, w którym powinni zmierzać.
- Bardzo śmieszne. Wątpię, żeby martwym potrzebna była wytwórnia filmowa - zaburczała, łypiąc gniewnie na ciemnowłosego, wcale nie czując się podbudowana. - Au! Coś mnie podrapało! Głupie gałęzie. Nie mogliście ich przytrzymać? Co, już się skończyła nasza drużynowa współpraca? Phi! Szybko! - powiedziała z wyrzutem, pocierając obolałe miejsce na odsłoniętej łydce. Może to był czas, by opuścić wywinięte nogawki spodni? Coraz poważniej Ginsberg to rozważała.
- Dobrze, że mamy te pirackie stroje. Ich mi nie żal. Ale na pewno brudna nie pokażę się ludziom. Nie ma mowy! - odparła na słowa Stelki, która - w przeciwieństwie do Rivera - nie wyglądała na tryskającą entuzjazmem i przekonaniem, że zabawa nadal jest przednia.

Stella Cowen, River Sheppard
chandra ginsberg
◠‿◠
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
GRUPA 4

- Ai, ai, kapitanie - jak widać starał się zachować optymizm i swoje radosne pojęcie kiedy oddawał mapę Stelli. Będzie się trzymał blisko i czuwał bo to jednak nie jest taka bezpieczna okolica - choć w Australii mało, która chyba taka była - ale doceniał, że Stella stara się zachować jako tako zimną krew. Tym bardziej się uśmiechnął kiedy ruszyli zgodnie z wytycznymi mapy.
- Mnie się wydaje, że to całkiem dobre miejsce na ukrywanie czegokolwiek. Mało kto tu przychodzi, a jak ktoś zabłądzi to woli być jak najdalej stąd. Czyli jesteśmy na dobrym tropie! - tak, im było gorzej tym lepiej, ha! Przynajmniej według logiki Rivera. No, ale jakby on miał ukryć coś mega ważnego to w jak najbardziej odrażającym miejscu by inni nie mieli lekko - albo by po prostu nic nie znaleźli. - Poza tym organizatorzy chyba by nie ukryli niczego w miejscu, które życiem by zagrażało, prawda? - tym sposobem chciał obie towarzyszki podtrzymać na duchu. Może i miejsce nie było najprzyjemniejsze, ale wierzył, że nic im się nie stanie. - Jak mówiłem, wątpliwe aby ukryli jakieś nagrody w strefie pełnej ludzi, gdzie mógłby to znaleźć ktoś przypadkowy. Wtedy cały pierwszy etap robilibyśmy na darmo - jemu to akurat nie przeszkadzało, no ale miło jak ich trud zostanie nagrodzony. Chociażby kuponami na mrożone ananasy, o! Jemu tam wiele nie trzeba było do życia. Dobrze mu się wiodło.
- W takim razie idź za mną - powiedział do Chandry po tym jak ciężko westchnął na jej kolejne marudzenia. Wciąż byli drużyną! I naprawdę starał się ogarniać, że nie każdy ma takie nastawienie jak on. No, ale widać było po Stelli, że da się to jakoś przeżyć. Oczywiście by jej nie obwiniał jakby też wyraziła swoje obawy. Chandra była po prostu inna i wątpił aby usłyszał na tych mokradłach coś pozytywnego od niej. Nie mniej jak ustawi się za nim i będzie szła blisko to może zminimalizuje jakoś "okropieństwa", które jej dotykały.
- Możemy się u kogoś potem przebrać i doprowadzić do porządku. Mieszkam w Pearl Lagune, ale pewnie mniej ludzi by Was zauważyło po drodze na farmy, gdzie moja rodzina ma dom - nikogo nakłaniać nie będzie. Tylko propozycja. On mógł iść przez miasto będąc cały w błocie umazany i mu nie będzie to przeszkadzać. Trzeba docenić jak się troszczył o innych!

