psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Czy można mieć pecha jeszcze przed narodzinami? Darby podejrzewa, że trochę tak było w jej przypadku! I to nie tylko dlatego, że urodziła się w rodzinie złego brata Maclerie. Kiedy jej mama zaszła w ciążę, akurat w tym czasie wprowadziła się do nich Grizel, babcia która była przekonana, że państwo Maclerie powinni nazwać córkę Ó Duibhdhiormaigh, po swojej praprapraprababce. Była bardzo upartą staruszką, która dopiero tuż przed porodem zgodziła się na nieco nowszą wersję tego imienia - Dàibhidhara. Grizel nie należała do kobiet, które brały pod uwagę zdanie innych osób, ich uczucia czy potrzeby i cały czas wmawiała im, jak bardzo ważna jest tradycja. I nie chodziło tylko o celebrowanie szkockich świąt, nie nie. Wcielała tradycję w ich życie, przygotowując ciężarnej kobiecie obrzydliwe napary na lepszą ciążę i zdrowsze dziecko. Po których mama Darby czuła się fatalnie. Niestety Fredrik nigdy nie stawał w obronie swojej ciężarnej żony, tylko dodając jej zmartwień. Więc Beitris znosiła wszystko z dobrą miną do fatalnej gry, po cichutku licząc, że jednak teściową trafi szlag. Swoje frustracje nie zostawiała niewypowiedziane, wszystko zapisywała w swoim dzienniku, który Darbs odkryła jak miała kilkanaście lat i traktuje jako jeden ze swoich największych skarbów.
Pierwsze lata życia nie były najbardziej fortunne dla dziewczynki, bo od początku była dzieckiem... nieco na opak. W nocy chciała gaworzyć i machać nóżkami, a w dzień spać, przez to babcia wmawiała wszystkim, że tak naprawdę jest wampirem i wieszała główki czosnku w jej łóżeczku, zamiast misiów na karuzeli. I Darbs jest niemal pewna, że odprawiała też nad nią jakieś czary-mary, bo jej mama w swoim dzienniku pisała coś o jakiejś podejrzanej ziemi, którą znajdowała w jej łóżeczku... zapewne zabranej z jakiegoś cmentarza. Jej odwrócony tryb dobowy nie trwał zbyt długo, bo jak tylko zaczęła próbować raczkować, zauważyła że świat jest o wiele ciekawszy, kiedy cokolwiek widać i kiedy rodzice faktycznie chcą się nią zajmować. Była taka podekscytowana tym odkryciem, że próbując zrobić pierwsze kroki, po raz pierwszy wylądowała na izbie przyjęć, bo wpadła czołem idealnie na drewniany klocek. I to był jeden z wielu upadków, które zaliczyła jako dziecko! Była bardzo niezdarna i dość pechowa. Chyba niewiele dzieci jest w stanie powiedzieć, że po raz pierwszy złamało rękę spadając z rowerka trójkołowego, mimo założonego kasku i ochraniaczy na każdej kończynie. Zestresowani rodzice zabrali ją nawet na kompleks badań, żeby się upewnić czy jej kiepskiej koordynacji ruchowej nie wywołuje jakaś choroba, ale po milionie nakłuć, dźgnięć i prześwietleń wszystko wyszło w całkowitej normie. Oczywiście babcia miała na to swoje teorie i nawet dała jej jakiś talizman, który miał odganiać pecha, ale Darby zgubiła go po tygodniu i i nie wiedziała co się z nim stało. Kiedy poszła do przedszkola zmierzyła się z zupełnie innym światem. Nagle jej imię okazało się bardzo trudne do wypowiedzenia i tak wszyscy przerzucili się po prostu na Darby. Nagle się też okazało, że nie każdy ma nawiedzoną babcię, która uczy cię grać na dudach i tańczyć tradycyjne ludowe tańce. Nietrudno się domyślić, że na początku czuła, że trochę odstaje od reszty i do niej nie pasuje. Poza tym często się potykała, rozlewała farby którymi malowali, przypadkiem zrzucała kubek z herbatą i robiła bałagan. Trochę jej zajęło przyzwyczajenie się do innych dzieci wokół i nauczenie jak z nimi rozmawiać! A co dopiero bawić się w normalne zabawy. W końcu miała kuzynostwo, ale mieszkali na drugim brzegu i nie zawsze mieli okazję się razem bawić. I wtedy czas zaczął pędzić, jak to z małymi dziećmi bywa. Tu się dopiero uczą jeździć na rowerze (i jak w przypadku Darby, nie wpadać na płot po drodze), a tu już zaczynają szkołę i muszą się uczyć poważnych rzeczy. Dziewczyna od zawsze miała tendencję