lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
#niepamietamhehe

Mógłby być romantycznym kochankiem. Wysyłać kwiaty, tomiki poezji, czekać pod pracą, zapraszać na kolacje. Nawet jeśli to tylko seks. Mógłby być przyjemniejszy. Taki… z obrazka. Mógłby odgrywać taką rolę, aż do znudzenia. Na całe jego szczęście Jordan tego nie oczekiwała. I jej i jemu pasował ten niezobowiązujący układ. Naprawdę lubił ten jej wyjątkowy talent do pozbywania się jakichkolwiek kurtuazji. Tak, jak teraz, kiedy stojąc w swojej kuchni, odebrał od niej wiadomość z cichym prychnięciem i delikatnym uśmiechem.
Mam już się rozbierać, czy będziesz miała jednak chwilę?
Odpisuje i odkłada telefon na blat. Musiał przyznać, że Pollard była też wyjątkowo słowna. Dziesięć minut. Słyszy dźwięk gaszonego przed domem silnika. Otwiera jej drzwi i unosi lekko brew ku górze, kiedy dziewczyna odstawia butelkę na szafkę przy wejściu i jednym ruchem dłoni rozpuszcza swoje związane włosy. Polański zaczyna się śmiać.
Wspomniałaś w wiadomości o winie i już myślałem, że mogę liczyć na jakiś R O M A N T Y Z M… – żartuje, ale nie zamierza z niej drwić. Wyciąga w kierunku Polly rękę, opiera palce na drobnym karku, ale szybko zaciska je u nasady włosów i odciąga jej głowę do tyłu. Jordan wciąż stoi na obcasach, ale różnica wzrostu pomiędzy nimi mimo wszystko jest bardzo wyraźna. Brunet patrzy więc na nią z góry, a kąciki jego ust wyginają się lekko w planowaniu wszystkich niecności.
To jak bardzo zły dzień miałaś? – zadaje pytanie, ale kciuk sunący po jej dolnej wardze może przeszkodzić jej nieco w odpowiedzi. Której swoją drogą nie pozwala jej udzielić, bo sięga jej ust, żeby ją pocałować. Zaraz jednak odrywa się, nieco nieśpiesznie. – Masz szczęście, że jestem dziś w nastroju do altruizmu i empatii – widać, że jest w dobrym nastroju. Może dlatego, że przez kilka ostatnich dni nie pił, więc nie trawi go kac? Że nie widział Julii już na tyle długo, żeby mogło mu się wydawać, że w Lorne Bay można oddychać. Kończy jednak to odgrywanie uroczego chłopca. Puszcza trzymane włosy i przenosi dłoń na biodra kobiety. Chwyta za butelkę wina i ciągnie ją za sobą w kierunku aneksu kuchennego. Nie zamierza jednak zawracać sobie głowy otwieraniem alkoholu. Opiera Polly o blat, przysuwa się całym ciałem do jej pleców, wsuwa stopę pomiędzy szpilki i zmusza ją, żeby rozsunęła nogi. Sprytne palce sięgają krawędzi jej spódnicy i podwijają ją do góry, niezbyt subtelnie. Klęka za nią, układa usta na jej udzie, przesuwa nimi powoli wyżej. Trochę się z nią droczy, chociaż nie chciałby, żeby w odwecie wyciągnęła stopę ze szpilą w jego kierunku. Mogłoby się to skończyć na pogotowiu, którego Polański boi się bardziej niż wiecznego potępienia. Dlatego jego język dość sprawnie odnajduje jednak drogę i chwilę później może już z zadowoleniem obserwować, jak dziewczyna musi opierać się o kuchenną wyspę na przedramionach, żeby ustać na tych trzęsących się nogach.
Po wszystkim podnosi się jakby nigdy nic, wyciąga otwieracz do wina z szuflady, zajmuje się przyniesioną przez Polly butelką, nalewa im obydwojgu alkoholu do kieliszków.
Możemy uznać, że jesteśmy już po kolacji – mówi, zatrzymując na niej swoje spojrzenie i bardzo powoli ociera palcem kącik ust, zanim nie napije się odrobinę. Pociąga lekko nosem, jakby przenosząc się do innego nastroju i lekko wzrusza ramionami.
