barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
#1

Rozmawiać można na różne sposoby. Można rozmawiać przecież przez telefon, na jakichś programach przez internet, czy to Skype, czy teraz jakieś Zoomy, czy inne Teamsy. Nic jednak nie zastąpi starej dobrej rozmowy twarzą w twarz. No, albo bok w bok, bo jadąc konno raczej nie jest łatwo być względem siebie cały czas twarzą w twarz. Na dobrą sprawę, to to jest chyba niemal niewykonalne nawet! No, w każdym razie zarówno Luca jak i Rose jeździć konno potrafili, chociaż Rose robiła to zdecydowanie lepiej, ale za to Luca na pewno by się uparł przy zdaniu, że za to on wygląda przy tym lepiej, bo jest taki przystojny i skromny. Tutaj by zarzucił grzywą, gdyby nie to, że nie chciałby sobie zepsuć fryzury.
Jak to w rodzinie, zwłaszcza w rodzeństwie, które trzyma ze sobą naprawdę dobry kontakt to właśnie te rozmowy pojawiają się często i tak też jest w tym przypadku, bo żadne z tej dwójki nigdy nie wątpiło w to, że drugie go/jej nie wysłucha. A oni czasem po prostu też lubili się spotkać, bo daleko do siebie nie mieli i po prostu porozmawiać. Opcji było naprawdę wiele, mogli właśnie spotkać się w jakiejś kawiarni, gdzie nawet wstępnie Luca chciał to załatwić, ale finalnie jednak trafił do stadniny, w której częściej bywała raczej jego siostra, niż on sam. Co nie zmienia faktu, że jednak w miarę sobie tutaj dawał radę!
— Co jest Rose? — Zapytał krótko po tym, gdy tylko wyruszyli na przejażdżkę na grzbietach swoich wierzchowców. Obdarzył swoją starszą siostrę krótkim spojrzeniem, szybko jednak wrócił nim przed siebie, upewniając się, że jednak nagle przed nim nie pojawi się jakaś przeszkoda-ninja, której tam wcześniej zdecydowanie nie było.
Cóż, on też chciał coś tam pogadać, ale póki co to nie było nic ważnego i pewnie był tylko i wynikało to tylko z jego przewrażliwienia. Zresztą... to co podejrzewał nie mogło być prawdą, to byłby zbyt ogromny zbieg okoliczności, a on w takie rzeczy nie wierzył, tak samo jak w prawdziwe uczucia. Znaczy, siostrę kochał, ale to było co innego i jej w życiu by nie skrzywdził. Ba, zawsze chyba stanąłby w jej obronie i znalazłby każdego, kto ją skrzywdził, taki był troskliwy! Za to względem innych? Noooo, niekoniecznie, po prostu.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
mkj
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
#2

Luca Hepburn

Dla Rose to było niezwykłe ważne, że jej brat postanowił wrócić z Paryża gdy jego starsza siostra wylądowała w szpitalu i zerwała zaręczyny. W tym momencie utraciła swoje dziecko i chociaż obawiała się macierzyństwa to wiedziała, że pokochałaby tamtą kruszynkę wewnątrz niej. Wtedy też zwróciła wolność mężczyźnie którego kochała, łamiąc tym samym sobie serce i straciła miłość do jednej ze swoich największych pasji, a mianowicie do tańca. Na szczęście pozostało jej jedynie jeździectwo i to uprawiała nadal dość regularnie. I gdyby powiedział on głośno, że to on lepiej prezentuje się na koniu to siostra by go pewnie wyśmiała, bo wiadomo nie od dziś pewnie że to kobieta zawsze dobrze wygląda w roli jeźdźca i nie mówię tutaj o pozycji seksualnej, tylko o jeździe konno. Dżokeje na wyścigach konnych byli strasznymi chuderlakami, musieli mieć właściwą wagę by nie przemęczać konia, ale nie ukrywajmy, która z kobiet poleciałaby na taki szkielet na koniu? Naprawdę potrzebowała brata tych kilka lat temu i cieszyła się, że był on przy niej gdy musiała się uporać ze wszystkimi przeciwnościami losu. A taka wspólna przejażdżka konna to dobry powód do zwierzeń, relaks i może mała rywalizacja pomiędzy rodzeństwem pod postacią krótkiego wyścigu?
- Wiesz, wciąż nie mogę przestać myśleć o tym, że jakiś człowiek był takim potworem by podpalić pobliski las, a gdy policja go złapała to nawet nie żałował. Co trzeba mieć w głowie i sercu by ranić niewinne koale? - brała niedawno udział w akcji na rzecz ratowania koali z płonącego lasu i na widok poparzonego koali, na szczęście jeszcze żywego, aż chciało się jej płakać. Tych kilka nocy w lecznicy, a potem dodatkowych godzin w sanktuarium dla dzikich zwierząt by zapewnić im należytą opiekę medyczną oraz bezpieczeństwo. Bo jak te dzikie zwierzęta mogłyby na nowo zaufać człowiekowi skoro to on je skrzywdził najbardziej podpalając las, przez co straciły swoją zwierzęcą rodzinę? Wielu koali przecież nie udało się uratować i to było najgorsze w tym wszystkim.
- Wydaje mi się że ciebie też coś trapi i na pewno nie ma to związku z koalami. - zerknęła na profil brata i już wiedziała, że coś go dręczy. Rodzeństwo wiedziało o sobie takie rzeczy, bo zwyczajnie potrafiło czytać z mimiki twarzy i języka ciała drugiej osoby. On też wiedział doskonale że gdy jego siostra zerwała zaręczyny to zrobiła to wbrew sobie, bo naprawdę wciąż kochała swojego byłego, ale dała mu wolność, bo uważała że on tego właśnie chce. Skoro wyjechał to się nie pomyliła, nieprawdaż?
happy halloween
nick
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Dla niego natomiast po prostu rodzina była ważna, a też po jego powrocie z tego Paryża Rose mogła zauważyć, że i w jej bracie zaszły zmiany, spowodowane wydarzeniami, które odcisnęły wyraźne piętno na jego zachowaniu. W relacji z siostrą był niemal taki sam, ale przecież widzieli się też gdzie indziej, choćby na przykład w miejscu, gdzie sam Luca pracował, czyli w Shadow. Zresztą, bywał tam nie tylko w godzinach pracy, bo było to w okolicy chyba naprawdę jedyne miejsce tego typu, w którym mógł... po prostu nie przejmować się konwenansami i niekoniecznie być tym dobrym chłopakiem.
On i tak wiedział swoje, nie był najskromniejszą osobą na świecie, chociaż ten swój stoisty narcyzm przeinaczał w żarty, by nie wychodzić na jakiegoś buca, chociaż naprawdę często miał o sobie zbyt wysoką opinię.
Jego historia była trochę inna, bo mimo wszystko koniec jego związku, a co za tym miłości, w którą wtedy wierzył nie był jego wyborem. Nawet w najmniejszym stopniu, skończyło się to tak nagle, bez uprzedzenia, z jednym głupim i krótkim liścikiem, o ile w ogóle to zasługuje na takie miano.
Jak się okazało zatracenie się w imprezach i alkoholu w Europie nie było takim dobrym pomysłem i w jakimś stopniu powrót do Australii, gdzie ktoś go potrzebował był dla niego dobrym wyborem, odskocznią i miejscem do zajęcia się problemami... innych. Zignorowaniu tego, co wtedy działo się w jego życiu, czego też tak wtedy rozpaczliwie potrzebował, a nie potrafił tego zrobić pozostając w Europie.
— Przecież wiesz, że ludzie są pojebani. I pewnie nigdy tego nie zrozumiemy. — Pozwolił sobie zauważyć, może trochę zbyt beznamiętnym głosem. Jego również bolało jakiekolwiek okrucieństwo wobec zwierząt. Jakakolwiek krzywda dziejąca się zwierzętom, bolała też jego, było mu przykro i w ogóle. Nadal był tym samym Lucą, z którym kiedyś ratowali zwierzaki, ale... jego postrzeganie świata się trochę zmieniło.
Wiedział, że ludzie nie zasługiwali na zaufanie, Rose była jedną z niewielu osób, którym on sam ufał i... uważał, że to dobrze. W końcu przejechał się na zaufaniu komuś innemu i swoje przez to przecierpiał. A skoro teraz nie ufał, to nie mógł się rozczarować i odczuwać tego samego bólu. Było to dla niego nieziemsko proste.
— Tak, znaczy... nie. Nie wiem, ubzdurałem sobie coś. — Wzruszył ramionami. Nadal uważał, że to co przeczytał w wiadomości od pani Kowalskiej - czyli właścicielki farmy, na której Luca mieszkał - było kompletnym zbiegiem okoliczności. Zbyt dużym, by było to czymś innym, niż zbiegiem okoliczności.
— Kowalska chce na farmę jeszcze jedną osobę sprowadzić. Jakąś dziewczynę z Europy. Ma na imię Amelia, zupełnie jak... no wiesz. Też z Anglii, chociaż może staruszka coś przekręciła, nie wiem. — Wzruszył ramionami, cały czas nieźle utrzymując się na grzbiecie swojego wierzchowca.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
mkj
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Luca Hepburn

Zarówno Rose jak i Luca byli wychowywani w atmosferze rodzinnej, rodzice pokazywali że rodzina jest ważna, że należy mieć z nią dobry kontakt, być blisko. Sam też fakt, że dzielił ich jedynie rok różnicy wieku, więc to też sprawiało że byli oni ze sobą blisko, bo mieli wspólne tematy, wspólne zabawy i wspólne przygody w szkole i poza nią. Wiedziała ona jednak, że jej brat się zmienił, zwłaszcza w stosunku do innych dziewczyn, był wobec nich bardziej zamknięty niż kiedyś i czy ona miała wrażenie, że on się nimi bawił? Pewnie to całe towarzystwo w Shadow tak źle na niego wpływało, Rose znała ten klub i się raz tam wybrała, ale gdy zaczął się do niej dobierać jakiś pijany, napakowany sterydami łysol mimo tego, że odrzuciła jego pierwotny flirt i wylała mu drinka na spodnie, byleby się od niej odczepił, to musiała użyć też ostatecznego ciosu w krocze, po czym brat musiał przekupić ochroniarza, by ten siłą nie zabierał stamtąd jego siostry, tylko żeby mogła stamtąd wyjść zachowując honor. Pytanie tylko czy to naprawdę ją powinni stamtąd wyprowadzać, a nie tamtego oblecha? Najwidoczniej w tego typu klubach chamscy klienci, przyszli gwałciciele czy przestępcy byli mile widziani. Ona już tam raczej nie zaglądała, czasami gdy chciała spotkać się z bratem po jego pracy to czekała na niego pod klubem, albo spotykali się pod jej miejscem pracy, bądź już w umówionym lokum. Lubiła zapraszać brata do siebie i pokazywać co nowego zdobyła by udekorować swoje mieszkanie, a trzeba było przyznać że lubiła różnego rodzaju bibeloty. Wobec niej brat się wcale nie zmienił, ale czy złamane serce może aż tak zmienić nasz stosunek wobec innych? Sama miała złamane serce i to na własne życzenie i owszem, może już nie była tak ufna wobec mężczyzn jak kiedyś, lecz nie skreślała ich całkowicie, wierząc że jeszcze kiedyś z kimś będzie szczęśliwa.
