strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
27

Głupie wpadki ostatnio stanowiły nieodzowny element egzystencji Autumn Goldsworthy. Długo by opowiadać, ale clue tego wszystkiego było takie, że dziewczyna chwilowo miała dość widoku mężczyzn w swoim życiu. A już szczególnie dosyć miała Dicka, z którym znajomość w ostatnim czasie przypominała sinusoidę. Choć nadal nieodwołalnie nim gardziła, a to, że odwiedziła go w szpitalu po tym jak został pobity – to już inna sprawa a jej pobudki to nadal kwestia sporna. W każdym razie tego wieczoru Autumn poszła na drinka po pracy z kimś z jej zespołu. Ale tak naprawdę miała nadzieję, że w Shadow uda jej się natknąć na Sas, która wydawała się w ostatnim czasie ją trochę ignorować i Autumn bała się, że Dick specjalnie podłożył jej świnię; wypaplał wszystko, co zaszło między nimi w Rudd’s pub (a był to tylko pocałunek, który skończył się ugryzieniem go w wargę i ucieczką z pomocą byłego chłopaka) i jeszcze prawdopodobnie pozmieniał wersję wydarzeń. Autumn nie przypuszczała, by Sas naprawdę mogła jej mieć taki głupi czyn za złe, ale wolała się upewnić czy na pewno wszystko między nimi gra. Złapała więc Saskię w międzyczasie przy barze, prosząc, by podbiła do niej po skończonej zmianie, by mogły razem wrócić i żeby mogły na spokojnie porozmawiać. Nie narzucałaby jej się, gdyby i tym razem jej koleżanka ją dobitnie zlała, ale na pewno zaczekałaby na stosowny moment, by zapytać wprost, co jest powodem nagłego nieodzywania się. Kiedy Sas zakończyła zmianę, Autumn wciąż jeszcze siedziała przy barze na wysokim barowym stołku – ale już w samotności – i kończyła dopijać swojego drinka.
Okej, powiesz mi co jest? – wypaliła wreszcie, przyglądając jej się z troską, gdy tylko Sas pojawiła się tuż obok. Nie wyglądała najlepiej, ale Autumn nie była pewna czy tylko jej się tak wydaje, czy rzeczywiście coś się zmieniło w postawie jej koleżanki. – Nie odzywałaś się ostatnio i ignorowałaś moje wiadomości. Czy coś się stało? – dodała po chwili, przyglądając się uważnie dziewczynie i obserwując jej reakcje i mowę ciała. I nagle Autumn zacisnęła mocno szczęki i nerwowym gestem nawinęła końcówki włosów na palce, ale szybko puściła pasmo włosów, uzmysławiając sobie, iż jest to irytujący w jej wykonaniu nawyk. Zerknęła przelotnie na swoją towarzyszkę i lekko się nachmurzyła. – Chodzi o Dicka, tak? – palnęła znowu z ciężkim westchnieniem i przewróciła oczyma. Naprawdę była przekonana, że to przez jego absurdalne zachowanie względem Goldsworthy, Sas się do niej nie odzywa. – Ten dupek powiedział ci o pocałunku, prawda? Przysięgam, że to tylko pijacki wygłup. Zaskoczył mnie i pocałował, a ja go odepchnęłam, gdy już się opamiętałam i naprawdę nie ma o czym mówić – powiedziała ze złością, myśląc, że właśnie to było powodem nieodzywania się Sas, a Dick to naprawdę skończona świnia, że musiał to wszystko swojej przyjaciółce najwyraźniej wypaplać. Spojrzała na nią jednak przelotnie i momentalnie zamilkła. – Ej, co jest? – powtórzyła swoje pytanie, tym razem znacznie uparcie.
Saskia Ferreira
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Ostatnie tygodnie zdecydowanie nie należały do najprzyjemniejszych dla Saskii. Poukładanie sobie wszystkiego wcale nie było takie łatwe, jakie jej się wydawało, że będzie. Na dodatek fakt, że nie mogła sobie pozwolić na luksus rozmowy z psychologiem czy też kilka dni wolnego, to po prostu chodziła do pracy, by mieć po prostu za co żyć. Jakby nie patrzeć, Dick był dużą pomocą i od czasu… incydentu zupełnie się od niego odcięła, a co za tym idzie i od jego zawartości lodówki czy pieniędzy. Ostatnią rzeczą jaką chciała robić, to widywać się z ludźmi. Bo była pewna, że nie będzie w stanie ukryć tego, co w niej siedziało i po prostu pęknie niczym bańka mydlana. By przetrwać w pracy szybko urywała wszelkie osobiste pytania i skupiała się jedynie na relacji czysto zawodowej, ale nie było łatwo udawać, że wszystko jest w porządku i bajerować klientów jak wcześniej. Musiała jednak to robić, bo Shadow było jej jedynym źródłem dochodów i gdyby przestała, mogłaby się z tą pracą pożegnać. Znalezienie zaś czegoś z jej statusem nie należałoby do najłatwiejszych.
