sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.

Od kiedy bardziej zaczęłam mieszkać w mieście, brakowało mi głównie zwierząt wokół mnie. Co prawda jeszcze często wracam do domu rodzinnego, a u Averego mamy psa i niedługo mojego kota, ale wciąż to nie jest to samo. Przyzwyczajona jednak jestem do większej ilość zwierzątek wokół mnie. A że przypomniało mi się, że Rose pracuje jako weterynarz to może przyda się jej jakaś pomoc, przy tych uroczych zwierzątkach? Może mam doświadczenie bardziej z zwierzakami do hodowli domowej, ale z takimi też dam radę. O dziwo kiedy zaproponowałam brunetce rozmowę, pomoc przyjęła ją. Wolne od pracy też jakoś nie za bardzo na mnie wpływają, więc jak ulał. Spędzę czas w miłym towarzystwie zwierzątek oraz przyjaciółki.
Podróż do tego miejsca nie trwała jakoś za długo, zwłaszcza że jeszcze rozmowa z przemiłym panem. Chociaż jest staruszkiem, chętnie porozmawiał dosłownie o wszystkim. Zwłaszcza o tym co dzieje się w mieście oraz o tym co dzieje się w mieście. Urocze, a ja lubię czasem posłuchać takich rzeczy. Nigdy jakoś za bardzo mi to nie przeszkadzało. Zapłaciłam dla niego w sumie z dużym napiwkiem, pożegnałam się grzecznie i poszłam w stronę miejsca, gdzie mam czekać na Rose. Mam nadzieję, że nie ubrałam się źle czy coś. Nie chcę też, aby miała przez mnie kłopoty. W sumie ubrałam się jak na pomoc przy koniach, a to chyba nie jest aż taka duża różnica? Wydają się te zwierzęta takie urocze i słodkie. Ale czasem to tylko pozory i jednak dziki instynkt bierze górę.

Rose Hepburn
wystrzałowy jednorożec
Martyna
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
#4

Maddie Miller

Rose kochała zwierzęta i dlatego pracowała, a nawet jeśli nie pracowała to pomagała przy zwierzętach jako wolontariuszka. Gdy tylko dowiedziała się że samica dingo urodziła szczeniaki, ale po pierwszym dniu je odrzuciła, wiedziała że musi się pojawić w ośrodku dla dzikich zwierząt do pomocy przy odrzuconych maluchach. Trzeba było je karmić butelką, podobnie jak szczeniaki psów, a że było ich całkiem sporo, bo samica urodziła ich całą ósemkę, niestety do dnia obecnego wytrwało jedynie sześć szczeniąt. Jedno urodziło się martwe i pracownicy zabrali jego zwłoki matce, by zajęła się innymi szczeniakami, a gdy zaczęła je odrzucać to zabiła drugie maleństwo, to najbardziej łaknące jej ciepła i mleka. Najwidoczniej depresja poporodowa dotyka nie tylko ludzi, ale także i zwierzęta, może to była reakcja obronna tej samicy dingo na stratę jednego ze szczeniąt? Niezbadane są umysły zwierzęce, a oni, weterynarze wielu rzeczy mogli się jedynie domyślać. A może suka zwyczajnie nie posiadała instynktu macierzyńskiego i posiadanie tak licznego potomstwa ją przerosło? Hepburn gdybała tak w drodze na miejsce. Ciekawa była też tego jaką to ona byłaby matką, czy podobnie jak samica dingo odrzuciłaby swoje maleństwo czy pokochałaby je nad życie? Owszem, gdy dowiedziała się że jest w ciąży to była przerażona bo nie była gotowa na macierzyństwo, zwłaszcza z mężczyzną, który nie był kimś, kto zapewniłby jej miłość i stabilizację. Ale też bardzo cierpiała gdy poroniła, bo naprawdę chciała tego dziecka. Może byłaby jednak dobrą matką? Od tego czasu minęły cztery lata i choć Hepburn pogodziła się ze stratą to ostatnie spotkanie skłoniło ją do przemyśleń na temat tego jakie byłoby jej dziecko? Jakby wyglądało? Po kim miałoby charakter? Dlatego też tak chętnie zgodziła się na spotkanie i rozmowę z Maddie, musiała jej powiedzieć o tym, kogo spotkała niedawno i że jej przeczucia miały rację. Jednak intuicja Rose nie myliła. Podeszła do szatynki, w ogóle nie oceniając jej stroju. Przy pracy ze zwierzętami ważne by strój był wygodny i w stonowanych kolorach, które nie drażniłyby zwierząt. Najgorzej to wywołać w nich strach, a w następstwie tego agresję.
- Cześć, lubisz psy? Bo mamy sześć wygłodniałych szczeniąt dingo do nakarmienia. - przywitała się i zagaiła wesoło przyjaciółkę, bo nie ma nic lepszego od karmienia maluszków w sanktuarium dla dzikich zwierząt. Przy okazji dziewczyny będą mogły sobie na spokojnie porozmawiać o ważnych dla nich sprawach.
happy halloween
nick
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam, że Rose się już zjawiła. Nawet nie musiałam długo na nią czekać, poprawiłam swoje spodenki i podeszłam do dziewczyny zadowolona. Już na serio nie mogę się doczekać tego co będziemy robić, nawet jeśli to tylko będzie zwykła pomoc, tak czy siak z nudów oraz tego że nie chce zostać sama, pomogę, nieważne co to takiego będzie.
- Cześć! Szczeniaczki? Oczywiście, że lubię, tylko czy nie będą czuć zapachu mojego kota? Albo psa mojego narzeczonego. Jeśli nie będzie to problem, to jak najbardziej - Szczeniaczki są najsłodsze na świcie, nie ważne czy to pies lub kot. Przy nich jest zawsze zabawa oraz miłe wspomnienia, które zachęcają do zabawy z nimi. Myślałam na początku, że będzie to coś o wiele gorszego, ale co takie urocze zwierzaki mi zrobią? Ugryzą mnie? Cóż no trudno, do chwili kiedy nie pojawi się u mnie krew, wszystko będzie w porządku. Inaczej to mną będzie trzeba się zająć i zatamowanie krwi będzie, wielkim wyczynem dla naszej dwójki.
- Co tam? Ostatnio jesteś jakaś cicha, markotna? Coś się stało, czy w pracy tobie odwalają dodatkową robotę? - Spytałam się brunetki, kiedy skierowaliśmy się do miejsca, gdzie szczeniaczki mieszkały. Musiałam chwilę poczekać, ponieważ nie miałam etykietki wolontariatu, a to chwilę nam jednak zeszło. Założyłam ją na pierś, obserwując wokół siebie wszystkie zwierzaki, które tak chętnie lgnęły do człowieka i chciały się bawić, szkoda tylko że niektóre są niebezpieczne, taka zabawa nie jest zbyt dobra dla nas wszystkich. Odłożyłam plecak, różne rzeczy, które mogą spowodować coś czego nikt nie chce. Byłam gotowa do wejścia i pomocy dla swojej koleżanki.
- Powiesz mi gdzie znajdę te mleko dla tych słodziaków? - Uderzyłam palcem w szklaną szybę, widząc jak biegły i wywracały się w trakcie biegu, przez co te małe stado się wywracało na siebie, ale nadal było szczęśliwie oraz zadowolone. Dobrze, że istnieją takie miejsca jak te i można im pomóc. Bez pomocy na pewno by nie przeżyły następnego dnia. Spojrzałam się na Hepburn, czekając na jej rozkazy.

Rose Hepburn
wystrzałowy jednorożec
Martyna
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Maddie Miller

Rosę zawsze starała się być punktualna, choć sama często przymykała oko, gdy ktoś się parę minut spóźnił. Przecież różne są wypadki losowe, w drodze na spotkanie przypomnimy sobie o włączonym Żelazki, albo zaśpimy i wszystko robimy w biegu, bądź jest jakiś korek czy wypadek na drodze, a my jesteśmy akurat samochodem. Ale skoro obie były na czas to nie było potrzeby rozwijania tematu spóźnień. Szatynka się lekko skrzywiła.
- Mogą go wycxuć i przez to będą uciekać, jeśli tak się stanie to znajdziemy ci ubranie robocze. Ostrzegam jednak, że może być trochę przydużej. - Miller była niższa od Hepburn, a szatynka mogłaby zaoferować jej jedynie ubranie robocze starszego kolegi, a on był jeszcze wyższy i bardziej zbudowany niż Rosę, więc Maddie na pewno by się w tym stroju utopiła. Ale dziewczyny na pewno coś wymyśla w razie w. Zaś młoda pani weterynarz westchnęła, bo owszem, ostatnio cała jej radość jakby się ulotniła.
- Owszem, stało się to, co myślałam że nigdy nie nastąpi. Julien przypłynął. - odpowiedziała, a Maddie wiedziała doskonale że to był marynarz, pierwsza miłość Rose, z którym to szatynka wpadła mając zaledwie osiemnaście lat lecz nie zdążyła mu powiedzieć o tym, że zostanie ojcem, bo marynarz wsiadł na statek zaraz po ich kłótni w porcie i odpłynął, a szatynka kilka miesięcy później straciła ich dziecko.
- Najpierw musimy je przygotować, bo jest to mleko w proszku. Musimy w tym celu zrobić roztwór i go podgrzać. - sama szatynka spojrzała na szczeniaki z błogim uśmiechem, jakby była ich mamą, a potem skierowała przyjaciółkę do odpowiedniego pomieszczenia z kuchenką i wyciągnęła z szafki saszetki z proszkiem.
- Mamy sześć szczeniąt więc musimy zrobić duży roztwór, by żadne z nich nie było głodne. - stwierdziła znajdując garnek i przeliczając w głowie ile potrzeba im proszku. Postanowiła że podzielą się pracą na pół i każda z nich przygotuje mleko dla trzech szczeniąt, więc duży garnek zamieniła na dwa mniejsze i podając saszetkę zaczęła instruować Maddie co po kolei należało zrobić. Przypominało to trochę przygotowywanie mleka w proszku dla dziecka, ale przy dziecku nie trzeba było tyle liczyć.
happy halloween
nick
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Chociaż nie jestem zbytnio za tym, aby ubierać czyjeś ubranie. To jednak dla tych uroczych psiaków, mogę zmienić swoje postanowienie. Dodatkowo ostatnio jak byłam na imprezie z naszego kochanego miasta, latałam po połowie miasta w ubraniu pirata, chyba gorzej już być naprawdę nie może? No właśnie, także raczej takie przebranie się przejdzie, zwłaszcza że nie wyjdę dalej niż cały budynek.
- Zobaczymy, tak lepiej dostać coś za dużego niż latać w stroju pirata - Wzruszyłam ramionami, jakby to było naprawdę nic. A tak szczerze to nic, przecież nikt raczej co nosiłby tamtej ubranie nie jest chory, nie przenosi nic przez ubranie. Jednak bądź co bądź to odpowiednie miejsce, a nie jakaś dzicz. Zmarszczyłam czoło, kiedy usłyszałam imię Julien. Przez chwilę nawet całkowicie pomyślałam o kimś innym, ale szczerze? O kogo innego może chodzić, jak nie o tego co wyjechał i zostawił ją z dzieckiem sam?
- Widziałaś się już z nim? Czy tylko dostałaś takie informacje? - Upewniłam się. Jeśli się z nim widziała, wiadomo że stare uczucia mogą wziąć górę i sprawić, że straci ponownie dla niego głowę. Ale może być też zupełnie inaczej, nie straci głowy i będzie całkowicie zdrowo myśleć, jasne myślenie w takich sprawach jest jednak całkowicie najlepsze. Pokiwałam głową, na serio całe tworzenie tego mleka przypomniało mi, kiedy to ja w domu rodzinnym tworzyłam owe mleko dla dzieci Luny. Zapachem może nie zachęcało, smakiem no też nie, ale dla maluchów smakowało. Mam nadzieję, ze tak samo będzie z tymi psiakami. Inaczej będziemy mieć dość spory problem. Liczę że na wszystko obie znajdziemy rozwiązanie. Zamieszałam mleko i poczekałam aż trochę ostygnie.
- Co sądzisz o jego powrocie? - Spytałam, wracając do tematu Juliena.

Rose Hepburn
wystrzałowy jednorożec
Martyna
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Maddie Miller

Rose nie chciała by Maddie czuła się niekomfortowo w danym stroju, ale zaproponowała jedynie to, co miała, wciąż licząc na to, że jednak szczeniaki nie odrzucą szatynki tylko ze względu na jej zapach. W międzyczasie pojawił się temat jej byłego, więc trochę smutny nastrój wkradł się do głowy Hepburn. Jedynym, co mogło go rozwiać było to co usłyszała od Miller, a mianowicie jakiś strój pirata. Uniosła prawą brew nieco w górę w geście zdziwienia.
- Strój pirata? Musisz mi koniecznie opowiedzieć co się stało, że go przywdziałaś. To był jakiś zakład? - Rose poczuła się tak, jakby coś ją ominęło i to było ważne, skoro szatynka biegała w stroju pirata przez pół miasta, a przyjaciółka kompletnie nie miała okazji jej w nim zobaczyć. Gdyby tylko Miller dała wcześniej znać to Rose przybyłaby jej na ratunek i by ją uwolniła z tego stroju, co by jej dłużej nie ośmieszać, ale dowiedziała się o wszystkim po fakcie i zastanawiała się, gdzie ona sama wtedy była, gdy jej nie było przy Maddie? Wtem pojawiło się pytanie, a nawet pytania na temat jej byłego.
- Widziałam się z nim na cmentarzu. Był odwiedzić grób swojego zmarłego brata, ale powiedział mi że wszystko wie i byłam pewna, że rozmawiał z moimi rodzicami, przez co dowiedział się o Daisy i to do niej przyszedł na grób. Ale byłam głupia. - opowiedziała najważniejsze i to, jak teraz czuła, że się zbłaźniła przed mężczyzną, źle go rozumiejąc. On nie wiedział że był ojcem, a ona wydała to wcale nie tak jak planowała, tylko sądząc że on wie o wszystkim i wie, jak bardzo ją zranił. Niestety jej uczucia wobec niego odżyły i bardzo chciała to wszystko naprawić, by móc z nim spróbować na nowo. Ciekawe tylko czy on również tego chciał? Denerwowało ją to, że wciąż czuła do niego słabość.
- Szczerze mówiąc nie wiem co sądzić, powiedział że sam nie wie na jak długo przypłynął. Z jednej strony chciałabym spróbować z nim od nowa, naprawić to, co zepsuliśmy, wytłumaczyć niedopowiedzenia, z drugiej strony jaki to ma sens, skoro on i tak znów wypłynie w morze i będę zmuszona na niego czekać? Ja już dłużej nie chcę czekać, bo życie przeleci mi przez palce wypatrując go w oknie. - odpowiedziała szczerze, bo naprawdę nie wiedziała co myśleć na jego temat, była kompletnie pogubiona pod tym względem. Liczyła zatem na to że Maddie pomoże jej i coś doradzi, to przede wszystkim.
happy halloween
nick
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Pokręciłam głową na nie. Gdyby to był głupi zakład, nawet z Averym wyglądałabym o wiele lepiej. Tym razem chodziło tutaj, o coś zupełnie innego. Imprezy w mieście, po prostu przechodzą w jakieś nowe levele, które czasem są dobre, a czasem wręcz okropne. Podwinęłam jeszcze raz rękaw, aby był teraz w odpowiedniej wysokości.
- Wiesz, że co rok w naszym mieście jest wielka impreza? Święto jakiegoś pirata czy coś takiego, nie ważne. Zapisałam siebie oraz Av, sądziłam że będę z nim. No nie udało się, potem były zadania drużynowe i jedno z tego wszystkiego, było przebranie się przy ludziach w strój pirata - Zmarszczka na pewno pojawiła się na moim czole, ponieważ do tej pory mam jakieś negatywne myśli, być może przez to że musiałam latać za dużym ubraniu, dodatkowo trafić jeszcze do starej chatki pijaka. Do teraz pamiętam, jak prawie spadły mi tam spodnie, kiedy sięgałam po pudełko, które jednak nie zdobyłam. Karma no cóż.
- Wie? Tak wszystko, wszystko? Czy tylko to co chciał wiedzieć, albo jakaś historykę, która nawet się nie zgadza? - Zmarszczyłam ponownie czoło, no nie powiem trochę się pogubiłam? Przecież od tak, by wszystkiego jednak nie wiedział. Chyba że ma jakieś wtyki, a na cmentarzu naprawdę można czasem pomylić osoby, zwłaszcza że zbieżność nazwisk jest dość spora. Tylko jeśli stare uczucia nadal w niej są, nawet moje słowa protestu tutaj w niczym nam nie pomogą. Wiadomo stara miłość nie znika, ona po prostu pojawia się w momentach, które same nie chcemy. Pewnie miałabym tak samo z Averym, gdybym teraz zerwała nasze zaręczyny i ogółem starał się zapomnieć, poszukać kogoś nowego.
- Jesteś gotowa na rozstanie, jeśli do siebie wrócicie. Wiadomo on nie pojedzie na tydzień, tylko na dłużej. I czy on będzie chciał wrócić? Dobrze znamy przypadki, kiedy to taki wyjazd jest tylko wymówką - Wydusiłam z siebie, nie chcę przedstawiać samych negatywów, no nie teraz. Ale aktualnie tylko to mam w swojej głowie. I to naprawdę smutne, nawet jeśli chciałam znaleźć jakiś pozytyw to widziałam, tylko te urocze szczeniaki to był aktualnie mój pozytyw.
- Wyjechałabyś z nim? Spróbowała jego życia na łodzi? Jeśli byłoby to konieczne, wiesz o co mi chodzi - Gdyby Avery musiał wyjechać, pewnie zgodziłabym się i pojechała z nim. Tylko cholernie tęskniłabym za rodziną, to nie wyjazd z domu do miasta i wrócenia tam kiedy tylko będzie się chciało. Tylko to będzie trwać dwa, trzy nawet miesiące i to na wodzie.

Rose Hepburn
wystrzałowy jednorożec
Martyna
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Maddie Miller

Rose kojarzyła te imprezy w mieście, lecz nie we wszystkich brała udział. Czasami zwyczajnie nie miała nastroju na zabawy z mieszkańcami, niektóre też wydawały jej się potwornie dziecinne i głupie, podczas gdy ona wolała skupiać się na pomocy najbardziej potrzebującym, czyli zwierzętom, bo one nie zadzwonią do centrum pomocy i nie poproszą o nią. Jednak nie oceniała ludzi biorących udział w takich zabawach, to zwyczajnie nie było dla niej.
- Owszem, kojarzę, jednak w tym roku miałam dyżur w przychodni, a potem pomagałam w schronisku. Wiesz jaka zapracowana ostatnio jestem, nie mam czasu nawet by odpocząć, a co dopiero by brać udział w zabawach w mieście. - odparła przepraszająco, bo Maddie ją nawet zapraszała do wzięcia udziału w tym święcie. Następnie pokiwała głową, pozwalając kobiecie skończyć, w tym czasie nakarmiła jedno ze szczeniąt, które naprawdę zachłannie piło z butelki.
- Rozumiem, ale to nie było jakoś bardzo ujmujące, prawda? Czy coś się jeszcze wydarzyło na tej imprezie? - zapytała jeszcze by upewnić się że wszystko dokładnie rozumie i nic póki co nie umknęło jej uwadze. Domyślała się że ten kostium mógł być dla Miller niewygodny, a także że mógł nawet śmierdzieć bimbrem, bo jednak ci "piraci" nie stronili od alkoholu najczęściej. Ale jednocześnie wciąż miała wrażenie że Maddie coś pomija, chciała wiedzieć co by mieć pełny ogląd na tę sytuację jednak.
- Okazało się że on mówiąc że wie o wszystkim myślał o tym, że mnie skrzywdził i że był kompletnym tchórzem, a ja wydarłam się na niego, bo tak głupio powiedział, że zabrzmiało to dla mnie tak jakby wyrzekł się własnego dziecka. I to ode mnie na cmentarzu się dowiedział o tej ciąży. - gdy tylko wracała myślami do tego spotkania to już wiedziała, że mogło się ono potoczyć zupełnie inaczej. Jednak ono było niezaplanowane, w pełni spontaniczne, ich rozmowa była nieprzemyślana i również spontaniczna, tak samo jak ich reakcje na słowa drugiej osoby. Ona naprawdę wtedy myślała, że on się wypiera własnego dziecka i potwornie ją to zabolało, dlatego to na niego naskoczyła. Jak się po chwili okazało, niepotrzebnie.