To jak, chcesz rozmawiać o tym fatalnym dniu? Jeśli wiąże się to z jakimiś skurwielami na wokandzie, to liczę na ciekawą historię, jeśli jednak pokłóciłaś się z koleżankami… To mam w sobie jednak za mało gejowskiego pierwiastka, żeby temu podołać – błysk w jego oku oznacza, że… nie żartuje. Nie miał wcześniej okazji wspomnieć jej o tym, że ma swoje pewne preferencje, ale płeć nie ma dla niego większego znaczenia.

Jordan Pollard
przyjazna koala
warren444
brak multikont
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Outfit

Gdy pierwotna złość mija, zostaje tylko frustracja. Tak czuje się Polly po kolejnym spotkaniu z chujem, a nie prawnikiem, reprezentującym szczura-plagiatora. Nie dowierza jak można być tak perfidnym i obłudnym skurwielem, co tyczy się obojgu mężczyzn, z którymi miała nieprzyjemność się dziś spotkać. Przez ponad dekadę w jednej z najlepszych kancelarii prawniczych w Melbourne miała okazję przeżyć już naprawdę wiele i ściąć się w sądzie - lub poza nim - z niejednym sukinsynem, czy sukincórką. Dowody wskazują jednak wystarczająco jasno winę po stronie oponenta, a na dodatek jej przeciwnicy nie doceniają Jordan Pollard, na czym boleśnie się przejadą, bo Polly bez najmniejszej wątpliwości rozkurwi ich przed sędzią i ławą przysięgłych, aż protokolanta będą palić palce przy dokumentowaniu całego procesu.
Ta myśl przynosi jej ulgę.
To, i jeszcze, że za kilka minut będzie mogła dać upust całemu nagromadzonemu ciśnieniu, które niczym metale ciężkie odkłada się we wszystkich zakamarkach jej organizmu. Podoba jej się ta odmiana - zwykle okres wytężonej pracy oznaczał całkowite oddanie się jej; niemal bezsenne noce spędzone nad kodeksami, kazusami, kartonami akt i dowodów - chleb powszedni prawników, którzy nie mają w zwyczaju wszystkiego zrzucać na aplikantów. Obecny układ jednak daje jej znacznie więcej satysfakcji. Nic tylko czekać, aż wszystko diabli wezmą.
Póki co jednak pozostaje korzystać. W tej nagłej fali dobrego humoru po paskudnym dniu zostawia taksówkarzowi nieprzyzwoicie duży napiwek i dzierżąc butelkę dobrej Rioji w ręku przemierza ścieżkę prowadzącą do drzwi. Chwilę później już jest w środku, odstawia trunek i rozpuszcza włosy, związane dotychczas w niski kok, od razu czując się lepiej. Rzuca Polanowi powłóczyste spojrzenie i uśmiecha się nieznacznie.
”Ja liczyłam, że będziesz czekał na mnie zwarty i gotowy mówi z naciskiem na ostatnie słowo, ale dalej się uśmiecha. Także wtedy, kiedy czuje jak jego ręka zaciska się wokół jej włosów, i przyciąga ją ku sobie. Polly kładzie dłonie na jego biodrach tak, że już po chwili stykają się niemal całym frontem.
Nie odpowiada na jego pytanie, o zawiłościach prawa własności intelektualnej mogą sobie podyskutować później, a teraz po prostu przymyka oczy i odwzajemnia jego pocałunek. Jakim cudem nie wpadła wcześniej na pomysł, że kochanek bez zobowiązań będzie miał na nią tak z b a w i e n n y wpływ? Jest przecież kurewsko miło. Zapach perfum penetruje i łaskocze jej nozdrza, a palce wędrują pod ściągacz swetra - czyżby to kaszmir? - i znaczą niewidzialną ścieżkę tuż nad paskiem jego spodni.
”Albo Ty masz szczęście, że postanowiłam wpaść. Inaczej pokłady altruizmu całkiem by się zmarnowały” mówi, udając smutek, po czym wbija paznokcie w jego skórę. Ustawienie zmienia się jednak gwałtownie i prawie przekuwa się u niej w irytację, gdy nagle ciągnie ją do kuchni. Nie zdąży nawet zaprotestować, przecież nie przychodzi tu z nim gotować. Prawie biegnie za nim, przez korytarz i pokój rozchodzi się dźwięk jej butów stukających o drewniany parkiet. Już chce go zrugać, że co on niby wyprawia, gdy przysuwa się do jej pleców, przyciska do blatu i rozsuwa jej nogi.
A więc to tak będą się bawić.
Uśmiecha się lubieżnie, gdy czuje jak Adam znaczy pocałunkami jej uda, a po chwili odchyla koronkę bielizny i zajmuje się nią jak należy. Nawet nie dba o to, czy młoda Polańska jest w domu czy nie - wprawny język spełnia swoją dodatkową funkcję i pozwala jej zapomnieć o wszystkim, że skupia się tylko i wyłącznie na tym miniaturowym wszechświecie pomiędzy jej nogami, z Adamem jako gościem specjalnym programu. Z jej ust wydobywają się stłumione mniej lub bardziej jęki, gdy wraz z upływem czasu jest coraz bliżej spełnienia. Opiera się przedramionami o zimny, marmurowy blat, palce ma na nim rozwarte.
Czerwone podeszwy i czerwone paznokcie.
Całkiem estetycznie kontrastują ze sobą te wszystkie barwy i gdyby tylko Polly nie była zajęta osiąganiem orgazmu to może nawet i doceniłaby ten mało istotny, acz ładny detal. Jej plecy jednak wyginają się w łuk w kulminacyjnym momencie, kolana drżą i oddech staje się urywany. Cóż za wspaniała, pieprzona harmonia.
Potrzebuje kilku dobrych sekund by dojść do siebie, idealny czas na to, by otworzyć wino. Po kilku głębszych wdechach i wydechach prostuje się i opiera obie ręce na biodrach, bokiem do szafek kuchennej wyspy i postanawia zsunąć majtki, zostawiając jeszcze spódnicę. Ona nie przeszkadza, a bielizna - owszem. Czarna koronka ląduje niedaleko, nie ma co nawet się łudzić, że będzie pamiętać, żeby to z powrotem wziąć. Z figlarnym uśmiechem odbiera kieliszek z winem i bierze łyk.
”Ja jestem jeszcze przed” odpowiada. Niech potraktuje to jako obietnicę, że mu się odpowiednio odwdzięczy już wkrótce.
Nie zwraca zbytniej uwagi na ukryte znaczenie w ostatnim zdaniu. Zupełnie nie przeszkadza jej, że Adam ma/miał inne kochanki i kochanków, tak długo aż wśród tych wszystkich powiązań nie ma chlamydiozy lub rzeżączki. Na tym polega cała magia tego układu, nie spowiadają się sobie, ani nie ograniczają się, nie zadają pewnych pytań - przynajmniej do czasu - zgrabnie lawirując na ścieżce tego nieformalnego związku opartego wyłącznie na niezaspokojonym apetycie obojga.
”Nie chcę, skutecznie poprawiłeś mi nastrój” czy to komplement? Nie jest pewna. ”Ale chętnie posłucham nad czym Ty teraz pracujesz” powoli krąży wokół wyspy, rozglądając się wokół. Zwykle nie zwraca zbytniej uwagi na wystrój, podejrzewa że dom i tak jest wynajęty, ale… w sumie nic nie stoi na przeszkodzie by też wykazała nim jakieś zainteresowanie. Wszak Adam jest nie tylko niezwykle sprawnym członkiem.

Adam Polanski
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Ceni sobie tą łatwość. Oraz to, że Polly nie czyta z niego jak z otwartej książki. Że niespecjalnie ją to nawet interesuje. Że nie jest przed nią nagi, przynajmniej metaforycznie. To, w momencie, w którym aktualnie się znajduje, daje mu dużo komfortu. Nie musi się tłumaczyć, nie musi być do końca szczery. Może jej powiedzieć tyle, ile zechce. Nie są w końcu nawet aż tak dobrymi znajomymi.
Przymyka lekko oczy i marszczy nos, kiedy daje mu do zrozumienia, że chciałaby mu się odwdzięczyć. Nie przepada za tym. Nie zawsze jest w nastroju. A nade wszystko – chce teraz uprawiać seks trochę inaczej, niż zazwyczaj. Potrzebuje tych bodźców bardziej i jest wdzięczny, że Jordan nie zadaje zbyt wielu pytań. Poza tym o pracę, które lekko go zaskakuje. Polański najpierw prycha, a potem uśmiecha się, żeby ukryć zakłopotanie.
