copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.


Od powrotu Mii do Lorne Bay minęły ponad dwa miesiące. Można było się spodziewać, że powrót do miasteczka, w którym spędziła zdecydowaną część swojego dotychczasowego życia, będzie lekki, łatwy i przyjemny, ale nic bardziej mylnego. Nie umiała przywyknąć do nowej-starej rzeczywistości. W Paryżu żyło się zupełnie inaczej i inaczej wyglądała jej codzienność. Wstawała rano, ogarniała się i wychodziła do pracy, kupując po drodze migdałowego croissanta i kawę na wynos. Po pracy rozkwitało jej życie towarzyskie, poznawała uroki nocnej Francji i dokarmiała w muzeach swoją artystyczną duszę. A tutaj? Gdy wstawała rano, nie musiała nawet zbytnio się szykować, bo i tak pracowała w domu. Czas do południa często spędzała w piżamie, a śniadanie ograniczało się do dwóch, czasem trzech kaw, wypijanych bezpośrednio jedna po drugiej. Cieszyła się, że jest wśród bliskich, ale nie podobało jej się takie życie, odbierało motywację do czegokolwiek.
W Lorne Bay nie czekało jej już nic dobrego — była o tym święcie przekonana. Mogła postawić na siebie i wyjechać; Appletonowie nie należeli do biednych, więc w gruncie rzeczy nie potrzebowali jej pomocy i mogli postawić na fachową opiekę dla ojca. Niemniej, sumienie nie pozwalało jej zostawiać ich samych sobie, bez wsparcia i obecności. Nie było dobrego rozwiązania, a decyzja została podjęta dość pochopnie, ale oto była, próbując sobie wszystko poukładać w głowie.
Wieczory takie, jak ten, ułatwiały nieco sprawę. Spędzała je w gronie starych, dobrych znajomych, z którymi kiedyś spędzała dzieciństwo i lata szkolne. Mieszkając we Francji, z większością z nich miała kontakt online, ale dopiero teraz, po jej powrocie, udało im się realnie odbudować relacje.
Dzisiejszą noc spędzała w babskim gronie. Jedna z jej koleżanek organizowała bowiem swój wieczór panieński — a właściwie organizowały jej go druhny, do których Mia szczęśliwie się nie zaliczała. Liczyła na jakiś spokojny wieczór w hotelu ze SPA, ale niestety nie było tak słodko. Dziewczyny wybrały imprezę w klubie, co niezupełnie odpowiadało upodobaniom Appleton, ale musiała się dostosować i nie marudzić. Już po około godzinie okazało się, że towarzystwo piszczących panienek trochę ją męczy, więc dopiła swojego drinka i poinformowała towarzyszki, że idzie się przewietrzyć. Ostatecznie nie dotarła na zewnątrz, bo zatrzymała się przy barze. Omiotła wzrokiem osoby siedzące na wysokich krzesełkach i zajęła jedno z wolnych, odgarniając długie, jasne włosy. Zabębniła paznokciami w ladę, zastanawiając się, na co ma ochotę. Nie chciała się upijać, a rano cierpieć, ale potrzebowała czegoś, co ją rozweseli i pomoże jej przetrwać resztę tego męczącego wieczoru. Szczerze mówiąc, nie znała się nawet za bardzo na drinkach. Miała dwa czy trzy swoje ulubione, ale nie wiedziała, czego spodziewać się po reszcie. Gdy przed nią pojawił się barman, zamyśliła się na dwie krótkie sekundy.
Poproszę coś, eee, orzeźwiającego — rzuciła, niczym nastolatka, która pierwszy raz przyszła do klubu.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
outfit

Jego życie ostatnimi czasami zdawało się rzucać mu kłody pod nogi, a parafrazując słowa pewnego rapera (chociaż pewnie i tak ktoś to wcześniej powiedział), jak życie rzuca Ci kłody pod nogi, to trzeba sobie z nich zbudować tratwę. Mądre, sprytne, inspirujące, ale... ciężko tak po prostu przejść nad tym wszystkim i ruszyć do przodu z większym impetem. I w takiej właśnie sytuacji zdawał się być Luca.
Najpierw do jego życia wróciła Amelia, która miała być tylko złym wspomnieniem, od którego uciekł i przez które zmienił swoje podejście do ludzi, do życia i do miłości, potem poniekąd z jej winy wdał się w bójkę, z której już względnie się wylizał, ale nadal czuł lekki ból w okolicy żeber przy gwałtowniejszych ruchach, a teraz też oczekiwał na rozmowę z Nathanielem, czyli swoim szefem, który ewidentnie chciał porozmawiać o ostatnich wydarzeniach, w których Luca brał udział. Co prawda część z tych rzeczy była niekoniecznie związana z pracą, ale... no miała na nią wpływ, a kogo jak kogo, to Hawthorne'a się Hepburn trochę obawiał, bo wiedział, że klub to nie jest jedyne, czym ten mężczyzna się zajmował.
W każdym razie nadal tutaj pracował, więc chyba nie było tak źle! Co nie zmienia mimo to faktu, że jednak spodziewał się dość trudnej rozmowy, liczył tylko, że nie będzie musiał szukać nowej pracy, bo ciągle jednak gdzieś z tyłu głowy mu się taka myśl pojawiała.
No ale to nie wszystko! Amelia, która wróciła do jego życia okazało się, że była tutaj tylko po to, żeby w nim jeszcze bardziej namieszać, tak jakby już podczas jego pobytu w Paryżu wystarczająco mu nie napsuła krwi i poglądu na świat. A dlaczego tak było? Bo znowu zniknęła! Pojawiła się na chwilę, żeby z tego życia po chwili znowu zniknąć, znowu bez słowa, znowu niczego nie tłumacząc i pozostawiając mu jeszcze więcej pytań bez odpowiedzi, niż miał wcześniej.
Fajnie, prawda?
No, ale był dzisiaj w tej pracy i starał się na niej skupić. A na czym też ostatnio starał się skupić, żeby uciec myślami od tejże właśnie Amelii? Inne kobiety, zawsze to był najłatwiejszy sposób ucieczki dla niego. Impreza, alkohol, może jakieś narkotyki i szybki numerek z jakąś panienką, którą uda mu się zbajerować. A jako barman miał tutaj spore pole do popisu. Tylko czekać na moment, aż znajdą się takie, które tutaj do niego wrócą robić mu wyrzuty, że je wykorzystał. Na razie jeszcze się to nie wydarzyło, ale wszystko przed nim! Ostatnio wszystko tak się świetnie układa, że dlaczego życie nie miałoby mu sprzedać kolejnego kopa w dupę?
Niby wieczór jak wieczór, impreza trwała w najlepsze - jak zawsze w Shadow - nawet jakiś panieński się trafił, w innym miejscu był nawet jakiś kawalerski, więc proszę bardzo... działo się, działo. Miał ręce pełne roboty, więc kiedy jedna z atrakcyjniejszych uczestniczek tego panieńskiego (jeśli nie najatrakcyjniejsza) podeszła do lady, to podszedł do niej dopiero po chwili, kiedy skończył obsługiwać poprzednich klientów.
Uśmiechnął się do niej uprzejmie i tylko obrzucił ją pytającym spojrzeniem, oczekując jej zamówienia, które po dwóch sekundach padło z jej ust, na których na chwilę zawiesił spojrzenie. Ładna jest.
— Dobra. Już się robi. — Z jednej strony to było coś, czego każdy barman troche się obawiał. A co jeżeli nie trafi w jej gust? Przecież nie może wtedy kazać jej zapłacić, tylko musi spróbować zrobić coś innego i trafić w jej smak. Dlatego też krótką chwilę się zastanowił, przed wybraniem odpowiedniego drinka dla dziewczyny, trwało to maksymalnie kilka sekund co prawda, ale jednak był element zawahania!
Po tej chwili jednak w końcu zabrał się za przygotowanie drinka, który dla niej wybrał, a była to caipirinha, czyli jeden z drinków, które zdecydowanie mogły mieć miano orzeźwiającego.
— Jak panieński? — Zagadał, obrzucając ją krótkim spojrzeniem, ciągle przygotowując jej drinka, bo to jednak nie trwa kilku sekund, więc czemu by w międzyczasie nie pogadać?

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Kiedy życie daje ci cytryny, zrób lemoniadę. Tego typu powiedzonek jest całkiem sporo, ale o ile brzmią one całkiem inspirująco, to nie zawsze są możliwe do realizacji. Mia na przykład w trudnych chwilach czuła się kompletnie zdemotywowana i nie myślała o tym, jak przekuć swoje problemy w coś pozytywnego. Czasem po prostu potrzebowała pogrążyć się na jakiś czas w smutku, by od nowa zbudować pewność siebie i siłę do walki. Czy teraz było podobnie? Nie, nie czuła się jakoś mocno załamana, raczej było jej smutno i czuła się nieswojo. Liczyła jednak, że z czasem przyzwyczai się do tej codzienności.
Nie miała pojęcia, że stojący przed nią barman miał takie poważne problemy, może nawet były one większe niż jej? No, wiadomo, największym kłopotem Mii była choroba ojca i to, że mocno się o niego martwiła, co zdecydowanie dorównywało poziomem problemom sercowym… W każdym razie, dzisiaj miała w planach nie myśleć o smutkach. Chciała zrelaksować się w gronie bliższych i dalszych koleżanek, wypić parę drinków i potańczyć, a jutro spać do południa. Niestety, zapomnienie o problemach nie było takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Na dodatek szybko poczuła się zmęczona głośnym towarzystwem i najchętniej wróciłaby już do domu. Nie chciała zawieść koleżanki, więc na razie zdecydowała się po prostu odpocząć i wypić drinka we względnej samotności.
W przeciwieństwie do Luki, nigdy nie uciekała w tak mocne używki, jak narkotyki. Imprezowe, nocne życie w ogóle nie było jej domeną. Zdecydowanie wolała spędzać wieczory w bardziej kameralnym otoczeniu; nie miała poczucia, że coś ją omija, gdy zamiast klubu wybierała książkę, serial albo nocny spacer. Jej podejście nie było zbyt popularne wśród rówieśników, ale chyba każdy przyzwyczaił się już, że taka właśnie była i nikt nie miał do niej pretensji. To przecież nie tak, że nigdy nie wychodziła ze znajomymi! Po prostu nie miała takiej potrzeby co weekend.
Spojrzała na barmana, a jej wzrok oczywiście szybko przykuły tatuaże. Podobały jej się u mężczyzn i nawet sama chciała kiedyś zrobić sobie jakiś malutki, ale miała wątpliwości, więc na razie jeszcze nie zdecydowała się na taki ruch. Przyglądała się z zainteresowaniem, jak mężczyzna przygotowuje jej mało sprecyzowane zamówienie i wyrwała się z zamyślenia dopiero, gdy usłyszała jego pytanie.
Hm… Męczący — odparła, uśmiechając się lekko i zerknęła w kierunku, w którym powinny znajdować się jej koleżanki, ale stąd ich nie dostrzegała. Na szczęście głośna muzyka i rozmowy przy barze sprawiały, że dziewczyn nie było również słychać, co akurat ją cieszyło, bo przyprawiały ją dzisiaj o niemały ból głowy.
Znaczy, rozumiem koncept wieczoru panieńskiego, ale gdyby to była moja impreza, wolałabym chyba coś spokojniejszego i… cichszego. Idę o zakład, że co najmniej połowa imprezowiczek skończy dzisiejszą noc z chłopakami z kawalerskiego, mam tylko nadzieję, że nie będzie wśród nich panny młodej — westchnęła, bo nie chciała rano leczyć moralnego kaca koleżanki. — Barmani muszą mieć niezły ubaw ze wszystkich tych imprezowiczów, co?
Wróciła wzrokiem do swojego rozmówcy i oparła łokcie o ladę, pochylając się lekko do przodu. Rzeczywiście, niektórzy zachowywali się zabawnie, ale obsługa musiała trzymać poziom, czego w sumie im współczuła.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Dokładnie, mówić sobie można, można być nawet jakimś Paulo Coelho, czy innym… nie wiem, Szekspirem, to i tak przełożenie tych wszystkich wspaniałych tekstów na życie jest… mocno ograniczone. Można mówić jedno, ale w życiu i tak zazwyczaj jest inaczej i to ich przełożenie jest nieistotne. Luca w sytuacjach, które można by uznać za trudne, tak jak na przykład ta obecna wolał raczej uciec w alkohol i towarzystwo innych ludzi, by nie myśleć nad tym. Pogrążanie się w smutku nigdy nie było dla niego dobrym wyborem, bo… w sumie to chyba się bał tak robić. Nie chciał za dużo o takich rzeczach myśleć, wolał je zignorować, pójść do przodu, zapomnieć i nigdy do tych złych wspomnień nie wracać.
Jak widać często było tak, że to te wspomnienia wracały same i to nawet nie w postaci wspomnień, a chociażby w postaci takiej Amelii, która wparowała w jego życie z butami. To było chyba najgorsze z tego wszystkiego, bo w jakimś stopniu już zdążył o niej zapomnieć. Chociaż nawet zanim ona wróciła, a Kowalska, czyli właścicielka farmy na której mieszkał napisała mu SMSa, że zamieszka z nimi nowa osoba, która ma na imię Amelia i jest z Anglii, to Luca od razu się strasznie wystraszył i zestresował myśląc, że to jest ta sama kobieta, która tak mu zniszczyła życie, a szansa na to była naprawdę niewielka. A to, że się to przydarzyło w rzeczywistości? Cóż, to był ten przypadek jeden na milion.