Dostawała te wszystkie wiadomości od Autumn, specjalnie nie odbierała telefonów. Może to był błąd ze strony Saskii i powinna chociaż napisać wiadomość, że „wszystko jest w porządku” i nie ma czym się martwić. Pewne jest, że Goldsworthy nie zrobiła niczego złego i to nie była w żadnym wypadku jej wina. Skąd jednak ta mogła o tym wiedzieć, skoro Ferreira w żaden sposób jej o tym nie powiedziała? Tak więc Saskia mogła winić samą siebie za obecność Autumn w Shadow. Cierpliwość każdego człowieka w końcu się kiedyś kończy.
Zobaczyła ją z daleka, w momencie, w którym weszła do baru. I już wtedy wiedziała, że nie uniknie rozmowy. Nim kobieta podeszła do lady, westchnęła ciężko. Nie miała totalnie ochoty na rozmowy, zwłaszcza te osobiste. Obiecała jej jednak, że pogadają, gdy skończy pracę. Nie może przecież wiecznie jej olewać, prawda?
Przepraszam, miałam strasznie ciężki czas ostatnio – odpowiedziała, w sumie zgodnie z prawdą, jednakże zupełnie ogólnikowo. Wyszła zza baru, zarzucając na plecy plecak i starając się mentalnie przygotować na tę rozmowę. Choć wiedziała, że zupełnie nie była na nią gotowa. – Możemy iść – powiedziała do kobiety, kierując swoje kroki ku wyjściu. Swojej zmienniczce na barze rzuciła jedynie krótkie „do zobaczenia”.
Musiało paść te imię. Imię człowieka, którego chciała wymazać ze swojej pamięci. Saskia przystanęła, zaciskając przy tym pięści. Czuła jak skręca ją w żołądku na samą myśl o Remingtonie. Jeszcze nie tak dawno nazywała go swoim przyjacielem, teraz się nim brzydziła… i samą sobą, bo mimo tego, co jej zrobił, wciąż gdzieś tliło się uczucie wobec niego, co było kompletnie popaprane. Kolejne słowa przyjaciółki? Przemilczane. Gdyby się dowiedziała, że Dick i Autumn się całowali przed całym tym incydentem, to może nawet i poczułaby ukłucie zazdrości. Teraz jednak to przypominało jej o brutalnych pocałunkach zabranych przez Remingtona siłą.
Niczego mi nie powiedział, nie widziałam się z nim od dwóch miesięcy – odrzekła, zgodnie z prawdą. Odcięła się od niego jak tylko mogła. Zablokowała jego numer, więc nawet jeśli coś do niej pisał, to tego nie widziała. Obchodziła jego dzielnicę mieszkalną szerokim łukiem. Przestała chodzić w miejsca, w których często wspólnie bywali. Nie żeby było ją stać chodzić do restauracji, do których na obiad nieraz ją Dick zabierał. Po prostu ograniczała możliwość spotkania się z nim do minimum i nawet nie wiedziała, że wylądował w szpitalu. – Nie musisz się tłumaczyć Autumn. Możesz robić z Dickiem co chcecie. – Nie wiedziała, czemu jej to w ogóle mówiła. Remington mógł robić co mu się żywnie podobało i z kim tylko chciał. Ona nie miała prawa się w to wtrącać. Nawet za czasów, gdy byli przyjaciółmi. – Wszystko gra, potrzebuję pobyć trochę sama, nic więcej – odparła. Kogo jednak próbowała oszukać? Sama nie wierzyła w słowa, które wypowiadała. Nic nie było w porządku, a o tym świadczyły cienie pod oczami Ferreiry, które próbowała zakryć korektorem, ogólny wygląd zmęczenia oraz fakt, że Saskia wydawała się być chudsza, aniżeli gdy ostatni raz się widziały.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Gdyby tylko Autumn wiedziała, że jej koleżanka potrzebuje pomocy – jakiejkolwiek pomocy, przenocowania czy pożyczki – to prawdopodobnie zajęłaby się Saskią w taki sam sposób, w jaki zajęłaby się młodszą siostrą. Ale nie miała pojęcia ani o tym, co naprawdę dawała jej znajomość z Dickiem, ani o jej statusie. Nie miała nawet cienia podejrzeń, że Sas może przebywać w kraju nie całkiem legalnie. Nie sądziła, że Sas może mieć utrudniony dostęp do czegokolwiek tak naprawdę. Aczkolwiek brak odzewu ze strony dziewczyny rzeczywiście nakazało myśleć Autumn, że albo jest na nią zła o całą tą sprawę z Remingtonem, albo stało się coś złego. Nawet nie była pewna czy zastanie ją w Shadow, ale gdy tylko ją zobaczyła za barem, natychmiast wykluczała tą drugą opcję z głowy. Sas poza tym nie wyglądała na chorą – co najwyżej na cholernie zmęczoną, ale przecież bycie zmęczonym zdarzało się ludziom stosunkowo często. – Nie musisz mnie przepraszać. Po prostu… Czy coś się stało? – spytała zaalarmowana na wieść, iż w istocie Sas miała w ostatnim czasie kiepski okres. Zmarszczyła brwi i przyglądała się uważnie dziewczynie, ale ta wydawała jej się jakaś taka… bez wyrazu. Jak na razie jednak Autumn nie do końca potrafiła zinterpretować co było przyczyną tej postawy u Saskii. Podniosła się ze swojego miejsca, gdy dziewczyna oznajmiła, że mogą iść.
