weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Kellan Jones

- Rozumiem. - odparła, oceniając od razu dziewczynę że niczego nie nauczyła się najwidoczniej z tej sytuacji, inaczej zrobiłaby wszystko żeby zerwać z tym miejscem i uwolnić się stamtąd, skończyć z tym złym życiem księżycowego anioła.
- Miałeś bądź masz zatem naprawdę dobrych rodziców. Teraz tak wielu rodziców w ogóle nie zajmuje się swoimi dziećmi, liczą na to, że to wychowawcy w przedszkolach i szkołach wychowają za nich dzieci, bo oni są wiecznie zapracowani. A jak dwie panie mają wychować dwudziestkę dzieci? Potem one się uczą na podstawie seriali oglądanych w internecie, a sam wiesz, jaka tam jest pokazana rzeczywistość. I pojawia się zdziwienie, że brak szacunku wobec swoich rodziców, nie wspominając już o przedmiotowym traktowaniu kobiet. - odparła, bo sama również była wychowywana w podobnej rodzinie z identycznymi wartościami przekazywanymi dzieciom. Jej brat je naprawdę też poznał, tylko jego zmienił pobyt w Europie i raz złamane serce, przez co stał się dupkiem. Pasował zatem do tego miejsca, ale Rose jako starsza siostra nadal widziała w nim dobro i tego brata, który wraz z nią uczył się tych samych wartości. Wierzyła też w to, że dawny Luca jeszcze kiedyś wróci.
- W takim razie jesteśmy umówieni na lekcję samoobrony. - stwierdziła, uważając że skoro mężczyzna sam jej to zaproponował to może czuć się przy nim bezpiecznie. A skoro może czuć się przy nim bezpiecznie to może się z nim jeszcze spotkać, nieprawdaż? Przynajmniej nauczy ją czegoś, co przyda jej się w życiu. Niestety Sapphire River nie była znana z najbardziej bezpiecznej strony.
- Jasne, niektórzy sądzą że ze mną jest coś nie tak, ale ja nie boję się żadnego ze zwierząt. - odparła, śmiejąc się przy tym, bo dla wielu to wydawało się zbyt podejrzane, tak jakby Rose nie była z nimi szczera. A ona miała jakiś taki ukryty talent i w sobie coś takiego, że nie obawiała się zwierząt, w końcu to dla nich się poświęcała każdego dnia.
- Jesteś pewien, że jest to tylko przyjaciółka, czy ktoś więcej? - zapytała, bo on tak ciepło mówił o tej kobiecie że to jasne iż Rose, zapewne tak jak większość jego znajomych, stwierdziła, że pewnie on i jego przyjaciółka bardzo by do siebie pasowali. A w takim wypadku nie wypadało się pchać tam na trzecią i narażać siebie na złamane serce. Hepburn jak każda kobieta, potrzebowała zapewnień w co ewentualnie się pakuje.
- Myślę że skoro poradzę sobie z pytonem to z nią również powinnam dać radę. - zaśmiała się, bo uważała, że tamta kobieta nie powinna jej tak szybko przestraszyć. Rose była silną zawodniczką. A obawa mogłaby pojawić się zawsze. Wtem pomyślała że może ta kobieta traktuje Kellana jak swojego brata? Jednak o to nie zapytała, czekała na jego odpowiedź odnośnie ich przyjaźni i znów sączyła swojego drinka.
- Ale przez zachowanie jednej przedstawicielki naszej płci nie straciłeś wiary ogółem do kobiet? - zapytała bo jego historia była niezwykle przykra. Jej historia miłosna również, ale czy byłaby gotowa mu ją opowiedzieć tu i teraz? Nie, na to jest chyba za wcześnie. Bez zastanowienia położyła dłoń na jego dłoni, chcąc dodać mu otuchy i nie mówiąc nic więcej, sądząc że on ten miły gest zrozumie jako "ja taka nie jestem, możesz mi zaufać". Tylko czy to było wobec niego fair, skoro sama nie umiała aż tak zaufać mężczyźnie?
happy halloween
nick
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
- Czasy się zmieniają. Teraz, rodzice są teraz bardziej zainteresowani własnymi karierami, a nie tym, żeby w odpowiedni sposób wychować swoje dziecko. - Powiedział z lekkim uśmiechem na ustach. - Liczą chyba na to, że to nauczyciele, zamiast nich zajmie się kształtowaniem nowego człowieka, zapominając, że to w głównej mierze, z domu dziecko wynosi wszystkie wartości. - Dodał jeszcze. Sam dzieci nie miał ( chyba, bo sprawa z Kirą nadal była w toku), ale wiedział, że gdyby kiedyś miał zostać ojcem, zrobił by wszystko, by jego dziecko wyrosło na porządnego człowieka.
