barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dawno przejażdżka nie sprawiała mu takiej satysfakcji. Nawet, jeżeli samochód, który nazywał własnym, był skradziony lata temu. Wytarte numery, fałszywe blachy, podrobione papiery. Tym się bowiem kiedyś specjalizował. Obecnie próbował zetrzeć tamte wspomnienia i zastąpić je nowymi, choćby takimi prozaicznymi.
Do tego wozu miał sentyment. Podwędził go w nocy, spod jednego domu na przedmieściach. I nie było to żadne zlecenie. Po prostu mu się podobał. Potrzebował również mieć jakiś środek transportu. Nazbyt filmowym stwierdzeniem było, iż maszyna w pewien sposób przemówiła do niego. Wyglądała bardzo dobrze i przykuwała uwagę, zwłaszcza miłośników staroci. On jednak posunął się aż do przestępczego czynu.
Trudno mu było uwierzyć, iż po powrocie do Lorne auto stało w tej samej szopie, przykryte różnymi plandekami. Miejsce było na uboczu, raczej znane niewielu ludziom. Wątpił, by ktokolwiek miał tam do załatwienia jakieś interesy, poza kopaniem trupów czy walizek z pieniędzmi. Znowu, to nie był film, żyli przecież w Australii. Ktoś słyszał kiedykolwiek o jakiejś mafii?
Ford Mustang o rudym kolorze, ze sportowym nadwoziem zatrzymał się przed białą linią i znakiem stop. Benedict oparł luźno nadgarstek na topie kierownicy. Kiedyś pewnie by się nie zatrzymał, tym bardziej, że wokoło była cisza, wszędzie lasy i niemal żadnej żywej duszy. Przed nim znajdowało się rozwidlenie. Prosta droga prowadziła w kierunku centrum Lorne i nią właśnie chciał się udać. Skręt w prawo wywoził podróżnych w głąb Tingaree.
Mężczyzna spojrzał w lewe lusterko, gdy do jego uszu dobiegł donośny hałas silnika, zlewający się z motorem pod maską jego samochodu. Przekręcił głowę właśnie w tym kierunku gdy tylko kierowca motocykla zatrzymał się obok jego. Nie byle jaki kierowca. Złociste włosy, zgrabna sylwetka, długie nogi nie pasowały do grubego, bądź napakowanego kolesia z brodą, opiętego w skórę i łańcuchy, którego spodziewał się zastać.
- Fajny masz sprzęt. – oznajmił, a następnie lekko się zaśmiał, bo sam zauważył, jakim tanim podrywem zaleciało. Niemniej, szczerze mu się podobał, a ona za kierownicą również. – Dasz mi swój numer? – mówiąc to wyciągnął ku niej rękę, trzymając w dłoni swój telefon. Był ciekaw, czy może być aż tak prosto.

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
nick
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
Cobie totalnie nie spodziewała się takiego podrywu, ale być może coś się odblokowywało w jej życiu, skoro faceci zaczęli zwracać na nią swoją uwagę. A może po prostu ona zaczęła to dostrzegać. Stawała powoli na nogi, w jej głowie zrodził się pomysł tego, jak przekształcić farmę w coś własnego, nabierała pewności siebie i tylko ta cała sytuacja z Jerrym, której nie potrafiła zdefiniować, a którą powinna, chociażby po to by nie robić sobie złudnych nadziei. Nie mniej, nawet najbardziej zapracowana bizneswoman, o ile o farmerce można tak powiedzieć, potrzebuje od czasu do czasu chwili dla siebie i swojej przyjemności, a Cobie uwielbiała jeździć na motocyklu.
Dopiero zaczynała przejażdżkę, planując pojechać właśnie urokliwymi i krętymi drogami Tingaree, chciała sie zgubić i znaleźć kolejne bajkowe miejsce. Sama nie wiedziała, dlaczego wyprzedziła mustanga na światłach i nie zjechała do skrętu w prawo. Może chciała sobie spojrzeć na samochód, a może poczuła, że tak będzie lepiej.