- Gdybyśmy żyli w średniowieczu czy renesansie to byśmy mogli wykonać na nim samosąd i wtedy wiedziałby dopiero co to znaczy cierpienie, które wyrządził zwierzakom. - z reguły to była dobra i ułożona dziewczyna, ale gdy chodziło o krzywdę wobec zwierząt to żałowała że nie żyli w czasach, gdy można było robić samosądy i nie zostać przez to skazanym, w ramach zasady oko za oko, ząb za ząb. Także była ona mściwa, ale głównie w teorii, bo praktycznie nie robiła nikomu krzywdy. No wyłączywszy sytuacje zagrożenia jej życia, wtedy wykorzystywała obronę własną.
- Mi możesz powiedzieć, wyduś to z siebie. - powiedziała delikatnie, wcale nie naciskając, chcąc by brat sam doszedł do tego, że chce jej powiedzieć, co mu leży na sercu i na wątrobie. A gdy usłyszała to co usłyszała to naprawdę sprawa zaczynała jej trochę śmierdzieć...
- Wiesz, może to tylko zbieżność imion, na pewno nie jedna Amelia pochodzi z Anglii, ale jednocześnie może to być ona. Kiedy ma przyjechać? Możesz podpytać Kowalską o tę dziewczynę, by poznać więcej szczegółów? Może chcesz bym ja odwiedziła staruszkę i chciała kupić od niej jajka czy mleko i przy okazji dowiedzieć się czegoś więcej? - to byłoby naprawdę niecodziennym zbiegiem okoliczności gdyby to była ta dziewczyna, ale z drugiej strony jeśli jest im pisane być razem i wyjaśnić sobie wszystko co się działo przedtem to może być ona. Rose wierzyła w znaki i przeznaczenie, nawet jeśli nie mówiła o tym głośno odkąd straciła dziecko i pasję.
happy halloween
nick
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
I był to idealny przykład osoby, która nawet wyrastając w bardzo rodzinnej rodzinie - piękny pleonazm, ale to naprawdę ma sens - można wyrosnąć na kogoś, kto niekoniecznie jest bardzo rodzinny. Znaczy... z siostrą kontakt utrzymuje, z rodzicami - no tutaj są raczej mieszane uczucia. Z drugiej strony Luca nie sądzi, by miał założyć rodzinę - do tego chyba musiałby znaleźć kobietę, którą by pokochał. A skoro w tę miłość nie wierzył, to... no nie planował tego robić. Bycie wiecznym kawalerem szukającym przygód jest chyba jego przeznaczeniem i tego nie ukrywał!
Może w jakimś stopniu była to kwestia tego, że zatrudnił się w Shadow... chociaż nie, jego zmiana zaczęła się wcześniej, jeszcze zanim wrócił do Lorne. Robił to już wcześniej jeszcze będąc w Europie, zanim siostra zaczęła go potrzebować tutaj, więc... nie, Shadow nie było tutaj powodem, a środkiem na to, by móc robić to co było dla niego wygodne, tyle, że tutaj a nie w Europie.
Cóż... Luca znał tę historię i wielokrotnie ją przepraszał. Dobrze, że znał tamtych ochroniarzy i pozwolili, żeby to wszystko uszło dziewczynie płazem, bo jednak tamtego typa pewnie też znali i był to pewnie właśnie powód dla którego mu to wszystko uszło bez żadnych konsekwencji.
Niestety w takich miejscach zdarzali się chamscy i bezczelni ludzie a, jakby nie patrzeć to w Shadow jednak różne rzeczy się działy i tam z pewnością niekoniecznie dobrzy ludzie się też pojawiali, bo jednak w klubie działy się niekoniecznie legalne rzeczy, o czym Luca oczywiście w jakimś stopniu wiedział, no bo hej. Pracował tam!
Jego sytuacja była trochę inna i jednak to jego podejście względem kobiet zmieniło się... zdecydowanie, ale jednak siostrę nadal kochał i no naprawdę nie pozwoliłby nikomu jej skrzywdzić. A wszelkie zaproszenia od niej niemal zawsze przyjmował bez zastanowienia, bo też zwyczajnie lubił przebywać w jej towarzystwie.
— Jak będę wiedział kto, to mogę mu chatę jajkami obrzucić. — Powiedział, całkowicie poważnie. Cóz, on już taki ułożony nie był i dla niego coś takiego problemem by nie było. Potem tylko musiałby się upewnić, że jednak nikt go na tym nie przyłapie, ale... wykonalne, prawda?
— Wiem, wiem. — Powiedział, po czym właśnie powiedział o co tutaj chodziło. No, śmierdziało, chociaż jego podejście do tego było, że... no przecież to nie było możliwe i tylko się niepotrzebnie stresował. Chciał w to wierzyć.
— Nie no, to przecież nie może być ona, nie? na pewnow Anglii jest z kilkadziesiąt tysięcy Amelii, a może Kowalska coś pokręciła i to pewnie jakaś Amanda, albo Anna, albo nie jest nawet z Anglii tylko ze Stanów. Na pewno. — Machnąłby ręką, gdyby nie trzymał się kurczowo lejców.
— Dzisiaj wieczorem mają przyjść, to Ci pewnie napiszę, że jakaś brzydka Niemka czy coś. — Zaśmiał się trochę nerwowo, chcąc wierzyć do końca, że to przecież faktycznie nie może być ona. To był tylko irracjonalny strach, nic takiego!
— A poza koalami w lesie coś u Ciebie słychać? — Zapytał chcąc jednak zmienić ten temat.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
mkj
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Luca Hepburn

Rose od zawsze była związana bardzo blisko z rodzicami, jej kontakt z nimi trochę się popsuł od tej ciąży. Ileż mogła słuchać o tym, że dziecko powinno mieć ojca, że powinni wziąć ślub i wychować je wspólnie? Tylko było jedno małe ale, jej wybranek serca był marynarzem, był w tym czasie na morzu i nie miała jak się z nim skontaktować. Poza tym nie wyobrażała sobie by go zmusić do małżeństwa, bo wiedziała że nic z tego by dobrego nie wyszło, po osiemnastu latach, gdy ich dziecko by się usamodzielniło i wyfrunęło z gniazda, oni by pewnie się obwiniali za niespełnione marzenia. Trochę irytowało ją też to, że rodzice wręcz zabronili jej jeździć konno, bo jeśli spadnie z konia to poroni. Ale ona nigdy nie spadła z konia, dlaczego miałoby się to stać właśnie wtedy? Przed intensywnymi treningami też ją ostrzegali, ale ona sądziła że taniec nie może przecież zaszkodzić dziecku. A jednak wystarczył jeden wypadek by trafiła do szpitala i poroniła. Państwo Hepburn mieli zatem rację, czego ich córka nie potrafiła przyjąć do wiadomości. Teraz się bardziej usamodzielniła, mieszkała sama i miała takie stosunki z rodzicami jak dziecko, które z nimi nie mieszka, kocha ich, ale jednocześnie cieszy się że jej nie kontrolują i nie mieszają się w jej sprawy. Ona chciała w przyszłości jednak założyć rodzinę, może jest w tym trochę prawdy, że kobieta czuje się spełniona gdy urodzi dziecko, założy własną rodzinę? I ona sądziła że zmiana w jej bracie nastąpiła gdy rozpoczął pracę w Shadow z tego względu że po jego przyjeździe z Europy jeszcze sama się próbowała pozbierać do kupy, poza tym on był wobec niej taki sam jak zawsze, więc nie widziała tej różnicy. Dopiero po jakimś czasie zaczęła zauważać jak Luca traktuje inne dziewczyny i trzeba przyznać że nie podobało jej się to, stąd te reprymendy, które słyszał od Rose.
- Ja myślałam o czymś bardziej dotkliwszym aniżeli obrzucenie domu jajkami, ale za to nie groziłoby nam więzienie więc wchodzę w to, możemy obrzucać mu dom jajkami i pomidorami. - rozweseliła się, bo to zawsze by było jakąś karą, a oni za takie wykroczenie nie mogliby zostać zamknięci na dołku, raczej pouczeni bądź z mandatem. No i Rose nie uważała by ten mandat miał być jakiś duży, bo co to za wyrządzenie szkody jak tylko facet będzie musiał umyć dom i okna? Od czasu do czasu trzeba odświeżyć wystrój zewnętrzny domu, ot co.
- Znaczy się zawsze jest jakaś szansa że to ona, ale wydaje mi się że raczej nikła. Bo inaczej to by musiało być naprawdę zrządzenie losu, nie wiem, przeznaczenie? - jak tak podejść do tego racjonalnie to szanse że to była jedna i ta sama dziewczyna malały do 1% a może nawet do 0,05%, bo ile dziewcząt w Anglii może mieć na imię Amelia? Dość duży procent. Ciekawa zatem była jak ta sprawa potoczy się dalej.
- Napisz mi koniecznie jak się sprawa rozwiązała, bo inaczej nie będę mogła zasnąć. - dodała, bo naprawdę była ciekawa tego, co będzie dalej i kim okaże się ta Amelia z Anglii? Nie chciała by to była ta dziewczyna, która już raz złamała jej bratu serce. Jeśli to ona to pójdzie tam i własnymi rękami za kudły ją wytarga i wrzuci do błota. No może aż tak źle nie będzie, ale już Rose będzie miała ją na oku. W końcu jest starszą siostrą, musi dbać o dobro swojego braciszka.
- Nie jestem do końca pewna, ale wydawało mi się jak ostatnio byłam w porcie że widziałam nieopodal statków Juliena. - napomknęła o swoim byłym chłopaku, ojcu jej utraconego dziecka. Nie była do końca pewna wtedy czy to on, czy też nie, mężczyzna ten był bardzo podobny do jej ukochanego, do jej pierwszej miłości. Nie miała jednak odwagi podejść bliżej i sprawdzić czy to Macfarland, kupiła zatem tylko ryby, które potrzebowała do przygotowania obiadu i szybkim krokiem zawinęła się wgłąb lądu. Czy to nie było podejrzane że od tamtego czasu przestała kręcić się w okolicach portu?
happy halloween
nick
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Oboje, zarówno Luca jak i Rose kochali swoich rodziców, to było pewne. Mieli może na nich trochę inne spojrzenie, bo Rose jednak gdy byli młodsi bardziej patrzyła na swoją matkę, gdzie Luca bardziej od samego początku myślał o tej swojej niezależności, która jednak nie zaprowadziła go tak daleko jakby chciał. W każdym razie oboje się uniezależnili w pewnym stopniu od rodziców i nie mogli też za bardzo narzekać na relację z nimi. Co prawda Luca zakładam utrzymywał trochę mniejszy kontakt z nimi, ale jednak nadal był ich synem i zdarzało się z nimi rozmawiać.
Nie było go od pierwszej chwili, ale widział jak rodzice traktowali jego siostrę, gdy ta zaszła w ciążę i jemu również się to nie podobało. Zresztą, na pewno wielokrotnie z nimi o tym dyskutował, chociaż raczej bez większych efektów.
Cóż, to wszystko co działo się w życiu Rose w tamtym czasie było bardzo dobrym powodem, by mieć niekoniecznie poprawny widok na wszystko, co się działo w życiu jej brata. Było to całkowicie zrozumiałe i nigdy nawet nie przeszło mu przez myśl, by mieć wobec niej jakiekolwiek pretensje - zresztą, niby o co miałby je mieć? Wrócił tutaj dla niej i to ona była tutaj ważniejsza. Jego powrót był też swoistą ucieczką i jeżeli mógł w tamtym czasie skupić się na cudzych problemach, to... nie myślał tak dużo o tych swoich. I oczywiście nie życzył Rose żadnych komplikacji ani problemów, tak na pewno fakt ich pojawienia się wpłynął na niego w znacznym stopniu.
W końcu nie wiadomo jakby się wszystko potoczyło, gdyby nie musiał wtedy wrócić tutaj do tego Lorne. Jakby dłużej został w tej Europie to może całkowicie by się stoczył? Bo teraz to można powiedzieć, że zrobił to, ale... tylko trochę? Stoczył, ale nie na samo dno, jakby zatrzymał się nad samą przepaścią i tam się zatrzymał. W takim swoistym letargu, który nie prowadził do niczego.
— Wiem, wiem... — Zdawał sobie sprawę, że mówiąc o średniowiecznym samosądzie to miała na myśli o wiele poważniejsze rzeczy, niż obrzucenie domu jajkami. No ale zaproponował to dlatego, że w tym średniowieczu, czy też renesansie nie żyli, a obrzucenie jajkami... no zawsze było jakąś opcją!
—To się dogadamy i jak będziemy wiedzieć kto to, to ogarniemy jajka. — Nie miał najmniejszego problemu, by coś takiego zrobić i szczerze, to nawet bardzo chętnie by to zrobił.
— Albo musiałaby to zrobić specjalnie. No ale mówię... pewnie martwię się na zapas. — Powiedział, bo co prawda ten strach się w nim pojawił i nie potrafił go całkowicie odegnać, ale logika jednak też go trochę uspokajała bo ta szansa to była no... to prawdopodobieństwo to chyba nawet nie było to 0,05%, a raczej zdecydowanie mniej!
— Pewnie, pewnie jeszcze wieczorem Ci dam znać, że to faktycznie był fałszywy alarm. A może zobaczy się, może będzie jakaś ładna dziewczyna... — Powiedział, już nawet sobie myśląc, co by mógł zrobić, bo... no biorąc pod uwagę jego zachowanie to było wielce prawdopodobne, że próbowałby ją zaciągnąć do łóżka - co raczej było złym pomysłem, bo jednak jeżeli mieliby mieszkać razem, to no nie jest dobrym pomysłem robić sobie problemy takie ze współlokatorką.
— I co? Wydawało się? To co, widziałaś tylko kogoś podobnego, czy co? — Dopytał, bo jednak ten ton niepewności się u niej pojawił i... chciał wiedzieć więcej. Chociaż wydawało się, że raczej wiele więcej mu powiedzieć nie była w stanie.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
mkj
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Luca Hepburn

To by było trudne nie kochać swoich rodziców, podobno dzieci kochają ich bezwarunkowo, no chyba że rodzic zrobi coś niewybaczalnego, wtedy można ich nawet znienawidzić, bo przecież bywają i takie przypadki w życiu, co nie? Na szczęście państwo Hepburn chcieli dobrze dla swojego potomstwa i starali się zapewnić im wszystko co najlepsze, by mieli dobry start w przyszłość. Pewnie dlatego młodzi nie odwrócili się z czasem od swoich rodziców, tylko utrzymywali z nimi kontakt, choć wiadomo gdy jesteś już na swoim to ten kontakt jest nieco słabszy niż zwykle. Siostra naprawdę doceniała to, że Luca się wstawiał za nią u rodziców, ale oni nie rozumieli czego chce ich córka i co próbował im przemówić do rozsądku ich syn, oni uważali się za mądrzejszych przez doświadczenie związane z wiekiem, a co oni, młodzi mogli wiedzieć o życiu? Na pewno Rose miała swój wpływ z tym, że jej brat nie spadł w przepaść, próbując go od niej odciągnąć. Nie chciała go stracić, był w końcu najbliższą jej osobą.
- Nie zapominaj o pomidorach, zawsze marzyłam o zrobieniu na czyimś oknie jajecznicy z ketchupem. - zaśmiała się to mówiąc i ruszyła ze swoim koniem trochę do przodu, by nieco przyspieszyć tempa. Wcale nie miało to związku z jej myślami o średniowiecznym samosądzie, a raczej tym, że wciąż miała nieodparte wrażenie że widziała Juliena, a to by oznaczało że jej pierwsza miłość znów jest w mieście. I wypadałoby mu powiedzieć że był ojcem jej dziecka, ale nie miała jak go o tym wcześniej powiadomić, bo przecież był na morzu.
