animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Co racja, to racja. Zastanawianie się nad czymś, co i tak nie zostało wystawione na światło dzienne, nie miało najmniejszego sensu. Obecnie myśli Carlie i tak oscylowały wokół innych, bardziej przyziemnych spraw. Zastanawiała się na przykład nad tym, jak ktokolwiek mógł dobrowolnie zajadać się tym paskudztwem, które Albert wepchnął dziś do kanapek. I nie, nie było argumentu, który mógłby przekonać ją do tego, że pasta ta miała w sobie coś smacznego. Dla Carlie była odrzucająca, co może rzeczywiście wiązało się z jej nawykami żywieniowymi, ale raczej nie była to kwestia wciskania w siebie tłustych burgerów. Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę to, że gotować nie potrafiła zupełnie, a jej obiady w dużej mierze opierały się na przygotowywaniu czegoś przynajmniej połowicznie gotowego, zdecydowanie nie odżywiała się zbyt zdrowo. I pod tym względem tęskniła jednak za rodzinnymi stronami, bo kiedy mieszkała jeszcze tak blisko mamy i babci, w każdej chwili mogła zajrzeć do nich i załapać się na jakiś solidny posiłek, którego ona nie byłaby w stanie przyrządzić. Wyprowadziła się już dłuższy czas temu, ale to nadal nie dało jej do myślenia w aspekcie tego, że może była to najwyższa pora, aby zabrać się za naukę gotowania. - Czy ja ci wyglądam na grubego, pryszczatego trzynastolatka? - zapytała, kiedy wytknął jej rzekome opychanie się fast foodem. Rzuciła mu wówczas wymowne spojrzenie, a później lekko pokręciła głową. - Wiesz co? Nie odpowiadaj - poprosiła, jakby rzeczywiście obawiała się, że usłyszy potwierdzenie. Jej usta prędko wygięły się jednak w uśmiechu, co oznaczało, że po raz kolejny tego popołudnia tylko się z nim droczyła. To samo miało zresztą miejsce wtedy, kiedy wspomniała o wyimaginowanym pocałunku, a później przyjęła jego komentarz z rozbawieniem. Nie powiedziała już nic, zajmując się konsumpcją kanapki, która naprawdę jej smakowała, i której Carlie mogła potrzebować bardziej, niż jej się wydawało. Wcześniej nie zwróciła na to uwagi, ale okazuje się, że była naprawdę głodna, bo najwyraźniej buzujące w niej emocje kosztowały ją naprawdę dużo energii. Tak czy siak, dzięki Albertowi mogła się posilić, a kiedy skończyli jeść, podziękowała mu nawet. Zgarnęła również wszystkie śmieci i wyrzuciła je do stojącego niedaleko kosza, Raynottowi pozwalając natomiast na zorientowanie się czy byli już bezpieczni. Kiedy potwierdził, mogli wrócić do dalszego zwiedzania, tym razem już bez tak dużej ilości wygłupów. Nie pozbyli się ich całkiem, bo wówczas musieliby nie być sobą, ale teraz to zapoznanie się z sanktuarium stało się ich celem. I szczerze? Nawet bez dziwnych zabaw bawiła się z nim świetnie, dlatego do motelu wróciła zmęczona, ale bardzo zadowolona z dzisiejszego wyjścia.

zt.


Albert Raynott
Pysiule
Magda
ODPOWIEDZ
cron