Sylwetka dziewczyny wyraziła zaskoczenie, i można było przysiąc, że nad kaskiem pojawił się świecący znak zapytania, kiedy odwróciła się w kierunku kierowcy. Nie było widać jej twarzy zza przyciemnionej szyby, ale sylwetka rzeczywiście była zgrabna. Cobie była z tych dziewczyn, u których tyłek był większym atutem niż piersi, niemniej, na tym klasycznym Indianie, w skórzanej kurtce, prezentowała się naprawdę świetnie. Uniosła dłoń, pokazując nią symbol V, na znak powitania i podziękowania za komplement. A potem jej zaskoczenie przeszło w trzy pytajniki.
Sięgnęła do szybki i podniosła ją. W kasku błysnęły niebieskie oczy i szeroki uśmiech.
- Ten tekst zazwyczaj działa? - zapytała z rozbawieniem, a potem światło zaczęło zmieniać się na żółte.
- Może na następnych światłach! - rzuciła, zamykając wizjer.
Wbiła bieg i z ogłuszającym rykiem silnika ruszyła, paląc nieco tylną gumę. Utrzymała jednak równowagę i ku zaskoczeniu swego rozmówcy, zamiast pojechać prosto do świateł skręciła w prawo na otwartą drogę. Tam musiałby się naszukać świateł by ponownie poprosić o numer.

Benedict Osbourne
sumienny żółwik
Cobie
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Ty mi powiedz. – uniósł nieco brew z nienachalnym uśmiechem na ustach. Rzadko spotykał urocze blond dziewczyny na motocyklu. Dobrze zdawał sobie sprawę, że z jego podrywu przebijała się totalna sztampa, ale sukcesem było wywołanie uśmiechu, na jej twarzy, który można było dostrzec po rozbawionych oczach, na moment odsłoniętych przez odchylenie wizjera. Z resztą, co miał do stracenia?
Jak się okazało, pewną część męskiej dumy, kiedy Cobie rzuciła mu małe wyzwanie, nie dając nawet czasu, by się przygotować. Usłyszał tylko głośniejszą pracę jej silnika, krótki pisk opon, a jego oczy przesłonił kurz wymieszany ze spalinami. Zupełnie go zaskoczyła, ale podjął się wyzwania. Odrzucił telefon, wrzucił pierwszy bieg i poderwał samochód do przodu, niemal od razu gwałtownie kręcąc kierownicą, zjeżdżając na kręte szlaki.
Samochód co prawda miał swoje lata i na dłuższym dystansie mógłby nie mieć szans z nowszymi superautami bądź motorem, lecz mocny silnik dawał radę, zwłaszcza przy braniu rozpędu. Od dużej dawki mocy zarzuciło tyłem na zakręcie. Muscle cary były bardzo wymagające w prowadzeniu, ale osobiście to uwielbiał. Starając się wejść w skórę rajdowego kierowcy ścinał zakręty, zyskując na metrach. W szybkim czasie zauważył jej sylwetkę przed sobą. Nadrabiał na zakrętach, biorąc je nieco agresywnie. Motor silnika pracował równie głośno, co jej pojazd. Zbliżał się coraz bardziej. Kontrolował otoczenie, by nie zakończyć przejażdżki gdzieś na drzewie. Nie chciał również zepchnąć dziewczyny z motocyklu, powodując niebezpieczny wypadek. Gdy było trzeba, zwalniał, kiedy nie zostawiała mu żadnego miejsca.
Na szerokim wirażu postanowił wykorzystać swoją szansę. Przyspieszył, hamując nazbyt gwałtownie z dużym opóźnieniem. Przekręcił szybko kierownicę, zarzucając ponownie tyłem, by nie tracąc prędkości. Objechał Cobie, która zwolniła, by pokonać łuk. Szybko wrzucił niższy bieg i wyrwał Mustanga do przodu, wyprzedzając dziewczynę. Rzucił jej krótkie spojrzenie a następnie próbował się oddalić. W lusterku kontrolował jej usytuowanie. Cały czas siedziała mu na ogonie, lecz posiadając zdecydowanie większy gabarytowo pojazd, wykorzystywał to, blokując jakąkolwiek możliwość wyprzedzenia, cały czas zjeżdżając na tor jazdy blondynki.

