Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Joan D. Terrell
look

Święta nigdy nie znaczyły zbyt wiele dla Joy, a odkąd wyszła z rodzinnego domu, już prawie wcale nie zwracała na nie uwagi. Odwiedzała mamę i spotykała się z braćmi, może rzeczywiście mieli nieco bardziej uroczysty obiad i czasem nawet wręczali sobie jakieś drobiazgi, ale otoczka religijna kompletnie jej nie dotyczyła. Co innego, jeśli chodzi o ozdoby świąteczne - niemal całe mieszkanie miała obwieszone lampkami i brokatowymi duperelami, i sprawiało jej to niemałą frajdę. Skoro jednak było już po świętach, nadszedł czas na celebrowanie kolejnej okazji: Nowego Roku. Ponieważ od jakiegoś czasu zajmowanie się cukiernią spadło na nią i czuła się mocno zapracowana, postanowiła dać sobie kilka dni wolnego, zrzucając robotę na młodszych pracowników. Po świętach i tak wszyscy byli przejedzeni, więc kto będzie wybrzydzał? Nie było to wielce odpowiedzialne, ale wierzyła, że Carter i tak nie zwróci na to większej uwagi. Ona za to będzie miała trochę czasu dla siebie, w związku z czym Nowy Rok może świętować dobrych kilka dni.
Swój alkoholowy (przynajmniej na razie) ciąg postanowiła rozpocząć na mieście. Shadow pewnie nie było pierwszym miejscem, do którego się udała już po biforze, którym to uroczyście rozpoczęła imprezowanie wraz z koleżankami, w związku z czym była już nieco podpita, gdy tu trafiła. Część jej ekipy już się wykruszyła, ale reszta dzielnie walczyła na parkiecie, zapominając, gdzie zgubiła tej nocy resztki swej godności. Joy też tam była. Wiła się mniej więcej w rytmie muzyki, spocona, nieco rozczochrana, ze śladami błękitnego cienia do powiek na policzkach i z błyszczącymi cyrkoniami przyklejonymi do twarzy, które o dziwo całkiem nieźle się trzymały, jak na takie warunki. Sunęła dłońmi po odkrytym brzuchu, po błękitnym topie odkrywającym więcej, niż mniej, po biodrach w obcisłych dżinsach. Wzrokiem wodziła to po koleżankach, upewniając się, że nie zgubiła ich w tłumie, to po tłumie, w którym próbowała wyczaić jakieś ciasteczko, które może nadałoby się na przygodny seks. Na co dzień tego nie robiła, nie przepadała za taką formą bliskości, zdecydowanie wolała seks okraszony choć odrobiną uczuć, czy jakąkolwiek znajomością, ale od czasu zakończenia swojego ostatniego związku nie miała na to zbyt wielu możliwości. Czasem mogła zaszaleć, a dziś była pijana, więc co mogło ją powstrzymać? W jej głowie - nic, ale pewnie skończy się tylko na patrzeniu, jak zwykle.
- Idę po drinka! - wykrzyczała prosto do ucha przyjaciółki, próbując przedrzeć się głosem przez typowy dla klubu hałas. Ta jedynie skinęła głową, bo już ledwo ogarniała, co się wokół niej dzieje. Joy domyślała się, że niedługo wszystkie trzy wsiądą w taksówkę i pojadą do swoich mieszkań, przespać się i... no cóż, w planie jest dalsze imprezowanie, ale że im wszystkim bliżej do trzydziestki, niż do dwudziestki, to gdy obudzą się na kacu, mogą zechcieć te plany zmienić. Teraz jednak Joy zamierzała wykorzystać do końca swoje możliwości, ruszyła więc do baru, a kiedy w końcu udało jej się dopchać, zamówiła jakąś smakową wódkę z lodem i limonką, bo przepłacanie za drinki nie leżało w jej zwyczaju.
christmas time
Joy
brak multikont
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
outfit

Przyjazd do Lorne miał być prostszy niż rzeczywiście się okazał. Przyjechać -> wyremontować ruderę po matce -> sprzedać ruderę -> wyjechać. Nic trudnego zwłaszcza, że Joan umyślnie nie szlajała się po mieście. Spędzała czas tylko w motelu, w remontowanej ruderze i Shadow, w którym całe szczęście nie napotkała nikogo znajomego z lat, kiedy jeszcze była niewinną trzynastolatką. Z drugiej strony, nawet gdyby spotkała kogoś takiego, to z pewnością by się nie rozpoznali. Sama Joan zmieniła się nie do poznania zwłaszcza, że dopiero w poprawczaku biust wystrzelił jej jak szalony, co w tamtym czasie uważała za przekleństwo a nie swój atut. Dzięki dorastaniu mogła w Lorne udawać kogoś innego; przynajmniej dopóki ktoś nie pozna jej imienia lub nazwiska. Do tego momentu osobom w swoim wieku była zaledwie przejezdną, zaś dla młodszych Terrell to koszmarna bajka opowiadana w ramach wycieczki po osiedlu, w którym stał ich opuszczony rodzinny dom. Gdyby tylko Joan wiedziała, ile wersji tej historii powstało.. zapewne śmiałaby się lepiej niż na niejednej komedii.
Niestety prosty plan przybrał niechciane skutki, a raczej to miejsce przyciągnęło wiele niechcianych sytuacji. Najpierw zgarnęła ją policja – i to za nic. Później spotkała brata, którego nie widziała przez dwadzieścia dwa lata i odebrała połączenie w Helplinę od kogoś, kto najpewniej zabił człowieka. Nie pierwszy raz miała do czynienia z podobnymi przypadkami. Praca z przestępcami robiła swoje, ale wyjeżdżając z Perth miała nadzieję na odrobinę normalności. Na coś odmiennego co zostawiła za sobą, a jednak nawet i to dopadło ją w Lorne.
Co za parszywe życie.
Jednak były chwile, gdy nabierało ono innych barw. Nieco weselszych głównie przez lejący się alkohol. Pozwoliła mężczyznom stawiać sobie drinki, tańczyła z nimi i śmiała z żartów, które nie należały do najzabawniejszych, ale w tej chwili potrzebowała nawet najgorszego suchara, żeby zmusić się do namiastki radości.
Nie zamierzała nikogo podrywać, o czym świadczyło nałożenie spodni (a nie sukienki z łatwym dostępem) i zwykłą szarą bluzkę, ale nie miała w nawyku odmawiania darmowych drinków oraz tańców. Po jednym z nich pociągnęło swego partnera parkietowego w kierunku baru. Po drodze wpadli na blondyna, z którym Joan tańczyła wcześniej, więc i jego złapała za rękę, co z początku wywołało u mężczyzn małą konsternację, ale po chwili uznali, że „raz się żyło”. Plusem ich obecności było łatwiejsze przepchanie się do baru. Panowie nie byli zbyt kulturalni odsuwając kolejne osoby, ale w tej chwili zwisało to Joan, która na ich drodze spostrzegła kobietę stojącą przy barze. Ją też byli gotowi odepchnąć robiąc miejsce dla Terrell, która jednak ich powstrzymała. Zrobiła to jednak zanim jeden z nich położył dłoń na ramieniu chudej dziewczyny.
- Spokojnie panowie. Miejsca wystarczy dla wszystkich – zawołała do nich przebijając się przez głośną muzykę i choć ludzie ciasno stali przy barze, to Joan nie przeszkadzało. Bezceremonialnie podeszła do nieznajomej ni to bokiem ni przodem ciskając się między nią a jakąś inną pannę. Tylko, że to właśnie do tej pierwszej praktycznie przywierała ciałem jednocześnie posyłając szeroki uśmiech. – Wybacz za nich. – Pochyliła się, żeby móc powiedzieć to jej w tajemnicy. To ciężkie zadanie, kiedy wokoło było głośno, ale przynajmniej tamci dwaj jej nie słyszeli. – Wiesz, jak to jest. Zrobią wszystko dla potencjalnego trójkąta. – Zerknęła w ich kierunku. – Nawet jeśli do niego nie dojdzie, ale cii.. to tajemnica. – Puściła do niej oczko i odwróciła wzrok w poszukiwaniu barmana. Dopóki mężczyźni ją zabawiali pozwalała im wierzyć w potencjalne przyszłe ekscesy, których jednak nie planowała. Nie z nimi.
Blondyn jednak po wchłonięciu widoku piersi przyciskających się do drugiej panny, nabrał ochoty na coś więcej i bez ceregieli zagadał do nieznajomej.
- Siemasz, jestem Derek. Mogę zapłacić za twojego drinka? – rzucił i nie czekając na odpowiedź Turner, wyjął z kieszeni parę banknotów, które kolejno wylądowały na barze. – Albo lepiej. Może pójdziemy pokręcić się po parkiecie? – Pochylił się, żeby móc to zaproponować z większą elegancją niż poprzez krzyk potrzeby do komunikacji w tym hałaśliwym klubie.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Kiedy Joan miała trzynaście lat i cała te rewolucja w jej życiu się wydarzyła, Joy była ledwo odrośniętym od ziemi podrostkiem i raczej nie miała styczności z całą tą historią. Może jej starsi bracia wiedzieli więcej, ale nigdy nie był to specjalnie poruszany w ich domu temat. Jasne, z wiekiem Turner na pewno dowiedziała się, że coś takiego miało kiedyś miejsce w ich przyjemnym miasteczku, ale były to dla niej dzieje odległe, jak dla dzisiejszej młodzieży kariera Britney Spears, więc praktycznie wyparła to z głowy i ostatnie, o czym myślała, poznając jakąś kobietę, to czy to aby nie ona była tą matkobójczynią? Bardziej była zainteresowana tym, czy uda im się nawiązać fajną rozmowę, czy zostaną koleżankami, a może nawet uda jej się dobrać do jakichś cycków, kto wie.
Miała już złapać swojego drinka w dłoń i odejść od baru, kiedy jej plany pokrzyżowała brunetka, która wepchnęła się między nią o jakąś laskę obok. Teraz był taki ścisk, że Joy prawie nie mogła się ruszyć (więc nie pozostawało jej nic innego, jak popijanie drinka), ale ponieważ kobieta była ładna i, w porównaniu do spoconego towarzystwa wokół, całkiem ładnie pachniała, Joy niespecjalnie to przeszkadzało. Roześmiała się, słysząc słowa ciemnowłosej. Ależ sprytna musiała być! Joy nie była najlepsza w naciąganiu przypadkowych typów na drinki, choć kilka razy w życiu jej się to udało. Niestety, po alkoholu puszczały jej hamulce, a wolała nie odwdzięczać się jakimś klubowym oblechom, a do tego wymagało to ciągłego patrzenia panom na ręce, by nie dorzucili do napojów czegoś niepożądanego. "Ja ci przyniosę" z ich strony kompletnie nie wchodziło w grę.
Teraz jednak nabrała nieco odwagi, widząc, że kobieta obok nie ma najmniejszych oporów, by dwóch śliniących się do niej mężczyzn wykorzystywać. Joy odruchowo objęła ją w pasie wolną ręką, dłoń wsuwając pod jej przykrótki top. Na pytanie blondyna pokiwała głową, od razu zerując drinka trzymanego w dłoni. Odstawiła szklankę z resztkami na blat i szybko zerknęła na wiszące za barem drinkowe menu. To czas, by wyjść poza swą listę najtańszych drinków, skoro koleś płacił.
- Dla mnie Graperoski! - zawołała do barmana, kiedy się do nich zbliżył. Zerkała kątem oka na jego poczynania, gdy szykował jej napój, ale jednocześnie też próbowała skupić trochę uwagi na nowym towarzystwie - szkoda byłoby, gdyby Derek się spłoszył przed wyrzuceniem swoich pieniędzy w błoto. - Jestem Joy. A ty? - spytała jeszcze brunetki, najwyraźniej niezbyt zainteresowana jej drugim partnerem. Na propozycję Dereka, by uderzyć na parkiet, znów pokiwała głową, jednocześnie wzrokiem dając mu znać, że jednak wolałaby tam iść z drinkiem, który już był dla niej szykowany. Kiedy dostała go już do rąk, zaczęła powoli przepychać się przez oblegający ich tłum, aby wydostać się na parkiet, jednocześnie delikatnie ciągnąć za sobą ciemnowłosą, którą wciąż obejmowała wpół. - Idziesz? - uśmiechnęła się do niej zachęcająco, bo jednak z koleżanką to zawsze raźniej i Turner miała nadzieję, że ta jej teraz nie zostawi samej z tym penisododatnim balastem.

Joan D. Terrell
christmas time
Joy
brak multikont
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Terrell z zaskoczeniem spojrzała w dół na obejmującą ją dłoń. Nie każdy, nawet po alkoholu, był tak odważny i bezpośredni. Nie spodziewała się też tak śmiałego gestu ze strony młodej dziewczyny. Z facetami było inaczej. Jeżeli potencjalnie miało się na nich chrapkę każdy, ale to każdy niezależnie od wieku, był gotów do macania. Z kobietami było inaczej. Były bardziej wstrzemięźliwe i na pewno nie obejmowały obcych kobiet, jeżeli nie miały na myśli czegoś więcej niż tylko udaną wspólną zabawę. Co innego z przyjaciółką a co innego z zupełnie obcą, dopiero co (bo przed sekundą) poznaną osobą.
Joan uśmiechnęła się pod nosem i korzystając z tego, że blondynka zawołała do barmana, pokazała mu cztery palce i poprosiła o tequile.
- Joan – przedstawiła się krótko z utęsknieniem patrząc na barmana, a raczej wypatrując swoich shotów. Jak na razie nie skupiała dużej uwagi na nowej towarzyszce. Była po prostu kolejną osobą z tłumu, która miała na tyle odwagi, żeby sobie podotykać Terrell.
- Tequila! – zawołała głośno, klasnęła w dłonie i od razu podała dwa kieliszki dla mężczyzn. – Skusisz się? – zapytała Joy, dla której również zamówiła i nie czekając na odpowiedź wcisnęła w dłonie dziewczyny kieliszek, z którego trochę ulało się na dłoń Joan. Ta bez pardonu zlizała trunek z palców i uniosła swój kieliszek. – Za szaloną noc! – Wzniosła toast nie bawiąc się z solą acz cytryną nie pogardziła.
Wszystkie ogryzki rzucono (prawie grzecznie) na blat baru i po chwili już wszyscy szli w stronę parkietu. Facet numer jeden, którego imienia Joan nie pamiętała ruszył przodem, zaś Derek szedł za nimi. Były jak w kordonie, który pomagał im się przepchać przez tłum i znaleźć odpowiednie miejsce do tańczenia.
- Próbuję, ale ciężko się skupić, kiedy ciągle mnie dotykasz. – Odpowiedziała prosto do ucha blondynki, bo przy tak głośnej muzyce nie dało się rozmawiać inaczej. – Derek zaczyna być zazdrosny – dodała i odsunęła głowę tylko po to, żeby pokazać Joy swój uśmiech, a potem odwróciła za siebie patrząc na mężczyznę. Ciężko powiedzieć, czy rzeczywiście był zazdrosny, czy jego wzrok wbity w nie obie świadczył jednak o głębokim fantazjowaniu. – Jesteś pewna, że nie wolisz jego? Bo wiesz, mi to bez różnicy, ale na raz waszej trójki nie ogarnę. – Można by rzec, że była już na to za stara, ale po prostu dzisiaj nie miała ochoty na wielokąty. W ogóle nie planowała żadnej intymności wykraczającej poza pierwszą bazę. Nie dzisiaj, acz może właśnie tego potrzebowała? Może jednak w tej głębinie rozgoryczenia, którą czuła przydałby się jej wielokąt?
Niespodziewanie ten pierwszy pociągnął Joan zabierając ją z otoczenia Joy. Ruszyli w tany podobnie jak Derek, który nie odpuścił blondynce. Od razu wszyscy zaczęli tańczyć zapominając o całym świecie i o pozostawionych na pastwę losu znajomych. Ta od Joy zaczęła jej szukać, bo choć pójście po drinka trochę trwa, to na pewno nie aż tak długo. Koleżanka nieco wstawiona acz wciąż zaniepokojona rozglądała się po klubie. Strach pomyśleć co zrobi, jak zobaczy Joy świetnie bawiącą się z innymi.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Joy nie potrzebowała wiele, by poczuć z obcym człowiekiem jakąś więź czy wspólny vibe, zwłaszcza po tym, jak przez całą noc wlewała w siebie drinka za drinkiem. Inna sprawa, że dotykanie obcych ludzi jej nie krępowało. Oczywiście, jeśli ktoś sobie tego nie życzył, to potrafiła to uszanować i gdyby tylko Joan dała jej jakiś znak (no, musiałby być dość wyraźny, bo jednak alkohol robi swoje - zaskoczone spojrzenie nie wystarczało) to zaraz zabrałaby swoje łapska, ale wychodziła też z założenia, że jak ktoś późną nocą tkwił w tłocznym klubie, pełnym spoconych ludzi obijających się o siebie, to nie mógł mieć jakiejś fobii na tym punkcie. No i jej samej dotykanie kobiet czy przez kobiety przychodziło bardzo swobodnie i komfortowo, inaczej, niż jeśli chodziło o mężczyzn. Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a o tym, że obca laska może mieć trochę inne zdanie na ten temat chwilowo zapomniała. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by Joan jej przypomniała, że takie macanki nie muszę być dla wszystkich w porządku.
Ochoczo skinęła głową, widząc wysunięty ku niej kieliszek z tequilą. Przejęła go od brunetki i wypiła na raz, podobnie jak Joan, zagryzając cytryną. Kropla soku spłynęła jej z kącika ust, Joy wytarła go dłonią, a zanim ostry smak alkoholu zniknął z jej ust zapiła go jeszcze swoim drinkiem.
- Przeszkadza ci to? - również nachyliła się do ucha Joan, by ta mogła ją usłyszeć, ale zaraz odsunęła głowę i posłała jej zadziorne spojrzenie. Ktoś tu chyba faktycznie nastawił się na podryw, ale to nie panowie okazywali się głównym punktem zainteresowania Joy. Słysząc kolejne słowa Terrell, blondynka zachichotała. Zazdrosny pijany mężczyzna może być niebezpieczny, więc chyba wolałaby tego nie sprawdzać. - Jeśli chcesz, możemy się go pozbyć - zdążyła jeszcze krzyknąć, ale Joan zaraz została porwana do tańca przez jednego z facetów, więc jej odpowiedź zniknęła w hałasie i nie dotarła do uszu Joy, o ile w ogóle tamta cokolwiek jej odpowiedziała. Joy ruszyła w taniec z Derekiem, ale jakoś nie była nim wybitnie zainteresowana. Jej pijane, rozbiegane oczka błądziły po tłumie, więc w końcu dostrzegła rozglądając się za nią koleżankę. Wolną od drinka ręką próbowała zwrócić jej uwagę i przywołać do siebie. Derek podążył swoim wzrokiem w kierunku koleżanki Joy i uśmiechnął się, kiedy ta ruszyła w ich stronę. Jeszcze więcej lasek, nic tylko brać.
Koleżanka na szczęście nie była zła na Joy, poinformowała jedynie, że razem z drugą ich towarzyszką, ledwo już przytomną, wracają do domu. Turner skinęła głową, uściskała ją na pożegnanie i obie sobie obiecały, że dadzą znać, gdy już uda im się dotrzeć do domu.
Tyle, że Joy wcale nie zamierzała wracać. Jeszcze nie była przekonana do tej trójki, ale na razie mogła się z nimi bawić, a że poczuła w sobie zew imprezowego zwierzaka, to ostatnie, na co miała teraz ochotę, to zrezygnować. Dokończyła drinka i z pustą szklanką tylko bardziej energicznie ruszyła biodrami, trochę tańcząc z Derekiem, a jednocześnie trochę przysuwając się ku Joan i jej partnerowi. Mogli się przecież bawić we czwórkę, nie musieli się dzielić w żadne pary. A może Terrell faktycznie będzie chciała uwolnić się od tych fagasów? Joy była otwarta na propozycje.

Joan D. Terrell
christmas time
Joy
brak multikont
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
To prawda. Nie musieli się dzielić w pary ani ograniczać do pojedynczych osób. Dla Joan to nie miało znaczenia. Nie przykuwała uwagi do ludzi, z którymi imprezowała pewna, że i tak już nigdy ich nie spotka, a nawet jeśli to oni mieli podobne podejście do tego, co się właśnie działo. W końcu byli w Shadow. Z tego co Terrell się dowiedziała był to najbardziej szemrany klub oddalony od Cairns, więc oczywistym było, że bawiący się tu ludzie nie byli ograniczeni przez zasady. Pili, ćpali, możliwe że handlowali czymś na zapleczu i bawili się w wieloosobowe gromady nie widząc w tym niczego złego lub uwłaczającego. Każdy miał swój sposób na życie, co Joan doskonale rozumiała, bo sama z niego korzystała. Kiedyś na potęgę, potem już nieco mniej, a teraz żeby nie myśleć o całym bagnie związanym z miasteczkiem, którego szczerze nienawidziła. Już nie mogła się doczekać, kiedy remont domu się skończy, sprzeda go i wyjedzie.
Niestety musiała uzbroić się w cierpliwość, dlatego przychodziła tutaj i bawiła się z obcymi ludźmi pozwalając sobie i im na wszystko. Dokładnie jak teraz, kiedy nowo poznana koleżanka wraz z Derekiem przysuwała się ku nim. Z tanecznych par wyszedł gibający się czworokąt. Było intensywnie, mocno i z dużą ilością ocierających się o siebie ciał. Nie istniały ograniczenia, kto kogo dotykał lub dotykał ustami skóry na szyi. Ich dłonie były wszędzie, na każdym i być może nawet na przypadkowych osobach. W którymś momencie Joan tańczyła już z innym facetem, ale nie obchodziło to ją za bardzo, dopóki znów nie trafiła w otoczenie młodej blondynki.
- Idę do toalety. – Prawie krzyknęła do jej ucha, czym zaskoczyła samą siebie, bo zazwyczaj tego nie robiła. Nie miała tutaj koleżanek, a nawet jeśli to nigdy nie potrzebowała ich do uporania się w kurkami przy zlewie albo ze spłuczką w kiblu. Doskonale radziła sobie sama, acz bywały chwile kiedy zazdrościła tym wszystkim przyjaciółeczkom możliwości wspólnego plotkowania w toaletach. To może dziwne, ale Joan nigdy nie miała przyjaciółek. To coś, czego nigdy nie doświadczyła i tylko dlatego patrzyła na to z zafascynowaniem i odrobiną zazdrości, którą jednak nigdy się nie zadręczała.
- Co tu robisz Joy? – zapytała tuż po wyjściu z kabiny i od razu skierowała się do umywalek. – Nie wyglądasz mi na typową bywalczynię Shadow. – Każdy wiedział jaką renomę miał klub, nawet Terrell, która nie do końca orientowała się w mieście. Obsługiwała jedynie GPS znając swój motel, rodzinna ruderę i Shadow. – Chyba, że jesteś turystką i kompletnie nie masz pojęcia gdzie trafiłaś. – Sama nie wiedziała, czy stwierdzała to z troski czy groziła dziewczynie. Tylko, że Joan taka nie była. Mogła uprzedzać, ale nie grozić. Nie lubiła tego robić, a jednak czasami słowami wolała kogoś wypłoszyć zanim ten ktoś się sparzy a Joy.. cóż, wyglądała jej na taką, która nie powinna tutaj być. Bawiła się przednio, ale każdy wiedział, że to tylko wpływ alkoholu i towarzystwa. Przynajmniej Joan to wiedziała, bo kto jak nie ona znał się na tym, co wpływało na ludzi.
Terrell wsunęła dłonie pod suszarkę i popatrzyła na odbicie Joy w lustrze.
- Alkohol cię nakręcił, czy od zawsze miałaś chęci na podobne zabawy, ale nigdy nie było okazji, żeby poddać się temu pragnieniu? – zapytała nie odwracając się jednak przodem do dziewczyny, której twarz widziała w lustrze. Taką młodą, delikatną i na pierwszy rzut oka bardzo podatną na wpływy innych.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Wbrew temu, co mogło się wydawać Joan, Joy dobrze wiedziała, dokąd trafiła. Nie bywała tu często, ale zdarzało jej się już wcześniej. Nie była wcale takim niewiniątkiem, na jakie mogła wyglądać. Może ciężko ją nazwać ćpunem wielkiego formatu, ale eksperymentowała kiedyś z kolorowymi tabletkami, a śmieszne papieroski paliła w miarę regularnie. Nie mówiąc już o tym, że wykorzystując swój talent cukierniczy, czasem do pierniczków dodawała jakiś ekstra składnik. Na tym jednak jej przygody z mrocznym półświatkiem się kończyły, co nie zmieniało faktu, że po alkoholu przywędrowała tu razem z koleżankami, które raczej nie gustowały w tego typu specyfikach. Ze względu na nie dziś nie próbowała niczego więcej, przynajmniej do tej pory. Nie miała jednak na to parcia, bo alkohol buzował w jej żyłach, a do tego dała porwać się muzyce i atmosferze tego miejsca.
Taniec tak ją pochłonął, że nawet nie zauważyła, kiedy Joan na chwilę zniknęła. Różne dłonie dotykały jej ciała, nagiego brzucha, ramion, a ona sama nie pozostawała im dłużna. Kręciła biodrami, przymykała oczy, bo obraz i tak już jej się rozmywał, a migające światła tylko wzmacniały efekt.
Z transu wyrwały ją słowa brunetki. Nie odebrała ich jako zaproszenie (chodź ze mną, pofiglujmy na osobności *wink wink*), ale akurat w jej kręgach często chodziły z koleżankami do toalety parami, nie mówiąc już o tym, że resztka jej spitego instynktu podpowiadała, by nie gubić Joan z oczu, i może nie zostawać z Derekiem i jego kolegą sam na sam, o ile można tak to określić, biorąc pod uwagę tłum ludzi wokół, który o tej godzinie i tak już powoli zaczynał maleć. Ruszyła więc za Terrell, nawet nie racząc Dereka słowem wyjaśnienia.
Muzyka w toalecie była wyciszona, więc już nie musiały tak do siebie krzyczeć. Chwila odpoczynku od tego hałasu dobrze jej zrobi. Sama też skorzystała z toalety, ale zanim podeszła do umywalki, zatrzymały ją słowa Joan. Spojrzała na odbicie brunetki, unosząc brwi. Ostatnie, na co miała ochotę, to się teraz tłumaczyć z tego, co wiedziała, gdzie bywała i jak głupią trzpiotką była czy nie była.
- Dobrze wiem, gdzie trafiłam - odparła w końcu, a na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech, kiedy w końcu zdecydowała się skorzystać z wody i resztki mydła, która jakimś cudem ostała się w dozowniku przez całą klubową noc. - Może obie odpowiedzi są poprawne? - rzuciła takim tonem, jakby ją bawiła ta rozmowa, bo chyba i tak w istocie było. Wilgotne dłonie przetarła tylko pobieżnie o spodnie, po czym zbliżyła się do stojącej tyłem do niej Joan i delikatnie zabłądziła palcami pod jej bluzkę, muskając opuszkami jej plecy. Wsunęła nos między jej ciemne kosmyki. - A może żadna? - mruknęła nieco ciszej, choć raczej nie na tyle, by Joan jej nie usłyszała. Pochyliła głowę i złożyła krótki pocałunek na karku kobiety, a potem następny, i jeszcze jeden. O ile oczywiście tamta jej na to pozwoliła. Nie byłoby dla Joy zaskoczeniem, gdyby zaraz dostała pięścią w nos, czy gdyby Terrell po prostu wyszła. Na tę chwilę nie robiło jej to jednak większej różnicy.

Joan D. Terrell
christmas time
Joy
brak multikont
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Wbiła spojrzenie w odbicie w lustrze i zastanawiała się, czy ludzie rzeczywiście wiedzieli, czego pragnęli. A raczej, czy ta konkretna osoba o tym wiedziała. Wiele osób miało tendencję do tłumienia pragnień. Powstrzymywali się przed nimi podobnie jak przed podobnymi zabawami, które sobie w czwórkę urządzili na parkiecie. To nie był byle taniec. Gdyby ktoś z boku stał z kamerą śmiało można by uznać to za wstęp do całkiem niezłego porno. Było sensualnie i niebezpiecznie, czyli nie pierwszyzna dla Joan. Pytanie więc brzmiało, jak było z jej nową towarzyszką? To jej kolejne rodeo z przypadkowymi ludźmi, czy pierwszy raz oddała się myśli, która od dawna gdzieś tam się w niej tliła?
- Przyznaj, że po prostu.. – Zawiesiła głos czując dłonie na swych plecach, po których przeszły przyjemne ciarki. Ciało reagowało automatycznie niczym te nowoczesne samochody, które otwierały się kiedy właściciel do nich podejdzie.
Terrell znów wbiła wzrok w odbicie w lustrze. Nie widziała już twarzy blondynki. Tylko włosy i nos łaskoczący szyję. Przymknęła oczy biorąc głęboki wdech.
- ..nie chcesz gadać – dokończyła wreszcie poprzednią myśl i choć nie brała pod uwagę tego konkretnego scenariusza, to wcale nie zamierzała narzekać. Zrezygnować też już nie mogła. Wystarczyła sama myśl, że mogłaby to zrobić tu i teraz. Ciało Joan nie potrzebowało większej zachęty zwłaszcza, że w takich miejscach i po alkoholu wystarczyła chwila, żeby ją nakręcić.
Odwróciła głowę w bok dając tym samym przyzwolenie na pocałunek. Z początku niepełny, ale gdy tylko Joan odwróciła całe ciało wszystko już stało się jasne. Skorzysta z tych młodych i słodkich ust. Pozwoli im się całować i sama będzie ich smakować. Nie potrwa to długo. Były przecież w publicznej toalecie, ale to dla Terrell nie miało żadnego znaczenia. Mogły to nawet zrobić przy umywalkach, gdyby nie świadomość, że lada moment wpadnie tu tabun kobiet. A przecież nie chciała przerwać. Po co?
Ułożyła dłonie na talii Joy i śmiało pchnęła ją w stronę kabiny z szeroko otwartymi drzwiami. Nie interesowało ją otoczenie, klimat ani cała reszta. Nie była romantyczką, chociaż ktoś kiedyś pokazał jej, że to nieprawda. Że chciałaby doświadczyć tych wszystkich wspaniałych chwil, które nie ograniczały się do zaliczania kolejnych publicznych miejsc. Tylko, że Joan bardzo długo nie znała niczego innego a sam seks już dawno był wyprany z uczuć lub innych zażyłości. To był tylko akt. Nic więcej.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Czasem wydawało jej się, że owszem, wiedziała, ale po kilku chwilach ten przebłysk olśnienia mijał i Joy wracała do punktu wyjścia, w którym wciąż szukała wiedzy na temat tego, czego właściwie chciała od życia. Była przekonana, że nie znajdzie tego w miejscach takich, jak to. Liczyło się dla niej coś więcej - spełnienie zawodowe, rozwijanie swoich pasji, utrzymywanie relacji społecznych na poziomie nieco wyższym, niż ten, jaki można było osiągnąć na klubowym parkiecie. Trochę banały, ale w pewnym stopniu życie właśnie z banałów się składało. Nie oznaczało to jednak tego, że przyjście do klubu, wlanie w siebie kilku litrów alkoholu, tańczenie czy migdalenie z obcymi ludźmi było czymś złym czy dla niej obcym. Ludzie nie byli jednowymiarowi, miewali wiele twarzy, które dobierali odpowiednio do sytuacji. Joy od czasu do czasu lubiła ponieść się imprezie, teraz, zdaje się, robiła to ciut bardziej odpowiedzialnie (albo tylko tak sobie wmawiała), ale jeszcze kilka lat temu potrafiła obudzić się z kumpelą w rowie o siódmej rano. A potem zdążyć na zajęcia, które zaczynały się o dziewiątej. Bo na tym polega odpowiedzialność. Że trzeba wstać rano.
- Mhm... - wymruczała gdzieś we włosy Joan, bo tak, całkowicie zgadzała się z tym, co powiedziała ciemnowłosa, ale nawet jej nie zależało, by dźwięk ten przebił się przez przytłumione odgłosy muzyki dochodzącej z sali klubowej. Oczywiście, jej zdaniem, Terrell mogła w każdej chwili zrezygnować. Pewnie nie byłaby zachwycona tym faktem, co przez alkohol pewnie wyraźnie odbiłoby się na jej twarzy czy zachowaniu, ale daleko jej było do wszelkich napalonych samców nie znoszących czy po prostu nie rozumiejących odmowy. To, że wypiły razem drinka czy tańczyły nie było zaproszeniem do seksu. Pocałunki trochę były, ale tylko krowa nie zmienia zdania, czy coś.
Joy odsunęła głowę, gdy Joan się do niej odwróciła. Wbiła wzrok w jej twarz, próbując odczytać z niej jakąś reakcję. Posunęła się za daleko, czy może powinna posunąć się jeszcze dalej? Kolejne poczynania brunetki wydały jej się jednoznaczne, dała się więc popchnąć do kabiny, zatrzasnęła za nimi jej drzwiczki i mimo całej obskurności tego miejsca, przylgnęła plecami do ściany, by móc mniej się skupić na utrzymaniu równowagi, a więcej na brunetce. Ujęła w dłonie jej twarz i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku, ale rękami zaraz sunęła niżej, muskając palcami jej obojczyki i piersi. Z początku delikatnie, kiedy (jeśli) jednak Joan nie oponowała, ujęła je odważniej w dłonie i rozkoszowała się tym, jak dobrze w nich leżą. Wysunęła biodra w jej stronę, a nogą spróbowała owinąć Terrell i nieco przysunąć ją do siebie. Mogło to wyjść nieco pokracznie, biorąc pod uwagę, że była pijana, miejsce w kabinie było mocno ograniczone, a do tego tuż obok stała muszla klozetowe, która pewnie trochę blokowała jej ruchy. Nie obchodziło jej to jednak. Nie teraz, kiedy mogła smakować te piękne usta, na których został jeszcze delikatny posmak alkoholu.
Bywała romantyczką. Czasami. Kiedy nadarzyła się ku temu okazja. Doświadczała tych wszystkich chwil, które typowe były dla tworzenia związków, chodzenia na randki czy po prostu spędzania czasu z osobą, którą się kocha. Lubiła je, ale czasami potrzebowała w życiu czegoś innego. Może nie potrafiła całkiem odsunąć emocji na bok, bo przecież samo pożądanie, czysto fizyczne, już było emocją, ale nie wydawało jej się, aby miało jej to w jakiś sposób zaszkodzić. Przecież od jednego seksu w klubowym kiblu się nie zakocha. Seks bez miłości i bez zobowiązań też był dla niej w porządku, choć nie przytrafiał jej się często. Jak jednak twierdziła - wszystko jest dla ludzi.

Joan D. Terrell
christmas time
Joy
brak multikont
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Nie przejmowała się tym, gdzie były. Uprawiała seks w gorszych miejscach i nie zawsze z własnej woli. To jednak nie były historie na teraz ani na nigdy. Dzielenie się doświadczeniami z przeszłości nie należało do jej ulubionych rzeczy. Najlepiej aby nigdy się nie zdarzyły, bo dobrze wiedziała z jakimi reakcjami przyjdzie jej się spotkać. Z zażenowaniem, szokiem i odrazą, bo sama to do siebie czuła. Nie zawsze. Bywały chwile, gdy po prostu pogodziła się ze swą przeszłością, lecz czasem, kiedy zaczynała zazdrościć innym odmiennego życia, gardziła samą sobą i tym co musiała kiedyś robić. Wszystko w imię przetrwania, za które cena była bardzo wysoka.
To dlatego ostatnie co czuła to dziwny zapach toalety i ostatnie co widziała, to brudne ścianki kabiny, w której przyszło jej całować się z nowopoznaną dziewczyną. To zaskakujące, bo nawet jeśli znała siebie, to nie spodziewała się takiego przebiegu zdarzeń. Po prostu nie obstawiała, że trafi do tej kabiny z Joy. Prędzej obstawiałaby pewnych siebie panów, którzy już dawno byli gotowi to zrobić, acz nie mieli przewagi w postaci możliwości wejścia do damskiej toalety. Może gdyby Joan była stuprocentowo heteroseksualna, ale w chwili, gdy otworzyła swe drzwi na dwie płcie w niektórych sytuacjach panowie po prostu przegrywali. Z tym należało się pogodzić, zaś resztę brać jak swoje. Jak te usta, które teraz Terrell całowała nie reagując negatywnie na żadne śmiałe gesty ze strony blondynki. Pozwalała jej na wszystko samej nie pozostając dłużną. Jedną dłoń najpierw ulokowała na pośladku, a potem na udzie nogi, która ją owinęła. Druga zaś wylądowała na odkrytej skórze pod topem. Wszystko byleby zniwelować dystans, a raczej by jak najwięcej części ciała dotykało tych drugich. Zasada była prosta. Dłonie miały dotknąć wszystkiego, zaś reszta ciała przylegać do tego obok. Nie było w tym wielkiej filozofii. Jedynie przyjemność płynąca z dotyku i pocałunków.
Wszystko to szło w dobrym kierunku. Konkretniej do zapięcia spodni i bielizny, której struktury Joan była ciekawa, a jednak nim uczyniła jakikolwiek krok w tę stronę, drzwi od kabiny gwałtownie się otworzyły. Racja.. nie zasunęły zasuwki.
- Laski! – jękną ktoś. – Tu się kolejka robi! Weźcie znajdzie sobie pokój. – Mocno spragniona randki z kiblem laska nie odpuszczała, nawet po krótkim „spadaj” rzuconym między pocałunkami, których Joan nie zamierzała przerywać. – Idźcie całować się gdzie indziej. – Tamta okazała się bardzo waleczna, bo szturchnęła je obie, co prawie skończyło się upadkiem. Całe szczęście Joan utrzymała stojącą na jednej nodze Joy i choć w tej chwili mogłyby wszcząć bitwę albo chociaż kłótnię o te dziką akcję, to Terrell nie miała ochoty na sprzeczki.
