lek. wet. || inst. jazdy — Stadnina koni Huntingtonów
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I still have to take a deep breath and remind myself that not everyone will breake me like
you did.
Sudan, przemknęło jej przez myśl, kiedy to powoli skierowali się na odpowiednie tory. Maxine tym razem dopilnowała, aby na drodze nie pojawił się żaden samochód. Konie przeniosły się na mniej uczęszczane drogi, aż wreszcie znaleźli się na polach gdzieś na obrzeżach Lorne Bay.
Hammond milczała. Nie bardzo nawet wiedziała co mogłaby powiedzieć. Nie po tym, co zaprezentował jej Pearce. Nie chciała go zadręczać. Przypominać o tym, co usilnie chciał rzucić w niepamięć.
- Uwierzysz, że konie są świetnymi pływakami? – zapytała, przenosząc na niego wzrok i posłała mu uśmiech. Nie był to jednak uśmiech, który przypominał łagodny. Był raczej z tych, którym obdarzają dzieci, jakie właśnie coś namieszały, lub za moment to zrobią.
- Mają około dwustu pięciu kości w ciele. Mózg konia waży mniej więcej połowę tego, niż ludzki i żyją do dwudziestu pięciu lat. Mówi się jednak, że w dziewiętnastym wieku był taki, który żył sześćdziesiąt dwa lata. – zaczęła zasypywać go różnymi ciekawostkami, jakie sama poznała na studiach. Nie wiedziała, czy był to dobry sposób, by poprawić mu humor, lecz nie przychodził jej do głowy żaden żart. Nie była nigdy dobra w ich opowiadaniu, od tego zawsze miała braci. Orion był w tym niekwestionowanym mistrzem, choć to Maverick wybierał najbardziej obrzydliwe i nieprzyjemne.
- O, zobacz. – palcem wskazała odległe miejsce na skraju polany, gdzie brzeg urywał się piachem nad wodą.
- Dziś będziemy pławić konie. – poinformowała go.
- Jest tak gorąco, że nie tylko im się przyda taplanie w jeziorku. – rzeczywiście, pogoda była straszna. Upał lał się z nieba, a powietrze aż falowało. Nie wiał żaden wiatr, który choć trochę poprawiłby samopoczucie ludzi i zwierząt.
- Zdejmij siodło. Pływa się na oklep. – sama zlazła ze zwierzęcia, kiedy znaleźli się tuż przy zagajniku i odpięła popręg. Pozwoliła spaść siodłu na suchą trawę, głaszcząc umęczonego ogierka. Następnie wzięła się za siebie. Odrzuciła na bok buty i skarpetki, a potem zdjęła koszulkę, by pozostać w czarnym staniku i krótkich spodenkach. Ułożyła dłonie na karku i zadzie zwierzęcia, a potem przy pomocy mięśni, Max wspięła się na jego grzbiet. Przekładając nogę przez nie, odgarnęła związane włosy na plecy.
- Gotowy? – zapytała, pozwalając koniowi na zebranie kępki trawy u swoich stóp. Nie czekając już na odpowiedź, Hammond spięła konia i wbiegła nim w wodę, czując ak jej chłód jeży skórę. Pisnęła, gdy poczuła ją na łydkach i odwróciła się.
- Chodź, woda jest wspaniała! -

Callum Pearce
sumienny żółwik
13#9694
lorne bay — lorne bay
28 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
You don't need me, I don't need you
Choć to miłe z jej strony, unikanie aut nie było rozwiązaniem na problemy Pearce'a. Jego atak mogło sprowokować cokolwiek, choćby źle zinterpretowane trzaśnięcie gałązki czy podejrzany cień. Pod tym względem to nawet dobrze, że nie dosłyszał, bo dostawał mniej bodźców. Max zaczynała też zapewne rozumieć, dlaczego blondyn tak niechętnie opuszczał dom. Nad swoimi odruchami panował z trudem lub wcale. Jego ciało jakby odmawiało mu poszłuszeństwa, rzucając się w walkę o przetrwanie. Ściśnięty żołądek, przyspieszona akcja serca, dezorientacja. Podsumowując, nic przyjemnego. Czy jednak to miało przekonać go do zaangażowania się bardziej w terapię? Absolutnie nie. Chyba.
Pomimo, że Callum nie narzekał na ciszę, Hammond i tak w końcu ją przerwała, szczerząc się do niego i rzucając kolejną ciekawostkę o koniach. A potem kolejną, i jeszcze jedną, choć przy żadnej z nich blondyn nie wyglądał na zainteresowanego. Progresem było jedynie to, że puścił je mimo uszu, nie komentując nic dopóki pani Trener nie oświadczyła, że będą wchodzić do jeziora.
- Taplanie? Serio? - jęknął widocznie niezadowolony Pearce. Przejażdżka to było jedno, pływanie inne. Nie pisał się dziś na zajęcia basenowe. Właściwie to nie pisał się na nie wcale. W wodzie ostatni raz 'taplał się' podczas dorocznego testu umiejętności, jeśli tylko można do tego zaliczyć czołganie się w błocie w jakieś dziczy dwa lata temu.
- Odepnij siodło, łatwo powiedzieć - burknął pod nosem mężczyzna, zaraz zabierając się do tego zadania. Nie chciał zostać w tyle i może i słusznie, bo gdy zerknął na brunetkę po raz kolejny, właśnie ściagała przez głowę bluzkę aby zaprezentować całemu światu osobistą bieliznę. Gest, który zbił Pearce'a z pantałyku na tyle, że przez kilka minut przyglądał się parze dorodnych, Hammnodowych specjalności. Cóż, nigdy nie twierdził, że Maxine nie była seksowną kobietą. Tylko osobowość miała mało atrakcyjną. No, ale co sobie pooglądał, to jego. Gorzej, iż chwilę potem miał być już gotów do wejścia do wody.
- Płacą Ci za wydawanie poleceń czy faktyczną naukę obsługi konia? Jakbym wiedział jak to zrobić, nie byłabyś tu potrzebna.. - nie dokończył, bo kobieta minęła go wdrapana na grzbiet. Pech chciał, że Call stał wystarczająco blisko aby oberwać pierwszą falą. Jedno jest pewne, z mokrymi włosami przyklejonymi do czoła nie wydawał się już taki groźny - Już nie żyjesz Hammond! - krzyknął do niej, ocierając twarz.


Maxine Hammond
Obrazek
I feel the pressure building until I can't breathe
And it takes everything
And it all spills out
ambitny krab
Stasz
lek. wet. || inst. jazdy — Stadnina koni Huntingtonów
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I still have to take a deep breath and remind myself that not everyone will breake me like
you did.
Lekarka nie wiedziała jak powinna zachowywać się wśród ludzi. W końcu nie byli oni jej specjalizacją, a już na pewno nie weterani wojenni, których wystraszyć mogło coś, co jej przypominało pierdnięcie. Dziewczyna znała się na koniach i innych stworzeniach. Jej pobratymcy wydawali się być obcy i najczęściej traktowali ją tak, jakby była odklejona od rzeczywistości. Oczywiście – z wzajemnością. Im dłużej i intensywniej spędzała czas z człowiekiem, dochodziła do wniosku, że woli zwierzęta. Rozumiała ich powody do zachowania się tak czy inaczej, podczas gdy motywacja ludzi stanowiła zagadkę pokroju słynnej Enigmy.
- No daj spokój! – krzyknęła w jego stronę, najwyraźniej nie robiąc sobie nic ani z własnej golizny, ani z tego, że Callum -jak zwykle- podszedł do jej pomysłu tak, jak pies do jeża. Uważała, że pławienie koni i siebie samych było dobrym planem w tak parny i gorący dzień. Woda była przyjemnie chłodna, lecz nie zimna. Jeśli nie wejdzie do niej, to prawdopodobnie przegapi szansę na ochłodzenie spoconego ciała.
- Właściwie to za to mi nie płacą. To moje dodatkowe zajęcie, Pearce. – odparła, machając nogami i rozbryzgując kroplami na prawo i lewo, zsunęła się na koński zad. Machnęła ręką, próbując najwyraźniej nakierować go na popręg.
- To dokładnie to samo, czym spinałeś siodło, aby się nie zsunęło. I może Cię oświecę, ale robisz odwrotnie, niż zapinałeś. – zaśmiała się, lecz nie był to śmiech typowo szydzący. Była rozbawiona z sytuacji i jego złości, która i tak wydała się błaha, niż wtedy, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy.
- Nie żyję? Najpierw musisz wejść do wody i mnie złapać! – odpyskowała mu, pochylając się tylko po to, aby wziąć zamach i spróbować dosięgnąć go kolejną partią wody.
- Wyglądasz jak mokry kurczak, Cal! – podjudziła go, wchodząc jeszcze głębiej tylko po to, by z końskiego grzbietu zsunąć się wprost do wody.

Callum Pearce
sumienny żółwik
13#9694
lorne bay — lorne bay
28 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
You don't need me, I don't need you
Swoich reakcji nie nazwałby .. strachem. Chodziło raczej o poczucie zagrożenia. Właściwie to Max miała sporo szczęścia, że tylko ją odepchnął gdy się zbliżyła. Swoją matkę ostatnim razem Callum niemal znokautował, ale sama była sobie winna, że chciała obudzić go na obiad z wielkim szpikulcem do mięsa w ręce. Wcześniej przypadkiem obezwładnił też ojca i to był chyba główny powód, dla którego przestał nosić przy sobie broń. Od ataku wroga bardziej bał się przypadkowych ofiar swojej własnej paranoi. A w to, że Hammond nie potrafiła się obchodzić z ludźmi uwierzyłby bez problemu. Powiedzmy, że Pearce miał w tej kwestii doświadczenie z pierwszej ręki.
Dyskutowanie z nią przez pół stawku uważał za bezsensowne. Szczególnie, że brunetka i tak miała gdzieś jego narzekania. Była uparta, może nawet bardziej niż on sam. Chyba dlatego zaczął odpuszczać dyskusje, bo wiedział, że Hammond i tak będzie chciała postawić na swoim. Było to irytujące, ale jeśli tylko człowiek powtarzał sobie, że za parę godzin będzie po wszystkim, szło jakoś zacisnąć zęby i dotrwać do końca. Pan Psycholog powinien być z niego dumny.
- Mądralińska się znalazła - burczał pod nosem blondyn, z pomocą Max odnajdując wreszcie odpowiedni pas. Cóż, wydało się, że nie słuchał jej zbytnio przy zakładaniu siodła. Na szczęście koń dość cierpliwie znosił jego szarpanie się ze sprzętem. W sumie to klacz stała mniej lub bardziej niewzruszona, nawet gdy oboje oberwali z wody.
- Lepiej się ciesz, że broń jest w Australii niedozwolona! - odkrzyknął. Jedna kulka i byłoby po sprawie. Spokój i cisza. Konie stanowiłyby jedynych świadków, a ciało mógłby obciążyć i wrzucić na dno. Kusząca opcja. Aby odgonić od siebie te myśli, zabandażowanymi palcami Pearce sięgnął po papierośnicę upchniętą w kieszeni. Zastrzyk nikotyny był tym czego potrzebował. Zasłużył na małą nagrodę, a Hammond w klejących się do mokrego ciała braletce oraz szortach to był tylko dodatkowy bonus.


Maxine Hammond
Obrazek
I feel the pressure building until I can't breathe
And it takes everything
And it all spills out
ambitny krab
Stasz
lek. wet. || inst. jazdy — Stadnina koni Huntingtonów
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I still have to take a deep breath and remind myself that not everyone will breake me like
you did.
Hammond nie miała pojęcia co czuł. Nigdy nawet nie zastanawiała się „jak to było”, kiedy dookoła roztaczał się dym i kurz Irakijskich suszy i piachu. Jak to było siedzieć w pyle i zaciskać dłonie na broni; jak to było celować z niej do kogoś i naciskać spust, a następnie patrzeć jak jego ciało robi się bezwładne i dzięki podstawowym prawom fizyki osuwa się na ziemię.
Aż do dzisiaj, do teraz. Do tego felernego momentu, kiedy to ryk silnika i strzał z rury wydechowej powalił kolejnego żołnierza i sprawił, że ten zadrżał, witając okrutne wspomnienia. Gdzieś z tyłu głowy dziewczyny majaczył jego widok: brudna twarz i przebijający się błękit jego oczu. Puste, pozbawione emocji spojrzenie i zaciśnięte w wąską linię wargi. W jej myślach Callum Pearce czekał.
Nigdy nie powiedziałaby mu, że w jakimś stopniu go podziwia. Podczas gdy on odbierał życie ludziom, Maxine potrafiła beczeć razem z właścicielem psa, którego należało poddać eutanazji. Nie przyznałaby się do tego, że na samą myśl o tym, że mógł zginąć, odczuwała dziwną formę niepokoju.
- No weź! – wykrzyknęła, widząc jak nie kwapi się do wejścia do wody. Zmarszczyła swoje brwi w wyrazie niezadowolenia, a potem zsunęła się do wody. Uwielbiała tę, której dno było bezpieczne i widoczne. Bo przecież nie potrafiła pływać. Stanęła na mokrym piachu i strzepnęła z buzi krople chłodnej wody.
- Wiesz, że to powoduje raka? – zapytała, próbując go ochlapać, będąc tym samym pełną nadziei, że pet w jego ustach zgaśnie.
- Palenie tytoniu jest przyczyną prawie czterech milionów zgonów rocznie – zaczęła się mądrzyć, pozwalając zwierzęciu wyjść na brzeg. Podążyła za nim, stając w nieznacznej odległości od Calla.
- Poza tym udowodniono, że palenie ma niekorzystny wpływ na urodę. Będziesz więc jeszcze brzydszy, Pearce! – wytknęła język w jego stronę, mając nadzieję, że zrozumie ten delikatny żart. Nie uważała przecież, że był szpetny. Wręcz przeciwnie: ze wstydem zdarzało jej się orientować, że zmężniał, a jego dumna postawa tylko ją przyciągała.
Tak jak i teraz, kiedy niespodziewanie wpadła na pomysł, aby przykleić się do niego swym wilgotnym ciałem. Długimi i chudymi rękoma objęła go w pasie i przylgnęła do koszulki, wtulając w nią twarz.
- Nie chciałeś przyjść do wody, więc woda przyszła do Ciebie. – wyburczała jak dziecko w jego klatkę piersiową, orientując się, że jego zapach na pewno utkwi w jej pamięci na długie, samotne wieczory.