- Wiem że póki co nie zamierza on wracać na morze, bo coś się stało, tylko nie chciał mi wyznać co, przez co nie zamierza wracać na morze. Ale znam go i wiem że jego miłość do morza jest silniejsza niż do jakiejkolwiek kobiety i kiedyś tam na pewno wróci. Ale czy my wrócimy do siebie? Tego nie jestem w stanie przewidzieć. - odparła i na chwilę się zamyśliła, wracając jeszcze raz do ich spotkania na cmentarzu, a potem do tego, co czuła gdzieś w głębi siebie, że gdyby tylko Julien dał im szansę to ona wykorzystałaby ją w pełni i wróciłaby do niego. Pytanie tylko czy on w ogóle by chciał by do niego wracała i by zaczęli od nowa? Pytanie które jej zadała potem brunetka było trudne, nie wiedziała Rose przez chwilę co odpowiedzieć, ale butelka opustoszała i mały dingo zaczął jej marudzić. Czas na kolejne szczenię.
- Gdyby to miało sprawić że zbliżylibyśmy się do siebie i naprawdę w pełni chcieli zacząć od nowa to tak, popłynęłabym z nim. Ale jednocześnie potwornie bym tęskniła za rodzicami, za Luciem, za tobą i przede wszystkim za zwierzętami. Musielibyśmy zatem stworzyć małą Arkę Noego bym mogła być w pełni szczęśliwa. - zaśmiała się, ale taka była prawda. Nie wie czy potrafiłaby zostawić swojego młodszego braciszka na lądzie, który też tak bardzo się pogubił po tym jak został zraniony przez pewną dziewczynę. Na tyle się pogubił, że sam ranił serca innych kobiet! Ona musiała mu pomóc, tak jak on pomógł jej gdy została sama a Julien wypłynął, a potem wsparł ją gdy straciła dziecko. Była mu to winna.
happy halloween
nick
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Fakt ta impreza nie wnosiła czegoś wielkiego, ale sprawiała że chociaż przez chwilę można zapomnieć o wszystkim wokół. Jednak ludzie wokół mnie, zachowywali się bardzie jak małpy. Zwłaszcza z miejscem, gdzie nie było straganu na przebranie się, więc musiałam przebrać się przy wszystkich.
- Mężczyźni gwizdali na mój tyłek, aż tak mocno jest gruby? Ogółem cała r a mapa wysłała nas do domu pijaka, tak tego starego pijaka z Lorne Bay - Zniesmaczona jedynie się wzdrygnęłam na to wszystko. Wytarłam pyszczek dla słodkiego psiaka. Kiedy byłam pewna, że się najadł odłożyłam go do jego kojca. Maluch był tak napchany, że poruszył się trochę i padł pyszczkiem na legowisko. Nawet chyba zasnął? Wzięłam do rąk kolejną puchatą kulkę, ta nie była aż tak za bardzo chętna do współpracy. I nie chciał zbytnio pić swojej dawki mleka. Walczyłam z nim, ale nie na siłę. Teraz jedynie zostanie mi czekanie, aż w końcu zacznie coś pić. - Oh - Spojrzałam się na przyjaciółkę, zabierając wzrok z zwierzaka. Przez co mi się wyrwał i poleciał do reszty stada. Popatrzyłam się na zwierzaki, a na swoją butelkę w rękę. Wybrałam kolejną kulkę, a tego co najbardziej się stawiał, postanowiłam zostawić na sam koniec. Zostawię go na sam koniec.
- Wyrzuciłaś z siebie wszystko, a poczułaś się chociaż po tym wszystkim, lepiej? Oni zawsze tak myślą, że jak skrzywdzą to najlepiej uciec. Przykro mi, Rose - Złapałam ją za wolną rękę. Strata dziecka jest czymś naprawdę strasznym, nikomu tego się nie życzy. Tak samo źle jest, kiedy trzeba powiedzieć tą informację dla swojej połówki. I powiedzenie takiej informacji na głos, na pewno było dodatkowym bodźcem. Miejsce spotkania swojego ukochanego, też nie jest zbytnio za wesołe. Jakby los chciał ich spiknąć, ale nie w odpowiednim czasie i miejscu, takie jak cmentarz.
