Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#24

Ileż to rzeczy może się spierdolić przez jeden tydzień? Odpowiedź a) nic, wszystko nadal gra, b) niewiele, c) absolutnie, kurwa, wszystko. Luke z sentymentem wspominał te czasy, kiedy nie miał nadprogramowej siostry i nie dostał plaskacza w twarz od swojej przeszłości, rocznica śmierci jego byłej laski nie zbliżała się wielkimi krokami, a Cami była jedynie irytującą współlokatorką, na której mógł się powyżywać. Przypominam - raptem tydzień wystarczył, żeby jego spokojnie życie wyjebało się na rowerku i skręciło sobie kręgosłup.
Nieprzypadkowo Winfield brał ostatnio wszystkie zmiany w Shadow. Nie od dziś wiadomo, że najlepszym sposobem przeciętnego trzydziestolatka na radzenie sobie z problemami, była ucieczka od nich. No totalnie potwierdzone info! Luke stosował tę metodę od lat, więc jak coś działa, to znaczy że jest dobre. Oczywiście wszystkim wciskał kity, że po prostu potrzebuje teraz więcej hajsu, a poza tym to bardzo lubi swoją pracę blah blah. Prawda była taka, że im więcej przebywał w Shadow, tym mniej miał okazji na natknięcie się na Cami na chacie. I tym więcej okazji na zaangażowanie się w czyjeś problemy, skoro swoje tak sprytnie zamiatał pod dywan.
Właśnie polewał komuś szoty wódki, kiedy kątem oka zauważył znajomą twarz, która ostatnio towarzyszyła mu z dość wysoką częstotliwością.
- Nie mówiłem Ci ostatnio, że przychodząc tu wieczorami całkiem sama wręcz prosisz się o kłopoty? - rzucił do Esme, w międzyczasie nabijając rachunek obsługiwanemu przed chwilą typowi. - Ja wiem, że w idealnym świecie kobieta powinna czuć się bezpiecznie zawsze i wszędzie, ale to jednak nie ten adres - dodał z lekkim przekąsem, bo w starciu oczekiwania vs. rzeczywistość jednoznacznie wygrywała jednak opcja, że młoda dziewczyna siedzącą samotnie przy barze przyciąga wzrok różnych oblechów. Oblechów, którym po paru kielichach odpalał się tryb Don Juana i w dość obcesowy sposób przystawiali się do kobiet mimo ich wyraźnych protestów, żeby spierdalali na drzewo.

Esme Rose Fuentes
córeczka tatusia — masażystka i kosmetyczka w spa
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jesteś o wiele lepszym wierszem, niż każdy, który ja rzetelnie sklecę, chcąc Cię uchwycić w tekście.
Wymknęła się z domu, znowu. Wyglądało na to, że jej problemy skłaniały ją ku kolejnej fazie buntownika. Nie mogła ostatnio wytrzymać w domu, zatracając się we własnych negatywnych myślach i uczuciach. Miała dosyć robienia i mówienia tego, co jej się karze. Nie była już głupią nastolatką i mogła powoli zacząć się zastanawiać jak wyjść spod wpływu surowego ojca, dla którego wszyscy mieli tańczyć, jak im zagra. Nie była marionetką. Miała swój rozum, swoje uczucia, marzenia i ambicje. Musiała się trochę wyszumieć - a szum stawał się coraz głośniejszy i bardziej denerwujący. Potrzebowała odreagować, zaznać czegoś, co ją ożywi. Ostatnio miała wrażenie, że nie ma dwudziestu pięciu lat, a co najmniej czterdzieści.
Dreszczyk emocji. łamanie zasad, robienie tego, na co miała ochotę - taki był obecnie jej plan.
Weszła do Shadow w obcisłych, jasnych jeansach i dużej, szarej bluzie, z kapturem na głowie. Na zewnątrz padało, a ona nie wzięła ze sobą parasola. Odnalazła wzrokiem Luke’a, barmana, z którym ostatnio ucinała sobie całkiem ciekawe pogawędki.
Mówiłeś — odparła z lekkim uśmiechem, zsuwając kaptur z głowy. — A ja za to nigdy nie mówiłam, że się nie proszę — dodała, unosząc lekko jedną z brwi.
Uśmiechnęła się szerzej, słysząc o idealnym świecie dla kobiet. — Niestety świat nie jest idealny i nigdy nie będzie — zauważyła, wdrapując się na wysoki stołek przy barze. — Gin z tonikiem, dużo lodu.
Luke w zasadzie wiedział już co Esme pije, ale wolała go upewnić. Być może kiedyś zmieni zdanie i spróbuje czegoś innego? Wbrew pozorom potrafiła zaskakiwać. Wielkich tłumów dzisiaj nie było, ale w zasadzie wcale jej to nie interesowało. Nie przychodziła tutaj dla innych, nikogo nie szukała, robiła to po prostu dla siebie. Klub Shadow miał konkretna renomę w miasteczku i każdy wiedział co się tu potrafi wyprawiać. Jedni będą omijać lokal szerokim łukiem, inni wręcz go potrzebować. Ona była gdzieś pomiędzy. Może trochę kusiła los, ale jak to się mówi, żyje się tylko raz.

