21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Obrazek
   Wyglądał przez szybę. Droga, którą jechali nie była wyjątkowo interesująca, ale było coś dziwnie hipnotyzującego w widoku mijanych słupków drogowych, lub znaków, które w mgnieniu oka przemykały za szybą. Było już ciemno, gdy Oliver podjechał po Duncana i zaproponował wspólną przejażdżkę. Winchester nie miał większych planów na wieczór, więc oczywiście szybko na to przystał. W końcu lepsze było spędzenie czasu z dobrym towarzystwie niż samotnie na kanapie, wlepiając wzrok w ekran telewizora lub laptopa. Teraz oczywiście nic takiego nie robili, a on wgapiał się w szybę, niemniej jednak i tak było to lepsze niż samotność.
   Nie miał pojęcia, gdzie jechali. Oliver miał najróżniejsze pomysły, więc wszystkiego można było się po nim spodziewać. Duncan oczywiście próbował od niego coś wyciągnąć, ale bezskutecznie. Chłopak dawał mu sprzeczne odpowiedzi, ale wydawał się nieco podekscytowany tą wyprawą, więc Duncan idiotycznie wierzył, że ten zabiera go w jakieś miłe miejsce, w którym będą mogli się zrelaksować i odpocząć. Jeszcze nie wiedział, jak ogromne rozczarowanie go czekało.
   – Daleko jeszcze? – powiedział, przerywając panującą jakiś już czas ciszę. Cisza ta zapadła po tym, jak pokłócili się o jakąś głupotę. Duncan lubił się kłócić, a jeszcze bardziej lubił, jak z kłótni wychodził zwycięsko, jednak tym razem Oliver nie chciał przyznać mu racji, co oczywiście wprowadziło Duncana w stan trwającego kilkanaście minut focha. – Za szybą już nic nie widać, więc za niedługo znów będę zmuszony gapić się na ciebie – zagaił, a na usta wkradł mu się jeden z tych jego głupich uśmiechów.
Oliver Marshall
przyjazna koala
Duncan Winchester
20 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Hera, koka, hasz, LSD.. ta zabawa po nocach się śni.
LSD, hera, koka i hasz.. podziel się z Oliverem czym masz!
006.

Mijał kolejne już latarnie na jednej w głównych dróg prowadzących do wyjazdu z Lorne. Z lekko uchylonym oknem, pozwalał, by agresywny wiatr szarpał mimowolnie skręcone i porozrzucane na wszystkie strony ciemne loki, a świst opon świadczący o nadmiernej prędkości pojazdu otulał uszy, wytwarzając idealną muzykę. Kątem oka co jakiś czas spoglądał na swojego towarzysza, który z nieznanego mu powodu PONOWNIE postanowił się obrazić jak mała dziewczynka.
Czasami sam Oliver zastanawiał się, jakim cudem i dlaczego wciąż zadawał się z Ducanem. Byli kompletnymi przeciwieństwami, rozjezdnią charakterów, która nie spotykała się nawet na moment - on porządny, ułożony, z perspektywą na życie, a Ollie? No cóż, jebany ćpun z zadatkiem na seryjnego mordercę - a jednak. Jednak Marshall wciąż, na swój popierdolony sposób delektował się jego towarzystwem. Z uśmiechem przyjmował jego poirytowanie, zdenerwowanie i tę niewielką żyłkę na środku czoła, która pojawiała się u Winchestera za każdym razem, gdy prawił mu kazania na temat wciągania krasek, pulsując nierównym tempem.
Uśmiechnął się po nosem, słysząc kolejne westchnięcie kumpla, wyciągając z kieszeni niewielkiego skręta. Malutkiego, lecz idealnie skręconego gibonka, który już po chwili wylądował między jego zębami. Skręcił nieco bardziej okno, by nie odjebać w środku jebanej hasz komory i pogrzebał w spodniach w poszukiwaniu zapalniczki.
Jeszcze trochę. Coś ty taki niecierpliwy, co? — odpalił zielsko, spoglądając na Ducana, by już za moment otulić jego twarz smugą dymu — Szczerze mówiąc nawet nie wiem, dlaczego czekałeś tak długo, żeby móc się na mnie pogapić. Przecież wiadomo, że jestem tu najlepszym widokiem — wyszczerzył się głupio, przytrzymując filtr między białymi zębami. Wiadomo przecież nie od dziś, że Oliver szczycił się niezwykłą skromnością, którą pokazywał przy każdej możliwej okazji.