Może wypaplanie tego wszystkiego nie było dobrym pomysłem nawet w normalnej sytuacji, ale Autumn czuła potrzebę wytłumaczenia się i zapewnienia ją, że Dick to skończony dupek, z którym nigdy nic ją nie połączy i ten pocałunek to było trochę… wykorzystanie jej nieuwagi. Nie stało się nic wielkiego. Ba, Autumn nawet ze wstydem musiała przyznać, że oddała ten pocałunek z niewiadomego powodu, ale odepchnęła go i w życiu nie chciałaby tego powtórzyć. Początkowo słowa Sas nie wydały się jej podejrzane – w końcu w ciągu tych dwóch miesięcy spory się wydarzyło, aczkolwiek Autumn była nieco zdziwiona tym, że Saskia jako przyjaciółka Dicka nie odwiedziła go nawet w szpitalu, bo tak wywnioskowała. Ale ta myśl przemknęła przez jej głowę o wiele za późno. – Nie chcę z nim niczego robić. Daj spokój – powiedziała z irytacją i wywróciwszy oczyma. – Po prostu myślałam, że Remington to przekoloryzował, a ty jesteś na mnie zła, bo to twój przyjaciel. Ale dobrze, że się pomyliłam – oznajmiła z westchnieniem. Wciąż jednak coś jej nie pasowało, a że Autumn Goldsworthy troskę o innych wyssała prawdopodobnie z mlekiem matki nie do końca potrafiła odpuścić. – Sas… Słuchaj, nie wyglądasz jakby wszystko grało. Jesteś pewna, że czujesz się dobrze? – spytała ostrożnie, zerkając na nią przelotnie.
Saskia Ferreira
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Prawdę powiedziawszy to Saskia trochę przywykła do tego, że musiała sobie w życiu radzić sama. Może trochę znajomość z Dickiem ją „rozleniwiła”, jednakże jakby nie patrzeć przez większość czasu musiała kombinować, żeby jakoś przetrwać w surowym środowisku, w którym to się urodziła i wychowywała. Po „incydencie” z Remingtonem Ferreira trochę wróciła do tamtego trybu, wychodząc z założenia, że tak naprawdę nie mogła ufać nikomu i powinna liczyć tylko na siebie, bo nawet osoba, którą uważała za przyjaciela może wbić nóż w plecy i zranić w najgorszy możliwy sposób. Może i to było dosyć nie w porządku myślenie wobec Autumn, jednakże nie była w stanie pewnych wewnętrznych instynktów pokonać. Jednocześnie fakt, że Goldsworthy nie wiedziała o jej statusie, o tym co przeszła dodatkowo komplikował fakt. Gdyby powiedziała kobiecie, co Dick jej zrobił, to na sto procent zabrałaby ją na policję… a to było ostatnie miejsce, w którym chciałaby się Saskia znaleźć.
Była zdecydowanie cholernie zmęczona. Nie sypiała dobrze ostatnimi czasy. Jak tylko zamykała oczy, miała przed nimi obraz tego, co zaszło między nią a Dickiem. Przeżywała to na nowo, więc zwykle się po prostu budziła z krzykiem, spocona. Obecnie wlewała w siebie hektolitry energetyków oraz kawy, choć pewnie istniały inne sposoby, by być przytomną, jednakże te zostały przez nią odrzucone na samym początku. Po tym co zobaczyła u Remingtona, wróciły do niej również wspomnienia z rodzinnego domu i ciągle naćpanej matki, więc narkotyki nie wchodziły w grę.