Jako, że normalnie nie chciał myśleć o swoich smutkach, tak i ten wieczór nie miał być inny, wręcz przeciwnie – chciał myśleć o pozytywnych rzeczach i po prostu się skupić na tym co się działo w danej chwili. Jakieś carpe diem, czy coś.
Używki nie były czymś, co często się pojawiało, chociaż faktycznie w tych najgorszych momentach zdarzało mu się po nie sięgać, i była to faktycznie ucieczka. Nie uciekanie się do nich, ale uciekanie dzięki nim, głębokie, nie? Co do samego spędzania czasu, zdecydowanie lepiej czuł się właśnie w klubie, z tym ogromem osób dookoła, hałasem i tak dalej, i tak dalej. Nie miał nic przeciwko kameralnym miejscom, te też miały swój klimat, ale… jednak wolał w takich chwilach być w tym wszędobylskim hałasie. Czy to ze znajomymi, czy też bez nich.
Był przyzwyczajony do tego, że wzrok wszystkich szybko padał na jego tatuaże, nie żeby mu to jakkolwiek przeszkadzało oczywiście. Raczej nie przejmował się nigdy tym co inni sądzili, czy tym, czy zwracali na niego uwagę. Chociaż inna sprawa, że nie miał też problemu z tym, by tę uwagę innych zwracać, czasem nawet zwyczajnie lubił być w centrum tej uwagi.
Uśmiechnął się. „Męczący”, czyli atmosfera jej tu chyba jednak nie pasowała, pytanie teraz czy to było spowodowane samym miejscem, czy też jej towarzystwo ją irytowało?
Nim zdążył się odezwać, żeby jakoś to podsumować, to dziewczynie w miarę rozwiązał się język i powiedziała co myślała o tym całym wydarzeniu, w jakim dzisiaj uczestniczyła, ale również i o swoich preferencjach w tym temacie. Kiedy mówiła, to błądził spojrzeniem po jej odkrytych ramionach i po prostu, po jej odkrytej skórze, czego nie mogła widzieć, bo patrzyła teraz za swoimi koleżankami. Kiedy się odwróciła z powrotem do niego, to on od razu uciekł wzrokiem do przygotowywanego drinka, którego już swoją drogą powoli kończył. Kilku sekund takie przygotowanie nie trwało, ale też nie pół godziny!
— Może trochę. Wiesz, nie możemy też się śmiać z nikogo bo później nie wezmą kolejnych drinków, albo zaczną jakieś dymy robić. Albo napiwków nie zostawią. — Zauważył, ale faktycznie, często różne rzeczy się działy i niejednokrotnie ciężko było mu powstrzymać uśmiech, albo też po prostu maskować ten uśmiech, udając skupienie na czymś innym. No różnie bywa!
Skończył przygotowanie drinka dla swojej obecnej rozmówczyni i postawił przed nią szklankę z drinkiem, którego jej przygotował, równocześnie też obrzucając spojrzeniem jej dekolt, na który no nie mógł zwrócić uwagi ze względu na sukienkę, którą miała na sobie. Zwłaszcza, kiedy tak się pochylała do przodu, opierając się łokciami o ladę.
— Drink dla pięknej pani, proszę mi powiedzieć czy smakuje, za moment wrócę. — Powiedział i od razu po tych słowach, nim ta cokolwiek powiedziała podszedł do klientów obok, którzy też coś tam zamówili, chociaż tutaj nie było zbyt wielkiej filozofii, bo po prostu nalewał im zwykłego piwa z nalewaka, więc… no szybki przyjemny temat. Gdzieś tam może kątem oka obserwował reakcję dziewczyny, której imienia nawet nie znał – no bo skąd – na wypitego drinka. By też po chwili wrócić do niej, bo akurat innych klientów, którzy byli przy barze obsługiwała druga barmanka, dzięki czemu mógł wrócić do panny Appleton. Teraz to z kolei on oparł się łokciami o blat i pochylił się do przodu, względnie blisko samej dziewczyny, chociaż nadal zachowując pewien dystans, żeby jej przypadkiem nie spłoszyć, chociaż zdecydowanie bardziej się pochylił, w porównaniu z tym, co przed chwilą zrobiła ona sama. Nic nie powiedział, tylko czekał teraz na recenzję!

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Podejście chłopaka nie było takie złe. Wiadomo, z używkami bywa różnie i trzeba uważać, ale chyba lepsze to niż wpadnięcie w depresję, która mogła skończyć się bardzo różnie. Nie sprawiał wrażenia osoby uzależnionej, więc chyba umiał określić, co było dla niego najlepsze. Mia miała wrażenie, że ona nie zawsze umiała określać to, co dobre dla niej, co skutkowało takimi właśnie momentami smutku i rozpaczy. Na szczęście raczej daleko jej było do jakichś stanów depresyjnych, po prostu aktualnie nie była zadowolona ze swojego położenia. Przez kilka najbliższych lat trudno było spodziewać się zmian i powrotu do Paryża, więc będzie musiała pogodzić się z obecnym stanem rzeczy. Zwłaszcza, że jednak nikt jej nie zmuszał do podjęcia decyzji o powrocie do domu.
Można uznać, że historia Luki i Amelii była rodem z filmów romantycznych. Co prawda, nie było w niej perspektyw na happy end, ale na pewno nadałoby się na jakąś fabułę. No, może z kosmetycznymi poprawkami. Wiele wskazywało jednak na to, że oboje mieli inne plany na ten wieczór i Mia nie pozna dzisiaj owej historii.
Jak widać na załączonym obrazku, każdy jest inny. Ona wolała spokój, a on hałas, chociaż pewnie wszystko zależało od dnia i okoliczności. Dzisiaj to po prostu nie był dzień Mii i chętnie zadbałaby o self-care, zamiast być tutaj. Ale skoro już była, to mogła umilić sobie czas dobrymi drinkami i lepszym towarzystwem niż pijane koleżanki, prawda?
Rzeczywiście, nie widziała, jak lustrował ją wzrokiem — może to i lepiej, bo niewykluczone, że lekko by się speszyła. Nie, żeby była jakaś mocno wstydliwa, ale jednak czasem zdecydowanie brakowało jej pewności siebie w sprawach damsko-męskich. Inna sprawa, że w takiej sukience generalnie dość mocno zwracała na siebie uwagę i chyba powinna dzisiaj do tego przywyknąć. Zerknęła na postawioną przed nią szklankę i posłała barmanowi uśmiech. Chciała podziękować również werbalnie, ale nie zdążyła, bo niestety nie była tu dzisiaj jedyną klientką. Upiła łyk, chcąc zapoznać się ze smakiem. Drink był w sumie taki, o jakim myślała, prosząc o coś orzeźwiającego. Zawsze zastanawiało ją to, jakim cudem w większości przypadków barmani i barmanki bez problemu trafiali w gusta niezdecydowanych klientów. To chyba musiał być jakiś dobrze rozbudowany szósty zmysł.
Bardzo dobry. A myślałam, że słabo sprecyzowałam moją zachciankę — zaśmiała się i napiła się jeszcze, by zaraz postawić szklaneczkę na blacie. Pochyliła się ponownie, więc teraz dzieliła ich niewielka odległość, ale hej, przynajmniej dobrze się słyszeli w tym hałasie. A że przy okazji sprawiała wrażenie flirciary? Bywa.
Wygląda na to, że muszę tu przychodzić częściej, bo chyba niewielu barmanów w Lorne Bay tak zna się na rzeczy — powiedziała. Wcale nie mówiła tego dlatego, żeby było mu miło, ani nie próbowała go kokietować, naprawdę tak uważała! Spędziła tu większość życia, więc zakładam, że była całkiem obeznana w tym, gdzie warto wpaść na drinka. Inna sprawa, że odkąd balowała w miasteczku jako nastolatka, minęło parę lat i obsługa mogła się po prostu zmienić.
Ale musisz dać mi swój grafik, żebym nie przychodziła na darmo, bo szkoda czasu — dodała, odrzucając na plecy kosmyk długich włosów.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Każde podejście było dobre, o ile danej osobie odpowiadało. Bo kwestia oceny podejścia była zwyczajnie subiektywna i na to się nie powinno tak bardzo patrzeć, chociażby ze względu na to, że podejście każdej osoby jest warunkowane przeszłością, emocjami i wielu innymi rzeczami, które teraz by można by tu było wymieniać i wymieniać, ale to nie było ważne. Jak w działaniach Luci, ważny był skutek, albo raczej to co się chciało osiągnąć. Bo skutek, czy też konsekwencje przychodziły później.
Tak jak obolałe żebra po ostatniej bójce w Shadow, w której miał (nie)przyjemność uczestniczyć.
Gdyby to ich ponowne spotkanie po latach potoczyło się inaczej, to pewnie po kilku latach mogliby na podstawie tej historii napisać scenariusz do jakiegoś filmu romantycznego, który kto wie, może byłby filmem bijącym rekordy sprzedaży biletów. Możliwe, ale szansa na to już niestety minęła i na chwilę obecną Luca mógł być pewien tylko jednego: jej ponowne pojawienie się wiązało się tylko i wyłącznie z kolejnymi szkodami i nerwami. Nic ponadto.
Ludzie są różni, a oni najwidoczniej pod tym względem bronili dwóch całkowicie różnych obozów, spokój i cisza, przeciwko hałasowi i tłumom, tak, to były dwie skrajności, więc można byłoby powiedzieć, że pod tym względem byli całkowitymi przeciwnościami. A czy przeciwności przypadkiem się nie przyciągają? Cóż, chyba za słabo się znali, żeby móc to powiedzieć. Zwłaszcza, że się nie znali. Ups.
To dobrze, że też nie zauważyła jak ją obczajał, bo też mogłaby go uznać za bezczelnego, albo jakiegoś napaleńca. Znaczy, to ostatnie… i to wcześniejsze… dobra, w sumie to mogłoby się to zgadzać. No ale nie zauważyła, więc nadal mogła mieć o nim takie całkiem nienajgorsze zdanie! Póki co przynajmniej.
Tak to z tymi barmanami bywa, jest, poleje i zniknie żeby nalać następnym. No taka praca, nie? Jednak był na tyle uprzejmy, żeby pamiętać, że jeszcze nie zapłaciła, więc musiał do niej chociażby wrócić po to, żeby pobrać płatność za tego drinka, za darmo się tu nie leje, pamiętajmy!
Z jednej strony fakt, często trafiają, ale również przecież zdarzają się przypadki, gdzie zrobiony drink nie trafia w te gusta, bo każdy lubi co innego i… no kwas się wtedy robi! Dobrze było jednak też przynajmniej w jakimś stopniu na przykład zapamiętywać to, jakie ktoś pił drinki wcześniej i na podstawie tego robić jakieś ciekawe mieszanki.
Tutaj natomiast postawił całkowicie na przeczucie i zwyczajnie zgadywał. Czy to był jakiś szósty zmysł? Raczej nie, najczęściej po prostu wystarczyło robić dość proste drinki i mieszać rzeczy, które są najpopularniejsze i najbardziej lubiane. Czyli postawienie na zwykły rachunek prawdopodobieństwa trochę. No co? Matematyki też trzeba trochę ogarniać!
— Gorsze prośby się ogarniało. Coś orzeźwiającego to już duża wskazówka. — Zauważył, bo faktycznie to dość mocno zawężało grono poszukiwań. Równie dobrze mogła powiedzieć „zaskocz mnie” no i wtedy jest dopiero problem? Najlepiej to wtedy piwa nalać i się ładnie uśmiechnąć, o.
— Na pewno powinnaś. Trochę świata zwiedziłem to i różnych drinków robić się nauczyłem. — Stwierdził i przekrzywił lekko głowę, by przekrzywić lekko głowę i mieć na nią lepszy widok. Kokietowała go? Tak by się mogło wydawać, idealnie!
— To co pijesz to caipirinha, brazylijski drink, troszkę go zmieniłem, ale nauczyłem się go robić w Europie, w Hiszpanii. — Wyjaśnił, mówiąc też od razu co piła, bo może była ciekawa i później sobie wygoogluje? Kto wie!
— Albo możesz mi dać też swój numer i na przykład pokażę Ci drinki i inne fajne sztuczki?— Zaproponował, sugestywnie przy tym poruszając brwiami i uśmiechając się do niej ładnie.

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Gdyby opowiedział jej o bójce z Shadow, pewnie nawet nie byłaby jakoś mocno zaskoczona. Ten klub miał dla niej vibe miejsca, w którym ludzie nie radzili sobie z emocjami po alkoholu i dochodziło do różnych elektryzujących sytuacji. Tym bardziej dziwiła się, że jej koleżanki — damy w ładnych sukieneczkach — wybrały ten lokal zamiast jakiegoś ładnego baru na plaży albo jakimś hotelu w Cairns, w którym miałyby robione masaże i maseczki. Mia może i nie była jakąś wielką entuzjastką takich zabiegów, ale chodzenie po klubach raczej również nie było jej domeną. Nic dziwnego, że taka cicha i spokojna osoba, jak ona, nie mogła się tu zbytnio odnaleźć.
