FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
[1]

Ezra był zaskoczony. Zarówno samą osobą tej dziewczyny, której w pierwszej chwili zwyczajnie nie pamiętaj, a później jeszcze jej prośbą. Przez krótką chwilę, gdy usłyszał, że owa dziewczyna ma mu coś do powiedzenia, pomyślał, że to żart wymyślony przez któregoś z jego kolegów, którzy czasami zaskakiwali niedojrzałymi pomysłami. Z drugiej strony z lekkim drżeniem serca pomyślał, że może dziewczyna jest w ciąży. Ale jeśli tak, to przecież nie z nim. Nie należał do tego typu chłopaków, którzy niezobowiązująco sypiali z dopiero co poznanymi osobami, a później nawet wypierali z pamięci ich imiona. Dlatego ten pomysł odrzucił niemal od razu – no chyba, że zaszła jakaś pomyłka. Koniec końców stwierdził jednak, że warto spotkać się z dziewczyną i porozmawiać z nią o tej sprawie, która chyba ją dręczyła. W dodatku to ona – Lisbeth – wspomniała, że znają się ze szkoły i może faktycznie tak było, wszak Ezra po krótkiej chwili trochę kojarzył jej twarz i osobę. Co prawda nie wydawało mu się, by kiedykolwiek rozmawiali ze sobą dłużej niż trzy minuty, ale mimo wszystko uśmiechnął się do niej kojąco i przystał na jej prośbę. Wyglądała tak jak gdyby samo podejście do niego sporo ją kosztowało.
Dlatego trochę nie wiedział, co miał myśleć o całym tym spotkaniu, gdy dotarł na miejsce kawiarni, którą w sumie sam jej zapomniał. Miał otwartą głowę i nie zamierzał się nijak nastawiać. Jeśli coś wyda mu się dziwaczne bądź niezręczne, bądź po prostu dziwne, po prostu wstanie, pożegna się taktownie i wyjdzie. Ale raczej nic na to się nie zapowiadało. W sumie to nawet był ciekawy tego, co miała mu do powiedzenia, czegokolwiek miało to dotyczyć. Poza tym wydawało mu się wysoce nieuprzejme odmówienie jej tego spotkania, zwłaszcza, że po jej wyrazie twarzy wywnioskował, że to, co ma mu do powiedzenia, jest w jakimś stopniu dla niej istotne. I gdy ją zobaczył, skinął jej dłonią i natychmiast do niej podszedł z lekkim uśmiechem. – Cześć Lisbeth. Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo – mówiąc to, ściągnął lekką przejściowo-jesienną kurtkę i zawiesił ją na oparciu krzesła. Ponownie obdarzył ją uśmiechem. – Wszystko w porządku? Jak samopoczucie? – Oczywiście, że musiał o to spytać. Ale chciał też, żeby to ona czuła się przede wszystkim luźno i spokojnie.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
9.

Stresowało ją to wszystko, a co za tym idzie mocno przerastało. Tyle co zdążyła wrócić z Olimpiady w Tokio, niebawem planowała kolejny wyjazd, tym razem do Stanów, a między jednym, a drugim postanowiła umówić się z Ezrą, którego los nagle postawił na jej drodze. Zapraszając go do kawiarni zadziałała impulsywnie, a dopiero kiedy blondyn się zgodził, zaczęło docierać do niej, że nie ma żadnego planu działania. Co więcej nie potrafiła nikomu o tym powiedzieć, wiedząc, jak żałośnie to brzmi, a przy tym bojąc się, że każdy weźmie ją za wariatkę, którą i tak pewnie po części była. Całą noc nie mogła zasnąć, nie jedząc niczego ani dzień wcześniej, ani w dzień spotkania, który swoją drogą nadszedł niesamowicie szybko. Nie wiedziała nawet, jak ma się ubrać, chociaż każdego dnia stawiała praktycznie na to samo. W pierwszej chwili szykowała nawet sukienkę, a potem zgorszona samą sobą odrzuciła ją w kąt, sięgając po typowe dla niej sportowe leginsy i bluzę, które ostatecznie i tak dołączyły do pierwszej kreacji w rogu pokoju. Nie rozumiała, co się z nią działo, ale czuła, że chce wypaść dobrze, udać kogoś kim nie jest, co akurat miała w zwyczaju. Nawet zrobiła lekki makijaż, rozpuściła włosy i wyszła z domu bez czapki... by ostatecznie wrócić się po jakąś i założyć ją na głowę. Miała wrażenie, że całe miasto patrzyło na nią, krzycząc, że jeansy i sweter jej nie pasują, chociaż pewnie jakby ktoś miał się gapić na jej ubiór, to raczej dlatego, że mieszkała w Australii i szła wiosna, ale akurat zawsze była zmarzluchem. Na miejsce spotkania dotarła grubo przed czasem, dając sobie jeszcze szansę na ewentualną ucieczkę, co także stanowiło swoisty pewnik w jej repertuarze... no, ale siedziała uparcie. Wmawiała sobie, że powinna tak zrobić, a po pogrzebie odwiedzi Margot na cmentarzu, z resztą też po to wybrała kawiarnię w tej dzielnicy. Wydawało jej się, że ma jeszcze mnóstwo czasu, kiedy pojawił się Ezra, wywołując w niej niemałą panikę, którą próbowała przykryć, chociaż dość nieudolnie.
