kucharz — beach restaurant lorne bay
22 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
miał być dziennikarzem, a został kucharzem, potrafi też poskładać z części samochody, ale z własnym życiem i sercem mu to nie wychodzi
  • 5
Shadow.
Miejsce, w którym przeżył wiele wzlotów i upadków, miejsce, gdzie świetnie się bawił i upijał lub został wyprowadzany w stanie nieważkości. Bar ten darzył szczególnym sentymentem, bo mógł liczyć na dyskrecję, mógł się wygadać barmanowi bez zbędnych pytań i bez tłumaczenia się, dlaczego postąpił w swoim życiu tak, a nie inaczej. Nadchodziły dni kiedy czuł się lepiej, ale były też takie, gdzie musiał wyjść i napić się, by uspokoić rozum od rozmyślań i właśnie dziś był ten słabszy moment. Powiadają, że picie w samotności nie służy niczemu dobremu, ale dzisiaj nie miał ochoty na towarzystwo. Nagłe spotkanie z Marlee zbiło go z tropu,. a demony przeszłości znowu wypełzły z puszki, by go dręczyć, choć tak naprawdę nigdy nie dały mu spokoju, zawsze z nim były i przypominały o sobie niemym krzykiem, teraz jednak wrzeszczały głośno, doprowadzając do obłędu.
Siedział przy barze, pijąc kolejnego szota, żałując, że nie ma dzisiaj na zmianie Luke'a, bo lubił tego gościa. Zawsze miał jakieś ciepłe słowo, jakieś rady i nie osądzał, a także miał rewelacyjny talent do słuchania kogoś ze zrozumieniem. Nie należał do osób, które słuchały tylko po to, by koleś mógł się wygadać, a Samuel oprócz samego gadania chciał też być wysłuchany i wsparty dobrym słowem. Zresztą, umówmy się, każdy czasem tego potrzebuje i nikt nie wmówi mu, że jest inaczej. Nie miał pojęcia, która była godzina, ani ile kolejek już miał za sobą, kiedy zapowiedziano występ striptizu. Normalnie nie kręciły go takie akcje, ale był wcięty, samotny i na Boga, był facetem, który dawno żył w celibacie. Należało mu się trochę od życia, choćby było to tylko zwykłe patrzenie i podziwianie. Zawsze co jednak goły cycek, a nie zakryty. Poprosił więc o mocnego drinka i przeniósł się bliżej sceny, by mieć lepsze widoki.
Pierwsza z dziewczyn może i była seksowna i ładnie się poruszała, ale nie była w jego typie, mimo wszystko oklaskał ją wraz z innymi mężczyznami. Upił łyk drinka, w momencie kiedy na scenę wchodziła kolejna tancerka i to był błąd, ponieważ o mały włos się nie udusił i gdyby nie interwencja faceta obok, który mocno klepnął go między łopatki, leżałby pewnie jak długi usiłując złapać tlen jak szczupak wyrzucony na brzeg. Usłyszał jeszcze za placami tak stary, ta jest dopiero niezła sztuka i niemal rzucił się na gościa, kiedy rozległa się muzyka, a dziewczyna zaczęła show. Kiedy tak wiła się i tańczyła, Samuel myślał, że umrze.
Cecile.
Jedno słowo padło z ust, gdy wpatrywał się w striptizerkę. Niczego nie był pewny, czy śmierć Cecile była tylko koszmarem, czy oszukała wszystkich fingując samobójstwo i wróciła, żeby go dręczyć? A może po prostu za dużo wypił i miał omamy wzrokowe? Do cholery, przecież nikt nie może być aż tak do kogoś podobny! Zerwał się z krzesła, zbliżając się do sceny, ale kilku ochroniarzy zastąpiło mu drogę, bo nie wolno dotykać tancerek.
- Cecile! Przepraszam! Proszę pogadajmy! - wyrwało mu się z ust i ani się spostrzegł, a na policzkach pojawiły mu się łzy. - Daj mi kilka minut - dodał, już nieco ciszej, więc nawet nie wiadomo czy zdołała go usłyszeć.

Blair Emerson
powitalny kokos
benek#6510
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
✶ 4 ✶
Jak zwykle, pojawiła się w pracy na ostatnią chwilę i w dodatku znowu lekko wstawiona. Już chyba nikogo to nie dziwiło, bo jeszcze ani razu nie raczyła przyjść do Shadow trzeźwa - było tak jednak z jednego prostego powodu, mianowicie bez tego bardzo szybko łapały ją ciężkie do ukrycia syndromy odstawienia, przez które byłaby zapewne kompletnie bezużyteczna. Kiedy schodziła z alkoholu, głowa bolała ją tak, jakby coś próbowało rozsadzić jej czaszkę, ręce drżały jej jak u parkinsonika a wszytko co próbowała zjeść natychmiast podchodziło jej do gardła, więc chyba wszyscy mogli się zgodzić, że nie byłyby to czynniki sprzyjające pracy... zwłaszcza takiej pracy, w której musiała zwracać na siebie uwagę, niekoniecznie wyglądając przy tym jak zbieg z ośrodka leczącego uzależnienia.