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
nick
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
Rzadko zdarzało się Cobie jeździć po wariacku. Zdecydowanie bardziej wolała wykorzystywać zapas mocy dużego silnika motocyklowego do wyprzedzania, albo odjeżdżania na światłach, niż szalonych i niebezpiecznych przejażdżek po nieprzygotowanych do rajdów drogach. Więc co dzisiaj w nią wstąpiło? Nie ważne, bo równie szybko uspokoiła oddech i sposób jazdy, dalej pruła z dużą prędkością, ale już znacznie mniej ryzykownie niż na początku. Z resztą pomarańczowy mustang - i tutaj musisz mi rzucić rocznik, bo trudno mi sobie go wyobrazić - szybko zaczął się do niej zbliżać.
Uśmiechnęła się pod nosem, widząc go w jednym z lusterek. Nie spodziewała się, że podejmie wyzwanie, raczej myślała, że nawet jeśli to pojedzie na wprost do tych kolejnych świateł. No tak, głupia Cobie, tak mógłby zrobić, gdybyś uciekła w bok za nim, a nie przed nim...
Chwila rozproszenia i już obsypywał ją żwir spod kół samochodu nieznajomego. Przez chwilę się w niej zagotowało, ale zaraz się uspokoiła, rozumiejąc, że przecież sama go sprowokowała. Chwilę wahała się pomiędzy prawą, a lewą stroną drogi, jakby szukała miejsca do przeskoczenia, ale ostatecznie, nie wiedząc, czy za kolejnym zakrętem nie wyskoczy jej jakiś inny samochód albo motocyklista, nieco zwolniła, powoli zostając w tyle.
Wreszcie znalazła upragnione miejsce, szelmowski uśmiech na buzi, błysk w oku i w momencie, w którym jej konkurent przeskoczył przez skrzyżowanie prosto, ona dała po hamulcach, ledwie utrzymując równowagę na piasku i odbiła w prawo znikając mu ze wstecznego lusterka w jednej z bocznych odnóg. Zobaczymy czy będzie zdeterminowany na tyle, by teraz zawrócić i ją odnaleźć.

Benedict Osbourne
sumienny żółwik
Cobie
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pewny swego przemknął przez skrzyżowanie, przecinając je wzdłuż. Kontrolując położenie motocyklistki spojrzał w środkowe lusterko. Ku zaskoczeniu dostrzegł, jak Cobie skręca w zupełnie inną ulicę. Benedict gwałtownie wcisnął pedał hamulca, przez co tył jego Forda zarzucił na bok. Mężczyzna skontrował szybko kierownicą, obracając tym samym swoje auto o sto osiemdziesiąt stopni. Po manewrze, zakończonym mocną turbulencją pojazd stanął w miejscu. Nie czekając dłużej wrzucił pierwszy bieg i wyrwał do przodu, podążając śladem za dziewczyną. Dość lekceważąco wyminął innych kierowców, mając swoją rywalkę na horyzoncie. Próbował ją dogonić, co takie łatwe nie było. Swoimi umiejętnościami już dawno zdążyła mu zaimponować. Okazja przyszła dość niespodziewanie, gdy motor musiał się zatrzymać przed wyjeżdżającym z zakrętu samochodem. Zamiast zrobić to samo, wrzucił większy bieg i niebezpiecznie wyminął ją z prawej, centymetrami przemykając obok blokującego ją pojazdu. Tym samym znów wysunął się na prowadzenie.
W pewnym momencie to Benedict postanowił zmienić zasady gry i skręcił w szutrową ścieżkę na rozwidleniu. Na jej początku widniał znak o polu namiotowym, znajdującym się na końcu w odległości kilometra. To miała być ich meta. Wąska, piaszczysta droga była dla niego idealna. Tuman kurzu wzbijał się spod kół, zasłaniając widoczność. Był również mocno kręta, przez co bardziej wymagająca, jeżeli chodzi o przyczepność i umiejętności. Zależało mu na jej numerze, choć już musiał przyznać, że świetnie go rozerwała. A, że wyścig zrobił się trochę bardziej poważny, nie zamierzał odpuścić i stracić status znakomitego kierowcy. Nie był to jednak koniec, o czym dał mu znać głośny, warkoczący silnik jej motocykla.