do skupiania się na najdziwniejszych ciekawostkach i aspektach każdego przedmiotu. I najczęściej uczyła się na pamięć tych najmniej przydatnych! Dlatego pokochała matmę i chemię. Oczywiście rodzice widząc jej zamiłowanie do nauk ścisłych już widzieli w jej przyszłości karierę naukowczyni, która dostanie Nobla, ale sama Darby nie miała nigdy takich ambicji. O wiele bardziej podobało jej się samo spędzanie czasu z ludźmi, wymienianie się ciekawostkami i odkrywanie coraz to nowszych zajęć pozaszkolnych, od chóru szkolnego, aż po zajęcia modelarstwa. To właśnie na nich odkryła, że ma całkiem niezłe zdolności manualne, bardzo przydatne odkąd odkryła, że nie wyrosła ze swojej niezdarności i nieustępliwego życiowego pecha. I chyba apogeum tego przypadło na jej dwunaste urodziny, kiedy umarła jej mama. Straciła wtedy nie tylko ją, ale także ojca, który zamknął się w sobie i nie chciał jej nawet powiedzieć co jej się przytrafiło. Mogła co najwyżej słuchać plotek, o tym że miała jakąś poważną chorobę, o której nikt nie wiedział, albo że odebrała sobie życie. Ale nie znała odpowiedzi. Dom stał się wtedy niesamowicie pusty i zimny, zwłaszcza z Grizel, która przejęła niemal od razu stery, wpadając w szał remontów i wprowadzania innych zmian. Miała też swoje pomysły na to jak Darby ma się zachowywać, jak mówić i jak żyć. Zaczęła sprowadzać do domostwa młodych dżentelmenów, których planowała w przyszłości z nią ożenić. To było przytłaczające i przerażające, dlatego Darby coraz więcej czasu spędzała poza domem, często w domu wujka i cioci, do którego teraz już regularnie uciekała. Tylko kuzynostwo było w stanie ją w tym wszystkim chociaż trochę pocieszyć i pomóc zapomnieć, jak bardzo tęskni za swoją mamą, której nawet nie zdążyła dobrze poznać. To był ciężki czas dla dziewczyny, która z natury jest bardzo optymistyczna i wesoła. dzisiaj nie do końca pamięta jak sobie z tym poradziła. Cały ten okres tuż przed śmiercią mamy i po niej, jest dla niej nieco... zamglony. I stara się o nim zbyt wiele nie myśleć, spychając go na dno swojej świadomości. Przysypała te wspomnienia duża ilością nauki, a także odkrywaniem swoich kuchennych umiejętności pod okiem babki. Która oczywiście, wymagała od niej uczenia się tradycyjnych szkockich receptur i przepisów, przekazywanych w tej rodzinie z pokolenia na pokolenie, podobnie jak dziwne imiona. Ku jej zaskoczeniu, nawet jej się to spodobało. Oczywiście próbowała wprowadzać elementy kreatywne, które nie były przez nią zbyt dobrze przyjmowane, bo Grizel zawsze starała się z niej zrobić po prostu dobry materiał na żonę. Co dla Darby było ogromną bzdurą, bo miała niesamowitego pecha w miłości, zakochując się w nieodpowiednich mężczyznach i co chwile pozwalając, żeby ktoś złamał jej serce. Babcia nie była też zachwycona, kiedy Darby poszła do swojej pierwszej pracy, w weekendy. Co prawda nie wiedziała, czy bardziej przeszkadza jej sama praca, czy jednak fakt, że pracowała w psiej cukierni, ale nigdy nie zapytała. Spodobało jej się za to pracowanie właśnie w ten sposób, dlatego podpytała swoją szefową o to jak można zostać cukiernikiem. Zaczęła trenować w domu, najpierw z poradami znajdowanymi w internecie, a w trakcie wakacji na pierwszym kursie, za który sama zapłaciła. I przepadła. Uwielbiała tworzyć różne wypieki, planowała nawet zacząć odkładać pieniądze na jakiś własny lokal. Ale kiedy powiedziała o tym ojcu, on oczywiście wygadał się babci, a ta... nie była zachwycona. Więc Darby podjęła pierwszą naprawdę trudną decyzję i zdecydowała, że się wyprowadza i to do Australii. Wujostwo z jej kuzynostwem mieszkało tam już od kilku dobrych lat, więc zdecydowała, że ona też może. Przez kilka miesięcy zalegała im na kanapie, szukając pracy, a potem odkładając na coś własnego. Niemal od razu zatrudniła się w cukierni, początkowo jako sprzedawczyni, a później dostała szansę na zrobienie zaocznie kolejnego kursu i