lorne bay — lorne bay
25 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Rodzina patchworkowa: ona, nie-mąż, syn i dwa psy. Chociaż dają jej do wiwatu, swoich chłopaków kocha najmocniej na świecie.

She's living in a world, and it's on fire
Feeling the catastrophe, but she knows she can fly away


Ogień zabrał jej wszystko. Miała wtedy siedem lat, nie tak dawno zaczęła szkołę. Dzieckiem była niesamowicie ruchliwym, nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Ciężko było się jej skupić na nauce. Gdy tylko wracała do domu na stole czekał na nią gorący obiad. Mama gotowała go zawsze poprzedniego dnia wieczorem, aby po przyjściu z pracy móc jedynie wrzucić go do piekarnika i podgrzać zanim zjawią się pozostali domownicy. Wychodzące spod jej ręki potrawy Aimes zawsze zjadała ze smakiem, a potem wraz ze starszymi siostrami biegała po podwórku tak długo, dopóki starczało jej sił. Półprzytomną ze zmęczenia rodzice prowadzili ją do łóżka, całowali w czubek głowy, czytali bajkę na dobranoc. Zwykła, szczęśliwa rodzina. Może i nie mieli markowych ubrań czy drogich samochodów, nie jeździli na egzotyczne wakacje, ale bardzo się kochali. Tym trudniej więc było się jej pogodzić ze wszystkim tym, co wydarzyło się w nocy z 11 na 12 czerwca 2000 roku.

Pożar, który wybuchł około godziny piątej nad ranem w kilka minut objął cały budynek. Z płomieni strażakom udało się uratować trzy siostry. Nieprzytomne, z rozległymi poparzeniami helikopterem zostały przetransportowane do najbliższego szpitala, gdzie medycy walczyli o ich życia. Państwu Diaz się nie udało, zginęli na miejscu. Osierocone córki przez długie tygodnie dochodziły do zdrowia, a gdy ich stan się poprawił odesłano je do ośrodka opiekuńczego, skąd opieka społeczna miała zadecydować o ich losie. Niestety, nie wszystko potoczyło się tak, jak potoczyć się powinno. Może zawinił czynnik ludzki? Może problematyczna okazała się brakująca dokumentacja medyczna? Fakt faktem, dziewczynki zostały rozdzielone i trafiły do dwóch różnych sierocińców. Aimee straciła więc nie tylko mamę i tatę, ale też ukochane rodzeństwo. Kiedy inne dzieci się bawiły w najlepsze, ona siedziała w kącie markotna. Nie chciała jeść, nie chciała wspinać się po drzewach i skakać, nie miała ochoty absolutnie na nic, co odstraszało potencjalnych rodziców adopcyjnych i sprawiało, że kiedy kolejni podopieczni ośrodka odsyłani byli do nowych domów - ona wciąż tkwiła w miejscu.

Ratunkiem okazała się być dla niej sztuka, a właściwie nie tyle sztuka, co przypadkowo pozostawiony kawałek kredy, który ciemnowłosa z zaciekawieniem chwyciła w dwa palce i zaczęła nim mazać po chodniku. Szybko okazało się, że malowanie sprawia jej wielką przyjemność - poprawia humor, uspokaja. Widząc to, nauczycielki zaczęły wysyłać ją na zajęcia pozaszkolne, organizować różnego rodzaju konkursy i warsztaty. To właśnie dzięki ich wsparciu i cierpliwości Aimee się otworzyła, rozwinęła skrzydła. Zaczęła nawiązywać kontakty z rówieśnikami, nauczyła się nowych zabaw, zyskała przyjaciół. Coraz częściej uśmiech gościł na jej twarzy, aż w końcu… pewnego pięknego dnia na progu bidula pojawili się państwo Hale, którzy pewnie, mogli wziąć tamtego rozkosznego niemowlaka porzuconego przez nastoletnią matkę albo uroczą, jasnowłosą dwulatkę z wielkimi, błękitnymi oczami i dołkami w policzkach, z jakiegoś jednak powodu… wybrali ją. Otoczyli ją ciepłem, miłością, zapewnili dach nad głową i warunki do rozwoju. Najbardziej jednak wdzięczna była im za rodzeństwo. Bandę dzieciaków z równie przykrymi doświadczeniami, z którymi od razu nawiązała niezły kontakt. W końcu, co zbliża do siebie bardziej niż wspólna trauma?