Nic, z czym mogłabyś mi pomóc, Autumn – odpowiedziała. Mogła zapewne zabrzmieć nieco oschle. I choć nie miała tego na celu, trochę była to prawda. Przecież nie mogła jej powiedzieć, o tym co się wydarzyło. Z drugiej strony, Saskia chciała jakoś ją przed Dickiem ostrzec? Z drugiej strony, ta była jego podwładną, więc trochę ciężko żeby go unikała.
Rozmawianie o Remingtonie to była ostatnia rzecz, którą chciałaby teraz robić. Temat jego osoby był dla niej naprawdę bardzo drażliwy i powodował, że czuła się jeszcze gorzej i tylko przypominał o tym, co się stało. Najchętniej by wykrzyczała, żeby przy niej o nim nie wspominała, że nie chce tego człowieka w ogóle znać. Ściskało ją w klatce piersiowej na samą myśl, a żołądek niemal wywracał fikołka. Jak dobrze, że zjadła lekkie śniadanie, bo pewnie by zwymiotowała.
Po prostu jest mi to obojętne. – Westchnęła ciężko, spoglądając na przyjaciółkę. Nie miała zielonego pojęcia, jak z nią powinna rozmawiać, tak żeby nie wygadać zbyt wiele i nie pobudzać ciekawości Autumn. Jednakże na słowo „przyjaciel” mimowolnie prychnęła pod nosem. To mógł być znać dla Goldsworthy, że jednak Dick miał coś wspólnego z jej obecnym stanem. – Nawet jeśli by mi powiedział, to czemu miałabym być na Ciebie zła? Nie jesteśmy przecież z Dickiem razem, nie mam powodów by się wściekać o to, że się całowałaś z moim kumplem – zapytała, starając się nieco zmienić tor rozmowy. Nie miała pojęcia jednak jak zupełnie uciąć temat Remingtona, zanim skończą się jej pokłady cierpliwości i siły, by rozmawiać o nim względnie spokojnie. Gdyby jednak się przyjrzeć Saskii bliżej, można było zobaczyć, jak mocno zaciskała palce w pięści, aż knykcie jej zbielały. Jednocześnie Autumn nie wydawała się mieć zamiar poddawać i wciąż na nią naciskała. – Nic nie gra w moim życiu odkąd urodziłam się w śmierdzących fawelach. Przywykłam, Autumn. Nie masz czym się martwić – odparła, znowu brzmiąc zapewne nieco agresywnie i jednocześnie trochę zdradzając o sobie. Saskia nigdy nie mówiła żadnych szczegółów ze swojej przeszłości.
Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść. Szybko. Prawie niemal biec. Była naprawdę bliska wybuchu… a chciała tego uniknąć za wszelką cenę.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Do tej pory uważała się za dobrą koleżankę Saskii, ale widocznie życie miało dopiero zweryfikować ich znajomość. Może i Autumn przymykała na pewne aspekty oko i nigdy nie drążyła tematu, który mógłby być niewygodny i gasiła prędko swoje podejrzenia, decydując, że Sas powie jej, gdy coś będzie nie tak, ale… prawdę mówiąc jeszcze do niedawna Autumn miała wrażenie, że u jej kumpelki wszystko jest w porządku. I o nic nie musi się martwić. Tymczasem unikanie jej i nieco dziwne zachowanie ze strony Sas sprawiało, że pewnie każda inna osoba wycofałaby się i dała koleżance potrzebną przestrzeń – ale nie Autumn. I na pewno nie w sytuacji, kiedy się martwiła.
Wcale więc nie zraziła się do tonu dziewczyny, nawet jeśli Sas zabrzmiała nieco oschle. Niemniej podeszła do jej odpowiedzi nieco z rezerwą. Wyraźnie się zawahała zanim podjęła kolejną próbę. – Wiesz… jeśli nie chcesz mówić, to w porządku. Ale ja… Po prostu chciałabym ci jakkolwiek pomóc. Czasem nawet przegadanie jakiegoś tematu pomaga… – wymamrotała wciąż ostrożnie i uprzejmie. Chyba po raz pierwszy jej rozmowa z Saskią nie była prowadzona w swobodny i lekki sposób jak zapewne wszystkie dotychczasowe. Ale przecież nawet nie domyślała się tego, co spotkało Sas. W przeciwnym razie nie naciskałaby na nią w żadnym stopniu. I zrównałaby prawdopodobnie Dicka z ziemią. Nie mogła wiedzieć – bo nawet jeśli miała Remingtona za najgorsze ścierwo i wiedziała, co zrobił swojej byłej dziewczynie, to jednak łudziła się, że w obecnym czasie jako tako się trzyma, a jego najgorszym występkiem jest pobicie nieznajomej. Nawet te dwie rzeczy – o których dowiedziała się stosunkowo niedawno w szpitalu – sprawiały, że gardziła nim doszczętnie. Ale nie sądziła, że mógłby dopuścić się czegoś tak potwornego.