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
nick
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
Za to Cobie dała ostro po hamulcach, kiedy jej rywal wskoczył na szutrową nawierzchnię. Motocykl i sypka droga, pełna kamieni to naprawdę nieprzyjemna rzecz, a dodatkowo wysoka prędkość. Wygrał, trzeba było mu to przyznać, ale czy ona chciała się ścigać? Chciała tylko sprawdzić, czy zależy mu na tym numerze na tyle by zmienić plany i za nią pojechać. Nie sądziła, że załączy mu się taki poziom rywalizacji. Jego wytrwałość trochę jej zaimponowała, ale chęć zwycięstwa rozbawiła ją. Stała tak na zjeździe w szutrową drogę, zastanawiając się przez dłuższą chwilę, czy podjąć zaproszenie, czy pojechać dalej. Przeszło jej przez głowę, że o to ma jechać za nieznajomym gdzieś w las, na pole namiotowe.
Silnik głośno bębnił, co pewnie było słyszalne na końcu drogi, a ona coraz dłużej zastanawiała się, czy zaryzykować czy nie. Wreszcie wbiła bieg i spokojnie i ostrożnie, tak by nie uszkodzić motocykla pojechała w głąb nierównej drogi. W końcu spokojnie dojechała na miejsce i zatrzymała się w pewnym oddaleniu nie gasząc silnika. Zdjęła kask, ukazując złote włosy, w typowym po kasku nieładzie. Zawiesiła go na jednej z manetek i spróbowała przeczesać dłonią włosy, by choć trochę lepiej wyglądać. Nie miała urody motocyklistki. Raczej przypominała delikatną dziewczynę mieszkającą w domu obok na jakimś bajkowym przedmieściu, niże laskę rozbijającą się na motocyklach i ścigającą z nieznajomymi na krętych drogach.
Znów chwilę się zawahała, ale ostatecznie wyłączyła silnik i z siadła z motocykla, zdejmując jednocześnie rękawice. Rozpięła nawet trochę kurtkę tworząc swoisty dekolt, powiedzmy, że zaprezentowała się o tak.
Uśmiechnęła się szelmowsko do nieznajomego, chowając dłonie w kieszenie w kurtki. Zacisnęła dłoń na gazie pieprzowym, tak na wszelki wypadek.
- Powiedz mi jeszcze, że masz w bagażniku szampana i truskawki... - zażartowała widząc zbliżającą się postać. - Wiesz, że miałbyś większe szanse na ten numer, gdybyś pozwolił mi wygrać?
Zapytała przyglądając mu się ciekawie.

Benedict Osbourne
sumienny żółwik
Cobie
barman — Shadow
29 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ich mała rywalizacja rzeczywiście zaszła za daleko. Benedict bawił się przednio, powracając poniekąd do starych czasów, od których tak zawzięcie próbował się odciąć. Pod tym względem, nie wszystkie wspomnienia były takie złe. Owszem, złamali pewnie parę przepisów, lecz nie spodziewał się, że na samym końcu ktoś wyciągnie broń albo wszystko przerodzi się w groźby czy jakąś bójkę.
Zatrzymał swojego Forda tuż przed placem kempingowym. Wyłączył silnik i opuścił miejsce kierowcy w tym samym momencie, kiedy nadjechała Cobie. Nie czuł jakiejś olbrzymiej satysfakcji z wygranej, a poniekąd z całego wyścigu. Przyglądał się dziewczynie, która wykonała wszelkie czynności związane z zakończoną jazdą. Benedict oparł się tyłem o bok auta i dał się oczarować jej drobnym gestom. W zwolniony tempie powiew długich włosów czy rozpięcie kurtki z pewnością byłyby jeszcze bardziej zmysłowe.