Jones zawsze uważał, że każda kobieta powinna była potrafić się bronić. Zbyt wiele już w życiu widział. Zbyt wiele historii już słyszał i dlatego mówił teraz Rose o samoobronie. Czasy się zmieniały, a przede wszystkim ludzie.
- Zostawię ci swój numer i jeśli faktycznie będziesz chciała nauczyć się kilku przydatnych chwytów, dasz mi znać. - Zaproponował po chwili, zastanawiając się, czy właśnie faktycznie umawiają się na kolejne spotkanie, czy po prostu rozmawiają. Kellan nie chciał też niczego dziewczynie narzucać, namawiać jej na coś, na co nie miałaby ochoty, więc to jej pozostawiał ostateczną decyzję odnośnie ich ewentualnego kolejnego spotkania. A po drugie, nie chciał niczego zakładać, ani też snuć planów na przyszłość, mając gdzieś z tyłu głowy, to co ostatnio spotkało go z Patti.
Przez krótką chwilę, Kellanowi wydawało się, że Rose bada teren. Odgonił jednak od siebie tą bzdurną myśl,bo jednak dziewczyna nie powinna była mieć powodów do zazdrości.
Jednak, z drugiej strony, od zawsze tak było. Każda kobieta, której opowiadał o Eve, dopytywała się, czy aby na pewno byli tylko przyjaciółmi. Jones z Paxton udowadniali światu, że przyjaźń damsko – męska naprawdę istniała.
- Znam ją od dziesięciu lat. - Zaczął wyjaśniać z lekkim uśmiechem na ustach. - I od dziesięciu lat, nawet przez chwilę oboje nie mieliśmy ochoty na to, by spróbować czegoś więcej. Eve jest bardziej jak kumpel. Nigdy nawet nie pociągała mnie w ten romantyczny sposób. Zawsze chętnie mi pomagała i to chyba jedyna osoba, która wie, jak ze mną postępować. - Dodał jeszcze, mając nadzieję, że jego wyjaśnienia są składne, a przede wszystkim wystarczające. Wielu osobą musiał się już tłumaczyć z tej swojej przyjaźni, więc przyzwyczaił się już do tego typu pytań.
Wyjawienie Rose powodów, dla których znalazł się w Shadow dość mocno go zaskoczyło. Rzadko kiedy zwierzał się obcym ludziom ze swoich problemów, wychodząc z założenia, że przecież sam powinien sobie z nimi radzić. Jednak, stało się, a on musiał teraz ponieść konsekwencje swoich słów. Jej gest dość mocno go zdziwił, ale nie cofnął ręki, a jedynie połączył ich dłonie w lekkim uścisku, przyglądając się ich splecionym dłoniom, by po chwili przenieść wzrok na twarz Rose.
- Z tą wiarą i zaufaniem to bym polemizował. - Powiedział po chwili namysłu. - Już dawno powinienem był się nauczyć, że nie wszystkie kobiety są warte zachodu. Patti nie była pierwszą, którą skorzystała z mojej dobroci i zwiała. - Wyjaśnił, popijając swojego drinka. - Chociaż nie była najgorsza. To miejsce nadal zajmuje moja była żona, przez którą przeniosłem się do Lorne. Jednak to nie jest ani przyjemna, ani tym bardziej ciekawa historia. Szkoda psuć sobie wieczór opowieściami o złamanym sercu Kellana Jonesa. - Dodał jeszcze, próbując sobie żartować. Wiedział, że powiedział Rose odrobinę za dużo. Z drugiej jednak strony, miała w spojrzeniu coś takiego, co kazało mu jej choć odrobinę zaufać. Kellan wiedział, że stąpa po cienkim lodzie, a z tyłu głowy kołatały mu ostrzeżenia, jednak w chwili obecnej, starał się nimi kompletnie nie przejmować.
- Dość jednak o mnie. Opowiedz mi lepiej coś osobie. - Poprosił po chwili, bo jednak nie chciał tak od razu się uzewnętrzniać. Wszak znali się dość krótko, a dziewczyna wiedziała o nim już naprawdę wiele.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
żuczek#2609
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Kellan Jones

- Owszem, wiele się zmieniło na przestrzeni lat. Gdy kiedyś największą wartością była rodzina, tak teraz największą wartością jest pieniądz i kariera. - trochę tego nie rozumiała, bo chyba była człowiekiem starej daty i ona jakby dane jej było urodzić dziecko które straciła, wychowałaby je i poświęciła należytą uwagę, by ta wyrosła na mądrą dziewczynkę, bo przecież Rose spodziewała się córeczki cztery lata temu. Jej rodzice poświęcali czas jej i jej bratu i była z nimi blisko, nie wyobrażała sobie tego zatem żeby ona nie miała być blisko ze swoim dzieckiem.
- Ja bym chciała być blisko ze swoim dzieckiem, podobnie jak ja jestem blisko ze swoimi rodzicami na przykład. Nie wyobrażam sobie by to inni mieli wychować je za mnie. - odparła szczerze, ale gdzieś tam smutek wkradł się na jej twarz. Zawsze gdy wspominała o dzieciach to przychodziła ta myśl że ona też mogła być matką, ale nie zostało jej to dane gdyż poroniła. Czasami zastanawiała się jakby wyglądało jej obecne życie z czteroletnią córką, innym razem wolała nie myśleć. Po co się ranić czymś, co było tylko wyobrażeniem i niespełnionym marzeniem czy wspomnieniem? Z tego powodu napiła się jeszcze trochę drinka, by nie myśleć chociaż przez chwilę o tym, co utracone. A mogła się skupić na tym co się dzieje tu i teraz, czyli na nowo poznanym mężczyźnie w barze, którego zbytnio nie lubiła. Ale dzięki temu spotkaniu być może go polubi, kto wie?
- W takim razie na pewno czekaj na wiadomość ode mnie. - stwierdziła stanowczo, gdy tylko zmienili temat i gdy ten napisał jej swój numer na serwetce czy podał wizytówkę, tak ona wyjęła telefon z torebki i od razu go sobie zapisała, a potem puściła sygnał, by on również mógł mieć jej numer.
- Mam rozumieć że mogę kontaktować się o każdej porze dnia i nocy? - zapytała jeszcze z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Niby żarcik, ale sprawdzał czy mężczyzna był zainteresowany. I chyba dobrze ocenił ją, sądząc że szatynka bada teren, bo poniekąd to właśnie robiła. Każda kobieta sprawdza konkurencję i nawet nieświadomie to robi.
- W takim razie każda potencjalna partnerka powinna najpierw wybrać się na lekcje obsługi Kellana do Eve, a dopiero później, gdy przejdzie pozytywnie wszystkie testy od twojej przyjaciółki, dopiero może się bardziej zaangażować w relację z tobą? - zaśmiała się, naprawdę żartując, bo tak to trochę zabrzmiało z ust marynarza. Teraz pytanie czy Rose by się podjęła tego wyzwania i spróbowałaby wywiedzieć się paru różnych sztuczek na Jonesa od jego przyjaciółki czy wolałaby odkrywać go powoli sama? Chyba zawsze jak się samu odkrywa drugą osobę to jest to lepsze niż otrzymanie wszystkiego na tacy. Sama również spojrzała na ich splecione dłonie i uśmiechnęła się inaczej niż zwykle, może z jakimś takim utęsknieniem za miłością? Oczy również wyraźnie zabłysły, taki mały gest, a ile potrafił znaczyć dla drugiej osoby.
- Nie wszystkie takie są jak Patti. Nawet jeśli powiem że ja taka nie jestem to nie możesz mi w pełni w to wierzyć dopóki sam tego nie sprawdzisz. Ale to od ciebie będzie zależało czy zechcesz to sprawdzić. - odparła, bo ona nie wykorzystywała mężczyzn, wręcz przeciwnie, angażowała się całym sercem i sobą, przez co potem miała złamane serce. A jeszcze tydzień wcześniej mówiła przyjaciółce że żadnych marynarzy, żadnych mężczyzn...
- Jeśli czujesz taką potrzebę, chęć podzielenia się ze mną tą historią to powiedz, ja wysłucham. Ale jeśli wolisz ją zachować dla siebie to również to uszanuję. - odparła jeszcze na jego słowa dotyczące byłej żony, bo miała wrażenie że on chce się z nią podzielić tą historią, ale coś go blokuje. A ona chciała dobrze, jeśli to miało mu pomóc, w pewnym stopniu go oczyścić to niech mówi.
- Jak już wiesz, jestem weterynarzem. A zanim podjęłam się studiów weterynaryjnych to byłam tancerką, ale nie taką jak twoja sąsiadka, tylko tancerka zawodowa, grająca w teatrze i biorąca udział w zawodach tanecznych z tańca towarzyskiego. Taniec nowoczesny nigdy nie był moją mocną stroną. Mam młodszego brata, który jest barmanem w tym oto klubie, również złamane serce za sobą. Wspominałam już że kocham zwierzęta? - nie była dobra w opowiadanie o sobie, więc zaczęła od tego, co by powiedziała każdemu, a potem dodała to, o czym mówiła bardzo rzadko, a mianowicie o tańcu oraz o złamanym sercu. Czuła że jest mu to winna po tym, jak mężczyzna sam się przed nią otworzył.
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