Przyjęła na ten moment do wiadomości, że Sas naprawdę obojętne jest to, co miało miejsce między Autumn a jej przełożonym. I nawet poczuła się nieco głupio, myśląc, że może wyskoczyła z tymi wyjaśnieniami niepotrzebnie; że to naprawdę wcale nie ten głupi pocałunek był problemem. Tylko, że Autumn w tej chwili naprawdę nie potrafiła przywołać innego powodu, dla którego Sas miałaby wobec niej zachowywać się tak dziwnie. Pomyślała więc, że widocznie coś w życiu prywatnym niedobrego dzieje się u jej koleżanki, a ona zmaga się z tym całkiem sama. Czy to coś rodzinnego? Może w pracy? Im dłużej Autumn spoglądała w nieobecną twarz Sas tym bardziej wydawało jej się, że dziewczyna się od niej oddala. Niemniej, te myśli ulotniły się wraz z prychnięciem dziewczyny. Brwi Goldsworthy drgnęły. – Pokłóciliście się w ostatnim czasie albo coś? – spytała dość bezpośrednio, ale faktycznie ton i zachowanie Sas, gdy wspomniała o Dicku było trochę jednoznaczne. Coś jednak było na rzeczy. I zaraz padła kolejna rzecz, której się nie spodziewała. – Nie wiedziałam – wymsknęło się dziewczynie ze zdumieniem, którego nie potrafiła ukryć. Faktycznie chyba niewiele wiedziała o przeszłości koleżanki i teraz uderzyło to w nią jakoś mocniej. Nie miała szansy jednak podjąć tematu, bo nagle Saskia przyśpieszyła. Niewiele myśląc Autumn również zaczęła iść szybciej. – Sas! Zaczekaj…! – zawołała za nią i dość prędko i bez wysiłku zrównała się z nią krokiem.
Saskia Ferreira
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Saskia miała wielu znajomych w swoim otoczeniu. Była tego typu osobą, z którą było się łatwo zakumplować i w wielu przypadkach od razu wzbudzała sympatię. Jednakże niewielki ułamek ludzi wiedziało o statusie Ferreiry – do tych osób zaliczał się Dick i jej szef z Shadow, który dał jej pracę, nazywając to po imieniu, na czarno. Ona miała za co żyć, Nath nie musiał opłacać składek, więc układ pasował im obojgu, choć wiadomo, że wiązało się to z pewnym ryzykiem, aczkolwiek dotychczas udawało się wszelkich nieprzyjemności uniknąć; W kwestii samej Autumn – naprawdę ją lubiła, jednakże wahała się czy były ze sobą na tyle blisko, żeby zdradzać swój sekret. To była naprawdę delikatna sprawa i Saskia zawsze się bała, że ktoś źle zareaguje przez co ona będzie mogła mieć problemy. Wylądowanie na policji i deportacja była ostatnią rzeczą, jakiej by chciała, dlatego musiała bardzo uważnie wybierać osoby, którym mówiła prawdę.
Doceniam to, Autumn, ale nie wiem, czy jestem w stanie o tym mówić – odrzekła już nieco spokojniej, wzdychając przy tym ciężko. Na samą myśl powrotu do tamtych wspomnień ściskało ją w żołądku i robiło się niedobrze. Naprawdę chciała po prostu o tym spróbować zapomnieć i żyć dalej, choć nie było to łatwe, biorąc pod uwagę, że niemalże każdej nocy miała koszmary związane z tamtym wieczorem, przez co budziła się z krzykiem w środku nocy i nie była w stanie już zasnąć. Nawet łykana na potęgę melatonina, którą była w stanie kupić bez recepty, nie pomagała, a wolała się nie uciekać do sposobów, które miała na radzenie sobie z koszmarami za czasów sprzed Australii.
Nie była w stanie się powstrzymać od tego prychnięcia. Wyszło po prostu mimowolnie… i nie ma też co się jej dziwić. Myśl o Dicku wzbudzała w Saskii obrzydzenie – zarówno do niego, jak i do samej siebie, że pomimo tego co jej zrobił, nie potrafiła do końcu pozbyć się uczuć, które wobec tego człowieka miała. To zdecydowanie wszystko utrudniało.
Można tak to ująć – odparła, choć nazywanie incydentu pomiędzy nimi „kłótnią” było dużą metaforą i niedomówieniem. – Nie rozmawiajmy o nim, dobrze? Nie mam ochoty słyszeć czegokolwiek na temat Dicka – powiedziała całkiem szczerze. Czuła jak wszystko w niej zaczyna wrzeć i była bliska wybuchnięcia. Jeszcze nie wiedziała tylko, czy wściekłością, czy płaczem, bo to zawsze zaczynało się tak samo, gdy tylko zaczynało wszystko do niej wracać. – Nie jest to coś, z czego można być dumnym, więc raczej się nie chwalę – odrzekła nieco ironicznie. Saskia bardzo nie lubiła rozmawiać o swoim życiu sprzed przyjazdu do Australii. Autumn nie miała prawa wiedzieć więc o tym wszystkim co przeszła, co spowodowało, że postanowiła ze swojego kraju uciec. Gdy ktoś pytał dlaczego postanowiła przyjechać akurat do Australii, mówiła, że jej ojciec był Australijczykiem – co w sumie nie było kłamstwem, wierząc słowom jej matki – i że szuka dla siebie lepszej przyszłości. To w wielu przypadkach ucinało wszystkie ciekawskie pytania i podejrzenia. Bo skoro ojciec Saskii to Australijczyk, to pewnie ma obywatelstwo. Cóż, życie Ferreiry byłoby zdecydowanie łatwiejsze, gdyby ten w ogóle wiedział o jej istnieniu.
Włączył się Saskii tryb ucieczki. Nie potrafiła i nie chciała rozmawiać o swoim życiu i problemach. Unikała więc tego jak ognia, jednakże zdała sobie sprawę z tego, że Autumn nie da tak łatwo za wygraną… i co miała niby jej powiedzieć? Prawdę? I co wtedy? Pewnie będzie chciała zaciągnąć ją na policję, a to zmusi Ferreirę do powiedzenia koleżance o swoim statusie. Czy mogła jej zaufać? Czy Goldsworthy będzie na tyle wyrozumiała? Nie miała pewności, choć w głębi chciała wierzyć, że tak będzie i kobieta zrozumie.
Gdy Autumn znalazła się zaraz obok niej, przystanęła. Widać było, że Sas drży… miała zaciśnięte pięści tak mocno, że aż miała białe knykcie. Oprócz tego wpatrywała się w chodnik, jakby tam było coś naprawdę ciekawego.
Foder! – powiedziała po portugalsku z podniesionym głosem. Znały się na tyle długo, że Goldsworthy wiedziała, że gdy Sas zaczynała mówić w swoim rodzimym języku, to niczego dobrego to nie wróżyło. Po tym słowie poleciała kolejna wiązanka słów, z których nic nie była w stanie zrozumieć. Następnie zaś kucnęła, zasłaniając twarz rękoma i… zaczęła płakać.
Miała już wszystkiego dość.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Właściwie Autumn wbrew pozorom i wbrew dość sprzecznej personie miała całkiem podobnie i dość łatwo zyskiwała nowe znajomości. Niespecjalnie się nawet starała, ale widocznie wrodzona otwartość i bezpośredniość robiły swoje w jej przypadku. Nie zawsze jednak pozwalały na nawiązanie głębszej znajomości i o ile faktycznie uważała, że z Saskią dogadują się całkiem dobrze, o tyle, domyślała się, że nigdy nie zostało jej opowiedziane całe backstory. Zresztą sama Autumn nigdy nie wyznała Sas co zrobiła i czego była świadkiem w przeszłości, więc obydwie można powiedzieć, że były na zero. Tyle, że sprawa Sas była znacznie poważniejsza. Zwłaszcza w obecne sytuacji. – W porządku – powiedziała powoli Autumn, ale jej żołądek wywinął fikołki. Słowa Sas oznaczały, że w jej życiu naprawdę stało się coś okropnego, coś o czym dziewczynie ciężko było powiedzieć. A sama myśl, że coś niedobrego spotkało Sas, sprawiła, że Autumn poczuła się okropnie.
Jasne – odparła z lekkim uśmiechem Autumn, bo prawdę powiedziawszy temat Dicka dla niej samej nie był jakiś atrakcyjny i z chęcią go mogła porzucić. Choć oczywiście nadal dziwiła ją sama reakcja Saskii. Ale chwilowo nie dopytywała, bo przecież Sas miała wszelkie powody, by Dicka mieć po prostu dosyć – i Autumn zrozumiałaby każdy jeden z nich; nawet najbardziej trywialny.