- O hej, nie no, co ty, dopiero co przyszłam - skłamała płynnie, bo z kłamstwem i mydleniem innym oczu zawsze było jej po drodze. - Świetnie, regeneruję siły po powrocie - odpowiedziała na jego słowa, a dopiero po nich uświadomiła sobie, że mężczyzna nie wie, o czym ona mówi. Zapomniała jak to jest poznawać kogoś nowego... głównie też przez to, że dla niej Ezra nie był nowy, dla niej był kimś kogo dobrze znała, po prostu on niewiele o niej wiedział. - Trenuję gimnastykę, wiesz, olimpiada, te sprawy - wyjaśniła, chcąc brzmieć cool, ale uświadomiła sobie, że mogła wypowiedzieć te słowa w fajny sposób dopiero po tym, jak już je wypowiedziała, więc jak zawsze w kwestiach towarzyskich wyszła raczej słabo. - Zamówiłam już sobie koktajl, więc się nie krępuj i wybierz co chcesz, jak stawiam - poleciła, pod stołem wyłamując sobie nieszkodliwie palce w nerwowym odruchu.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Niemal od razu dyskretnie ją zlustrował – trochę taki policyjny nawyk, choć przecież stricte policjantem nie był – i zauważył dziwne emocje na jej twarzy. Niby tylko mu coś tam przemknęło i w sumie to nawet nie był pewien czy faktycznie dostrzegł u niej niepokój czy coś innego, ale postanowił ostrożnie dopierać słowa, by jej zbytnio nie spłoszyć zbytnią zuchwałością. W sumie zabawne, że tak do tego podchodził, ale trochę go tego nauczyły lata licealne, kiedy to sam był jednak po tej drugiej – spłoszonej i zagubionej, i słodko nieświadomej – stronie.
Świetnie – powiedział i rozsiadł się wygodnie, obdarzając ją uśmiechem. Lekko zmarszczył brwi, słysząc o powrocie i zrobił minę – niewinną minkę, świadczącą o tym, że nie ma pojęcia, skąd dziewczyna wróciła albo nawet, że jej nie było. Wróciła do miasteczka? Z podróży? Z wycieczki? Z wakacji – bo przecież dochodził październik, a ona wyglądała na studentkę. Ale zanim zdążył o cokolwiek ją zapytać, Lisbeth uzupełniła swoją wypowiedź o niezbędne informacje. – Och, tak, jasne. Wiem wszystko o olimpiadach – stwierdził z szerokim uśmiechem, przewróceniem oczu i krótkim wierceniu się na krześle. To miał być żart, nawet nie ironia, a zwykły żart. Ale tak naprawdę nie był w stanie odczytać z jej twarzy czy przyjęła to tak jak planował, dlatego postanowił się szybko zreflektować. – Przepraszam, to miało zabrzmieć cool, ale chyba nie zabrzmiało. Żartowałem. Nie mam w ogóle pojęcia, jak to jest jeździć na olimpiady i trenować gimnastykę, ale wydaje się to szalenie ciężką pracą – przyznał, chcąc nieco podtrzymać tą rozmowę. Czuł, że się trochę wygłupił, że chyba trochę za bardzo chciał, żeby postrzegała go jako tego wyluzowanego, zabawnego gościa. Choć w sumie nawet nie wiedział po co i skąd mu się to wzięło. Odchrząknął ze skrępowaniem, które szybko przykrył uśmiechem.
Jesteś pewna? Zawsze możemy się podzielić rachunkiem – powiedział na wstępie, ale nie zamierzał się z nią wykłócać i upierać, że to facet musi płacić, bo to akurat w ogóle istotne nie było. – Ale jeśli chcesz, to nie ma problemu. Wezmę tylko kawę. Zaraz zamówię – powiedział i żeby nie fatygować już kelnerki, sam podszedł do baru, prosząc o domówienie caffee frape do tego stolika, przy którym siedziała Lisbeth. I po chwili wrócił, składając dłonie na stoliku i lekko acz nerwowo bębniąc palcami o stolik. – Lisbeth, o czym chciałaś ze mną porozmawiać? – spytał po chwili nieco przedłużającej się ciszy. Jednak spotkali się tutaj w jednym celu i skłamałabym mówiąc, że Ezra nie był ciekawy.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Ona sama była fatalna, jeśli chodziło o dowcipkowanie i często żartów po prostu nie rozumiała, więc teraz, gdy dostrzegła, jak Erza wywraca oczami, poczuła się trochę tak, jakby popełniła jakiś towarzyski błąd. To nie jego wina po prostu ona była wybitnie nieogarnięta, jeśli chodziło o interakcje z ludźmi. W szkole mało kto ją lubił, poza Margot nikt nawet nie chciał się do niej przekonać. Wyglądała na wiecznie nadąsaną, bo wstydziła się śmiać, mając wrażenie, że wychodzi wtedy na sztuczną idiotkę, chodziła wyprostowana z zadartym nosem, bo lata treningów wyćwiczyły w niej taką postawę, mało mówiła, bo zwyczajnie nie wiedziała co ma mówić i z uwagi na treningi, uchodziło jej płazem opuszczanie wielu zajęć, o co inni często byli zazdrośni i nie rozumieli, ile wyrzeczeń to wszystko Lisę kosztuje. W zasadzie mało miała ostatnio styczności z ludźmi ze szkoły, praktycznie z nikim nie utrzymywała kontaktu. Margot była dla niej najważniejsza, ale tej już tutaj nie było. Miała jeszcze Tilly, ale ona dopiero co wróciła do miasteczka. W każdym razie, siedząc tu przed Ezrą, zdała sobie sprawę z tego, jak wraz z jego obecnością odżywają wspomnienia szkolne, o których zdążyła już zapomnieć, mimo, że nie było to wcale tak dawno temu.
- Nie, nie przepraszaj, proszę. To ja głupio zakładam, że skoro ja ciebie znam, to ty też możesz coś o mnie wiedzieć - wyjaśniła zaraz pospiesznie, nie chcąc, by czuł się przez nią niezręcznie. Może też dlatego nie przemyślała, co tak właściwie mówi. Zmieszała się tylko bardziej, ale już było za późno, by to odkręcać. - Praca, jak każda inna, można przywyknąć - dodała jeszcze, chcąc jakoś to zakończyć. Ujmowała swojej profesji, bo zwyczajnie też chciała wypaść w jego oczach cool. W rzeczywistości była niezwykle nudnym człowiekiem i poza sportem, niewiele wiedziała o świecie. Zapewniła go jeszcze, że naprawdę za wszystko zapłaci, a potem odprowadziła wzrokiem do kasy i w tym czasie, gdy on zamawiał, ona spróbowała nieco się wziąć w garść, by jak przyjdzie, nie kompromitować się jeszcze bardziej. Tylko, że w odpowiedzi na jego pytanie, spojrzała na niego jedynie z przerażeniem, mając istną pustkę w głowie. Przecież to trenowała!
- Eeeeeeee - ten dźwięk nieładnie uniósł się nad stołem i jeszcze bardziej się zmieszała, podrygując nerwowo nogą pod stołem. Musiała się ogarnąć. - W sumie nie wiem od czego zacząć... nie chcę, żebyś pomyślał, że ze mnie jakaś wariatka, ale... chodziliśmy razem do szkoły i... to zabrzmi mega dziwnie, ale z pewnych powodów powinnam ci się przyznać, że - no dalej, to nie jest takie trudne. A mimo to serce waliło jej jak młotem. Czy powinna zrobić do tego dłuższe wprowadzenie? Nie była pewna. - że podobałeś mi się wtedy bardzo - no i już. Jak zerwanie plastra. Teraz powinna nastąpić ulga, ale zamiast tej w Lisie pojawiła się chęć ucieczki do innego stanu.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Pykła mu brew na to wyznanie i lekko się nawet zmieszał, co ewidentnie było widać po nim, bo średni z niego aktor, umówmy się. Nie miał pojęcia skąd go znała. W szkole starał się jednak trzymać stałej ekipy i trzymać wszystkie personalne sprawy w obrębie tej grupki bądź – co byłoby nawet lepsze – tylko dla siebie. Owszem, brał udział w przeróżnych dodatkowych aktywnościach oraz udzielał się w życiu społecznym, gdy tylko uważał, że sprawa była ku temu słuszna, ale poza tym… raczej się nie angażował tak jakby tego niektórzy mogli oczekiwać. Wbrew pozorom cenił sobie anonimowość. Uznał, że mówiła nieco na wyrost, choć nie zamierzał jej poprawiać. Uśmiechnął się tylko słabo i skinął głową, ciesząc się, że mimo wszystko chyba nie został źle odebrany. W każdym razie tak mu się wydawało. – Wydaje mi się, że jednak wymaga wielu wyrzeczeń – skomentował ostrożnie i nieco nieśmiało jej profesję. W głębi duszy troszkę ją jednak podziwiał, bo nie był na tyle arogantem, by nie wiedzieć, że pasje, które stają się z czasem pracą naprawdę wymagają wiele samodyscypliny i poświęcenia.
Cierpliwie czekał, nie mając jej za złe tego przedłużonego dźwięku, który brzmiał jak próba ratunku. Do tej chwili naprawdę nie spodziewał się tego, co nastąpi. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że właśnie dlatego chciała się z nim spotkać. Często miał tak, że nie zauważał gestów, które mogłyby być jednoznaczne z podrywaniem i dopóki ktoś mu wprost nie powiedział jak się sprawy mają, to Ezra pozostawał nieświadomy. Ale nie był jak Bella Swan z tą swoją nieświadomością, która nawet urocza nie była – Ezra wiedział, że mógł się komuś podobać. Głównie dlatego, że wygrał w loterii genetycznej, czego nie uważał za największy sukces w swoim życiu, ale nie narzekał, gdy czasem udało mu się coś ugrać tylko dzięki wdziękowi. Ale to wyznanie… Trochę nie wiedział, jak ma zareagować. Jak typowy Koziorożec cofnął się wspomnieniami do liceum i sam fakt, że nie kojarzył i co gorsza nie potrafił sobie przypomnieć tej dziewczyny, wcale mu nie pomagał. No, ale obstawiając, że wiedziałby już wtedy… pewnie niewiele by to zmieniło. On wtedy był w związku, i później też, i jak sobie właśnie uświadomił niemal zawsze z kimś randkował i dopiero od około półtora roku nie był w żadnym związku. Trochę się wtedy przejechał na relacji ze swoją dziewczyną i choć to już przebolał, to wspomnienia nie należały do tych szczęśliwych. W końcu skończył ze złamanym sercem. Zorientował się, że trochę odpłynął myślami i spojrzał wprost na nią. – To… niespodziewane – powiedział najpierw i odchrząknął. – I miłe – palnął bez zastanowienia i wtedy sobie uświadomił jak głupie było to, co powiedział. – Eee… trochę nie wiem co powiedzieć, wiesz? To znaczy… – Nerwowym gestem rozmierzwił włosy. – Właściwie czemu nie powiedziałaś mi wtedy albo nie… no nie wiem… nie zrobiłaś czegokolwiek… wtedy? – spytał niepewnie.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Czekała w ciszy, nie pospieszając go, bo chyba bardziej niż rosnącego napięcia, obawiała się jego reakcji. W zasadzie to w myślach ciskała tylko prośby, aby jej nie wyśmiał, chociaż nie mogłaby mieć mu za złe, gdyby jednak zdecydował się na coś takiego. W końcu jak to brzmiało? Dziewczyna, której nawet nie kojarzył wyznaje mu uczucie, które już nie istniało, bo dotyczyło przeszłości. Jakaś tania komedia i tyle, mimo to, gdyby miała cofnąć się w czasie i tak czułaby, że powinna postąpić w ten sposób. Nie chodziło o nią. W ostatnim czasie rzadziej myślała o Margot i była jej winna całą prawdę, skoro właśnie przez chęć zatajenia uczuć, Westbrook straciła swoją najlepszą przyjaciółkę. Ta była całkiem inna od Lisy... lubiana, roześmiana, a nawet popularna. Ludzi do niej ciągnęło, potrafiła dogadać się z każdym, przez co Lisbeth często zastanawiała się, czym sobie zasłużyła na jej sympatię. Nawet teraz w jej głowie pojawiały się te pytania, ale wszystkie myśli musiały ucichnąć w chwili, w której Ezra postanowił się odebrać.
Widziała, jak się gubił, ale rozumiała to. W końcu nie mógł przewidzieć rewelacji, jakimi postanowiła obdarować go Lisa. Najważniejsze było jednak to, że nie zaczął się z niej śmiać. Odetchnęła z wyraźną ulgą, czując się tak, jakby jakiś wielki ciężar spadł z jej ramion, bo w zasadzie właśnie tak było.
- Nie musisz nic mówić - zapewniła go, licząc, że tymi słowami nieco go uspokoi. - Bałam się wtedy powiedzieć - wzruszyła ramionami, jeszcze przez chwilę zastanawiając się nad tym, ile tak naprawdę powinna mu wyjawić, jak dobrać słowa, by nie zabrzmiało to źle? - Pamiętasz może Margot Soriente? - większość osób ją kojarzyła, nawet jeśli nie ze szkoły, to przez wypadek w wyniku którego zginęła. Ceremonia pogrzebowa była naprawdę piękna, o ile można w takich sytuacjach mówić o pięknie. - Przyjaźniła się ze mną... wiedziała, że mi się podobałeś, wspierała mnie i zachęcała, żebym powiedziała ci co czuję - uśmiechnęła się krzywo, zaczesując kosmyk włosów za ucho z kwaśnym wyrazem na twarzy. - Miałam to zrobić na jednej z imprez, rozstałeś się wtedy z dziewczyną, ale stchórzyłam i odwołałam nasze plany - wzięła głębszy wdech, miętosząc pod stołem materiał bluzy z taką siłą, że zaczęły boleć ją knykcie. Nie lubiła o tym mówić, w zasadzie praktycznie z nikim nie dzieliła się swoimi emocjami, mimo czasu nie mogąc ich przepracować. - Dlatego Margot zamiast na imprezę, pojechała na wspinaczkę... przez moje tchórzostwo spadła w przepaść i zginęła - nie umiała podnieść na niego spojrzenia, a jej twarz w jednej chwili straciła większość oznak świadczących o przeżywanych przez nią emocjach. Była wyprana, nie pamiętając po co w ogóle mu o tym mówiła. Potrzebowała chwili, by wyjaśnić więcej, by się w tym na nowo odnaleźć. Może jednak to wszystko wcale nie było tak dobrym pomysłem, jak uważała jeszcze minutę temu?

