Strangers in the dark
: 20 paź 2021, 17:56
Zaproszenie Susan na randkę było dość impulsywne, więc całkiem w jego stylu. Nie wiedział o niej zupełnie nic. Może prócz faktu, że jej były dał po prostu dyla najprawdopodobniej gdzieś za granicę. W sumie sam nie wiedział co strzeliło mu do łba żeby w takiej sytuacji wypalić z takim zaproszeniem. Już wtedy miał dość upierdliwy dzień, więc ciężko mówić o humorze na jakieś wieczorne wyjścia, ale może właśnie o to chodziło? Mieć coś fajnego zaplanowanego na koniec dnia? Jasne, jego wymówką było polepszenie dobrego imienia chłopaków z wojska, ale prawda była taka, że miał to serdecznie gdzieś. Można poprawiać ich wizerunek w nieskończoność, a i tak trafi się taki, co to swoją ucieczką wszystko zrujnuje. On teoretycznie jeszcze mógł to ułatwić w przyszłości. Cóż, nawet on po tych wszystkich przydziałach nadal był tylko facetem i kiedy widział piękną dziewczynę, miał ochotę się z nią umówić. Ta dała mu szansę i nie wyglądała na taką, która zadowoli sztampowa kolacja w jakiejś knajpie. Musiał zrobić coś niespotykanego, co na szczęście było jedną z dziedzin w których się specjalizował.
Jeszcze w biurze wykonał kilka telefonów planując element zaskoczenia. Wiele rzeczy można powiedzieć o Halifaxie, ale na pewno nie to, że nie potrafi kogoś zaskoczyć. Po powrocie do domu miał czas tylko na szybki prysznic i ogarnięcie się do wyjścia. Nie odstawiał się jakoś specjalnie. Założył ciemne jeansy, szary tshirt i narzucił na to wszystko jeszcze jedną ze swoich skórzanych kurtek. Wymodelował trochę włosy oraz brodę pozostawiając je w artystycznym nieładzie. Trochę perfum i był gotowy do drogi.
Odebrał dziewczynę punktualnie, tak jak sobie zażyczyła w swoim SUVie. Motor byłby zbyt krzykliwy na pierwszą randkę, a on nie miał pojęcia, czy w ogóle taki środek transportu by jej odpowiadał. Wywiózł ją kawałek za miasto nie zdradzając celu ich podróży. W końcu to wszystko miała być niespodzianka. Specjalnie nie podjechał pod sam balon żeby światła jego samochodu przedwcześnie niczego nie zdradziły. Wysiadł pierwszy i otworzył Susan drzwi pomagając jej wysiąść z dość wysokiego auta. Z dużym uśmiechem na ustach pokonał pierwszy zakręt w prawie kompletnej ciemności trzymając ją za rękę. Znał doskonale tę okolicę. Kilkadziesiąt metrów przed nimi ogień buchnął pomarańczową łuną dopompowując balon. Dopiero teraz rozświetliły się zawieszone na pobliskich drzewach ledowe lampiony. Reflektory podświetliły balon gotowy do lotu oraz ich operatora.
- I co? Mówiłem, że cię zaskoczę. Leciałaś kiedyś balonem? W nocy? - uśmiechnął się do niej wyraźnie dumny z siebie oraz swojego pomysłu.
Zdążył już zapomnieć jak nazywał się ten dupek, który ją zostawił. Mógł się założyć, że nigdy nie zrobił dla niej czegoś równie odjechanego. Mało rzeczy w jego życiu sprawiało mu taką radość jak okazanie się od kogoś lepszym. Nazwijcie go arogantem, ale uwielbiał być najlepszy. Zwłaszcza w kobiecych oczach.
Susan Murphy
Jeszcze w biurze wykonał kilka telefonów planując element zaskoczenia. Wiele rzeczy można powiedzieć o Halifaxie, ale na pewno nie to, że nie potrafi kogoś zaskoczyć. Po powrocie do domu miał czas tylko na szybki prysznic i ogarnięcie się do wyjścia. Nie odstawiał się jakoś specjalnie. Założył ciemne jeansy, szary tshirt i narzucił na to wszystko jeszcze jedną ze swoich skórzanych kurtek. Wymodelował trochę włosy oraz brodę pozostawiając je w artystycznym nieładzie. Trochę perfum i był gotowy do drogi.
Odebrał dziewczynę punktualnie, tak jak sobie zażyczyła w swoim SUVie. Motor byłby zbyt krzykliwy na pierwszą randkę, a on nie miał pojęcia, czy w ogóle taki środek transportu by jej odpowiadał. Wywiózł ją kawałek za miasto nie zdradzając celu ich podróży. W końcu to wszystko miała być niespodzianka. Specjalnie nie podjechał pod sam balon żeby światła jego samochodu przedwcześnie niczego nie zdradziły. Wysiadł pierwszy i otworzył Susan drzwi pomagając jej wysiąść z dość wysokiego auta. Z dużym uśmiechem na ustach pokonał pierwszy zakręt w prawie kompletnej ciemności trzymając ją za rękę. Znał doskonale tę okolicę. Kilkadziesiąt metrów przed nimi ogień buchnął pomarańczową łuną dopompowując balon. Dopiero teraz rozświetliły się zawieszone na pobliskich drzewach ledowe lampiony. Reflektory podświetliły balon gotowy do lotu oraz ich operatora.
- I co? Mówiłem, że cię zaskoczę. Leciałaś kiedyś balonem? W nocy? - uśmiechnął się do niej wyraźnie dumny z siebie oraz swojego pomysłu.
Zdążył już zapomnieć jak nazywał się ten dupek, który ją zostawił. Mógł się założyć, że nigdy nie zrobił dla niej czegoś równie odjechanego. Mało rzeczy w jego życiu sprawiało mu taką radość jak okazanie się od kogoś lepszym. Nazwijcie go arogantem, ale uwielbiał być najlepszy. Zwłaszcza w kobiecych oczach.
Susan Murphy