Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła tylko słysząc, że jest popieprzona, nie on pierwszy i nie ostatni pewnie jej to mówił, więc kompletnie się nie przejęła. przynajmniej te kilka oddechów chłodnego powietrza, jakie zaczerpnęła, gdy przenosił ją z samochodu do auta sprawiły, że poczuła się odrobinkę, z naciskiem na odrobinkę, lepiej. Nie oznaczało to natomiast, że przestanie mu utrudniać, więc mimo wszystko chciała postawić na swoim, wyrywając mu z rąk imponującą szpilkę.
- Nie trzebuje niańky! - warknęła, bo nie spodobało jej się to określenie i ponownie chciała zabrać buta, ale nie miała na to siły. - Bawiż się śietnie, nie o szukujuj - dodała układając się nieco wygodniej na poduszce pachnącej jej kosmetykami do włosów. - Mam to dzieś, że byś wiedział - mruknęła niewygodnie, bo twarz miała wtuloną w pościel, ale zaraz warknęła, gdy poczuła klepnięcie i uniosła się z morderczym spojrzeniem, jednak Jasper zdążył już się zmyć. Opadła więc z powrotem na poduchy, tylko, że nie mogłaby zasnąć bez wody i w obcisłych spodniach ze skóry syntetycznej, to też zeszła z materaca, świadoma tego, że gdyby usługi transportowe Jaspera były na google maps, to dałaby mu jedną gwiazdkę za tak mizerne wsparcie. Jeszcze śmiał coś mówić o długu, skoro wszystko musiała robić teraz sama. Niechętnie podeszła do drzwi, kołysząc się na boki, ale wtedy dotarło do niej w jakich drzwiach mężczyzna stoi i jeśli coś miało ją otrzeźwić, to właśnie ten widok. Niemalże natychmiast ruszyła korytarzykiem i nie przejmując się za bardzo, po prostu zamknęła drzwi barmanowi przed nosem, dociskając je ramieniem.
- Chyba powinieneś już iść - język trochę jej się jeszcze plątał, ale nie tak, jak przed chwilą. Naprawdę poczuła, że to wydarzenie dość mocno nią wstrząsnęło. Nie żartowała sobie wcale. - Serio Jasper, trafisz do drzwi - dodała i odprowadziła go wzrokiem, a kiedy w końcu wyszedł, westchnęła głośno i przysiadła na stopniu schodów na którym akurat stała. Musiała chwilę odsapnąć, zregenerować się, a dopiero potem jakimś cudem zeszła po tę wodę i wróciła do środka, wcześniej jeszcze zerkając na swój gabinet z perspektywy korytarza. Ile barman mógł zobaczyć? Raczej niewiele... niech tak też zostanie. Dlatego zamknęła drzwi na klucz i na wszelki wypadek wzięła go ze sobą do sypialni, zasypiając w niej, mimo obaw, całkiem szybko.

Jasper Ainsworth
<koniec>
ODPOWIEDZ