lorne bay — lorne bay
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
I can’t be what you want me to be
004
Spędzanie czasu na świeżym powietrzu buło jednym z jej ulubionych zajęć. Dni wolne lubiła spędzić aktywnie. Raz bywała nad wodą, innym razem sprzątała w domu, a czasem bywało również tak, że wychodziła pobiegać. No, nie tak dosłownie wychodziła. Żeby dojechać do lasu, musiała wsiąść w samochód, dalej, przez las poruszała się już truchtem. Miała swoje ulubione ścieżki, którymi się poruszała. Wybierała raczej drogi, które nie były zbyt często oblegane. Wolała mieć ciszę i spokój, jeśli miała skupić się tylko na sobie i na swoim ciele. Lubiła to przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele, gdy pracowały wszystkie mięśnie, krew wrzała w żyłach, a pot spływał z czoła. Najgorzej było gdy pocił się tyłek, ale od tego były krótkie, przewiewne spodenki.
Zatrzymała się na chwilę, by odetchnąć. Oparła dłonie o kolana i przykucnęła, ocierając dłonią pot z czoła. Westchnęła zmęczona, wyciągając z saszetki przewieszonej przez biodra butelkę wody. Odkręciła, złapała kilka łyków i ponownie schowała. Potrzebowała kilku minut przerwy i wytchnienia, dlatego przysiadła na kamieniu stojącym pod jednym z drzew. Zerknęła najpierw, czy nie było tam żadnego pająka, mrówek, albo innych paskudnych stworzeń. Dopiero, gdy teren okazał się bezpieczny, brunetka usiadła. Wyjęła telefon z kieszeni, starając się złapać zasięg w celu przejrzenia social mediów i odpisania na wiadomości. Zasięgu złapać jej się nie udało, lecz taki odwyk od telefonu również był raz na jakiś czas potrzebny. Teraz mogła odsapnąć nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Żadnego nawału wiadomości, żadnych telefonów z pracy... Tylko cisza, spokój, las tropikalny i śpiew ptaków. Zamruczała z zadowoleniem, podnosząc po kilku minutach tyłek z kamienia. Miała cały dzień wolny, lecz do przebiegnięcia zostały jej jeszcze dwa kilometry, a później będzie musiała wrócić. Im dłuższe przerwy będzie robić, tym większe prawdopodobieństwo, że później wróci do domu, a tam miała jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Musiała ogarnąć swój pokój i być może ugotować obiad, jeśli mama była poza domem. Wbrew pozorom, obowiązków miała całkiem dużo, nie mówiąc już o tym, że powinna wstawić pranie i uprać fartuszek, bo jutro nie będzie miała w czym iść do pracy.
Nawet się nie zorientowała, gdy przebiegła kilometr. Zbliżała się powoli do celu, patrząc przed siebie, gdy nagle jej uwagę odwrócił dźwięk gałęzi gdzieś w lesie. Automatycznie odwróciła głowę w tamtym kierunku, gdy nagle poczuła, że o coś się potyka. Upadła prosto na kolana, zerkając za siebie. Potknęła się o nogę jakiejś kobiety, która siedziała akurat na ziemi.
- Cholera... - Mruknęła, podnosząc się z ziemi i zerknęła na obtarte kolana, które przetarła rękoma. Nie były bardzo starte, lecz delikatnie. Bardziej od kolan zastanawiała ją dziewczyna siedząca na kamieniach.
- Wszystko w porządku? - Zainteresowała się, podchodząc bliżej. Zmarszczyła pytająco brwi, zerkając uważnie na kobietę.

nellie carleton
ambitny krab
-
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
zdarzyło jej się trochę nieprzyjemności, więc niecałe dwa lata temu wróciła z powrotem do lorne bay, by zamieszkać tutaj i znaleźć pracę w okolicznym mieście jako dźwiękowiec. jest trochę zagubiona w życiu, nie ma konkretniejszych planów i szuka własnej ścieżki
3
Powrót do Lorne Bay nie był co prawda najprostszym wyzwaniem, z jakim przyszło jej się mierzyć, aczkolwiek miało to niewątpliwie sporo plusów. Chociażby fakt, że uwielbiała okolicę, w jakiej przyszło jej mieszkać. Uwielbiała również spędzać czas na świeżym powietrzu, zwłaszcza, gdy wiązało się to z dodatkową aktywnością fizyczną. Helene bardzo często wychodziła biegać w momencie, gdy potrzebowała coś przemyśleć - a nie ma co ukrywać, spotkanie z Elio, chociaż luźne, nieco wybiło ją z rytmu. Sama była sobie winna. Sama pojawiła się w jego barze, więc właściwie na co liczyła? Niby mówi się, że najciemniej pod latarnią, aczkolwiek ta zasada sprawdza się w naprawdę niewielu przypadkach. Takie przynajmniej miała wrażenie.
Tego dnia była mocno rozkojarzona, więc mijając kolejne ścieżki, nawet nie patrzyła, gdzie dokładnie się kieruje. Byle do przodu. Starała się utrzymywać równy oddech i miarowe tempo. W słuchawkach leciała natomiast jej ulubiona playlista - a przynajmniej na taką okazję. Jako osoba, zajmująca się muzyką na co dzień, zawsze miała pod ręką składankę, przeznaczoną na konkretne okoliczności. W pewnym momencie chciała zawrócić, ale nieszczęśliwie zaczepiła nogę o wysuniętą gałąź i upadła na ziemię.
W pierwszej chwili poczuła na wardze metaliczny posmak krwi i jęknęła pod nosem. Wsparła się na ramionach, by móc się podnieść, ale dopadło ją nieprzyjemne rwanie w kostce. Czyżby ją uszkodziła? Jak mogła być tak bezmyślna. Sięgnęła po telefon - standardowo, brak zasięgu. Nellie absolutnie mogła się tego spodziewać. Być może nie była osobą, która we wszystkim szukała znaków, ale skoro takie nieprzyjemne czy niewygodne rzeczy działy się w Lorne Bay, być może powinna cofnąć się ten krok do tyłu i ponownie stamtąd uciec? Po co właściwie przyjechała? – Ała – rzuciła z frustracją, gdy ból stawał się coraz bardziej nieprzyjemny. Nellie obróciła się tak, że siedziała prosto, z nogą wyciągniętą do przodu. Wiedziała, że nie ma wyjścia - tak czy inaczej musiała jakoś doczołgać się do domu, skoro w okolicy nie było nikogo … – Co się … – pisnęła, gdy nagle poczuła, że ktoś potyka się o jej kończynę. Nawet nie zauważyła, gdy nieznajoma kobieta pojawiła się w pobliżu; dopiero teraz zdała sobie sprawę, że w międzyczasie kompletnie zapomniała wyciągnąć z uszu słuchawki, z których nadal dobiegała głośna muzyka. – Nie, niekoniecznie – westchnęła, podciągając obolałą nogę do klatki piersiowej. – Chyba skręciłam kostkę – dodała. Ile razy w przeszłości słyszała, że nie powinna zapuszczać się tak daleko sama? Zapewne mnóstwo, aczkolwiek niekoniecznie brała to sobie do serca.

Mavis Miller
niesamowity odkrywca
m.
ODPOWIEDZ