manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
/ kiedyś

Co tu robił? Odpowiedź była dość prosta - jego siostra mieszkała w tej dzielnicy. Miała farmę. Andrew, jako dobry starszy brat, uznał, że powinien pomóc jej w kilku obowiązkach. Trochę to trwało, bo okazało się, że może pomóc jej w kilku rzeczach wymagających silnego, męskiego ramienia i nawet nie zauważył, że zrobiło się już ciemno. Mimo wszystko uznał, że wróci pieszo. Czy to dobry wybór? Raczej tak, bo wypił u siostry piwo, a taki nocny spacerek zdecydowanie sprawi, że alkohol wywietrzeje mu z głowy.
Szedł więc sobie przez Carnelian Land i niczym specjalnie się nie przejmował (bo co może stać się takiemu wielkiemu facetowi), kiedy pierwszy raz usłyszał za sobą dziwny odgłos. Zatrzymał się, spojrzał przez ramię, ale nie dostrzegł nikogo w ciemności. Zapewne coś mu się wydawało. Może to tylko jakieś zwierzę. Jakby nie było, akurat tych można spotkać tu więcej, niż żywych ludzi. Ruszył więc dalej.
Nie odszedł jednak zbyt daleko. Znów ten odgłos. Znów szuranie, kroki... Tym razem nawet się nie zatrzymywał, po prostu się obrócił i przez moment szedł tyłem. Kto wie, być może wróciłby tak do własnej dzielnicy, gdyby się nie potknął i nie upadł. O nie. Nie mógł ryzykować. Nie mógł czekać, aż ktoś faktycznie zacznie go gonić. Postanowił być sprytniejszy. Postanowił, że zmyli pogoń ruchem, którego nikt by nie przewidział - postanowił wskoczyć w zboże. Nie miał pojęcia, czy to zboże siostry, sąsiada czy kogokolwiek innego, ważne, że nikt, kompletnie nikt, go tam nie zauważy. Wszedł więc pomiędzy najbliższe łany, starając się cały czas trzymać głowę względnie nisko, żeby nikt go nie dostrzegł. Tyle tylko, że on nie dostrzegł kończącego się zboża. Wyszedł na drogę, a na drodze...
- O kurwa - rzucił odruchowo, bo na kogoś wpadł, a tego kompletnie się nie spodziewał. - Znaczy... O Boże.
Skrzywił się, bo sam już nie wiedział, co będzie lepsze, kiedy wpadło się na organistkę.

Divina Norwood
ambitny krab
pan Finnigan
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
9.