Natychmiast podążyła za uciekającą Sas, bo ewidentnie coś było nie w porządku. I to nawet bardzo. Niemniej, zatrzymała się jak wryta i wpatrywała się w drzącą Sas. Chciała nawet ją przytulić, ale wówczas z ust Saskii wyszło słowo, którego nie znała. Autumn nie znała portugalskiego i o ile jeszcze z hiszpańskiego byłaby w stanie coś wyłapać – zwłaszcza przekleństwa dzięki licznym serialom – o tyle z portugalskiego nic. Ale wyłapała, że słowo, które wykrzyczała Sas nie należało do grona tych pozytywnych. Działo się coś niedobrego i Autumn wzdrygnęła się, gdy nagle z Sas zaczęły wylewać się najwyraźniej te wszystkie emocje. A kiedy dziewczyna kucnęła, Autumn niewiele myśląc po prostu opadła na kolana tuż obok niej. Miała gdzieś to, że miała na sobie białe spodnie i pewnie je teraz tylko brudziła. To w ogóle nie było teraz ważne. Spoglądała na Sas z niepokojem i już wyciągała do niej ręce, gdy nagle się powstrzymała. – Nie płacz, proszę. Nie płacz. Czy mogę cię przytulić? – zapytała zanim zrobiła cokolwiek, bo tak niespodziewana reakcja dziewczyny nakazała Autumn zachować delikatność.
Saskia Ferreira

[sorka, rozkręcę się! <3 ]
Barmanka — Shadow
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
A smile that hides the pain within the heart soothes the hearts of those who behold it. So smile even through difficult times
Saskia nie przywykła do posiadania ludzi, których mogłaby nazwać przyjaciółmi. Raczej byli to zwykli znajomi, którzy się przewijali tu i ówdzie w jej życiu, jednakże nigdy nie była z nikim na tyle blisko, żeby mówić o swoich uczuciach. Życie nauczyło ją, że powinna ufać tylko sobie, a jak tylko na chwilę spuściła gardę, myśląc, że jest bezpieczna, człowiek, którego uważała za najlepszego przyjaciela wbił jej nóż w plecy. Z tego powodu ponownie się zamknęła, nie chcąc przeżywać potencjalnego zawodu kolejny. Nie wiedziałaby, czy serce by to wytrzymało. Przez Dicka już pękło i było w ruinie, nie mogła sobie pozwolić po prostu na kolejny cios… jednocześnie nie miała jak go naprawić. Dużo ludzi na miejscu Ferreiry poszłaby na terapię, by poradzić sobie ze swoimi problemami. Ona nie posiadała takiej wygody – status nielegalnej imigrantki dużo jej utrudniał.
Jedynym człowiekiem, który wiedział o tym, co się stało – a chociaż pośrednio, bo i jemu szczegółów Saskia oszczędzała – był przypadkowo spotkany lekarz, który zatrzymał się tamtego nieszczęsnego wieczoru widząc kobietę w kiepskim stanie. Wciąż nie wiedziała jakim cudem udało się jej go namówić na nie dzwonienie na policję czy pogotowie, ale jakoś się udało. Poszedł do apteki, kupił Saskii leki, które miały choć trochę pomóc… i ich drogi się niby rozstały, jednakże Ferreira pamiętała jego imię i nazwisko. I gdyby chciała to mogłaby go znaleźć. Miała poczucie, że jeśli kiedyś będzie potrzebować medycznej pomocy, to on będzie człowiekiem, do którego powinna się udać. Czy to można było nazwać szczątkami zaufania?
Wszystko było z nią nie w porządku. Saskia nie radziła sobie ostatnimi czasy najlepiej, po prostu dusząc wszystko w sobie i robiąc dobrą minę do złej gry, jednakże nie była w stanie tego ciągnąć w nieskończoność. Temat Dicka podjęty przez Autumn zadziałał niczym zapalnik i sprawił, że coś w niej po prostu pękło, sprawiając, że Sas po prostu wybuchła.
Czuła ogromny żal do wszechświata, że stawia jej kłody pod nogi. Miała chujowe życie od samego początku, robiła wszystko, by się z niego wydostać, tylko po to by znowu znaleźć się na dnie. Tymczasem jej oprawcy – zarówno z Brazylii jak i ten z Lorne Bay – mieli się zapewne lepiej. Fakt, że Remington wylądował w szpitalu wcale nie czuła poczucia sprawiedliwości. On mógł tam pójść, a gdyby potrzebował kosztownego leczenia, bogaty ojczulek by mu wszystko sponsorował. Tymczasem ona walczyła o przetrwanie każdego dnia, ratując się lekami załatwionymi nielegalnie w Shadow. Bądź co bądź, ale Sas głupia nie była i doskonale wiedziała, jaki naprawdę biznes tam Nath prowadził. Wystarczająco długo w swoim życiu kręciła się w nielegalnym półświatku, by nie dostrzegać tego typu rzeczy.