Mogę cię nawet potrzymać za rączkę, gdybyś bał się ciemności — rzucił zadowolony, wracając wzrokiem na drogę. Do celu mieli jeszcze kilkanaście minut jazdy, jednak oczywiście na życzenie Ducana mogli tam być o wiele szybciej — ..albo prędkości — prychnął pod nosem, zaciągając się jointem, którego już po chwili podał towarzyszowi, by sam zmienić bieg i wcisnąć pedał gazu. Wyminął kilka aut i nie spuszczając ani trochę z licznika znalazł się na prostej drodze, dodając jeszcze więcej gazu. Zdecydowanie za dużo gazu.
Duncan Winchester
niesamowity odkrywca
Kasik#0245
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Czasami nie miał już do niego siły i wydawało mu się, że najlepszym sposobem na Olivera było po prostu ignorowanie go i jego zaczepek. Problem był jednak taki, że o ile Duncan chciałby żeby było inaczej, to Ollie był całkiem inteligentny i szybko zaczaił, o co chodzi. Chłopak nie chciał się już nabierać na te głupie zagrywki Duncana, bo wiedział, że prędzej czy później Winchester się odezwie. W końcu jechali samochodem sami. Nie było tu innej osoby, z którą można było porozmawiać, a jeśli coś było pewne o Duncanie to to, że lubił rozmawiać. Cisza mu po prostu nie pasowała. Zawsze wychodził z założenia, że jeśli już się z kimś spędza czas, to nie można marnować go na milczeniu. Było to przecież nielogiczne, skoro równie dobrze mógł pomilczeć sobie w swoim pokoju.
   Faktycznie różnili się prawdopodobnie na każdej możliwej płaszczyźnie. Obaj pochodzili z różnych światów, które rzadko się ze sobą łączyły a oni sami mieli niesamowicie dużo powodów do tego, by skakać sobie do gardeł. Ale tak nie było. Duncan lubił ludzi. Czasem nawet za bardzo, co widać na załączonym obrazku, bo nie raz słyszał, że od chłopaka powinien trzymać się z daleka. Wielu z bliskich przyjaciół Duncana twierdziło, że Ollie prędzej skończy w rynsztoku po przedawkowaniu, ale Winchesterowi to nie przeszkadzało. Bo w końcu nie mógł oceniać człowieka po jego czynach, jeśli czyny te nie miał bezpośredniego wpływu na Duncana. A o ile mu było wiadomo, to nikt mu tutaj krzywdy nie robił. Jakby nie było, to Duncan uważał, że nawet potrafił się rozluźnić w towarzystwie Marshalla, tylko nie wiedział, czy był to efekt jego osoby, czy zioła, które nagminnie popalał.
   – Jeśli satysfakcjonuje cię bycie ostatnią opcją z możliwych widoków… – powiedział uszczypliwie, uśmiechając się kącikiem ust. Bez skrępowania wyciągnął chłopakowi skręta z ust i samemu się zaciągnął. Wiadome było, że nie stroni od takich rozrywek i w domu ma swój zestawik do skręcania. Pewnie w kieszeni bluzy miał paczkę po papierosach z kilkoma egzemplarzami, ale o niej Ollie wiedzieć nie musiał, bo zapewne bez skrupułów paczka znalazłaby się u niego. I pewnie jeszcze kłamałby, że pewnie Duncan ją zgubił gdzieś…
   – Musisz się bardziej postarać, jeśli chcesz żebym cię dotykał, strach na mnie nie działa – powiedział. No cóż, nie bał się ani ciemności ani prędkości. Chociaż sam pewnie nie zachowywałby się na drodze tak, jak to robił właśnie Ollie, ale nie bał się, że coś mogłoby im się stać. Wierzył w umiejętności swojego towarzysza i wierzył, że nie chciał on, by się rozbili. Pociągnął kolejnego bucha, a dym wypuścił za szybę. Wiatr przyjemnie rozwiewał mu włosy, kiedy to opuszczona szyba pozwoliła na wpuszczenie podmuchu do samochodu.
   – Wiem, że coś kombinujesz, co mi się pewnie nie spodoba. Nie wiem tylko co to takiego – stwierdził. Znał go już wystarczająco długo, by wiedzieć doskonale że Oliver wymyślił coś głupiego, bo gdy robią normalne rzeczy, to chłopak zazwyczaj mówi mu, co planował.
Oliver Marshall
przyjazna koala
Duncan Winchester
20 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Hera, koka, hasz, LSD.. ta zabawa po nocach się śni.
LSD, hera, koka i hasz.. podziel się z Oliverem czym masz!
Oliver lubił milczeć.
Nie przeszkadzała mu cisza.
Co więcej, przez większość czasu chłonął z niej więcej niż mogłoby się wydawać. Lubił porządkować myśli, cieszyć się chwilą, obserwować, a niekiedy po prostu wprawiać tym innych w zakłopotanie i dyskomfort. Ludzie zazwyczaj nie potrafią w towarzystwie siedzieć cicho. Presja rozmowy rozpierdala ich do środka, a przekonanie, że milczenie jest niezręczne wręcz doprowadza do szaleństwa, wprawia w stan stresu, w którym zaczynają desperacko wertować potencjalne tematy, byleby zagadać. Byleby gadka jakoś się kleiła. On tak nie miał. Nie potrzebował zagadywać. Wychodził z założenia, że temat albo wychodzi sam z siebie, naturalnie albo po prostu niedane jest w danej chwili rozmawiać.
Szczególnie siedząc w samochodzie z Duncanem pasowała mu cierpliwa cisza. Nie dlatego, że nie chciał z nim rozmawiać (wiadomo, że gdyby nie chciał to po prostu by nie zapraszał go ze sobą), po prostu doskonale wiedział, że kiedy gadka zacznie się kleić, chłopak w końcu zapyta gdzie tak właściwie jechali, a na to akurat Oliver wolał nie udzielać odpowiedzi.
Złotko — wcisnął mocniej pedał gazu, wypuszczając na twarz ten swój charakterystyczny, durny uśmieszek i spojrzał na przyjaciela, kompletnie ignorując drogę przed sobą, co na dobrą sprawę do najmądrzejszych nie należało, biorąc pod uwagę, że na liczniku widniało już uczciwe sto pięćdziesiąt — Ja nigdy nie jestem ostatnią opcją — zacmokał w powietrzu, nie spuszczając oczu z jasnych ślepi Winchestera. Dodał gazu. Samochód mknął przez pustą drogę jak szalony, pozostawiając po sobie jedynie głośny świst otoczenia. Każdy normalny człowiek już dawno obsrałby się w gacie, jednak Dun wydawał się pozostawać niewzruszonym, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
Taki odważny jesteś? Nie boisz się, że zaraz wylądujemy w rowie? — Marshall doskonale znał tę trasę i mógł sobie pozwolić na tak ironicznie niebezpieczną jazdę, jednak tamten o tym nie wiedział, co tym samym czyniło go równie szalonym i zdrowo popierdolonym jak Ollie. Coś pięknego. Takich lubił najbardziej — Lubisz adrenalinę, co Winchester? — przycisnął jeszcze mocniej pedał, czując drgania kierownicy. Jakieś auto minęło ich z naprzeciwka trąbiąc ostro, jednak on nic sobie z tego nie zrobił i wciąż trwał ze wzrokiem wbitym w kumpla, chłonąc z tej chwili zdecydowanie o wiele więcej niż powinien. Był szalony. Był popierdolony. I jakby na to nie spojrzeć - mógł ich właśnie zabić.
Nic z tego się jednak nie stało, bo kiedy licznik przekroczył dwieście, Ollie zmienił nogę na przeciwny pedał i gwałtownie, z obrzydliwym piskiem opon zahamował. Szarpnęło. Mocno. Poleciał lekko do przodu, jednak silne pasy od razu ściągnęły do z powrotem na fotel. Serce waliło mu głośniej niż uderzenia młota. Uwielbiał ten stan.
No. Jesteśmy — zawiadomił, poprawiając rozpierdolone na wszystkie strony niesforne loki, po czym spojrzał na kumpla, uważnie analizując jego aktualny wyraz twarzy — Dobrze, że zapiąłeś pasy, bo już byłbyś po drugiej stronie ulicy — prychnął, odpinając swoje — Czekasz tu, czy chcesz iść ze mną? — rzucił mu pytające spojrzenie, wyciągając tym razem czerwone Marlboro i odpalając jednego.