pracę w kuchni. I chociaż jedna część jej życia przez moment się nie psuła, dawała jej ogrom satysfakcji i poczucie bezpieczeństwa. Gorzej było w życiu prywatnym, kiedy znów wpadła w ciąg nieszczęśliwych miłostek i wadliwych mieszkań. Naprawdę, trzy pierwsze adresy tylko potwierdziły, że jej klątwa z dzieciństwa dalej trwa, nawet na innym kontynencie. Jak inaczej wytłumaczyć pożar budynku po miesiącu mieszkania? Albo awarię rur po wprowadzeniu się do drugiego mieszkania? Albo po roku mieszkania dostanie informacji, że tak naprawdę właściciel z którym podpisała umowę nigdy nie istniał? Odetchnęła z ulgą, kiedy wyprowadziła się do małego domku w Sapphire, licząc że pod jej domem nie zagnieździ się rodzina krokodyli z dziećmi. Ale podjęła to ryzyko, szukając szczęścia na nowym kontynencie, w końcu z dala od nieustannie rozczarowanej jej postawą babci. O czym przypomina jej za każdym razem, kiedy wraca do domu, zobaczyć się z tatą. Trzy lata temu jej passa znowu się trochę zepsuła, kiedy nowy właściciel przejął cukiernię i zdecydował się... przebranżowić. Z pięknej cukierni pełnej kwiecistych i kolorowych tortów... zmieniła się w cukiernię erotyczną. Darby nie miała odwagi żeby rzucić wypowiedzeniem, dlatego zacisnęła zęby i nauczyła się robić w masie penisy, piersi i inne elementy, które są tak popularne na urodzinach i wieczorach panieńsko/kawalerskich. I jak je naprawiać, jeśli jej natura pechowca akurat przypadkiem jakiegoś złamała. Pół roku temu adoptowała psa, samoyeda i to właśnie on był pierwszym psem, którego podcięła po przebieżce przez krzaczki pełne roślin, których bardzo trudno było się z tej sierści pozbyć. I wtedy zrozumiała, że chce się przebranżowić i spróbować swoich sił jako psia fryzjerka! Jak tylko się podszkoli i nabierze odwagi, żeby rzucić pracę i zacząć swój własny biznes!
Co może jeszcze trochę potrwać....




Prawda jest taka, że Darby bardzo łatwo jest polubić. Mówią, że ma uśmiech, który może przekonać każdego, poprawić humor, polepszyć dzień. Ma niebieskie oczy, które nie potrafią ukryć wielu tajemnic, od razu widać, kiedy kłamie albo coś kombinuje. Nie zdarza się to jednak zbyt często, bo przede wszystkim jest szczera do bólu, a czasami w swojej szczerości zabawna i urocza. Czasami mówi wiele, czasami prawie się nie odzywa, zagłębiając się w szalone ścieżki własnych myśli. Miewa bardzo dziwne łańcuchy skojarzeń i potrafi wyskoczyć z dziwnym tematem rozmów jak królik z kapelusza! Jest też magnetycznie dziwna i nieprzeciętna, zastanawia się nad rzeczami, nad którymi nikt normalny się nawet na chwilę nie zatrzyma, żeby pomyśleć. Dostrzega piękno i ironię chwili, zna zakamarki miasta, które są niezwykłe i zapomniane, i ma talent do ich odnajdywania, nawet jeśli jest w tym mieście pierwszy raz. Nienawidzi tandety i banałów, często bawi ją głupota ludzka. I załamuje, swoją drogą. Zwłaszcza jej własna! I to jak dużym potrafi być pechowcem. Jest krytyczna, ale nie tylko wobec innych, nie jest hipokrytką. Nie ma zbyt wiele oporów. Lubi naturę, lubi ogrodnictwo, przyrodę i zwierzaczki. Żyje w zgodzie ze światem i swoim ciałem, często chodzi po swoim mieszkaniu nago albo w samej bieliźnie. Nie wstydzi się swojego ciała, nie ma kompleksów, może porozmawiać z Tobą na każdy temat. Nie lubi, kiedy ktoś jest wścibski w chamski sposób, nie znosi, kiedy ktoś grzebie w jej ubraniach bez pozwolenia, czy nawet chodzi po jej mieszkaniu, mimo że sama go tam nie zapraszała. Problem pojawia się, kiedy musi zrozumieć swoje emocje. W tym jest absolutnie beznadziejna, nie rozumie sama siebie, nie do końca wie czego chce i kompletnie gubi się w swoich uczuciach. Jest za to bardzo punktualna i pedantyczna, perfekcjonistka w każdym calu. Nie jest też jakąś super zdecydowaną osobą, właściwie to jest ją bardzo łatwo przekonać do zmiany zdania. Możesz uważać ją trochę za popychadło, no trudno, nie jest ani trochę asertywna, niestety...