Nie zmieniało to jednak faktu, że na chwilę obecną to nie miało dla Saskii najmniejszego znaczenia. Liczyły się emocje, które się w niej kotłowały, które potrzebowały upustu w postaci potoku wulgaryzmów wypowiedzianych po portugalsku, łez… a następnie po prostu przytulenia się do Goldsworthy, nie musiała nawet o to pytać, sama to zrobiła. Saskia potrzebowała teraz czyiś ramion, w których mogłaby się wypłakać i powiedzieć, co się stało.
Autumn… ja muszę Ci o czymś powiedzieć – szepnęła, kładąc podbródek na ramieniu kobiety, wciąż się z nią wtulając na tym nieszczęsnym chodniku. Chciała wyrzucić z siebie wszystko w tej chwili, ale powoli wracała do zmysłów i zdawała sobie sprawę, że rozmawianie o byciu nielegalną imigrantką i o tym, dlaczego nie ma ochoty widzieć Dicka w takim miejscu nie było dobrym pomysłem. – Ale nie tutaj. Chodźmy do mnie, pogadamy przy winie, dobrze? – zapytała, odsuwając się lekko od Goldsworthy, by zaszklonymi oczyma na nią spojrzeć. Nie potrzeba było żadnych słów, żeby Autumn zauważyła, że w tych ciemnych, praktycznie czarnych tęczówkach krył się ogromny smutek, ból i poczucie zranienia.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn trochę nie wiedziała, jak to jest nie móc polegać na kimś innym. Właściwie dorastała w mylnym przekonaniu, że jest zdana tylko na siebie i chcąc być całkowicie niezależną, tak właśnie się zachowywała. Wykształciła w sobie przekonanie, że ewentualnie jedyną osobą, która ją ochroni jest Dale. Ale prawda była całkiem inna i nastoletnia Autumn w dość dramatyczny sposób się o tym przekonała. Dotarło do niej, że niezależnie od tego jakby się wypierała – zawsze może liczyć na rodzinę. I swoich przyjaciół. Dlatego poniekąd właśnie to chciała ofiarować Sas. Wsparcie i troskę. Bo niezależnie od tego czy zdawała sobie sprawę, w jak gównianej sytuacji znalazła się jej koleżanka i tak podświadomie chciała jej pomóc. Nie miała tylko pojęcia, że to Dick był sprawcą największej krzywdy, jaka się jej przytrafiła. A jeśli był ktoś na tej planecie, kto pretendował do najbardziej znienawidzonej przez Autumn osoby to był to właśnie Dick.
Zwłaszcza, że zgadzała się w kwestii niesprawiedliwości, jaka dosięgała ludzi o gorszym statusie społecznym czy materialnym niż status Dicka. I nawet podczas ich ostatniej rozmowy doszła do wniosku, że nie byłaby w stanie zdziałać absolutnie niczego przeciwko niemu. Dlatego zawsze była wobec niego szczera i bezpośrednia, i nie szczędziła mu żadnej swojej opinii, nie pozostawiając na nim suchej nitki, ponieważ naprawdę uważała, że nie ma takiej potrzeby. Autumn z reguły była szczera, ale akurat w przypadku swojego komendanta naprawdę nie liczyło się dla niej to czy słowa mogą zranić. Inaczej rzecz się miała w przypadku osób, na których jej zależało.
Dlatego teraz niemal z cierpieniem w oczach spoglądała na Sas, czując, że cokolwiek dręczyło dziewczynę, nie może być niczym dobrym. Przytuliła ją natychmiast, gdy tylko poczuła jej drobne ciało przy sobie. Westchnęła, gdy Sas oparła podbródek o jej ramię i tylko cierpliwie czekała na jej dalsze słowa. – Oczywiście – zgodziła się natychmiast i chcąc dodać jej otuchy, uścisnęła jej ramię, gdy tylko ta się od niej odsunęła. Później podniosła się z kucków i podała dłoń Sas, by pomóc jej stanąć na równe nogi. Chciała nawet znów ją objąć, ale nie wiedziała czy tego właśnie sobie dziewczyna życzy, dlatego zachowała odpowiedni dystans i podążyła za nią do jej domu, szykując się na to, że owa nadchodząca rozmowa daleka będzie od tych łatwych i przyjemnych.
Saskia Ferreira

/zt x2 
ODPOWIEDZ