listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.

Tata.


Odkąd pamiętam miałem takie… Silne poczucie jedności. Niezachwiane przekonanie, że Goldsworthowie powinni trzymać się razem. Ojciec zawsze to podkreślał, to on tak bardzo o to dbał. Moje pierwsze z nim wspomnienie? Barwne, nieco rozmazane, ale żywe obrazki. Poszliśmy wtedy na łąkę położoną w malowniczej kotlinie niedaleko jeziora. Ile mogłem mieć wtedy lat? Coś koło trzech, bo wkrótce po tym urodziła się moja siostra. Jak przez mgłę przypominam sobie zwiewną, kwiecistą sukienkę mamy, która ciasno opinała jej wyraźnie zaokrąglony brzuch. Czy tłumaczyli mi wtedy, że będę mieć młodsze rodzeństwo i nie będę już w centrum uwagi pośród dwóch starszych sióstr? Nie wiem, ale na pewno było mi strasznie przykro, bo mama nie mogła tarzać się ze mną w trawie, a ja nie mogłem robić „moja moja”, która to zabawa polegała na ściskaniu jej z całej siły.

Za to do woli tarzał się wówczas ze mną ojciec. Walczyliśmy, tak „na niby”. Właziłem na niego i porykiwałem niczym mały niedźwiadek. Pozwalał mi wygrywać, zawsze. Czułem się wtedy takim prawdziwie silnym facetem, kiedy powalałem go na łopatki. Pamiętam jeszcze intensywny zapach trawy i śpiew ptaków, a na twarzy czułem powiew wiatru znad jeziora. Właśnie ten wiatr dawał mi takie niesamowite poczucie wolności.

A potem zrywałem się na równego nogi i biegłem. Szybko przebierałem nogami, a miękka trwa uciekała spod moich czerwonych sandałków. Ojciec łapał mnie w tym pędzie i obracał się dookoła własnej osi, ze mną w ramionach. Zielony dywan zawirował, zobaczyłem fruwające w powietrzu sandałki, a gdzieś w oddali słyszałem śmiech mamy. Byłem tak wysoko i tak niedaleko tej niebieskiej przestrzeni, która rozpościerała się tuż nad moją głową. A kiedy opadałem nieco w dół, czułem takie cudowne łaskotanie w żołądku. I twarz ojca była bardzo blisko – niezmiernie fascynowały mnie błyszczące szkła jego okularów. No i jeszcze duże, silne dłonie – moje ręce, w porównaniu z nimi, wydawały się bardzo małe.
Musiałem w krótkim czasie zmęczyć się całą tą zabawą. Przypominam sobie, że przytuliłem się w końcu do jego kraciastej koszuli i schowałem nos w takim miękkim zagłębieniu, gdzieś pomiędzy szyją a ramieniem.

Mój ojciec pachniał latem. Suchym wiatrem, trawą i jeszcze czymś, co wtedy trudno było mi nazwać. Później przekonałem się, że to zapach papierosowego dymu, którym nasiąkały jego ubranie podczas pracy w stoczni zmieszany z wodą po goleniu, jaką mama kupowała mu każdego roku na urodziny.
Jednak mimo wszystko tym, co najbardziej utkwiło mi w pamięci z tamtych wydarzeń nie jest ani paleta zapachów, ani też nie mój pierwszy podniebny lot. Jest to coś zupełnie innego – fakt, że czułem się taki… Bezpieczny. Dopiero wiele lat później zrozumiałem, że celem ojca było właśnie to poczucie bezpieczeństwa, które mógł ofiarować mnie i moim siostrom. Stabilizacja. Rodzina, która bez względu na wszystko zawsze trzyma się razem. Słowem: coś, czego jemu zawsze brakowało.

Mama.

Miałem siedem lat, kiedy biłem się po raz pierwszy. To była walka na śmierć i życie oraz doskonały pokaz moich absolutnie żałosnych umiejętności.
Wyszedłem na zazielenione boisko pokopać piłkę - mieściło się niedaleko naszego domu, wystarczyło tylko przebiec przez drogę, gdzie po drugiej stronie czekał już mój najlepszy przyjaciel Ryan. Ale oprócz Ryana na boisku, tuż obok wygiętego ogrodzenia, czaił się Dan Davies, który akurat miał ochotę na kimś się wyżyć. Nie znosiłem gościa, zresztą Ryan też go nie trawił, ale bardzo szybko odkryliśmy, że najlepszym sposobem na tego cwaniaczka było ignorowanie go. Przysięgam, że tego dnia również starałem się nie zwracać na niego uwagi. Ze stoickim spokojem znosiłem docinki na temat ojca, a na naszą kiepską sytuację finansową zareagowałem wzruszeniem ramion.