W szkole radziła sobie tak sobie. Nie interesowała jej matematyka, nie potrafiła skupić się na przedsiębiorczości. Tylko na historii i plastyce była hiperaktywna. Robiła prace dodatkowe, startowała w konkursach, brała udział w zajęciach poza lekcyjnych. Od samego początku wiedziała, że chce się rozwijać właśnie w tym kierunku, związać swoje życie ze sztuką. Stąd też, gdy lata później przyszedł moment podejścia decyzji co dalej, nie zastanawiała się dłużej. Została w miasteczku, zdała egzamin wstępny na tutejszy odpowiednik Akademii Szuk Pięknych, a następnie rozpoczęła naukę na kierunku związanym ze scenografią i kostiumografią. Dzięki wsparciu rodziców adopcyjnych udało się jej dostać pierwszą pracę, wynająć mieszkanie, w całkiem niezłym stylu wkroczyć w dorosłość. Nie spodziewała się tylko, że życie w pojedynkę okaże się tak skomplikowane, ciężkie o zagmatwane. Że mając dwadzieścia dwa lata będzie miała na koncie złamane serce, poronienie, uzależnienie od kawy i papierosów, a mając lat dwadzieścia cztery, znów będzie w ciąży. Z mężczyzną, którego raptem kilka tygodni wcześniej poznała - w dość nietypowych okolicznościach.. Uratowała go bowiem przed samobójczym skokiem z mostu.

Owoc tej znajomości właśnie ma jakieś... dwadzieścia cztery tygodnie. To znaczy, sześć miesięcy. Jest zdrowym, prawidłowo rozwijającym się w jej brzuchu chłopcem.

♥ Ciekawa świata, otwarta, towarzyska - właśnie taka jest Aimes. Nawiązywanie nowych kontaktów nie sprawia jej większych trudności. W dużej grupie osób czuje się jak ryba w wodzie. Zdarza się, że czasem zaczepia przypadkowych ludzi na ulicy i komplementuje ich ubiór czy obuwie, a kiedy spoglądają na nią z niedowierzaniem, śmieje się i beztrosko kręci głową.

♥ Przepiękny uśmiech rzadko schodzi z jej ust. Nawet, gdy coś ją trapi - stara się tego nie okazywać. Wychodzi z założenia, że każdy ma swoje problemy, a obarczanie innych własnymi troskami to przejaw egoizmu. Prawdziwa z niej Zosia-Samosia. Wszystko chce robić sama, złości się, gdy inni próbują ją wyręczać. Nie jest przecież małą dziewczynką, poradzi sobie. Zajmie to dwa razy więcej czasu, będzie kosztowało ją sporo nerwów, ale... jak wielka będzie jej satysfakcja, gdy stanie dumna przed lustrem i powie do swojego odbicia w lustrze, że się udało!

♥ Mówi dużo i szybko, w dodatku często nie zastanawia się nad słowami wypływającymi z własnych ust, przez co raz za razem ładuje się w tarapaty. Jakby tego było mało, jest specjalistką od zadawania niewygodnych pytań i nie istnieją dla niej tematy tabu. Zapytasz ją o to jakie ma na sobie majtki, czy w jakiej pozycji najbardziej lubi to robić? Nawet się nie zarumieni!

♥ Sztuka to jej sposób na wyrażanie siebie, właśnie dlatego nieustannie coś szyje, rysuje, maluje. W wolnych chwilach klei kolaże, wyrabia biżuterię. Cały czas szuka nowych sposobów na poskromienie własnej kreatywności. Bawi się, próbuje, eksperymentuje. Z obawy przed nudą i marazmem nie chce ograniczać się tylko do jednej dziedziny. Zresztą, wychodzi z założenia, że prawdziwy artysta to człowiek wszechstronny, który doskonale odnajduje się w różnych nurtach i stylach.