Jeśli już odwiedzała Carnelian Land, to właśnie w takich porach. Ludzi było mniej, nikt na nią nie patrzył, a poza tym na jednym gospodarstwie sprzedawano jej taniej mleko, jeśli wszystkiego za dnia nie sprzedali. Niestety jednak dzisiaj nie udało jej się trafić na taki dzień, więc zakupiła jedynie trzy jajka, ciesząc się choćby tym. Wracała spokojnym krokiem, nie przejmując się ogarniającą ją ciemnością, próbując nie myśleć o problemach, jakie ostatnio spadły na jej głowę. Ciężko było jej jednak zachować spokój. Może i nie myślała teraz o tym przerażającym człowieku z Shadow, ale i bez tego nie pozbyła się z głowy trosk. Za każdym razem, gdy robiła nawet takie żałośnie małe zakupy, przypominał jej się Geordan, a wraz z jego wspomnieniem przychodziła tęsknota, z którą nie potrafiła sobie poradzić. Gdzie teraz był? Czy miał się dobrze? Modliła się o to każdego wieczoru... może po prostu o niej zapomniał. W zasadzie nie zdziwiłaby się. Ileż można opiekować się przybłędą z lasu, z którą nie ma się nic wspólnego? I tak nadużywała jego dobroci, gdy miała go blisko... Przez wszystkie te myśli straciła być może na czujności, ale przecież nie dbała szczególnie o swoje bezpieczeństwo, więc takie zachowanie z jej strony nie powinno być niczym dziwnym. Nie można tego natomiast powiedzieć o zachowaniu mężczyzny, który nagle wyłonił się ze zboża i cóż, chociaż nie była strachliwa, to jednak podskoczyła, w pierwszej chwili biorąc go za dzikie zwierzę. To trwało sekundy, a jej pleciona siateczka zakołysała się w powietrzu, wypadając z jej dłoni, by po chwili do bluzgów mężczyzny dołączył jeszcze dźwięk tłuczonych jajek.
- O nie - wymsknęło jej się, przez co - co jest trochę absurdalne - to zmarnowane jedzenie stało się dla niej priorytetem, a nie ten osobliwy człowiek ze zboża. Klęknęła nad skorupkami, jakby okoliczności jej na to pozwalały i po chwili wlepiania wzroku w roztrzaskane jajka, uniosła spojrzenie na mężczyznę, marszcząc nieco czoło. - To niebezpieczne tak nagle wyłaniać się z zarośli - zauważyła, nie bacząc na to, że nieznajomy mógł być po prostu kimś niebezpiecznym, kto się na nią tutaj zasadzał. No, a powinna tak do tego podejść, biorąc pod uwagę to, co ostatnio się w jej życiu wydarzyło. Tylko, że on sam zdawał się być zagubiony, a jako, że znajdował się całkiem blisko, a ona przez ojczyma była bardzo wyczulona, wystarczył najdrobniejszy zapach piwa, bądź innego alkoholu, by się skrzywiła. - Jest pan pijany - rzuciła pod nosem, jakby sama do siebie z westchnięciem. Oczywiście oceniła go błędnie, ale na tym aż tak się nie znała, nie wiedząc, że jednym piwem człowiek wcale się nie upije. Jej ojczym na jednym nigdy nie przestawał.

Andrew Finnigan
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Nie chciał jej wystraszyć. Nie chciał nikogo wystraszyć i jeśli miał być szczery, to właśnie ona mocno go przeraziła. Kompletnie nie spodziewał się, że wpadnie akurat na nią. Nie to, żeby była straszna, po prostu wydawało mu się, że jest tu sam. Gdyby nie to, że słyszał jakieś odgłosy, nie zacząłby uciekać, nie schowałby się w zbożu i nie doszłoby do jajecznego wypadku.
- Przepraszam za to - wskazał dłonią na rozbite skorupki. - Odkupię je, dobrze? Odkupię ich więcej. Moja siostra ma farmę. Chyba nie ma kur - zaczął się teraz zastanawiać, czy widział jakiekolwiek w zagrodzie Cobie - ale na pewno zna kogoś, kto je hoduje i ja wszystko kupię i pani doniosę.
Wiedział dokąd. Oczywiście do kościoła, bo przecież nie wiedział, w jakiej mieszkała dzielnicy. Aż tak dobrze jej nie znał. Wiadomo, z widzenia kojarzyli się tu niemal wszyscy, ale to nie to samo. To nigdy nie jest to samo.
- To nie moja wina. Wydawało mi się, że... - zerknął jeszcze w zboże - że ktoś mnie goni.
Tak, teraz zdał sobie sprawę z tego, jak kiepsko to brzmiało. Przede wszystkim brzmiało to jednak prawdziwie. W jego głosie nie było słychać fałszu. Umówmy się, był w takim stanie, że mógłby wymyślać różne niestworzone historie, ale ty razem wszystko działo się na serio.
- Nie jestem - od razu zaprzeczył. - Jestem, okej, ale tylko troszkę. Piłem u siostry, u tej, która ma farmę, ale nie wypiłem dużo. Nie będę agresywny, spokojnie, chce po prostu dojść do centrum. Idzie tam pani?
Bo on chętnie ją odprowadzi! To na wypadek, gdyby ktoś postanowił na nią napadać. A że przy okazji ona też trochę go podprowadzi - same plusy. Nie był zboczeńcem. Był normalnym facetem, który pomógł siostrze, napił się po ciężkim dniu, a teraz chciał dotrzeć do domu.

Divina Norwood
ambitny krab
pan Finnigan
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Na całe szczęście nie bała się aż tak. Owszem, gdy wypadł nie wiadomo skąd, zadziałał szok i stąd ten wypadek, ale teraz, gdy patrzyła na rozbite skorupki, pozostał już w niej jedynie żal. Nie planowała napadać na mężczyznę, czy rościć sobie praw do rekompensaty, musiała mu wybaczyć zgodnie z tym, czego jej nauczono. Trzymanie w sobie urazy byłoby złym posunięciem, chociaż ta często ją kusiła. Była tylko człowiekiem, w dodatku naprawdę cieszyła się na te trzy jajka, trochę uświadamiając sobie przez to, że szczęście niekoniecznie jest dla niej.
- Nie musi pan nic odkupywać, ostatecznie to ja je upuściłam - przyznała zgodnie z prawdą, nie chcąc naciągać go na żadne koszta. Poświęciła jeszcze jedno spojrzenie swojej wielkiej stracie, wskazującym palcem delikatnie tykając jedną ze skorupek, a potem westchnęła cichutko i opierając dłonie na kolanach, uniosła się do pionu. Wtedy też usłyszała od nieznajomego rewelację, która zmusiła ją do spojrzenia w stronę zboża pogrążonego w ciemnościach.
- Och - mruknęła wysilając wzrok, jakby próbowała się czegoś w tym mrocznym obrazku doszukać. - Może rzeczywiście tak było - przyznała, bo przecież Lorne Bay wcale nie było takie bezpieczne, akurat kto, jak kto, ale ona miała na to wszelkie dowody i to nawet nie musiała daleko sięgać pamięcią. - Nie powinien pan tak chodzić po zmroku, a już szczególnie po takich odludziach... nawet nikt tu nie usłyszy wołania o pomoc - poradziła mu, nie mając pojęcia, że jej słowa mogą zabrzmieć jeszcze bardziej przerażająco w całej tej scenerii. Wydawało jej się, że dobrze robi. Pokiwała też głową, gdy wyjaśnił, że nie jest pijany, chociaż nie była pewna, czy powinna mu ufać. W dodatku bała się o niego i jej obecność też niekoniecznie sprzyjała jego bezpieczeństwu, dlatego do jego podpozycji podeszłaby z rezerwą.
- Skoro ktoś pana goni, to raczej nie pan jest agresywny - zauważyła, nadal nieświadoma tego, że nie brzmi to, jak dobre pocieszenie. - Idę do Sapphire River, unikam centrum miasta - wyjaśniła zgodnie z prawdą. - Nie boi się pan mnie? - zapytała wprost, poprawiając uścisk na pustej już plecionej siatce, którą musiała donieść do domu. Innej nie miała, a może następnym razem uda jej się wrócić stąd z jakimś jedzeniem.

Andrew Finnigan
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Ale to ja na panią... na ciebie wpadłem.
Pozwolił sobie przejść na ty, bo jednak widział, że jest mocno starszy, a i widział też, że ma do czynienia z młodą organistką z kościoła. Młodą. Tak, to słowo klucz. Była młoda, więc chyba mógł sobie na to wszystko pozwolić.
- Ja odkupię i przyniosę na plebanię - tak zdecydował i chyba nawet nie chciałby przyjmować do wiadomości sprzeciwów. To jego wina, więc on to naprawi. Znajdzie wiejskie jaja i jej przyniesie, serio. To nie problem. Nie chciał w żaden sposób jej zaszkodzić. Nie chciał nikomu zaszkodzić. Serio. Nie planował tego, że będzie wracać od siostry pod lekkim wpływem. Przecież zgarnąłby wtedy jakiegoś kumpla, żeby go podrzucił, ale że wyszło inaczej...
- Może i nie powinienem, ale jestem facetem i nic złego mi się tu nie stanie - odparł z właściwą sobie pewnością siebie. - Znaczy... Nie to, że chciałbym atakować ciebie, bo nie chcę, serio.
Nikogo nie chciał atakować. Był miłym facetem, po prostu trochę wystraszył się hałasów, a że wyszło tak, a nie inaczej... Zdecydowanie nie był agresywny, przytaknął więc na potwierdzenie.
- Podprowadzę cię kawałek, dobrze? Na wszelki wypadek, gdyby ktoś jeszcze postanowił wyskoczyć przed tobą z pola kukurydzy - uśmiechnął się. Taka sytuacja raczej juz nie nastąpi, ale nigdy nic nie wiadomo, prawda? - A powinienem się bać?
Nie wyglądała jak potwór, nie chciała chyba go zabić, więc czego miał się obawiać? Tego, że ludzie są beznadziejni i mówią o niej różne rzeczy? Przecież to bez sensu, a Andrew zdecydowanie nie był tym facetem, który polega na gadaniu innych. Sam przekona się, czy młoda organistka jest przerażająca.

Divina Norwood
ambitny krab
pan Finnigan
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Nie miała problemu z tym, że zaczął zwracać się do niej na ty, w końcu i tak przemawiała przez niego większa kultura, niż ta, z którą Divina zwykle się spotyka. Nie zaskoczyło ją też to, że wiedział, gdzie przynieść jajka, może tylko była ciekawa z czym wiązała się jego wiedza. Czy po prostu wiedział, kto pracuje w kościele, czy też słyszał na jej temat plotki. Jeszcze nie uciekł, to było plusem, ale raczej nie można było powiedzieć, aby wyglądał na odprężonego.
- Naprawdę nie jest to potrzebne, ale nie mogę panu tego zabronić - przyznała zgodnie z prawdą. Ostatecznie też miło byłoby jednak te jajka mieć, chociaż w życiu nie poprosiłaby o ich odkupienie. Nadal uważała, że też jest temu wszystkiemu winna i żerowanie na cudzej dobroci to złe posunięcie.
- Nie wiedziałam, że nieszczęścia spotykają tylko kobiet - zmarszczyła nieco nos, nie wytykając mu, że jak na kogoś tak pewnego własnego bezpieczeństwa, jeszcze chwilę temu zdawał się być całkiem przerażona. Nie chciała przecież być niemiła. No i w zasadzie sama powinna się obawiać chodzić po takich miejscach, ale prawda była taka, że nie igrała z ogniem dla rozrywki, a z desperacji... życie nie było czymś, czego panicznie się trzymała, a raczej wręcz przeciwnie.
- Jeśli ma pan ochotę - nie bała się, ale może on sam nie czuł się pewniej i wolał, aby kontynuowali spacer we dwoje? Było to dla niej dziwne, w końcu zwykle spacerowała w pojedynkę, bo mało kto chciał z nią mieć coś wspólnego. Jeśli już gdzieś rozmawiała z ludźmi, to zwykle na cmentarzu. Tam często była jedyną żywą osobą, która była w stanie wysłuchać zagubione osoby, cierpiące po bliskiej stracie. Poza cmentarzem jednak ludzie zdawali się jej nie dostrzegać, albo udawać, że nie dostrzegają. - Wiele osób się boi - przyznała spokojnie. - Ostatecznie to pana coś goniło, skąd pewność, że to nie byłam ja? - pytała hipotetycznie, ruszając już z miejsca powolnym spacerem. - Może to, że podąża pan teraz ze mną było częścią większego planu? Powinien pan bardziej na siebie uważać - zauważyła, sama nie wiedząc, skąd u niej taka otwartość. Zwykle nie pozwalała sobie na zbyt wiele słów, ale może to ta ciemność tak na nią działała. Była też w tym wszystkim niesprawiedliwa... w końcu kto, jak kto, ale ona nie miała prawa nikomu wytykać, że ten na siebie nie uważa.

Andrew Finnigan
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Nie był przesądny, nie wierzył w gusła, więc może dlatego niezbyt interesowało go to, kim była, co robiła i dlaczego ludzie mogą uważać ją za dziwną. Gdyby nie zasugerowała, że coś jest z nią nie tak, to sam nigdy by się nie zorientował.
- Niekoniecznie tylko, bo przecież ludzie są różni, ale chyba zgodzisz się ze mną, że jeśli już dochodzi do jakiegoś nieszczęścia, to zazwyczaj spotyka ono kobiety. I ja nie chcę powiedzieć przez to, że jesteście słabą płcią, bo nie jesteście, ale pod pewnymi względami... No, na przykład fizycznymi, kiedy trzeba się bronić, to jednak jesteście.
Tak wyglądało to mniej więcej z jego punktu widzenia. Był facetem, był w miarę silny, więc da sobie radę. Gorzej z paniami. Wiadomo, nie upilnuje każdej, nie każdej pomoże (a mógłby!), ale kiedy będzie trzeba, zrobi swoje. Pomoże.
- Nie, to nie ty. To było coś... - znacznie gorszego, wyższego i straszniejszego. - To nie ty - odparł w końcu, próbując raz na zawsze wyjaśnić tę kwestię. To nie ona go wystraszyła. Ona po prostu pojawiła się nagle tam, gdzie się pojawiła i nic więcej nie dało się z tym zrobić.
- Nawet jeśli jestem jakimś twoim planem, to może wyjdzie mi to teraz na dobre. I nie mów mi "pan". Serio, jestem Andrew - zaznaczył. - Nie możesz być częścią planu, w którym siedzę. Nie, to byłoby za dużo.
Mimo wszystko faktycznie dobrze będzie na siebie uważać, niekoniecznie tylko dzisiaj, ale w ogóle. Miał córkę, nie wypadało, żeby coś mu się stało i żeby to niezrównoważona matka małej przejęła nad nią jakąkolwiek opiekę. Nie, to byłoby już zbyt dużo.
- A mogę spytać... Dlaczego ludzie się ciebie boją?
Może była jakimś seryjnym mordercą, a Andrew o tym nie wiedział? Miał prawo. Nie przebywał w mieście na stałe, często wyjeżdżał mieszkał za granicą, sporo mogło go ominąć.

Divina Norwood
ambitny krab
pan Finnigan
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Przechyliła delikatnie głowę do boku, nieco zaskoczona jego wyjaśnieniami. Miała wrażenie, że bardzo się starał, aby te brzmiały poprawnie, chociaż oboje przy tym wiedzieli do czego zmierza. Nie miałaby mu za złe, gdyby uznał kobiety za słabą płeć, szczególnie, gdy mówił o fizyczności. Ona sama do silnych nie należała, ale inna sprawa, że w razie kłopotów, wątpiła też, że w ogóle próbowałaby się bronić.
- Pewnie ma pan rację, ale ostatecznie... ofiarą często padają zarówno ci, co się bronili, jak i ci, którzy pozostali bierni - pozwoliła sobie na tą szczerość. Grywała na pogrzebach, a i bez tego wiedziała sporo o śmierci. Ta dotykała podobnie mężczyzn i kobiety, ale faktycznie jeśli się bać, to głównie tych pierwszych. Tak się przyjęło i sama Divina również ufniej podchodziła do przedstawicielek własnej płci, jeśli w jej przypadku w ogóle dało się mówić o ufności.
- Nierozsądnie wykluczać zagrożenie - podzieliła się z nim swoją opinią i sama również spojrzała w stronę, z której nagle przybył. Zastanawiała się co go goniło, skoro z takim zapewnieniem przyznał, że nie była to Divina. Może powinna się przestraszyć? A może właśnie przeszła jej koło nosa okazja do skończenia swojego żywota? Westchnęła tylko pod noskiem.
- Na pewno mogę mówić na ty? Wydaje się pan znacznie starszy - wolała się upewnić, nie chcąc go zmuszać do tej poufałości. Zawsze wyrażała się z szacunkiem do starszych, chociaż naturalnie nie wymagała tego samego od innych. Ruszyła wraz z nim, przez ciemną drogę, jedynie udeptaną i gdzieniegdzie oprószoną żwirkiem, całkiem zaskoczona jego pytaniem. Nie migała się od odpowiedzi.
- Bo jestem przeklęta - odpowiedziała spokojnie. Ukrywanie tego nie miałoby sensu. - Wiele osób przeze mnie zginęło - dodała, by nie pomyślał sobie, że wzięła to zniknąć. Przyjemnie byłoby zataić przed kimś tę prawdę, skoro sam jej nie znał, ale nie czuła się z tym zbyt dobrze. - Jeśli jednak będzie pan wolał mnie zostawić, zrozumiem - o tym też chciała go zapewnić, szczególnie teraz, gdy poznał już prawdę na jej temat.

Andrew Finnigan
ODPOWIEDZ