- Po co miałaby to robić? - zapytała, kompletnie nie widząc sensu w tym, że dziewczyna, która bezczelnie złamała serce jej bratu postanowiła zrobić mu na złość i pojawić się w jego rodzinnym mieście. To trzeba być naprawdę kimś podłym, by tak sprawiać cierpienie innym. Naprawdę nie wystarczyło jej pobawienie się uczuciami brata Hepburn raz, musiała zrobić to ponownie? Rose na pewno jej na to nie pozwoli. Zatrzymała konia dopiero przy następnych słowach brata i zmierzyła go wzrokiem.
- Luca, nie traktuj tej nowej dziewczyny przedmiotowo i postaraj się proszę nie komplikować między wami sytuacji. Skoro będziecie mieszkać pod jednym dachem to nie warto tworzyć krępujących sytuacji. - nie mówiła tego może z doświadczenia, ale zauważyła już jak jej brat traktował dziewczyny w mieście i nie podobało jej się to szczerze mówiąc. To że jedna dziewczyna złamała mu serce nie uprawniało go do bawienia się uczuciami innych dziewcząt, ale jak mogłaby mu tego nie wybaczyć? W końcu był jej młodszym bratem.
- Właściwie to nie wiem czy to był on, czy nie, bo nie odważyłam się podejść bliżej i się przywitać. Wręcz przeciwnie, niczym tchórz opuściłam tamte rejony i więcej nie wracałam, więc teraz żyję w tej niepewności. - odpowiedziała obecnie wstydząc się swojego zachowania, bo naprawdę zachowała się bardzo dziecinnie. Jednak dwudziestopięciolatka powinna zachować się dojrzalej i umieć pozostawić przeszłość za sobą, Rose jednak tego nie umiała.
happy halloween
nick
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Okej, oni swoich rodziców kochali, ale były też przypadki, gdzie tych uczuć wcale się nie czuło, czy nawet nie podzielało względem osób, które jednak wypuszczają ich na świat. Wydaje mi się, że to prędzej rodzice obdarzają swoje pociechy większą miłością, niźli właśnie ich dzieci, chociaż to pewnie też bardzo mocno zależy od tego, w jakiej atmosferze się dana osoba wychowała. Niektórzy wychowują się w atmosferze wszędobylskiej miłości, troski, wtedy z pewnością te pozytywne uczucia są widoczne na niemal każdym kroku. Zawsze niestety znajdą się jednak wyjątki od tych wszelakich reguł, gdzie ta miłość się jednak nie pojawia, to są jednak już wszelakie patologie, do których na pewno rodzina Hepburnów nie należała, chwała Bogu!
Ciężko jest też wpływać na decyzję kogoś, kto chowa się za argumentem wieku i większego doświadczenia, posiadania mądrości życiowej, czy czegokolwiek co by im tam wpadło do głowy. Każdy jednak powinien móc o sobie w pewnym stopniu zawsze decydować, a w dorosłym życiu też nie powinno się innym pozwalać za bardzo na te decyzje wpływać. Oczywiście są też przypadki, takie jak poważny związek, gdy jednak decyzje warunkuje się obecnością drugiej osoby, ale to jest też inna historia.
Luca mógł być siostrze niezmiernie wdzięczny, nawet jeżeli sobie dzisiaj nie zdawał z tego sprawy.
— Okej, jajka, pomidory, jeszcze weźmiemy papier toaletowy. — Zawtórował jej śmiechem, po czym, żeby nie zostać za bardzo w tyle również razem ze swoim koniem delikatnie przyspieszyli, by po chwili wyrównać tempo z wierzchowcem, którego dosiadała Rose.
— Nie mnie pytaj, siostra. Skąd mam wiedzieć, co tej lasce w głowie siedzi? — Powiedział, z delikatną nutą złości w głosie – ta jednak pojawiała się tam niemal zawsze, gdy wracał myślami i słowami do Amelii. Miał do niej ogromny żal, pretensje i po prostu był zły o to jak to wszystko się potoczyło. Chociaż czasem – kłamiąc oczywiście – mówił, że to dzięki niej jest tym kim jest i poznał się na ludziach. No, a wiadomo, że tak niekoniecznie jednak jest.
— Dobra, dobra, obiecuję. Ale jak mi sama wskoczy do łóżka, to przecież jej nie będę wyganiał, nie? — Zażartował, bo jednak swój urok osobisty miał, a czasem też po prostu w towarzystwie ładnych kobiet zachowywał się tak, by jednak patrzyły na niego jak najprzychylniej. Co nie zawsze kończyło się dobrze, no ale to zasługuje na całkowicie osobny wątek!
— Czaję. No może jest na to trochę większa szansa, niż na to, że pieprzona st. Evans pojawiła się w Lorne, ale to może po prostu nie był on? A zresztą… jak coś to mi powiedz, okej? — Powiedział, obrzucając ją poważnym spojrzeniem. Co jak co, ale oboje zawsze potrafili za sobą pójść w ogień i chyba nigdy nie było sytuacji, że zostawiliby się na pastwę losu bez żadnej pomocy. Tutaj wcale nie miałoby być inaczej.
— A jeśli by to był on… to co? — Zapytał, nie do końca wiedząc jakie w tej chwili jego siostra miała podejście do tego tematu.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
mkj
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Luca Hepburn

Owszem mówi się że rodzice kochają bezgranicznie swoje dzieci, a dzieci kochają bezgranicznie swoich rodziców, choć różnie z tym bywa. Bo czy o rodzicach, którzy porzucają swoje dzieci można powiedzieć że kochali swoje pociechy? Podobnie gdy dzieci wyrastają na osoby bez serca,nktórzy są gotowe sprzedać swoich rodziców albo się nad nimi znęcają to czy można powiedzieć że kochają swoich rodziców? Ogółem miłość jest pojęciem względnym. Bo kochasz danego mężczyznę czy kobietę, sądzisz że z wzajemnością, a twoja druga połówka jak się potem okazuje, zdradzała cię czy zostawiła twierdząc że nigdy cię nie kochała, a ty byłeś zwyczajnym głupcem wierząc w tę miłość? Mimo wszystko Rosę nadal wierzyła w miłość, ale już nie w tę bezgraniczną.
- Idealnie. Nawet jeśliby mieli nas za to zamknąć na 48h to byłoby warto. - dodała ze śmiechem i pewnie przez chwilę ścigali się z bratem konno, chcąc trochę rozruszać te piękne, szybkie, zwinne i dumne zwierzęta jaki były ich konie, prawdziwe Araby. Potem stopniowo zmniejszali prędkość, wyrównując ją, by konie szybko się nie przemęczyli. Dojeżdżali do przełęczy, gdzie będą karmić konie.
- Po prostu trochę już ją poznałeś. Sądzisz że byłaby na tyle podła by chcieć ranić cię nawet tutaj? - ona też nie wiedziała czym musi kierować się tamta dziewczyna, przyjeżdżając tutaj. A może to nie ona i niepotrzebnie Hepburnowie się denerwują? Oby to był ktoś zupełnie inny niż wielka eks miłość jej brata.
- Uważaj, bo ci uwierzę, że dziewczyny same wpadają do twojego łóżka niby przypadkiem, a ty przecież wcale ich nie podrywacz i nie czarujesz swoją osobą. - zaśmiała się, bo sama była kobieta i wiedziała doskonale na co to ona złapała się u Juliena zanim wylądowała z nim w łóżku. Poza tym kobiety zwykle do seksu podchodzą inaczej niż mężczyźni i wolałaby uniknąć by jej brat złamał serce kolejnej niewieście, albo zaliczył podobnie jak kilka lat temu jego siostra, wpadkę.
- Coś mi podpowiada że to był jednak on, zwłaszcza że niedawno pochowano jego brata. Może nie mógł być na pogrzebie i dlatego wrócił dopiero teraz do miasta? - wspomniała tym samym o przeczuciu, intuicji, którą posiadała każda kobieta. Rosę często potrafiła się nią kierować i teraz miała wtażenie że ma rację, tylko stchórzyła przed konfrontacją.
- Jeśli to on... Myślisz że powinien wiedzieć, że przez parę miesięcy był ojcem? - zapytała bo gdy poszła wtedy do portu powiedzieć mężczyźnie o ciąży i zapytać się o jego zamiary z tym związane, ale zanim doszła do sedna sprawy, pokłócili się i on wsiadł na pokład nie dowiedziawszy się o tym, że jego kochanka spodziewa się dziecka. Pytanie tylko czy powinna rozgrzebywać stare rany czy pozostawić przeszłość w spokoju?
happy halloween
nick
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Miłość, rodzina, bliskość… no zdecydowanie są to pojęcia względne, bo jak zostało już zauważone, każdy może patrzeć na to inaczej i często nawet staranie się o to, by rozwinęły się pozytywne odczucia. W końcu… niektórzy nawet mimo takich starań i tego, że rodzina będzie zawsze blisko nie wykształci tego szacunku, czy właśnie miłości. Wiadomo, nie są to częste przypadki, ale i takie odłamy się zdarzają i nie zawsze da się od tego uciec. Cóż, Luca właśnie był idealnym przykładem, gdzie mogło to być wymieszane, bo jednak w rodzinę bardzo mocno wierzył, równocześnie uważając, że miłość jest nie dla niego i, że może to powodować głównie ból i zawód. Takie dość skrajne wrażenia względem dwóch, poniekąd powiązanych ze sobą rzeczy.
— No raczej. — Odparł, wtórując jej śmiechem, bo mimo, że mówił to całkiem poważnie, i gdyby Rose chciała to naprawdę by z nią w to wszedł, to i tak obracali się teraz już w jakimś stopniu w sferze żartów, mimo, że wynikło to raczej z dość poważnego tematu. Potem oczywiście faktycznie chwilkę się pościgali, bo jeżeli mieli tylko rozmawiać to nie robiliby tego na grzbietach wierzchowców, a na krzesłach w barze, albo w domu u kogoś z nich.
Wzruszył ramionami, na tyle na ile pozwoliła mu na to pozycja, w której w danej chwili się znajdował.
— Skąd mam wiedzieć? Nie znam jej przecież praktycznie, jakbym znał to bym wiedział, że mnie wystawi do wiatru, nie? — Powiedział, z lekką nutą złości w głosie, bo to był naprawdę dla niego drażliwy temat i chyba zawsze na samą myśl o Amelii szybko się denerwował.
— Oczywiście, że tak. Znaczy, może mój urok osobisty i uśmiech swoje też robi, no ale hej, nie zmuszam ich nie? — Odparł, ponownie wzruszając ramionami. Nie przejmował się ich uczuciami, bo taki już niestety był i naprawdę nie miał zamiaru się przejmować tym, czy złamie którejś serce, czy nie, bo… to nie było jego serce, ani tym bardziej jego problem. On swoje miał już złamane, czemu ktoś inny nie miałby teraz tego też doświadczyć?
Zastanowił się przez krótką chwilę, gdy zadała pytanie odnośnie tego, czy powinna poinformować Juliena o fakcie, że Rose miała mieć z nim dziecko.
— Jeżeli to on, to myślę, że… chyba tak? Tak sobie myślę, że chyba wolałbym wiedzieć o czymś takim, jakbym był w takiej sytuacji, nie? — Stwierdził, próbując poniekąd postawić się w sytuacji jednak z jego perspektywy.
— Ale nie musisz, wystawił Cię do wiatru, to jak się nie będziesz z tym czuła komfortowo, to nic nie rób, po prostu. — Dodał, bo jednak szybko przypomniał sobie, że najważniejszym było to, co czuła i czego potrzebowała Rose, jego siostra, a nie poniekąd obcy facet, który no wystawił tę jego siostrę do wiatru.

Rose Hepburn
sumienny żółwik
mkj
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Luca Hepburn

Wbrew pozorom ona również miała już "miłość" i "rodzinę", bo to owocem miłości było właśnie to dziecko, które przez krótki czas nosiła pod sercem. A przynajmniej było owocem miłości z jej strony, bo w końcu nigdy nie wyjaśnili sobie z Julienem uczuć, jakie wobec siebie żywili. Czy on też ją kochał, czy to było tylko jednostronne uczucie? Czy to prawda, że skoro był marynarzem to miał kobietę w każdym porcie, więc mu na żadnej tak naprawdę nie zależało? A może było wręcz przeciwnie, zawsze wracał nie dlatego bo tutaj miał dom i bliskich tylko wracał dla niej? Chciałaby w to wierzyć, ale nie była aż tak naiwna. Czy teraz wierzyła w miłość i w to, że będzie jeszcze posiadać rodzinę? Chciałaby, owszem, ale nie była pewna czy zaufa komuś tak jak już raz zaufała mężczyźnie, jakim był Macfarland. Poza tym słyszała że kobiety, które raz straciły dziecko mogą mieć problemy z późniejszym zajściem i utrzymaniem ciąży, więc wizja rodziny szczęśliwej z nowym ukochanym również stawała pod znakiem zapytania. Ale póki nie było żadnego ciekawego mężczyzny na horyzoncie, Rose się niczym nie przejmowała na zapas. Miała za dużo pracy by myśleć o niepotrzebnych rzeczach.
- Twoi koledzy z Shadow dalej mają ze mnie bekę? - zapytała, zmieniając na chwilę temat, nawiązując do tamtej sytuacji, jak zaatakowała kolesia, który się do niej bezczelnie przystawiał. Wiedziała że gdy Luca zainterweniował, tłumacząc że to jego siostra to zaczęły się komentarze typu "ale masz ostrą siostrunię", co ją jeszcze bardziej wkurzało. Naprawdę wszyscy w tamtym klubie traktowali kobiet przedmiotowo i nawiązywali do nich jedynie w kontekście seksualnym? Gdy już dojechali na miejsce, szatynka zsiadła z konia, pozwalając mu spokojnie zjeść na polanie. Ten wcześniejszy wyścig dobrze im zrobił, bo od wiatru nabrała ciepłych rumieńców na policzkach i ogółem na twarzy.
- Wiesz że są dwie strony medalu i ludzie mają swoje powody do danych zachowań. Weźmy na przykład mnie, zamiast powiedzieć facetowi że będziemy mieli dziecko, stwierdziłam że chcę stabilnego związku i żeby nie wypływał w morze, a on mnie nie posłuchał. Może gdybym zaczęła od ciąży to moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. - nie ukończyłabym studiów weterynaryjnych, zerwałabym z tańcem i obecnie miałabym czteroletnie dziecko, a ty byłbyś jego czy jej najlepszym wujkiem, w dodatku ojcem chrzestnym i może nawet świadkiem na naszym ślubie? Dodała sobie tę resztę w myślach, nie wypowiadając ich na złość. Mimo wszystko chciała poznać sytuację z obu stron, zrozumieć czym się kierowała Amelia, rozumiejąc jednocześnie złamane serce brata i wiedząc jak bolesne jest to uczucie. Nie oznaczało jednak ono tego, by ranił inne dziewczyny i łamał im serca bo sam raz został skrzywdzony. To było nie fair, czy on tego kompletnie nie widział?
- Nie mówię że jesteś gwałcicielem przecież. Ale wodzisz je za nos, obiecujesz, nawet jeśli nie słowami to swoim zachowaniem wiele, a potem łamiesz im serca. Naprawdę czy to cię kręci, że ktoś cierpi tak jak ty cierpiałeś? - zapytała, chcąc go uświadomić, że robi źle. Może i nie wpłynie na niego w ogóle, ale nie będzie mogła powiedzieć że ani razu nie spróbowała.
- Wiesz, z jednej strony wciąż jestem na niego zła że dokonując wyboru między morzem a mną wybrał morze, ale jednocześnie czuję że powinien wiedzieć, że był ojcem zanim znów wypłynie i chociaż raz odwiedzić grób córki. Przecież już i tak czasu nie cofniemy, musimy żyć dalej. - zabrzmiało to tak jakby postanowiła i zaplanowała spotkanie z mężczyzną, w celu wyznania mu prawdy sprzed kilku lat. O ile w ogóle się na ten krok odważy.
- Luke, wiem też że cię nie zmienię, ale przynajmniej zapewnij mnie że zabezpieczasz się z kobietami, z którymi lądujesz w łóżku. - nawiązała z powrotem do jego kochanek, którym łamie serca, nie chcąc by historia zatoczyła koło i tym razem drugi z rodziny Hepburn miał nieślubne dziecko wpadkę.
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ
cron