lorne bay — lorne bay
30 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

[akapit]

Powrót w rodzinne strony powinien dać jej więcej spokoju, a w rezultacie czuła jakby się dusiła. Miała więcej wolnego czasu, a nie wiedziała, co z nim zrobić. Z każdym kolejnym dniem zaczynała się czuć coraz bardziej obco. I coraz bardziej samotnie. Okropne uczucie. Odzwyczaiła się od niego i powrót był wyjątkowo bolesny.

[akapit]

Dlatego, gdy tylko zamykała kawiarnię wychodziła na miasto. Po prostu – jak za starych dobrych czasów. Jeden drink, drugi i kolejny. Przypadkowy kochanek, spotkanie dawnych znajomych i zawieranie nowych znajomości, o których zapominała następnego poranka. Nie był to najzdrowszy tryb życia, ale… co zrobisz?

[akapit]

Siedziała przy barze i zamówiła kolejny szot tequili. I przewróciła wymownie ślipiami, gdy siedzący przy niej mężczyzna nie odpuszczał. Zanudzał ją historią swojego życia i próbował uskutecznić bardzo, ale to bardzo nieudany podryw. Najgorsze, że jednocześnie nie rozumiał, gdy mówiła, że nie jest zainteresowana. Nie była! Zdecydowanie nie była. W końcu nie wtrzymała, poderwała się z barowego stołka i odwróciła się, by w kolejnej sekundzie wpaść z impetem prosto w ramiona innego mężczyzny, który zapewne planował zamówić drinka tuż nad jej ramieniem. Spojrzała na niego i w ułamku sekundy zdecydowała się na najbardziej durny obrót sprawy – Przyszedłeś, hej! – zacisnęła palce na jego koszulce i wspięła się na palce, żeby lekko musnąć jego policzek, zostawiając na nawet na nim lekki ślad po swojej pomadce – Kolega za nic nie chciał przyjąć do wiadomości, że na kogoś czekam, więc może… usiądziemy przy stoliku? – zaproponowała, nie dając mu dojść do słowa i jakiejkolwiek reakcji, bo to mogłoby zniszczyć jej plan wyrwania się ze szponów największego nudziarza w całym barze. Niewiele dalej myśląc złapała nieznajomego za dłoń i pociągnęła przez tłum bawiących się ludzi w kierunku jakiegoś pustego stolika. Chociaż tak naprawdę… wystarczyło, że się ewakuowała, tak? – Dzięki. I… przepraszam. Mam nadzieję, że dziewczyna cię za to nie zabije. – rzuciła pogodnie i bez większego skrępowania sięgnęła do jego policzka, by wytrzeć z niego czerwony ślad po szmince – I nie przeszkadzam. Chyba, że jednak masz ochotę na drinka… za pomoc w ewakuacji, ja stawiam. – zaproponowała swobodnie, ładnie się przy tym do niego uśmiechając.


Simon Schreiber
ambitny krab
nie#5225