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Trzeba przyznać, że Ezra poczuł się ciut nieswojo. No, bo czy można go było w zasadzie obwiniać o to? Nie spodziewał się przecież usłyszeć z jej ust takiego właśnie wyznania. Nie miał pojęcia, że obijało się to wszystko o historię z Margot – że w ogóle może jej to dotyczyć. Dlatego lekko się zdziwił. Znaczy, był pewnie świadomy tego, jak wygląda, i że może się dziewczynom – i nie tylko – podobać. Ale mimo wszystko nie spodziewał się, że jeśli ktoś nie powiedział mu o tym wtedy, gdy sprawa była świeża, to będzie chciał do tego wracać po latach. A Lisbeth była przecież śliczna i z pewnością, gdyby obracali się w tych samych lub w podobnych kręgach znajomych, to być może zwróciłby na nią uwagę. Na pewno nie przeszkadzałoby mu jej ciche i spokojne usposobienie labo to, że nie była tak otwarta i powiedzmy, że odważna w relacjach międzyludzkich jak jej dawna przyjaciółka. Zwłaszcza, że sam był dość introwertyczna w szkole średniej, sam raczej nie należał do osób, które lubiły być w centrum uwagi, bo tego szczerze nie lubił, choć rzeczywiście kilkakrotnie był w centrum wydarzeń. Ale nie mieli na tyle podobnych zainteresowań czy kręgów znajomych, by cokolwiek wtedy mogło ich łączyć poza podobną naturą. Zresztą… Ezra w szkole średniej był w związku, który wydawał mu się poważny, a później był w innym związku, równie poważnym, o którym przecież Lisbeth wiedziała.
Rozumiem – powiedział szczerze. Byłby strasznym hipokrytą, gdyby tego nie potrafił zrozumieć. Po chwili zmarszczył czoło, zastanawiając się czy kojarzył Margot Soriente. Chwilkę mu to zajęło, ale wreszcie skinął głową bez żadnego zagłębiania się w tą odpowiedź. Kojarzył ją, po prostu jako osobę. Może nawet zamienił z nią parę zdań, ale ponownie – ani Margot, ani Lisbeth nie obracały się w jego ówczesnych kręgach. Poza tym pamiętał jak zginęła, pamiętał pogrzeb i było mu cholernie źle, gdy uświadomił sobie, że tak młoda osoba odeszła. – Pamiętam – przyznał krótko i spojrzał na nią uważnie, gotów ją wysłuchać. Milczał przez długą chwilę, pozwalając Lisbeth na wypowiedzenie wszystkiego, co jej leżało na sercu. Aczkolwiek nie był w stanie powstrzymać zagadkowego zmarszczenia brwi na rewelację, iż miała mu to powiedzieć akurat na tej jednej imprezie, kiedy zginęła Margot, kiedy on faktycznie świeżo rozstał się z byłą. A ta strata bolała go najbardziej i gdyby wtedy Lisbeth do niego podbiła, to niestety, ale dałby jej kosza. Ale jakby nie to było głównym punktem tego wyznania, co Ezra uświadomił sobie po krótkiej chwili. – Och, Lisbeth – wymamrotał odruchowo ze smutkiem. Odchrząknął. Gdyby jej dłonie znajdowały się teraz na stoliku, a nie zaciskały się tak usilnie na materiale bluzy, to na pewno by wziął teraz jej dłonie w swoje i lekko uścisnął. – Ale wiesz, że to nie twoja wina, prawda? Nie mogłaś przewidzieć tego, co się wydarzy. Nie możesz mówić, że to dlatego, że zdecydowałaś się nie pójść na tą imprezę. – Przemawiał do niej łagodnie i ciepło.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nigdy nie zastanawiała się nad tym, co będzie się działo, gdy już powie Brooksowi o swoich uczuciach. Nie można jej się dziwić, w końcu tak naprawdę nie sądziła, że jeszcze kiedyś się z nim spotka, ale przez to nie zaplanowanie wszystkiego, teraz siedziała i przyłapywała się na tym, że nie wie co dalej. Blondyn odpowiadał zdawkowo, ale ucieszyło ją, że pamiętał Margot. Wierzyła, że dziewczyn takich jak ona nie dało się zapomnieć. Była całkowitym przeciwieństwem Lisy, potrafiła odnaleźć się w każdej sytuacji i ludzie podświadomie do niej lgnęli, obdarzając ją zaufaniem, o jakim Westbrook nigdy nie mogła pomarzyć. Niestety, ale chłodna i sztywna postawa Lisbeth sprawiała, że patrzono na nią raczej krytycznie, oceniano jak wyrachowaną panienkę, która ma się za lepszą od innych, podczas gdy tak naprawdę była niesamowicie autokrytyczna. Nawet teraz to wychodziło, skoro uparcie wierzyła, że jest zabójczynią jedynej dziewczyny, która w szkole okazała jej przyjaźń. Wierzyła w to tak bardzo, że nie mogła zgodzić się nawet z chłopakiem, którego kiedyś wierzyła, że naprawdę lubi, a raczej więcej, niż lubi. Pokręciła więc głową, kiedy on jeszcze mówił. Doceniała to ciepło, ale nie mogła go przyjąć, nie miała do niego prawa.
- Wielu winnych ludzi nie przewiduje swoich czynów... to ich nie usprawiedliwia - wzruszyła ramionami. Wcześniej chętnie na niego patrzyła, szukała jakiś zmian w jego twarzy, jak i podobieństw do czasów szkolnych. Nadal był przystojny, zmężniał też i bez wątpienia musiał mieć powodzenie. - To czy to przewidziałam, czy też nie, niczego nie zmienia - i znów robiła to co zawsze, nawet nie zauważając, jak dookoła niej zaczęły wznosić się typowe dla Westbrook mury. Tak było najlepiej, w środku miała zostać tylko ona i jej problemy, nic poza tym. Nie chciała nikogo w to wciągać, ale wierzyła, że przyznanie się do prawdy przed Ezrą było słusznym posunięciem. - Po prostu musiałam powiedzieć ci prawdę - westchnęła cicho i upiła trochę swojego koktajlu. Jeśli wcześniej było niezręcznie, to aż strach pomyśleć, co będzie działo się teraz. - Jeśli masz mnie za wariatkę i chcesz sobie teraz pójść, to śmiało - zapewniła, wierząc, że ułatwi mu szukanie wymówki do ucieczki. Wcale nie chciała być dla niego problemem. Niczego tak się nie bała, jak sprawiania swoją osobą kłopotów innym.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
edit był, pardon :P

Ezra chyba nigdy nie uwierzyłby, gdyby ktoś mu w szkole powiedział wprost, że Lisbeth jest osóbką wyrachowaną. Ezra chyba trochę rozumiał jej postawę. Rozumiał, że poświęcając się karierze, mogła nie mieć czasu na przyjaciół. Mogła czuć się wyobcowana. I pewnie dlatego nigdy nawet przez myśl by mu nie przeszło, że dziewczyna ma się za lepszą od innych. Głównie dlatego, że potrafił wyczuć, gdy ktoś miał się za lepszego i szczerze powiedziawszy takich ludzi właśnie w swoim nastoletnim życiu starał się unikać. – To prawda – przyznał jej powoli. Starał się ostrożnie dobierać słowa, by jej nie urazić, ale równocześnie obstawał raczej przy swoim. – Ale to w sytuacjach, gdy czyny są bezpośrednią konsekwencją wypadku. A tutaj przecież… uprząż mogła być niewytrzymała lub… Margot mogła popełnić błąd podczas wspinaczki albo mogło być za ciemno, za ślisko – powiedział z przekonaniem. – I moim zdaniem właśnie to jest bezpośredni czynnik wpływający. – czy miał rację? Możliwe. Nie chciał jednak, by Lisbeth czuła się tak bardzo winna przez coś, na co naprawdę nie miała wpływu. To tak jakby on czuł się winny dlatego, że nie pilnował Archiego na imprezie, na której wydarzył się wypadek. Przyszło mu nawet do głowy, że może mógłby jej o tym powiedzieć i może dzięki temu Lis poczułaby się ciut lepiej?
Co takiego? Dlaczego miałbym uznać cię za wariatkę? – spytał i bezradnie potrząsnął głową. Niczego nie rozumiejąc. Nie widział powodów dlaczego miałby teraz sobie pójść. Fakt, z początku czuł się niezręcznie, ale odkąd Lisbeth wspomniała o Margot, cała ta niepewność i niezręczność wyparowały. Może dlatego, że skupił się wyłącznie na tym, by pocieszyć dziewczynę i powiedzieć jej, że wcale nie jest niczemu winna? – Słuchaj… – powiedział po chwili i zerknął na nią przelotnie. – Pewnie wiesz, że mój brat spadł ze słupa i uderzył się w głowę tak mocno, że zapadł w śpiączkę? Też wtedy myślałem, że może to moja wina, że może powinienem przy nim być na tej imprezie i sprowadzić go na ziemię, gdy zaczął odwalać, że przecież znałem go na tyle dobrze, że wiedziałem, że prędzej czy później coś sobie zrobi. Ale… to nieprawda – opowiedział jej pokrótce. Niech zrobi z tą krótką historią a raczej wspominką, co tylko zechce. Posłał jej delikatny uśmiech, oczekując na jakiś komentarz. Nie chciał jej teraz mówić, że każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny i życie, ale naprawdę tak uważał, i miał nadzieję, że Lisbeth też w końcu do tego wniosku sama dojdzie.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Pewnie nie było to z jej strony zbyt przyjazne, ale nie chciała słuchać słów rozsądku. Prawdę mówiąc wiele osób karmiło ją podobnymi argumentami. To nie była jej wina, to był wypadek, takie rzeczy się zdarzają... mogłaby temu zawierzyć, ale miała przez długi czas tylko swoje poczucie winy. Ono jako tako ja utrzymywało, pomagało nie zwariować. Potrzebowała pomocy, oczywiście, że tak, ale nie umiała o nią prosić, ani nawet się na nią zgodzić, gdy ktoś jej ją okazywał. była uparta, a przy tym niereformowalna. Ewidentnie ten typ człowieka, z którym tak trudno dojść do porozumienia.