- Uważaj, bo ci tampon wyskoczy – rzuciła tylko zanim wraz z blondynką opuściły kabinę. Nie było sensu dalej okupować miejsca, do którego będą dobijać się ludzie. – Masz ochotę na jeszcze jednego drinka? – zapytała zanim wyszły z toalety. Czuła, że była jej goręcej niż wcześniej acz cały czar spontanicznej chwili właśnie prysł, więc jedyne co mogło opanować jej frustrację to odpowiedni procent w szklance.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Nieczęsto takie przygody trafiały się pannie Turner, zwłaszcza, że jeszcze nie tak dawno tkwiła w raczej poważnym i długim związku, więc nie w myśl jej był przypadkowy seks z randomem z klubu. Jednak okoliczności się nieco zmieniły, a i ona była w innym miejscu w życiu. Nie czuła jednak potrzeby, by dzielić się tym z Joan, tak samo jak niezbyt interesowała ją przeszłość kobiety. Ostatnie, czego by teraz od niej chciała, to zwierzeń czy historii z życia. Przecież za kilka godzin ledwo będą o sobie pamiętać.
Teraz jednak Joy chłonęła całą sobą dotyk miękkiego ciała, ciepły zapach, pocałunki, muśnięcia i pieszczoty, samej także odwdzięczając się brunetce. W całym tym ferworze nawet nie przemknęło jej przez myśl, by zająć się czymś tak trywialnym, jak zasuwka w drzwiach. Z początku nawet nie zauważyła, że ktoś zamierzał im przeszkodzić, krzyki były normalne w klubach, a to, że Joan mamrotała coś między pocałunkami tylko ją nakręcało. Dopiero pchnięcie sprawiło, że przerwały się migdalić, a Joy choć trochę wróciła do rzeczywistości, stając nieco bardziej stabilnie na dwóch nogach. Rozejrzała się po obecnych, niezbyt wiedząc, co zaszło. Ostatecznie była już nieźle porobiona. Joan najwidoczniej jednak ogarniała sytuację, bo raz, wdała się z przypadkową laską w jakąś dyskusję, a dwa - zabrała stąd Joy. Blondynka wcale nie chciała przerywać, ale jakoś docierało do niej, że chyba lepiej będzie się stąd ulotnić.
- Mhm - mruknęła, kiwając głową, choć z każdym kolejnym drinkiem coraz bardziej wzrastała szansa na wizytę w toalecie w nieco innym celu, ale teraz Joy już niespecjalnie się tym interesowała. Złapała Joan za dłoń i posłusznie podreptała za nią, wyglądając trochę za bardzo jak zafascynowana małolata, ale to tylko efekt alkoholu. Nim jeszcze weszły na salą klubową, gdzie muzyka zagłuszała słowa, Joy nachyliła się ku Joan i zaproponowała - jeśli chcesz, to możemy iść do mnie - co oczywiście było najgorszym pomysłem ever, ale to uświadomi sobie dopiero następnego ranka. Chyba że Joan nie skorzysta. Wtedy raczej nie będzie tego nawet pamiętać.

Joan D. Terrell *bardzo przepraszam za obsuwę, życie mnie zjadło :c *
christmas time
Joy
brak multikont
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Zamierzała się bawić. Od kiedy przyjechała do Lorne miała plan i trzymała się go do samego końca, lecz żeby zachować zdrowie psychiczne, musiała oderwać się od tego, co robiła za dnia i z jak wieloma demonami musiała się mierzyć. Wypady do klubu były idealne, alkohol jeszcze lepszy a przypadkowy seks to ciekawy dodatek rozładowujący napięcie. Z tym ostatnim nigdy nie miała problemu. Sporo czasu spędziła na ulicy zanim trafił jej się facet gotów sponsorować jej skromne życie. Teraz jednak seks był samą przyjemnością niż koniecznością podpartą myślą, że trochę zarobi. To zupełnie inne doznanie. Niekoniecznie emocjonalne, bo w tej chwili tego również nie potrzebowała, ale przynajmniej mniej uwłaczające od czekania na zapłatę po wszystkim.
Nie widziała więc niczego dziwnego ani złego w propozycji blondynki. Chwilę się nad nią zastanawiała, chociaż dobrze wiedziała co odpowie. Nie analizowała tematu samego w sobie. Ot, myślała tylko o tym, czy chciała jeszcze jeden kieliszek alkoholu czy po prostu napije się czegoś u Joy, o ile ta miała coś do zaproponowania. To był jedyny dylemat Terrell, który szybko się rozwiązał.
Zgodziła się. Krótkie – Jasne – wystarczyło, żeby obie ruszyły w stronę wyjścia. Na zewnątrz okazało się, że była potrzebna taksówka, ale nic straconego, bo już w niej powróciły do pocałunków, które później kontynuowały w mieszkaniu młodej dziewczyny.
Po alkoholu nic nie wyglądało dobrze ani nie wychodziło elegancko. Seks był bardziej automatyczny, ale wcale nie gorszy. Po prostu się działo. Bez zastanawiania, myślenia, świntuszenia czy analizowania poszczególnych gestów. Powstał chaos, ale zmierzający do jednego. Najważniejszy był cel a nie sama droga dotarcia do niego. Nie umilały sobie tego. Nie myślały o tym. Nie kiedy obie były pijane. Jedna bardziej a druga mniej.
Stało się.
Równie szybko się odstało, bo Joan nawet nie przedłużała momentu po. Jakby nigdy nic zaczęła się zbierać, bo potrzebowała prysznica, wody i przede wszystkim sporo miejsca w łóżku, którego nie chciała dzisiaj dzielić. To przecież była tylko zabawa, prawda? Szaleństwo dwóch pijanych kobiet, które dostały to czego chciały.
Można wracać do domu bez zbędnego analizowania (i to było najlepsze).

z/tx2 Joy Turner
ODPOWIEDZ