Tak, to zdecydowanie nie czas i miejsce na żadne głupie odwyki.
Jak zawsze wyszła na scenę pełna niezachwianej pewności siebie. Zawsze uważała to za klucz do sukcesu, więc nawet, jeśli w jakichś sytuacjach jej tej pewności siebie brakowało, to za każdym razem udawała, że jest inaczej. Teraz rzecz jasna niczego udawać nie musiała, bo doskonale wiedziała, jak wygląda, jak potrafi się ruszać i jak to działa na klientów. Przy tym absolutnie nie uważała tego za jakąkolwiek formę sprzedawania się, a jedynie za umiejętne wykorzystywanie swoich atutów do zarabiania niemałych pieniędzy (które, nie oszukujmy się, i tak miała zamiar przepić). Była w swoim żywiole, zaczynała rozkręcać się już na dobre, pozbywając się w trakcie kolejnych skąpych skrawków materiału zakrywajacych jej ciało, kiedy nagle jej uwagę przykuło zamieszanie pod sceną.
Cecile! Przepraszam! Proszę pogadajmy! Na sekundę zamarła, zastanawiając się, czy to do niej czy nie. Ciężko, żeby było do kogoś innego, stała na scenie sama a chłopak o potwornie udręczonej twarzy patrzył wprost na nią... z tym, że ona nie kojarzyła go kompletnie no i przecież nawet nie miała na imię Cecile.
- Znamy się? - rzuciła, kiedy na ten krótki moment wypadła z rytmu, jednak natychmiast przypomniała sobie gdzie jest i że nie może ot tak przerywać sobie show. Z drugiej strony, nie była skończonym potworem i nie potrafiła tak po prostu chłopaka olać, tym bardziej, że nie wydawał się być w najlepszym stanie i z jakiegoś powodu wyglądał na kompletnie wstrząśniętego.
Za chwilę. Daj mi dokończyć. Spróbowała bezgłośnie mu to zakomunikować, mając nadzieję, że jakimś cudem zrozumiał i zaczeka. Naprawdę chciała z nim porozmawiać, więc kiedy tylko skończyła swój pokaz, wciągnęła na siebie skąpą sukienkę, żeby zachować przynajmniej pozory przyzwoitości, po czym odnalazła go gdzieś pomiędzy ludźmi stojącymi pod sceną, czekającymi na wyjście kolejnej tancerki.
- Przepraszam? Eee, chyba zaszło drobne nieporozumienie. Nie mam pojęcia, kim jest Cecile. - Wolała, żeby ta kwestia od razu była wyjaśniona. Naprawdę próbowała, ale nie potrafiła przypisać tego imienia do żadnej twarzy, a poza tym to w ogóle nie była pewna, co tak właściwie właśnie się wydarzyło. Pomylił ją z kimś? Prawdopodobnie, ale czuła się na tyle zaintrygowana, by chcieć spróbować dowiedzieć się więcej.

Samuel Morrison
kucharz — beach restaurant lorne bay
22 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
miał być dziennikarzem, a został kucharzem, potrafi też poskładać z części samochody, ale z własnym życiem i sercem mu to nie wychodzi
Nie, nie, nie. Los nie może być taki okrutny i po raz drugi kazać mu przechodzić przez to samo. Drugi raz tego nie wytrzyma i faktycznie ze sobą skończy. Z pewnością za dużo wypił, to nie mogła być Cec, Cec leży w grobie, widział jej otwartą trumnę, jej martwą twarz, a dziewczyna przed nim nie wyglądała na martwą, a nawet wręcz przeciwnie, była bardzo żywa. Miał kolejny dowód na to, że samotne picie niczemu nie służy. I nikomu, a już zwłaszcza Samuelowi. Nie miał umiaru, nie wiedział w jakich odstępach pić szoty i w efekcie robi z siebie z pajaca krzycząc do nieznajomej znane tylko sobie słowa.
Odezwała się do niego, przez chyba straciła rytm i poczuł się podle, że psuje jej pokaz. Głośna muzyka zagłuszyła jej słowa, więc nie mógł stwierdzić po głosie, czy to faktycznie jest ona, ale najgorsze było, że wyglądała identycznie jak jego miłość życia, to nie mógł być przypadek. Przypadki nie wędrują sobie po losowo wybranych ludziach, budząc w nich bolesne wspomnienia. Bo jak miał wytłumaczyć sobie to, że była bardzo podobna do Cecile i to akurat on na nią trafił, gdzie normalnie nie ogląda takich scen? Podejrzewał, że była w pracy, ale występ przeciągał się niemiłosiernie, że nie mógł tego znieść i jednym haustem wypił resztę swojego drinka, a potem ukrył twarz w dłoniach.
Niech się to się wszystko już skończy...
