27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Światła neonów mrugają do nas, przyciągając pogrążone w melancholii spojrzenia. Kolory tęczy rozświetlają noc, nie pozostawiając złudzeń co do miejsca, w które mimowolnie przywiodły nogi. Urokliwe napisy na fasadzie budynku, roześmiani ludzie wokół, to wszystko zlewa się w jedną całość. Stając u bram klubu, przekraczasz granicę, zatapiając się w świecie, który jest dla ciebie obcy i nieznany – zagadkę stanowi. Pierwsze kroki są niepewne dyktowane ostrożnością, jak spacer po dżungli, nie wiesz, czego możesz się spodziewać. Uśmiechy na twarzach, niemal nagich kobiet są ładną maską, którą co wieczór przywdziewają, niczym więcej, nie łudził się, choć byli tacy, co pozwalali sobie na odpłynięcie w tę krainę fantazji, to kosztowało ich, może nie dumę i honor, a grube pieniądze. Krytycyzm i niechęć zrodziły się nieoczekiwanie, gdy moralności głos szarpnął czułą strunę. Oglądał się na boki, jak zagubiony w obcym świecie zupełnie niepasujący puzzel do układanki. Ludzie wokół tańczyli, bawili się i pili, a on stał, niepewny swych decyzji, tak tej, co zaważyła, o wejściu do tego miejsca, jak i innych natury osobistej, które niczym miecz katowski zawisły nad nim zwiastując rychły koniec?
Przełknięcie śliny zgrane z uderzeniem basu i kolejną salwą ryku, jaki wydał, podekscytowany tłum sprawiło, że przebiegł prędko wzrokiem po zebranych, czując się w pewnej chwili, jak ofiara, którą otaczały zewsząd wilki. Ruszył energicznym krokiem, przed siebie szukając ciszy i wytchnienia od zgiełku ludzkich ciał. Nieświadomy, że zagłębiał się dalej w paszczy lwa.
Tu było inaczej, zaskakujące wyciszenie sprawiało, że dźwięki z głównej sali praktycznie nie docierały do uszu, a może to muzyka, bardziej odpowiednia temu, co działo się, na scenie i sprawiało, że krew nagle zaszumiała w uszach intensywniej, serca rytm pogubił kroki, a usta rozchyliły się w niemym zachwycie. Szedł wolno praktycznie, nie odrywając oczu od spektaklu na scenie. Pierwszy raz w życiu doświadczył tego uczucia tak dobitnie. I chociaż twarze w tańcu niemal zlewały się, a odległość robiła swoje, to ruchy, jakie obserwował, idealnie zgrywały się z dźwiękami hipnotyzującej muzyki, w której się zatracił.
Nie wiedział, kiedy znalazł się w prywatnej loży z drinkiem w dłoni i oczekiwał na pokaz. Jakby mrugnięcie i już? Teleportacja zawiodła go w inny wymiar, do innego miejsca? Nie pamiętał, ile wypił, tego dnia wiedział, że sięgał po ten środek najprostszego znieczulenia, coraz częściej, a wszystko zgrywało się w czasie z niepewnością i ostatkami nadziei kołaczącymi w sercu. Upił nieco lodowatej i słodko-kwaśnej mikstury trzymanej w dłoni. Jej zimno rozpływało się po ciele, gasząc pożar, co trawił duszę. Czekał.


Lola Kenzington
sumienny żółwik
Alex
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
W grze występują elementy erotyczne
Love is a b*tch

Jeśli udanych wieczorów było zbyt wiele, potrafiły się one zlać w jeden ciąg pełen przyciemnionego światła, oparów ciężkich perfum, stukotu obcasów o podest. Tam. Wszystko było tam. Scena główna, kilka mniejszych.
Tutaj muzyka sączyła się cicho. Grała tylko dla niego utwór, przy którym ona zdecydowała się dla niego tańczyć. Nie wiedziała, co usłyszał, żeby tu wejść. Czy wybrał ją, a może to przypadek sprawił, że akurat, gdy zakończyła swój pierwszy taniec wieczoru, została poproszona do tej konkretnej loży.
Musiał zaczekać. Chwilę, bo nie było lepszych w tym wszystkim niż te dziewczyny, które wiedziały, że być może będą miały dziś nieco lepszy zarobkowo wieczór.
Paradoksalnie musiała się teraz ubrać. Skąpo, bo skąpo, ale jednak coś na siebie wciągnąć, po to, by w czasie pokazu pobudzić jakieś struny w jego ciele… By grać melodię pożądania… Sprawić, by nie mógł zapomnieć prędko, co dla niego przygotowała. Spłukała się pod prysznicem, by jej skóra była przyjemnie wilgotna w dotyku…
Pachniała bzem. Zawsze. Jej rozpoznawalny zapach, który dodawała jedynie odrobinę, by nie był zbyt duszący, gdy znajdzie się za blisko. Miał się upajać jej ciałem.
W pokoju już sączyły się przyjemne dźwięki, które zapowiadały jej nadejście. Wsunęła się przez leciutką zasłonkę, tuż za jego plecami. Jej dłonie odnalazły jego kark i spięte barki, które krótko ucisnęła, a potem na krótką chwilę zjechała na tors, żeby zaraz się wycofać. Nie była prostytutką, ale kilka drobnych zabiegów sprawiało, że mężczyzna zawsze miał ochotę zapłacić więcej, jakby liczył, że to może kupić mu czułość.
Za loże już zapłacił… wszystko, co tutaj wyciągnie z portfela, będzie należeć do niej. A nie ma się co oszukiwać, ona żyła głównie z napiwków.
Spoiler
Ramiączko sukienki bezszelestnie zsunęło się po jej skórze, gdy ona odwrócona tyłem poruszyła biodrami na kilka kroków przed nim.
Kochała taniec… Kochała czuć, że jej ciało staję się jednością z dźwiękami płynącymi pozornie gdzieś w tle, a jednak… Stanowiły one nieodłączny element tego, co się właśnie działo.
Jasne włosy muskały jej odsłonięte plecy, gdy ona niespiesznie odwróciła się do niego, by odnaleźć wzrokiem jego twarz. Pociągnięte wyrazistą, czerwoną szminką zgrabne usta zdradzały lekki uśmiech. Nie wulgarny, a zupełnie przyjemny. Jakby nie była tu za karę, a naprawdę dla jego przyjemności.
Jej wzrok zdawał się pytać, co takiego może zrobić, żeby sprawić mu radość.
Zbliżyła się o krok, dłoń przykładając do suwaczka z przodu sukienki. Gdyby chciał, sam mógłby dosięgnąć i go rozpiąć. Ale tak naprawdę nie mógł… Striptiz nie wymagał pomocy.
Alexander Goodnight
przyjazna koala
Bunny
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Oddychał wolno, czując, jak wypity alkohol krąży w żyłach, mieszając się z podekscytowaniem, jakby oczekiwał spektaklu w kinie, na który już dawno zakupił bilety wówczas, nawet reklamy mu nie przeszkadzały. Uwielbiał tę chwilę, gdy światła gasły, powolutku i stopniowo otulając salę kurtyną mroku, gdy ekran, ta wielka biała plama, przed jego oczami staje się wejściem do innego wymiaru, jakby stanowiła wyrwę w czasoprzestrzeni, która pozwoli zgromadzonym zakosztować wrażeń płynących z filmu i po jego zakończeniu powrócą odmienieni, poruszeni, szczęśliwi? Tutaj, było jednak jeszcze inaczej, jakby z góry przewidywał, że pokaz będzie wybitnie dobry i bez cienia nieufności zawierzył personelowi klubu, gdy rozsiadał się wygodnie na skórzanej kanapie, z niewyraźnym uśmiechem malującym się na twarzy oczekiwał na jej pojawienie się, jakby oczekiwał na spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem lub pozostając w porównaniach do filmowego świata, miał przekonanie, ba pewność, że to, czego lada moment, będzie świadkiem spokojnie, mogłoby równać się z ulubionymi filami, które wszak nie musiały być przełomowe, odkrywcze i specyficzne w swym kinowym formacie, wręcz przeciwnie, mogła to być dowolna produkcja, którą kocha się całym sercem, bo fabuła lub bohaterowie stali się nam tak bliscy, że po czasie traktowaliśmy ich, jak przyjaciół, a każdy powrót do filmu, był jak spotkanie z nimi. Wszystko było tak perfekcyjnie wyreżyserowane, jakby to nie kapryśny los sprawił, że wylądował w tym miejscu, a scenariusz filmu. Mimowolny uśmiech rozpromienił mu twarz, gdy wyczuł jej obecność, tak lekką, jak muśnięcie powietrza przez skrzydełka motyla, a jednocześnie tak przyciągające wzrok, że nie sposób się oderwać od doskonałego ciała i uśmiechu błąkającego się na karmazynowych ustach. A jednak nie pozwolił sobie, na tak przedmiotowe potraktowanie kobiety, wręcz tylko niewinnym i pospiesznym spojrzeniem zlustrował jej wygląd i ze wzrokiem utkwionym w tylko sobie znany punkt trwał w zawieszeniu pomiędzy światem muzyki, a jej ruchami próbując paradoksalnie poznać głębię, a nie zadowolić się zwykłą wydmuszką, ot powłoką, którą mógł oglądać, każdy. Te usilne pragnienie, bycia może nie tyle wyjątkowym klientem, co postrzeganie jej właśnie, za kogoś, kto nie tylko potrafił pociągająco kręcić ciałem, wijąc się jak kot, ale miał w sobie, coś więcej. Uśmiechnął się, gdy nachylała się, w tańcu próbując dostrzec, co kryje się za maską mocnego nocnego makijażu, jakie sekrety widziały te oczy, z których wyziera pustka, bo pożądanie i pragnieniem, tego nie mógł nazwać. Sztuka dla sztuki, za parę dolarów, cóż za farsa, a jednak brał, w niej udział wiedząc, na co się skazuje, przebywając w jednym pomieszczeniu, tak ciasnym z nią. Poprawił mankiety białej koszuli i zapiął rozpięty guzik na linii kołnierzyka. Jego wzrok skupił się na kilka sekund na jej włosach – złoto. Prawdziwe, czy może farbowane? Nie znał się na tych sztuczkach, lecz bardzo chciał, aby chociaż to było w tym pomieszczeniu prawdziwe. Upił z zawartości szklanki odrobinę chłodnego drinka i posłał dziewczynie smutny uśmiech. Jego oczy zdradzały troskę i ciekawość, a ciało jakby niewrażliwe na jej ruchy i poświęcenie pozostawało niewzruszone, jakby zastygłe w przeciwieństwie do niej.

Lola Kenzington
sumienny żółwik
Alex
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
To była jej chwila, jej moment na błyszczenie wśród migoczących świateł. Alkohol zawsze pomagał klientom znaleźć swoisty spokój, zapijali problemy, czasem wyrzuty sumienia, a czasem po prostu potrzebowali poprawić pewność siebie. Nie wszyscy rzecz jasna — czasem pili po prostu, bo nie chcieli robić tego sami w domu, a czasem po prostu, żeby wydać te dolary, które zalegały im w kieszeniach.
W takich miejscach jak to było jednak przewagą, że nikt nikogo nie oceniał. Lola wchodząc do prywatnego pokoju, nie pytała mężczyzny, dlaczego tu przyszedł. Ona tu była tylko i wyłącznie dla jego przyjemności, żeby właśnie nie musiał myśleć. Mógł patrzeć, mógł oderwać się od tego, co zostawiał na zewnątrz.
Jakkolwiek nie brzmiało to narcystycznie, to jednak Lola dawała ze swoich pokazów wszystko — przygotowywała każdy taniec do najdrobniejszego cala, żeby w pewien hipnotyczny sposób nie tylko podniecić, a może przede wszystkim zahipnotyzować widza.
By jego wzrok, jego ciało było skupione jedynie na niej.
Nie widziała w nim jednak zwykłego cienia zainteresowania. Zmartwiało ją na swój sposób, jak bardzo się bowiem mylił, sądząc, że fakt tańca sprawiał, że była pustą wydmuszką. Pokazy dobierała dla mężczyzn według podanych przez obsługę informację. Każda piosenka oznaczała inny kształt jej ciała, inne tempo zsuwania ramiączka, a czasem przecież zupełnie nie spadało. Nieznajomy, starając się nie traktować ją przedmiotowo, sprawiał więc odwrotność — nie doceniał starań, które młoda dziewczyna poświęciła na ćwiczenia.
Nie stosowała bowiem na nim tanich sztuczek — niektóre dziewczyny celowo doprowadzały mężczyzn do szybkiego podniecenia, pozwalając im czasem się dotknąć, czasem wulgarnie prezentując swoje ciało.
Jeśli tego typu rozrywek poszukiwał tu nieznajomy — nie znajdzie ich. Lola poruszyła się tym razem nieco bliżej podestu, na którym lśniła długa rura. Lola wyciągnęła rękę do góry i mocnym chwytem objęła ją wokół. Obróciła się tak, żeby być przodem do mężczyzny. Nie spieszyła się, bo i muzyka nie była taneczna, a raczej zmysłowa.
Ciepłe światło w różnych odcieniach czerwieni to przygaszało się, to rozbłyskało.
Jej biodra okręciły się w zgrabną ósemeczkę, ale mężczyzna dalej pozostawał niewzruszony.
Lola lekko przygryzła wargę i nad głowę dołożyła drugą rękę, żeby spleść je, a potem zjeżdżając na dół w tańcu, utkwiło w nim spojrzenie.
- Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić…? - Zapytała Lola, ze szczerym zaintrygowaniem, chociaż jej głos ledwo przedzierał się ponad przyjemną melodię. Gdy dotarła na dół, puściła się dłonią i zrobiła obrót wokół osi. Lubiła to uczucie… jakby latała.
- Czy mogę spełnić jakieś twoje pragnienie? - To nie był burdel, więc możliwości miała ograniczone, ale z pewnością mogła sprawić, że ten wieczór, chociaż trochę zacznie mu się podobać.

Alexander Goodnight
przyjazna koala
Bunny
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Pragnienia, te duszone w sobie, kumulowane, przez lata, niszczały często w otchłani duszy, zostając skazane na wieczne niespełnienie, niezaspokojenie, on nie był takim człowiekiem, wszystko o czym zamarzył realizował, spełniał, sukcesywnie, krok po kroku, stając każdego ranka, coraz to bliżej celu, bo ten widniał na horyzoncie, niczym samotna góra. Kobieta i jej wysiłki, cóż gdyby był inny, ba, gdyby był taki sam jak reszta, zapewne nie odrywałby wzroku od jej młodego, atrakcyjnego ciała, co wiło się niby wąż wokół rury, w rytmie muzyki odnajdując spokój, jakby jej tętno, uspokoiło i zrelaksowało, bardziej, niżeli ona. Była pragnieniem wielu, to nie ulegało kwestii, pijani, trzeźwi, na haju, wszyscy ustawiliby się w kolejce na prywatny pokaz, aby zobaczyć, jak na kusi, nęci, aby podniecenie zdominowało rozsądek, aby pożądanie zaćmiło moralność z każdym banknotem wkładanym za cieniutką bieliznę odgradzającą od łapczywych i spragnionych oczu, które i tak ją rozbierały, szybciej niżby tego pragnęła w zapętleniu i niemocy, aby dotknąć, przedstawiając najprostszy wyraz zachwytu, tak jawnie widoczny na rozweselonych twarzach, upstrzonych drobinkami potu, co wystąpił, gdy kobieta zaczęła pokaz, już nie wspominając o jawnej i niezbyt chętnie skrywanej erekcji, którą wielu z nich uważało za punkt honorowy takiego tańca, w płonnych nadziejach licząc na spełnienie, nic bardziej mylnego. Blondyneczka była lizakiem za szklaną witryną; kuszącym, mamiącym, zachęcającym, lecz niedostępnym dla zasięgu rąk i innych części ciała.
Nie podniecało go to, był obojętny, znieczulony wypitym alkoholem, pozbawiony maski uprzejmości i życzliwości, jaką musiał emanować w pracy, bo przecież tego wymagali od niego; nienaganny ubiór, aby godnie prezentować firmę, zadbany, bez skazy i kulturalny, jakby ta powłoczka mogła świadczyć o jego umiejętnościach za sterem, rozumiał to, jednak to był biznes, każdy chciał zarobić, a on stanowił chodzącą przynętę i reklamę, gdy w pośpiechu przemykał, przez lotnisko wypełnione po brzegi ludźmi. Sięgnął po kryształ z kończącym się alkoholem i dopił resztkę bursztynowej trucizny.
Jej pierwsze słowa skwitował kwaśnym uśmiechem, i ostrym spojrzeniem czekoladowych oczu, lecz po chwili westchnął i zszedł z tego tonu. Patrzył jej w oczy, odgadując w myślach, czy to jej naturalny kolor, czy też sztuczny, aby przypodobać się klienteli, mógłby zgadywać i się przy tym lepiej bawiąc, niż oglądając jej taneczne ruchy, w których i owszem krył się profesjonalizm, i tego jej nie odmówi, lecz taniec, jakim mogła uraczyć każdego, bez emocji, będąc wydmuszką, ot marionetką dolara, był obdarty z tego, co w tym najpiękniejsze. – Myślę, że tak. – Zawiesił wzrok na jej ciele, celowo, prowokacyjnie, uśmiechając się w myślach, by po kilku uderzeniach serca powrócić do jej oczu i ze szczerym wyrazem sympatii uśmiechnąć się. – Usiądź obok – samemu wstając, by ściągnąć marynarkę, podał jej ją. Nie chciał jej peszyć, a gdy się nie ruszała na podeście, mogła zmarznąć. – Urokliwe miejsce – zadrwił, ale uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem, od tyłu wyglądali jak para, czekająca na spektakl zwłaszcza, w momencie, gdyby ta założyła marynarkę. – Często tu przychodzisz? – Płynąc na fali, tego żałosnego poczucia humoru rzucił pytaniem, w czekoladowych oczach tańczyły iskierki wesołości.

Lola Kenzington
sumienny żółwik
Alex
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Nie każdy miał możliwość realizowania wszystkich celów w życiu. Czasem należało pokonać najpierw drogę pełną wybojów i przeszkód, by cel zamajaczył gdzieś w oddali. Każdy, kto widział Lolę przy pracy, wiedział, że kocha, to co robi, a że natura również nie szczędziła jej w materii na temat tego, że miała ku temu warunki, mogła nazywać się prawdziwą szczęściarą. Ale to były tylko pozorny — ładnie umalowana i skąpo ubrana fasada, za którą kryły się dziesiątki pragnień trudnych do spełnienia. Studia na przykład, czy wyciągnięciu rodzeństwa z kiepskich warunków.
A może sama tkwiła w złych warunkach? Może to ona sama powinna poprosić o ratunek, a nie próbować pomóc innym?
Nie zastanawiała się nad tym bardziej, bo przecież, tak zupełnie w rzeczywistości to lubiła tańczyć. Czy lubiła inne prace? Nie umiała powiedzieć, bo nigdy niczym innym się nie zajmowała. Nie wszyscy wiedzieli, czym się zajmuje i tego właśnie powinna się trzymać. Tak było bezpieczniej. Klienci byli różni i do żadnego nie podchodziła z dystansem, który mógłby zaszkodzić profesjonalnej relacji, a każdego starała się traktować indywidualnie. I mężczyzna siedzący dziś przed nią nie był wyjątkiem od tej reguły. Każde życzenie, które mogła spełnić jako tancerka, mogła spróbować spełnić. Nie była prostytutką, więc nie do końca mogła dostosować się do każdego klienta, ale z pewnością nie wychodzili oni stąd poszkodowani.
Ale miała też swoją godność, w którą mężczyzna niestety lekko ubódł. Nie wydawał się nią zainteresowany, jakby była kolejnym, nic nieznaczącym meblem w prywatnym pokoju. A przecież ćwiczyła godzinami, żeby dla własnej satysfakcji umieć coś więcej, coś ciekawego.
Widziała w jego oczach, że się nudzi. To nie było przyjemne. Nie znał jej zupełnie, nie chciał poznać tego, kim jest. Z góry oceniając, że dla niego nie stara się wcale, jak dla innych. Okropne zachowanie, zupełnie jakby czuł się z miejsca lepszy. Ale była w pracy, nie mogła wcale się oburzyć na to, że mu się nie podoba, co dla niego robiła, bo miało prawo mu się nie podobać.
- Dobrze. - Zgodziła się, bo przecież naprawdę była tu od tego, żeby go zadowolić w sposób, no powiedzmy… bezdotykowy. Jeśli wolał, żeby siedziała, usiądzie. Zawahała się, jednak gdy przyszło co do marynarki. Nigdy nie wiadomo, co kryje się za takim gestem. Ale chyba nie wpuściliby go tutaj z czymś niebezpiecznym.
- Miejsce bardzo miłe… - Nie dostrzegła drwiny, bo jej miejsce pracy nie należało do takich, na które mogła narzekać. Niby miejsce szemrane, ale jednak płacili lepiej niż w innych miejscach, zawsze na czas i Lola mogła się czuć tu bezpieczna.
- Czy zrobiłam coś nie tak? - Spytała, naciągając na siebie materiał, który zakrywałby jej ciało szczelnie, gdyby nie sporych rozmiarów piersi. Wolała wiedzieć, czy może było coś, co mężczyznę odrzuciło? Była młoda, wciąż wiele musiała się nauczyć, może to będzie kolejna lekcja?


Alexander Goodnight
przyjazna koala
Bunny
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Spoglądał na nią z ciekawością w oczach, zastanawiają się, do czego kobieta mogłaby posunąć się, aby wyszedł z niewielkiego pomieszczenia zadowolony, tym samym jednak biedniejszy i chociaż w nawet chwili największej rozrzutności, nie poczułby zanadto tego ciosu na swym budżecie, to jednak zwykle nie lubił tracić pieniędzy na darmo, a wszelkie głupotki, były źle widziane w jego oczach to też wyjście do takiego lokalu i pozwolenie sobie na wizualne atrakcje, bo tylko o to wszak chodziło, wzbudzało w nim mieszane uczucia. Kobieta, chociaż ciało miała atrakcyjne z twarzy, była bardzo normalna skryta pod toną makijażu, przypominała faktycznie wydmuszkę o ładnym obliczu, lecz pustych oczach, to właśnie w nich próbował dostrzec coś więcej, coś ponadto wszystko wokół nich, jakby na siłę pragną przelać w kobietę inną osobowość, kogoś, to sprawia, że wystarczyło spojrzenie, aby zatracił dech, by poczuł, jak serce zwalnia, by nagle gwałtowniej przyspieszyć. Wiedział, że nie miała szans być taka jak ona, a jednak blond włosy i niebieskie oczy sprawiały, że mógłby zastanowić się głębiej nad wizualnym aspektem tej kobiety i faktem, dlaczego, chociaż była taka – dla wielu, idealna, to dla niego przeciętna. Uśmiechnął się, smutno miał ochotę pocieszyć ją, że to w sumie nie jej wina, iż zareagował inaczej, niż większość jej klientów, i że nie myśli natrętnie jakby tu dobrać się do jej bielizny, bo wstrętne mu to były takie myśli. Otrzeźwiał, a może staczał się w dół, tego nie mógł jasno określić, kiedy dawał jej marynarkę, aby okryła nagość.
Nie, myślę, że trafiłaś na kiepskiego klienta, po prostu – uśmiechnął się, uprzejmie widząc, jak kobieta prezentuje się w podarowanej części garderoby. – Chyba nieszczególnie często klienci proszą, byś się ubrała? – Zapytał, wiedziony ciekawością w zamyśleniu sięgnął po kryształ, lecz na dnie był tylko lód i nic więcej, westchnął i spojrzał na kobietę. – Usiądź, chwila przerwy ci dobrze zrobi – stwierdził i samemu poszedł za swoją radą, a chociaż dzieliła ich znaczna odległość od siebie, to wyczuwał w powietrzu zapach jej ciała z taką intensywnością, jakby była znacznie bliżej jego. Wiedział, że nie pozbędzie się go prędko z pamięci i to go martwiło, ale z drugiej strony, była tylko zjawą senną i mogła być kim, tylko chciał. Tak oszukując podatny na sugestie umysł, który zmęczony i potraktowany alkoholem łapał zupełnie inne spojrzenie na świat.


Lola Kenzington
sumienny żółwik
Alex
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Niewiele rozumiała z jego zachowania. Jej oczy nie były puste, a raczej pełne niemego niezrozumienia dla zaistniałej sytuacji. Ostatecznie bowiem, czy musiała być pusta, żeby tańczyć w takim miejscu? Czy musiała być głupia, żeby chcieć dawać swoim tańcem satysfakcje innym? W obu przypadkach odpowiedź brzmiała “nie”. Nie robiła tego, bo ktoś jej kazał — z tego pokazu i tak otrzyma należny procent. Napiwki były jedynie uprzejmym gestem, czy wręcz elementem kultury takich miejsc. Jeśli jednak mężczyzna był świeżakiem w takiej sytuacji, to wiele mógł nie wiedzieć, wiele nie rozumiał. Wbrew pozorom, to on tracił na tym więcej niż ona. On za taniec już zapłacił, a nie ciesząc się z niego, w zasadzie trwonił swoje pieniądze. Ale to nie Loli interes, czemu wolał zachowywać się tak, a nie inaczej. Powinna być bardziej zła - w tym samym bowiem czasie mogła przecież tańczyć dla kogoś, kto nie zachowywał się tak sztywno, ale z drugiej jednak strony siedzący przed nią mężczyzna nie był wcale wymagający. Może był samotny i nie znalazł innego wyjścia, jak pójść do takiego klubu, żeby znaleźć towarzystwo? To była dość smutna myśl, więc Lola na wszelki wypadek nie skreślała go jeszcze, ani nie stroiła min.
- Każdy ma inne potrzeby i inne powody, żeby tu przychodzić. Nie mi to oceniać, a ciebie po prostu jeszcze nie rozgryzłam. - Odparła bystro, chociaż zawsze pozostawała ta nutka ostrożnej kokieterii. Ostatecznie była w pracy, nieważne od tego, jak bardzo komfortowo miałaby się poczuć. - Pozwól, że ujmę to w sposób, że większość z nich nie po to tu przychodzi, chociaż zdarzają się wyjątki oczywiście. - Powiedziała, nie dodając, że to również trochę podważające pewność siebie tancerki. Ostatecznie przyjęli ją tutaj dla wyglądu i umiejętności, a nie dlatego, że miała zero wstydu.
- Czy mam ci przynieść kolejnego drinka? - Spytała, bo ostatecznie nie tylko tańczyła, ale i przynosiła drinki. Usiadła, chociaż zrobiła to nieco niepewnie. W przeszłości miała różnych klientów i nie miała pojęcia, jakim typem okaże się mężczyzna siedzący obok niej. - Skoro nie przyszedłeś na taniec, to czemu nie zostałeś w sali głównej? - Spytała, bo przecież tam również grała podobna muzyka, szybciej nawet serwowano drinki. I nikomu nie byłoby przykro, że była zupełnie przeciętna w tańcu. Widziała to w jego oczach. Nie był pod wrażeniem.

Alexander Goodnight
przyjazna koala
Bunny
27 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Marry me girl be my fairy to the world. Be my very own constellation
Wbrew temu, co myślał, nie zamierzał jej urazić, raczej trafiła na kogoś, kto nie bywał w takich miejscach i czuł wewnętrzny dyskomfort, zwłaszcza że alkohol szalał w organizmie młodego pilota i ten raczej nie myślał trzeźwo, chociaż starał się logicznie, to raczej filozoficzną papkę serwował mu mózg i z tym musiał się pogodzić, być może gdyby był inny, zdecydowanie bardziej zaangażowałby się w ten spektakl, lecz cóż był człowiekiem, który miał jakieś wartości i zasady i starał się iść przez życie wedle nich, nawet będąc, pod magicznym znieczuleniem whisky daleko mu było do typowego, potocznie określanego „psa na baby” raczej unikał takich miejsc, jak i klubów tutaj, tej nocy zaprowadziła go magia światełek i samotność. Cieszył się w duchu, że powoli zaczynał rozumieć swą pomyłkę i daleki, był od spędzania w ścianach, tego budynku czasu ponad te, jaki już tu zmarnował, acz i to słowo było nieprecyzyjne. Pokaz jak i rozmowa, być może mogły być bardziej zadowalające, ale akurat tego nie mógł żałować. Kobieta miała talent i chociaż niekoniecznie mógł wyrazić swe uznanie dzisiejszej nocy dla jej zdolności, to niewątpliwie zapamięta, to co robiła na podeście. Ten rodzaj doznania, był niezwykle przyjemny i wbrew pozorom nosił znamiona jakiejś głębi jeśli naturalnie wzrok lustrował całość, a nie skupiał się wyłącznie na krągłościach tancerki.
Nie trzeba. Wystarczy mi, dziękuję – uśmiechnął się, kącikami ust wprawiając je w lekkie uniesienie, na ułamek sekundy jego twarz wyrażała najzwyczajniejszą w świecie życzliwość, której dotychczas, był pozbawiony, skąpiąc jej widoku tak sympatii, jak i czegoś na kształt wdzięczności. Pusty wzrok świadczący, iż klient jest nieobecny duchem raczej, nie był najwyższą formą uznania dla tego czemu się oddawała z takim zapałem.
Odpocznij. – Rzucił jej dość nieoczekiwanie i zaczął bawić się szklaneczką, w której lód stopniowo rozpuszczał się i zamieniał w wodę. – Pójdę już, dobranoc. Dzięki za taniec – kolejny przebłysk sympatii i ciepła w czekoladowych oczach, kiedy odnalazł w półmroku jej wzrok i posłał jej uśmiech. Nie prosił o zwrot marynarki, celowo zignorował ów fakt, jakby głupio się czując, prosząc ją, aby się rozebrała, kiedy przed momentem ją ubierał, może nie dosłownie, ale jednak w jakimś sensie tak właśnie było. Portfel i klucze miał w spodniach w górnej części garderoby spodziewał się kilku rachunków i wizytówki schroniska. Od dawna się wahał, nad wizją przygarnięcia czworonoga, być może w niedalekiej przyszłości zdecyduje się na ten krok, lecz wiedział, że musiałby przeorganizować swoje życie całkowicie, aby mieć czas dla nowego przyjaciela. To była myśl, z którą opuszczał nocny klub.


zt x2


Lola Kenzington
sumienny żółwik
Alex
ODPOWIEDZ