Gdyby nie moje londyńskie stawki, musiałbym wysłać dziecko, żeby żebrało na ulicy – odpowiada z żartem, ale wzrusza też ramionami. Nie chce robić z tego wieczoru terapii. Swoją drogą. Wciąż nie oddzwonił do swojego terapeuty. Obiecał, że skoro się przeprowadza, to co tydzień będzie robił check in, do momentu, kiedy nie znajdzie kogoś na miejscu. Tylko co miał mu powiedzieć? Że w Australii trafił na całą masę problemów, a nie na kolejną kozetkę? I że radził sobie z nimi w stary, sprawdzony sposób?
Mężczyzna wraca do Polly w kilku nieśpiesznych krokach. Odstawia wino na blat, dłonią sięga po jej policzek, zatapia palce we włosach i odchyla znów nieco jej głowę do tyłu.
Chcę przez to powiedzieć, że moje biurko z deską kreślarską jest puste, więc możemy tam przenieść kolejny punkt programu – śledzi wzrokiem jej twarz, zatrzymuje się dłużej na ustach, ale zamiast ją pocałować, zaczyna się… śmiać. Albo inaczej – podśmiewywać się. Obie dłonie przenosi na jej talię i przysuwa jej biodra do siebie, patrząc wciąż na nią z góry (nie oszukają w końcu różnicy wzrostu). Zaczyna mu to jednak przeszkadzać, więc podnosi kobietę i sadza ją na kuchennym blacie.
Jest środek tygodnia i niezbyt późny wieczór. Siedzę w domu nieogolony, w starym swetrze. Nie jest to chyba wizerunek zmotywowanego, aktywnego zawodowo architekta – mamrocze i przysuwa się, żeby musnąć ustami skórę za jej uchem. Opiera się dłońmi po obu jej stronach i przesuwa twarz naprzeciwko jej twarzy.
Pytałaś, więc odpowiadam. Przepraszam, jeśli to pytanie miało bardziej kurtuazyjny charakter. To dlatego zapytałem już na samym początku – chcesz rozmawiać, czy tylko się pieprzymy? Nie mam nic przeciwko obu opcjom. Pytanie, czy ty chcesz słuchać gościa w ciele czterdziestolatka, ale z umysłem emeryta? Wiesz, każdego kręci coś innego – znów obraca wypowiedź w żart, ale dla próby wsuwa dłoń pomiędzy jej uda. Ta śmiałość może jej nieco przeszkodzić w sensownej odpowiedzi.

Jordan Pollard
przyjazna koala
warren444
brak multikont
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
Patrzy na niego śmiało; błękitne spojrzenie zderza się z jego - tak ciemnym, że ledwo odróżnia ciemnobrązowe tęczówki od kropel czarnych źrenic. Czasem ciekawi ją co kryje się głębiej, za tą zasłoną czekoladowych oczu i czarnej czupryny, uroku godnego przystojnego, ale złego księcia z uniwersum Disneya.
Nie są w końcu nawet aż tak dobrymi znajomymi.
Polly nie wie, czy chce to zmieniać z obawy, że wraz z całym tym procesem poznawczym, dojdzie głupie, niepotrzebne, słoneczne, ciepłe i miłe przywiązanie, troska, wszystko złudne, a potem… no właśnie. Niby co? Przyjaźń? Kolejna kotwica w Lorne Bay? Polly tego nie chce, a przynajmniej nie teraz, chociaż już wie, że trudno jej będzie zrezygnować z tego przyjaznego wentyla do spuszczania seksualnego ciśnienia, gdy przyjdzie jej znów opuścić te rodzinne strony i wrócić do Melbourne.
Mimo wszystko decyduje się na tamto niewinne z pozoru pytanie o otwarte projekty. Ona sama ma wiele -holizmów, w tym nie do końca zdrową relację ze swoją pracą i stąd chyba zupełnie naturalne jest dla niej przekonanie, że rozmowa o tym, co dzieje się w business hours jest tak samo kurtuazyjna, tylko nieco ciekawsza, jak rozprawianie o pogodzie. Nie ocenia sytuacji Adama - a przynajmniej tej zawodowo-finansowej sfery. Przecież nie spotyka się z nim dla pieniężnych korzyści - radzi sobie sama na tym polu lepiej niż doskonale - i w pierwszym odruchu chce niemal zaproponować, że skoro cierpi na brak zleceń to z pewnością mogłaby mu jakoś pomóc.
Nie decyduje się na to i cieszy się na sprowadzenie tematu do obszaru, w którym oboje czują się komfortowo. Oplata ręce wokół jego pasa i uśmiecha się, po swojemu, tajemniczo. Porzuca prawienie banałów o tym, że będzie jeszcze dobrze, że po burzy zawsze wychodzi słońce czy innych bzdur. Ludzie tacy jak oni nigdy nie osiągają tej wymarzonej różowej nirwany, ale z odpowiednimi używkami i złymi nawykami zapominają o tym, albo dają sobie iluzję chwilowego szczęścia.
”Deska kreślarska brzmi spoko” odpowiada i pozwala się posadzić na blacie. Od razu oplata go nogami i całuje - ich twarze wreszcie są na tej samej wysokości.
”Nie wiem czy TO Ci w czymś pomaga” wskazuje palcem między nim a sobą ”ale mi owszem. Chcę tylko, żebyś wiedział, że… możemy też rozmawiać. Mam wieloletnie doświadczenie w słuchaniu, bronieniu i dotrzymywaniu tajemnic innych” dodaje z przekąsem. Nie chce bawić się z nim w terapię, sama jest przecież kiepskim przykładem tego, jak sobie radzić z przeciwnościami losu. Ale jako dorośli, wykształceni ludzie po przejściach nie muszą się t y l k o pieprzyć.
Choć dokładnie tego teraz chce.
Łapie jego rękę i prowadzi ją tak, by znów dotykał ją w jej najwrażliwsze miejsca i uśmiecha się lubieżnie gdy to się dzieje.
”Zgodzę się na wiele dopóki w łóżku nie będziesz jak emeryt. I co z tą deską kreślarską?” dopowiada, gotowa na zmianę scenerii i na zrzucenie reszty ubrań.

Adam Polanski
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
+18, oglądać po dobranocce

Nie lubi dopuszczać do siebie ludzi zbyt blisko. Ma pewien defekt i nie do końca sobie z nim radzi. W najgorszych chwilach myśli o tym, że jest zepsuty. Jest dość urodziwą zabawką, którą można nabyć, a potem tylko mocno się rozczarować. Jest oszustwem. Bublem. Nieustająco czyimś błędem. Matki. Julii. Dziesiątek przelotnych kobiet. A kiedy tylko to znowu przychodzi mu do głowy, wpija swoje usta w wargi Jordan tak, jakby o wszystkim chciał teraz zapomnieć.
Niechętnie zabiera dłoń spomiędzy jej ud, by zacisnąć ją na drobnych palcach brunetki. Nie jest przekonany, czy deska kreślarska wytrzyma wszystko, co przychodziło mu właśnie do głowy, więc prowadzi Polly za sobą, po schodach, w kierunku własnej sypialni. W samym progu już odwraca się, by ściągnąć z niej koszulkę i tę dopasowaną spódnicę. Siada na skraju łóżka i ciągnie ją na swoje kolana. Zdejmuje też szpilki z jej stóp. Podoba mu się w nich kiedy stoi, bo to zdecydowanie upraszcza wiele czynności, ale obawiałby się tych ostrych krawędzi we własnej pościeli. Korzystając z tej bliskości, przygląda się twarzy kobiety i chwyta kosmyk włosów w swoje palce, a chwilę później łaskocze ją nim po policzku.
— Owszem. Pomaga — odpowiada nagle, nawiązując do jej pytania sprzed paru chwil i zupełnie innej scenerii, czym może wywołać w niej lekką konsternację, czego w zasadzie właśnie poszukuje w jej spojrzeniu. — Obawiam się tylko, że nadmiar informacji mógłby nam tylko przeszkodzić, a nie chcę… — waha się przez chwilę — nie chcę psuć nam zabawy.
Dłonie, wargi, język. Wszystko dotyka ciała brunetki, chociaż myślami Adam jest daleko. Zastanawia go, jak bardzo rozczarowałby jej wyobrażanie, gdyby przestał być tylko przyjemnym dodatkiem. Nie bez powodu nie pieprzył się z własnymi przyjaciółmi. Tego nie dało się połączyć. Z mieszkanki pożądania i sympatii kierowanych w stronę Polańskiego nigdy nie powstało jeszcze nic dobrego.
Mężczyzna rozpina stanik Polly i to przez chwilę stanowi obszar jego jedynego zainteresowania, kiedy przychodzi mu do głowy myśl. Dlaczego więc nie? Odchyla głowę, łapie przez moment kobietę spojrzeniem, a następnie zsuwa ją ze swoich kolan, na dywan. Przesuwa palcami po linii jej szczęki, zaczepia kciukiem o jej usta. Wsuwa je następnie w rozpuszczone włosy Jordan i rozpina pasek od swoich spodni.
— Nie musisz być delikatna — mówi w końcu, pozwalając sobie na uśmiech, chociaż wciąż wzrok ma utkwiony w jej źrenicach. To pewnego rodzaju wyraz zaufania, chociaż Pollard nie może mieć o tym pojęcia.

Jordan Pollard
przyjazna koala
warren444
brak multikont
prawniczka — kancelaria w melbourne
40 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
prawniczka i alkoholiczka, świat wokół niej wali się i płonie, a ona do ugaszenia tego pożaru ma tylko burbon
(+18)
Czy uleganie nałogom jest słabością charakteru, czy może wręcz przeciwnie? Dokładając sobie psychicznego ciężaru na ramiona wykonuje się trening w dyscyplinie zwanej życiem? Polly poświęca temu krótką, choć ciężką myśl, gdy po raz kolejny docenia p r o s t o t ę rozwiązania, które wypracowali przez ostatnie tygodnie z Adamem i chce już oddać się słodkiemu zapomnieniu u w jego ramionach - czy raczej - w nie do końca romantycznym, ale z pewnością intymnym uniesieniu osiągając wielobarwne spełnienie. Chce tych bodźców; rozkoszy, która przeszyje jej drobne ciało na wskroś.
Jakby czytał w jej myślach - uśmiecha się do siebie na tę synchronizację czasu i czynu - po chwili wspinają się po schodach i lądują nie w biurze, a w sypialni. Pomaga mu zdjąć z siebie ubranie, choć stringów pozbyła się już w kuchni i staje przed nim tylko w butach i biustonoszu.
Nie chce być dłużna i ciągnie za ściągacz szarego swetra i razem z koszulką przeciąga mu je przez głowę i rzuca w kąt pokoju, odrzucając krzątające się po głowie myśli. Polański osiąga swój cel i zbija ją lekko z pantałyku tą upojną mieszaniną podejrzanie prostych wyznań z drugim dnem, i bezwstydną przyjemnością, którą funduje jej przy każdym spotkaniu.
”W takim razie, przełóżmy tę rozmowę na kiedy indziej” siada na nim i oplata ramionami, wplata palce w przydługie, czarne włosy poprzetykane srebrem i całuje w szyję.
Czuje na sobie jego oddech, aż jej ręce pokrywa gęsia skórka i daje się ponieść tym pieszczotom, w splocie ciał i resztek garderoby, aż on łapie ją spojrzeniem i daje s y g n a ł. Polly spogląda na niego z ciekawością, niemal pytaniem, czy jest pewny. Jego osobliwe podejście do tej konkretnej łóżkowej aktywności nie uszło jej uwadze, natomiast bazowym założeniem całego projektu jest komfort i dobre samopoczucie, więc żadne nie naciskało na drugie w kwestiach doboru pozycji i czynności.
Obiecała mu jednak rewanż, więc w odpowiedzi uśmiecha się sugestywnie, rozpina jego jeansy i ściąga je z niego wraz z bielizną. Nie każe mu długo czekać i zaczyna, najpierw wolniej, ostrożniej, badając teren, aż wreszcie rozkręca się i wedle życzenia, nie jest delikatna. Podoba jej się przejęcie dominacji nad jego przyjemnością, więc całkowicie wkręca się w to co robi i bierze go głęboko, rytmicznie. Jej dłonie wędrują między jego udami, biodrami i brzuchem, paznokcie wbijają się w skórę. Spogląda na niego raz po raz, niemal analizując efekty swojej pracy. Jeśli wcześniej było jej chłodno, tak teraz czuje jak rozpiera ją energia i ciepło.