Luke Winfield
niesamowity odkrywca
esmeralda
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Uśmiechnął się pod nosem słysząc odpowiedź dziewczyny. Stojąc od paru lat za barem nauczył się rozpoznawać ten typ klienta szukającego w klubie wrażeń. Esme wymykała się jednak spod tych stereotypowych ram - nie była znudzoną i zblazowaną panią domu, do kryzysu wieku średniego też było jej daleko. Luke wyczuwał, że pod płaszczykiem młodej i niewinnej dziewczyny kryło się coś więcej, coś co Esme jeszcze skrzętnie ukrywała.
- W takim razie prędzej czy później na pewno się na siebie natkniecie - odparł lekko rozbawiony kończąc obsługiwać poprzedniego klienta. - Tylko pamiętaj, że nie jesteśmy w jakimś Gotham City i żaden superbohater nie przybędzie Ci na ratunek w razie czego - dodał opierając się dłońmi o bar.
Ruch w Shadow nie był dziś duży, więc mógł pozwolić sobie na kolejną rundkę pogawędek z Esme bez obaw, że zgarnie zjebę od managera za gadanie - choć Luke osobiście uważał, że nawet zwykła gadka-szmatka budowała wizerunek tego miejsca. W końcu barmani byli niemal niczym psycholodzy, a w dzisiejszych czasach chyba nie było człowieka, który takiej darmowej terapii by nie potrzebował. Nawet jeśli miałby ją otrzymać od kolesia, który sam tonął w swoim własnym bagnie. O dziwo jeszcze nie wypisał sobie tego na czole, jak na rasowego ekstrawertyka przystało.
- Słuszna uwaga. W idealnym świecie nie dostawałbym takich chujowych napiwków - puścił jej oczko na znak, że się zgrywa. No i że nie jest to nieudolna próba żebrów.
Nie był zaskoczony wyborem drinka, bo Esme od paru dni uparcie zamawiała to samo. Zabrał się więc za przygotowywanie, w międzyczasie zerkając na dziewczynę.
- Myślisz, że jesteśmy już na tym etapie znajomości, na którym mogę spytać co Cię gryzie i przed czym uciekasz? - spytał bez ogródek wrzucając do szklanki sporą ilość lodu. Jeśli Esme nie będzie chciała gadać - najwyżej mu to zakomunikuje. Ale skoro spędzali razem kolejny wieczór, to co szkodziło mu spytać.

Esme Rose Fuentes
córeczka tatusia — masażystka i kosmetyczka w spa
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jesteś o wiele lepszym wierszem, niż każdy, który ja rzetelnie sklecę, chcąc Cię uchwycić w tekście.
To prawda, że to nie było do końca tak, że przychodziła tutaj szukać wrażeń. W zasadzie nawet po tych wszystkich smutnych wydarzeniach w jej życiu, nadal była stosunkowo spokojna. Ona przychodziła tutaj raczej po to, aby się wygadać barmanowi, którego naprawdę polubiła i aby obserwować ludzi wokół, bo w tym klubie można było spotkać naprawdę ludzi skrajnie różnych, a to poniekąd aż fascynowało.
Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. — A szkoda, myślę że z Super bohaterami żyłoby się nam trochę lepiej, a przynajmniej ciekawiej.
Wzruszyła ramionami, z ulgą przyjmując, że Luke miał dziś dobry humor. W końcu różnie mogło być, przecież chłopak nie zawsze mógł mieć ochotę na pogawędki. Na szczęście nie zawiodła się i mogła swobodnie popłynąć na fali drinków i rozmowy.
W idealnym świecie w ogóle nie musiałbyś pracować — mruknęła, chociaż wcale tego nie wiedziała - może w idealnym świecie Luke chciałby pracować? Może nie w tym klubie, ale robiąc coś, co kocha i w czym się spełnia. Jej idealny świat, to chyba wyidealizowana komedia romantyczna połączona z akcją. Co prawda raczej by się do tego nie przyznała, bo to banalne, a ona nie chciała być banalna, nudna i szara. Chciała by jej życiem dowodziły kolory. Póki co niewiele ich było, ale lepsze to, niż nic.
Wiedziała, że wcześniej czy później rozmowa zejdzie na poważniejsze tory.
Od razu widać, co?
Sięgnęła po drinka, gdy już był gotowy, po czym upiła łyk i oblizała wargi.
Chyba się trochę tego nazbierało — dodała, mając na myśli oczywiście rzeczy, które ją gryzły. — Zacząć od tego bardziej złożonego problemu czy gromu z jasnego nieba, który uderzył mnie niedawno? — spytała zagadkowo, ale gdyby wyrzuciła z siebie wszystko na raz, w jak najkrótszym czasie, to co by to była za rozmowa? To jak wejść, przywitać się, po czym pożegnać się i wyjść. Bez sensu.

Luke Winfield
niesamowity odkrywca
esmeralda
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- Ale na pewno nie tak ciekawie, jak ze złoczyńcami - natychmiast odbił piłeczkę. - Bez złych gości superbohaterowie nie mieliby co robić - dodał z łobuzerskim uśmieszkiem.
Luke uwielbiał kontakt z ludźmi, był on dla niego niemal jak tlen. I mimo, że bywał dość humorzasty, na pogawędkę z klientami zawsze miał ochotę. Zwłaszcza, jeśli już złapał z kimś wspólny język, a tak było w przypadku Esme. Co prawda jej historia wciąż pozostawała dla niego tajemnicą, ale jej odkrywanie było intrygujące. Winfield lubił takie zagadki.
- I leżałbym teraz z drinkiem z palemką gdzieś na Bahamach? To chyba nie dla mnie - roześmiał się, bo co prawda nie był typem pracusia i zdecydowanie wolał się nie przemęczać w życiu, to takie bierne życie kompletnie by go nie urządzało. Za bardzo lubił, kiedy coś się wokół niego działo - nawet jeśli było to obracanie się w Shadow blisko podejrzanych typków, od których w każdej chwili mógł oberwać po mordzie.
Uśmiechnął się słysząc, że Esme była świadoma tego w tych okolicznościach była dla niego niemal jak otwarta księga. On sam był ekspertem w ucieczkach przed rzeczywistością, więc rozpoznawał ten stan na kilometr.
- Lecimy z grubej rury. Wybieram grom z jasnego nieba - kiwnął na dziewczynę zachęcająco, uważnie jej się przyglądając. - Taki Hitchcock na swoich trzęsieniach ziemi na początku filmu zbudował swoją markę. Ale pamiętaj, później napięcie musi stale rosnąć - dodał unosząc lekko brew i ponownie opierając się o bar na łokciach. - Ale dam sobie odciąć rękę, że chodzi o jakiegoś faceta - zaczął zgadywać mrużąc lekko oczy i próbując wybadać, czy był blisko. Praca w Shadow sprawiała, że coraz mniej było w stanie go zaskoczyć. Ludzie przychodzili wygadać się z naprawdę różnych rzeczy, jednak w większości przypadków chodziło o problemy z szeroko pojętymi relacjami damsko-męskimi. Kto wie, może będzie w stanie spojrzeć na sytuację z dystansem i obiektywnie coś doradzić?

Esme Rose Fuentes
ODPOWIEDZ