Miłość zazwyczaj była trudna i naprawdę rzadko zdarzało się tak, żeby wszystko szło jak z płatka. Mia nie była jakoś mocno doświadczona na tej płaszczyźnie — nie miała za sobą żadnego długiego związku, obchodzenia rocznic i nie wiadomo czego jeszcze. Nie, żeby nie chciała; po prostu nigdy nie było odpowiedniego momentu na coś poważnego. A jeśli już jakimś cudem robiło się poważnie, brała delikwenta na dystans, w obawie, że się sparzy. Jakieś tam relacje z chłopakami ze sobą miała, ale zdecydowanie nic poważnego, o czym warto byłoby wspominać.
Na razie jej zdanie na jego temat było takie, że robił dobre drinki. W sumie to wystarczało, no bo jednak właśnie tego oczekuje się od barmana. Był sympatyczny, to na pewno, ale nie mógł przecież być jakimś gburem, bo jednak był w pracy i w pewnym sensie płacili mu też za to, żeby zachowywał się miło, sympatycznie i uprzejmie. No, może niezupełnie, ale gdyby klienci się na niego skarżyli, to pewnie długo by za tym barem nie zabawił.
Dopiła swojego drinka i zerknęła na mężczyznę, zastanawiając się, czy ma ochotę na coś jeszcze. Wcześniej wypiła już jednego drinka i kieliszek szampana, a zdecydowanie nie chciała, żeby urwał jej się film w miejscu, w którym czuła się jednak trochę niepewnie.
Aha, skoro do pracy na barze warto ogarniać matmę (ta teoria ma w sumie sens), to już wiadomo, że nie jest to praca dla mnie. Dla Mii zresztą też, bo jej konik to zdecydowanie języki i tego typu rzeczy. Na szczęście udało jej się znaleźć pracę, w której nie musiała jakoś mocno ogarniać matematyki, chyba że chodziło o liczenie hajsu, żeby nikt jej nie oszukał, hehe.
Świetnie. To poproszę jeszcze raz to samo — zadecydowała, odsuwając szklankę od siebie. Założyła nogę na nogę i ponownie zerknęła w kierunku swoich koleżanek, chyba nawet dostrzegła jedną z nich, ale nie była pewna, czy to ona, bo sporo dziewczyn miało tu czerwone sukienki. Chyba nawet więcej niż czarne, jak Appleton!
A w Brazylii też byłeś? — zainteresowała się. Lubiła podróżować i chciałaby zwiedzić jeszcze wiele miejsc. Zakochała się w Europie, pewnie była nie tylko we Francji. Miała wielką nadzieję, że pewnego dnia uda jej się tam wrócić, a może nawet zamieszkać.
Zaśmiała się pod nosem, gdy zasugerował, że mogłaby podać mu swój numer. Wydawało jej się to całkiem śmiałym posunięciem, jak na kilkuminutową znajomość, co nawet wzbudziło w niej pewne wahanie. Gdyby nie to, że zrobiony przez niego drink nie był jej pierwszym, pewnie by się nie zgodziła.
Zabawne, że najpierw zapytałeś o mój numer, a nie, no nie wiem, o imię — zauważyła, postanawiając się podroczyć. — Jakie sztuczki chcesz mi pokazać?

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Cóż, takie to życie w tych klubach jest, że bójki i zatargi najróżniejsze się zdarzają. Pewnie w jakimś stopniu wpływa na to sam fakt, że faktycznie czasem rózne towarzystwo tutaj z okolicy trafia i nie zawsze da się wyselekcjonować gości tak, żeby mieć pewność, że wszyscy będą się zachowywać odpowiednio i żadnych kłótni, czy też awantur wszczynać nie będą. Zresztą, sam Luca podczas swojej bójki był tutaj nieoficjalnie, znaczy w dzień wolny. Bo on jest z tych, którzy do pracy przychodzą nawet wtedy, kiedy pracować nie muszą. Dobra, był tutaj się napić i w ogóle, a Shadow to nie korpo, więc ten aspekt wygląda trochę inaczej niż w większości miejsc pracy, ale mimo wszystko!
Preferencje na takie wydarzenie jak panieński, czy kawalerski to naprawdę najróżniejsze rzeczy, masaże, albo noc w klubie wcale nie są jedynymi, ale raczej są jednymi z tych popularniejszych. Oczywiście, każdy ma swoje widoki na takie wydarzenie i woli inne rzeczy, ale chyba w tym wszystkim mimo wszystko najważniejsze jest towarzystwo. A tło? Cóż, to dodatek, albo też tło, jak samo określenie wskazuje.
Na dobrą sprawę to i sam Luca nie był osobnikiem doświadczonym w miłości... albo raczej w związkach z niej wynikających, bo miał tak naprawdę za sobą tylko jeden w miarę poważny, który odbił się piętnem na jego podejściu do takich relacji. Wszelakie pozostałe relacje jakie miał to były właśnie przelotne romanse i nic ponadto. Nie chciał, nie szukał i nie angażował się w nic bardziej niż musiał, miał niestety dość charakterystyczne podejście do tego tematu.
Trochę tak było i mimo wszystko jej opinia na jego temat wcale nie odbiegała od rzeczywistości. Była po prostu niepełna. Shadow było swoją drogą dość nietypowym miejscem i nie każdy mógł tutaj też pracować dłużej niż jakiś czas, bo różne rzeczy się tutaj działy, różne rzeczy miały miejsce i trzeba było mieć do tego wszystkiego odpowiednie podejście.
Co nie? Też mi się ta teoria wydawała sensowna! Na pewno w takiej pracy nawet podstawowa znajomość matematyki była wymagana, na przykład kiedy ktoś składał zamówienie dla kilku osób i trzeba było to dodać do kupy potem na rachunku.
W sumie nie mógł też tak po prostu spędzić czasu rozmawiając "bezproduktywnie" z klientką, która na przykład nie zamawiała kolejnego drinka, więc to, że zamówiła jednak następnego było czymś dobrym, dzięki czemu nie musiał się przejmować tym, że ktoś będzie na niego krzywo patrzył.
— Już robię. — Odparł i zabrał się za takie same przygotowania jak wcześniej. Nie widział oczywiście tego, jak zakładała nogę na nogę, bo było to za kontuarem, więc zwyczajnie nie mógł tego widzieć. No ale faktycznie, jeżeli chodzi o ubiór dzisiejszych gości w Shadow, był on raczej nietypowy!
— Niee, w Brazylii nie. Ogólnie to tylko Europę w miarę zwiedziłem, tam się nauczyłem robić większość drinków. — Odpowiedział, nie wbijając się co prawda w szczegóły za bardzo, ale jeżeli będzie chciała podciągnąć ten temat to zdecydowanie nie miał nic przeciwko!
Może nie był to najlepszy dzień Luci, jeżeli chodzi o sposób na podryw, był może trochę zbyt bezpośredni, ale póki co Mia wcale nie sprawiała wrażenia jakby bardzo się tym peszyła, więc nie miał zamiaru jakoś nagle się wycofywać. Co prawda sam jej śmiech delikatnie zbił go z tropu, ale jak widać nie spławiła go.
— Zapytałbym podczas zapisywania w telefonie, w końcu trzeba jakoś nazwać nowy kontakt, nie? — Odparł dość sprawnie i zwinnie wynajdując odpowiedź na zadane przez nią pytanie.
— Hm... może inne rzeczy, których się nauczyłem, na przykład we Francji, w Paryżu? To w końcu miasto miłości. — Powiedział. Chociaż jeżeli chodzi o miłość, to na tym polu nie miał z tego Paryża dobrych wspomnień.

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
No i chyba właśnie dlatego kluby nie mieściły się na zaszczytnej liście ulubionych miejsc Mii. Nie dość, że było przesadnie głośno, to jeszcze nigdy nie można było być pewnym, jak potoczy się noc. Kiedyś bywała w takich miejscach częściej, a później jakoś rozwinął się u niej introwertyzm i przestała odczuwać taką potrzebę. Gdy więc mówiła Luce, że będzie wpadała do niego na kolejne dobre drinki, było to trochę na wyrost. No ale nie musiała się tym przejmować, bo pewnie zaraz o sobie nawzajem zapomną — a zwłaszcza on o niej, bo jednak przy barze przewijało się wiele osób, więc trudno było zapamiętać kogoś konkretnego. Zwłaszcza, że Mia uważała, iż niczym się nie wyróżnia.
Dokładnie, niech każdy organizuje swój wieczór panieński/kawalerski wedle własnego uznania, a goście się dostosują. Jest też opcja, żeby w ogóle nie organizować takiej imprezy, no ale w sumie co kto lubi. Appleton nie miała tego typu rozterek, gdyż na horyzoncie nie miała nawet żadnego chłopaka, a co dopiero kandydata na męża.
Co do matematyki w pracy barmana, to ja myślałam bardziej o odmierzaniu konkretnych porcji alkoholu w drinkach, ale liczenie pieniędzy też musi się zgadzać. Wygląda na to, że NIESTETY matematyka jest potrzebna poniekąd w każdym zawodzie i nie da się od niej uciec ani w czasach szkolnych, ani w dorosłym życiu.
Kolejny drink z jej perspektywy wcale nie był pretekstem, żeby dłużej z nim pogadać, chociaż mogło tak to wyglądać. Nie spieszyła się do powrotu do koleżanek, a tutaj czuła się całkiem komfortowo i miała do dyspozycji całkiem dobre drinki, lepsze niż te burżujskie, ale niesmaczne, którymi częstowały ją dziewczyny. A że przy okazji mogła pogadać z sympatycznym i, no dobra, przystojnym, barmanem, to tylko nieoczekiwany plus całej sytuacji.
I gdzie w Europie najbardziej ci się podobało? Bo jak ja poleciałam tam pierwszy raz, do Włoch, to w ogóle nie chciałam wracać. Znaczy, Lorne Bay niewątpliwie ma swój urok, ale nie jestem pewna, czy to miejsce, w którym chcę spędzić resztę życia — przyznała zgodnie z prawdą. Pobyt tutaj był dla niej tymczasowy, ale nie miała pojęcia, ile konkretnie może to wszystko potrwać, więc nie snuła jakichś wielkich planów na najbliższą przyszłość. A szkoda, bo nie za bardzo lubiła iść na żywioł; była na to chyba zbyt poukładana.
Nie odbierała jego zachowania jako czegoś złego. Nawet, jeśli rzeczywiście ją podrywał, to nie był przy tym jakiś nachalny, więc nie czuła się ani speszona, ani zdegustowana. Gdyby było inaczej, szybko by się ewakuowała.
Sprytnie. A ty jak masz na imię? — zagadnęła, chociaż wciąż jeszcze nie podała mu swojego, no ale na razie nie zapisywał numeru. — O, byłeś w Paryżu? Mieszkałam tam trzy lata i gdyby nie to, że pewne okoliczności zmusiły mnie do powrotu, to pewnie mieszkałabym dalej. Kto wie, może nauczyliśmy się we Francji podobnych rzeczy?
Mia, będąc w Paryżu, mocno się zauroczyła — a przynajmniej wtedy wydawało jej się, że mocno, bo wraz z powrotem do Australii temat umarł. Nie mogła więc wypowiadać się za bardzo na temat Paryża jako miasta miłości, ale wierzyła, że jej rozmówca miał lepsze doświadczenia na tej płaszczyźnie. I że kiedyś się z nią nimi podzieli, bo lubiła słuchać ludzi i ich życiowych doświadczeń.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Szczerze mówiąc, to oczywiście nie zakładał, że słowa nieznajomej dziewczyny o tym, że nagle zacznie pojawiać się tutaj częściej, żeby zamówić u niego drinka są prawdą. Co tu dużo mówić, w barach czy też klubach mówi się różne rzeczy a ile z nich jest zgodnych z prawdą? Raczej dość ograniczona ilość. Zresztą, oboje wiedzieli, że to co padało z ich ust było tylko i wyłącznie niewinnym flirtem, z którego co najwyżej będą potem mogli się śmiać. Co prawda pewnie mogli myśleć o innych okolicznościach, kiedy będą się z tego śmiać, ale no wniosek miał być taki sam!
Oczywiście, że ciężko było zapamiętać wszystkich gości z klubu, w którym przecież w ciągu jednego wieczoru przewijają się takie rzesze ludzi, jak w Shadow. Nie da się zapamiętać wszystkich, ale Luca miał raczej całkiem niezła pamięć do twarzy i jeżeli już swoją drogą kogoś zapamiętywał, to przede wszystkim te co ładniejsze klientki. Takie jak właśnie Mia. Może ta uważała, że niczym się tutaj nie wyróżnia, ale Luce bardzo wpadła w oko, dlatego też tak ochoczo się przy niej zatrzymał, jak i wdał w dłuższą rozmowę, która nie skończyła się przecież na samym zamówieniu.
Oczywiście odmierzanie tych porcji alkoholu też brałem pod uwagę, to był bardziej kolejny przykład zastosowania samej matematyki w tej pracy, bo najpewniej tych możliwości jej użycia było jeszcze więcej, niż nawet te o których tutaj myśleliśmy. No ale fakt, matematyka jako ta „matka nauk” była obecna w wielu zawodach, czy po prostu w życiu. Może nie na jakimś bardzo zaawansowanym poziomie, ale jednak się pojawiała i nie dało się tego odmówić. Dobra, nie mówimy tutaj raczej o jakichś pitagorasach, funkcjach i innych deltach, ale jednak jakieś nawet proste dodawanie, odejmowanie czy nawet procenty to nadal jest matematyka. Na poziomie podstawówki, ale nawet na tym poziomie była to nadal matematyka.
