barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
outfit

Każdy czasem robi zakupy, prawda? Luca miał do tego jeszcze taką świetną opcję, że czasem służył za pomagiera na takich własnie zakupach. Mieszkał na farmie u pani Kowalskiej, która była przekochaną, ale też trochę wścibską starszą panią, która bardzo chętnie wykorzystywała to, że Luca ma samochód, prowadzi i często w ciągu dnia ma czas na to, żeby z nią po prostu pojechać na zakupy. Mieszkali na farmie i część rzeczy tam faktycznie w ogródku mieli zasadzone, ale to było coś co doglądała sama pani Kowalska, a nie Luca (bo ten i tak rzadko jadł w domu, chociaż się zdarzało!), no ale i tak raz na jakiś czas jakieś normalne rzeczy kupić trzeba, na samym jedzeniu z farmy żyć się przecież nie da, zwłaszcza, że w tym ogródku, który pani Kowalska była w stanie jeszcze pielęgnować nie rosło przecież wszystko, tylko jakieś warzywa co najwyżej. Nie znam się, więc pewnie wszystkiego co potrzebne tam mieć nie mogła.
Dlatego też raz na jakiś czas punktem, w którym się zatrzymywali był sklep ze zdrową żywnością, który był prowadzony przez kogoś, kogo pani Kowalska znała, nie pamiętał już bo pewnie nie słuchał jakoś bardzo uważnie, kiedy ta opowiadała, że tam jakiś wnuk wujka ojca syna córki brata, bo to pewnie była skomplikowana sytuacja rodem z jakiejś Mody na sukces, czy innego Klanu i... no nie interesowało go to z dwóch powódów:
a) miał to gdzieś;
b) nie było mu to do niczego potrzebne;
Czyli w sumie to jeden powód, ale tak ładnie rozpisany na dwa podpunkty.
No i dzisiaj też był właśnie ten dzień, kiedy pani Kowalska zażyczyła sobie wizyty w tym sklepie przy okazji zakupów w jakimś markeciku, czy co tam w Lorne było. Luca jak zwykle nie miał większego wyboru, ale też z powodu własnej dobroci się na to zgodził, i... tak się tutaj znalazł. Co prawda został w samochodzie, kiedy pani Kowalska poszła na te swoje zakupy związane ze zdrową żywnością, bo jak ona to mówiła "chemii jeść nie będzie, a jak coś jest zdrowe, to jest zdrowe i woli zdrowe." Proste, prawda?
Siedział tak w tym samochodzie tylko przez krótką chwilę, bo w zasadzie kiedy pani Kowalska poszła, to on powiedział, że nie idzie bo sklepik duży nie jest i pewnie tam się by musieli przepychać w środku, to poczeka. Logiczne, prawda? No tak! Wszystko było wspaniale, do momentu kiedy jakąś minutę później nie zdał sobie sprawy z tego, że pani, której dzisiaj robił za szofera zostawiła w samochodzie portfel, portmonetkę, czy co ta kobieta starej daty mogła używać za przedmiot do przechowywania pieniędzy. Rzucił coś pod nosem, zgarniając ten jej nieokreślony przedmiot i wyszedł z samochodu, oczywiście go zamykając, żeby przypadkiem nikt jego rzęcha nie chciał ukraść. Dobra, może nie rzęcha, bo był to nawet ładny samochód i przede wszystkim zadbany, ale tak sobie lubił o nim mówić. Ruszył od razu do samego sklepu i kiedy tylko wszedł do tego niewielkiego budynku, to od razu dostrzegł panią Kowalską, która pewnie za punkt honoru wzięła sobie wytłumaczenie różnicy między jakimiś przecierami jakiejś młodej kobiecie, która była teraz obrócona do niego plecami.
— Pani Kowalska... zapomniała Pani pieniędzy, jak pani chciała zapłacić? — Powiedział, od razu robiąc do niej te dwa, czy trzy kroki niwelując między nimi dystans i równocześnie pewnie wchodząc jej w pół słowa, kiedy mówiła dlaczego ten przecier jest lepszy od tamtego, ale, że w sumie tamten drugi też jest dobry, ale to do czegoś innego. No trudno, będzie musiała potem zacząć od nowa. Oczywiście staruszka obróciła się w jego kierunku i złożyła dłonie jak do modlitwy.
— Dziękuję kochanieńki, co ja bym bez Ciebie zrobiła, właśnie tłumaczyłam tej ślicznotce co powinna kupić bo się wydawała taaaaka zagubiona. — Padło z jej ust niemalże od razu, kiedy wzięła od niego te swoją portmonetkę (czy co by tam miała), ale oczywiście Luca za bardzo się tą historią nie przejął, ale to raczej dlatego, że kojarzył tę dziewczynę, którą męczyła Kowalska!

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.

Mia dosłownie nienawidziła zakupów spożywczych. Nigdy nie wiedziała, co kupić, a jak już podjęła decyzję, to później przez długi czas nie miała na tę daną rzecz ochoty. Koniec końców, czasem zmuszała się, żeby zjeść produkt, któremu niebawem kończyła się data ważności, bo nie lubiła marnowania żywności i pieniędzy. Teraz było trochę inaczej, bo ponownie mieszkała z rodzicami i jeśli już wybierała się na zakupy, to zwykle miała przygotowaną przez domowników staranną listę. Dzisiaj było podobnie — co prawda, nie musiała na szczęście jechać do żadnego marketu, wybrała mniejszy sklep ze zdrową żywnością i przesadzonymi cenami, ale wiedziała dokładnie, co musi kupić. Dzięki temu spodziewała się, że proces zakupowy będzie szybki i bezbolesny, a ona zaraz wróci do domu i zajmie się zleceniem, nad którym siedziała pół nocy i całe przedpołudnie.
Nie, to byłoby za piękne.
Mama poprosiła ją o przecier i powiedziała dokładnie, o jaki chodzi. Trzy razy podkreśliła, że ma być ten konkretny, bo taki inny jest zbyt wodnisty, a ten najtańszy to w ogóle nie ma smaku i trudno doprawić całą potrawę. Mia w sumie ucieszyła się z jasnego komunikatu, bo miała pewność, że kupi to, czego rodzicielka oczekiwała i obejdzie się bez kręcenia nosem oraz ponownej podróży do sklepu. No i generalnie byłoby wszystko super, gdyby nie fakt, że akurat tego jednego przecieru nie mogła znaleźć, a mama nie odbierała od niej telefonu, więc nie mogła dogadać się z nią w sprawie jakiejś alternatywy.
Już chciała się poddać, kupić coś innego albo olać temat i pojechać do marketu po równie dobry, ale mniej zdrowy produkt, kiedy zagadnęła ją pewna starsza pani. W pierwszej chwili myślała, że ma jej w czymś pomóc, więc podniosła się z kucek i uważnie słuchała, co kobieta ma do powiedzenia. No i cóż, zamiast prośby o pomoc, Mia otrzymała wykład na temat przecierów pomidorowych, który zupełnie podważał to, co wcześniej powiedziała jej mama. No, lekko ją zamurowało. Nie za bardzo miała kiedy się odezwać, bo miła pani trajkotała jak szalona, więc niestety nie udało jej się zaprotestować ani podziękować za złote rady, o które wcale nie prosiła. Przerwał im dopiero jakiś mężczyzna, którego Mia początkowo nie widziała, ale zaraz odwróciła się i… zamurowało ją po raz drugi. Stanęła jak wryta, trzymając w dłoniach dwa słoiczki z przecierami i zupełnie nie wiedząc, jak się zachować. Pamiętała go, ale dzisiaj, zupełnie na trzeźwo, nie była już taka mocna i pewna siebie, jak ostatnim razem.
Dziękuję pani za pomoc, ale niestety nie ma przecieru, którego szukałam, więc nie będę ryzykować z innym — powiedziała, ciesząc się, że wreszcie ma sposobność jej to zakomunikować. Odstawiła słoiczki na półkę, odgarnęła włosy i raz jeszcze zerknęła na Lucę, który trochę tarasował jej przejście, bo sklep był naprawdę malutki, więc niestety nie mogła się szybko ewakuować, zanim pani Kowalska zdąży zareagować na słowa o innym przecierze, który na pewno nie był tak dobry, jak jej ulubiony!

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Zakupy to generalnie nie był jego żywioł, a na pewno te spożywcze. Jeżeli chodzi o zakupy jakichś ubrań czy coś, to te względnie jak na faceta raczej lubił i nie miał z nimi większego problemu. To też było powodem tego, że w jego szafie było sporo najróżniejszych ubrań i czasem naprawdę miał ciężką zagwozdkę na temat tego co powinien na siebie założyć, bo faktycznie jednak tych ubrań trochę miał. A, że dodatkowo zwracał uwagę na swój wygląd i ubiór, to czasem wręcz stroił się przed lustrem przez dłuższy czas zanim zdecydował, że ma dość i wybierał cokolwiek, albo jeżeli jednak udało mu się wybrać coś konkretnego, to wychodził zadowolony. Przy czym o to jednak bywało ciężko!
Gdyby nie to, że musiał towarzyszyć babince przy zakupach i właśnie ratować ją w takich sytuacjach, kiedy zapominała na przykład portmonetki, czy też po prostu potrzebowała podwózki albo noszenia jej zakupów bo czasem potrafiła naprawdę tego napakować i on nie wiedział kiedy ona tyle rzeczy wrzucała do koszyka, ani tym bardziej skąd ma hajs na to, żeby to wszystko zapłacić ale zawsze miała i z tym nigdy finalnie problemu nie było.
Co jak co jednak, to kobieta znała się na tych wszystkich przecierach, sprawach związanych z żywnością, czy też po prostu na warzywach i na tych wszystkich zdrowych rzeczach, a przynajmniej tak mu się wydawało. On się na tym za bardzo nie znał i nawet jeżeli potrafił coś tam gotować, to musiał przyznać, że te jego umiejętności nie umywały się do tego, co potrafiła pani Kowalska.
Musiał jednak pójść do tego sklepu, żeby jej tę portmonetkę zanieść i zdecydowanie nie spodziewał się, że staruszka znajdzie sobie ofiarę do rozmowy, ani tym bardziej, że tą poszkodowaną będzie ktoś, kogo nawet wcześniej już widział, czy też kojarzył. A to, ze raczej nie za dobrze? To już inna sprawa.
Przeszło mu nawet przez myśl, żeby udawać głupa i udać, że jej nie kojarzy, ale chyba ta wymowna cisza i jej reakcja były wymowne na tyle, że oboje byli pewni tego, że się poznali nawzajem.
Co sam Luca mógł powiedzieć? W tym świetle dziewczyna również wyglądała korzystnie i nawet jeżeli nie miała na sobie takiej sukienki jak w Shadow, to nadal był w stanie ocenić jej urodę naprawdę wysoko. Aj, powoli w złym kierunku zaczęły mu uciekać myśli.
— Co jak co, ale pani Kowalska zna się na przecierach jak mało kto. — Powiedział w odpowiedzi na słowa Mii, nim sama staruszka zdążyła zareagować.
— Och Luca, nie przesadzaj, wiem to i owo. — Kowalska machnęła na niego ręką i chwyciła z powrotem odłożony przez Mię słoiczek z przecierem z zawrotnym refleksem, bo dopiero ten postawiła na półce i uniosła go wysoko przed oczy dziewczyny, jakby sugerując, że ma go wziąć, bo go poleca i tyle.
Mężczyzna uśmiechnął się teraz tylko do dziewczyny, która przy ostatnim spotkaniu zafundowała mu drinkowy prysznic.
— Pani Kowalska uważa, koleżanka ma tendencję do oblewania innych, jeszcze zaraz weźmie ten przecier i nam na głowy wyleje. — Zakpił, na co pani Kowalska obrzuciła go zdziwionym spojrzeniem.
— Ale co Ty wygadujesz Luca, Pani jest bardzo uprzejma i na pewno nie wyleje nam tego przecieru na głowę, bo to na obiad ma być! Prawda, skarbie? —Odparła niewinnie, kręcąc na niego palcem i odwracając się do blondynki.
On oczywiście swoją drogą nie miał zamiaru się ruszać i zdawał sobie świetnie sprawę z tego, że ciężko byłoby jej wyjść tak po prostu, bo jednak zagradzał znaczną część jej drogi. Zemsta jest słodka i najlepiej smakuje z przecierem pomidorowym.

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Zakupy ciuchowe to zupełnie co innego. Chociaż za nimi Mia również nie przepadała, ale to akurat dlatego, że pochłaniały mnóstwo czasu i później czuła się zmęczona. W każdym razie, ogólnie chodziła do wszelkiego rodzaju sklepów wtedy, kiedy musiała, raczej nie dla przyjemności. Przynajmniej nie wydawała bez sensu pieniędzy na kolejną podobną sukienkę albo buty z serii „takie same, ale inne”. Jeśli już miała wydawać na coś sporo kasy, to ciuchy i akcesoria raczej nie znajdowały się w czołówce listy rzeczy, które kupowała najchętniej.
W normalnych okolicznościach na pewno uznałaby za urocze to, że Luca chętnie i bezinteresownie pomagał starszej pani. Wiadomo, że empatię zawsze się ceni. Obecnie jednak nie zastanawiała się nad tym wszystkim ani nie zmiękło jej serduszko, bo jedyne, o czym myślała, to jak się ewakuować ze sklepu. No, wiedziała jak: szybko, ale to nie było takie proste, skoro Hepburn zagradzał jej drogę — i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że robił to z pełną premedytacją. Jakby nie było jej wystarczająco głupio!
Dzisiaj, całkiem na trzeźwo, nie przyszłoby jej do głowy, żeby oblewać Lucę czymkolwiek. Jeżeli chciałaby go spławić, zrobiłaby to w mniej hollywoodzki sposób. Nie było to jednak miejsce ani czas na przeprosiny, poza tym nie do końca chciała to robić, żeby przypadkiem nie pomyślał, że chciała mu na przykład wynagradzać to, co zrobiła. Mógł to odebrać naprawdę różnie, a ona nie znała go na tyle, żeby wiedzieć, czego się spodziewać.
No właśnie z tego, co pani mówi, domyśliłam się, że się pani zna! Na pewno lepiej niż ja, ja po prostu miałam zadanie, żeby kupić konkretny przecier, ale go nie ma, więc… — urwała. Pomyślała, że może dla świętego spokoju powinna kupić ten przecier polecany przez rozmówczynię, ale pewnie mama nie będzie chciała go wykorzystać, więc trochę bez sensu. Niemniej, wzięła od kobiety słoiczek; najwyżej odłoży go później. Uśmiechnęła się do niej ciepło, ale uśmiech spłynął z jej twarzy po słowach Luki, niczym zmyty wodą… Albo drinkiem, co kto woli. Jeśli wcześniej mogła się wahać, czy ją rozpoznał, to teraz niestety miała już absolutną pewność i było jej okropnie wstyd.
Tak, tak, to na obiad — przytaknęła zaraz po tym, jak zawiesiła się na moment w swoim zażenowaniu. — Jeśli kogoś czymś oblewam, to tylko osoby, które nie potrafią się zachowywać jak należy.
Zacisnęła mocniej palce na słoiczku z przecierem, czując rosnący poziom stresu i nerwów. Nie spodziewała się, że ta konfrontacja nastąpi kiedykolwiek, a już na pewno nie tak szybko. Nie była na to absolutnie gotowa i miała ochotę zapaść się pod ziemię. Najwyraźniej Luca nadal żywił do niej urazę, do czego miał pełne prawo, ale wolałaby chyba, żeby ją totalnie ignorował, zamiast rzucać takie czy inne komentarze. Do pełni cringe’u brakowało już tylko, żeby pani Kowalska zaczęła dopytywać, o co właściwie chodzi. Ale nawet by jej to nie zdziwiło, bo ten dzień chyba nie mógł być już gorszy.
Jeszcze raz bardzo pani dziękuję za pomoc, mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję jakoś się odwdzięczyć — powiedziała, sugerując tym samym, że Luca mógłby ją łaskawie przepuścić.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Kwestia zmęczenia to jeszcze w ogóle inna sprawa! No, ale po to chodzi na siłownię i nawet czasem biega, żeby właśnie mieć kondycję i chodzić po sklepach. No dobra, wcale nie ćwiczy po to, żeby się nie męczyć przy dłuższych zakupach, ale zawsze to jakiś bonus z tego! Chociaż na dobrą sprawę to chyba częściej jest zmęczony psychicznie, niźli fizycznie po takich zakupach, zwłaszcza jak pojedzie do takiego Cairns i tam zacznie chodzić po jakiejś galerii. No ludzie są straszni, lawirowanie między nimi w sklepach czy nawet po korytarzu, czy jakkolwiek by nie nazwać całej przestrzeni między sklepami jest strasznie uciążliwe.
Bardzo często jest tak, że nawet nie kupuje nic nie ze względu na to, że nic fajnego nie znajdzie, tylko będzie mieć za mało czasu, żeby to znaleźć, bo wcześniej zdąży się zdenerwować tymi ludźmi na miejscu i po prostu zrezygnuje danego dnia z zakupów i szukania tych rzeczy, o których na przykład danego dnia myślał. Nie zawsze, ale jednak często tak się zdarza!
Cóż, może i nie do końca było to takie bezinteresowne, bo jednak pani Kowalska była też poniekąd właścicielką farmy, na której mieszkał i wiele nie płacił, więc po prostu czuł się zobowiązany do tego, żeby jej pomagać w ramach również zapłaty za dach nad głową. Bo to nie było tak, że mieszkał tam za darmo, coś płacił ale na standardy wynajmu nie było to tak dużo!
Oczywiście, że robił to z premedytacją! Był całkowicie świadom tego co robił i dodatkowo bawił się świetnie widząc, jak dziewczyna jest poniekąd zmuszona do tego, by ulec przed panią Kowalską, która na swój sposób chciała tylko i wyłącznie dobrze!
— Widzi panienka, jak nie ma to trzeba próbować nowych rzeczy, a ja Ci skarbie mówię, że ten przecier się sprawdzi, ho ho, o wiele lepiej! — Powiedziała staruszka, cały czas nie myśląc o tym, by tak po prostu odpuścić. To nawet nie chodziło o to, że była taka uparta, bo jeżeli by dała znać w wyraźny sposób, że „nie”, to by odpuściła. Dobra, niby to powiedziała, ale jakoś pani Kowalskiej to umknęło, pewnie przez Lucę. A już kiedy w ogóle wzięła ten słoiczek z jej dłoni, to starsza kobieta poczuła się przeszczęśliwa, no jakby zauważyła, jak Mia będzie odkładać ten gdzieś z powrotem, to po prostu złamałaby jej serce!
Na dobrą sprawę, tak swoją drogą, to Luca był trzeźwy podczas ich spotkania w Shadow a raczej też się nie zapomina twarzy takich osób, które obleją Cię drinkiem. No, a na pewno nie w ciągu kilku dni, jak było to w ich przypadku i jej twarz naprawdę wbiła mu się w pamięć. Nie tylko dlatego, że go oblała drinkiem, ale również ze względu na swoją urodę, która Luce zdecydowanie się podobała.
— No widzisz chłopcze, a Ty takie głupoty wygadujesz… —Kowalska westchnęła ciężko i pokręciła głową ze zrezygnowaniem na jego zachowanie.
Czy żywił do niej urazę? Niekoniecznie. Znaczy, nie uważał, że zrobił cokolwiek źle i nie uważał, że był sobie czemukolwiek winien i uważał też, że oblewanie go drinkiem nie było idealnym rozwiązaniem ich sytuacji w Shadow, ale w sumie to nie był na nią wściekły. Cholera, nie znali się a miał już okazję się jej odwdzięczyć złośliwościami i nawet wręcz podżegać tutaj panią Kowalską do męczenia biednej panny Appleton.
— Ależ kochana nie ma problemu, jestem pewna, że obiad z tym przecierem będzie przepyszny i w domu wszyscy będą zadowoleni. — Powiedziała szczęśliwa z faktu, że mogła pomóc wybrać ten przecier. Sam Luca się jednak nadal nie ruszył, umyślnie blokując jej drogę ucieczki.
— Może powinienem do Ciebie później zadzwonić i zapytać, czy przecier się sprawdził? Wiesz, żeby pani Kowalska wiedziała, że na pewno dobrze doradziła, bo będzie miała wątpliwości i będzie się stresować, że nie wyszło tak jak powinno. — Zakpił sobie z Mii, ale równocześnie trochę i samej pani Kowalskiej się oberwało, chociaż ta nic sobie z tego nie zrobiła – albo po prostu nie zdała sobie sprawy z tego faktu.
— Ale Luca, co Ty pani będziesz zawracać głowę… czekaj, czekaj… wy się gołąbeczki znacie? No na pewno, że tak! Luca? Coś zrobił tej ślicznotce, że Cię oblała czymś, pewnie palnąłeś coś głupiego, albo nie daj Boże… — Tutaj już tylko mogli się domyślać, co pani Kowalska chciała powiedzieć, bo chłopak nie zamierzał wysłuchiwać teraz jej kazań przed Mią przecież, chociaż musiał przyznać, ze staruszka połączyła kropki i domyślała się o co mogło chodzić.
— Pani Kowalska, pani się tak nie emocjonuje, ja nic nie zrobiłem, to ona mi wylała drinka na koszulę, jestem niewinny Powiedział, wskazując na Mię głową i wzruszając ramionami, czuł się teraz szczerze mówiąc trochę jak w szkole i jakby zrzucał winę na kogoś innego.
— No Ty jesteś wiecznie niewinny chłopcze. Skarbie, nie zwracaj na niego uwagi, to dobry chłopak jest tylko szczęścia w miłości nie ma… — Zaczęła oczywiście trajkotać, szybko przechodząc w wypowiedzi od niego do dziewczyny. A on jak tylko zdał sobie sprawę co ta powiedziała, to aż miał ochotę zapaść się pod ziemię.
— Pani Kowalska… — Wyrzucił z siebie tylko ze zdenerwowaniem, które było wyraźnie słyszalne w jego głosie, aż staruszka przerwała i popatrzyła na niego pytająco a w jej oczach było widać to pytanie, które cisnęło się jej na usta, czyli „No co?”.

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Coś w tym jest. Zakupy byłyby o wiele mniej męczące, gdyby nie szwendający się pod nogami ludzie, płaczące, znudzone dzieci i rozwrzeszczane nastolatki, które większość sklepów odwiedzają po to, żeby robić sobie sesje zdjęciowe w największej przymierzalni. Gdyby Mia miała galerię handlową wyłącznie do swojej dyspozycji, może podchodziłaby do tego inaczej i nawet udałoby jej się kupić wszystko, czego potrzebowała, ale niestety nie mogła liczyć na takie cuda. Nie była wystarczająco bogata, żeby wynająć sobie całe centrum handlowe. Niestety, miała za mało cierpliwości do ludzi, dlatego rzeczywiście unikała zakupów, zwłaszcza tych ciuchowych, bo tam to był sajgon o każdej godzinie. W sklepach spożywczych można jednak znaleźć godziny, w których ruch jest znacznie mniejszy.
Pokiwała głową, na znak, że oczywiście wierzy, iż przecier sprawdzi się wyśmienicie. Tak naprawdę to było jej wszystko jedno, bo nawet nie miała ochoty na danie, na które uparła się dzisiaj mama, a stres związany z sytuacją z Lucą sprawił, że całkowicie odebrało jej apetyt. Naprawdę się stresowała, a jej introwertyczna dusza była mocno przebodźcowana długimi rozmowami z panią Kowalską — dobra, może i nie były długie, ale trochę męczące i chętnie wróciłaby już do domu.
Nic dziwnego, że zapamiętał ją po tej szalonej akcji. Pewnie niezbyt często klienci zachowywali się aż tak nieprzyjemnie, więc miało prawo zapaść to w pamięć — nie tylko jemu, ale również świadkom, których niestety było wówczas przy barze niemało.
Otworzyła usta i już chciała mu odpowiedzieć, ale wyprzedziła ją pani Kowalska, a później cała rozmowa potoczyła się tak szybko, że niewiele zrobiła. Zmroziła za to wzrokiem Lucę, bo przedstawiał to w przesadzony sposób i bardzo jej się to nie podobało!
To zupełnie nie tak. Mieliśmy małe nieporozumienie, dlatego oblałam Lucę drinkiem, ale zapewniam, że to się więcej nie powtórzy — powiedziała, o mały włos nie tupiąc jeszcze nóżką dla podkreślenia swoich słów. Chciała nawet tłumaczyć się dalej, ale wtedy do akcji wkroczyła pani Kowalska i powiedziała o tym, że Luca nie ma szczęścia w miłości. Po tych dość zaskakujących słowach Mia spuściła lekko z tonu. Nie wiedziała, co konkretnie to oznaczało, ale nie brzmiało zbyt pozytywnie. Spojrzała na niego niepewnie i odgarnęła włosy, zastanawiając się, co powinna w tym momencie powiedzieć. Chyba nie było niczego, co załagodziłoby sytuację i przy okazji nie uraziłoby Luki. Jednak facet to facet, niewielu z nich zgadza się na otwarte mówienie o swoich problemach. A szkoda.
Nie wątpię, że to dobry chłopak. Po prostu źle się zrozumieliśmy i uważam, że nie ma sensu do tego wracać — wyjaśniła pobieżnie pani Kowalskiej, po czym ponownie przeniosła wzrok na Lucę. Zdenerwowanie dość wyraźnie malowało się na jego twarzy i nie zamierzała dolewać oliwy do ognia; nie zależało jej zresztą na pogłębianiu konfliktu, bo nie była w tym mocna.
Nie znoszę rozmawiać przez telefon, ale jeśli rzeczywiście będziecie ciekawi przecierowych wrażeń, to możesz do mnie napisać — zwróciła się do Luki. Tak naprawdę nie obchodziło jej, czy odezwie się w sprawie przecieru, ale chciała mieć okazję, żeby mu się wytłumaczyć po feralnej nocy w Shadow, bo może i ją denerwował, ale chciała definitywnie to zamknąć.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Szkoda, że nie ma takiej możliwości dla „normalnych” ludzi, którzy nie mają milionów, żeby wynająć całą galerię dla siebie, chociaż wątpię, żeby ci faktyczni milionerzy, czy nawet miliarderzy tak robili bo tacy to się raczej nie ubierają w Croppie, Housie, czy innym Primarku, bo przecież w Stanach Croppa nie ma, chociaż Primarku chyba w sumie też nie, w każdym razie; w sieciówkach. Właśnie ci ludzie są największą bolączką robienia zakupów nawet nie chodzi tylko o same galerie, tylko o sklepy wszystkie. Ile razy ludzie lubią w spożywczym jakimś sklepie pozostawić np. wózek na środku, albo torować przejście bo mózg im się odłączy i nie mają pomysłu co robić. Ludzie niestety często w ogóle nie zwracają przecież nawet uwagi na to, co robią pozostali, tylko sobie stoją i mają wyjebane. Takie zachowanie jest kompletnie bez sensu, a nawet nie ma co tuta dodawać o tym jak bardzo jest to irytujące dla osób, które np. chciałby przejść obok albo chociażby nawet wziąć coś z regału zastawiony prze taki wózek.
Pani Kowalska oczywiście nie brała wszystkich takich rzeczy pod uwagę, ją interesował teraz sam fakt tego, że ten konkretny przecier będzie pasował idealnie i tutaj nie było w ogóle innych aspektów tej sytuacji, a to czy Mia miała na ten obiad ochotę, to była sprawa siedemsetrzędna.
Nie ma się co dziwić, że on zapamiętał ją, ale to było chyba obustronne, bo i ona zapamiętała jego. Co prawda z tej samej sytuacji, tylko dla nich to samo wydarzenie rozgrywało się z dwóch różnych stron, bo ona była oblewającą, on był oblewającym, więc niby to samo wydarzenie, a jednak pozostawiał u nich całkowicie różny posmak. U niego był on trochę cytrusowy, tak jak smak drinka, którym został oblany, o.
— Obiecujesz pani Kowalskiej, czy mi? Bo jeżeli mi, to może jednak Cię gdzieś zaproszę? — Zażartował, bo jednak w sumie jakoś nadal miał ochotę się umówić z tą dziewczyną, nie, nie ze względu na to, że mu się jakoś nie wiadomo jak spodobała, to znaczy… spodobała, ale po prostu chciały się z nią przespać, bo przecież to był cel, który przyświecał mu od samego początku. Nie mówił tego wprost i tak dalej, ale no przeszło mu to znowu prze myśl.
Nie potrzebował współczucia i nawet go nie oczekiwał, nie było to coś, czego by potrzebował, wmawiał sobie, że już miał to za sobą, nawet po ostatnich wydarzeniach i, że zwyczajnie nie chciał by ktokolwiek oceniał go przez pryzmat takiej historii. Było mu to co najwyżej niepotrzebne. I co najmniej też.
Uśmiechnął się lekko, czyli dobry chłopak z niego, no pięknie. Nic nie powiedział, za to wyręczyła go Pani Kowalska.
— Dokładnie dzieci, nie ma się co nieporozumieniami przejmować. Życie jest na to za krótkie, tak samo jak na jedzenie złych przecierów, kochana. — Powiedziała, i naprawdę, tylko ona byłaby w stanie wpleść w wypowiedź o takim kontekście coś o przecierze, brawo dla niej!
— Mogę? W sumie racja, mam twój numer. Może dam pani Kowalskiej, to sobie posmsujecie o przecierze, skoro nie lubisz rozmawiać przez telefon. — Znowu zażartował, ale fakt, miał jej numer i teraz skoro sama mu „pozwoliła” do niej napisać wiadomość to czemu miałby tego nie skorzystać, i faktycznie tak jak jej wcześniej powiedział nie zaprosić gdzieś? Jakoś przecież musi ją do siebie przekonać.

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Naprawdę doceniała zainteresowanie i porady pani Kowalskiej. Gdyby Luca nie pojawił się w sklepie, mogłaby kontynuować tę konwersację, a później może nawet zaproponowałaby starszej pani podwózkę do domu. Niestety, obecność chłopaka zestresowała ją do tego stopnia, że marzyła już tylko o ucieczce, ewentualnie zapadnięciu się pod ziemię. Sytuacja była mocno niezręczna; gdyby po prostu wtedy poflirtowali, byłoby lepiej, ale oblewanie drinkiem jednak budziło w niej delikatne wyrzuty sumienia. Szkoda, że Luca jako barman nie mógł być pijany, to może chociaż by nie pamiętał tego, co wtedy odstawiła.
Dzisiaj, gdy była w pełni trzeźwa, postąpiłaby inaczej. Przede wszystkim nie dałaby tak łatwo wyprowadzić się z równowagi. Gdyby nie spodobały jej się jego zaloty, ucięłaby je i tyle, ale nie tak drastycznie. No ale co się stało, to się nie odstanie. Nie mogła już nic z tym zrobić. No… Mogłaby go przeprosić, ale wolałaby nie prowadzić tej rozmowy w obecności pani Kowalskiej.
Obiecuję tak ogólnie. I skąd pomysł, że dam się gdzieś zaprosić? — burknęła. Dobra, miała być już dla niego miła, ale denerwował ją ciągłym dogadywaniem. Była cierpliwa, ale jej cierpliwość miała granice i Luca raz za razem je testował. Nic dziwnego, że w takich okolicznościach miała poważne problemy z trzymaniem nerwów na wodzy. Nie wiedziała, jakie konkretnie miał wobec niej zamiary, w sumie nawet się nad tym jakoś nie zastanawiała, ale chyba nie było trudno się domyślić. I może też dlatego trzymała go jednak lekko na dystans. Nie, żeby szukała w Shadow miłości, ale nie lubiła czuć się jak zdobyte trofeum, toteż takie przygody chyba nie były dla niej odpowiednią opcją.
Brak szczęścia w miłości można rozumieć na różne sposoby. Być może Luca nie miał go, bo źle traktował kobiety? Nie dało się wykluczyć takiej opcji, ale Mia zupełnie nie znała jego sytuacji, więc nie zamierzała nad tym jakoś mocno kontemplować. Nie było to zresztą jej sprawą i nie sądziła, żeby kiedykolwiek miała okazję zgłębić tajniki życia uczuciowego Hepburna.
Mimowolnie zaśmiała się melodyjnie, bo jednak tekst pani Kowalskiej o przecierach mocno ją rozbawił. Zdecydowanie życie było zbyt krótkie na tkwienie w nieodpowiednich relacjach, picie niedobrego wina i jedzenie niesmacznych przecierów! Każdy powinien znać tę prawdę objawioną i żyłoby się o wiele łatwiej, o ile udałoby się wcielić ją w życie.
Jasne, czemu nie — wzruszyła ramionami, bo nie miała nic przeciwko. Bez przesady, pani Kowalska na pewno nie będzie do niej wypisywała tygodniami, pytając o przeciery; zapyta raz i na tym zapewne skończą się ich rozmowy. Poza tym, uważała, że Luca jedynie się z nią droczył. No a nawet, jeśli nie, to nadal nie widziała w tym nic złego.
No dobra, to biorę ten przecier i będę się już zbierać, bo trochę mi się spieszy — powiedziała zgodnie z prawdą, machając słoiczkiem. — Jeszcze raz dziękuję, gdyby nie pani pomoc, to pewnie wyszłabym bez niczego.
Posłała ciepły uśmiech pani Kowalskiej, po czym przeniosła wyczekujące spojrzenie na Lucę, czekając, aż się przesunie.

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
barman — Shadow
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nie wierzy w miłość, bo jak był w Paryżu, to kobieta którą kochał mu uciekła. Teraz barmanuje w Shadow i patrzy za ONS
Pani Kowalska to w sumie złota kobieta jest, pomocna i kochana i w ogóle, tylko jak wiele starszych i na swój sposób pociesznych osób, jest też strasznie gadatliwa, może i Mia myślała, że łatwo byłoby jej urwać tę rozmowę na temat przecieru, tak mogłaby się też na tym przejechać, bo co jak co ale wcale czasem tak łatwo nie było się wyswobodzić z tego żelaznego uścisku, który sewowała ta konkretna staruszka i sam Luca dobrze o tym wiedział. Zwłaszcza, jeżeli ktoś był kulturalny i nie wchodziłby w słowo babince, to byłoby jeszcze ciężej od niej uciec, bo starzy ludzie czują słabość i wykorzystałaby każdą lukę w obronie, o.
No Hepburn trzeźwy był i też miał całkiem niezłą pamięć, może jakby spotkali się za miesiąc, to od razu by jej nie poznał, ale dzisiaj jak tylko zobaczył twarz Mii, to od razu połączył ją z wydarzeniami sprzed paru dni w Shadow. Nie oceniał i nie interesowało go za bardzo, czy jej zachowanie było spowodowane alkoholem, wtedy był dość mocno zdenerwowany tą sytuacją, ale względnie mu to wszystko przeszło i teraz sobie po prostu mówił w myślach, że dziewczyna ma charakter, ale na pewno nie myślał o tym w kategorii „obrażania się” na nią. Przynajmniej już nie teraz!
— A nie dasz? — Odparł, unosząc wysoko brew i obdarzając ją ślicznym uśmiechem numer sześć. Czy był złośliwy? Tak, momentami zdecydowanie. Czy ją testował? Pewnie w jakimś stopniu też. Czy sprawiało mu to frajdę? Przeogromną. Czy miał wobec niej niecne zamiary? Niby też, ale przecież tego już na głos nie mówił, nie? W przeciwieństwie do frajdy, o której też nie mówił, ale ją pokazywał i pewnie jakby mu spojrzeć w oczy, to skakałyby mu tam jakieś diabliki cieszące się z każdej kolejnej złośliwości, tak o tych niekoniecznie grzecznych myślach, w których momentami mogła pojawiać się panienka Appleton już nic nie mówił i nie było niczego po nim widać.
Dobra, na jego twarzy również zagościł delikatny uśmiech po słowach staruszki o przecierze, wplecionych w tę życiową mądrość, bo… no ciężko było tego nie zrobić, chociaż finalnie skwitował to przewróceniem oczami, jednak i tak nie był w stanie ukryć rozbawienia spowodowanego jej słowami.
No i śmiech Mii też był niczego sobie, a co!
— Ależ nie trzeba skarbie, jak już się umówisz z Lucą, to mu tylko powiedz jak poszło i on mi wszystko opowie! — Powiedziała staruszka, która chyba stwierdziła, że należy tutaj chłopakowi pomóc, co niekoniecznie było zgodne z jej przekonaniami, bo przecież nieraz była świadkiem wymykających się dziewczyn z farmy i wielokrotnie też mu poniekąd zwracała uwagę na to, że co chwilę to inna i, że tak nie przystoi. Może też nie chciała wziąć tego numeru, bo wiedziała, że jednak wysyłałaby jej więcej wiadomości przez jakiś czas, niż Mia mogła podejrzewać.
— Dobrze, dobrze, no pewnie, jak wrócisz z tym przecierem późno, to później obiadek będzie późno a to niezdrowo jeść na wieczór. — Odparła i sama popatrzyła na Lucę.
— No kochany, tarasujesz jej drogę, nie stój na środku jak widły w gnoju. — Powiedziała do chłopaka, którego obdarzyła teraz rozbawionym spojrzeniem, chyba widziała więcej, niż się przyznawała, na co mężczyzna bez słowa się po prostu posłusznie odsunął, przestając tarasować drogę dziewczynie i pozwalając jej wyjść, czy też najpierw się udać do kasy.

Mia Appleton
sumienny żółwik
mkj
copywriterka — wieczny home office
22 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Mentalnie wciąż jest we Francji, gdzie spaceruje po urokliwych uliczkach i popija kawę w małych kawiarenkach, wystawiając twarz na popołudniowe słońce. Kilka miesięcy temu wróciła do Lorne Bay, po informacji o chorobie ojca i uczy się tego miasteczka na nowo.
Mia miała raczej słabe relacje z jedyną babcią, która jej została. Babcia miała wobec niej konkretne oczekiwania — chyba większe i bardziej sprecyzowane niż rodzice — i nie mogła przeżyć, że dziewczyna ich nie spełnia. Przede wszystkim nie podobał jej się wyjazd wnuczki do Francji i fakt, iż po zakończeniu studiów postawiła na rozwój kariery zamiast na ślub, dzieci i inne oczywiste rzeczy. Appleton nigdy nie lubiła żyć pod dyktando innych, więc kiedy babcia starała się przekonywać ją do swoich racji, nierzadko kończyło się sprzeczką. No a poza tym nigdy nie miały dobrych relacji, bo babunia zawsze była raczej zimną osobą i nie zaliczała się do tych osób, które zabierają wnuki na weekendy, pieką z nimi ciasteczka i łamią zakazy dawane przez rodziców. W pewnym sensie Mii brakowało takiej relacji, nawet, jeśli była już dorosła. Może w jakiś sposób miało to szansę przełożyć się na cierpliwość w stosunku do pani Kowalskiej.
Appleton wyglądała niepozornie, a w sklepie czasem nadal pytano ją o dowód, ale zdecydowanie była charakterna i nie dała sobie w kaszę dmuchać. Nie była zwolenniczką kłótni i rozgrzebywania jakichś konfliktów, ale umiała zareagować ekspresywnie, o czym zresztą Luca miał okazję się przekonać. Nie da się jednak ukryć, że alkohol dodał jej wówczas sporo odwagi.
Spróbuj, to się przekonasz — rzuciła mimochodem, bo kto wie, może tak tylko cwaniakował, ale w rzeczywistości miałby obawy przed zaproszeniem jej na przykład na kawę? Oblanie gorącym napojem to już jednak słaba alternatywa, na pewno o wiele gorsza niż zimnym drinkiem, który w sumie wielkiej krzywdy mu nie zrobił, poza tym, że trochę się kleił.
Speszyła się lekko, gdy pani Kowalska wspomniała o umawianiu się z Lucą, bo dla Mii to jednak pozostawało w sferze domysłów. Żadne z nich nie powiedziało, że rzeczywiście do takiego spotkania dojdzie, a ona nie czuła się wystarczająco pewnie, żeby wyjść z inicjatywą. Nie była też wciąż przekonana co do tego, czy ewentualnie powinna przystać na propozycję Luki, gdyby taka się pojawiła. Mimo wszystko naprawdę myślała, że nadal był na nią zły i nie wiedziała, czego powinna się spodziewać.
Jasne, jeśli tylko będę miała okazję, to na pewno dam mu znać — odpowiedziała niepewnie z bladym uśmiechem, żeby zaraz Luca nie dorobił sobie teorii, że próbowała mu coś sugerować! Bo wcale tak nie było, co ma sens, biorąc pod uwagę jej niepewność. Poza tym, piłeczka była jednak po stronie Luki, bo on miał jej numer, a ona jego nie. Nie była aż taka zdesperowana, żeby w celu umówienia się z nim ponownie wybrać się do Shadow.
Gdy Luca się odsunął, przeszła dalej, odwróciła się jeszcze, żeby uśmiechem pożegnać się z panią Kowalską i posłała mężczyźnie długie spojrzenie, może trochę rzucające rękawicę, a może zupełnie nie? Tak czy inaczej, kupiła polecany przez starszą panią przecier oraz przy okazji jeszcze parę innych rzeczy, po czym wyszła ze sklepu, nie natykając się już na swoich rozmówców — stety lub niestety — i wróciła do domu, by do końca dnia regularnie zerkać na telefon!

/ zt. x2

Luca Hepburn
ambitny krab
scarlett
ODPOWIEDZ