Weterynarz — Animal Wellness Center
28 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Po latach odkurzyła swój dyplom i wróciła do weterynarii, przejęła klinikę, którą chciałaby wykupić a do tego wychowuje pięciolatkę i wciąż próbuje zacząć wszystko od nowa.
Zegar wybijał dwudziestą drugą, gdy Marianne po cichu zamykała drzwi dziecięcego pokoju gdzie po długiej walce udało jej się w końcu namówić energiczną pięciolatkę na położenie się do łóżka. To nigdy nie było proste i kobieta miała wrażenie, że z dnia na dzień Liliane jest coraz sprytniejsza, testując nowe sposoby cierpliwość swojej mamy.
Schodząc do salonu z sentymentem zatrzymała się przy kominku obstawionym kolorowymi ramkami ze zdjęciami. Pierwsze z nich, zdecydowanie najstarsze, przedstawiało dwójkę młodych ludzi, od których nawet z fotografii emanowała ogromna miłość i szczęście. Myles i Farrah wybrali najcudowniejsze miejsce na ziemi na wychowywanie swoich pociech. Ojciec z dumą jedną ręką trzymający nagrodę za kolejne zwycięstwo w zawodach a drugą dłonią przytrzymujący w talii uśmiechniętą żonę, z wyraźnie zarysowanym ciążowym brzuchem. Mari uwielbiała to zdjęcie, jej rodzice byli na starym zdjęciu tak samo szczęśliwi jak teraz, gdy po tylu latach małżeństwa wciąż mieszkali w tym samym domu niedaleko plaży, prowadząc szkołę surfingu i wypożyczalnie desek. A ona? A ona chciała tego samego.
Nic dziwnego, że momentalnie z rozbawieniem przeszła do kolejnego zdjęcia, przedstawiającego kilkulatkę, która weszła do wody jedynie po kolana z uporem wymalowanym na twarzy i niedająca namówić się na kolejne kroki w głąb oceanu. Nigdy nie podzielała pasji swojego ojca i rodzeństwa do wygłupów na desce. Uwielbiała ocean, fale rozbijające się na brzegu od zawsze ją uspokajały, jednak zdecydowanie bardziej wolała spędzać czas na brzegu niż w niebezpiecznej i nieprzewidywalnej wodzie. Patrząc na to zdjęcie zdała sobie sprawę, że zrobione zostało ono w podobnym wieku do jej córki i dopiero teraz dostrzegła podobieństwo w tym samym bystrym spojrzeniu.
Kilka kolejnych fotografii przedstawiało grupę roześmianych dzieciaków: Isa, Kiki, Sunny oraz najstarszy z rodzeństwa Sterling. W ich domu zawsze coś się działo, co chyba było normalne przy piątce dzieci. Dopiero po latach Mari zrozumiała, z jakim totalnym rozgardiaszem i chaosem musiała sobie na co dzień radzić ich mama. Rodzina jest dla niech największą wartością, więc nikogo nie dziwi fakt, że wszyscy są sobie bardzo bliscy. I chociaż wszyscy są już dorośli to mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji a rodzinne uroczystości dalej wypełnione są głośnymi rozmowami i nie zawsze śmiesznymi dowcipami.
Zdjęcie z Benem przywoływało w niej skrajne uczucia. To było rozdanie dyplomów, który Mari dumnie dzierżyła w dłoni. Wiedziała, że gdyby nie pomoc przyjaciela nigdy nie przebrnęłaby przez te trudne egzaminy, do których musiała uczuć się pomiędzy zmianą pieluch, karmieniem i kolkami. To Ben był dla niej największym wsparciem, to on pomógł jej dostać się na staż do świetnej kliniki i to z nim dzieliła jedno marzenie: zostanie weterynarzem. Marzenie, które on zrealizował. A ona? Niekoniecznie.
Seria kolejnych zdjęć sprawiła, że Marianne westchnęła nieco głośniej i wzięła w ręce jedną z ramek. Dwójka dumnych rodziców z roześmianą dziewczynką po środku. Wykonali to zdjęcie już po swoim rozstaniu, co tylko pokazuje jak ważnym elementem jej życia pozostał Jermaine. Ich historia nie znalazła swojego szczęśliwego zakończenia i nawet teraz nie potrafią znaleźć odpowiedzi dlaczego tak się właśnie wydarzyło. Przecież świata za sobą nie widzieli! Nawet, gdy z przerażeniem robiła test ciążowy zaledwie po roku znajomości z nim nie zostawił jej samej. Był nie tylko jej opoką w najtrudniejszych chwilach, ale został także wspaniałym i odpowiedzialnym ojcem. Wybudował im dom na jednej z części ogromnego rancza jego dziadków. Kawałek ziemi, które podarował ich córce. I chociaż nigdy nie stanęli przed ołtarzem to właśnie córka i Jemi stali się jej rodziną, która miała być już na zawsze. Jednak pewnego dnia coś w nich pękło…
Wychodząc przed dom z lekką tęsknotą spojrzała na otaczający ją krajobraz. Pod osłoną nocy nie była w stanie dostrzec domu jego dziadków po drugiej stronie rancza, w którym mieszkał od roku. Nawet po rozstaniu dbał o nie i ani przez chwilę nie chciał odbierać im tej bezpiecznej przystani w postaci wybudowanego przed laty domu. Wyciągając telefon zaczęła pisać wiadomość: Masz ochotę na kieliszek wina?. I od razu zdała sobie sprawę, że to był zły pomysł. Ich historia musiała się w końcu zakończyć, bo kolejne powroty nic między nimi nie zmieniały. Ta kolejna szansa, która tym razem miała być tą ostatnią… To niczym uzależnienie, tylko w tym przypadku to Jemi był jej narkotykiem. Znajdując w sobie ostatki sił zmazała napisany pospiesznie tekst, jednak zanim schowała telefon do tylnej kieszeni spodni rozległ się dźwięk nadchodzącej wiadomość. Jermaine.
Miałem parszywy dzień i na pocieszenie ukradłem babci ostatnią butelkę pigwówki. Będzie mniej wściekła jak się dowie, że wypiłem ją z tobą.
Bo oczywiście piszesz się na picie?
A, no i przenocujesz mnie? Na wszelki wypadek lepiej, żebym nie pokazywał się jej dziś na oczy.
I już wiedziała, że historia ponownie zatoczy koło…