- Doceniam, ale... nie jestem w stanie tak na to spojrzeć - podsumowała niezbyt głośno, nie chcąc wychodzić na niewdzięcznice a już na pewno nie przy nim, bo chociaż byli dla siebie praktycznie obcymi ludźmi, to w oczach Westbrook, Ezra był kimś ważnym. - No nie wiem - wzruszyła jeszcze ramionami, nie wiedząc co ma mu powiedzieć. Z jednej strony chciałaby rzucić luźno, że może ją wziąć za wariatkę, bo generalnie Lisa nie była normalna, ale z drugiej wcale nie chciała mu tego mówić. Nie spodziewała się natomiast, że usłyszy historię jego brata. Doceniała to co robił, rozumiała to... całkiem sprytnie, chciałoby się powiedzieć, gdyby temat nie wymagał powagi i tym samym zabraniał pozwalania sobie, na podobne spostrzeżenia. Westchnęła więc cichutko i przechyliła głowę do boku.
- Przykro mi z powodu twojego brata, ale ty wmawiasz sobie, że mogłeś temu zapobiec, gdybyś przewidział coś, czego przewidzieć się nie dało... ja osobiście wysłałam Margot na wspinaczkę - zauważyła, ale nie chciała się z nim licytować. To nie byłoby sprawiedliwe. Poza tym naprawdę doceniała to, że siedział tu nadal, mówił do niej, nie uciekł i chyba próbował ją rozgrzeszyć. Nie musiał tego robić, a mimo to poświęcał jej swój czas. Definitywnie był tym samym chłopakiem, w którym się zadurzyła lata temu. To w pewnym sensie poprawiło jej humor. Dotarło do niej jednak, że patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, uśmiechając się przy tym i speszona szybko odwróciła spojrzenie. - Przepraszam, nie chciałam się gapić - rzuciła bezpośrednio, nie myśląc o tym, że ten komentarz był tylko gwoździem do trumny w tej niezręcznej sytuacji. No, ale akurat mistrzynią niezręczności była od dawna, pokazując dość dobitnie, że nie radzi sobie w relacjach międzyludzkich.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Chyba powoli domyślał się po jej reakcjach, że nie zdoła jej przekonać. Zresztą, ona chyba tego nie chciała i nie potrzebowała. Nie chciał się z nią tutaj dłużej spierać, licytować czy przekonywać o tym, że ma rację i jeszcze będzie dobrze, a ona powinna iść dalej a nie tkwić w tym zawieszeniu. To nie było jego miejsce i uświadomił sobie to dopiero, gdy dostrzegł to jej obstawanie przy obwinianiu siebie za to, co spotkało Margot. Wszystko, co chciał już jej zresztą w tym temacie powiedział. I chociaż wewnątrz wiedział, że ma rację, to jednak stwierdził, że powinien się nieco wycofać z tej rozmowy. Okropnie było patrzeć na poczucie winy, jakie siedziało w tej dziewczynie, ale Ezra chyba niewiele mógł w tej chwili tutaj zmienić. Dlatego przez jakiś czas jej się tylko przyglądał i milczał, wysłuchując tego, co miała mu do powiedzenia. – Przepraszam – powiedział nagle. – To zupełnie nie moje miejsce by mówić takie rzeczy albo żeby próbować cię podnieść na duchu… To znaczy, rozumiem, że takie wmawianie ci czegoś niczego nie zmieni, dopóki sama sobie tego nie uświadomisz i dlatego przepraszam. Nie powinien chyba też mówić ci jak się powinnaś czuć – sprostował ze szczerą skruchą. – I tak dla jasności wcale nie uważam cię za wariatkę – oznajmił jeszcze i posłał jej łagodny uśmiech.
Nadal uważał, że nie powinna brać winy na siebie i bynajmniej nie powinna mówić o wysłaniu Margot na wspinaczkę, tylko dlatego, że nie chciała pójść na imprezę. Na której tak notabene był on i to on był powodem, dla którego Lisa się wzbraniała przed wyjściem. Ale w taki sposób można by szukać kozła ofiarnego bez końca.¬ – Rozmawiałaś z kimś o tym? O tym, co myślisz i jak się czujesz? – zapytał najłagodniej jak tylko potrafił, ale chyba wiadomo, że sugerował tutaj pomoc psychologiczną przede wszystkim. No, bo... po prostu uważał, że nieprzepracowane traumy bywają uciążliwe. Miał tylko nadzieję, że nie odbierze jego pytania w zły sposób. Naprawdę, bo przecież nie chciał niczego złego.
I nagle dotarły do niego jej słowa. Nieomal się nie roześmiał. Parsknął tylko śmiechem, bardziej z sympatii aniżeli rozbawienia i potrząsnął tylko głową. – W porządku. – Znów tym nerwowym gestem zmierzwił włosy. Jakoś przywykł. Chyba. Choć z innych powodów niż można by sądzić, w końcu szkoła średnia bywała dla niego dość brutalna. Uśmiechnął się, ale mimowolnie spuścił wzrok, czując się nieco dziwnie. O wiele łatwiej było dla niego, gdy rozmawiali o niej i o Margot niż wtedy, gdy uświadamiał sobie do jakiego wyznania (miłosnego) tutaj doszło przed momentem. I nagle opanowały go wątpliwości, bo wbrew pozorom on też niezbyt umiał w relacje międzyludzkie w momencie, gdy ktoś nie był mu na tyle bliski, by podtrzymywać rozmowę. A teraz poczuł, że nagle zabrakło mu tematów. – Zatem… uhm… szykuje ci się jakaś kolejna olimpiada? Wyjazd? – zagadnął nagle i od razu sięgnął po tą kawę przed sobą, by zająć czymś ręce.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Zaskoczyło ją to, gdy ją przeprosił i przez to sama poczuła, jak rośnie w niej poczucie winy. Nie chciała zabrzmieć źle, ale też... nie potrafiła rozmawiać, nie potrafiła wyrażać emocji, a już na pewno, nie potrafiła wyluzować i podejść do czegoś z odpowiednim dystansem. Dlatego nie miała praktycznie przyjaciół, bo nawet gdy tak bardzo, jak w przypadku Ezry zależało jej na zrobieniu dobrego wrażenia, to koniec końców miała wrażenie, że zrobiła coś nie tak.
- Proszę, nie przepraszaj mnie - aż drgnęła, jakby chciała wstać. Może też nie krzyczała, ale powiedziała to głośniej, z wyraźną nagłością w głosie, nad którą nie zapanowała. - To ja powinnam przepraszać - zapewniła, w końcu puszczając bluzę, aby uniesionymi nad blatem dłońmi pokręcić do boku, w geście który miał... sama nie była pewna co, może podkreślić jej słowa? Przynajmniej ulżyło jej na myśl, że nie uważa jej za wariatkę. Ulga nie trwała jednak długo, bo jego kolejne pytanie ponownie ją zmroziło. Opuściła na moment wzrok, jakby się wstydziła patrzeć mu w oczy.
- Nie chcę nikogo tym obciążać - przyznała zgodnie z prawdą. O psychologach nie myślała, rodziców i rodzeństwa nie chciała w to wciągać, a brat Margot sam też zmagał się z tą stratą, więc jemu również Lisa nie chciała mówić zbyt wiele. Wierzyła, że powinna być silna dla swoich bliskich, chociaż w rezultacie kiepsko jej to wychodziło. Atmosfera zrobiła się trochę ponura, więc w tym wszystkim jego śmiech wydał się Lisbeth jeszcze bardziej zaskakujący. Była na to nieprzygotowana i poczuła, że pieką ją poliki z absurdalnego zawstydzenia.
- Tak, jadę do Tokio, w zasadzie na dniach wylatuję - przyznała, odpowiadając na jego pytania. No niestety sama nawet by nie wpadła na to, aby zadbać o jakiś small talk. Spoglądała więc przez chwilę, jak Ezra zajmował się kawą i mimo wszystko, poczuła jakieś ukłucie ulgi, pierwszy raz od dawna. Chociaż też żalu, bo miała w sobie te uczucia do blondyna, a gdy o nich się dowiedział, poczuła się trochę tak, jakby sama sobie wydarła pewną tajemnicę. - Mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz wspominał to spotkanie nienajgorszej, a nie jak jakąś traumę... albo anegdotę do gadania kumplom - podrapała się po poliku, przy okazji poprawiając jakiś kosmyk włosów, który musiał wyrwać się z kucyka i przyczepić do jej twarzy. Oczywiście nie mogłaby mieć mu tego za złe, ale naturalnie wolałaby nie stać się kiepskim żartem, nawet jeśli tak właśnie się czuła. - W sumie... tak się wtedy bałam wyznać ci to, co czuję, a teraz wychodzę z założenia, że nie było tak źle... żałuję, że tak się to skończyło - przyznała, bo w jej mniemaniu, te kilka chwil tchórzostwa kosztowały jej przyjaciółkę życie. Gdyby mogła cofnąć czas... chciałaby wierzyć, że byłaby w stanie coś zmienić.

ezra brooks
ODPOWIEDZ