malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
malarka, która całe swoje życie poświęciła sztuce, obecnie przygotowuje kolejną wystawę w Cairns, w życiu prywatnym zaś debiutuje w roli dziewczyny Aidena i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa
Noc jak każda inna. Przywykła do tego, że w klubie zawsze było głośno, anonimowo i duszno, a ludzie wydawali się jej takim samym zestawem zblazowanego zbiegowiska, które odurzone jej muzyką wyglądało z góry jak mało interesujące zombie. Pewnie, gdyby mogła przyjrzeć się im lepiej, rozgryźć ten lukier uśmiechów i pijackich flirtów to może wyłuskałaby coś głębokiego, ale przecież nie po to chodziło się do takich miejsc jak Shadow, by doświadczyć czegoś takiego. Rozchodziło się jedynie o te płytkie, jednorazowe wręcz znajomości. O ten dreszcz podniecenia, może szał chwilowej radości i moralny kac z rana. Czuła, że takie zestawy serwuje ten klubik z podłą reputacją z taką regularnością jak McDonald. Może właśnie tym byli – pieprzonym fast-foodem szybkich relacji, seksu w każdych konfiguracjach i prochów, które cisnęły się jej do rąk, choć ostatni raz brała przeszło siedemnaście lat temu. Ostatnio często do tego wracała, zupełnie jakby dawno niewidziany potwór wynurzał się ponownie z głębin, gotów na jej chwilę słabości. Może i powinna dopuścić go do głosu, to nie bałaby się wychodzić sama na fajkę, a tak to czuła się jak pieprzony tchórz, rozglądając się na boki i znajdując się nie od zaplecza, a od samego wejścia, gdzie ochrona widziała każdą dziewczynę.
Niegdyś uważała to za całkiem wzruszające i opiekuńcze, ale ostatnio kojarzyło jej się z niezdrową obsesją na punkcie kontroli, więc najchętniej wyszłaby dalej, korzystając z dłuższej przerwy. Z tym, że ostatnio taki wypad zakończył się szramą na szyi i groźbą zabójstwa, więc powinna uważać. Zmarszczyła brwi, Julia Crane nienawidziła wszelkich powinności, nawet tych, które narzucała sobie sama, więc nic dziwnego, że wahała się długo między spaleniem przed wejściem dwóch papierosów, a wędrówką w stronę portu, by po prostu na chwilę odetchnąć świeżym powietrzem i wolnością.
Z tym, że jak tak dalej pójdzie i znienacka pojawi się Dean to może mieć w ogóle trudności z oddychaniem przy poderżniętym gardle. Tak sobie rozmyślała bardzo obrazowo, wbijając kciuki w wewnętrzną stronę dłoni, aż do krwi i przygryzając ciągle karminowe wargi, które miały jej przypomnieć, że nadal jest sobą. Mimo topora wiszącego nad jej głową i mimo tego, że po tej całej szopce z rozwodem została bez rodziny ani przyjaciół.
Zanim jednak zdążyła pomyśleć – a zawsze robiła najpierw, nie myślała – spostrzegła postać obok siebie. Też palił, właściwie mógłby być kolejnym seryjnym mordercą albo tajniakiem z policji, ale wydawał się jej na to za młody, zbyt banalny, zbyt mocno przypominający tych wszystkich bogatych dupków, których znała jeszcze z rodzinnego domu. Wówczas, gdy była równie kapryśną dziewczynką o nienagannych manierach, nie to co teraz, gdy licznik wskazywał więcej na trzydzieści, a ona z premedytacją postanowiła go wykorzystać.
Do spaceru, przynajmniej na razie.
- Masz ochotę się przejść? – powinna być bardziej niewinna, przywitać się, może zaczekać na jego odpowiedź, ale zamiast tego złapała go po prostu za dłoń. – W stronę portu, lubię tam palić – a ona się dziwiła, że ktoś usiłował ją zabić.

Kovu Laurier
- — -
24 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
Heaven knows that I'm born too late
For these ghosts that I chase
With these dreams, I inflate, painted skies in my brain
2.
outfit

Sytuacja z przedawkowaniem nic go nie nauczyła. Oczywiście potrzebował trochę czasu, żeby się nieco pozbierać. W końcu zaliczył trip życia, ale zjazd po nim był jeszcze gorszy. Zresztą, gdyby nie wizyta Caspera to pewnie gryzłby ziemię od paru dni, albo nadal leżał w kostnicy. Przyjaciel musiał odstawić akcję rodem z Pulp Fiction, wbijając mu w serce strzykawkę z odpowiednią dawką adrenaliny. Kovu uwielbia filmy Tarantino, ale nie podejrzewał, że kiedykolwiek będzie uczestnikiem tego typu wydarzeń. Oczywiście ojcowie byli wściekli, że nie pojawili się na ważnym biznesowym spotkaniu. Jednak udało się ich jakoś udobruchać, wystarczyło pare uśmiechów Ellisona, odpowiednie słówka i starszy Laurier jadł mu z ręki.
Mniejsza, potrzebował się nieco zabawić, zapomnieć o tym, co się stało. Poza tym uwielbia dudnienie muzyki w klubie, spocone ciała kobiet, wijących się dookoła niego. Do tego wystarczy dodać alkohol, całkiem dobry sort i wieczór można uznać za wspaniały. Kovu nie potrzebował zbyt wiele do szczęścia.... Pojawił się w Shadow dość późno, loża w klubie zazwyczaj była zarezerwowana jedynie dla niego i jego paczki. Dziś bawił się sam, reszta go wystawiła, co sprawiło, że dość mocno się zirytował. Jednak nie miał zamiaru sobie psuć rozrywki!
Postał chwilę przy barze, nawiązał kontakt z paroma panienkami, które praktycznie od razu zgodziły się na wspólne picie. Potrzebował zatrzeć ślad zapachu Casa, zapomnieć o nim... Najłatwiej było rzucić się w wir używek oraz zabawy. Jego organizm pewnie go za to nienawidzi i kiedyś się zemści. Wypił pare shotów, zapodał sobie molly, co jeszcze pogorszyło sytuację. Wszystko zaczynało go jeszcze mocniej wkurwiać, dlatego wyszedł z klubu, żeby zapalić papierosa. Nigdy nie kończyło się na jednej fajce, dlatego stał tak dłuższą chwilę, kończąc palić już trzecią.
- Miałbym czelność odmówić? - uśmiechnął się cwaniacko, patrząc na kobietę, która go zaczepiła. Bez zbędnych ceregieli chwyciła go za dłoń. - No to prowadź. - zaśmiał się, splatając razem ich palce. Może ten wieczór jednak nie będzie aż tak irytujący?
- Skoro mamy już razem palić to może zdradzisz mi swoje imię? - zaproponował, wyciągając paczkę papierosów i częstując kobietę.

Julia Crane
powitalny kokos
dagger
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
malarka, która całe swoje życie poświęciła sztuce, obecnie przygotowuje kolejną wystawę w Cairns, w życiu prywatnym zaś debiutuje w roli dziewczyny Aidena i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa
Mogła od razu przyznać mu się do brutalnej prawdy. Szukała ochroniarza, bo wiedziała już jak kończą się samotne spacery dla kobiet takich jak ona. Jej bezkompromisowość, sypianie z każdym, kto umiał na dłużej przykuć jej uwagę bądź bezczelność sprawiały, że ludzie jej nienawidzili. Ostatnia wystawa w Melbourne z męskimi aktami również nie przysporzyła jej popularności, ale to chodziło o coś więcej. Dean chciał ją zabić, bo była winna śmierci jego brata, a to już stawiało jej bezpieczeństwo w bardzo trudnej sytuacji, wręcz beznadziejnej.
Jedyne co jej pozostawało to broń, ale jeszcze jej nie zdobyła – nie śmiała na razie zawracać głowy Nathanielowi – więc musiała wykorzystywać takich ludzi jak ten. I dopiero, gdy złapała jego dłoń, zdała sobie sprawę, że jest pijany, zapewne naćpany i na dodatek młodszy o całą dekadę. Już widziała oczami wyobraźni scenę jak nad portem wymyka się jej z rąk i wpada prosto do zatoki, a ona ma kolejne ciało na sumieniu. Chyba jednak ostatnio zbyt mocno panikowała, więc zapaliła pierwszego papierosa jeszcze przed tym osobliwym spacerem i spojrzała na niego w dół. W szpilkach mogła nad nim górować i to było całkiem miłe uczucie.
Jak i to, że nie był jednym z tych potwornie nudnych kolesi, którzy pytają jak, gdzie i w jakim celu. Niemal już rysowała w głowie listę zalet potencjalnego towarzysza, choć niestety w myślach miała również narkotyki twarde, narkotyki miękkie i te al dente jak powiedziałby stary filozof.
- Musimy z tymi imionami? – wywróciła oczami, ale tak naprawdę i tak nie miała potrzeby, by go nie zdradzać. To ona była dj-ką na tym smętnym dancingu w Shadow. – Julia – nie musiała mu podawać ręki, bo już ją trzymała, ale uśmiechała się zupełnie jakby poznawanie nowych ludzi znów miało być czysto ekscytujące, a nie już tylko przerażające. – A ty masz jakieś imię czy zgubiłeś w loży VIP? – nie po to go lustrowała zawzięcie wzrokiem, by nie zauważyć jego drogiej koszuli bądź zegarka na nadgarstku.
Mimo wszystko wydawał się dziwnie nie z tej bajki, co trzeba. Trochę jak Crane, która opływała w luksusach z funduszu powierniczego, malowała jakże perwersyjne obrazy i na dodatek siedziała za konsolą w tym podłym miejscu, czując się wszędzie jak u siebie.

Kovu Laurier
ODPOWIEDZ