about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Florence Dwayne – dziewczyna z bidula mieszkająca z rodziną zastępczą zaginęła 5 lat temu. Prawdopodobne powiązania z Reginaldem (byli parą?).
Reginald „Regi” Hart – Przepadł. Brak śladów aktywności na portalach społecznościowych od listopada 2020. Koledzy z osiedla nie wiedzą, kiedy cyt. „poszedł w tango”.
Poppy Green – dziewczyna Regi’ego(?). Brat Derek (ćpun z widocznymi skutkami wyżartych szarych komórek) od trzech miesięcy nie widział młodszej siostry. Równie dobrze mogła zniknąć wcześniej. Zostawiła bratu notkę świadczącą o ucieczce żeby cyt. „zacząć lepsze życie”.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni sprawa zaginięcia Florence Dwayne przeszła na dalszy plan. Coś, co wydarzyło się pięć lat nie ucieknie. Policja już dawno olała sprawę uznając, że dziewczyna zadająca się z kiepskim towarzystwem i lubująca od czasu do czasu wciągnąć przez nos coś mocniejszego od proszku z Zozola, wyjechała w świat w poszukiwaniu lepszego życia. Mogła też się zaćpać albo uciec z chłopakiem, który obiecywał jej wygodne życie usłane miłością. Tylko, że Florence nie miała chłopaka. Kręciła się z Reggiem oraz dwójką innych znajomych, ale żadne z nich nie miało pojęcia, gdzie podziała się była wychowanka sierocińca. Wiele wskazywało na jej zamiłowanie do tajemnicy ołtarzyka w Pearl Lagune, w którym Calie wraz z Jo znalazły notatnik Flo. Niestety ten był w większości zniszczony, mokry, wytarty, wyblakły.. pomimo złego stanu Goldsworthy zdecydowała się wysłać go osobie z forum Crime Clubu, żeby ten spróbował cokolwiek z tego wyczytać/rozszyfrować.
Odpowiedź przyszła dawno, ale Calie się nią nie zainteresowała. Nie wzięła też do serca sms’ów od King, która cała podekscytowana czekała na dalsze działania. Tylko, że dziennikarka miała też swoje życie i własne załamanie na głowie. O ile załamaniem można nazwać codzienne picie, które było lepsze od leżenia w łóżku i płakania w poduszkę.
Jednak po ostatnim spotkaniu z King, Calie musiała wziąć się za siebie i choć bardzo nie chciała, przynajmniej mogła udawać, że coś robiła jednocześnie pijąc. Układ idealny.
Mniej idealne było spotkanie w Shadow, w którym Goldsworthy nie czuła się najlepiej. Lubiła mroczne klimaty. Była fanką wszystkich horrorów, strasznych opowieści, prawdziwych historii o mordercach, ich psychologiczne opisy, wywiady seryjniaków i nawet ciężką muzykę, przy której zasypiała. Tak, chociażby album „13” Black Sabbath uważała za najlepszą zasypiajkę. Jednak to uwielbienie nie równało się z poczuciem bezpieczeństwa w takich miejscach jak Shadow, w którym umówiła się z Kay na spotkanie. Poza tym, bądźmy szczerzy, Calie pasowała do tego miejsca jak pięść do nosa. Otwarta i emanująca pozytywna energią istota, którą momentami można opisać emotką jednorożca.
Usiadła przy stoliku w rogu z dwoma zamówionymi alkoholami. Gin z tonikiem dla siebie i to co Kay zażyczyła sobie w ostatniej wiadomości (na koszt Calie oczywiście). Nie czekała długo na dziewczynę, którą poznała rok temu. Od tamtej pory od czasu do czasu Goldsworthy wypytywała ją o mniej lub bardziej poważne sprawy. Nigdy nie owijały w bawełnę i rzadko oddawały się pobocznym rozmowom.
- Chciałam cię zapytać o parę osób – zaczęła od razu, gdy Kay uraczyła się swoim alkoholem. – Najpierw o Poppy Green. – Jeden ze świeższych tematów. – Siostra Dereka. Myślę, że byli twoimi klientami. – Oboje, z czego w większości wciągał Derek, któremu już dawno wyżarło mózg. – Słyszałaś może coś o jej wyjeździe? Może mówiła ci, że planuje uciec? – W notce do brata wyraziła się dosadnie – spierdalała z Lorne Bay – ale wspomniała też o ludziach, z którymi będzie czuć się lepiej niż tutaj (z Derekiem, który podobno miał ciągoty do macania siostry).
Kayleigh Donovan
Reginald „Regi” Hart – Przepadł. Brak śladów aktywności na portalach społecznościowych od listopada 2020. Koledzy z osiedla nie wiedzą, kiedy cyt. „poszedł w tango”.
Poppy Green – dziewczyna Regi’ego(?). Brat Derek (ćpun z widocznymi skutkami wyżartych szarych komórek) od trzech miesięcy nie widział młodszej siostry. Równie dobrze mogła zniknąć wcześniej. Zostawiła bratu notkę świadczącą o ucieczce żeby cyt. „zacząć lepsze życie”.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni sprawa zaginięcia Florence Dwayne przeszła na dalszy plan. Coś, co wydarzyło się pięć lat nie ucieknie. Policja już dawno olała sprawę uznając, że dziewczyna zadająca się z kiepskim towarzystwem i lubująca od czasu do czasu wciągnąć przez nos coś mocniejszego od proszku z Zozola, wyjechała w świat w poszukiwaniu lepszego życia. Mogła też się zaćpać albo uciec z chłopakiem, który obiecywał jej wygodne życie usłane miłością. Tylko, że Florence nie miała chłopaka. Kręciła się z Reggiem oraz dwójką innych znajomych, ale żadne z nich nie miało pojęcia, gdzie podziała się była wychowanka sierocińca. Wiele wskazywało na jej zamiłowanie do tajemnicy ołtarzyka w Pearl Lagune, w którym Calie wraz z Jo znalazły notatnik Flo. Niestety ten był w większości zniszczony, mokry, wytarty, wyblakły.. pomimo złego stanu Goldsworthy zdecydowała się wysłać go osobie z forum Crime Clubu, żeby ten spróbował cokolwiek z tego wyczytać/rozszyfrować.
Odpowiedź przyszła dawno, ale Calie się nią nie zainteresowała. Nie wzięła też do serca sms’ów od King, która cała podekscytowana czekała na dalsze działania. Tylko, że dziennikarka miała też swoje życie i własne załamanie na głowie. O ile załamaniem można nazwać codzienne picie, które było lepsze od leżenia w łóżku i płakania w poduszkę.
Jednak po ostatnim spotkaniu z King, Calie musiała wziąć się za siebie i choć bardzo nie chciała, przynajmniej mogła udawać, że coś robiła jednocześnie pijąc. Układ idealny.
Mniej idealne było spotkanie w Shadow, w którym Goldsworthy nie czuła się najlepiej. Lubiła mroczne klimaty. Była fanką wszystkich horrorów, strasznych opowieści, prawdziwych historii o mordercach, ich psychologiczne opisy, wywiady seryjniaków i nawet ciężką muzykę, przy której zasypiała. Tak, chociażby album „13” Black Sabbath uważała za najlepszą zasypiajkę. Jednak to uwielbienie nie równało się z poczuciem bezpieczeństwa w takich miejscach jak Shadow, w którym umówiła się z Kay na spotkanie. Poza tym, bądźmy szczerzy, Calie pasowała do tego miejsca jak pięść do nosa. Otwarta i emanująca pozytywna energią istota, którą momentami można opisać emotką jednorożca.
Usiadła przy stoliku w rogu z dwoma zamówionymi alkoholami. Gin z tonikiem dla siebie i to co Kay zażyczyła sobie w ostatniej wiadomości (na koszt Calie oczywiście). Nie czekała długo na dziewczynę, którą poznała rok temu. Od tamtej pory od czasu do czasu Goldsworthy wypytywała ją o mniej lub bardziej poważne sprawy. Nigdy nie owijały w bawełnę i rzadko oddawały się pobocznym rozmowom.
- Chciałam cię zapytać o parę osób – zaczęła od razu, gdy Kay uraczyła się swoim alkoholem. – Najpierw o Poppy Green. – Jeden ze świeższych tematów. – Siostra Dereka. Myślę, że byli twoimi klientami. – Oboje, z czego w większości wciągał Derek, któremu już dawno wyżarło mózg. – Słyszałaś może coś o jej wyjeździe? Może mówiła ci, że planuje uciec? – W notce do brata wyraziła się dosadnie – spierdalała z Lorne Bay – ale wspomniała też o ludziach, z którymi będzie czuć się lepiej niż tutaj (z Derekiem, który podobno miał ciągoty do macania siostry).
Kayleigh Donovan
about
Everyone that tried to fix me knows that I can't change a bit. I've got no shame, got no pride, only skeletons to hide. And if you try to talk to someone, well then someone has to die.
#7
outfit[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Calie Goldsworthy
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Nie pierdolisz się, co?
Delikatnie uniosła kącik warg starając się być w tym miejscu bardziej statyczna niż zwykle. Zachowała się profesjonalnie tak, jakby rzeczywiście pisała artykuł o zaginionych osobach a nie robiła to dla siebie. Poprawka – w imię prawdy – chociaż to brzmiało zbyt wyniośle, jak na kogoś tak skromnego. Chciała pomagać i jednocześnie rozwiązywać zagadki. Chciała się w coś angażować, docierać do celu i przeżywać porażki (te nieco mniej). Chciała się uczyć, bo miała ambicje i pragnęła aplikować dalej, do pracy bliżej związanej z jej hobby, acz myśl o pozostawieniu tu rodziny działała na nią bardziej jak kij niż marchewka.
Sięgnęła do plecaka, w który odsunęła nieco w dół notatnik. Lepiej byłoby go wyjąć i zapisywać wszystko, co usłyszała, ale w klubie pełnym szemranych ludzi byłoby to bardzo podejrzane. Odchyliła plecak i pokazała dwie szyjki butelek wypełnionych bimbrem własnego wyrobu. To były ostatnie jakie miała. Calie brakowało czasu na rozlewanie i co gorsza stawiała na Kayleigh resztki swych dobroci. Liczyła, że to się opłaci.
- Bo nikt inny tego robi – odpowiedziała z pełnym zaangażowaniem. – Bo policja wszystko olewa a ja.. – Czuła, że te trzy ‘zniknięcia’ były powiązane tylko, że nie mogła powołać się na instynkt, przeczucie lub dreszczyk na plecach. Równie dobrze mogłaby powiedzieć Kay, że wróżka kazała jej ich szukać, ale to także miałoby tyle sensu, co nic. Bo po co pakować się w coś, co nie przynosi żadnego zysku? – Pisze artykuł. – To była dobra przykrywka dla altruizmu, chociaż i ten miał w sobie dozę egoizmu. Goldsworthy może i robiła to za darmo, ale jednocześnie karmiła się fascynacją zagadkami, więc w ten czy inny sposób czerpała z tego pewną korzyść.
- Więc? Co powiesz mi o Poppy? Nie ma złych odpowiedzi. – Były tylko informacje, które albo łączyły się w jedną całość albo nie. Równie dobrze Calie mogła się mylić twierdząc, że te trzy zaginięcia miały coś ze sobą wspólnego. W końcu Poppy zostawiła notatkę dla brata, o której dziennikarka nie chciała mówić Kay. Wolała nie sugerować jej, że dziewczyna sama uciekła z domu lub dlaczego to zrobiła. Chciała znać zdanie rozmówczyni bez uprzedniego wpychania do głowy informacji, które zaburzą punkt widzenia Donovan.
Kayleigh Donovan
Delikatnie uniosła kącik warg starając się być w tym miejscu bardziej statyczna niż zwykle. Zachowała się profesjonalnie tak, jakby rzeczywiście pisała artykuł o zaginionych osobach a nie robiła to dla siebie. Poprawka – w imię prawdy – chociaż to brzmiało zbyt wyniośle, jak na kogoś tak skromnego. Chciała pomagać i jednocześnie rozwiązywać zagadki. Chciała się w coś angażować, docierać do celu i przeżywać porażki (te nieco mniej). Chciała się uczyć, bo miała ambicje i pragnęła aplikować dalej, do pracy bliżej związanej z jej hobby, acz myśl o pozostawieniu tu rodziny działała na nią bardziej jak kij niż marchewka.
Sięgnęła do plecaka, w który odsunęła nieco w dół notatnik. Lepiej byłoby go wyjąć i zapisywać wszystko, co usłyszała, ale w klubie pełnym szemranych ludzi byłoby to bardzo podejrzane. Odchyliła plecak i pokazała dwie szyjki butelek wypełnionych bimbrem własnego wyrobu. To były ostatnie jakie miała. Calie brakowało czasu na rozlewanie i co gorsza stawiała na Kayleigh resztki swych dobroci. Liczyła, że to się opłaci.
- Bo nikt inny tego robi – odpowiedziała z pełnym zaangażowaniem. – Bo policja wszystko olewa a ja.. – Czuła, że te trzy ‘zniknięcia’ były powiązane tylko, że nie mogła powołać się na instynkt, przeczucie lub dreszczyk na plecach. Równie dobrze mogłaby powiedzieć Kay, że wróżka kazała jej ich szukać, ale to także miałoby tyle sensu, co nic. Bo po co pakować się w coś, co nie przynosi żadnego zysku? – Pisze artykuł. – To była dobra przykrywka dla altruizmu, chociaż i ten miał w sobie dozę egoizmu. Goldsworthy może i robiła to za darmo, ale jednocześnie karmiła się fascynacją zagadkami, więc w ten czy inny sposób czerpała z tego pewną korzyść.
- Więc? Co powiesz mi o Poppy? Nie ma złych odpowiedzi. – Były tylko informacje, które albo łączyły się w jedną całość albo nie. Równie dobrze Calie mogła się mylić twierdząc, że te trzy zaginięcia miały coś ze sobą wspólnego. W końcu Poppy zostawiła notatkę dla brata, o której dziennikarka nie chciała mówić Kay. Wolała nie sugerować jej, że dziewczyna sama uciekła z domu lub dlaczego to zrobiła. Chciała znać zdanie rozmówczyni bez uprzedniego wpychania do głowy informacji, które zaburzą punkt widzenia Donovan.
Kayleigh Donovan
about
Everyone that tried to fix me knows that I can't change a bit. I've got no shame, got no pride, only skeletons to hide. And if you try to talk to someone, well then someone has to die.
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Calie Goldsworthy
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
- Nie zamierzałam, ale gdy powiedziałam, że to dla ciebie to nikt nie sprawiał problemów. – Musieli tu lubić i ufać Kay, o której wspomnienie zmieniło nastawienie ochroniarza. Musiał też zauważyć, że Calie nie była wilkiem w owczej skórze. Podobno od razu po niej widać, że jest dobra, uczciwa i naiwna, co budziło w ludziach politowanie widoczne w oczach mężczyzny. Nie przejmowała się nim. Wiele osób miało ją za laskę, która patrząc na świat przez różowe okulary nie dostrzegała tego co najważniejsze. Cienia kroczącego za nią, wypełniającego otoczenie, ludzi mających gdzieś jej nastawienie i gotowych wykorzystać dawaną im dobroć. Tym także się nie przejmowała. Goldsworthy była świadoma tego, że ludzie są skłonni ją wykorzystać i pozwalała im to robić, o ile nie chodziło o coś drastycznego. Takie zlecenia przyjmowała tylko od rodziny.