Ale następną osobą, do której przyczepił się ten wypłosz była mama. Użył słów, które sprawiły, że ręce same zacisnęły mi się w pięść, a w oczach pociemniało. Następną rzeczą, którą pamiętam była rozkwaszona gęba Dana; siedziałem mu na brzuchu i okładałem pięściami. Z satysfakcją odnotowałem fakt, że wybiłem mu górną dwójkę. I wcale nie miałem ochoty przestać – kipiała we mnie wściekłość, jakiej nie czułem nigdy przedtem.

Ryan zdołał nas jakoś rozdzielić. To znaczy ściągnąć mnie z żałosnej kupki nieszczęścia, jaką był w tamtym momencie mój przeciwnik. Do domu wróciłem samotnie – przez całą drogę zastanawiałem się, czy warto wymyślić jakąś bajeczkę. Doszedłem do wniosku, że mama i tak tego nie kupi; w końcu znała mnie na wylot, a podbite oko i rozcięta warga mówiły same za siebie. Chyba dopiero wtedy dotarło do mnie, że bijatyka na boisku mogła zakończyć się o wiele gorzej, bo Dan był ode mnie znacznie tęższy.

Pogrążony w niewesołych rozmyślaniach dotarłem do domu. Czy mama będzie krzyczeć? Dotychczas nigdy na mnie nie wrzeszczała, w ogóle bardzo rzadko podnosiła głos, ale… Co powie na taki wzorcowy przykład bójki? Będzie krzyczeć?
Nie krzyczała. Nie odezwała się ani słowem, kiedy opatrywała mi skaleczenia. Zresztą, może to i lepiej - tata powtarzał, że zwykle mówiła stanowczo za dużo.
- Gdzie ty się włóczyłeś? Poczekaj, chodź tu bliżej z tym okiem – przyłożyła mi lód do policzka i pokręciła głową. – A może byś tak łaskawie wytłumaczył, kto zalazł ci za skórę? Powiesz mi o co poszło?
Milczałem jak zaklęty, zaciskając usta w wąską linijkę. Ojciec był w pracy i przynajmniej z jego strony obyło się bez śledztwa, z którego na moment zrezygnowała również mama.
- Poczekaj, przyniosę jakąś maść na tę wargę…
Zniknęła w drzwiach łazienki, a ja czułem się tak, jakby przebiegło po mnie stado dzikiej zwierzyny i prawdę mówiąc miałem ochotę rozryczeć się z bólu.
- To dlatego, że on zaczął! – kurczę, przecież wcale nie chciałem tego powiedzieć, samo mi się tak… wymsknęło.
- Kto? – spytała spokojnie matka, kiedy znów pojawiła się w kuchni.
- Dan Davies. Ale mamo, ja musiałem, bo on powiedział coś… coś… wstrętnego!
Mama milczała.
- Powiedział, że jesteśmy biedakami, a ty, gdyby nie tata, to już pewnie dawno skończyłabyś na ulicy – wyrzuciłem z siebie. Zdążyłem dostrzec ostry błysk w jej oczach i poróżowiałe ze złości policzki.
- Coś jeszcze mówił? – zapytała nienaturalnie spokojnym tonem.
- Powiedział, że ty i tata nigdy nie powinniście mieć dzieci, bo nawet nie potraficie nas utrzymać i… Nie pamiętam, bo potem już się biliśmy.
Z twarzy mamy zniknęło całe napięcie. Ze zdziwieniem zauważyłem, że uśmiecha się pod nosem.
- Dobrze zrobiłeś – stwierdziła krótko.
Musiałem wyglądać tak, jakby Dan Davies ponownie przywalił mi w twarz. Spodziewałem się solidnego ochrzanu, a tu takie coś. Nie rozmawialiśmy już więcej o Danie. Nawet jeżeli mama kiedykolwiek spotkała się z panią Davies, to nic mi o tym nie wiadomo. Zapamiętałem natomiast z tych wydarzeń coś jeszcze. Mama wychodziła z kuchni, kiedy nagle zatrzymała się w progu. Zasmarkany i obolały, musiałem przedstawiać sobą dość żałośny widok, spojrzałem na nią przez łzy – poobijane żebra bolały nieznośnie.
Zmrużyła porozumiewawczo oko.
- Pamiętaj, Otis, chłopaki nie płaczą.


Siostry.

- Jesteś tutaj jedynym mężczyzną, Otis, musisz mieć wszystko pod kontrolą – tata uśmiechnął się lekko, zanim wyszedł z domu i wsiadł do samochodu. Rodzice wybierali się na ślub jakieś koleżanki mamy; ojciec kręcił nosem na to całe wydarzenie, a ona nie pozostawała mu dłużna twierdząc, że na piwo z koleżkami to zawsze znajdował czas. Moje siostry i ja z zachwytem obserwowaliśmy te ich słowną szermierkę. Uwielbiałem ją. Zwłaszcza, że mama bardzo szybko wytrącała ojcu broń z ręki. Tym razem też to zrobiła. Zakłuty w garnitur, ze starannie dobranym krawatem i nieszczęśliwą miną, mruczał coś pod nosem niczym urażony niedźwiedź.

Miałem prawie jedenaście lat, co takie mogło wydarzyć się podczas jednego wieczoru? Otóż bardzo szybko okazało się, że naprawdę dużo. Po tych wydarzeniach rodzice już nigdy nie chcieli zostawiać nas pod nadzorem najstarszej siostry. Pewnie dlatego, że kiedy położyła nas spać, sama wyślizgnęła się przez okno i poszła na imprezę do mieszkającego po sąsiedzku kolegi. A nasza pozostała trójka obżarła się słodyczy - byliśmy tak nabuzowani cukrem, że nie spaliśmy całą noc i oglądaliśmy najprawdziwsze filmy groz. Potem przez kolejne trzy miesiące spałem w jednym łóżku z rodzicami, bo miałem koszmary i nocne napady lęków.

Niewątpliwie to siostry nauczyły mnie szacunku do kobiet. Ale nauczyły mnie też przyziemnych rzeczy, jak na przykład opuszczanie deski w toalecie czy zbieranie po sobie porozrzucanych skarpetek. Teraz ciągle powtarzają, że dzięki temu w przyszłości doskonale sprawdzę się w roli męża i że to wyłącznie ich zasługa. Wychowały mnie, muszę im to przyznać, chociaż za to, że tak mnie czasem tłukły, powinienem zgłosić je na prokuraturę.

Był szary, listopadowy poranek, kiedy pierwsze promienie wschodzącego słońca przebijały się nieśmiało przez ciężkie, ołowiane chmury i wpadały wprost przez okno do klasy, w której kończyły się zajęcia z angielskiego. Właśnie wsadzałem swój podręcznik do plecaka, gdy mój wzrok przykuła uwagę czerwona plama na jasnych spodniach koleżanki. Nie myślałem wtedy za wiele, po prostu ściągnąłem z ramion kraciastą koszulę, podszedłem do Janet i bez słowa obwiązałem ją w pasie swoją górną częścią garderoby. Spojrzała na mnie szczerze zdziwiona i dłuższy moment zajęło jej, żeby pojąć, co się właśnie przed chwilą wydarzyło. Po prostu stała i patrzyła, unosząc wysoko brwi. Ale kiedy już załapała, dlaczego tak się zachowałem, szybko spuściła wzrok, a jej policzki przybrały purpurowy odcień.
- Nie przejmuj się - powiedziałem, jakby to była najnormalniejsza rzecz w świecie. Chciałem dodać jej otuchy i przekazać, że naprawdę nic się nie stało i oprócz mnie nikt niczego nie zauważył, a okres wcale nie jest powodem do wstydu. I że rozumiem. - Mam trzy siostry.

Totalnie zbędna lista osiągnięć życiowych:

- pierwsze miejsce w amatorskich zawodach tanecznych w kategorii country
- drugie miejsce w szkolnym konkursie o Harrym Potterze
- wyróżnienie za przebranie Jaimego Lannistera podczas zabawy karnawałowej
- prawko za czwartym razem
- wsady do kosza bez rozbiegu
- nawlekanie nici na igłę z zamkniętymi oczami
- dodatkowy zarobek na sprzedaży przerobionych ciuchów w sieci
- wygrany zakład o to, kto wypije więcej nalewki dziadka
- przejazd bez biletu komunikacją miejską w Lorne Bay
- zdjęcie na insta z Angeliną Jolie

Otis Duncan Goldsworthy
13/08/1994
Lorne Bay
listonosz
Poczta
sapphire river
kawaler do wzięcia, heteroseksualna
Środek transportu
ma jakąś starą motorówkę, a tak to zwykle zamawia ubera


Najczęściej spotkasz mnie w:
na poczcie, w knajpach, parkach i przy swoim domem, kiedy przyniosę ci korespondencję

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
rodziców i siostry

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
duże, tłuste TAK
Otis Goldsworthy
Hunter Doohan
towarzyska meduza
-
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany