udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
/ po grach

Piosenka, która leciała właśnie w klubowych głośnikach, już od dawna jej się podobała. To coś jak blues, brudny, surowy, a jednocześnie tak melodyjny i hipnotyczny, że nawet ona przystanęła na chwilę pod podestem, na którym wyginała się jedna z tancerek. Była dobra. Serio. Była szalenie dobra, więc nie było nic dziwnego w tym, że musiała wyjść na scenę kolejny raz. To nic, że tym razem prezentowała swoje wdzięki jedynemu, ostatniemu już klientowi, podobno stałemu, ale Diane pracowała w Shadow zbyt krótko, żeby go znać. Zresztą, klient stały, nowy, to nie miało znaczenia, dopóki zamawiał alkohol. A zamawiał sporo, bo Mason właśnie zaniosła mu kolejnego już drinka.
- Ile on może wypić? - spytała Benedicta, kiedy tylko pojawiła się w pobliżu baru. Postawiła na ladzie tacę i ułożyła na niej kilka pustych kufli. Tak będzie łatwiej przenieść je na zmywak. - Wiele już widziałam, ale ten facet jest niesamowity.
Niesamowite było też to, jak duże napiwki dawał. Tak, to zdecydowanie jej odpowiadało i w dużej mierze to właśnie to sprawiało, że Diane nie czuła jeszcze zmęczenia, choć godzina była już późna. A może wczesna? Kto by na to patrzył. Ważne, że wszyscy wyjdą stąd zadowoleni.
- Mam coś dla ciebie - wyciągnęła kilka banknotów. - Co prawda mamy teraz tylko jednego klienta i nie musisz dzisiaj specjalnie przepychać moich zamówień, ale i tak liczę na dalszą owocną współpracę - uśmiechnęła się. Chętnie dzieliła się napiwkami z barmanami, żeby ci w pierwszej kolejności podawali drinki właśnie dla klientów, których stoliki obsługiwała. Zresztą, zdążyła też polubić Osbourne'a. Lubiła z nim pracować, a to, że mieszkali w tej samej dzielnicy, dodatkowo pomagało w budowaniu dobrych relacji.

Benedict Osbourne
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Utwór był zdecydowanie w jego klimatach. Wprawił go w dobry nastrój, toteż odżył na moment, zdecydowanie żywiej kończąc wydawanie kolejnego koktajlu. Z baru miał bardzo dobry widok na całą salę i klientelę, głównie zgromadzoną przed sceną i wybiegiem. Na tancerki, czyli poniekąd jego koleżanki z pracy zawsze chętnie zerknął. Pracując w takim a nie innym miejscu raczej rzadko kiedy mógł liczyć na podryw ze strony płci przeciwnej, których nie było zbyt dużo. Ale zdarzały się i takie przypadki.
Umył dłonie i upił niewielki łyk rumu, obserwując powracającą do niego Diane z tacką pełną pustych szklanek i kieliszków. Podszedł bliżej i uśmiechnął się tylko na jej komentarz dotyczący jednego jegomościa, którego miała okazję obsługiwać.
- Szczerze mówiąc, mnie już chyba nic nie zdziwi. – skwitował, jednocześnie pakując szkło do zmywarki. Mógł posłużyć się własnym doświadczeniem, kiedy życie na rauszu nie stanowiło wybitnego zadania. Jako odpowiedzialni ludzie, powinni delikatnie zasugerować koniec dla takiego delikwenta, ale nie w tym miejscu. Nie, kiedy Diane świetnie szło pobieranie kolejnych banknotów.
Sięgnął po parę nominałów, które kobieta dla niego przygotowała. Schował pieniądze do kieszeni spodni, po czym pochylił się, opierając łokciami o bar. Akurat miał małą przerwę w związku z niedużym ruchem.
- Z tobą, zawsze. – upewnił ją dodatkowo uśmiechem, podtrzymując ich współpracę w celu urobienia gości i napchania sobie kieszeni dodatkowymi napiwkami. Akurat bardzo dobrze się rozumieli i potrafili na tej bazie wyciągnąć dla siebie bardzo duże korzyści. – Przyrządzić ci coś? – zapytał, nie przejmując się zbytnio korzystaniem z barku. Oficjalnego zakazu picia w końcu nie było. Nawet jeśli, Benedict nie potrafiłby odmówić strudzonej Diane czy tancerkom. – Wracasz dzisiaj ze mną? – zapytał mimochodem, oferując podwózkę. Nie mieszkali w końcu daleko od siebie, więc miał po drodze. I chociaż klub też znajdował się w okolicy, to skoro był autem, Diane znacznie szybciej mogłaby znaleźć się w domu. A kto wie, może im obojgu nie będzie jeszcze się chciało tak szybko spać.

Diane Mason
ambitny krab
nick
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
W jej przypadku było nieco inaczej, ale na szczęście uwaga męskiej części klienteli zwracała uwagę na tancerki, a nie na nią. Taki stan rzeczy szalenie jej odpowiadał. Wolała, gdy to na innych skupiały się spojrzenia, bo w tym momencie swojego życia niekoniecznie chciała być na świeczniku. Odpowiadało jej noszenie zamówionych przez gości alkoholi i chyba całkiem nieźle radziła sobie jako kelnerka. Najważniejsze było jednak to, że dogadywała się z personelem i nie zdążyła jeszcze popaść w żaden poważny konflikt.
- W takim razie będziesz musiał opowiedzieć mi później coś o stałych klientach. Wiesz, coś w stylu "do niego nie podchodź, dopóki sam cię nie zawoła", "on daje niezłe napiwki" albo "ten się upija i łatwo naciągnąć go na alkohol z górnej półki" - uśmiechnęła się. Chętnie dowie się czegoś nowego, pozna zwyczaje gości i przy okazji być może omówi sobie z Benedictem kilka tajemnych znaków, żeby ich współpraca układała się jeszcze lepiej. Bo owszem, może być znacznie lepiej. Mason nie miała większych oporów przed tym, by pozbawiać ludzi zawartości ich portfeli.
- Zrób mi coś, co zrobiłbyś klientce, która powiedziałaby, że chce wypić coś mocniejszego, ale jednocześnie lekkiego - ona też oparła się na moment łokciami o barowy blat. - Nie chcę, żeby w pracy było czuć ode mnie alkohol, więc dodaj sporo soku. Albo toniku. Albo czegoś innego, bo zdaję się na ciebie.
W razie czego poprosi Osbourne'a, żeby trzymał jej drinka gdzieś po swojej stronie, żeby żaden z klientów nie musiał patrzeć na kelnerkę popijającą coś w czasie pracy. Woda nie dodałaby jej energii, a patrząc na "przepustowość" pana oglądającego jeszcze popisy tancerek, ta noc mogła potrwać jeszcze długo. Naprawdę długo.
- Tak, jeśli tylko to nie problem, to chętnie - odparła od razu z uśmiechem. Grzechem byłoby odrzucić taką propozycję. Tylko głupiec wracałby pieszo, kiedy kolega z pracy proponuje podwózkę. A co do spania... Póki co nie czuła się ani trochę zmęczona. - Jak myślisz, za ile on skończy? - skinęła głową w stronę gościa. - Stawiam kolejkę, jeśli wyjdzie stąd w ciągu 15 minut.
Odrobinka hazardu nikomu chyba jeszcze nie zaszkodziła, prawda?

Benedict Osbourne
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Sam nie pracuję tutaj długo, więc nie znam wszystkich. Mimo wszystko dam znać, co i jak, jeśli zjawi się ktoś specjalny albo niepożądany. – w końcu i tacy tutaj trafiali. Zazwyczaj z przypadku, zamawiając jedno piwo i nie chcąc postawić drinka dziewczynom. Niektóre specjalnie podnosiły o to raban, alarmując tym samym ochroniarzy, którzy niejako wymuszali na takim delikwencie zostawienie czegoś więcej niż kilku dolarów. Benedict nie mieszał się w takie sprawy, robił swoje i trzymał się z daleka, chyba że ktoś robił problemy na barze. Może nie pracował długo, ale szybko poczuł się jak u siebie.
- Wiesz, że to przeciwstawne słowa? – zagadnął w kontekście opisu drinka, który przedstawiła mu Dianne. Nawet spodobały mu się takie wymagania, w końcu nie był tutaj tylko od polewania piwa. Zazwyczaj, pod koniec zmiany miał pod ręką flaszkę wódki, bo inni pracownicy potrzebowali mocnego znieczulenia by dobrnąć do końca. – Zaraz coś wymyślę. – wyprostował swoje ciało i wyciągnął odpowiednie butelki a ich zawartość przelał do szklanicy, w której wszystko wymieszał. Spojrzał w międzyczasie na Dianne z tym swoim skrytym entuzjazmem, kiedy pozytywnie rozpatrzyła propozycję podwózki. Miło było chociaż raz nie wracać samemu o domu.
Zabrał z niej wzrok ponownie zerkając na gościa, o którym rozmawiali już wcześniej. Bawił się dobrze i możliwe było, że tak szybko nie pozwoli im zamknąć lokalu. Nie od niego to oczywiście zależało. Przynajmniej dostarczał im dwojgu rozrywki, która nawet przerodziła się w mały hazard. Samym powracającym spojrzeniem na oczy Mason było jasne, że Benedict przyjmuje wyzwanie.
- Dobrze, przyjmuję twój zakład, chociaż to chyba ja stawiam kolejkę, skoro twierdzisz, że wyjdzie wciągu piętnastu minut. – zrobił zamyśloną minę, próbując naprostować sytuację na logiczną ścieżkę. – W sumie, podbiję stawkę. Stawiam kolację i drinka, jeżeli gość opuść lokal bez ochroniarzy po piętnastu minutach. Ty stawiasz kolejkę wtedy, gdy gość zawoła cię dwa razy po dolewkę w przeciągu dwudziestu minut, bo myślę, że tak właśnie będzie. – kończąc warunki zakładu, podsunął w stronę Dianne żółtego drinka, z wymieszanymi różnymi alkoholami w mniejszych ilościach, oraz sokiem z cytryny i pomarańczy i oczywiście dużą porcją lodu. Przybrał taką samą pozycję co ona, opierając się o bar, wpatrując się w swoją koleżankę z pracy.

Diane Mason
ambitny krab
nick
udaje profesjonalną nianię — a jest świadkiem koronnym
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyna z trudną przeszłością oraz kilkoma sekretami. Niedawno przyjechała do Lorne Bay i dopiero urządza się w mieście, próbując unikać przy tym kłopotów.
Przytaknęła. Właśnie na to liczyła. A skoro on nie chciał mieszać się w pewne sytuacje, to ona tym bardziej nie powinna chyba tego robić. Nie była do końca pewna, które z nich przebywało w mieście krócej, ale i tak chyba nie wypadało jej wtrącać się w podobnych sytuacjach. Instynkt podpowiadał jej, by najlepiej w nic się nie mieszać, Rufus, jej stary znajomy, podpowiadał jej już, że najlepiej będzie w ogóle do niczego się nie mieszać.
- Niekoniecznie. Wystarczy, że zrobisz coś z opóźnionym zapłonem - uśmiechnęła się. Tak, to chyba kolejna część wyzwania. Wyzwania, którego sama nie była chyba nawet do końca świadoma, a które chyba jej się spodobało. Skoro Benedict lubił takie mini prowokacje, to być może Diane będzie w stanie zlecić mu jeszcze kiedyś podobne zadanie. Niekoniecznie od razu swoje własne, zapewne jakiegoś wybrednego klienta. Raczej nie będzie nim pan siedzący jeszcze w klubie, bo gustował w znacznie prostszych trunkach.
- Hej, a może po prostu chciałam coś ci postawić? - uśmiechnęła się. Fakt, mogła zrobić to znacznie prościej, ale tak było o wiele ciekawiej. Wyraźnie ożywiła się, kiedy Benedict zdecydował się podbić stawkę i trzeba było przyznać, że chyba jej to odpowiadało. Co prawda gdzieś z tyłu jej głowy pojawił się cichy głosik mówiący coś w stylu" nie powinnaś", przez co zaczęła zastanawiać się, co na to wszystko powiedziałby Rufus. Na pewno miałby sporo zastrzeżeń, ale... Nie było go tu, a przecież sam mówił jej, że była młoda i ma szansę przeżyć jeszcze wiele wspaniałych chwil.
- Dobra - wyciągnęła rękę w jego stronę, chcą przypieczętować całą umowę. - I tak nie masz szans - dodała jeszcze z uśmiechem. Wiadomo, trochę się z nim sprzeczała, bo przecież teraz już nic nie zależało od nich. Póki co zamierzała skupić się na drinku, bo ten - musiała to przyznać - prezentował się rewelacyjnie. - Wygląda niesamowicie - spróbowała odrobinę - i niesamowicie smakuje. Nic dziwnego, że pracujesz tu jako barman.
Musiała go pochwalić. Właśnie czegoś takiego oczekiwała od drinka.

Benedict Osbourne
ODPOWIEDZ