Zapragnął wyjść, oddalić się z stąd, ale wiedział, że nigdy by sobie nie darował, że nie porozmawiał z rudowłosą nieznajomą, tak samo jak nigdy sobie nie daruje, że poszedł do łóżka z Marlee. Postanowił wytrwać do końca tańca i jeśli dziewczyna zechce w ogóle się nim zainteresować i pofatygować na rozmowę, a jeśli nie, to sam do tego będzie dążył. Kiedy zakończyła pokaz, był zaskoczony tym, że to ona go odnalazła i przez moment nawet szeroko się uśmiechnął na jej widok. Światło w tym miejscu nie było zbyt mocne, więc poprowadził ją w bardziej oświetlone miejsce, ale już wcześniej zauważył, że to jednak nie jest Cecile i cała nadzieja prysła jak bańka mydlana.
- Ja... przepraszam. Dopiero teraz przy mocniejszym świetle lepiej widzę, że to nie ty. Znaczy ty to nie ona. Ona... nie żyje. Od ośmiu miesięcy, ale przez moment kiedy na ciebie spojrzałem... Boże... - westchnął, robiąc żałosną minę. Postanowił się jednak opamiętać, by już więcej się nie pogrążać. - Ale jestem głupi... Jeśli zepsułem ci występ to przepraszam. Dasz sobie postawić drinka? - zapytał ostrożnie, bo teraz nie wyobrażał sobie puścić ją wolno i zapomnieć o całym zdarzeniu. Nie było takiej opcji.
Blair Emerson
powitalny kokos
benek#6510
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Nigdy nie sądziła, że gdzieś na świecie ma swojego sobowtóra, ale też w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiała. To nie były w jej opinii rzeczy, którymi warto zaprzątać sobie głowę - aż do teraz, bo nagle okazywało się, że jest do kogoś tak łudząco podobna, by całkowicie obcy człowiek zakłócał jej pokaz i krzyczał do niej spod sceny cudzym imieniem. Abstrakcja, ale posiadanie sobowtóra było chyba jedynym słusznym wytłumaczeniem. W każdym razie Blair podjęła decyzję w ciągu ułamków sekundy - porozmawia z nim i dowie się, o co chodziło. Sama siebie trochę tym zaskoczyła, ale pewnie zacznie dogłębniej to wszystko analizować dopiero jutro, jak już w miarę wytrzeźwieje. Teraz natomiast uważnie słuchała wyjaśnień i właśnie dostała na twarz informacją, że została pomylona ze zmarłą.
- Och... przykro mi. - Nie były to tak do końca puste słowa, bo choć nie znała chłopaka ani Cecile, do której rzekomo była podobna, to kiedy na niego patrzyła, coś w niej pękało i tak zwyczajnie, po ludzku robiło jej się go szkoda. Widać było, że mocno cierpiał, nawet taki empatycznie upośledzony dzban jak Blair potrafił to dostrzec. - Pewnie, chodź. Napijemy się i na spokojnie porozmawiamy. - Po tych słowach dała się poprowadzić w stronę baru i już nawet nie chodziło jej o ten darmowy alkohol, choć to swoją drogą niewątpliwie było z korzyścią dla niej i jej nałogu. Przede wszystkim jednak chciała dotrzymać mu towarzystwa bo ewidentnie tego potrzebował i dowiedzieć się czegoś więcej o dziewczynie z którą ją pomylił, bo była cholernie ciekawa jaka historia się za tym kryła.
Kiedy już mieli swoje drinki, poprowadziła go w nieco bardziej ustronne miejsce, gdzie było zdecydowanie spokojniej i ciszej a muzyka nie zagłuszała każdego słowa. Tutaj mieli dużo lepsze warunki na rozmowę, a rozmawiać z całą pewnością było o czym. Najpierw jednak Blair wzięła porządnego łyka swojego drinka - znając ją było to pewnie jakieś long island ice tea lub coś równie mocnego, bo jak już upadlać się alkoholem, to porządnie!
- Czy wyjdę na wścibską, jeśli zapytam kim była Cecile? - zapytała w końcu, odgarniając rudy kosmyk spadający jej na twarz. Tak właściwie to nie była jej sprawa i w ogóle nie powinno jej to interesować, ale Blair kierowała się w życiu prostą logiką - jeśli chciała coś wiedzieć to po prostu pytała, w swej nieskończonej ignorancji nawet nie zauważając, że być może jej pytania nie zawsze były na miejscu. Poza tym, już chyba zdążyliśmy ustalić, że cała ta sytuacja wzbudziła w niej niemałe zainteresowanie, choć historia nieznajomego chłopaka pewnie nie była najprzyjemniejsza, biorąc pod uwagę, że prawdziwa Cecile nie żyła. Jak zginęła? Kiedy? Kim dla niego była? Pytań miała całe mnóstwo a odpowiedzi mogła uzyskać tylko w jeden sposób, nawet, jeśli wypytywanie obcej osoby o takie szczegóły mogło wydawać się trochę niestosowne.

Samuel Morrison
ODPOWIEDZ