- Tak, jej imię to Dàibhidhara. Czyta się je ze szkockim akcentem i... no Darby przestała próbować ludziom wyjaśnić jak poprawnie je wymówić, czy nawet napisać
- ma psa, to samoyed i nazywa się Lady Di
- jest dość... mocno kiepskim kierowcą. I miała kilka szalonych wypadków samochodowych. Raz na przykład idealnie zderzyła się bokiem swojego auta... z zaparkowanym samochodem. Jeden z jej samochodów znalazł się też na dnie jeziora, kiedy przypadkiem zostawiła go na luzie. Przysięgała, że na pewno zaciągnęła ręczny! A raz... no raz utknął jej samochód między dwoma słupkami i nie mogła go wyciągnąć. I podejrzewa, że to nie koniec jej samochodowych przygód
- tak, jak dowiedziała się, że Paul Rudd ma córkę o takim samym imieniu jak jej pseudonim, przebrała się na Halloween za Ant-Mana. A w następnym za Wasp, co zapoczątkowało jej serię superbohaterowych przebrań. A w ich zakresie szuka naprawdę głębokich cosplay'owych inspiracji, nie kupuje byle szmatki za pięć dolców! Nie nie, ma porządne kostiumy i je wszystkie sobie zostawia, bo szkoda jej ich wyrzucać
- w ogóle kręci ją cosplay. Ale nie tak jak faceci w kilcie, załóż go, a będzie Twoja!
- straszna z niej czasem złośnica, więc nie hejtuj przy niej Paris Geller, bo ją podziwia. I co z tego że to postać z serialu! Bardzo emocjonalnie podchodzi do każdego, który ogląda i zdarza jej się smucić i trochę płakać na samo wspomnienie postaci, która została zabita
- jako mała dziewczynka miała ogromnego krasza na Hana Solo, nawet przez pewien czas robiła sobie fryzury jak Leia
- jak była dzieckiem i miała zwierzątko, zawsze dostawał imię Fyfe
- kocha, uwielbia wszystkie żyjątka. Potrafi nawet ratować mysz z łap kota. Jedynie pająki budzą w niej paniczny strach, krzyczy, ucieka i dzwoni po pomoc. Co ciekawe, węże uwielbia i uważa za super słodziutkie
- uważa się też za świetnego fryzjera, zwierzęcego i ludzkiego. Ale nie ufaj jej, nie jest jeszcze świetnym fryzjerem....
- jest strasznie naiwna i trochę głupiutka. Pierwszy raz słysząc o dobrodziejstwach parówek dla twarzy... nałożyła na twarz pokrojone parówki. Zawsze lubiła też odgapiać różne beauty tiki, maseczki z jogurtu, z przyprawami, ogórki na oczy w trakcie maseczkowania... tak, wszystko testowała
- bardzo dobrze gotuje i bardzo dobrze piecze, ale robi przy tym niesamowity bałagan w kuchni
- śmiech jest jej reakcją na strach i stres, śmieje się w najbardziej nieodpowiednich momentach...