Upiła dwa łyki swego drinka, ale nie mogła szaleć. Musiała najpierw spisać wszystko, co spamięta z tej rozmowy, a to zrobi dopiero po wyjściu z Shadow. Z miejsca, które emanowało tajemniczą energią. Czymś, co kryło się po kątach, pod stolikami i pomiędzy balującymi tu osobami. To miejsce ich zjadało.
Pozwalali mu się pożreć.
- Plotki mogą mieć swój początek w prawdzie. – Mogą, ale nie muszą. Nie były jednak czymś, czego nie warto sprawdzić. Wszystko miało swoją wartość. Po stronie Calie należało ocenienie, jak cenną (o ile w ogóle) cegiełkę dołoży Kay, za której wzrokiem powędrowała. Z ciekawością przypatrywała się interakcji z barmanem i uśmiechnęła nieprzejęta, że rudowłosa przyłapała ją na bezczelnym gapieniu się.
- Nie za wiele. Był na haju. Mówił, że sam jej szuka i że pewnie uciekła ze swym chłoptasiem. Reginald. Reggie. Słyszałaś o nim? – Problem jednak polegał na tym, że chłopak zniknął w tamtym roku, więc teoretycznie to nie możliwe.
Uniosła brwi słysząc o ‘numerku’ i ‘sponsoringu’. Skąd Poppy miałaby mieć tyle pieniędzy, żeby stać ją było na towar dla siebie i brata? To było pierwsze pytanie, które pojawiło się w głowie Calie przetwarzającej nowe informacje.
- Mówił, że jej nie tknął. – Uznała, że ta informacja już nie wpłynie na słowa Kay. – Tak powiedział, kiedy z nim rozmawiałam. – Ciężko nazwać to rozmową, kiedy facet przyłapuje ciebie i drugą osobę na włamaniu do jego zawszonej chatki. – Z drugiej strony nie zdziwię się jeśli kłamał. Nie za wiele ogarniał. – Był tak naćpany, że pewnie nawet nie spamiętał całego zajścia o poranku zastanawiając się, czemu cholernie piekły go oczy o twarz była cała poczerwieniona (Calie potraktowała go gazem pieprzowym).
Chciała wierzyć w ludzi. Naprawdę pragnęła zaufać Derekowi i jego słowu, ale już druga osoba sugerowała, że ten mógł coś robić ze swoją siostrą. Pytanie tylko, czy sam jej używał czy może sprzedawał innym?
- Wiesz, że są wariaci, którzy przez lata trzymając dziewczyny w piwnicach? Handel ludźmi? Seryjny morderca, który wybiera dziewczyny podobne do Poppy? – Nie pytała z ironią, jakby Kay była głupia i nie ogarniała życia. Zachowywała się raczej jak ktoś, kto głośno dzielił się swymi przemyśleniami. Luźno, bez nacisku lub złowrogiej intonacji w głosie. Była naturalna, ale też zdawkowa przez napór energii emanującej w otoczeniu. Bała się jej. – Próbuje to ustalić i mam już swoją teorię, ale chcę cię jeszcze zapytać o parę osób. Chociażby o Reginalda. – O którym wspomniała wcześniej. – Powiesz mi o nim coś więcej? – Goldsworthy wiedziała, że Poppy kręciła się z nim i paroma innymi osobami. Wszyscy ćpali. Jedni mniej a drudzy bardziej, chociaż Reginald wyglądał bardziej na dilera niż profesjonalnego ćpuna.
Kayleigh Donovan
Upiła dwa łyki swego drinka, ale nie mogła szaleć. Musiała najpierw spisać wszystko, co spamięta z tej rozmowy, a to zrobi dopiero po wyjściu z Shadow. Z miejsca, które emanowało tajemniczą energią. Czymś, co kryło się po kątach, pod stolikami i pomiędzy balującymi tu osobami. To miejsce ich zjadało.
Pozwalali mu się pożreć.
- Plotki mogą mieć swój początek w prawdzie. – Mogą, ale nie muszą. Nie były jednak czymś, czego nie warto sprawdzić. Wszystko miało swoją wartość. Po stronie Calie należało ocenienie, jak cenną (o ile w ogóle) cegiełkę dołoży Kay, za której wzrokiem powędrowała. Z ciekawością przypatrywała się interakcji z barmanem i uśmiechnęła nieprzejęta, że rudowłosa przyłapała ją na bezczelnym gapieniu się.
- Nie za wiele. Był na haju. Mówił, że sam jej szuka i że pewnie uciekła ze swym chłoptasiem. Reginald. Reggie. Słyszałaś o nim? – Problem jednak polegał na tym, że chłopak zniknął w tamtym roku, więc teoretycznie to nie możliwe.
Uniosła brwi słysząc o ‘numerku’ i ‘sponsoringu’. Skąd Poppy miałaby mieć tyle pieniędzy, żeby stać ją było na towar dla siebie i brata? To było pierwsze pytanie, które pojawiło się w głowie Calie przetwarzającej nowe informacje.
- Mówił, że jej nie tknął. – Uznała, że ta informacja już nie wpłynie na słowa Kay. – Tak powiedział, kiedy z nim rozmawiałam. – Ciężko nazwać to rozmową, kiedy facet przyłapuje ciebie i drugą osobę na włamaniu do jego zawszonej chatki. – Z drugiej strony nie zdziwię się jeśli kłamał. Nie za wiele ogarniał. – Był tak naćpany, że pewnie nawet nie spamiętał całego zajścia o poranku zastanawiając się, czemu cholernie piekły go oczy o twarz była cała poczerwieniona (Calie potraktowała go gazem pieprzowym).
Chciała wierzyć w ludzi. Naprawdę pragnęła zaufać Derekowi i jego słowu, ale już druga osoba sugerowała, że ten mógł coś robić ze swoją siostrą. Pytanie tylko, czy sam jej używał czy może sprzedawał innym?
- Wiesz, że są wariaci, którzy przez lata trzymając dziewczyny w piwnicach? Handel ludźmi? Seryjny morderca, który wybiera dziewczyny podobne do Poppy? – Nie pytała z ironią, jakby Kay była głupia i nie ogarniała życia. Zachowywała się raczej jak ktoś, kto głośno dzielił się swymi przemyśleniami. Luźno, bez nacisku lub złowrogiej intonacji w głosie. Była naturalna, ale też zdawkowa przez napór energii emanującej w otoczeniu. Bała się jej. – Próbuje to ustalić i mam już swoją teorię, ale chcę cię jeszcze zapytać o parę osób. Chociażby o Reginalda. – O którym wspomniała wcześniej. – Powiesz mi o nim coś więcej? – Goldsworthy wiedziała, że Poppy kręciła się z nim i paroma innymi osobami. Wszyscy ćpali. Jedni mniej a drudzy bardziej, chociaż Reginald wyglądał bardziej na dilera niż profesjonalnego ćpuna.
Kayleigh Donovan
about
Everyone that tried to fix me knows that I can't change a bit. I've got no shame, got no pride, only skeletons to hide. And if you try to talk to someone, well then someone has to die.
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Calie Goldsworthy
about
Dziennikarka w The Cairns Post pisząca nudne rubryki. Jeździ czerwonym skuterem, bawi się w detektywa amatora i dorabia w szpitalu, żeby wspomóc ukochaną rodzinę.
Z uwagą przyglądała się Kay, kiedy tej podniosło się ciśnienie. Chciała zasugerować, że być może Derek kupił towar, gdzie indziej, ale kobieta na pewno sama już do tego doszła. W głowie Goldsworthy zaś stworzyła się kolejna zakładka z tematem o sieci dilerów, ale nie powinna go tykać jeżeli zależało jej na informacjach. Nie srało się do swojego gniazda a póki co Donovan do tego niego należała. Dopóki obie coś z tego miały, mogły sobie ufać i choć Calie nie była z tych co zdradzają, to w którymś momencie wywęszenie sensacji i konieczność napisania artykułu może być silniejsza od jej osobistych przekonań. Sama chciała pracować jako dziennikarka i choć zajmowała się nudnymi rubrykami pisząc o festynach, nowych nijakich wydarzeniach lub kolizjach, to miała ambicje na coś więcej. Nie bez powodu swego czasu planowała wysłać CV do Australijskiego The Guardian, ale spękała i schowała list głęboko w szufladzie.
- Nikt oficjalnie nie zgłosił zaginięcia – wtrąciła na tym etapie wiedząc, że nie zaburzy informacji od Kay. Że ta nie zmieni swoich zeznań, bo jak sama powiedziała, nie kojarzyła Reginalda, którego zniknięciem nikt się nie przejął. Może znajomi to zauważyli, ale nikt nie pałał się, żeby zgłosić to na policję. Skąd więc wiadomo, że przepadł? Który dzieciak, w tych czasach, rezygnował z publikowania swego życia na mediach społecznościowych zwłaszcza, gdy do pewnego momentu robił to non stop? – Społeczeństwo ma ich głęboko w poważaniu. – Nic dodać nic ująć. Z drugiej strony może społeczeństwo miało rację? Czemu Calie miałaby się nimi przejmować, skoro wszyscy inni olali? Cóż, miała swoje powody i choć łatwo mogłaby odpuścić to nie chciała tego robić, nawet jeśli niedawno znajoma oskarżyła ją o coś innego.
Nie zamierzała kłócić się z Kay i postanowiła zweryfikować informacje o Dereku i siostrze. To nie tak, że uwierzyła chłopakowi na słowo. Z drugiej strony sytuacja, w której wyraził swoją opinię, była dość nietypowa, ale o tym lepiej nie wspominać. Przyznawanie się do włamania nie było najlepszym pomysłem i nawet jeśli miały z Donovan wygodny dla nich obu układ, to lepiej niektóre sprawy zachować dla siebie.
Zbliżyła szklankę z drinkiem do warg maskując przejęcie. Niby wiedziała do jakiego lokalu weszła, ale łatwiej było ignorować ostrzeżenia w swej głowie niż stłumić strach wypowiedzianych na głos słów. Miejsce pełne typów spod ciemnej gwiazdy; wspaniałe miejsce wybrała na spotkanie.
Ostrożnie upiła kolejne dwa łyki drinka. Opróżniała go zdawkowo woląc nie upić się w tym miejscu.
- Szacunku? Był kimś ważnym? – Zmarszczyła brwi, bo ta informacja częściowo zmieniała kolej rzeczy. Z drugiej strony, czy ktoś na swój sposób ustawiony i szanowany nie mógł chcieć wyrwać się z tego życia?
Zerknęła w bok niepewne, czy powinna dzielić się swymi przemyśleniami. Możliwe jednak, że nic więcej nie wyciągnie z Kay chyba, że poprosi ją o wypytanie o Reginalda (acz, nic za darmo).
- Podejrzewam, że oboje trafili do komuny. Odłamu The Family, które choć oficjalnie już nie istnieje, jego członkowie rozeszli się po kraju i tylko ktoś niezwykle optymistyczny zakładałby, że żadne z nich nie poczuło objawienia prowadzenia nowej trzody. – Ona była z tych osób, które chciały wierzyć w dobro świata, ale to nie oznaczało, że nie widziała zła. Wiara a fakty nijak miały się do siebie. Ludzie wierzyli w bogów, choć byli tacy co naukowo obalili teorię ich istnienia, a jednak ci pierwsi wierzyli dalej. – Zakładam, że Reggie zwerbował Poppy, zaś jego zgarnęła Florence Dwayne. Może ją kojarzysz? Zaginęła pięć lat temu. Wychowywała się w bidulu, bo jej rodzice nie mieli warunków do zajmowania się dziećmi. – Nie zarabiali, mieszkali w szopie i nie byli wzorem cnót. Opieka społeczna zabrała im dzieci, z czego Dwayne’owie skorzystali. Dopiero po zaginięciu Flo, jej matka jako tako wzięła się za siebie.
Kayleigh Donovan
- Nikt oficjalnie nie zgłosił zaginięcia – wtrąciła na tym etapie wiedząc, że nie zaburzy informacji od Kay. Że ta nie zmieni swoich zeznań, bo jak sama powiedziała, nie kojarzyła Reginalda, którego zniknięciem nikt się nie przejął. Może znajomi to zauważyli, ale nikt nie pałał się, żeby zgłosić to na policję. Skąd więc wiadomo, że przepadł? Który dzieciak, w tych czasach, rezygnował z publikowania swego życia na mediach społecznościowych zwłaszcza, gdy do pewnego momentu robił to non stop? – Społeczeństwo ma ich głęboko w poważaniu. – Nic dodać nic ująć. Z drugiej strony może społeczeństwo miało rację? Czemu Calie miałaby się nimi przejmować, skoro wszyscy inni olali? Cóż, miała swoje powody i choć łatwo mogłaby odpuścić to nie chciała tego robić, nawet jeśli niedawno znajoma oskarżyła ją o coś innego.
Nie zamierzała kłócić się z Kay i postanowiła zweryfikować informacje o Dereku i siostrze. To nie tak, że uwierzyła chłopakowi na słowo. Z drugiej strony sytuacja, w której wyraził swoją opinię, była dość nietypowa, ale o tym lepiej nie wspominać. Przyznawanie się do włamania nie było najlepszym pomysłem i nawet jeśli miały z Donovan wygodny dla nich obu układ, to lepiej niektóre sprawy zachować dla siebie.
Zbliżyła szklankę z drinkiem do warg maskując przejęcie. Niby wiedziała do jakiego lokalu weszła, ale łatwiej było ignorować ostrzeżenia w swej głowie niż stłumić strach wypowiedzianych na głos słów. Miejsce pełne typów spod ciemnej gwiazdy; wspaniałe miejsce wybrała na spotkanie.
Ostrożnie upiła kolejne dwa łyki drinka. Opróżniała go zdawkowo woląc nie upić się w tym miejscu.
- Szacunku? Był kimś ważnym? – Zmarszczyła brwi, bo ta informacja częściowo zmieniała kolej rzeczy. Z drugiej strony, czy ktoś na swój sposób ustawiony i szanowany nie mógł chcieć wyrwać się z tego życia?
Zerknęła w bok niepewne, czy powinna dzielić się swymi przemyśleniami. Możliwe jednak, że nic więcej nie wyciągnie z Kay chyba, że poprosi ją o wypytanie o Reginalda (acz, nic za darmo).
- Podejrzewam, że oboje trafili do komuny. Odłamu The Family, które choć oficjalnie już nie istnieje, jego członkowie rozeszli się po kraju i tylko ktoś niezwykle optymistyczny zakładałby, że żadne z nich nie poczuło objawienia prowadzenia nowej trzody. – Ona była z tych osób, które chciały wierzyć w dobro świata, ale to nie oznaczało, że nie widziała zła. Wiara a fakty nijak miały się do siebie. Ludzie wierzyli w bogów, choć byli tacy co naukowo obalili teorię ich istnienia, a jednak ci pierwsi wierzyli dalej. – Zakładam, że Reggie zwerbował Poppy, zaś jego zgarnęła Florence Dwayne. Może ją kojarzysz? Zaginęła pięć lat temu. Wychowywała się w bidulu, bo jej rodzice nie mieli warunków do zajmowania się dziećmi. – Nie zarabiali, mieszkali w szopie i nie byli wzorem cnót. Opieka społeczna zabrała im dzieci, z czego Dwayne’owie skorzystali. Dopiero po zaginięciu Flo, jej matka jako tako wzięła się za siebie.
Kayleigh Donovan