Nie chce jednak kończyć wyłącznie na obopólnych oralnych pieszczotach, dlatego wstaje i popycha go, po czym siada na nim, a z jej ust wydostaje się zadowolony jęk, gdy ich dwa intymne elementy łączą się jak doskonale dopasowane, anatomiczne puzzle. Jakiś impuls sprawia, że jej ręce lądują wokół jego szyi i opiera je u podstawy jego obojczyków - nie dusi go, chyba chodzi tylko o jakiś symbol. Nie myśli. Porusza się coraz szybciej i szybciej, choć może powinna zachować część sił, bo ta noc chyba nie będzie krótka.

Adam Polanski
mistyczny poszukiwacz
polly / kocialka#3936
lorne bay — lorne bay
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I'm afraid of all I am
My mind feels like a foreign land
Silence ringing inside my head
Please, carry me, carry me, carry me home
Nie może złapać oddechu. Kładzie jednak rękę na jej drobnej dłoni tak, by absolutnie nie zabierała rąk z jego szyi. Wręcz przeciwnie, chciałby, żeby zacisnęła je mocniej – tak, żeby naprawdę zabrakło mu powietrza. Zatrzymuje je w tej pozycji, nawet kiedy jest już po wszystkim. Trochę zbyt długo, żeby nie było to dość dziwne. Przestaje się ostatnio pilnować. To dlatego zazwyczaj nie sypia z nikim dłużej. Nie lubi się otwierać. Nie przepada za tym, kiedy ludzie zaczynają dostrzegać więcej, niż sam chciałby im powiedzieć.
Sprawnie przenosi dłoń na kark Jordan i zaciska na nim swoje palce. Całuje ją i zręcznie przerzuca tak, że teraz to on znajduje się nad nią, na chwilę zaledwie. Obydwoje potrzebują oddechu. Opada więc na plecy obok niej i zakręca kosmyk długich, ciemnych włosów dziewczyny na palcu. Zaczyna mieć wyrzuty sumienia. Zawsze robi to Julii. Nie bierze pod uwagę zażyłości czy więzi pokrewieństwa. Wystarczy impuls. Nie spodziewał się, że seks z Pollard okaże się na tyle dobry i bezproblemowy (przynajmniej pomiędzy nimi), że trudno będzie mu z niego zrezygnować. Zero przyzwoitości.
Wzdycha przeciągle i zabiera rękę. Wpatruje się w sufit nad łóżkiem, coraz bardziej pewien, że powinien jej coś powiedzieć. Poprowadzić jakąś rozmowę. Zapytać o coś. Albo jeszcze gorzej – zwierzyć się z czegoś. Potrzebuje zapychających tematów. Nowego serialu. Nowej knajpy. Wkurwiającej interakcji z sąsiadem. Czegokolwiek niepersonalnego, co może wypełnić dziury pomiędzy.
— Widzisz z tym… — zaczyna, próbując wytłumaczyć się jej z tego, że zazwyczaj nie przepada za tym, o co w zasadzie ją dzisiaj poprosił. Pociera jednak nerwowo twarz dłonią. Nie. Nie jest gotowy do zwierzeń. Wolałby jej opowiedzieć, dlaczego nie pracuje.
— Pieprzyć to. I tak jeżeli w ogóle coś rysuję, to robię to w programie — mówi ni to do siebie, ni do dziewczyny. Podnosi się, staje przed łóżkiem, przygląda jej się po chwili z uśmiechem i zanim zdąży jeszcze zapytać, o co w ogóle mu chodzi, chwyta ją za kostki i przyciąga w swoją stronę. Sekundę później ciągnie ją za sobą w kierunku pracowni, żeby tam kontynuować rozrywkę tej pięknej nocy.
Nie podejrzewa, że jego wyrzuty sumienia zmaterializują się szybciej, niż myślał. I że możliwie przyjdzie mu się pożegnać z tym diabelnie prostym i upiornie przyjemnym przedsięwzięciem.

/the end, zagrajmy nowe <3

Jordan Pollard
przyjazna koala
warren444
brak multikont
ODPOWIEDZ