- i podobno śmieje się jak czterolatka
- najdziwniejszy prezent jaki dostała od chłopaka to była... czaszka kota. O dziwo, zachowała ją do dzisiaj, w końcu nie zabił tego kota żeby ją zdobyć, po prostu ją znalazł
- za to miała kiedyś chłopaka, który nie potrafił się pogodzić z rozstaniem i dał jej martwego chomika. Tak, otworzyła mu drzwi, a on jej go dał do ręki. Martwego. Miała czternaście lat
- ma tendencje do nazywania wszystkich sprzętów w domu, lodówka do Judyta, pralka to Miriam, zmywarka Helen, a mikrofalówka Joan. Jest w stanie u kogoś nazwać pralkę Julio i wyjaśniać gospodarzowi, że Julio go woła. To samo robi z roślinami i wszystkimi bezdomnymi zwierzętami z okolicy
- nie umawia się z klaunami, magikami ani cyrkowcami. JUŻ NIE. To słowo klucz
- kiepsko ocenia też intencje ludzi wokół siebie, dlatego często daje się wykorzystywać. Szukając pierwszego solo mieszkania w Lorne Bay omal nie zamieszkała u jednego zboka, który chciał zainstalować kamery nawet w łazience, 'dla bezpieczeństwa". Na szczęście kuzyn odwiodła ją od tego planu
- czasami od kłopotów ratuje ją czysty przypadek, jak wtedy, kiedy chłopak próbował ją wciągnąć w sektę. Doszła do trzeciego poziomu, wydała kilkaset dolarów, ale nie czuła różnicy, więc wyjaśniła mu, że to nie dla niej i teraz spróbuje buddyzmu
- to nie był jedyny raz, kiedy straciła kasę. Wydawała raz dwa tysiące w piramidzie finansowej, na misje księżniczki z Abu Dhabi.... woli o tym nie pamiętać
- za to przyjaciele są w stanie na nią zawsze liczyć, potrafi przyjechać w środku nocy, bo ktoś jej potrzebuje
- nie ma szczęścia w miłości
- lubi poruszać się po mieście na rowerze
- zawsze wymyśla sobie milion postanowień noworocznych i... zawsze przekłada je potem na nowy rok, bo jej nie wychodzą
- straszna z niej optymistka, potrafi też się śmiać sama z siebie i swoich błędów życiowych
- ma tatuaż na lewym pośladku, to ptaszek Tweety
- ma też bardzo kiepską orientację w terenie, może się zgubić na "własnym" podwórku i próbować wejść do domu sąsiada
- dlatego dba o bardzo dobre relacje z sąsiadami! Wita ich babeczkami i ciasteczkami
- wciąż ma swoją maszynę do szycia i przerabia niemal każde ubranie, które przynosi do domu. Dlatego często buszuje po lumpeksach. Często też robi rzeczy dla swoich przyjaciół i sióstr, tak po prostu, nie oczekując niczego w zamian
- wciąż świetnie gra na dudach, ale zawsze skrycie marzyła żeby grać na skrzypcach
- bardzo lubi różne ozdoby do włosów, ma sporo chustek, frotek i spinek
- kocha dzieci. Uwielbia wręcz! A one jej nienawidzą i drą się wniebogłosy jak jest obok...
- właściwie to często pakuje się w kłopoty
- lubi galerie sztuki, teatr zresztą też. Chodzi na wiele alternatywnych produkcji, czasami bardzo tego potem żałuje
- uwielbia okulary przeciwsłoneczne, ma ich całą masę, zawsze jakąś parę przy sobie
- pracuje sprząta i gotuje przy muzyce
- czasem udaje że jest czarownicą i rzuca na kogoś klątwę, jak jej babcia
- czasami próbuje też rzeźbić z gliny, ale to nie wychodzi jej najlepiej...
- kocha m&m's, ale nigdy nie zjada niebieskich i zielonych. Kocha też żelki, ale tam znowu nigdy nie je tych czerwonych
- kocha burze i przy każdej wpatruje się jak zahipnotyzowana w niebo.
- jest taka mała, a potrafi zjeść sama pizzę XXL. W ogóle, bardzo dużo je
- jak zacznie oglądać jakiś serial to musi zobaczyć go do końca. Bardzo angażuje się emocjonalnie, nawet w szmiry
- jest też kleptomanką ozdób ogrodowych
przez swoją babkę wierzy w potwora z Loch Ness, Grizel wmawiała jej, że jest źródłem magicznej mocy. Dała jej też kilka ksiąg zaklęć
- i generalnie to sama Darby wierzy w medycynę naturalną, robi różne napary, kompoty i warzywa w słoikach
- jest bardzo dziwnym pijakiem. Są dni, kiedy wypije więcej niż rosyjski turysta, a potem dni, kiedy pół piwa ją położy
- wierzy też w magię Stonehenge i dlatego uwielbia serial Outlander
- kiepski z niej majster, ale ma swoją skrzynkę z narzędziami. Jest różowa. I tak, używa śrubokrętu do przybijania gwoździ... i tak naprawdę większość napraw wykonuje przy pomocy taśmy izolacyjnej i WD40, żyje tez zgodnie z zasadą, że jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie!
- mieszka tu już prawie 7 lat, a wciąż nie opanowała surfingu...


Darby Maclerie
17.05.1996
Kirkcaldy, Szkocja
psia fryzjerka
-
sapphire river
panna, bi curious
Środek transportu
ma swój samochód, poobijanego forda i rower, który uwielbia

Związek ze społecznością Aborygenów
nie ma

Najczęściej spotkasz mnie w:
w różnych miejscach, bo często gubi drogę i znajduje nowe zakątki

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
któregoś Maclerie, kuzynostwo ją uratuje

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale na nic brutalnego, okej
Dàibhidhara Islay Maclerie
victoria pedretti
babeczka
-
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany
cron