Stella Cowen
Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
River
przewodniczka — park wodny
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje, pracuje jako przewodniczka. Zbyt dużo czasu, przeznacza na plażę niż na coś zupełnie innego.
GRUPA 4

- Gorzej jeśli jakieś zwierzątko to zje, dlatego będziemy mieć oczy otwarte dookoła głowy - Ominęłam kolejne małe bagienko, które się zrobiło na drodze. Było widać po tym wszystkim, że mało kto tędy chodził, sądziłam że więcej jest jednak śmiałków do takich zabaw. Ciekawe kiedy sami organizatorzy pochowali owe skarby, jakieś ślady po nich powinny zostać? A może ja całkowicie mylę powierzchnie. Spojrzałam się na mapę, ale dobrze szłam, więc nie ma czego się teraz bać. Odwróciłam się za siebie, aby sprawdzić jak radzi sobie River oraz Chan. - Cisza sprawia, że aligatory nie polują. Nic nie słyszą, widzą.. Więc musimy być ciszej
Mam nadzieję, że dojdziemy tak o wiele szybciej, ponieważ słysząc Chan to na serio może zaraz ściągnąć na nas jakieś zwierzęta, nawet jeśli idziemy drogą, gdzie jest dość bezpiecznie. Dobrze że nie ma tutaj piranii, ale takie miejsce jak te, jest idealne aby zostawić ciało w rzece. Nikt przecież nie będzie przeszukiwał wody, którą chronią w jakiś sposób aligatory, a one chętnie zjedzą mięso.
- Nie będzie to problem? Chętnie skorzystam z takiej możliwość, to naprawdę miłe River - Uśmiechnęłam się do niego. O wiele lepiej wracać z farmy i wyglądać jak człowiek, niż jakby coś nas dopadło, więc jak najbardziej wykorzystam takie możliwości. Zwłaszcza że nie było aż tak daleko, więc idzie to wszystko na wielki plus, tej naszej wielkiej przygody. Wywróciłam oczami na kolejne narzekania blondynki. Zacisnęłam mapę, ale nic nie powiedziałam. Jeśli aligatory nas zaatakują, zwalę winę na nią. Mówiłam przecież, że musimy być o wiele ciszej. Wróciłam wzrokiem na mapę, ulżyło mi, jesteśmy na miejscu. Wypuściłam powietrze z ust, ciesząc się z końca wędrówki. Odwróciłam się do zespołu.
- Więc kochano drużyno, dotarliśmy na mokradła. Może nie z szykiem na gale, ale jesteśmy cali i mamy na sobie pełno zdrowego błotka - Zachichotałam. Kucnęłam patrząc na ślady, które były ledwie widoczne. Był tutaj ktoś i to dawno, ale to na serio jest ledwo widoczne dla naszego oka. Rozciągnęłam się, czekając na dalsze zadania oraz szukanie tego wielkiego skarbu, aby było warto.

River Sheppard Chandra Ginsberg
:cross: O wielki mistrzu, dotarliśmy na miejsce! Niech los nam sprzyja Bunyip :cross:
wystrzałowy jednorożec
Martyna
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Grupa 4
Dzień pamięci kapitana Thomasa Mayersa
Przypomnienie [mocna strona/słabsza strona]:
Chandra Ginsberg: Inteligencja / Wytrzymałość
River Sheppard: Wytrzymałość / Inteligencja
Stella Cowen: Spostrzegawczość / Szybkość

Po zakończonym pierwszy etapie, wyruszyliście w kierunku mokradeł, a jako, że mapę trzymała Stella, bez większych problemów udało wam się dotrzeć na mokradła. Wszyscy mieliście jednak przemoczone buty, co najbardziej dawało się we znaki Chandrze, która z uwagi na niską wytrzymałość, najgorzej z was wszystkich znosi panujące tutaj warunki. Na trzymanej przez was mapie oznaczono obszar, w którym powinien znaleźć się skarb, ale konkretne jego miejsce nie jest dla was wiadome. Organizatorzy ukryli jednak kilka wskazówek, za którymi zaczęliście się rozglądać. Nie było to niestety najłatwiejsze, ponieważ przez gęste zalesienie, na mokradłach nie jest tak widno, jak było w centrum miasta.

Zadanie:
- Przed napisaniem posta każde z was powinno rzucić w symulatorze kości kością dwuścienną o kodzie 1d2.
- Jako, że Stella ma wysoką spostrzegawczość - może rzucić dwukrotnie (zatem łącznie wasza drużyna ma 4 szanse).
- 1 - oznacza znalezienie kolejnej - bardziej szczegółowej mapy.
- 2 - oznacza brak znalezienia wskazówki.
- Aby wasza drużyna znalazła wskazówkę - przynajmniej 2 z waszych 4 losów muszą wskazać 1.
- Dopiero gdy wszyscy wylosują numerki, w temacie może pojawić się pierwszy post, dlatego oznaczajcie siebie w symulatorze.
- W przypadku w którym uda wam się wylosować minimum dwie 1 - fabularnie wskazówkę powinna znaleźć jako pierwsza ta osoba, której pierwsze w symulatorze udało się wylosować numer 1.
- Na wykonanie zadania i napisanie postów macie czas do piątku (13.08).
Powodzenia!
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
GRUPA 4

Zaśmiała się, tym razem gorzko. Może to był czas, by ostatni raz spojrzała w lusterko na swoją ładną buźkę, nim zginie i przepadnie w tej dziczy?
- Świetnie. To jak nas coś tu zeżre, to nawet nikt nas nie będzie szukał, bo rzadko kto tu chodzi. To chciałeś powiedzieć, River - pocieszycielu? - zapytała z ironią, bynajmniej nie zadowolona z takiego scenariusza. - Nie ukryliby? skąd ta pewność? Może nie liczyli, że ktoś porwie się na drugi etap i do tego wyruszy na mokradła - dodała, czując jak buty zaczynają przemakać jej coraz bardziej. Niewiele już brakowało, by woda zaczęła w nich chlupać. - Nie mogłeś ich jakoś przekupić tymi swoimi ananasami, żeby ułatwili nam zadanie? - Właściwie nie oczekiwała odpowiedzi. Nie pierwszy raz przekonała się, że ludzie w Lorne Bay są zbyt uczciwi, a jej na dodatek w grupie trafiła się Stella ratująca zwierzątka i River, ratujący niedoszłych topielców. Czy oni w ogóle znali pojęcie gry nie fair play? Ginsberg szczerze w to wątpiła…
Nie była przekonana co do tej teorii o ciszy i musiała głośno to skomentować.
- Milczeć, nie ruszać się, co jeszcze? Wtedy może nie upoluje nas aligator, ale przylezie inna bestia, która chętnie schrupie nasze, wystawione jak na tacy, kosteczki - zakpiła, nie umiejąc się powstrzymać od gadania, zwłaszcza gdy przebywała w tak trudnych warunkach. Teraz już nie tylko patrzyła pod nogi, ale zaczęła też rozglądać się zadzierając głowę do góry, w końcu coś mogło czaić się gdzieś w gałęziach tej gęstwiny, która ich otaczała.
Przez to swoje rozproszenie i zdecydowany brak kondycji, nim się obejrzała została z tyłu grupy. Na szczęście wciąż widziała zarówno sylwetkę Rivera, jak i Stelli, więc gdy tylko wyciągnęła z buta zabłąkany kamyk, który musiał wlecieć przez szparę w podeszwie, próbowała nadrobić ten dzielący ją dystans. Dyszała przy tym jak lokomotywa.
- Szybciej idźcie. Jeszcze szybciej! - poleciła z sarkazmem, doskonale wiedząc, że nie dotrzyma im kroku, bo to nie były ścieżki, którymi na co dzień chadzała.
Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gdy przechodziła koło sporego kamienia, coś przykuło jej uwagę. Nachyliła się, by przyjrzeć się bliżej przedmiotowi, przykrytemu kupką liści.
- Ej! Chodźcie tu! Tu coś jest! River! Stella! - zawołała, nic sobie nie robiąc z przestróg blondynki, bo chyba właśnie trafiła na wskazówkę!

Rzut kostką potwierdzający odnalezienie wskazówki

Stella Cowen, River Sheppard
chandra ginsberg
◠‿◠
ODPOWIEDZ