- Morze jest duże i głębokie. Może stało się coś złego? Bo inaczej by Ci chyba powiedziałby? Ale też minęło trochę, więc może dlatego? Za jakiś czas, pewnie powie. Jeśli kocha to wróci, a raczej się postara się o Ciebie - Uśmiech pojawił się na twarzy, ale zaraz wzorkiem wróciłam do szczeniaka. Ten był zupełnie inny, przytulał się i chętnie zjadał swoją dawkę jedzenia. Pogłaskałam go po główce. jakby był małym dzieckiem. Może i ja zaadoptuje kolejnego kotka lub psa? Tylko nie wiem, co na to Avery. Teoretycznie oboje już mamy zwierzaki, ale kolejny to chyba żaden problem? - Jezu.. też bym za tobą tęskniła, do kogo bym przychodziła i gadała na róże tematy? Dodatkowo bez Ciebie byłoby naprawdę... nudno! - Wydusiłam.

Rose Hepburn
wystrzałowy jednorożec
Martyna
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Maddie Miller

Naprawdę niektóre używki, czy miejsca, albo sytuacje, pełnia księżyca i ogółem różne aspekty mogą wpływać na nas, uwalniając z ludzi zwierzęce instynkty, które bądź co bądź każdy z nas posiada, w końcu my też jesteśmy ssakami, a więc zwierzętami. A to że niektórzy mentalnie nie ruszyli do przodu w toku ewolucji to już inna sprawa i pewnie temat do wywodzenia się na długie godziny i wiele znaków pisanych w poście, a ile przy tym negatywnych emocji by się pojawiło, że nie warto się na te tematy rozwodzić.
- Nie, to wcale nie oznaczało że masz gruby tyłek, tylko że oni tak dawno nie widzieli kobiety, że aż im się w głowach poprzewracało. - Rose była kompletnie oburzona tym seksistowskim podejściem mężczyzn biorących udział w tej zabawie. Pewnie dlatego sama rzadko kiedy brała w takowych udział, bo nawet w barze, gdzie pracował jej brat mężczyźni się do niej chamsko przystawiali, aż kończyli z siarczystym, czerwonym śladem po jej dłoni na policzku. Gdzie ci mężczyźni, którzy nie rwali na chamski podryw, tylko byli prawdziwymi dżentelmenami? Czasem Hepburn miała wrażenie że wyginęli. Jeszcze jak usłyszała o jakim domu wspomniała Maddie to się skrzywiła, bo na pewno nie miała dobrej opinii na temat tego miejsca. Niebawem kolejny szczeniak mógł zasnąć z pełnym brzuszkiem, a te największe wiercipięty potrzebowały dużo uwagi ze strony kobiet, więc Rose wzięła jedną z takich istotek, by ułatwić zadanie Maddie i oddać jej te potulne i grzeczne szczeniaczki. Czasem trzeba było zastosować specjalny chwyt, który nie robił krzywdy szczeniakom, nie czuły one zagrożenia, ale w miarę ograniczały im drogę ucieczki. Maluszek jeszcze trochę się wiercił, ale jak już złapał za smoczek od butelki to momentalnie się uspokoił. Hepburn skupiła się na szczeniaku i to na niego patrzyła w tej chwili.
- Tak, przez chwilę poczułam się lepiej, jednak później poczułam się źle, bo wolałabym mu to powiedzieć w innych okolicznościach i przede wszystkim nie wydzierając się mu prosto w twarz. Ale czasu nie cofniemy, naszych poczynań z przeszłości nie zmienimy. - powiedziała, znów w jej głosie pojawił się swego rodzaju smutek. Nie panowała wtedy nad sobą, ale to jego wina, bo Julien wyprowadził ją z równowagi, najpierw twierdząc że wie, a potem nie wiedząc ostatecznie nic. Jednak z drugiej strony nie powinna nikogo obwiniać, bo stało się i tyle, czasu nie cofnie, a przede wszystkim nie zmieni przeszłości. Spojrzała na przyjaciółkę dopiero gdy ta dotknęła jej dłoni i posłała jej pewien uśmiech wdzięczności. Naprawdę doceniała wsparcie ze strony Miller.
- On w przeciągu tych czterech lat bardzo się zmienił, stał się bardziej zamknięty na mnie i skryty. Nie wiem czy to kwestia tej naszej długiej rozłąki i jego świadomości, że mnie zranił, czy to tam się coś stało o czym nie chce wspominać będąc na lądzie. - tak to sobie przynajmniej tłumaczyła, choć też gdzieś miała tę myśl, że może Julien w ogóle jej nie kochał nigdy i był dla niej inny gdy było fajnie, mógł się z nią bzykać ile i kiedy chciał, ale gdy ona zapragnęła czegoś więcej to postanowił się od niej oddalić i to na zawsze. Nie wiedziała zatem co przyniesie im los, czy będą jeszcze ze sobą czy nigdy. A może ich planety się jeszcze spotkają i zbliżą się do siebie na nowo, tym razem dojrzalej?