Cóż, tutaj najwidoczniej była to błędna interpretacja z jego strony, bo może trochę przeszło mu przez myśl, że skoro tak tutaj siedziała i wdała się w ten jego flirt, zamawiając przy okazji kolejnego drinka, to po prostu musiał podziałać jego urok osobisty. Tak to czasem w końcu wyglądało, zagajka przy robieniu drinka, potem rozmowy przy okazji każdego kolejnego aż w końcu kończy się impreza i wraca z dziewczyną do jej mieszkania, albo bierze ją do swojego. Był to scenariusz, który wielokrotnie się w jego przypadku sprawdził i wierzył, że tutaj również taka szansa istniała.
A to, że samo to, że jego rozmówczyni nie chciała po prostu tak od razu wracać do swoich koleżanek? No niekoniecznie jego problem! Te drinki przez niego wykonywane jednak były naprawdę dobre i z pewnością były jednak one argumentem do tego, by przy barze pozostać.
— Włochy ładne. Ale chyba najbardziej podobało mi się właśnie w Hiszpanii. — Stwierdził, jakoś ten kraj go tam jednak urzekł i mimo, że wcale nie spędził tam tak dużo czasu, to wierzył i miał nadzieję na to, że uda mu się tam kiedyś wrócić. A kto wie, może nawet zostać tam na dłużej?
— No Lorne to… no Lorne. — Potwierdził, jakby potwierdzając jej przemyślenia. Co prawda nie rozwinął swojej wypowiedzi w tym przypadku, ale te słowa chyba wyrażały wszystko. To tak jak z Rafaello, Lorne wyraża więcej niż tysiąc słów, o.
Może i nachalny nie był, ale z biegiem czasu zdecydowanie zyskiwał na pewności siebie, ale i również takiej dość charakterystycznej dla niego bezpośredniości.
— Luca. Teraz Ty musisz mi podać swoje imię. Chociaż zaczniemy od drugiej strony, bo zazwyczaj najpierw biorę numer. — Uśmiechnął się do niej, w międzyczasie kończąc przygotowywanie jej drinka, którego też w następnej chwili postawił z lekkim stuknięciem na blacie przed dziewczyną.
Voila Rzucił.
— O, serio? Też mieszkałem w Paryż i… też koło trzech lat. — Powiedział, z lekkim zawahaniem w środku wypowiedzi, bo jednak nie był pewien teraz z perspektywy czasu ile dokładnie tam spędził.
— To może też będziesz w stanie mi pokazać kilka sztuczek? — Zasugerował, znowu opierając się na łokciach na kontuarze i pochylając się nad nim. Jakoś tak pewnie całkowitym i niezamierzonym przypadkiem wyszło, że jego ręka była zaraz obok tej, należącej do dziewczyny, której imię już poznał (albo nie). Na potrzeby tego, żeby wszystko się zgadzało uznajmy, że chwilkę wcześniej Mia wzięła łyk drinka i odstawiła go na blat, trzymając cały czas dłoń dookoła szklanki. Sam Luca jakby cały czas polegając na tym przypadku, przesunął palcem po zewnętrznej części jej dłoni, dosłownie ułamek sekundy po tym, jak wypowiedział swoje słowa odnośnie pokazywania tych sztuczek. Cóż, jeżeli dziewczyna miała wcześniej jakieś wątpliwości na temat tego o czym myślał, to teraz chyba je rozwiał. Prawda?

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Mia nie czuła się jakoś szczególnie mocna we flircie. Nie, żeby nigdy go nie praktykowała, ale jednak pewien rodzaj nieśmiałości i zamknięcia w sobie tworzył potężną blokadę. Dzisiaj po prostu podjęła grę Luki, a alkohol krążący w jej krwi stanowił w tej kwestii niemałą pomoc. Oczywiście nic tu nie było mówione tak całkiem na serio; nie można wykluczyć nawet opcji, że widzieli się po raz pierwszy i ostatni w życiu. Niemniej, na razie ta gierka całkiem jej się podobała, więc grała w nią dalej, czekając na drugiego zamówionego drinka.
Ponieważ nie znała swojego rozmówcy, nie wiedziała, czy flirtowanie z klientkami było dla niego chlebem powszednim, czy może jednak mogła czuć się wyjątkowa. Co więcej, w ogóle się nad tym nie zastanawiała, przynajmniej nie na tym etapie. Przy barze powoli zaczęło pojawiać się coraz więcej osób, więc domyślała się, że ich dalsza konwersacja niebawem dobiegnie końca.
Nie myślała aż tak przyszłościowo, jak on — podejrzewała, że z imprezy wyjdzie razem z koleżankami i wróci do domu rodziców. No, ewentualnie z przyszłą panną młodą do jej mieszkania, jeśli znajdzie się w stanie, w którym zostawienie jej samej sobie nie będzie bezpieczne. W całej tej miłej rozmowie ani razu nie przemknęło jej przez myśl, że mogłaby opuścić Shadow razem z Lucą. To w ogóle nie było do niej podobne i gdyby zdecydowała się na taki ruch, zaskoczyłaby przede wszystkim samą siebie.
Gdybym miała wybierać, to najbardziej chyba chciałabym zamieszkać we Francji. Język już znam, dobrze się tam czułam, same plusy. — Europa w ogóle magiczne ją do siebie przyciągała, ale we Francji czułaby się, jakby po prostu wracała do domu. Włochy i Hiszpania były fajną opcją na wakacje, jednak przy przeprowadzce musiałaby zaczynać dosłownie wszystko od nowa. W Paryżu przynajmniej miała już jakichś znajomych ze studiów czy byłej pracy.
Mia. Aha, czyli tak na co dzień bierzesz numery od klientek, więc nie powinnam czuć się wyjątkowa? — dopytała, unosząc lekko brwi. Nie był to żaden realny zarzut, wiadomo. Ot, zwykłe droczenie się, by zbadać jego reakcję. Nie wyglądał na osobę, która się zawstydzi, więc była ciekawa, jakiej odpowiedzi może się po nim spodziewać.
Szkoda, że nie poznaliśmy się wtedy, może dzisiaj miałabym już rabat na drinki — zażartowała z uśmiechem. Do płatności jeszcze nie doszli, ale wiadomo, że to nie są tanie rzeczy! No cóż, jeśli będzie żałowała, to najwcześniej rano, po sprawdzeniu stanu konta.
