jak niebo piękna nosiłem ją na rękach a potem chciała piekła, które podzieli z nim
: 21 wrz 2021, 19:26
Wyszedł na głupca. Dał się spławić jak dziecko i durnie jak dziecko czekał na nią, ale ona nie przyszła. Czego się spodziewał? Że Antonia przyjdzie i rzuci się w jego objęcia, gdy wyrzuciła go ze swojej sypialni poprzedniego wieczora?
Wkurwił się. Trzasnął pięścią w kartonową ścianę i wyszedł opuszczając poczekalnię, gdy tylko zorientował się, że uciekła. Kupiła sobie trochę czasu grając na jego nadziei, że mogą być razem. Że wystarczy tylko, jeśli okaże jej trochę więcej cierpliwości. Rycerska postawa była przereklamowana.
Wziął wolne, spakował rzeczy i pojechał do Lorne. Tyle o niej wiedział - skąd pochodzi. Wiedział, że lubi spędzać wieczory w barach. Wiedział, że poczuła się osaczona, skoro tak pięknie zagrała w jego ulubioną grę "jestem zmęczona i potrzebuję trochę czasu". Nie była bardziej skomplikowana niż inni ludzie. Wsiadł w swoje wypielęgnowane maleństwo i pojechał za nią. Zrobił rozeznanie i zatrudnił się w mniej popularnym barze wiedząc, że Antonia nie zostanie w domu, tylko wyjdzie. Jednocześnie miał silne przeczycie, że nie pójdzie do Shadow, bo było za bardzo modne. Wybierze coś mniej oczywistego. Nie bardzo małego i nieznanego, ale konkurencyjny klub już znalazł się na wysokiej pozycji w rankingu miejsc, gdzie można będzie w pierwszej kolejności spotkać Antonię.
Gdy dotarła do baru, barman akurat odwrócony był tyłem do sali. Sięgał po nową butelkę szkockiej. Przez lewe ramię miał przewieszoną ściereczkę, którą docierał szkło nadając mu szlachetnego połysku i docierając zacieki pozostałe po zmywarce.
Wydawał się być zaskoczony jej widokiem. Zamarł w bezruchu przez chwilę, jakby zapomniał języka w gębie, po czym zapytał.
- A tobie co podać? - jakby ten wieczór, gdy dotykał jej delikatnej skóry sunąc dłońmi wzdłuż jej ramion i talii, w ogóle się nie wydarzył. Jakby jej kłamliwe usta nie kazały mu na siebie czekać, jakby nie zrobiła z niego głupca, wreszcie, jakby go nie wystawiła i nie porzuciła wtedy, w Sydney te kilka dni temu. A jednak jego oczy były przepełnione jakimś smutkiem. Nostalgią.
antonia reiner
Wkurwił się. Trzasnął pięścią w kartonową ścianę i wyszedł opuszczając poczekalnię, gdy tylko zorientował się, że uciekła. Kupiła sobie trochę czasu grając na jego nadziei, że mogą być razem. Że wystarczy tylko, jeśli okaże jej trochę więcej cierpliwości. Rycerska postawa była przereklamowana.
Wziął wolne, spakował rzeczy i pojechał do Lorne. Tyle o niej wiedział - skąd pochodzi. Wiedział, że lubi spędzać wieczory w barach. Wiedział, że poczuła się osaczona, skoro tak pięknie zagrała w jego ulubioną grę "jestem zmęczona i potrzebuję trochę czasu". Nie była bardziej skomplikowana niż inni ludzie. Wsiadł w swoje wypielęgnowane maleństwo i pojechał za nią. Zrobił rozeznanie i zatrudnił się w mniej popularnym barze wiedząc, że Antonia nie zostanie w domu, tylko wyjdzie. Jednocześnie miał silne przeczycie, że nie pójdzie do Shadow, bo było za bardzo modne. Wybierze coś mniej oczywistego. Nie bardzo małego i nieznanego, ale konkurencyjny klub już znalazł się na wysokiej pozycji w rankingu miejsc, gdzie można będzie w pierwszej kolejności spotkać Antonię.
Gdy dotarła do baru, barman akurat odwrócony był tyłem do sali. Sięgał po nową butelkę szkockiej. Przez lewe ramię miał przewieszoną ściereczkę, którą docierał szkło nadając mu szlachetnego połysku i docierając zacieki pozostałe po zmywarce.
Wydawał się być zaskoczony jej widokiem. Zamarł w bezruchu przez chwilę, jakby zapomniał języka w gębie, po czym zapytał.
- A tobie co podać? - jakby ten wieczór, gdy dotykał jej delikatnej skóry sunąc dłońmi wzdłuż jej ramion i talii, w ogóle się nie wydarzył. Jakby jej kłamliwe usta nie kazały mu na siebie czekać, jakby nie zrobiła z niego głupca, wreszcie, jakby go nie wystawiła i nie porzuciła wtedy, w Sydney te kilka dni temu. A jednak jego oczy były przepełnione jakimś smutkiem. Nostalgią.
antonia reiner