♥ W bardzo młodym wieku udzieliła się jej obsesja na punkcie idealnego wyglądu. Od kiedy skończyła piętnaście lat eksperymentuje z drakońskimi dietami przez co z roku na rok jest coraz szczuplejsza. Apetyt jednak ma spory, wolę słabą, czasem więc zdarzy się, że da się namówić przyjaciołom na soczystego burgera albo obrzydliwie tłuste, belgijskie frytki. Gdy je, czuje się szczęśliwa. Gdy kończy, dobry nastrój pryska jak bańka mydlana, a ona sama biegnie do łazienki, nachyla się nad zlewem i wkłada do gardła dwa palce.

♥ Ma na koncie mnóstwo przelotnych relacji i jeden poważny związek, który skończył się... źle, bardzo źle. Cholernie nierozsądnie ulokowała uczucia w dilerze narkotykowym. Wszyscy mówili, że ta relacja nie ma przyszłości, że to się nie uda, ale ona nie chciała słuchać i przez co skończyła ze złamanym sercem, z kroplówką w przedramieniu. Niedługo po tym jak ukochany dowiedział się o tym, że zaszła w ciążę postanowił dać nogę. Hale próbowała go szukać, kiedy jednak zrozumiała, że nic z tego, z nerwów poroniła.

♥ Chcąc odreagować rzuciła się w wir używek, imprez do białego rana, romansów krótszych i dłuższych. Postanowiła, że już nigdy się nie zakocha (i co dla jej historii niezwykle ważne, że już nigdy nie zajdzie w ciążę, nie będzie miała dzieci), los jednak na jej drodze postawił Erica Miltona. Uratowała go przed samobójczym skokiem z mostu. Nie zastanawiając się nad niczym, przerzuciła nogi przez metalową barierkę, przeszła na drugą stronę i zaczęła namawiać go do zmiany zdania.

♥ Nie myślała wtedy o sobie. Nie oczekiwała oklasków czy podziękowań. Ba, nie sądziła nawet, że jeszcze kiedyś znów się spotkają. Coś, jakaś magiczna siła (przeznaczenie?) ciągnęła ich jednak do siebie. Nocna przejażdżka samochodem. bal zimowy, pamiętny wieczór karaoke, podczas którego w przypływie namiętności zerwali z siebie ubrania, wylądowali na jej kanapie w salonie i zmajstrowali syna... Nim Aimes się obejrzała nowopoznany mężczyzna stał się ogromną, niezwykle ważną, być może najważniejszą częścią jej życia. Choć nie planowała, kompletnie straciła dla niego głowę.

♥ Choć oficjalnie nie są parą, razem mieszkają, razem się budzą i razem zasypiają, razem chodzą na wizyty lekarskie, razem przygotowują się do roli przyszłych rodziców. Do rozwiązania pozostały raptem trzy miesiące, a Eliott już wywrócił ich życie do góry nogami!
Aimee Hale
17.09.1996
Lorne Bay
z powodu ciąży, w tej chwili nie pracuje (na początku studiów dorabiała sobie jako asystentka reżysera w centrum sztuki widowiskowej, na ostatnim roku została stylistką / kostiumografem)
Cairns Performance Art Centre
Opal Moonlane
panna, biseksualna
Środek transportu
Posiada prawo jazdy oraz sprawny samochód, ze względu na zaawansowaną ciążę sama nie siada jednak za kierownicą, polega na życzliwości i wyrozumiałości partnera. W przeszłości lubiła jeździć na rowerze oraz na wrotkach (nie mylić z rolkami!).

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak związku.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Ostatnio najwięcej czasu spędza w dwóch miejscach: we własnym domu oraz w szpitalu (czy to podczas rutynowych badań, czy to podczas dłuższych pobytów spowodowanych niepokojącymi omdleniami oraz bólami podbrzusza). Gdy dopisują jej siły i energia - bardzo chętnie przebywa na świeżym powietrzu, czytając książkę w parku, spacerując z psiakami po plaży, siedząc w kawiarnianym ogródku, zajadając się czymś słodkim i kalorycznym. Koniec końców, zdaniem Hale najważniejsze jednak wcale nie jest to gdzie, a z kim. Za ojcem swojego dziecka poszłaby bowiem na koniec świata.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Eric Milton.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Nie.
AIMEE HALE
TAYLOR LASHAE
mistyczny poszukiwacz
Hania
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany