Fotograf — BEAST DAYLIGHT PHOTO STUDIO
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Manipulant i hazardzista
Stara się nie wtrącać w życie innych
Bo z łatwością potrafi je spieprzyć
015: Go to hell, for heaven's sake

Bary, kasyna, nocne kluby i wyskoki za miasto.
Od dłuższego czasu właśnie tak malowała się rzeczywistość Deana. Nie było w niej zbyt wielu kolorów, raczej odcienie szarości, czerni i bieli. Pogubił się w swoim życiu, błądził między ścieżkami, nie potrafiąc odnaleźć odpowiedniej drogi. Nieważne w którą skręcił, na końcu był ślepy zaułek, a później, wszystko zaczynało się od nowa. Nie uczył się na błędach, bo nie miał do tego siły.
Nie warto, Dean. Nie zawracaj sobie głowy
Złote rady przebiegające przez myśli, zawsze doprowadzały go... Do początku. A początek zaczynał się tutaj, w Shadow. Przez myśl mu nie przeszło, że dojdzie do takiego etapu w którym będzie oglądał striptizerki, lecz nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Dom świecił pustkami, których nie potrafił niczym zastąpić, choć nakupował durnych ozdóbek i sprawił sobie nawet psa. Podświadomie przeczuwał, że niedługo coś się wydarzy. W jego życiu pojawi się nagła zmiana, zupełnie jak tajfun, wyczuwalny przez zjawiska pogodowe. Nim się z tym tajfunem zmierzy, woli umilić sobie czas.
Dlatego siedział właśnie w Shadow, wypijając kolejnego drinka i przyglądając się niesamowicie wysportowanej, rozciągniętej dziewczynie. Podziwiał te tancerki, naprawdę. Jego kondycja fizyczna była ostatnią rzeczą na którą mógłby narzekać, ale jak pomyślał o robieniu szpagatu, to automatycznie zabolało go krocze. Nie, to nie było to, co potrafiłby zrobić. Kobiety były bardziej giętkie.
Po skończonym pokazie i wypiciem dwóch, czy trzech drinków, nastała pora na szybkie ogarnięcie sytuacji. Zahaczył jeszcze o jakiegoś dilera, który sprzedał mu MDMA, bo dzisiejszej nocy czuł potrzebę zupełnego resetu.
Przeciskając się przez tłum ludzi, wyciągając z płaszcza papierosy, otarł się o jakąś kobietę w przejściu. Nie wpadł na nią, oczywiście, że nie, lecz odruchowo ułożył dłoń na jej talii, żeby ją podtrzymać, w razie gdyby leciała — nie bardzo zależało mu na tym, by narobiła sobie wstydu przed ludźmi i się wywaliła.
— Sorry, szukałem fajek — Wyrzucił z siebie, być może w ten sposób nawet chciał ją przeprosić i trochę się wytłumaczyć. Paczkę z papierosami ostatecznie wyciągnął z kieszeni, podrzucając ją i łapiąc z dość śmiałym uśmiechem na ustach.
— Widzisz, tutaj są — Dodał być może bardziej do siebie niż do niej. Nie był pijani, lecz dziewczyna (bo teraz jej się przyjrzał) mogła poczuć zapach alkoholu. Ogarniał jednak, a jakżeby inaczej. Nie potrafił się upić, więc zawsze ogarniał.
Szczerze mówiąc, nawet nie czuł się dziwnie z faktem, że wciąż nie zabrał ręki z talii blondynki, trzymał ją po prostu i niekoniecznie chciał zabrać. Nawet nie dlatego, bo było mu tak wygodnie, po prostu nie ogarnął, że jej mogłoby to przeszkadzać. Nie wszyscy byli tacy jak on, że zupełnie nie zwracali uwagi na dotyk. Poczułby się urażony tylko wtedy, gdyby obmacał go jakiś mężczyzna, czułby się z tym... Źle. Nie miał nic do osób homoseksualnych, ale dotyk mężczyzny nie kojarzył mu się zbyt pozytywnie i to nie dlatego, bo miał jakieś doświadczenia — bo ich nie miał. Po prostu, czułby się dziwnie... Mało komfortowo i niezbyt męsko, a miał na tym punkcie niemałego fioła, dlatego wolał unikać bliższych relacji z mężczyznami.

Lula Bidwell
sumienny żółwik
blueberry
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
Praca w radio, plaża i popalanie maryśki ze znajomymi.
Tak mniej więcej prezentowało się za to życie Luli. Nawet gdyby chciała, nie miała na co narzekać. Miała dach nad głową, zajmowała się tym co kochała, a wolny czas spędzała na desce. Australijski sen, nie ma co. Na pewno nie brakowało w nim kolorów. Bidwell była młoda, wyzwolona i nieustraszona. Miała też sporo nadziei na przyszłość, ale na razie cieszyła się czasem, który mogła spędzić w Lorne z Lucy i resztą bliskich.
Do Shadow bynajmniej nie sprowadzała jej ani jej przyjaciółka ani pozostałe striptizerki. Choć doskonale wtapiała się w tło w swojej kusej kreacji dopełnionej krótką miniówką, cel wycieczki odnalazła zaszyty gdzieś w kącie, jak na dilera przystało. Oczywiście znali się z chłopakiem już dłuższy czas. Lula była jedną z jego wielu stałych klientek. Uboższa o kilkadziesiąt dolców i bogatsza o strunowy woreczek, który wcisnęła w stanik, planowała wrócić do klubu, w którym bawiła się wcześniej ze znajomymi. To jest, dopóki drogi nie zastąpił jej rosły osiłek z rodzaju tych dotykalskich. Mając na nogach niebezpieczne szpilki, blondynka oparła się o jego pierś aby nie stracić przypadkiem równowagi. Dopiero odkrywając jak wyrzeźbioną ma klatkę, zainteresowała się tym co czekało wyżej i rozczarowana z pewnością nie była.
- No popatrz.. Ja szukałam szczęścia, a przypadkiem trafiłam na Ciebie Przystojniaku - odparła, posyłając mu kokieteryjny uśmiech. Mieszanka drogich perfum, papierosowego dymu oraz oddechu przesiąkniętego alkoholem absolutnie jej nie przeszkadzała. Sama też wypiła tego wieczora więcej tequili niż powinna.
Ponieważ stali w przejściu, obok co jakiś czas przeciskały się najróżniejsze osoby, skutecznie ograniczając ich osobistą przestrzeń. Bidwell nie byłaby sobą, gdyby nie wykorzystała tego faktu do przesunięcia swojej dłoni nieco niżej, sprawdzający czy brzuch nieznajomego był równie wyrzeźbiony co reszta jego ciała. Był. Cholera. Szybka analiza faktów pozwoliła wyciągnąć blondynce jeszcze jeden fakt. Skoro zjawił się w Shadow, to pewnie szukał damskiego towarzystwa. Co jej szkodziło zaoferować własne?
- Mieszkam niedaleko. Może odprowadzisz mnie i spalisz po drodze? - zaproponowała, posyłając mężczyźnie wymowne spojrzenie spod długich rzęs. Przez zamroczoną alkoholem głowę jeszcze jej nie przeszło, że mógłby wziąć ją za prostytutkę ze względu na porę oraz miejsce - Na pewno coś wymyślę żeby Ci się odwdzięczyć.


Dean Washington
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
Fotograf — BEAST DAYLIGHT PHOTO STUDIO
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Manipulant i hazardzista
Stara się nie wtrącać w życie innych
Bo z łatwością potrafi je spieprzyć
Przyglądając się ubraniu kobiety, bo w tym momencie miał na to szansę, a okazja była wręcz doskonała, był nieco zaskoczony. Ubrała się dość odważnie, jak na wyjście do miejsca słynącego z takiej opinii jak Shadow. Zastanawiał się, czy ta blondynka zdawała sobie sprawę z tego, że teraz była potencjalną, idealną ofiarą dla mężczyzn gustujących w gwałtach. Miała prawo ubierać się jak chce, wszak było równouprawnienie, a ciało nie powinno stanowić nie wiadomo jak zaskakującego widoku dla przedstawicieli płci brzydkiej. Nie wszyscy faceci myśleli jednak tak jak Dean, nie postrzegał kobiet tylko i wyłącznie jako obiekty seksualne. Owszem, kobiety go pociągały, były cholernie seksowne, doskonale wykorzystywały swoje atuty i potrafiły zakręcić mu w głowie, ale nie patrzył na nie tylko jak na obiekty seksualne.
Oczywiście, wszystko ulegało zmianie, gdy przedstawicielka płci piękne zerkała na niego uwodzącym spojrzeniem i kokietowała go uśmiechem, słowami i gestami. Dla niego było to jednoznaczne z podrywem, a podryw z zainteresowaniem, co w ostatecznym równaniu dawało ,,chodźmy do łóżka” . Taka matematyka była w porządku, gwałtu, czy też molestowania nikt mu nie mógł zarzucić, bo kobiety same tego chciały. On tylko czekał na pozwolenie, później zaczynał działać i na ogół wychodził na tym dobrze.
Posłał blondynce łobuzerski uśmiech i wzruszył delikatnie ramionami.
— Lepiej trafić nie mogłaś — Odpowiedział cholernie pewnym siebie tonem i przerzucił włosy kobiety z obojczyków nieco do tyłu, na łopatki. O Deanie Washingtonie można było powiedzieć wiele. Najczęstsze epitety, które słyszał zaczynały się od dupka, a kończyły na chuju. Nie można jednak powiedzieć, że był śmierdzący, zarośnięty, albo zaniedbany — dbał o siebie i lubił, gdy ktoś to dostrzegał. A zwłaszcza atrakcyjne kobiety.
Czując dłoń dziewczyny na swoim torsie i brzuchu doszedł do wniosku, że on również nie mógł trafić lepiej. Był przekonany, że na zwykłej rozmowie w klubie ze striptizem się nie skończy. Pochylił się nieco w jej stronę.
— Wyglądasz mi na taką, która lubi się zabawić. A co powiesz na to, żebyśmy zabawili się wspólnie? Najpierw tutaj, później odprowadzę cię do domu — Zapytał, składając jej tę propozycję wprost do ucha. Nie wypuścił z dłoni jej talii, wciąż trzymał ją na ciele dziewczyny, zsuwając nawet odrobinę niżej, aż na biodra.
Nie sądził, by mu odmówiła. Zwłaszcza, że kobieta oferowała mu swoje towarzystwo w dość skąpym stroju, a właściwie... Pomyślał sobie, że była jedną z tych wyzwolonych kobiet, którym płaciło się pokaźne sumki za numerek. Dodatkowo, niezbyt trzeźwo myślał, więc nie wpadło mu do głowy to, że ona po prostu mogła się tak ubrać, żeby dobrze wyglądać, bo przykładowo, przyszła z kimś na randkę, bądź na kogoś czeka. Shadow nie było miejscem do randek idealnych, ale wiedział, że ludzie bywali różni, więc i miejsca na randki różne wybierali.
On chciał posiedzieć jeszcze trochę tutaj, być może nawet rozważał, by narkotyzować się wraz z kobietą, a później uczcić to szybkim miziankiem w publicznej toalecie — o ile będzie chętna, oczywiście. Nie miał zamiaru nikogo do niczego zmuszać, wystarczył znak, a coś czuł, że prędzej czy później, Lula mu ten znak da.
— Powiesz mi chociaż jak masz na imię ? — Zapytał, dotykając kosmyk złotych włosów dziewczyny, którym okręcił swoje palce.

Lula Bidwell
sumienny żółwik
blueberry
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
Ubrana była dość prowokacyjnie, to fakt, ale w jej wykonaniu nie było to nic nowego. Jak już ustaliłyśmy, Bidwell była kobietą wyzwoloną, poza tym lubiła czuć na sobie męskie spojrzenia. Potencjalni gwałciciele? Nie oszukujmy się. Strój bywał dla nich jedynie wymówką. Chodziło raczej o poczucie kontroli oraz dominację, nie spódniczki mini. Dla takich właśnie przyjemniaczków nosiła w torebce paralizator ukryty pod postacią zapalniczki, ale jeszcze nigdy nie miała okazji by go użyć. Może to dlatego, że miała dość niskie wymagania? Poczucie humoru, miły uśmiech, odrobina kultury osobistej. Tak naprawdę pozostawała otwarta na każdą opcję. I płeć.
W przypadku nieznajomego, blondynka wyraziła się chyba wystarczająco jasno. Zapraszała go do siebie już parę minut od pierwszego spotkania, obiecała też odwdzięczyć się za towarzystwo. Jak naiwny musiałby być brunet by uwierzyć, że po prostu zaparzy mu mocnej kawy i będzie zabawiać rozmową? Byli przecież w Shadow, nie Klubie Miłośników Książki. Ona przyszła tu po narkotyki, on pewnie chciał pooglądać dziewczęta. Lula wierzyła, że wpadli na siebie nie przypadkowo, ale resztę pozostawiała w rękach mężczyzny.
- To samo mogłabym powiedzieć o Tobie - uśmiechnęła się dziewczyna, przechylając lekko głowę i nigdy nie przerywając ich kontaktu wzrokowego. Nawet, gdy dłoń mężczyzny otarła się o jej kark. Drogi zegarek otulający jego nadgarstek też nie umknął uwadze blondynki. A co jeśli trafiła na kolejnego gangstera? Chyba trafił jej się taki australijski, albo doskonale kopiował lokalny akcent. Ciekawe po czym wywnioskował, że lubi dobrą zabawę. Czyżby chodziło o woreczek pigułek wystający jej ze stanika?
- W sumie mogłabym zostać nieco dłużej - zamruczała blondynka, upewniając się by ustami musnąć płatek ucha mężczyzny. Nie była do końca pewna czy faktycznie zapraszał ją na drinka czy raczej nie chciał czekać aż dotrą pod jej adres. Bidwell w każdym razie odpowiadała każda z tych opcji, pod warunkiem, że pod koniec dostanie szansę by zedrzeć z bruneta ciemny garnitur.
Zapytana o swoje imię, nie miała problemu by mu je podać - Mów mi Lula, ...? - przeciągnęła nawet końcówkę czekając, aż brunet podsunie jej własne personalne dane. Prawdziwe lub nie, to nie miało dla niej znaczenia.


Dean Washington
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
Fotograf — BEAST DAYLIGHT PHOTO STUDIO
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Manipulant i hazardzista
Stara się nie wtrącać w życie innych
Bo z łatwością potrafi je spieprzyć
Przykre było to, że wielu mężczyzn miało jakiegoś dziwnego bzika na punkcie kontroli i dominacji. Nie wszyscy się do tego przyznawali, lecz Dean sam po sobie i swoim kumplach wiedział, że właśnie większa część męskiej populacji chciała czuć, że ma nad kimś władzę. Nie był w stanie powiedzieć, czy działo się tak dlatego, bo mając kontrolę nad sytuacją, wraz z penisem rosło ego, czy może chodziło o fakt, że była to jakaś odskocznia od codzienności i można było się w pewnym sensie wyżyć.
Propozycja blondynki była naprawdę kusząca, lecz Dean chciał spróbować czegoś jeszcze, a dopiero później pojechać do mieszkania. Nieważne, czy swojego, czy blondynki — naprawdę miał w to bardzo mocno wyjebane, wszystko było mu jedno. Wszystkie rzeczy domowego użytku były u niego w domu, u blondynki na pewno też, więc niewielką robiło mu to różnice, dokąd pojadą później.
— Nie jesteś w błędzie — Przyznał z uśmiechem, łapiąc kobietę za nadgarstek i bez chwili zastanowienia, zaciągnął ją do łazienki, która była nieopodal. Zamknął za nimi drzwi, zmuszając dziewczynę do oparcia plecami o umywalkę.
Nie zawahał się nawet przez chwilę, gdy wsunął palce za stanik Luli, wyciągając z niego woreczek z pastylkami. Posłał kobiecie zadziorny uśmiech.
— Dean, a to co tutaj mam... — Podrzucił kilka razy mały woreczek w dłoni, żeby Lula mogła mu się uważniej przyjrzeć. —... jest mocne, a w połączeniu z tym — tutaj zrobił przerwę, wyciągając z wewnętrzne kieszeni marynarki samarkę, w której również były dwie tabletki. — ...ma efekt porównywalny do orgazmu — Dokończył, pokazując dziewczynie różowe tabletki. Niektórych narkotyków nie wypadało mieszać, a to co mieli tutaj... Dean zakupił całkiem niezłe MDMA, które bardzo mocno na niego oddziaływało.
— Nie muszę ci chyba mówić, co chcę zaproponować — Przyznał, nie odklejając przebiegłego, dla niektórych być może irytującego uśmieszku, który od kilku minut nie znikał z jego twarzy. Wiedział, że Lula wie, co jej proponował. Tabletki, wzmocnione doznania, wspólnie spędzona impreza... Chciał, by razem z nim wypróbowała tą magiczną kombinację, w celu sprawdzenia, czy na nią działało to tak samo pobudzająco jak na niego, czy może wręcz przeciwnie. Mogła być bardziej ospała, w dużej mierze zależało to od tolerancji organizmu na substancje psychoaktywne. Można by rzec, że chciał zrobić taki test, dla swojej własnej, chorej satysfakcji.

Lula Bidwell
sumienny żółwik
blueberry
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
Potrzeba dominacji z pewnością mogła być objawem toksycznej męskości, ale przecież miewały ją i kobiety. Poza tym problem znikał, jeśli tylko odpowiadało to drugiej stronie, a Lula nie miała problemu z tym by być od czasu do czasu uległą. Oddanie kontroli w ręce drugiej osoby oznaczało w końcu brak decyzji do podejmowania, co bywało dość wyzwalające. Świetnie też pomagało się odstresować, więc była bardziej niż chętna. Po prostu ustalą sobie bezpieczne słowo-klucz, którego użyje w razie gdyby sytuacja zaczęła ją przerastać.
A pod nieobecność Loli nie miała problemu ze sprowadzaniem do ich domu mniej lub bardziej obcych mężczyzn. To był układ, który odpowiadał im obu. Bidwell na szczęście znała się na ludziach, więc prawie zawsze wybierała tych odpowiednich. Faceci na szczęście nie byli za mocno wybredni. Na ogół wystarczyło im łóżko, sam materac czy inna powierzchnia płaska, a jeśli spisali się ponad przeciętną, czasem mogli liczyć na śniadanie z powtórką.
Tymczasem jednak blondynka uśmiechnęła się pod nosem widząc, dokąd też ciągnie ją nieznajomy. Musiał być z niego gorący ogier, skoro nie chciał czekać aż dotrą do któregokolwiek mieszkania. Oby tylko nikt nie zapragnął im przeszkodzić. W końcu to był klub ze striptizem, nie burdel. Gdy dłonie bruneta znalazły się w jej staniku, Bidwell była niemal pewna, że tylko po to by zedrzeć z niej bieliznę. Mężczyznę bardziej zainteresowały jednak pigułki, które w nim schowała.
- Dean. Jak James Dean. Wyglądasz nawet trochę na Buntownika bez powodu - mruknęła rozbawiona, choć zaczynał powoli przemawiać przez nią alkohol. A może robił to od dłuższej chwili? Trudno stwierdzić. Dziewczynie udało się nawet wsunąć szczupły tyłek na blat z umywalką, który zajmował jedną ze ścian. Zakute w szpilki stopy na pewno były jej wdzięczne - Brzmi nieźle, ale jesteś pewien, że się na tym znasz? - pomysł był albo bardzo dobry albo bardzo głupi. Bidwell nadal była w trakcie dokładnej analizy - Nie chcę wylądować w szpitalu na płukaniu żołądka - dodała. Nie tchórzyła, po prostu usiłowała być odpowiedzialna na tyle na ile pozwalała jej sytuacja. Dopiero co Deana poznała i nie miała pojęcia co to za tabletki.


Dean Washington
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
Fotograf — BEAST DAYLIGHT PHOTO STUDIO
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Manipulant i hazardzista
Stara się nie wtrącać w życie innych
Bo z łatwością potrafi je spieprzyć
U kobiet było to rzadziej spotykane, choć każdy miał inne preferencje seksualne. Dopóki odpowiadało to dwóm osobom, wszystko było w porządku. Nikt nie zamierzał nikomu zaglądać do łóżka, ani interesować się tym, czy sąsiadka w nocy będzie uprawiać seks na pieska, czy może na jeźdźca, a może chciałaby zostać na jeden wieczór dominą? Wszystko jedno, najważniejsze, że seks był dobry i wraz z mężem mogli pochwalić się świetnym orgazmem. Washingtonowi ciężko byłoby się oddać w ręce kobiety, wolał ustalać zasady, zarówno w życiu codziennym jak i erotycznym. Nie lubił zmian, nie lubił się uginać, zupełnie go to nie satysfakcjonowało, dlatego unikał takich sytuacji jak ognia. Nic nie denerwowało go bardziej, niż bezczynność, a on z natury nie był ani cierpliwy, ani nie potrafił grzecznie usiedzieć na miejscu. Ciągle czegoś potrzebował, ruchu, zastrzyku adrenaliny, wszystkiego, bezczynność była mu obca.
Mężczyźni nie byli zbyt skomplikowani, a Dean był wręcz przekonany, że nie odstawał zbyt mocno od facetów, wokół których kręciła się Lula. Normalnego faceta tutaj w Shadow, by nie znalazła. Wszyscy byli spod ciemnej gwiazdy, albo zdradzali notorycznie żony, szukając numerku w klubie ze striptizem.
— Lubię łamać schematy i wychodzić przed szereg — Odparł z uśmiechem wymalowanym na ustach i wsunął się zwinnie między uda blondynki. Przejechał dłonią rękoma po nogach Luli, zerkając na seksowne szpilki, które miała na stopach.
Szczerze, podziwiał kobiety za obcasy, nie mógłby w nich chodzić i wciąż zastanawiało go, jak kobiety to robią, że tak zwinnie się w nich poruszają. Mężczyźni wyglądaliby zabawnie w takich butach.
— Najpierw weźmiemy po pół, jeśli masz wątpliwości — On ich nie miał, dlatego wsunął pastylkę do ust i pochylił się nad blondynką, by dać jej drugą połówkę i przy okazji złączyć ich usta w śmiałym pocałunku. Niezbyt dbał o komfort kobiety, sunąc dłońmi wzdłuż nóg kobiety. Zatrzymał palce na jej udach, przygryzając zaczepnie dolną wargę Luli. Nie miał zamiaru bawić się w zbędne czułości, owijanie w bawełnę i głupie podchody, nie miał piętnastu lat, by to robić, a poza tym... Do takiego klubu nie przychodziło się po to, by zdobyć dziewczynę na całe życie, a jeśli już, to tylko na jeden, góra dwa wieczory. Niczego więcej nie było mu trzeba, cel był jasny i wiedział, że Lula zdawała sobie z tego sprawę. Inaczej tak chętnie nie zapraszałaby go do mieszkania, ale on... Miał nieco inne plany, nie zmieniało to jednak faktu, że miał zamiar faktycznie odprowadzić ją do domu i być może, zostać na noc, żeby jakoś ambitnie spędzić wspólny czas. Bynajmniej nie na graniu w scrabble, a jeśli już w cos, to tylko chorą, podsyconą erotyzmem karciankę — co było oczywiście jego planem, nie miał pojęcia, czy Lula zaczęła się zastanawiać w ogóle nad tym, żeby wpuścić go na noc, a jeśli tak... Chciał, by grała zgodnie z jego zasadami; czyli ich brakiem.

Lula Bidwell
sumienny żółwik
blueberry
lorne bay — lorne bay
21 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Lokalna. Pływam i jeżdżę na desce. Pilnuję dźwięku w radio. Mieszkam przy Sapphire River. Seksualnie wyzwolona
Zmiany bywały zarówno dobre jak i złe. Niektóre wychodziły na plus, inne komplikowały niepotrzebne sprawy, ale jeśli tylko podchodziło się do nich z odpowiednio otwartym umysłem, wszystko szło obrócić w pozytyw. Ośli upór oraz kruche ego, niestety nie tędy wiodła droga. Jak sam jednak Washington stwierdził, Lula w klubie szukała zastrzyku adrenaliny, nie partnera na resztę życia. Jedyne pole na jakim zamierzała mężczyznę ocenić, to to łóżkowe. Resztę pozostawiała jego własnemu sumieniu. Szczególnie, że obrączki ani śladu po niej na palcach Deana nie dostrzegła.
- To by wyjaśniało co tu robisz - blondynka uśmiechem odpowiedziała na jego uśmiech, rozsuwając nogi nieco szerzej by zrobić dla niego miejsce. Sama ręce oparła z tyłu, prężąc skromny biust przed ciemnymi oczami nieznajomego. Cała jej skóra mieniła się od balsamu z brokatem, którym natarła się przed wyjściem na miasto. Słodkich perfum też nie szczędziła, choć na razie musieli z nowym kolegą ustalić plan na resztę wieczoru.
Wątpliwości Bidwell rozwiał osobiście, przekupując ją głębokim pocałunkiem doprawionym tabletką. Dziewczynie nie wydawało się by miał złe intencje. Z resztą, większość swoich fantazji za odpowiednią opłatą mógł spełnić w Shadow. Po co miałby krzywdzić ją? Jego pocałunki były wprawdzie nieco agresywne, ale to coś, co Luli jak najbardziej odpowiadało. Sama zacisnęła palce na karku mężczyzny, by nie przyszło mu do głowy odsuwać się za szybko. Pastylka szybko rozpuściła się na językach obojga, wkraczając do ich systemów.
- Nie lubisz za bardzo czekać, co? - mruknęła blondynka, opierając swoje czoło o czoło mężczyzny by zerknąć mu w oczy. Cierpliwość zdecydowanie nie była cnotą, którą by do niego przypisała. Oby tylko nie stawiał na pośpiech w każdej sferze swojego życia, bo w tym wypadku mogli załatwić wszystko na miejscu, w toalecie, bez konieczności przenoszenia się do któregoś z mieszkań. Skoro jednak od początku Dean wolał zostać jeszcze chwilę w klubie, Lula nie widziała powodu, dla którego mieli by się w nim porządnie nie zabawić - A może przepłuczemy gardła i uderzymy na parkiet? - zaproponowała, bo nawet z toalety słyszała muzykę dobiegającą z wnętrza klubu. Zmęczenie też szybko ustapiło, zapewne za sprawą narkotyków. Blondynka była więc gotowa do dalszych harców w towarzystwie przystojnego bruneta.



Dean Washington
Obrazek
I just wanna know your name
and maybe some time
We can hook up, hang out, just chill
sumienny żółwik
Stasz
ODPOWIEDZ