masażysta — Pullman PD Sea Temple Resort & Spa Hotel
27 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
impulsywny, łaknący uwagi i zagubiony facet, który chciałby zadowolić wszystkich wokół, byleby tylko go nie zostawili. przez to zupełnie nie myśl o sobie i skończył w pracy, która ani trochę go nie cieszy i w związku bez miłości, przynajmniej z jego strony
Sam już nie wiedział co próbował przed chwilą osiągnąć, zadając jej tamto pytanie. Doszedł jednak do wniosku, że nie powinien podążać w tym kierunku, to wydawało się niewłaściwe z tak wielu powodów, że musiał się wycofać. I zrobił to, mając nadzieję, że poszło mu to na tyle zgrabnie, iż Gia nie zauważyła w tym niczego podejrzanego. Nie chciał niczego między nimi popsuć, a mógł to bardzo łatwo osiągnąć zagrywkami podobnymi do tej sprzed chwili. Naprawdę nie miał pojęcia co uderzyło mu wtedy do głowy. Są przecież przyjaciółmi, prawda? To tylko tyle i nic do rzeczy nie ma w tej sprawie to, że jeśli chciał gdzieś wyskoczyć i przeżyć kolejną przygodę, to właśnie o Gii myślał w pierwszej kolejności. Tak samo znaczenia nie ma to, że kiedy miał ochotę porozmawiać z kimś o swoich wątpliwościach, to również ona przychodziła mu pierwsza na myśl, a nie jego dziewczyna, co chyba nie powinno wyglądać w ten sposób, prawda? A może wcale nie działo się niczego złego i Sonny nie musiał czuć się winny, że jednak to Faraday bardziej ufał, gdy chodziło o jego zmartwienia?
Kiedy brunetka nazwała go marudą, Chapman jedynie prychnął, w ten sposób zaznaczając, że się z nią nie zgadzał. Ale nawet w czymś tak prostym dało się wyczuć, że jedynie się wygłupiał. Tak naprawdę może miała rację? Teraz trochę marudził, ale co mógł poradzić? Naprawdę nie pasowało mu to, jak miały się sprawy, ponieważ chciałby, żeby coś w magiczny sposób odmieniło jakie życie. Bo pomimo tego, jakie wrażenie mógł sprawiać, jemu niestety brakowało odwagi, by samemu o to zawalczyć. W dużej mierze przez to, że nie miał wsparcia. I nie próbował już go szukać, a to wszystko za sprawą tego, że gdy kiedyś podzielił się z bliskimi tymi marzeniami, nikt nie potraktował go poważnie, nawet rodzice. Szybko jednak przestał o tym myśleć, nie chcąc psuć sobie humoru. I na szczęście zapomniał o tym prędko po tym, jak Gia pocałowała go w czoło, co sprawiło mu dużą przyjemność. Niby nie było to nic wielkiego, ale poczuł to przyjemne ciepło na sercu i nawet uśmiechnął się łagodnie do siebie. - Czyli koniec końców wszystko, poza zapaleniem świeczek i tak muszę zrobić sam. I naprawdę nie sądzisz, że to oszustwo? - no i wrócił do narzekania, ale chyba tylko dlatego, że uwielbiał z nią rozmawiać i chciał tę rozmowę kontynuować. I mógł się tym cieszyć jeszcze przez pewien czas, zanim zaczęli dołączać do nich inni, a on musiał nieco zmienić pozycję, by nie leżeć dłużej opartym o Faraday. Niedługo później nadeszła już pora na to, by zakończyć ten szczególny wieczór, który Sonny mógł uznać za udany.
KONIEC
Gia Faraday
sumienny żółwik
Edyta
ODPOWIEDZ