CIEKAWOSTKI
- Aktywistka. Od młodych lat z entuzjazmem angażowała się we wszystkie akcje mające na celu nie tylko ochronę ich planety, ale również wspierała feministyczne ruchy i walkę z nierównością. Nawet teraz bez wahania zapisuje się na spontaniczne akcje czyszczenia plaż, ochronę zwierząt i wspiera mniejszości w walkę o swoje prawa. Wielka przeciwnika wielkich fabryk i przedsiębiorstw, które niszczą krajobrazy i zanieczyszczają otoczenie.
- Mimo otrzymanego dyplomu nigdy nie rozpoczęła pracy w zawodzie. Miała taką szansę, gdy jedna z lepszych klinik weterynaryjnych zaproponowała jej etat, ale przez wzgląd na małe dziecko w domu nie potrafiła się na to zdecydować. Na jakiś czas została pełnoetatową mamą a po czterech latach wciąż nie wróciła do zawodu.
- Na co dzień współpracuje z rezerwatem prowadząc na ranczu miejsce, gdzie zbyt młode, słabe lub w czasie rehabilitacji zwierzęta przebywają zanim wrócą na wolność. W większości są to kangury, misie koala, konie i ptaki. Nie jest to praca łatwa, czasami wymagająca czasu siedem dni w tygodniu, ale może liczyć na pomoc nie tylko najlepszego przyjaciela, ale również wolontariuszy, którzy pojawiają się by pomóc przy zwierzętach.
- Dorabia sobie prowadząc zajęcia z jogi i medytacji nad oceanem. Od zawsze ją to relaksowało i z początku wraz z przyjaciółmi spontanicznie spotykali się nad wodą by zregenerować siły i odpocząć od szybkiego życia. Z czasem jednak postanowiła założyć własną działalność i jakoś udaje jej się z tego żyć. Uwielbia ludzi ze swojej grupy i to, że może łączyć pracę z własnym hobby.
- Nie jest jedną z tych eko-bio-świrusek, ale stara się z całych sił prowadzić zdrowy tryb życia. Wiele warzyw pochodzi z ich przydomowego ogródka, świeże owoce, co rano przynosi z sadu a do tego babcia małej Lily piecze przepyszne ciasta bez żadnych konserwantów i dużych ilości cukru.
- W swoim zachowaniu i stylu bycia jest bardzo dziewczęca. Mimo dużymi krokami zbliżającej się trzydziestki uwielbia letnie, kwieciste sukienki, kolorowe opaski i chustki wplecione we włosy. W dodatku nie maluje się na co dzień a gdy tylko wychodzi na słońce na jej nosie i policzkach pojawiają się piegi. Ta delikatna uroda niech was nie zwiedzie! Mari potrafi pokazać pazura, zwłaszcza jeśli ktoś nadepnie jej na odcisk.
- Mama bardzo zaradnej i trudnej do poskromienia pięciolatki. Mimo, że z ojcem Lily nie są już razem starają się zapewnić jej stabilny dom oraz poczucie bezpieczeństwa. Oboje są świetnymi rodzicami, nawet jeśli ciągły kontakt z byłym (który mieszka kilkadziesiąt metrów dalej) nie jest łatwy.
- Jej mama pochodzi z Turcji, dlatego każde z nich dostało drugie imię tego właśnie pochodzenia. Esin - poranny wiatr idealnie oddaje charakter Mari. Kilka razy była w Turcji u dalszej rodziny, dzięki czemu poznała nawet podstawy języka.
Marianne Esin Harding
28.08.1993
Lorne Bay
Opiekunka zwierząt | Instruktorka jogi
Lyons Farm | Plaża
Carnelian Land
Panna
Środek transportu
Samochód + rower

Związek ze społecznością Aborygenów
-

Najczęściej spotkasz mnie w:
Ranczo, na którym mieszka oraz pracuje. Do tego bardzo często bywa w rezerwacie pomagając podczas ratowania rannych i chorych zwierząt. Prowadząc zajęcia jogi i medytacji dużo czasu spędza nad oceanem, najczęściej wybierając miejsca mniej uczęszczane. W wolne od opieki nad córką wieczory spędza w barze - uwielbia karaoke i nie opuszcza żadnego!

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Jermaine Lyons

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak
Marianne Esin Harding
Ayça Ayşin Turan
towarzyska meduza
kwiatek
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany