rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
014.
with a heart like that,
you deserve the world
{outfit}
Jego życie od pewnego już czasu nie było poukładane, z czym chyba powoli zaczynał się godzić. Do niedawna wydawało mu się przecież, że kiedy drogi jego i Noel rozeszły się, przyjął to z godnością i nie miał problemu z zaakceptowaniem nowej rzeczywistości. W końcu poza tą kilkumiesięczną walką, którą stoczyli wspólnie o siebie nawzajem, nie narzucał jej się i nie próbował za wszelką cenę udowodnić, iż rozstając się popełniali błąd. Pozwolił jej odejść, ponieważ widział, że tego chciała, ale też przede wszystkim potrzebowała. Dostrzegał to, jak ciężko było jej pogodzić się z krzywdą, którą jej wyrządził, a przecież nie mógł oczekiwać od niej niemożliwego. Puścił ją wolno, ponieważ tego właśnie potrzebowała, a po wszystkich tych przebojach, które jej zafundował, było to najlepsze, co mógł dla niej zrobić. Chociaż w tym aspekcie był dobrym mężem, jednocześnie żałując, że wcześniej zdołał ją zawieść. Do tego nie powinien był dopuścić.
Potrzebował trochę czasu, aby zrozumieć, że sam nie znosił tego rozstania tak dobrze, jak mogło mu się wydawać. Potrzebował czasu, by pojąć, że odejście żony wcale nie było mu obojętne, a tym, co spełniło funkcję kubła zimnej wody, był widok jej z innym mężczyzną. Wiedział przecież, że w tej kwestii nie miał już niczego do powiedzenia, a jednak zaakceptowanie tego, że Noel mogłaby budować swoje życie u boku kogoś innego, przychodziło mu z kosmiczną trudnością. Sama myśl o tym sprawiała, że coś ściskało go w żołądku, dlatego w trakcie ich ostatniego spotkania zachował się jak palant. I do tej pory nie wiedział, co powinien na ten temat myśleć.
Dziś jednak starał się zapomnieć. Zbliżało się Boże Narodzenie, a on, jak zwykle zresztą, miał zamiar spędzić je z rodziną. Jedynym wyjątkiem miało być to, że przy jego boku nie znajdowała się już żona, co bez wątpienia w jakiś sposób mu ciążyło. To także próbował wyrzucić ze swojego umysłu, a jednak podobne myśli nawiedzały go szczególnie wtedy, kiedy zajmował się pozornie prostymi czynnościami. I nie, nie chodziło o to, że ciążyło mu własnoręczne wyprasowanie koszuli czy odbiór jedzenia, które wcześniej zamówił w restauracji. Brakowało mu tego, że nie było jej obok, chociaż powinna. To jednak zawdzięczać mógł wyłącznie sobie.
Na rodzinną kolację nie dotarł, ponieważ w połowie drogi najechał na wypadek. Mógł naturalnie wezwać karetkę i zaczekać, aż pomoc przyjedzie, ale stan kobiety, której auto rozbiło się na jednym z przydrożnych drzew, sprawił, że Flemming zdecydował się zainterweniować. Pomógł jej wydostać się z samochodu, a później, bez chwili zastanowienia, skierował się do jednego z okolicznych szpitali. Działał instynktownie, ani przez sekundę nie zastanawiając się nad tym, kogo mógł tam zastać, ani też jak mogło się to prezentować. Chciał po prostu pomóc i wydawało mu się, że to właśnie robił, więc kiedy dotarł na miejsce i przekazał kobietę w ręce specjalistów, sam zajął miejsce na jednym z tych niewygodnych krzeseł w poczekalni. Choć nie znał tej dziewczyny, była to na tyle nietypowa sytuacja, iż sam zdołał najeść się strachu. Potrzebował ochłonąć i zamierzał też zaczekać, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat jej stanu. Cokolwiek się stało i kimkolwiek była, wydawało mu się, że nie powinna zostać teraz sama.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
013.

Wahała się. Przez krótką chwilę rozważała wylot do Melbourne, by odwiedzić rodzinę, z którą od rozwodu unikała bliskiego kontaktu. Wstydziła się przyznać do nieudanego małżeństwa, dla którego poświęciła życie w ukochanym mieście oraz ciepłą posadę zapewnioną przez wysoko usytuowanego ojca – wprawdzie tego drugiego żałowała znacznie mniej, będąc dumną, że samodzielnie poradziła sobie z karierą chirurga, nie wspierając się na barkach zatroskanego ojca, jednak nie mogła przewidzieć, jak obecnie wyglądałaby jej pozycja, gdyby dokonała innego wyboru. Ostatecznie jednak zrezygnowała z tego pomysłu. Nie dość, że bardzo źle znosiła loty samolotem, to jeszcze w dalszym ciągu nie czuła się gotowa, by porozmawiać z rodzicami o tym, że od kilku miesięcy nie nosiła obrączki. Zdawała sobie sprawę, że odwlekając tę rozmowę, na własne życzenie utrudnia sobie życie oraz komplikuje relacje z rodzicami, a mimo to czuła w gardle gulę, ilekroć próbowała zdobyć się na szczerość. Może gdyby miała obok siebie Gabe’a, przy którym czuła się lepiej bez względu na to, że pozostawała zamknięta w metalowej puszce… Ale przecież takie rozważania pozbawione były sensu! W każdym razie Noel zdecydowała zostać na święta w Lorne Bay. Odmówiła sąsiadce, która serdecznie zaprosiła ją do wspólnego stołu, wymawiając się innymi planami. Mianowicie zamierzała spędzić ten czas w szpitalu, pełniąc dyżur na oddziale ratunkowym. Widziała, że tylko to pozwoli jej stłumić tęsknotę i pomoże wyłączyć m y ś l e n i e. W dodatku czuła przypływ pozytywnych emocji w związku z tym, że sprawiła prezent innemu lekarzowi, przejmując jego dyżur i dając mu możliwość spędzenia tego czasu z rodziną.
Wieczór zapowiadał się spokojnie. Zwyczajowo w świątecznie dni zdarzało się nieporównywalnie mniej wypadków niż choćby w noc sylwestrową. Mimo to – jak każdego roku – tego dnia nie wykonywano żadnych planowych zabiegów i wypuszczono wszystkich, których życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.
O kobiecie przywiezionej z wypadku dowiedziała się z wezwania. Odłożyła niedopitą kawę i pobiegła na izbę przyjęć. Przy rannej zabrało się kilka pielęgniarek i chirurg urazowy, który zapewniał, że stan nieprzytomnej kobiety jest stabilny, ale niezbędna będzie interwencja ortopedyczna. Noel zamieniła z nim kilka zdań, po czym zgodnie z jego prośbą udała się do poczekalni. Wewnątrz kręciło się kilka osób, a mimo to jako pierwszego dostrzegła byłego męża, którego ubranie pokryte było krwią.
— Czy to ktoś z państwa przywiózł kobietę z wypadku samochodowego? Potrzebujemy jej danych, by skontaktować się z rodziną i dostać się danych medycznych — ogłosiła, modląc się, by sprawa nie dotyczyła Flemminga. Zdawać się mogło, że mówiła do wszystkich zebranych w poczekalni osób, ale wzroku oderwać nie mogła od Gabe’a oraz jego poplamionej koszuli. Gdy mężczyzna wstał, Noel zbladła. Musiała się upewnić, że to co widziała, nie było jego krwią, że nic mu nie groziło. Inaczej nie mogłaby skupić się na wykonywaniu swoich obowiązków. — Kim ona jest? — spytała, ściszając głos, by żadna z postronnych osób nie skupiła się na danych, których potrzebowała. Bo choć p o t r z e b o w a ł a poznać nazwisko pokrzywdzonej, w tym momencie równie mocno interesowało ją to, dlaczego przebywała z nim? Czy właśnie poznała tajemniczą k o c h a n k ę, przez którą ich małżeństwo się rozpadło? Jednakże nim uzyskała odpowiedź, nie przejmując się niezałożonymi rękawiczkami, zaczęła dotykać Gabe’a w miejscach, w których widziała krew. — Boli cię klatka piersiowa? Możesz mieć złamane żebra, trzeba zrobić prześwietlenie.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Dla niego ten wieczór nie miał pociągać za sobą żadnych nieprzewidzianych wydarzeń – miał po prostu wyrwać się z pracy wcześniej, wcisnąć się w koszulę, na którą wcześniej zdenerwowałby się po tysiąckroć w trakcie prasowania, a ostatecznie dobrnąć do domu rodziców, gdzie razem z resztą rodziny zasiadłby do wspólnego posiłku. Wiedział, że nie będzie to nic przyjemnego, ponieważ od czasu rozwodu mama zwykła pytać o Noel przy każdej okazji – często, nie bacząc chyba na uczucia syna, głośno zastanawiała się nad tym, co aktualnie działo się w jej życiu i czy aby przypadkiem nie poukładała sobie już życia z kimś innym. Gabe niekiedy odnosił wrażenie, że w ten mało dyskretny sposób próbowała dać mu do zrozumienia, że powinien zawalczyć o brunetkę, nim będzie na to za późno, w efekcie czego za każdym razem musiał gryźć się w język z tym, co chciał wtedy powiedzieć. Zaciskał usta w wąską linię i dzielnie znosił wszystkie uwagi, które doprowadzały go do szewskiej pasji. Od czasu rozwodu nie przepadał więc za świętami ani innymi okazjami, kiedy z resztą rodziny musiał zasiadać do stołu. Takie wieczory nigdy nie były dla niego łatwe, ale gdy u jego boku znajdowała się Noel, komu mógł posłać wymowne spojrzenie, albo po prostu zawiesić na niej wzrok, co samo w sobie wywoływało na jego twarzy uśmiech. Gdy była obok, wszystko było jakieś przyjemniejsze. Teraz miał natomiast wrażenie, że wszystko rozsypało mu się i nie było nic, co mógłby zrobić, aby jakoś się w tym odnaleźć.
Mógł spodziewać się tego, że znów wydarzy się coś niefortunnego, ale tego, że trafi na wypadek samochodowy, zdecydowanie nie przewidział. Nie musiał jednak długo zastanawiać się nad swoim kolejnym ruchem, ponieważ to, że musiał pomóc, wydało mu się oczywiste. I jakkolwiek źle by to nie zabrzmiało, podświadomie może trochę odetchnął z ulgą, że wieczór z rodziną nieco odwlecze się w czasie? Nie był to jednak główny powód, dla którego zdecydował się zaczekać w szpitalu, a jednak nie można zaprzeczyć temu, iż ta świadomość umilała mu oczekiwanie.
Czymś, co nie zaskoczyło go w ogóle, była obecność byłej żony. Znał ją chyba wystarczająco dobrze, by wiedzieć, iż za wszelką cenę będzie chciała uniknąć konfrontacji z rodziną, dlatego zdecyduje się na świąteczny dyżur. Nie mógł jej za to winić, podobnie chyba jak nie mógł winić przewrotności losu za to, że ich drogi po raz kolejny się skrzyżowały – w dodatku w tak dziwacznych okolicznościach. Niemniej, gdy w poczekalni zawisło zadane przez nią pytanie, dźwignął się z miejsca. Szkoda tylko, że w rzeczywistości w ogóle nie był w stanie jej pomóc. - Nie wiem - odezwał się pospiesznie, spojrzeniem uciekając w kierunku jej oczu. Czy próbował przekazać jej to, że nie był to ktoś, kto cokolwiek by dla niego znaczył? I czy to w ogóle ją jeszcze interesowało? - Przejeżdżałem i trafiłem na roztrzaskane auto. Nie chciałem tracić czasu na rozglądanie się za torebką, ale po drodze zgłosiłem wypadek. Pewnie za jakiś czas odezwie się do was straż albo policja - wyjaśnił, lekko wzruszając przy tym ramionami. Nie pomyślał, aby rozejrzeć się za dokumentami, ale też nie sądził, aby to było najważniejsze w obliczu tego, co rozegrało się na poboczu. Wolał na czas dotrzeć do szpitala, aby dzięki temu zyskać świadomość, że zrobił wszystko, aby ta kobieta wróciła do pełni zdrowia. A choć miło było dostrzec w oczach Noel troskę, tym razem złapał ją za nadgarstki i odsunął jej dłonie od poplamionej krwią koszuli. - Nic mi nie jest - zapewnił, jednak nie wypuścił jej nadgarstków ze swoich dłoni. Choć nie znał tamtej dziewczyny, siedział tu jak na szpilkach i potrzebował pewności, że nie działo się nic złego. Najwyraźniej nawet tak drobny kontakt fizyczny był w stanie przynieść mu ukojenie. - Co z nią? - zapytał i skinął głową w stronę drzwi, zza których wcześniej wyszła. Przez to, że to on przywiózł tutaj tę kobietę i nie znali jej tożsamości, czuł się za nią częściowo odpowiedzialny i to raczej nie miało minąć nawet wtedy, kiedy pojawi się tu jej rodzina. Jedyne, co mogło mu pomóc to wiadomość, że jej życiu nie groziło żadne niebezpieczeństwo.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Niesprawiedliwie założyła, że przebywali w jednym samochodzie, kiedy doszło do zdarzenia. Wystarczyło, że Gabe podniósł się z miejsca, by m y ś l i Noel rozbiegły się w różnych kierunkach. Przede wszystkim bała się o jego zdrowie – wypadki drogowe charakteryzowały się urazami, których nie sposób dostrzec na pierwszy rzut oka. Jednakże krew widniejąca na jego ubraniu sprawiła, że najchętniej zleciłaby szereg badań – częściowo niepotrzebnych, kosztownych i męczących – byle tylko zyskać pewność, że jego ciało nie odczuło konsekwencji zderzenia. Gdyby wciąż byli małżeństwem, zmusiłaby go do tego. W następnej kolejności zmartwiła się ich w s p ó l n ą podróżą. Błędnie połączyła ze sobą dostrzeżone fakty, a kiedy usłyszała „nie wiem”, zmarszczyła brwi, nie mogąc uwierzyć, że się pomyliła. Nieprzyjemne uczucie zazdrości niestety nie zniknęło. Było za to znacznie bardziej frustrujące od tego, które czuła w przeszłości. Nawet kiedy ich związek miał się świetnie, nie lubiła, gdy w jego pobliżu kręciły się inne kobiety. Nie mogła jednak denerwować się za każdym razem, gdy przyszło mu uczyć znacznie młodszą dziewczynę, wpatrującą się w niego z uwielbieniem, jakie okazywało się wyłącznie mentorom. Wtedy jednak mogła coś powiedzieć, pokazać swoje niezadowolenie. Teraz musiała milczeć i udawać niewzruszoną, co jednak nie wychodziło jej najlepiej.
Odpychając ją i unieruchamiając jej ręce sprawił, że nabrała większych podejrzeń. Chciał coś ukryć? Nie przyszło jej do głowy, że mógł nie życzyć sobie, by go dotykała. Szarpnęła się, chcąc zwolnić uścisk. — Chcę to sprawdzić — rzuciła stanowczo, patrząc mu w oczy, w których zauważyła zaniepokojenie. Wprawdzie powiedział, że nic mu nie doskwiera, a jednak Noel nie czuła się wystarczająco przekonana. — Proszę — dodała łagodniej, licząc na to, że były mąż przestanie się opierać i pozwoli się obejrzeć, by mogła przestać martwić się chociaż o niego.
Natomiast złożenie w całość przekazanych przez niego informacji zajęło jej chwilę. Dotarło do niej, że postąpił słusznie. Między innymi za to go kochała – nie bał się działać i był skłonny rzucić wszystko, by pomóc osobom w potrzebie. Ona zachowałaby się w podobny sposób, jednak w przeciwieństwie do niego ryzykowałaby znacznie mniej. Miała niezbędną wiedzę oraz doświadczenie, dzięki czemu mogła ocenić stan poszkodowanej i upewnić się, że transport bez wcześniejszego unieruchomienia kończyn oraz głowy, będzie bezpieczny. Gabe działał instynktownie. — Dzięki tobie wciąż żyje — powiedziała, widząc, jak jego oczy uciekają w kierunku drzwi, przez które nie mógł przejść. Nie miała pojęcia, co w tym momencie czuł oraz jaką batalię toczyły jego myśli, ale znała go dość dobrze, by poznać, że był zdenerwowany. W jego oczach błyskały niepewność oraz zatroskanie. Nie potrafiła sobie przypomnieć, czy zmagała się z podobnymi emocjami, gdy pierwszy raz ratowała ofiary wypadku. — Wciąż jest nieprzytomna. Nic nie wskazuje na poważny uraz głowy, ale będzie miała zrobioną tomografię, by wykluczyć wszelkie komplikacje. Po tym czeka ją operacja — wyjaśniła, nie wdając się jednak w szczegóły. Chciała go tym uspokoić, a obawiała się, że jeśli powie zbyt wiele, tylko bardziej nim wstrząśnie.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Nie mógł dziwić się jej reakcji, ponieważ wiedział, że sam był sobie winien. Sam doprowadził do tego, że brunetka w ogóle mu nie ufała i za każdym razem, kiedy nadarzała się okazja, podejrzewała go o to, że w jego życiu znalazł się ktoś inny. Gdy dostrzegł cień zmartwienia w jej oczach, w pierwszym odruchu miał ochotę od razu jej się wytłumaczyć, ale przecież wiedział, że nie był do tego zobowiązany. Ich wspólna historia dobiegła końca pewien czas temu, kiedy wspólnie ustalili, iż była to najwyższa pora, aby się rozstać. Chociaż więc chciał dać jej do zrozumienia, że nie miała czym się martwić, nie zdecydował się na to, aby niepotrzebnie nie mieszać jej w głowie. Wiedział bowiem, że musiał odpuścić – choć nie zamierzał przepraszać jej za swój wybuch złości i pokaz zazdrości, który zgotował jej ostatnim razem, gdy się widzieli, cała ta sytuacja mocno dała mu do myślenia. Zrozumiał, że Noel chciała poukładać sobie życie na nowo, a dla niego nie było w nim już miejsca. Sam również musiał w końcu to rozważyć – musiał wziąć pod uwagę ewentualność, względem której przyszłość pisana była im u boku kogoś innego, a skoro sam chciał to rozważyć, czy na coś podobnego nie powinien przygotowywać jej? W końcu bowiem mogła spotkać przy nim kogoś, z kim będzie chciał zostać na dłużej, a wówczas lepiej byłoby uniknąć niezręczności. Tylko w ten sposób mogli teraz wyobrażać sobie swoje życie.
Nigdy nie umiał jej odmawiać, wiedział o tym. Nawet teraz, choć miał świadomość tego, że nie musiała sprawdzać, jak się miał, ponieważ nie uczestniczył w wypadku, nie był w stanie powiedzieć jej nie. Po części dlatego, że nie chciał – lubił jej dotyk, a czysty egoizm podpowiadał mu, że tylko tak mógł go dostać; częściowo jednak też dlatego, iż wiedział, że nie uspokoi jej słowami. Potrzebowała go obejrzeć dla spokoju własnego umysłu, czego on nie zamierzał jej utrudniać. Wypuścił jej dłonie z uścisku, a później głośniej wypuścił powietrze. - W porządku. Tutaj? - to ostatnie dodał trochę z powątpiewaniem, nie czując się komfortowo z perspektywą poczekalnianego striptizu. Chociaż czy ten w ogóle był konieczny?
Potrzebował tego. Potrzebował słów, które padły z jej ust, ponieważ teraz to jemu pozwoliły one się uspokoić. Jeśli obserwowała go dostatecznie uważnie, na pewno dostrzegła ulgę, która wymalowała się na jego twarzy, gdy się odezwała. Świadomość tego, że chociaż raz w życiu nie skopał sprawy, naprawdę mu pomogła. - Podejrzewam, że nie są to święta, jakie sobie wyobrażała - odparł, po czym cofnął się o krok i ponownie usiadł na miejsce, które wcześniej zajmował. Był zmęczony, zdenerwowany i musiał złapać oddech. Najwyraźniej musiał też skupić swoje myśli na czymś innym, stąd pytanie, które zadał jej chwilę później. - Nie pojechałaś do Melbourne? - nie, nie pytał ją o sam ten fakt, a raczej o powód takiego posunięcia. Czy chodziło o coś innego, czy może jednak nadal wpływ na to miała ich sytuacja? Nie miał pojęcia, czy pod tym względem coś się zmieniło, ale jeśli nie, mogła być to najwyższa pora, aby uświadomiła swoją rodzinę, że ich związek już nie istniał. Nie mogła oszukiwać ich w nieskończoność, tak jak i oni nie mogli oszukiwać siebie, że coś jeszcze im się uda.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Gotowa była pozbawić go ubrań choćby tutaj – gdyby nie zablokował jej rąk, uniemożliwiając dalsze działanie, prawdopodobnie zrobiłaby to bez namysłu, byle tylko jak najszybciej przekonać się, że krew widniejąca na jego koszuli nie należała do niego. Dopiero gdy się odezwał, obejrzała się przez ramię na zgromadzonych w poczekali pacjentów oraz członków rodzin oczekujących na informacje dotyczące najbliższych, zwątpiła. Wróciła wzrokiem do byłego męża i skinęła głową. Miał rację. Powinna go stąd zabrać, by nie wszczynać niepotrzebnych scen, mogących przestraszyć innych lub zaniepokoić pozostały personel. Musiała zachować profesjonalizm. Niestety nie było to takie łatwe, gdy chodziło o człowieka, którego przecież kochała. Kiedyś. — Nie — odparła po chwili. — Tu nie jest sterylnie — wyjaśniła, choć był to ostatni z powodów, jakimi się kierowała.
Przekazując mu informacje dotyczące poszkodowanej w wypadku kobiety, czuła się nieswojo. Przede wszystkim prawo zakazywało jej ujawniania szczegółów dotyczących stanu zdrowia pacjentów osobom niebędącym krewnymi. Co więcej, widząc, jaką ulgę sprawiło mu to, że kobieta żyła, została na czas przetransportowana do szpitala, a po operacji oraz okresie rekonwalescencji i rehabilitacjach miała ogromne szanse wrócić do pełnej sprawności, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że była dla niego kimś ważnym. Wydawał się zaangażowany, bardzo przejęty losem tej kobiety i przez chwilę, przez krótką chwilę Noel chciała zamienić się z nią miejscami. Zważywszy na jej stan, było to idiotyczne. Mimo to obudziło się w niej pragnienie, by raz jeszcze na własnej skórze doświadczyć troski ze strony Gabe’a Flemminga.
— Żaden dzień nie jest dobry, by trafić na urazówkę — stwierdziła, podążając wzrokiem za mężczyzną, który widocznie opadł z sił. Podejrzewała, że to kwestia gasnącej w nim adrenaliny. — Pomyśl o tym, że będzie miała okazję przeżyć wiele następnych — dodała, nie po raz pierwszy korzystając z tego typu argumentów. Nauczyła się, że jedynie wizja szczęśliwej przyszłości przynosi ukojenie, gdy teraźniejsze wydarzenia wydają się końcem świata.
Zwęziła usta, słysząc pytanie dotyczące Melbourne. — Poczekaj tutaj. Nie odchodź i na wszelki wypadek nawet nie wstawaj — powiedziała, ale nie wykonała żadnego kroku, póki nie zobaczyła, że skinął głową. Wtedy przeszła przez drzwi, za którymi atmosfera była nieporównywalnie gęstsza. Zamieniła kilka słów z chirurgiem prowadzącym przypadek kobiety z wypadku i gdy upewniła się, że nie będzie potrzebna, wróciła do poczekalni, licząc na to, że były mąż nie uciekł. Uśmiechnęła się lekko, widząc, że pozostał na miejscu.
— Chodź za mną — poprosiła. Przeprowadziła go przez kolejne drzwi, za którymi pokazał się rozległy korytarz. — Wiesz, że nie lubię latać, a nie miałam wystarczająco dużo czasu, żeby pojechać do rodziców samochodem. To ponad trzydzieści godzin drogi w jedną stronę — mówiła, prowadząc go do małego pokoju zabiegowego. Przyłożyła kartę do czytnika i pozwoliła mężczyźnie przejść przed nią.
— Rozbierz się. Tę koszulę i tak trzeba wyrzucić. Tym bardziej, jeśli nie twoja krew się na niej znajduje — stwierdziła, bo dla niej było oczywiste, że obcy materiał genetyczny powinien trafić do kosza, a najlepiej do utylizacji. Otworzyła szafkę, w której znajdowały się różnego rodzaju artykuły medyczne i wyjęła z niej zapakowane w folie ubranie – dokładnie takie, z jakiego korzysta personel. Nie była to oczywiście wyjątkowa sytuacja. W wielu przypadkach nagle przywiezieni pacjenci otrzymywali do szpitala czyste rzeczy, by mogli się okryć.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Nie do końca pomyliła się w interpretacji, bowiem usłyszenie tego, że kobiecie, którą przed kilkudziesięcioma minutami przywiózł do szpitala, nie groziło nic wielkiego, było dla niego cholernie ważne. Był to prawdopodobnie pierwszy raz, kiedy ratował czyjeś życie, a troska o poszkodowaną osobę, nawet jeśli całkowicie obcą, wydawała mu się czymś naturalnym. Nie znał jej, to prawda, ale kogo czyniłaby z niego perfekcyjna obojętność? Czy byłby wówczas osobą, na którą Noel umiałaby spojrzeć z tęsknotą? I, co prawdopodobnie ważniejsze, czy byłby kimś, komu on sam potrafiłby później spojrzeć w oczy? Niekoniecznie, choć warto nadmienić, że to robił z nieprzyjemnością już od momentu, w którym zrozumiał, jak wielka krzywdę wyrządził jej własną głupotą. Żałował, że nie ocknął się wcześniej, i że wcześniej też się o nią nie zatroszczył, bo owszem – choć rozwiedli się, a ich historia pozostawała zamknięta, to wcale nie oznacza, że Rowland przestała być dla niego ważna. Wręcz przeciwnie, pozostawała taka niezmiennie, czego on może niekiedy żałował? Gdyby umiał o niej zapomnieć, może potrafiłby też rozpocząć swoje życie na nowo.
Pokiwał lekko głową, nie mówiąc już nic. Wiedział, że miała rację, ale mimo wszystko ciężko było mu przetrawić to, co dzisiaj zaszło. Nie miał na to żadnego wpływu – nie uczestniczył przecież w tym wypadku i w żaden sposób nie przyczynił się do stanu tej kobiety, a jednak z jakiegoś powodu czuł się za nią odpowiedzialny. To było cholernie frustrujące uczucie, ponieważ nie znał nawet jej imienia. Dla niej był tylko przypadkowym facetem i kimś takim miał zresztą pozostać. Kiedy został sam, na moment ukrył twarz w dłoniach, starając się ogarnąć własne myśli. Nie było to proste, zatem nic dziwnego, że nie odniósł sukcesu. Kiedy jednak Noel pojawiła się obok, podniósł na nią zmęczone spojrzenie i dźwignął się z miejsca. - I dlatego tkwisz dzisiaj na dyżurze? - zapytał, a w jego głosie dało się słyszeć powątpiewanie. Był prawdopodobnie ostatnią osobą, która powinna oceniać jej decyzję, ale w ten sposób chciał dać jej do zrozumienia, że znał ją jednak całkiem dobrze i jeśli kogokolwiek próbowała oszukać, z nim nie miało jej się to udać.
Bez zająknięcia przekroczył próg pomieszczenia, do którego go poprowadziła. Zaśmiał się cicho, kiedy kazała mu ściągnąć koszulę, ale nie zwlekał z wykonaniem polecenia. Nie mógł też powiedzieć, że nie miała racji – musiał się jej pozbyć, co zrobił bez większego bólu. - Pewnie mówisz to z przyjemnością, co? Nigdy jej nie lubiłaś - przypomniał, kiedy wpakował zniszczone ubranie do stojącego w kącie śmietnika. Przejął od brunetki nowe odzienie, ale na zawartość folii spojrzał bez większego przekonania. - Chyba nie do końca nadaje się na świąteczną kolację - stwierdził, odkładając opakowanie na kozetkę. Wiedział, że musiał z jego zawartości skorzystać, ale w pierwszej kolejności musiał utwierdzić swoją byłą żonę w przekonaniu, że jemu samemu nie dolegało nic. - Widzisz? Cały i zdrowy - zakomunikował, rozkładając przy tym ramiona. Choć może powinno, występowanie przed nią w takim wydaniu nie wydawało mu się szczególnie krępujące. Nie dlatego, że był dobrze zbudowany, a raczej przez to, że przy Noel zawsze czuł się swobodnie, co najwyraźniej nie uległo zmianie nawet po ich rozwodzie. Miał zresztą wrażenie, że przy nikim innym nie osiągnie podobnego stanu, co było jedną z tych rzeczy, które niekiedy mu doskwierały. Sam to jednak na siebie sprowadził, prawda?

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Nie potrafiła się zdystansować. Gdyby cofnęła się o kilka kroków i spojrzała na byłego męża, zachowując trzeźwość umysłu, zauważyłaby, że przejawiał identyczne zachowania, jak większość studentów medycyny pierwszy raz przekraczających tajemniczy próg oddziału ratunkowego. Odpowiedzialność – to ona zradzała się w każdym człowieku, który odważył się pomóc poszkodowanej osobie. Odpowiedzialność oraz strach. Bo jeśli poszkodowana osoba umiera, zaczynają się problemy oraz rozważanie na temat tego, kiedy „nie szkodzić” powinniśmy odczytywać jako „nie robić nic”.
— To lepsze od świętowania z panią Young — wspomniała o starszej sąsiadce, ignorując wspomnienia z początkowych etapów przygody z medycyną. — Wyobrażasz to sobie? Cały wieczór spędzony z owsianymi ciastkami, ajerkoniakiem i brydżem. A ja nawet nie znam zasad — mówiąc to, zerknęła na Gabe’a ciekawa, czy podobnie jak ona, pamiętał o tym j e d y n y m razie, gdy niczego nieświadomi, zgodzili się zjeść niedzielny obiad z uroczą panią Young. — Poza tym, kiedy ja jestem tutaj, inny lekarz może spędzić czas z rodziną. To chyba podchodzi pod dobry uczynek, prawda? — rzuciła retoryczne pytanie, uważając, że miała więcej niż jeden powód, by przyjść tego dnia do pracy. W szpitalu nigdy nie czuła się samotna. Nie dlatego, że otaczało ją wielu ludzi – zarówno współpracowników, jak i pacjentów – ale dlatego, że zawsze znajdowało się dla niej jakieś zajęcie, cokolwiek czemu mogła poświęcić uwagę. Gdy nie pracowała, czuła się bezużyteczna. Sama w dużym domu, w którym nie było już nawet czego sprzątać bądź przestawiać.
Nie odwróciła się, gdy zaczął zdejmować koszulę. Uśmiechnęła się nawet, gdy zwrócił uwagę na to, że nigdy jej nie lubiła; wciąż uważała, że dżinsowe koszule z krótkim rękawem to modowa pomyłka. Przeszło jej przez myśl, że takie uwagi mogły irytować go w przeszłości. Może powinna była milczeć? W końcu to, co na siebie wkładał, było tak mało istotne! Ciekawe, dlaczego dostrzegała to dopiero teraz. — Tak, z przyjemnością — zgodziła się z nim, choć bez przekonania. Podchodząc bliżej, potarła palce o siebie – robiła to odruchowo, by rozgrzać dłonie, zanim dotknie pacjenta. Podniósłszy wzrok na jego twarz, dotknęła torsu, sprawdzając, czy ucisk na żebrach nie wywoływał bólu. Właściwie… Nie musiała tego robić. Zrozumiała przecież, że nie siedział w samochodzie, który roztrzaskał się na drzewie. Problem w tym, że nie kierowała się logiką. — Wolałbyś siedzieć przy stole zachlapany krwią? To nie Halloween — stwierdziła, lekko zadzierając brew. Przycisnęła palce w kilku miejscach. Doskonale znała budowę jego ciała, a tak proste badanie mogłaby wykonać z zamkniętymi oczyma. Mimo to czuła się dziwnie, jakby dotykała czegoś tak dobrze znanego, a jednocześnie błądziła po obszarach, do których nie powinna mieć dostępu. Nie pozbywając się skupionego wyrazu twarzy, przesunęła dłońmi po jego brzuchu i dopiero gry nadgarstkiem zahaczyła o brzeg jego spodni, zabrała ręce.
— Wszystko wydaje się w porządku — zawyrokowała, choć wiedziała, że tego nie potrzebował. Od samego początku wiedział, że te oględziny to niepotrzebna fatyga.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Gonitwa myśli, które rozbrzmiały w jego umyśle, gnała jak oszalała. Nie miał nad tym żadnej kontroli, a mimo to odnosił wrażenie, że nie wiedział, jak powinien się czuć, ani też jak miałby się zachować, gdyby nagle pojawił się tu ktoś bliski kobiecie, którą przywiózł ze sobą do szpitala. Choć nie uczestniczył w jej wypadku, on i tak czuł się za nią odpowiedzialny, co nie miało większego sensu. Niemniej, to właśnie myślenie o tym zmęczyło go bardziej, niż droga, którą pokonał, aby tutaj dotrzeć.
Oczywiście, że pamiętał. Co ciekawe, choć w końcowym etapie ich małżeństwa Gabe skutecznie spychał na bok wszelkie pozytywne wspomnienia, skupiając się wyłącznie na tym, co było między nimi złe, obecnie to właśnie te dobre chwile przeważały w jego umyśle. Czuł się tak, jakby początkowo jego podświadomość próbowała popchnąć go ku popełnieniu błędu, a kiedy już to zrobił, zamierzała zadbać o to, aby nigdy o nim nie zapominał. Nigdy też nie miał przestać go żałować, co uświadamiał sobie za każdym razem, kiedy jego spojrzenie spoczywało na twarzy Noel. Cholera – przecież on naprawdę za nią szalał i chociaż od momentu, w którym się poznali, minęło już naście lat, przy niej on zawsze miał pozostać tym młodym chłopakiem, który wpatrzony był w nią do tego stopnia, iż nie bał się przenosić dla niej gór. Co więc stało się z nim kilka miesięcy temu? - Chyba - odparł chwilę po tym, jak ten łagodny uśmiech wywołany wspomnieniem dawnego, niedzielnego obiadu, zniknął gdzieś pod jego zarostem. - Ale nie zapominasz przypadkiem, że ty też zasługujesz na to, żeby spędzić czas z rodziną? - zapytał, spoglądając na nią kątem oka. Czy dostrzegał różnicę? Owszem, ponieważ sam żałował, że oni nie posiadali rodziny, którą mieli wszyscy wokół. Żałował, że nie udało im się doczekać dziecka, a na ich palcach nie znajdowały się już obrączki. Wiedział więc, że, podobnie jak on, miała już tylko rodziców i inne bliskie jej osoby, które teraz wydawały się niewystarczające. Może jednak się mylił? Może był w jej życiu ktoś, kto powoli zajmował jego miejsce? Jeśli tak, czy byłaby teraz tutaj?
Nie panował nad tym, jak odruchowo wstrzymał oddech, kiedy Noel znalazła się tak blisko niego, a jej palce odnalazły drogę do jego torsu. Gdy się na nim znalazły, po ciele bruneta rozeszło się znajome, przyjemne ciepło, niewywołane tym, jak przed chwilą rozgrzała dłonie. Chodziło po prostu o sposób, w jaki na niego działała i to pomimo tego, że ich wspólna historia już dawno dobiegła końca. W tej chwili znów przypomniał sobie o tym, jak bardzo za nią tęsknił. Nie odpowiedział jej zatem, nie był w stanie skupić na tym myśli. Tymi uciekał gdzieś dalej, do rzeczywistości wracając dopiero wtedy, kiedy to brunetka się wycofała. Sam najchętniej zamknąłby ją teraz w swoich objęciach. - Dzięki - odezwał się, a chwilę później odchrząknął, czując, że jego głos zaszedł chrypą. Czy dostrzegła to, jak nadal na nią reagował? Jeśli tak, co na ten temat myślała? Gdy podobne myśli rozbrzmiały w jego umyśle, prędko się za nie zganił. - Zaczekam tu, aż pojawi się ktoś z jej rodziny. Zostawienie jej samej nie wydaje się w porządku - odezwał się, chcąc podjąć temat, który zdawał się dość neutralny, przynajmniej w przypadku ich dwójki. Chciał czym prędzej odsunąć własną uwagę od jej bliskości, dlatego rozpakował ubrania, które Rowland wcześniej mu wręczyła. Narzucając je na siebie, miał chyba poczuć się lepiej.

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Rozwód miał zainicjować n o w y początek, stać się powodem, przez który odcięcie się od przeszłości i próba zbudowania czegoś na zgliszczach poprzedniego życia miały zyskać realności w oczach Noel. Trudno powiedzieć, czy tak się stało. Rzeczywiście podpisanie dokumentów dobitnie podkreśliło rozpad ich małżeństwa, a ściągnięcie obrączki, po której przez pewien czas na palcu kobiety widniał bledszy ślad przypominający o pustce, jedynie to wzmacniał. Jednakże kilka minionych miesięcy nie mogło równać się ze spędzonymi razem latami. Jeśli to oznaczało, że aby zapomnieć o byłym mężu będzie musiało minąć aż tyle czasu, powinna zacząć wątpić w to, czy kiedykolwiek naprawdę się pozbiera i będzie potrafiła spojrzeć na innego mężczyznę nie zastanawiając się nad tym, czy jest podobny do Gabe’a lub czy okaże się równie dobrym partnerem. Bo choć ostatecznie to on dopuścił się zdrady, Noel nie mogła pozbyć się przekonania, że to swoim zachowaniem (a przede wszystkim chorobliwym pracoholizmem) go ku temu popchnęła. Świadomość tego działała na nią wyniszczająco. I może właśnie dlatego utknęła. Udawała, że nie stanęła w miejscu – w końcu próbowała zrobić drugą specjalizację, ale choć dla postronnych mogło to wyglądać, jak realizowanie osobistego planu i rozwijanie się, w rzeczywistości było znalezieniem zajęcia pozwalającego nie myśleć o tym, jak fatalnie ułożyło się jej życie uczuciowe. Prócz tego odsunęła się od rodziców, gdyż wstydziła się przyznać do porażki. Jednocześnie tęskniła za ich obecnością i cholernie obawiała się krytyki z ich strony; szczególnie ze strony ojca, któremu nigdy nie odpowiadało to, że jego u t a l e n t o w a n a córka zdecydowała się wyjechać na drugi koniec kraju, by pracować w szpitalu – jego zdaniem – niewystarczająco dla niej dobrym. — Moja rodzina bardzo różni się od twojej, Gabe — zaznaczyła, kiedy już odsunęła od niego dłonie. Próbowała zachowywać się profesjonalnie, ale nie było to takie łatwe, kiedy musiała walczyć z chęcią przesunięcia dłoni na jego ramiona, kark, wsunięcia palców w jego włosy. — Ojciec namówiłby mnie do powrotu — powiedziała z przekonaniem w głosie. — Zawsze chciał, żebym z nim pracowała, a teraz, bądźmy obiektywni, niewiele mnie tu trzyma — dodała i przesunęła spojrzenie wprost na jego oczy, jakby chciała sprawdzić, czy zgodzi się z jej słowami. Może to było rozwiązanie. Może Lorne Bay było dla nich za małe? Patrząc na byłego męża nie wierzyła, że mogłaby żyć oddalona od niego o tysiące kilometrów, ale z drugiej strony przebywanie blisko niego nie ułatwiało jej procesu gojenia ran. — Ale to przecież nie jest twój problem — dodała prędko, pozwalając mu się ubrać. Nie odwróciła jednak od niego wzroku.
Poturbowana w wypadku kobieta również nie była jego problemem, ale nie miała serca mu tego uświadamiać. Nie był związany z medycyną, dlatego nie musiał separować się od emocjonalnych aspektów tej pracy.
— Zostań, jak długo zechcesz — powiedziała tylko, chowając dłonie do obszernych kieszeni białego kitla. — Na razie nie mam informacji od rodziny — dodała, uśmiechając się przy tym nieporadnie, jakby chciała go za to przeprosić. Kiedyś była na jego miejscu. Wprawdzie wiele lat temu i nie pamiętała dobrze tego uczucia, kiedy pierwszy raz brało się odpowiedzialność za czyjeś życie, ale wiedziała, że nie było przyjemne; w przeciwieństwie do momentu, kiedy okazywało się, że wygrana była po jego stronie.

Gabe Flemming
rządzi i uczy surfingu — surf shop
36 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Rządzi w Surf Shopie i uczy surfowania, a prywatnie mega się pogubił i nic nie wskazuje na to, żeby prędko miał się odnaleźć.
Oboje przyczynili się do rozpadu własnego małżeństwa, a wszystko przez to, że przez długi czas nie dostrzegali tego, jak wzajemnie ściągali na siebie kolejne rozterki. Gabe nie uważał, aby tą nagłą przeprowadzką w jego rodzinne strony miał skomplikować coś w życiu Noel. Wydawało mu się, że takie zmiany były dość naturalne, a podjęta przez nich decyzja nie wiązała się z żadnymi poświęceniami z jej strony. Może uważał tak, ponieważ myślenie w ten sposób było dla niego wygodniejsze, dzięki czemu nie musiał czuć żadnych wyrzutów sumienia związanych z tym, że do czegoś ją zmuszał. Czy to właśnie wtedy zaczęło się między nimi psuć? Czy właśnie wtedy Rowland tak skutecznie rzuciła się w wir pracy, iż później już nie była w stanie się z niego wydostać? Nie miał pojęcia, a jednak to, jak niewiele miała dla niego czasu, tylko jeszcze bardziej wszystko skomplikowało. Ich małżeństwo nie było już tym, co mieli przed kilkoma laty, a on miał wrażenie, że się pogubił. Dlatego znalazł pocieszenie w ramionach innej osoby, teraz jednak szczerze tego żałując. Nie dlatego, że to z nią mu nie wyszło. Nie, on po prostu nie umiał wybaczyć sobie tego, jak bardzo zranił Noel własną głupotą. Przecież nigdy nie chciał taki być.
Wysłuchał jej słów, zdając sobie sprawę z problemów, z jakimi się borykała. Cóż, nie był w pozycji, aby jakkolwiek wnikać w to, co mówiła swoim rodzicom, ani w to, jak wiele spędzała z nimi czasu, a jednak czuł się zobowiązany do tego, żeby zasugerować jej, że unikając ich mogła popełniać błąd. - Wiesz, że mówiłem poważnie, kiedy wspominałem, że możesz ze mną pogadać? Wbrew pozorom potrafię naprawdę dobrze słuchać - wspomniał, kiedy narzucał na siebie to dziwaczne, szpitalne odzienie. Nie, nie czuł się w nim dobrze, ale nie miał zbyt dużego pola do popisu i musiał zadowolić się tym, co od niej dostał. Gdy wcisnął się w tę bladą koszulę, zerknął kątem oka na Noel. Szkoda, że kiedy jeszcze był jej mężem, nie potrafił być dla niej wsparciem. Może wówczas ich historia nie potoczyłaby się tak tragicznie? - W porządku - odpadł i lekko pokiwał głową. Choć świadomość tego, że rodzina kobiety nadal nie miała pojęcia o wypadku, była w jakiś sposób frustrująca, niewiele mogli na to poradzić. Gabe musiał więc pogodzić się z tym faktem, a pomóc mu w tym miały drobne rozproszenia. Teraz, kiedy miał okazję trochę ochłonąć, zdał sobie sprawę z tego, że od bardzo długiego czasu niczego nie jadł, a skoro planował zostać w poczekalni, na nic wartościowego nie mógł teraz liczyć. Musiał zadowolić się tym, co oferowano w szpitalnych automatach, na myśl o czym już teraz bolał go żołądek. - Potrzebuję ciepłej herbaty. I jakiegoś wafelka. Przyłączysz się do mnie? - zagaił, kiedy pozbierał swoje rzeczy i skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Przystanął nieopodal Noel, którą przy okazji omiótł spojrzeniem. Widywał ją w takim wydaniu niejednokrotnie, a jednak miał wrażenie, że dziś prezentowała się wyjątkowo dobrze, co mogło być efektem tego, że nie mógł już uznać jej za swoją. Teraz, kiedy znajdowała się poza jego zasięgiem, dostrzegał znacznie więcej. Może po prostu to on nie potrafił sprawić, że promieniała? A może, o czym bynajmniej nie chciał myśleć, oferował jej to ktoś inny?

torakochirurg — cairns hospital
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Kilka miesięcy temu wzięła rozwód, ale nie wróciła do Melbourne, bo wiąże ją kontrakt, który podpisała ze szpitalem w Cairns. Dlatego ugrzęzła. I zaczęła robić kolejną specjalizację, by zabić czas. Lub siebie.
Dorastając, przyglądała się relacji łączącej rodziców. Zapracowany ojciec – wybitny chirurg posiadający specjalizację w dwóch dziedzinach – często znikał. Mimo to nigdy nie zauważyła, by jego nieobecność stawała się powodem nieporozumień w ich domu. Może była za mała, by dostrzec prawdę w oczach osamotnionej matki, na której barkach spoczywał obowiązek wychowywania dzieci? Może była przesadnie wpatrzona w ojca, którego karierę podziwiała? Tak czy inaczej, trwała w przeświadczeniu, że małżeństwo to akceptacja. Wierzyła, że skoro rodzice – mimo trudności oraz przeciągającej się rozłąki – byli w stanie utrzymać związek, im również się uda. Teraz przekonała się, że poświęcenie, na które wzajemnie się zdobywali, było dla ich małżeństwa zbyt dużym obciążeniem. Cholernie ją to bolało. Ale przecież była wykształconą, poważną kobietą. Potrafiła rzetelnie spoglądać na problemy i dlatego, bez względu na uczucia, jakimi darzyła byłego męża, musiała dać mu szansę na odnalezienie szczęścia przy innej kobiecie. Sama również zasługiwała na kogoś, kto zrozumie, jak wiele wysiłku kosztowało ją zdobycie tytułu, a także umocnienie swojego nazwiska bez wsparcia ojca. Nie mogła tego odsunąć. Nie mogła tego zaprzepaścić. Nie obchodziło jej zdanie innych osób, mogli brać ją za chłodną i wyrachowaną pracoholiczkę, ale kiedy zaczęła dostrzegać podobne oskarżenia w oczach Gabe, pękło jej serce.
— To nie mogłoby się udać — odparła, prawie niezauważalnie wzruszając ramionami. Nie mogłaby powierzać mu swoich trosk oraz dzielić się obawami. Jeszcze przed kilkoma kwadransami wariowała na myśl o tym, że świąteczny dzień zamierzał spędzić z i n n ą kobietą, jak więc mogłaby zacząć traktować go jako przyjaciela?
W odpowiedzi skinęła głową.
Zaprowadziła go na wyższe piętro, korzystając ze służbowej windy – w takim ubraniu nikt nie posądziłby Flemminga o nienależenie do szpitalnej załogi, a nawet jeśli tak by się stało, Noel prędko ukróciłaby próbę zwrócenia im uwagi.
— Ten oddział prawie całkiem opustoszał. W okolicach świąt staramy się wypisywać wszystkich pacjentów, których życiu nic nie zagraża, żeby mogli spędzić ten czas z rodziną — mówiła, prowadząc go do najmniej używanego przez pacjentów automatu. Dlatego właśnie on, w przeciwieństwie do pozostałych, świecił pustkami? Bo znajdowali się na oddziale opieki paliatywnej, ale o tym głośno wspominać nie zamierzała. — To powinno ci smakować — stwierdziła, wybierając kilka rzeczy, które automat prędko z siebie wyrzucił.
— Zaproponowałabym ci kawę, ale chyba masz wystarczająco podniesione ciśnienie — dodała, uśmiechając się sugestywnie. Wprawdzie nie chciała ponownie sprowadzać jego myśli do operowanej kobiety, a jedynie wprowadzić do rozmowy nieco rozluźnienia; najwidoczniej nie szło jej to najlepiej.
— Nie wiem, jak zniesiesz święta bez specjałów twojej mamy — dodała, zaciskając usta, by nie roześmiać się głośniej.

Gabe Flemming
ODPOWIEDZ