- Dlatego mogę cię zapewnić, że nigdzie się nie wybieram. A przynajmniej nie w najbliższym czasie. - ścisnęła przy tym dłoń przyjaciółki, uśmiechając się do niej, bo mogła zapewnić ją na razie o tym, że będzie przy niej w tych gorszych i tych lepszych chwilach. Na nią zawsze brunetka mogła liczyć.
happy halloween
nick
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Prychnęłam rozbawiona słowami swojej przyjaciółki, być może to ona teraz ma racje. Reszta osób, które odważyły się powiedzieć tamte słowa na głos, miały być może coś nie tak z swoją głową i być może zazdrościli mi tego? Chociaż teraz żyjemy w takich czasach, że zrobienie takiego tyłka nie jest wielkim problemem. Wręcz mogę powiedzieć, że prawie każdy na świecie może to jednak osiągnąć, potrzeba tylko odwaga do zrobienia tego kroku, zapisania się i pójścia na operację. Chociaż do tej pory uważam, że to jednak nie jest za przyjemne, zwłaszcza jeśli postępuje się tak z kobietą. Wręcz żenujące zachowanie, że tak powiem napalonych świń, które korzystają z byle jakiej okazji do podglądania i zachwycania się czyś, co jednak nigdy nie będzie ich. Jakże to jest smutne i żenujące jednocześnie.
- Wydarłaś się? Czasem jest to jedyny sposób do jakiejkolwiek komunikacji, chociaż bywa to dość nieprzyjemne. Jednak masz rację, nie zmienimy przeszłości - Jedynie możemy sobie zakładać, co by było gdyby.. tak na razie możemy jednak myśleć o przyszłości, która na nas czeka. Zwłaszcza jeśli to o osobę, która jest w jakiś sposób dla nas mocno ważna. Sama pewnie wyrzuciłabym wszystko z siebie, jak tylko mogłabym. Choć pewne wyrzuty sumienia na bank, były przy mnie cały cholery czas. Emocje też nami kierują, nigdy nie są takie same. Zmieniają się jak wycieczka na rollercoaster, przyjemna tylko z początku. Po czasie ma się tego wszystkie dosyć, zwłaszcza że lecisz w dół. w górę i tak bez końca.
- Ty też jesteś inna, każdy z czas się zmienia. Można zwalić to na sytuację, która stała się w życiu lub osoby, które nas otaczają sprawiają, że się zmieniamy - Najgorsza jest zmiana, taka zmiana kiedy staramy na siłę się do kogoś dopasować, zwłaszcza jeśli dana osoba ma jeszcze swoje otoczenie. Wpasowanie się gdzieś na siłę jest aż toksyczne. A zmiany w życiu też po czasie, sprawiają że na wszystko inaczej patrzymy. Ale nawet jeśli on się zmienił, być może oboje znają jakiś wspólny język i znów ich coś jednak połączy z sobą.
- Wyjdę na samolubną osobę, ale jednak cieszę się że zostajesz i nigdzie się nie wybierasz - Uśmiechnęłam się, pewnie wyjdę na tą złą, jednak nie chcę tracić przyjaciółki. Chociaż patrząc na wszystko, większość już naszych znajomych wyjechała z naszego miasta i zwiedza świat ze swoimi połówkami. Liczę że jednak Rose znajdzie takiego faceta, co będzie chciał zestarzeć się z nią tutaj.
Ogarnięcie miejsca gdzie obie zajmowaliśmy się psiakami, nie zajęło nam zbyt dużo czasu. Jedynie ociąganie ich od jeszcze starej maty było gorsze. Jednak obie dałyśmy radę, a ja obiecałam przyjaciółce że jeszcze nie raz tutaj się pojawię. Po paru minutach przebrałam się i pożegnaliśmy się, kiedy kierowaliśmy się już do swoich mieszkań.

2x z/t
Rose Hepburn
wystrzałowy jednorożec
Martyna
ODPOWIEDZ