- W bagażniku mam łom, młotek i lewarek. – wymienił jej zestaw, chociaż nie był pewien do końca, czy cokolwiek znajduje się w kufrze samochodu. Jeśli miałby zgadywać, to byłyby to właśnie te trzy rzeczy. – Szampana i truskawki da się zorganizować. – podchwycił jej żart, choć nie chciał wyjść na butnego i narcystycznego człowieka. – Zaimponowałbym ci, gdybym zwolnił na końcu i pozwolił dojechać tobie pierwszej? Wydaje mi się, że nie. – wyszedł ku niej naprzeciw, stąpając powoli po piaszczystym gruncie. Nawet, jeżeli Cobie była miłą dziewczyną, nie przypominającej ostrej żylety na motorze, to wątpił, by takie fory przyniosły jej jakąkolwiek radość i satysfakcję. – Wiedz, że nie łatwo mi to przyszło, kiedy ktoś w połowie oszukuje. – wystosował mały prztyczek w nos, nawiązując do zmiany kierunku jazdy na jednym z jej skrzyżowań. Mogła mu oddać przynajmniej, że zależało mężczyźnie na numerze, gdyż pognał za nią, mimo zaskoczenia.
- Dlaczego akurat motocykl? – zapytał po chwili ciszy i przypatrywania się sobie nawzajem. Wyminął Cobie i podszedł na moment do jej pojazdu, któremu z zaciekawieniem zaczął się przyglądać. Choć osobiście wolał samochody, Indian Scout zrobił na nim wrażenie. Tylko trochę mniejsze niż sama posiadaczka.

Cobie Finnigan-Hayes
ambitny krab
nick
Farmer — Rodzinna farma
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Życie podsuwa Ci rozwiązania, których się nie spodziewasz...
Wymieniane przedmioty z bagażnika sprawiły, że przez chwilę ją zmroziło, ale potem uspokoiła się, w duchu śmiejąc się sama z siebie. Po prostu żartował próbując szermierki słownej, z resztą pewnie gdyby był jakimś zagrożeniem już by zaatakował. Rozluźniła się nieco i odwróciła powoli, obserwując to, jak obchodził ją dookoła przyglądając się motocyklowi.
- Dlaczego facetom wydaje się, że zawsze muszą nam zaimponować? - zapytała bardziej retorycznie. - Znacznie bardziej niż wygrana zaimponowałoby mi to, gdybyś miał dobry kontakt z dziećmi, albo mój pies pokochałby Cię z miejsca. Wyścigi to tylko zabawa...
Zmrużyła nieco oczy i naburmuszyła się nieco, kiedy wypomniał jej oszukiwanie.
- Ej noo! Wcale nie oszukiwałam, powiedziałam, że dostaniesz mój numer telefonu na następnych światłach, nie było mowy które są następne i w którym miejscu. Z resztą na tych drogach musielibyśmy długo jechać w poszukiwaniu świateł drogowych... Zdaje się, że te, na których staliśmy w miasteczku były ostatnie w promieniu kilku dni jazdy...
Uśmiechnęła się szelmowsko... Ale trzeba było przyznać, że nie spodziewała się, że tak zaweźmie się żeby ten numer zdobyć. W sumie mogłaby mu go dać... Co takiego się stanie? Nie byłą przecież z nikim związana, a taki gość, który raczej nei komplikuje spraw mógłby być świeżą odskocznią. Potańczyliby, może poszli na jednego, albo dwa drinki.
- Bo motocykle są najlepsze! - prychnęła jakby to, co mówiła było oczywiste. - A tak naprawdę to po prostu je lubię. To zupełnie inne uczucie, kiedy czujesz wiatr, a nie siedzisz w samochodzie, nawet z otwartym oknem. Mój ojciec miał kiedyś taki sam samochód, jak ten... Strasznie się z niego cieszył, ale niedługo, bo ukradli nam go spod domu.
Wskazała ruchem głowy na mustanga.
- Jest naprawdę piękny...

Benedict Osbourne
sumienny żółwik
Cobie
ODPOWIEDZ