Do tej pory cała ich rozmowa wydawała się jej zupełnie niewinnym flirtem. Takim, który zakończy się definitywnie, gdy Mia zdecyduje się wrócić do koleżanek albo Luca będzie musiał zająć się obsługiwaniem reszty klienteli. Właśnie dlatego pozwoliła sobie to przez chwilę pociągnąć, ale kolejne podteksty barmana już jej się nie spodobały. Uważała, że nie znają się na tyle dobrze, by mógł pozwolić sobie na aż takie komentarze i postanowiła dać mu nauczkę.
No pewnie, znam różne sztuczki — odparła, pochylając się w jego kierunku i znacząco skracając dystans między nimi. — Jedną mogę pokazać ci już teraz.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, uniosła szklankę z mniej więcej połową drinka i chlusnęła w niego zawartością. Nie wiedziała, czy zaraz przypadkiem nie wyprowadzi jej jakaś ochrona, ale nie dbała o to, bo w tej chwili żądza zemsty przeważała! Aż pożałowała, że chwilę wcześniej podała mu swój numer, zakładam, że tak było.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Luca się takimi rzeczami po prostu nie przejmował, flirtował to flirtował i nie patrzył za bardzo na to, czy jest w tym dobry, czy też nie. Miał taką pewność siebie i swoistą bezczelność, które razem pozwalały mu nie zwracać na to uwagi i po prostu robić i mówić to, co mu przychodziło do głowy jako pierwsze. Czasem powodowało to różne sytuacje, a czasem faktycznie po prostu działało, także nie miał raczej na co narzekać pod względem skuteczności. W końcu nawet Barney Stinson w HIMYM też miał niby skuteczność na poziomie jakiegoś niecałego procenta, a ten niby był takim ogromnym podrywaczem przecież!
Może flirtowanie z klientkami nie było dla niego czymś rzadkim, ale powiedzieć, że robił to przy każdej możliwej okazji też byłoby raczej czymś niezgodnym z prawdą, jakiś poziom w pewnym sensie musiał trzymać i nie mógł podrywać każdej atrakcyjniejszej klientki. No i oczywiście też tego nie robił. Pozwalał sobie zazwyczaj na jakieś delikatne podteksty, albo nawet na tyle nie. Bardzo często jednak było tak, że to różne dziewczyny bardziej podbijały do niego, niźli on do nich i to właśnie wtedy pozwalał sobie działać.
Starał się naprawdę poderwać wtedy, kiedy widział, że coś ma szanse powodzenia i nie ryzykował wtedy też np. oblania drinkiem, bo tego to raczej chciałby uniknąć. Coś takiego zawsze źle wygląda, a jeżeli wydarzyłoby się to w pracy? Pewnie by się to na nim jakoś obiło.
Przypadek Mii był na tyle ciekawy, że ten flirt wyszedł trochę sam z siebie – przynajmniej na początku – bo potem faktycznie zaczął widzieć tutaj szanse na coś więcej, więc po prostu w pewnym sensie się też trochę skupił na tym, żeby jednak dodać coś od siebie.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, on też w zasadzie np. hiszpańskiego nie znał, no a na pewno nie więcej niż jakieś podstawowe słówka typu proszę, dziękuję, dwa piwa, czy pójdziesz ze mną do łóżka. Kompletna podstaw podstaw, nic ponadto. Zwroty, które po prostu mu się przydadzą. Po francusku natomiast mówił całkiem nieźle, nawet można było powiedzieć, że wręcz biegle.
— Nie wiem gdzie bym chciał najbardziej zamieszkać, ale może też Francja? — Dopowiedział, bo w sumie teraz też nad tym się nie zastanawiał. Hiszpania była ładna, przyciągała go i rozważyłby tam na pewno zostanie na dłużej, ale kto wie czy jednak w takim ogólnym rozrachunku to właśnie francuskie ziemie nie przekonałyby go bardziej, chociażby ze względu na lepsza znajomość języka?
Co do innych języków to właśnie takie języki jak włoski, czy hiszpański to znał tam może po kilka, kilkanaście zdań, czy też zwrotów, które mu się przydawały, bo jednak i tak wszędzie można się było w miarę dogadać po angielsku, a jeżeli ogarniało się kilka dodatkowych słów w danym języku, to już był prawie sukces!
— Na co dzień to na pewno nie. Jesteś wyjątkowa. — Odparł, jakby nie wdając się też w dalszy ciąg bo zdawał sobie sprawę, że to nie było nic zachęcającego, kiedy by powiedział, że co chwilę zajmuje się inną. Co prawda w takich sytuacjach wiadomo jest, że to tylko przelotna znajomość, ale mimo wszystko! Gdzieś w międzyczasie tutaj pewnie zaraz odebrał od niej ten numer telefonu, co można było uznać za jakiś sukces!
— No szkoda, ale kto wie. — Powiedział, pozostawiając tutaj też umyślnie takie niedopowiedzenie. Faktycznie, nie podawał jej jeszcze ceny za te drinki, ale raczej nie była ona też taka wygórowana!
Uśmiechnął się, kiedy powiedziała, że zna również różne sztuczki i nawet kiedy zaproponowała, że jedną może pokazać już teraz, równocześnie skracając ten dystans to „serce” mu podpowiedziało, że już jak nic wróci z nią do domu, a z drugiej strony umysł, albo raczej instynkt mu powiedział, że jest coś nie tak. Zignorował, bo przecież wszystko szło tak dobrze!
No, a na pewno do momentu, kiedy poczuł uderzenie cieczą w swoją twarz, dobrze, że w miarę zdążył zamknąć oczy, bo jednak by go trochę poszczypało. Wyprostował się i oparł się jedną dłonią o blat. Sięgnął trochę na ślepo po blacie pod kontuarem szukając jakiejś serwetki, bo te zawsze przecież są gdzieś w pobliżu i jak znalazł (o dziwo bez przewracania niczego przy okazji) to uniósł ją do twarzy i w miarę przetarł – przede wszystkim oczy. Na jego twarzy pojawił się wymuszony, i było to wyraźnie widoczne, uśmiech. Oczywiście samo jego ubranie też było częściowo mokre od tego drinka. Zawsze to zaskakuje, niby pół szklanki ale jak się rozleje to się wydaje, że tej zawartości jest nie wiadomo ile.
— To będzie dwadzieścia za drinki. — Powiedział, siląc się na spokój i obrzucając Mię spojrzeniem, które już tak „uprzejme” jak jego uśmiech i ton nie było. W takiej sytuacji oczywiście nie ma tutaj interwencji ochrony, bo w zasadzie to nic wielkiego się nie stało, ale lekkie poruszanie przy barze się zrobiło.
— karta, czy gotówka? — Zapytał jeszcze, pewnie w pewnym stopniu bezczelnie, w międzyczasie biorąc kolejną serwetkę i przykładając ją do materiału koszuli i samej kamizelki, starając się chociaż trochę tego alkoholu wsiąknąć w samą serwetkę.

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
ODPOWIEDZ