Duncan Winchester
niesamowity odkrywca
Kasik#0245
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Zawsze mówiło się, że milczenie jest złotem, ale Duncan zawsze wychodził z założenia, że po to miał język, żeby go używać. Nie przepadał za milczeniem, ale nie przeszkadzało mu ono aż tak, żeby miał usilnie szukać tematu do rozmowy. Teraz na przykład doskonale wiedział, że Ollie był z tych, którzy mogli się nie odzywać przez długi czas, więc wszelkie starania wzbudzenia zainteresowania milczeniem zdawały się na nic. Co i tak nie przeszkadzało Duncanowi próbować. Szybko jednak dał za wygraną, bo jednak skoro już się spotkali, to nie wypadało siedzieć cicho. Niestety misterny plan Marshalla wypalił i Duncan długo nie zapytał, gdzie tak właściwie jadą, chociaż na pewno kolejne przejażdżki nie obędą się bez konkretnego wywiadu.
   – Masz wysokie mniemanie o sobie – stwierdził, wzruszając ramionami. Lubił spędzać z Oliverem swój czas, bo zawsze robili coś ciekawego. Osobowość chłopaka, chociaż troszkę problematyczna, zawsze sprawiała, że Duncan mógł się nieco rozluźnić i nie chodziło tu o to, że wspólnie palili skręty i żartowali z różnych rzeczy. Ciemnowłosy po prostu roztaczał przyjemną aurę, z której Duncan lubił korzystać. – To urocze, że sądzisz, że nie jesteś nigdy ostatnią opcją, ale pamiętaj, życie pokazuje, że zawsze może być ktoś lepszy od ciebie – powiedział z odrobiną goryczy w głosie, bo była to nauka, jaką wyciągnął ze swojego życia. W każdej dyscyplinie znalazłaby się osoba, która pod jakimś względem była lepsza. Ta myśl zmuszała Duncana do tego, by chcieć uczyć i szkolić się jeszcze więcej, a perfekcjonizm zaczął powoli wchodzić mu w nawyk. Nie mógł sobie pozwolić na zadowalające efekty, bo w jego słowniku zadowalające było negatywnym komentarzem.
   Winchester nie był wyśmienitym kierowcą, a przynajmniej nie uznawał się za takiego. Czasami wsiadał za kierownicę, ale zdecydowanie bardziej wolał przemieszczać się rowerem lub pieszo. No i oczywiście nie miał nic przeciwko temu, by go wożono. Uważał się bowiem za idealnego pasażera. Szybka jazda nie była jednak czymś, co mu się podobało i z chęcią powiedziałby, co o tym myśli, ale coś podpowiadało mu, że Oliver właśnie się podpisywał i cicho liczył na jakiś komentarz ze strony Duncana. Winchester nie mógł mu dać tej satysfakcji, więc pomimo tego, że pośladki miał spięte tak, że mogłyby rozłupać orzechy, to jednak na jego twarzy panował spokój.
   – Ufam twoim umiejętnościom za kółkiem – uśmiechnął się lekko. Nie ufał. Miał wrażenie, że zaraz wylądują w rowie i nie wyjdą z tego wszystkiego żywi. Jechali pustą drogą, przy której pełno było drzew, więc Winchester miał wrażenie, że zza każdego drzewa wyskakuje jakieś zwierzę. Wiadomo, że takie rzeczy się zdarzały. W końcu jednak zahamowali. Duncan miał wrażenie, że mózg ucieka mu z czaszki przez nos. Odwrócił się w stronę swojego znajomego, który uśmiechał się głupio, po czym strzelił mu prosto w tył głowy. Szybko otworzył drzwi i wyszedł z samochodu. Musiał odrobinkę ochłonąć.
   – Mówił ci ktoś, że jesteś idiotą? Takim hamowaniem mogłeś połamać nam wszystkie żebra! Mam ciekawsze plany na resztę roku, niż leżenie plackiem w łóżku –powiedział. Szybka jazda mu nie przeszkadzała, ale takie gwałtowne hamowanie mogło się skończyć równie źle, co wypadek. Duncan już czuł ból mostka i klatki piersiowej.
Oliver Marshall
przyjazna koala
Duncan Winchester
20 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Hera, koka, hasz, LSD.. ta zabawa po nocach się śni.
LSD, hera, koka i hasz.. podziel się z Oliverem czym masz!
Oj już tak nie dramatyzuj — pomasował tył głowy, w który właśnie dostał dzbana i wyszedł z auta zaraz po kumplu. Przeszedł na przód i wskoczył na maskę, zaciągając się dopiero co odpalonym papierosem — Nie było wcale tak szybko — zacmokał niewinnie, chociaż dobrze wiedział, że jechali z popierdolenie wielką prędkością i jeden nieodpowiedni ruch mógł rozpierdolić ich w drobny mak i tyle by z nich było, całej tej przyjaźni i świetlistej przyszłości Duncana, bo Ollie to i tak takowej nie miał, wiec chuj z nim.
Dopalił papierosa, czekając aż przyjaciel nieco ochłonie, po czym zeskoczył z maski i wrócił do środka wyłączyć silnik. W końcu każdy dobry kierowca wie, że trzeba dać furze ochłonąć, zanim się ją wyłączy, a przecież Marshall traktował ten samochód jak własne dziecko, którego nigdy nie będzie mieć.
To idziesz ze mną czy nie? — dopytał głupio, bo nie wiedzieć czemu wciąż nie doczekał się odpowiedzi od Winchestera (ja też nie wiem czemu nie, wiec pozwolę sobie odpowiedzieć za niego xd) — Nie mam całego dnia, ruszaj sie — jednym przyciskiem zamknął furkę i ruszył przed siebie, kątem oka wypatrując kumpla, który wydawał się toczyć jak mucha w smole. Jak tak dalej pójdzie to nigdzie nie zajdą, a drogi jeszcze było kawałek. W końcu nie przyjechali tu na pokaz fajerwerków - Ollie nie mógł zaparkować tuż przy samym miejscu docelowym, żeby uniknąć ewentualnego przypału.
Stary tylko zachowuj się tam. Nie palnij przypadkiem nic głupiego — ostrzegł go jeszcze na ostatniej prostej, wciąż nie dając jakichkolwiek informacji — Bo będziemy miec przejebane — rzucił mu żałosne spojrzenie, następnie skręcając w ciemną uliczkę, na której końcu znajdował się prostokątny, metalowy magazyn. Oliver zbliżył się do drzwi, wystukując odpowiednią kolejność uderzeń, spychając Duncana za siebie niczym starszy brat. A tak na serio po prostu trochę cykał się o jego niewyparzoną gębę. Drzwi głośno zaskrzypiały i już po chwili ukazał się w nich wysoki, łysy typ, którego spojrzenie od razu padło na kumpla z tyłu.
Jest ze mną — upewnił Sebiksa (bo tak na pewno się nazywał, w końcu to diler, a każdy diler nazywa się Sebiks), po czym ruszył do środka. Doskonale wiedział gdzie się kierować, w końcu nie był to jego pierwszy raz. Wszedł do niewielkiego pokoju po prawej, witając się uściskiem dłoni z otyłym brunetem — To, co zawsze. Chyba, że masz trochę więcej Moly na zbyciu to wezmę. Ostatnio trochę więcej imprezuje — zaśmiał się głośno, puszczając do niego oczko i poprawiając roztrzepane włosy. Już miał wyciągać odpowiedni plik z kasą zawędzoną od ojca, kiedy Sebiks 2.0 spojrzał za jego ramię w kierunku Duncana.
Dla ciebie coś będzie? Czy tak sobie tylko kurwa przyszedłeś popatrzeć? - syknął, prostując się na krześle.
Duncan Winchester
niesamowity odkrywca
Kasik#0245
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   – Głupi jesteś – stwierdził, zamykając za sobą drzwi do samochodu. Oliver ledwo ich nie zabił i jeszcze twierdził, że to Duncan dramatyzuje. Winchester oczywiście miał nadzieję, że jego towarzysz zdaje sobie sprawę z tego, że faktycznie wystarczyła chwila nieuwagi, żeby doprowadził do nieszczęścia. Ale z drugiej strony nic im się nie stało, a Duncan wyznawał zasadę, żeby nie rozpamiętywać przeszłości, jeśli nie przyniosła ona negatywnych skutków. Odrobina stresu i nerwów nie była jeszcze na tyle poważna, żeby miało mu to zepsuć resztę wieczoru. Spojrzał na chłopaka spode łba, po czym szybko poprawił włosy, odgarniając kilka kosmyków, które znalazły się na jego czole w wyniku ostrego hamowania.
   – Idę, nie będę tu stać jak idiota – mruknął, nie zdając sobie sprawy z tego, jak wielki błąd popełnia. Nie chciał jednak stać samotnie w miejscu, którego nie znał. Nie wiadomo ile Olivera nie będzie, tak samo jak nie wiedział, kto mógł się kręcić po tych terenach. Lepiej było się trzymać znajomych. No i jak się okazało podążenie za przyjacielem było dobrym posunięciem, biorąc pod uwagę, że oddalili się od samochodu na dość sporą odległość. Niemniej jednak z każdym kolejnym krokiem Duncan nabierał coraz większych obaw co do całej tej wędrówki. Obawy oczywiście się potwierdziły.
   Duncan nie chciał zawsze wychodzić na tę osobę, która miała wiecznie kij w tyłku, ale w chwili, w której zobaczył ciemną uliczkę i dziwny magazyn. Zaklął pod nosem, bo po swoim przyjacielu mógł spodziewać się wielu rzeczy i prawdopodobnie właśnie zbliżali się do najgorszego, co mógł sobie wymyślić. Nie miał oczywiście zielonego pojęcia, gdzie tak w ogóle są, ale coś mu podpowiadała, że nie było to dobre miejsce, a zazwyczaj jego przeczucie nigdy go nie zwodziło. Spojrzał na przyjaciela, gdy ten pouczał go, żeby nie mówił nic głupiego, z trudem powstrzymując się przed jakimś komentarzem. Na całe szczęście nie powiedział niczego nierozsądnego, bo szybko jego oczom ukazał się podejrzanie wyglądający mężczyzna. Zrobił taktyczny krok w tył, stając za Oliverem, który jak widać znajdował się w doskonale znanym sobie miejscu, więc pozwolił mu działać. Wiedział, że miejscówka była podejrzana i nie mylił się. Jak stąd wyjdą, to Oliver dostanie w łeb tak mocno, jak jeszcze nigdy w życiu.
   – Przyszedłem popatrzeć – odpowiedział szybko, troszkę bez namysłu, ale cóż innego miał powiedzieć? Przecież nie mógł zbyć gościa milczeniem, a żadnych dziwnych rzeczy nie chciał stąd wynosić a tym bardziej kupować. Nie mówiąc już nawet o tym, że średnio chciał oddychać obecnym tutaj powietrzem.
Oliver Marshall
przyjazna koala
Duncan Winchester
20 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Hera, koka, hasz, LSD.. ta zabawa po nocach się śni.
LSD, hera, koka i hasz.. podziel się z Oliverem czym masz!
Oliver nie pamiętał już jak to było nie ćpać. Nie pamiętał też kiedy ostatni raz zasypiał na trzeźwo, nie zerując przynajmniej jednego browara. Czy widział w tym coś złego? Nie zastanawiał się nad tym. Nie dbał o to. Żył z dnia na dzień, nie przejmując się jutrem. Nie musiał. Ojciec i tak za wszystko płacił, urobić się nie trzeba było, a wszystkie te rarytasy zła tego świata stały na wyciągnięcie ręki. Grzechem by więc było nie skorzystać i nie brać garściami.
Z szerokiej kieszeni kurtki wyciągnął wcześniej odpowiednio wyliczony plik z pieniędzmi zajebanymi od ojca. Spoko. Nawet nie zauważy. Starszy Marshall takimi kwotami płacił za taksówki, a kiedy kończył się papier w toalecie studolarówkami właśnie podcierał swoje dziane cztery litery. Nie było go szkoda.
Przekazał gotówkę Sebiksowi, stając nieco z boku i pozwalając mu wszystko przeliczyć. Kątem oka spojrzał na Duncana - nie wyglądał na zadowolonego. Czyżby coś mu nie pasowało? Czyżby był w lekkim szoki co do miejsca, w jakim się znaleźli? Czyżby agresywne pytanie dilera nieco zbiło go z tropu i wprowadziło w dyskomfort? Wszystkie te pytania postanowił jednak zadać dopiero po wyjściu z magazynu. Tak dla bezpieczeństwa.
Rozumiem, że wszystko się zgadza? — upewnił się jeszcze, co by nie stracić miana ulubionego klienta, po czym odebrał od Seby kilka woreczków z idealnie odmierzonym białym proszkiem, kolorowymi tabletkami w kształcie dinozaurów i pukiel zielska, tak dla utrzymania standardów — Dzięki. Jak zwykle przyjemność robić z wami interesy — zagaił, pakując wszystko starannie do obszernej kieszeni, w której jeszcze przed chwilą spoczywał gruby plik hajsu — To co, będziemy się już zbierać. Kumpel nieco się zawstydził biedaczek, to jego pierwszy raz. Następnym razem na pewno coś kupi, panowie. Spokojna głowa — zapewnił łysego i żegnając się uściskiem dłoni, wykonał szybki obrót na pięcie i popychając ramie Duncana skierował ich w stronę wyjścia.
Język zgubiłeś, czy co z tobą? — spytał, kiedy już wyszli na świeże powietrze, a chłodny wiatr otulił rozgrzaną twarz. Z kieszeni spodni wyciągnął bletki i nie czekając nawet na odpowiedź przyjaciela, zaczął zabierać się za skręcanie kolejnego już tego wieczoru gibona — Ciepło dzisiaj, nie? — zagadał, skupiony na rozdrabnianiu wysuszonych listków, w końcu zdając sobie sprawę, że Winchester wciąż nie dołączył się do rozmowy — Stary, co z tobą? — spytał w końcu, na moment zaprzestając wszystkich czynności i wbijając wzrok w kumpla.
Duncan Winchester
niesamowity odkrywca
Kasik#0245
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Czekał cierpliwie na to, aż cała ta przygoda w tym miejscu się skończy. Naprawdę, ostatnim czego potrzebował była wizyta w jakimś dziwnym magazynie z rozkręcającą się dilerką. Nie miał nic do narkotyków i osób, które się nimi raczyły. Uważał, że gdyby narkotyki zostały zalegalizowane i odpowiednio uregulowane, to nie byłoby aż takiego problemu z uzależnieniami i przestępczością. Może był naiwny, że tak myślał, ale wydawało mu się to wyjątkowo logiczne. Sam jednak nie chciał się bawić w takie rzeczy. Miał to za równię pochyłą, która zepchnęłaby go w najgorsze. Nie chciał pójść na dno, wierząc, że ma przed sobą całkiem niezłą przyszłość. W końcu miał zostać prawnikiem i chociaż zdawał sobie, że w tym środowisku nie brakowało różnych białych proszków, to on miał zamiar skutecznie się przed tym bronić. W końcu i tak nie palił, a alkohol mocno ograniczał. Miał więc wrażenie, że i z narkotykami wszelkiej maści da sobie radę.
   Wpatrywał się w jakieś mało ważne miejsce. Miał wrażenie, że lepiej będzie, gdy nie zarejestruje zbyt wielu szczegółów, a już na pewno nie chciał gapić się na obecnych tam ludzi. Poza Oliverem nie chciał znać nikogo. Im mniej wiedział, tym lepiej dla niego i innych. Olivera nie miał zamiaru oceniać, chłopak mógł sobie robić, co chciał, był jednak zły o to, że ten go tu przywiózł. Na szczęście po chwili, która wydawała się trwać wieczność, Ollie załatwił wszystko i mogli na spokojnie wyjść z magazynu.
   – Nie mogę uwierzyć, że mnie tu zabrałeś – powiedział z wyrzutem. Nie obchodziło go, co chłopak miał zamiar zrobić ze sowimi zakupami. Nie interesowało go również to, jak bardzo szkodliwe było to wszystko co kupił, bo jeśli chciał niszczyć swoje zdrowie, to Duncan nie miał zamiaru stać mu na drodze. Był zły z czysto egoistycznych pobudek. Bał się, że w każdej chwili może pojawić się tu policja i zgarną go za samo przebywanie w tym miejscu, bo jak niby miał wyjaśnić, że przyjechał tu nie wiedząc, że sprzedaje się tu narkotyki i że sam nic nie chciał kupić. Przecież była to najgorsza wymówka na świecie i nawet on by w nią nie uwierzył. Jego kariera poszłaby do kosza.
   – Mogłeś uprzedzić, zostałbym w samochodzie – dodał po chwili, krzyżując ręce na piersi. Już wolał siedzieć w samochodzie w jakimś pustkowiu niż w tym cholernym magazynie.
Oliver Marshall
przyjazna koala
Duncan Winchester
20 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
Hera, koka, hasz, LSD.. ta zabawa po nocach się śni.
LSD, hera, koka i hasz.. podziel się z Oliverem czym masz!
Nie wiedział o co mu chodzi. Serio, nie miał bladego pierdolonego pojęcia, o co ta cała afera. Przecież Duncan sam chciał się z nim spotkać i pojechać po dragi. No dobra, może niekoniecznie świadomie pojechać po dragi, ale przecież musiał się chyba domyślić, że wypad za miasto o drugiej w nocy nie był spontaniczną wycieczką do wesołego miasteczka, tak o, żeby poszaleć na diabelskim młynie, prawda? Znał Olievera na tyle długo, że nie trzeba było być wielkim, elokwentnym filozofem, by na to wpaść, dlatego też Marshall w żadnym stopniu nie poczuwał się do winy za ten zły nastrój kumpla.
Nie rozumiem, w czym problem — wzruszył ramionami, oparty o chłodną maskę samochodu, pociągając bucha z idealnie skręconego jointa — Chyba nie myślałeś, że jedziemy na grzyby, co? — prychnął pod nosem, wypowiadając na głos własne rozkminy, tym samym rzucając mu rozbawione spojrzenie. No kurwa, trochę radości z życia. Przecież wcale nie było tak źle. Szybka akcja. Ściągnął kolejnego bucha, obserwując jak Winchester krąży przy furze, jakby nagle dostał owsików. Normalnie jeszcze trochę i wykręci dziurę do samego jądra ziemi.
Słuchaj, Dunki — odbił się na równe nogi i ruszył w jego kierunku, zastanawiajac się w myślach jak bardzo za moment dostanie po mordzie. Stanął z nim twarzą w twarz, ujmując nabite od mięśni ramię — Nie możesz się tak denerwować. Złość piękności szkodzi, nie słyszałeś? — udał zmartwionego, układając usta w niewielką podkówkę, jakby faktycznie przejął się stanem towarzysza.
No przecież nie możesz się wiecznie na mnie wkurwiać. To tylko trochę towaru, nic wielkiego. No dalej, stary. Moge ci obciągnąć, jeśli to ma ci poprawić humor — durny uśmiech numer cztery wypełznął na jego twarz, sprawiając, że wyglądał jak dziecko, które matka właśnie przyłapała na zjedzeniu całej tabliczki czekolady. No jak już gała go nie przekona, to Ollie nie miał pojęcia co.

Duncan Winchester
* I przepraszam najmocniej za tak obrzydliwy zapłon w postach, obiecuje poprawę. Prosze kochaj mnie dalej
niesamowity odkrywca
Kasik#0245
21 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Westchnął, wywracając oczami. Nie miał ochoty dyskutować z Oliverem, dla którego ewidentnie nie liczyło się zdanie innych ludzi. Oczywiście Duncan często lubił robić rzeczy, które były wbrew woli innych, ale nigdy nie były to tak nieodpowiedzialne sprawy jak zakup narkotyków. O nic innego się nie rozchodziło, jak właśnie o to, że Oliver wystawił ich obu na niebezpieczeństwo. Nawet jeśli sam czuł się tutaj komfortowo, to Duncan odbierał odmienne wrażenia i raczej nie przypadł do gustu mężczyznom, którzy znajdowali się w magazynie.
   – Ale nie sądziłem, że zabierzesz mnie na zakupy narkotyków – prychnął, bo oczywiście nie myślał, że jadą zbierać grzyby w środku nocy. Miał nadzieję, że jadą zjeść jakieś fastfoody i wrócą do domów, by radośnie położyć się w swoich łóżkach. Był okropnie naiwny. Obiecał sobie, że był to pierwszy i ostatni raz, kiedy zgodził się na takie wypady. Przetarł twarz dłonią, mając nadzieję, że szybko ochłonie, ale za każdym razem, gdy spoglądał w stronę swojego przyjaciela, złość na nowo w nim wzrastała.
   – Cieszę się, że w nosie masz swoja przyszłość, ale ja nie po to jebię na studiach i stażu, by przez twoje ciągoty zaprzepaścić to wszystko – powiedział. Nawet nie chciał myśleć o tym, co by było, gdyby złapała ich policja. Nawet nie wiedział, jak miałby się z tego wytłumaczyć. Być może przesadzał, ale zawsze zakładał najgorsze, więc i w tym wypadku nie było inaczej.
   – Jedyne co chcę, to żebyś odwiózł mnie do domu – mruknął na szybko i wsiadł do samochodu, trzaskając przy tym drzwiami. Był zły i jasnym było, że o takie coś mógł się obrażać bardzo długo. Nie przeszkadzało mu to. W sumie było to nawet dla niego dobre rozwiązanie, bo nie chciał nawet oglądać Olivera.
Oliver Marshall
przyjazna koala
Duncan Winchester
ODPOWIEDZ