Callum Pearce
sumienny żółwik
13#9694
lorne bay — lorne bay
28 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
You don't need me, I don't need you
Zrozumieć Pearce'a mogli jedynie inni weterani, którzy przeszli przez podobne piekło. Problem w tym, że ani on ani oni nie mieli ochoty powracać do tamtych chwil, tym bardziej omawiać ich czy dzielić się doświadczeniami. Zapomnieć. O tym marzył każdy z nich. Może nawet by cofnąć czas, choć tego nikt nie powiedziałby na głos. Służba kraju to był w końcu punkt honoru, a w wojsku nie było miejsca dla tchórzy.
Właśnie tak widział to Callum. Przekonanie, w którym od dzieciństwa utwierdział go z resztą ojciec. Walcząc z konsekwencjami operacji w Sudanie, Pearce uważał się za słabego i żałosnego. Drażniło go, że nie potrafił zapanować nad własną psychiką, a nawet ciałem. Te zwyczajnie nie chciały go słuchać. Miał też dość usprawiedliwień od psychologa oraz krewnych, że przeszedł traumę, którą powinien przepracować z profesjonalistą. Eh, powrót do normalności wydawał się taki odległy. Blondyn czasem zastanawiał się czy w ogóle jest sens o nią walczyć.
Na szczęście miewał też lepsze momenty. Jak choćby całkowite zrobienie Hammond na złość, odmawiając wejścia do wody. Wyglądała durnie przemoczona w pojedynkę. Durnie i pociągająco. Dziwne połączenie. Jak już podeszła bliżej, nawet zerknął na krople zimnej wody zbierające się pomiędzy oliwkowymi piersiami.
- A co aktualnie nie powoduje raka? -odpowiedział pytaniem, na jej pytanie i obrócił się plecami, próbując uchronić papierosa przed zamoknięciem. Jedno musiał Max przyznać. Woda faktycznie była przyjemnie chłodna, ale kilka ataków ze strony brunetki Pearce'owi w zupełności wystarczyło. Własnie dlatego dopalił fajkę na prędce, kątem oka śledząc panią Trener. Chyba tylko to ocaliło ją przed dostaniem łokciem w nos, gdy bardzo odważnie postanowiła objąć blondyna.
- Co Ty robisz!? - oburzył się, odpychając ją od siebie (delikatniej niż zamierzał). Kontakty fizyczne starał się raczej ograniczać do minimum. Czemu? Nie miał pojęcia. Może bał się, że pod warstwą ubrań i kompresyjną koszulką wyczuje jego blizny po oparzeniach? Tak czy siak nie zrobił z tego wielkiej afery, tylko odsunął się aby poprawić pas na brzuchu swojego konia - Wracamy czy masz więcej genialnych pomysłów Hammond?


Maxine Hammond
Obrazek
I feel the pressure building until I can't breathe
And it takes everything
And it all spills out
ambitny krab
Stasz
lek. wet. || inst. jazdy — Stadnina koni Huntingtonów
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Sometimes I still have to take a deep breath and remind myself that not everyone will breake me like
you did.
Dziewczyna uniosła swoje brwi i pokręciła głową.
- To, że świat jest rakotwórczy, wcale nie oznacza, że mamy mu ułatwiać wpędzenie nas do grobu! – zaśmiała się, próbując zacisnąć dłonie na własnych nadgarstkach. Miała nadzieję, że jakimś cudem uda jej się chłopaka przytrzymać. Kiedy jednak jej się wymknął, Hammond sapnęła. Oddech zarzęził w jej klatce piersiowej, a pani weterynarz pochyliła się do przodu i złapała głębszy wdech. Nie była orłem w sportach, a astma objawiała się przy byle jakim ruchu. Wykluczało ją to z większości fantastycznych zabaw. Nie mogła bawić się w berka, w podchody, ani wspinać po górach. Na zajęciach wychowania fizycznego zawsze była zwolniona. Odstawała od grupy i z zazdrością wodziła oczami za tymi, którzy mogli brać udział w sportowych zawodach. To pewnie sprawiło, że skupiła się na zajęciach ścisłych – była przecież przewodniczącą szkoły i koła biotechnologicznego, na którym to rozpracowywała rozmnażanie norek w warunkach hodowlanych. Pewnie dlatego polubiła naukę i pokochała przedmioty ścisłe. Do tej pory pamiętała, jak razem z panią z koła biologicznego, rozmnażali gatunki zagrożone wyginięciem, tylko po to, aby wypuścić je na wolność.
- Możemy wracać, jeśli chcesz. – odsunęła się, próbując mimo wszystko jeszcze strącić na niego kilka kropel, które zebrały się na ciele.
- Najwyżej wcześniej pojadę do rezerwatu. – wzruszyła ramionami. Nie tylko samą farmą przecież żyła, bo oprócz zwierząt kopytnych, zaczęła studiować także weterynarię zwierząt dzikich i domowych. Spała przez to wszystko niewiele, o czym często świadczyły zapuchnięte oczy i ciągłe ziewanie, lecz na pewno nie cofnęłaby się o krok od swoich marzeń. Zapomniała o tym, że jej nowy towarzysz niedoli nie wiedział, kim była w rzeczywistości. W końcu, w jego mniemaniu, niańczyła konie i uprzykrzała mu życie.
Prawda?

Callum Pearce
sumienny żółwik
13#9694
lorne bay — lorne bay
28 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
You don't need me, I don't need you
Pewnie i miała rację. Z resztą, lekarze Calluma też by się z nią zgodzili. Szczególnie, że nadal brał leki mające poprawić stan zarówno jego psychiki jak i ciała. Fajki? Teoretycznie miał zakaz ich palenia, ale nic sobie z tego nie robił. Ze słów Hammond także i jej prób usidlenia go. Spójrzmy prawdzie w oczy, Pearce nie był jakimś wielkim mocarzem, jednak nadal miał nad Max przewagę 13 centymetrów wzrostu i zapewne kilkunastu kilogramów. O wojskowym przeszkoleniu nie wspominając. Gdyby tylko chciał jej wykręcić rękę lub przerzucić na ziemię, do głowy przychodziło mu parę ruchów do wyboru. Z astmą czy bez.
- Okej? - zapytał blondyn zauważając pochyloną nad ziemią brunetkę. Był ostrożny, ale może wyrządził jej krzywdę przypadkiem? Kobiety były w końcu takie kruche, Hammond nie wydawała sie wyjątkiem. Oczywiście te służące w armii to był całkowicie odmienny gatunek. Twarde babki nie dające sobie w kaszę dmuchac i wyciskające tyle pompek co każdy kolega. Charakterem Max może nawet i by się nadawała na komandoskę, ale ona pewnie wolałaby miejsce w kawalerii.
- Super - skwitował krótko Call informację o rezerwacie i całej reszcie. Jego najbardziej obchodziło to, że mógł wracać już do domu. Tam czekały na niego suche ciuchy, obiad z mikrofali i telewizor. Home sweet home. Będzie też musiał wziąć długi prysznic, żeby zmyć z siebie zapach koni. A skoro już o tym mowa, Pearce właśnie skończył mocować pas pod brzuchem swojej siwej koleżanki, więc był gotów aby znów wskoczyć na jej grzbiet. Potrzebował do tego wprawdzie kilku prób i pewnie zabawnie wyglądał próbując wciagnąć wąski tyłek na siodło, ale wylądował w nim szybciej niż Hammond nadal stojąca obok.
- Wysłać Ci jakieś specjalne zaproszenie? - tymi słowami zachęcił ją do dalszej drogi.


Maxine Hammond

-finish-
Obrazek
I feel the pressure building until I can't breathe
And it takes everything
And it all spills out
ambitny krab
Stasz
ODPOWIEDZ